Kawowywafelek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kawowywafelek
-
Nareszcie wszystkie Desski na swoim miejscu! wiem,ze wam smutno, że wolałabyście jeszcze poszalec na łonie Epopei ["co jo godom?co jo godom?!" :D] ale co niektórzy już się nie mogli doczekać opowieści i fotek. Melduję,ze ma skrzynka ma duuużą pojemność i zmieści wszystkie zdjęcia,filmy i maile z opowieściam a póki co jest bardzo pusta :o Melisso-w Twoim Dniu życzę nadal dużo zdrowia i energii zeby starczyło i na basen,i dla piesków i dla nas;)Bądź szczęśliwa,ciesz się chwilą i bądź zawsze a nami Żagielku- miło cię słyszeć ucałuski dla Desskowni,zdrowia dla chorujących i pocieszenia dla niepocieszonych :)
-
...tanczą panowie, tanczą panie ...
-
Alicjo czarowna- znudzenia brakiem kłopotów ci zyczę i zdrowia i radości i żeby wszystko poszło po twej myśli Trochę mam problemów, kłopoty zdrowotne dalszej a jednak bardzo mi bliskiej rodziny z niedobrymi rokowaniami, w związku z tym rozjazdy w teoretycznie wolne weekendy, w związku z tym zero czasu na spotkania z wami:( Kibicuję biedronkom i tej naważniejszej,która już tuż, tuż. Trochę też zadroszczę ale tak pozytywnie:) Myślę o was często, pozdrawiam serdecznie
-
NIe wiem czemu nie pojawiłay sie moje życzenia dla Żagielka?:o Nie wiem czemu onieśmieliłam Mellisę?:o W każdym razie-jeszcze raz-kochanemu Żagielkowi życzę tylko dobrych chwil, w zdrowiu,z radością i ciagłym apetytem na życie wszystkiego najlepszego kochana:) Melisso-ależ Melisso! a o co chodzi?? O_O\") Pozdrawiam was Desseczki i padam na pysk.Przed chwilą wróciłam z pracy i mam wypluty, przeżuty i wyssany mózg.Więc się lepiej zamknę. Cmok ogólny ze szczególnym uwzględnienim Żagielka i..Melissy;)
-
Brywieczór:) Melduję swą obecność w płocie:D Wróciłam tydzień temu, ok drugiej w nocy, o piątej po południu już przyjmowałam urodzinowych gości MM, od wtorku hardcor w pracy, w weekend goście ze środka i południa kraju-właśnie pojechali, od jutra maraton pracowy... jest szansa,ze pomyślę ok.piątku;) Nawet zdjęc jeszcze nie zrzuciłam:o Norwegia to najpiękniejszy kraj świata.Cztery dni jechaliśmy na Lofoty [ 250 km za kołem polarnym, przez Szwecję] nocując po drodze w pięknych zakątkach. Potem cztery dni na miejscu z dojazdem w \"miejsca wyjść\'-trecking wpsaniały,krajobrazy zapierające dech w piersiach. Potem powolne przemieszanie sie z powrotem na południe,po dwa noclegi w każdym miejscu-z treckicngiem,min,zdobyliśmy najwyższy szczyt Skandynawii Galdhopiggen,przejażdżką po fiordzie Gerainger i wspinaczką po okolicznych zboczach,myśliwce śmigały jak w top ganie-ocierając się niemal o zbocza, tuż nad taflą wody, a lodowce i fiordy jadły nam z ręki;) Biała noc działa jak amfa- power cała dobę,organizm wariuje- w moim przypadku to pozytywna i bardzo przyjemna wariacja:) Tego się nie da opowiedzieć- tam trzeba być! sauna, którą sami sobie rozpalaliśmy o drugiej w nocy a jednak w świetle dziennym i potem kąpiel we fiordzie, który obiektywnie rzecz biorąc był zimny jak cholera a dla nas po saunie \"to bylo to!\"... Tyle obrazów pod powiekami, tyle sytuacji,wspomnień,tyle bym wam chciała opowiedzieć...może za tydzień?... Gratuluję Córkom i Matkom:) Zazdroszcze Bioedronkom;) Uściskuję Dessę- do zobaczenia
-
Jagaju-gdzie jesteś? najserdeczniejsze życzenia wszystkiego najlepszego w Twoim Dniu:) Samono kochana- to nie tak,że \"nie ma przyjemnosci w bywaniu tu\". To WIELKA przyjemność!Ale czasem się tak układa,że nic się nie układa i mamy mniej lub bardziej przymusową przerwę. Nie smutaj się i nie gniewaj na nieobecne :) Północna biedronka zajefajna:D Sierpniowa już w krótce- same powody do radości:) Żagielku-wytrwałości w tuptaniu przez górki,dołki i pagórki Wszystkie kochane Deszczółki-całuję was w czółki, pakuję się i ruszam na kolejną przygodę-trzymajcie kciuki żebym przetrwała;) www.apter.pl do zobaczenia za dwa tygodnie
-
Wszystkiego co najlepsze dla najmilszej z Jol:) Domeczku-nie zmieniaj się! Alicjo-tak trzymać Mastabo-jestes w pełni usprawiedliwona;)maleńtas-cudo! Tartaku-dobrze,że jesteś
-
Jak zwykle spóźniona:o jak zwykle w biegu:o ale nie znaczy to,żem uczuć wyzbyta,jeno czasu.Więc Anamo nadobna- przyjm aśćka te spóźnione ale gorące życzenia -abyś czuła się spełniona, szczęsliwa,radosna,usatysfakcjonowana i ze wszystkim dała radę Pozdro dal całego Płota
-
Witajcie kochane Desski NIe macie pojecia z jaką przyjemnością nadrabiam w soboty zaległe stroniczki:) jak się cieszę,że jesteście! że tak ciekawie piszecie! Że każda ma się czym podzielić z resztą, każda inna a tyle wspólnego zarazem nas [was? ;p] łączy Jednocześnie zdałam sobie sprawę,ze chyba nie podziękowałam Wam za pamięć, przekochane życzenia i wiele miłych słów , na które nie zasłużyłam-DZIĘKUJĘ wszystkim:):):) Robaki w oleju położyły mnie na łopatki:D tak bym chciała polubić,przełamać opór psychiczny.Moze gdyby Isolda przygotowała-poszłoby łatwiej:D Wczoraj zrobiłam dorsza, przepyszny alw w mieszkaniu capi do dziś:( I jak tu zdrowo jeśc? trzymam kciuki za Dollocika Zazdroszczę Samonie uczestnictwa w czwartym czerwca. Uważam,ze powinno to być świeto ruchome-np.każdy pierwszy weekend czerwca, zeby nie mnożyć już wolnych od pracy dni. Itak właśnie na radosnie,wesoło, z szampanem,śpiewem itd. Musze przyznać,ze chociaż ,jak zwykle ,pracowałam w tym dniu od rana do nocy, to przy każdym pisaniu daty sie cieszyłam. Cieszyłam,ze tego starego juz nie ma,NIe jest lekko.Ale jakze jednak inaczej! Mimo,że politycy zachowuję sie jak ropuszczone bachory w piaskownicy [niestety są znacznie bardziej groźni bo mają władzę]-jednak jest czym oddychać,drzwi sa otwarte...:) Chciałabym odpisać wszystkim bo tyle tu nowości ale obiecąłm siostrzyczce pomoc w zakupach-przynajmniej w weekend powinnam trochę z nią pobyć, mieszka w bloku obok a widujemy się raz na miesiąc:( wiec lecę. pozdrawiam i ściskam desseczki-trzymajcie/my się:)
-
Wesołych jarmarków! Dollociku na druciku :D J.kochana! od samego rana o Tobie myślę i życzę Ci wszytskiego co najlepsze! Dla Ciebie najlepsze! Po pracowitym dniu [normalka,Rozana mniej wiecej wie o czym mówię;)]-wykąpana i zabalsamowana,włosoumyta i zakręcona, winonapita i dalej spragniona [dziś Montalcino-nie mylić z Montepulciano;)],uczuciem tęsknoty i namiętności dzikiej wiedziona- jeZdem:D I życzę Dollocikowi Zdrowia i Miłości.Reszta-jako pochodne-powinna być o.k.:) Co do reszty- tęęęęęsknięęęęę:( ale koooocham Kiedy mieć będzie miejsce ta wiekopomna biedrona w roku pańskim 09? taaak tylko pytam..ale bardzo chcę wiezdzieć ;) pozdro:)
-
Uff! wreszcie w domu! Kochane moje Desseczki DeszczułkiPrzyjaciółki Dziękuję! dziękuję! dziękuję! Wiem,że pora nieco późna ale polewam Montepulciano [nie pod słońce ale pięknie lśni swym kolorem;)],podaję pyszyngiera, rogaliczki i...śledzika :D jeszcze moze być ciasto francuskie ze szpinakiem i chleb ze smalcem ;) Częstujcie się - obok pudełko Raphacholinu :D Niestety cały dzien udowadniać musiałam kalendarzowi,żem jeszcze młoda i sprawna i dopiero teraz prace skonczywszy mogę was poczęstować- prosit!
-
Najserdeczniejsze życzenia wszystkiego wspaniałego i uściski i egoistyczne pragnienie abyś opisywała nadal swoje podróże i przygody- 100 lat! miotam się między łazienką i deską do prasowania- jutro jadę na szkolenie do Przemyśla i Krasiczyna.I co? jak to co? NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ :D pozdrawiam
-
Dzięki za wyjaśnienie- teraz rozumiem:) Szyfrem nie piszę choć jak zwykle pewnie motam. Ale Isold jasnowłosa mnie zrozumiała;) Może w skrócie to jest tak: wolę BYĆ niż MIEC.ALe żeby BYĆ trzeba MIEĆ-się w zderzeniu z rzeczywistością okazuje. COs mi się zdaje,ze nadal to nie jest dość przejrzyste:D Co do pogody, to u mnie piękna! \"Na wyjeździe\" padało i zimno wiało a \"u nas na południu\";) jest słońce,ciepło,ptaszat śpiew [mówiłam wam,ze mam w ogrodzie kosa, który śpiwewa jak by komórka dzwoniła?:D], kwiaty...tylko ani skubnąć chwasta nie mogłam ani usiąść..więc tylko obeszłam włosci i wróciłam do pozycji na podłodze. Mimo wszystko... jak w piosence Starszych Panów: Życie trudne, życie brudne, życie nudne -żaden bal ! Życie ziębi ,życie gnębi ,ale życia, życia żal żal . Życie mroooozi, życie groooozi, nie dowozi, w zaspach tkwi . Lecz choć tycia radość z życia - Żal jest życia ,życia mi !
-
Bry:) nie tak do końca ale przecież zawsze może być gorszy;) Najpierw- serdeczności, czułe uściski,ucałuski [przerwa na wytarcie ócz i nosa ze wzruszenia wielkiego], miziania i przytulania okraszone życzeniami wspaniałości w każdym dniu i godzinie,radosnej każdej chwili i energii na każdy dzień reszty życia :) wszystkiego najlepszego Rozanno i Mastabbo kochane [w domyśle-lepiej późno niż wcale ;)] Nie było mnie w domu -stąd opóźnienie. A teraz łączę się w bólu z Sofką -mam to samo, wiem co czujesz ale przecież się tak łatwo nie poddamy! wczorajsza podróż z wsiadaniem i wysiadaniem z naszych pociągów, gdzie trzeba niezłej ekwilbrystyki żeby trafić w schodek a potem peron, z podnoszeniem i zdejmowaniem walizki - mnie doprawiła do końca, po dwóch dniach nasiadówy po kilkananście godzin dziennie:o Ale nic to! w przedziwnej pozycji do was piszę ALE PISZĘ I to się liczy:D Kappo!Isoldo! co znaczy \"divertimento\"? Nie chce mi sie sprawdzać ale dla mnie to był zawsze termin muzyczny a teraz sie dowiem co znaczy w życiu codzinnym? :) (**&^%$%^$%$(*& [to było niecenzuralne :p] Mogłabym mieć wolny czas i spotykać się z wami ale wtedy nie miałabym...za co. Jak żyję tak jak zyję to mam za co ale....nie mam kiedy!!! :( co za ironia losu:o a moze tylko zła logistyka? Widać jestem za gupia zeby wymyślić sobie inne życie:o Spadam.Znieczuliłam się chyba zanadto. Was ajlawju
-
Moje Kochane Przeleciałam trochę zaległe stroniczki i.... siem wzruszyłam. Też bardzo bym chciała być z wami NIestety nie da rady poprzekładać terminów, bo mam poplanowane jeszcze wyjazdy-i wakacyjne i służbowe... no, nie da rady:( Co innego wydłużony o jeden dzień weekend a co innego cały tydzien. Ale myślami i duchem i tak jestem z Wami. Mam też nadzieję załapać się na porzadny fotoreportaż:) a czy już ustaliłyście miejsce spotkania? :D Szczęśliwych powrotów do zdrowia i formy, udanego weekendu i szalonego świętowania :) Szczególne pozdrowienia i życzenia dla Mamy_Z
-
Uff...zdażylam:) Zosiu roztomiła- serdeczne życzenia wszystkiego najlepszego! oby spełniły ci się marzenia szalonej reszty życia, pełnej radosnych zagadek i przyjemnych przygód Macham do wszystkich wdzięcznie, sama zmachana ponad miarę
-
LONDYN Fascynujące! naprawdę... :D Kocham gotycką architekturę!! i neogotycką!! I renesansową!! I romańską rzecz jasna!! I to. W KAŻDYM miejscu udogodnienia dla niepełnosprawnych. Jak u nas wiszą nieprzydatne i niesprawne najczęściej gaśnice, tak tam, na dworcach, na KAŻDYM, przypięte są do ściany platformy do wygodnego wjazdu i zjazdu z pociągu. I nie tylko są. SĄ UŻYWANE. To samo w metrze. W każdym sklepie i knajpie. To co dla nich NORMALNE mnie uświadomiło głęboką nienormalność tego morza utrudnień normalnego życia dla inaczej sprawnych u nas. Uśmiech. Uprzejmosć. Keep smiling?[nie wiem jak to się pisze] może. Może nie. Każdy konduktor uśmiecha sie do ciebie jak byś była miss świata. A jak sprawdza bilet albo prosi o to czy sio- to dziękuje ci przy tym jakbyś mu nie wiem jaką przysługę robiła. Każdy urzędnik, w tym - policjant- to twój PRZYJACIEL. Z założenia. Nastawienie głównie na to żeby pomóc. Nie mina, która każe od razu Myśleć -"co zrobiłam źle" i liczyć wszystkie grzechy, tylko -"witaj:) fajny dzień:) mogę zrobić cos żeby był jeszcze fajniejszy?:)" Co innego o tym słuchać czy czytać, co innego doznać samemu:) Klimat. Czemu nie kojarzyłam, że chłodno i deszczowo to równocześnie średnia temp. znacznie WYŻSZA od naszej + wilgoć => rośnie cudowna zieloność, roślinność oszałamiająca, łącznie z palmami w typowych angielskich ogródkach :D a przełom kwietnia i maja w cichej, zamożnej dzielnicy małego angielskiego miasteczka[mieszkaliśmy w udostępnionym nam domku znajomej znajomego] to orgia zieleni, kwiatów i ptasiego wrzasku o zmierzchu i o brzasku:) Czystość. Niesamowite- zwłaszcza, że koszy śmieciowych jak na lekarstwo [bo tam bomby można wrzucać]-za to non - stop drużyny sprzątające. W rezultacie dworce mają posadzki jak pałace a często nawet tam pachnie. Imaginujecie sobie Aśćki??! dworce pachną! No i komunikacja. Pociągi, metro, autobusy. Wszystko punktualne do sekundy. Wszystko powiązane ze sobą- przesiadasz się z jednego na drugie bez najmniejszego wysiłku jakbyś planowała to od miesięcy. Jeden szkopuł. Wszystko drogie jak cholera! [może tylko dla mnie ? ;)]na dzień dobry, bilet na te cuda na pięć dni-81 funtów x pięć złotych? no i tak z wszystkim. Tylko muzea mają wstępy za darmo, za to wszystkie pozostałe wejścia- masakra. Ale i tak warto! :) I nie tylko nie trzeba mnie było targać na siłę ale była to wspaniała niespodziewanka, że zaplanowano również muzea, ze znalazł sie na to czas i nikogo kto tam chciał iść nie uważano za dziwaka;) Każdy robił co chciał i kiedy chciał. W praktyce, Darek, który to wszystko zapiął na ostatni guzik- miał plan/zarys. Wstawalismy o ósmej, śniadanie-kto pierwszy wykapany i gotowy, zaczynał robić dla reszty a reszta dołączała i się włączała [albo nie ;)- w rezultacie codziennie robiłam śniadanie bo zgodnie z sugestią Kappy wstwałam prawie o świcie :p :D].Potem kilometr do kolejki - pociągu, potem godzinę w podróży, potem-metro i per pedes. Pierwsze dwa dni w 15 os. grupie, potem dzieliliśmy się na dwie lub trzy grupy. W sumie często oglądaliśmy to samo tylko w różnej kolejności i czasie;) Prócz Londynu byliśmy w Oxfordzie i Windsorze. Robią wrażenie. A w samym Londynie... opowiem jak zrobię album :) Teraz już was chyba zanudziłam śmiertelnie więc idę w piernaty. Bardzo się za wami stęskniłam
-
Amsterdam. Najpierw była mgła. Samolot opóźnił się o trzy ponad godziny. Nie zdążyliśmy na przesiadkę w Monachium. Trzeba było przebukować bilety. W Monachium! Nie znając języków! Na lotnisku większym od miasteczka, w którym mieszkam! Ale oznakowania były tak przejrzyste a liźnięcie łaciny i angielskiegobiernegobardzo okazało się też bardzo przydatne. A najbardziej przydatna okazała się Klusia, która posyłała mi sms-ami gotowe „bryki-przemowy”, którymi uderzaliśmy do odpowiednich okienek. W końcu przylecieliśmy na miejsce i MM zadzwonił do syna, żeby dał namiary na siebie. Dziecko oczywiście w pierwszej chwili się wściekło. [Ja też bym się wściekła jak by mi ktoś zawracał głowę w pracy, w której jestem od niecałego miesiąca, więc ma to po mnie :p] a jednocześnie element niespodzianki i radości z kontynuacji tradycji [MM wpadał do niego zawsze na urodziny do wa-wy na jeden dzień] powodował, że było słychać śmiech w jego głosie. Telefonicznie wyprowadził nas z dworca, wsadził do odpowiedniego tramwaju tylko w pewnym momencie stwierdził: „ojciec! Kurna! Czemu ty wszystko za mną powtarzasz?!” Bo do końca nie wiedział, że ja też jestem a MM wszystko przekazywał mnie :D Jak dotarliśmy pod jego miejsce pracy i napili się piwa- poluzowało nas [od trzeciej rano na chodzie!]a mina Maćka jak zszedł i mnie zobaczył? BEZCENNA :D Jak mu uświadomiliśmy, że nie będziemy przeszkadzać bo idziemy w miasto a on ma zabrać nam tylko torbę- to jego też popuściło. Umówiliśmy się na kolację i poszli zwiedzać. To co mnie uderzyło: -o rowerach to tylko myślałam, że wiem. Ich ilość… to trzeba zobaczyć. No i to ich pierwszeństwo wszędzie. Pędzą niesamowitą szybkością, broń Boże znaleźć się na ich drodze. Ale też muszą pędzić bo często, gęsto jest pod górę;) -Zieleń. I kanały. To miasto na wodzie. Nie uświadamiałam sobie tego do jakiego stopnia póki nie zobaczyłam. Drogę najlepiej wytłumaczyć mówiąc, za którym kanałem gdzie skręcić:) Przy niemal wszystkich kamienicach pnącza, krzewy, roślinki na każdym skrawku ziemi lub w donicach. Nie czuje się, ze to moloch miejski tak jest zielono. -zwyczaje Okna bez firanek- niekoniecznie, choć rzeczywiście wiele. Bardziej uderzyło mnie „życie na ulicy”. Krzesła, stoliczki, wystawione przed kamienicami na chodniku, mieszkańcy tam sobie piją popołudniową herbatkę, przeglądają gazetkę, spotykają się z ludźmi. Niektóre pomieszczenia na parterze otwarte na oścież- myślałam, że to biuro a to mieszkanie :D No i wstydziłam się robić im zdjęcia bo nikogo to nie interesowało. Teraz żałuję, że choć jednego nie strzeliłam z ukrycia ;) Ponoć tam jest mniej słonecznych dni niż w Anglii i jak wyjrzy słonce to przenoszą się z wszystkim „na ulicę”. -Muzeum Van Gogha. Byłam! Udało się! bilety bez kolejki! Rewelacyjnie urządzone i zorganizowane! Kappa- jak pisałaś o tej wystawie to się tylko uśmiechnęłam, bo myślałam- gdzie ja tam będę po bilety wystawać jak jadę tylko na jeden dzień- a tu taka siurpryza:) fantastycznie! To temat na osobną rozmowę:) Nocny Amsterdam równie piękny jak dzienny. A o świcie z powrotem na lotnisko i do domu. Ale też z przygodami. Najpierw mnie obmacano dokładnie bo dzwoniłam w bramce- uff! :D A potem zawrócono już z rękawa, bo okazało się, że nie ma nas w systemie. W Katowicach, przy „checkowaniu” coś poszło nie tak i musieli to robić od nowa. Poza tym nie mieliśmy karty pokladowej z Frankfurtu do Katowic, więc powtórka z Monachium. A rano o świcie znów na lotnisko. Przyznam, że latania chwilowo mam dość :D
-
Witam was przywrócona na Ojczyzny łono, styrana po całotygodniowym \"odrabianiu\" wolnych dni, nieznacznie odpocznięta po weekendzie i baaardzo was wystęskniona :) Najsampierw- kochane Joanko I Sofeczko! Dziołszki najmilejsze! wszystkiego co dobre, ciekawe, miłe, radosne! wszystkiego najlepszego!!! Przyznaję,ze nie nadrobiłam jeszcze zaległości. Z każdej strony wrzeszczą do mnie zaległe sprawy, bieżące sprawy itd. a ja usiłuję to wszystko ogarnąć i nie zwariować.W każdym razie wszystkim, które musiały się zetknąć z nfz serdecznie współczuję i życzę zdrowia NIe bardzo mam o czym pisać,bo zarobiona jestem po uszy, a wy to też znacie, Może spróbuję troszkę was ponudzic moimi wrażeniami z ostatnich wojaży. Wy kobiety światowe, więc pewnie wrażenia to na was nie zrobi ale ja ciągle jeszcze trochę żyję wspomnieniami :) cdn.
-
Rozanko! czemu wcześniej nie dałaś znać??? dziś byłam na zakupach w jednym z tych miast[ prawdopodobnie] a od jutra znów mam ciszę w eterze :o Powiem krótko. Nie wiem jak przeżyję następne dwa tygodnie. Od poniedziałku do czwartku praca od rana do wieczora. W nocy z czwartku/piątek jedziemy do wa-wy skąd o świcie lecimy do Monachium, skąd dalej do Amsterdamu. Tam musimy jakoś znaleźć drogę do syna- nic nie wie o naszym przylocie, MM tylko upewnił się, że nigdzie nie wyjeżdża w tym czasie. Z piątku/sobotę- o północy, chcemy mu zaśpiewać sto lat! kończy 33 lata. W sobotę ok 10.oo lecimy do Frankfurtu, stamtąd do wa-wy i wracamy do domu. W niedzielę , świtem bladym jedziemy do katowic, skąd wylatujemy do Londynu na kilkudniowy pobyt-zwiedzanie. Komuna 14-17 osobowa w domku znajomej znajomego. Uff...dam radę???? Trzymajcie kciuki. Wiek jednak ma już swoje prawa i nie mam pojęcia kiedy i jak sie spakuję. A wizja kolejki do łazienki rano z lekka mnie przeraża. Ale mam nadzieję, że może będzie więcej niż jedna? Wybaczcie, że tyle o sobie a nie odnoszę się do tego co tu się działo ale i nie ogarniam wszystkiego i część jest już nieaktualna. Wiec tylko gorąco was pozdrawuję i ściskam
-
NAJSERDECZNIEJSZE życzenia zdrowia, radości, miłości, poczucia szczęścia i bezpieczeństwa i oczywiście odrobiny szaleństwa- żyj nam długo i szczęśliwie kochana Alicjo Wszystkie Desseczki uściskuję, ucałuskowywuję i pozdrawywuję Ciągle gdzieś wyjeżdżam, ciągle brak czasu na „normalne” życie- ale może to i dobrze, Odpoczywać będę …później ;) Obiecuję się poprawić a na razie CMOK
-
Zdrowych, spokojnych i wiosennych Świat dla Was i Waszych najbliższych:)
-
Całusy, życzenia spełnienia marzeń,zdrowia,radości każdego dnia-oraz bukiet fiołków dla solenizantki! isoldo- z nami zawsze bądź!:0 Cmokam cały Płot i śpiewając 100 lat udaję się do kąpieli [i się udała]
-
Samono- tak mnie zaskoczylaś,że sprawdziłam w kalendarzu a tam pisze: trzydzieste urodziny Isoldy :D ale to jednak jutro :) Kask, jeśli użyteczny- niechaj ci służy. A może jakiś proszek jednak? Dziś ci towarzyszę w walce o utrzymanie głowy na swojej pozycjiale nawet to nie jest mi w stanie [na razie;)] zepsuć humoru! Wczoraj wybebeszyłam wszytskie szafy, powywalałam, uporządkowałam, poprałam to czego nie chciało mi się zabezpieczyć na zimę...wiosna MUSI już zatem być! :D czego i wam życzę:)