Witam wszystkich, i tych z migdałkami i tych bez migdałków. Ja właśnie wczoraj wróciłam ze szpitala po usunięciu migdałków. Zabieg miałam w poniedziałek, a we środe już do domku. Przyznaję, że wcześniej naczytałam się mnóstwo wypowiedzi na tym forum na temat usunięcia migdałków. I przyznaję, że niektóre są mocno przesadzone, choc sam zabieg jest nieciekawy, i zapewne już na takie coś bym się nie zdecydowała. Ja miałam zabieg w znieczuleniu miejscowym, najpierw dali zastrzyk w dupcię (chyba na uspokojenie), a potem zabrali na blok operacyjny. Zabieg odbywał się w pozycji siedzącej, najmniej przyjemne jest znieczulanie na początku sprayem, bo gardło drętwieje, a buzią trzeba oddychac, no i potem te zastrzyki znieczulające w gardle też nie były przyjemne. Samo wycinanie przez otolaryngologa nie boli, tzn. nie czuc bólu tylko momentami takie rwanie, ale to zależy kto w jakim stanie ma migdałki. Jesli boli to jeszcze \"dowalają\" znieczulenie igiełką w gardło. Zabieg trwał od momentu znieczulenia do końca równe 30 min, z małą przerwą - przynajmniej u mnie - bo zemdlałam, więc panie musiały na chwilę przerwac i mnie ocucic. Zaraz po zabiegu dają dożylnie lek przeciwbólowy, a potem to czopki przeciwbólowe. W sumie to rzeczywiście można wytrzymac, choc ból jest straszny - tak jak przy ostrej anginie, nie można przełknąc śliny, tylko najlepiej ją wypluwac. Jednak dostałam jeszcze jakiś lek przeciwbólowy do rozpuszczania, więc go cały czas biorę. Tylko ciekawe ile jeszcze będzie tak bolec???? A czy możecie poradzic co ewentualnie próbowac jeśc i pic aby troche ulżyło??? Pozdrawiam