Dima30
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Dima30
-
gawit_79 - pierwsze chwile mojej córeczki na świecie ograniczają się do jedzenia i spania. Bardziej nawet spania niż jedzenia:P Szczegółów porodu nie będę opisywać, bo nie będę Was stresować, ale tak jak napisałam wcześniej - myślałam, że będzie dużo gorzej:D
-
dzięki dziewczyny za wszystkie miłe słowa:) Kasieńka jest śliczna i bardzo absorbująca! sportsmenka --> nasza córeczka ma czarne króciutkie włoski i niebieskie oczka. Oczka to po mamusi i po tatusiu, gorzej z włoskami - nie wiem po kim, oboje mamy jasne:P egz30 --> jeżeli chodzi o poród, to jest to do przeżycia. Pewnie, że boli, ale zapewniam Cię, że z tego bólu się raczej nie mdleje, ani nie umiera;) A potem pozostaje już tylko rozpierająca radość, czego wkrótce mam nadzieję każda z Was doświadczy:) Dosia30 --> odnośnie Twojego pytania: walczyliśmy o dzidziusia dobrych kilka lat, udało nam się po 4 inseminacji. Nastawialiśmy się, że będziemy podchodzili 6-krotnie, a potem in vitro. Udało się bez tej ostatecznej opcji:) Sara --> No i przynajmniej nie ma wątpliwości, że dzidzia prawidłowo rośnie:P
-
egz30 - wiesiołek wolno brać tylko do owulacji. Jak znajdę chwilę, to poszukam gdzieś w necie dlaczego, ale wiem, że potem coś tam hamuje, czy na coś tam szkodzi - nie pamietam dokłanie. Wiem tylko, że po owulacji nie wolno!
-
Cześć Dziewczyny! Właśnie wróciłyśmy do domku:) Mam córeczkę - Kasia urodziła się 12 lipca i jest cudownym dzieciaczkiem. Każdej z Was życzę takiego małego Skarba! SARA - Tobie gratuluję maluszka. Szkoda, że jeden, ale super, że jest i że żyje i że słyszałaś już jego maleńkie serduszko:) Inka, Dosia, Megi -- trzymam kciuki za Was sierpniowy start;) Wszystkie Was gorąco pozdrawiam. Odezwę się jak się troszkę urządzimy;)
-
POMOCY CHCE MIEĆ DZIECKO CZ.II
Dima30 odpisał PaniMisiowa170 na temat w Antykoncepcja, płodność / Ginekolog
cześć dziewczynki:) Ja pisałam na tym topiku już bardzo dawno - jakieś 2 (?) lata temu i chciałam zauważyć, że w tamtym czasie dokładnie rozmawiałyśmy tutaj na temat rodzajów badań, terminów itp. W związku z tym proponuję wszystkim pomarańczkom stojącym na początku drogi prowadzącej do dzidziusia, aby zamiast włazić tutaj:P i krytykować cofnęły się do wpisów sprzed 2-3 lat i dokładnie poczytały topik od samego początku. Na pewno znajdą dla siebie odpowiedzi na stawiane pytania. I tak jak któraś napisała - nieładnie jest rozganiać grupę przyjaciółek, bo komuś się coś nie podoba! PS. Za kilka dni rodzę - po 4 insemce doczekałam się właśnie wymarzonego bejbika:) -
SARA - a nie mówiłam, że wystarczy, aby trafił swój na swego?:D Po prostu tamci lekarze byli do bani co od razu dawało się zauważyć czytając opisy metod ich leczenia:D Zaciskam kciuki, aby dzisiejsza betka potwierdziła wczorajsze dwie kreseczki i nie trzymaj nas długo w niepewności - wpadaj i pisz. Chociaż ja sądzę, że ta beta to już tylko formalność:D
-
Dosia30 - ja po laparoskopii dostałam grzybicę pochwy i zaraziłam tym świństwem na dodatek męża. Wcześniej nigdy tego nie mieliśmy ani ja ani on, a w tydzień po laparoskopii, mimo że nie było w tym czasie żadnych przytulanek (2 tygodnie przed i po samym zabiegu) rozkręciło się tak, że nie mogłam się nawet umyć - swędziało, piekło i w ogóle ból niesamowity. Tak, że mogli Cię w szpitalu czymś zarazić nawet nieświadomie. Albo po prostu bakterie a w moim przypadku grzybki trafiły na podatny grunt osłabionego zabiegami organizmu:O Ja po każdej interwencji medycznej w mój organizm coś łapię:(
-
Cześć dziewczyny! Najsampierw serdeczne gratulacje dla ostatnio zaciążonych przyszłych mamusiek! :D Sportsmenka - ja z perspektywy czasu i na podstawie własnych doświadczeń z kilkoma IUI - bym postawiła na opcję nr 4 - in vitro. Nie każdy reaguje na leki tak jak Ty - jeżeli opcja z IUI okaże się niewypałem, to podejście do in vitro takie już prawdziwe będzie Was kosztowało znacznie więcej niż teraz i znacznie więcej wysiłku, badań i kasy na to poświęcicie. No i jakby nie patrzeć - teraz mielibyście większe szanse na powodzenie, no i perspektywę kolejnych prób w zanadrzu przy zamrożonych zarodkach. Ale to jest tylko moje zdanie - Wy musicie robić tak jak podpowiada Wam serce. kibicuję gorąco wszystkim które czekają na jakikolwiek zabieg - IUI, in vitro, naturalsik, testowanie - cokolwiek - i trzymam za Was kciuki!
-
Cześć! Inka - powiem króciutko - gratuluję! Widzisz - nie ważna ilość - ważna jakość:D Oby tak dalej! Twój maluszek, który z Tobą został jest najwyraźniej tym naj, naj, naj pod każdym względem: najsilniejszym, najzdrowszym i najwytrwalszym i z pewnością łatwo się nie podda. Dbaj o siebie jak tylko możesz, łykaj tabsy na podtrzymanie i nie poddawaj się:) Acha - i nie słuchaj tego Twojego profesora, który twierdzi, że szczęśliwa będziesz dopiero kiedy będziesz trzymała dziecko w ramionach. Wtedy będziesz BARDZO szczęśliwa! Ale tak naprawdę już dzisiaj musisz być szczęśliwa i radosna - własnie dla tej Twojej niuni, aby czuła, że ma szczęśliwą mamusię i aby czuła się w Tobie równie szczęśliwa:) A ja od Wielkanocy już na L4 - wypoczywam:) Za Was wszystkie trzymam mocno kciuki!
-
egz30 - ja dostawałam pregnyl za każdym razem na 36 godzin przed inseminacją, przy pęcherzykach takich mniej więcej 18-19mm. Pęcherzyki pękają zwykle (\"przepisowo\" po pregnylu) po 36 godzinach (plus minus jakiś zapas kilkugodzinny, ale nie pamiętam już jaki), a jajeczko żyje jakieś 24 godziny od tego momentu. W tym czasie plemniki mają czas na dotarcie do celu. Acha - nie wiem czy to prawda, ale różne są opinie: ponoć plemniki preparowane do IUI żyją nieco krócej i na pewno nie są w stanie przeżyć w organizmie kobiety tyle co te \"normalne\". Więc trzeba by to dokładnie przeliczyć;) Tak czy inaczej wydaje mi się, że 2 godziny przed IUI to bardzo krótko - większość plemników zdąży obumrzeć zanim dojdzie do pęknięcia pęcherzyka. Ale to jest moje zdanie i mogę się mylić, piszę tylko jak było u mnie. SARA -nie gniewaj się, ale odnoszę wrażenie, że ten Twój gin to tak jakby Cię z wielką łaską przyjmował - może Wasz przypadek jest nieco trudniejszy od \"standardów\", ale to nie upoważnia go do tego, aby odbierać Wam nadzieję. Możesz napisać w jakiej klinice się leczysz w jakim mieście? Jeżeli nie chcesz to nie pisz, ale napisz czy jest to typowa klinika leczenia niepłodności (być może pisałaś, ale nie doczytałam) czy jakiś gin, który jest niby specjalistą od leczenie niepłodności, a w rzeczywistości jaki jest - każdy widzi:O On jakby sam był zdziwiony faktem, że Ty w ogóle jeszcze śmiesz chcieć mieć własne dziecko! Przepraszam, nie chciałam Cię urazić, ale zastanawiam się, że skoro chcesz robić jeszcze jedno podejście do in vitro i ma to być Twoje ostatnie podejście, to może warto na spokojnie zastanowić się nad zmianą kliniki i lekarza? Przedstawić dotychczasowe wyniki leczenia i poznać może jakieś inne nowe spojrzenie na Wasz problem? Sama nie wiem - u mnie takiego problemu nie było, ale jak zauważyłam, że lekarz zaczyna \"błądzić\" to po prostu od niego uciekałam. Szkoda Twojego zdrowia i pieniędzy monikkkk - najpierw wyślij na badania męża - są to badania o wiele tańsze i mniej skomplikowane od Twoich, zapewniam Cię, a na dadatek mniej bolesne i łatwiejsze do przeprowadzenia;) I z tymi wynikami do gina - to jemu wiele wyjaśni, a Wy zaoszczędzicie przynajmniej na jednej wizycie, bo i tak gin Wam nic nie powie dopóki takich badań nie dostanie. Z tymi osobnymi pokoikami to bywa różnie - my takie badania robiliśmy wielokrotnie i z reguły wyglądało to tak, że albo sami szukaliśmy jakiegoś \"ustronnego\" miejsca w pobliżu laboratorium, albo dowoziliśmy materiał z domu (nie polecam - powinien być on dostarczony w ciągu najdalej 15-20 minut od oddania, aby wynik był wiarygodny). Odrębnym pokoikiem dysponowała w naszej \"karierze\" jedynie klinika w której mieliśmy IUI.
-
dosia - u nas obecności \"grzybków\" przeoczyć się nie dało - wiadome miejsce swędziało jak diabli, aż do bólu. Nie mogłam się ani podrapać, a zwykłe mycie sprawiało ból i potęgowało i tak już nieziemskie swędzenie:P Masakra! Plus do tego objawy zewnętrzne w postaci drobniuteńkich plamek i chrostek brrr! U męża to samo. Nie wiem co to był za antybiotyk, który on wówczas przyjmował, ale lekarka zwaliła to wszystko właśnie wówczas na ten lek. Po tym leczeniu, które wcześniej opisałam już mi nic nie wróciło - robiłam przed inseminacją cytologię, jakieś wymazy i badania bakteriologczne i było \"czysto\". Podejrzewam, że gdybyś miała nawrót grzybicy, to z całą pewnością byś tego nie przeoczyła;)
-
No to rzeczywiście niezbyt ciekawie:( Pozostaje zatem wierzyć, że ten gin z kliniki znajdzie na to jakiś inny \"złoty środek\";)
-
Alicja77 - jeżeli mogę Ci podpowiedzieć - my jakiś czas temu oboje z mężem wojowali z grzybicą, ale udało nam się ją zwalczyć na szczęście w ciągu niecałych 2 tygodni. Mi moja lekarka przepisała clotrimazol w globulkach dopochwowych (chyba 5 sztuk) - takie podłużne - do stosowania wewnętrznego, a dodatkowo do smarowania zewnętrznego clotrimazol w maści (maść jest akurat bez recepty) i kazała nam się smarować nią obojgu - mi i mężowi (niestety, ale leczenie musicie przeprowadzić u Was obojga, bo tak to będziecie się kręcić w kółko - ciągle któreś z Was będzie \"nosicielem\" - u nas zaczęło się od męża (po leczeniu antybiotykowym grypy organizm był osłabiony) i zarażaliśmy się w kółko nawzajem. Ale po takiej kombinacji globulki + maść bardzo szybko puściło. Acha - i przez ten czas leczenia niestety ale ewentualne przytulanki wyłącznie w gumkach;)
-
Cześć dziewczyny! Dosia na stymulowanym cyklu skuteczność inseminacji sięga 15% maksymalnie do 25% - przy dobrych parametrach nasienia i kilku pęcherzykach. Na naturalnym cyklu skuteczność ta jest niestety dużo mniejsza. In vitro ma skuteczność max 40%, więc niestety sportsmenko - chyba coś Twój lekarz przeholował ze statystykami. A tutaj do poczytania coś na temat skuteczności: http://www.forumginekologiczne.pl/txt/print,1991,2
-
cześć dziewczyny! Małe sprostowanko - to nie jest moja dietka;) - pisałam: ktoś ją na nasz poprzedni topik podrzucił, a ja ją najzwyczajniej w świecie podkradłam;) i postanowiłam zastosować u siebie. A skoro mi nie zaszkodziła, to może i innym pomoże:) U nas wszystko ok - termin mamy na początek lipca, właściwie od tego miesiąca praktycznie brzuchol u mnie wystartował tak, że już teraz nikt nie ma wątpliwości, że niedługo będzie nas więcej;) gawit - a dlaczego musisz siedzieć w domu? masz L4 leżące? Ja póki co pracuję - chyba od świąt pójdę na zwolnienie - już na dobre, ale pytałam mojego gina i powiedział, że zwolnienie będę miała normalnie chodzące, bo leżeć przecież nie muszę, chodzi tylko o to, żebym nie przeciążała pracą dzidziusia. Ale spacerki po świeżym powietrzu, zwłaszcza te wiosenne, są dla niego jak najbardziej wskazane:) Szkoda tak spędzać całe dnie w domu - zwłaszcza te nadchodzące, wiosenne, słoneczne, napawające nadzieją i dobrym humorem:) Dosia30 - wracaj do zdrowia! A musisz brać na HSG zwolnienie z pracy? To tylko kilka godzin w przychodni albo szpitalu. Ja generalnie nie byłam wcześniej zwolenniczką zwolnień, bo jak siedziałam w domu, to mi tylko czarne myśli do głowy przychodziły i się niepotrzebnie stresowałam. Mąż szedł do pracy, a mnie \"roznosiło\";) A jak szłam do pracy, to przynajmniej zajęłam czymś tą moją nieszczęsną łepetynę;) No ale to kwestia tego jaką kto ma robotę - ja w miarę lekką więc mogłam sobie na to pozwolić. Ale teraz już idę na wypoczynek bez dwóch zdań! inka1975 - a zatem wszystkie trzymamy kciuki za pozytywne efekty in vitro:) egz30 - a nie będziesz miała przed IUI podanego pregnylu na pęknięcie pęcherzyków? To jest taka trochę regulacja, żeby się z tym pękaniem dopasowały do terminu IUI, a nie żeby każdy pękał kiedy mu się akurat spodoba;) Buziaki dla wszystkich, których nie wymieniłam pa! :)
-
dosia - metodą jaką podała gawit niestety nie usuniesz zaległych wpisów, ani danych, które wcześniej podałaś - niestety:( Zostaje tylko wyszukanie Twoich tamtejszych wpisów i zgłoszenie ich do usunięcia (przy każdym poście masz opcję [zgłoś do usunięcia] ) Jeżeli coś pozmieniasz w preferencjach to pozmieniasz to niejako na przyszłość,, aby w każdym kolejnym poście się te dane nie pokazywały. Ale tych danych wstecznych niestety nie wymażesz.
-
sportsmenka - no właśnie ja też wolałam najpierw HSG, tym bardziej, że to było na kasę chorych i nie musiałam za nie płacić. A za IUI z lekami i wizytami prawie 1000zł za jedno podejście. Nie chciałam po ewentualnej porażce zastanawiać się czy jej przyczyną była niedrożność jajowodów (wówczas żadna IUI sensu nie ma) czy zwykły pech i możemy myśleć o kolejnym podejściu.
-
SARA - jaki tam ze mnie \"skarb\" - wredna baba ze mnie :P bo tylko narzekam na tych konowałów zdzierusów, co to tylko zamiast leczyć na kasę lecą:P A tak serio - napłakałam się już wystarczająco długo: po każdej wizycie, po każdej porażce, potem to już co miesiąc po każdej @:( Chciałabym, aby jak najmniej osób musiało przechodzić przez coś takiego, bo to wcale przyjemne nie jest i bardzo boli - psychicznie i fizycznie:( A skoro ktoś przed nami już oparł się na czymś co mu pomogło, to po co wyważać otwarte drzwi i samemu szukać od nowa, skoro można się już na tym konkrecie oprzeć:) A Twój facet na pewno też to wszystko przeżywa, tylko że oni to zwykle twardzieli zgrywają i ciężko im te uczucia uzewnętrznić. z okazji rocznicy ślubu i życzenia wielu wspólnych lat przed Wami! Dosia - zakładanie cewnika nie boli - ot takie króciutkie szczypnięcie. Ale ja do HSG cewnika nie miałam nawet zakładanego, tylko trzeba było być na czczo i jeszcze przed samym zabiegiem kazali mi się wysiusiać (cewnik miałam kiedyś przy innej okazji;) ) to trwa tylko chwileczkę, więc nie ma strachu. Chyba że chodzi Ci o wziernik - wziernik był, zakładanie fakt nie było przyjemne, ale nie bolało:) Boli te dziewczyny, które nie mają drożnych jajowodów, wówczas kontrast nie ma jak przepłynąć i nie jest to przyjemne (aczkolwiek krótkotrwałe - 2-3minuty - ot kilka fotek tylko). Większość kobiet ma jednak te jajowody drożne i niczego nie odczuwają. Więc gdybyś w przyszłym cyklu miała się na to zdecydować, to bez obaw;)
-
egz30 - ja tam jeszcze z mlekiem dawałam radę, bo na szczęście je lubię. Gorzej szło mi z niegazowaną wodą - zwłaszcza w chłodniejsze dni - wlanie w siebie (oprócz tego mleka) 2 litrów było nielada wyzwaniem. W końcu zaczęłam zamieniać tą wodę na soki;) Doszłam do wniosku, że pewnie chodzi tutaj o odpowiednie nawodnienie organizmu;) a mojemu organizmowi może być wszystko jedno co w niego wlewam - byle dużo;) I rozcieńczałam soki tą niegazowaną wodą - przynajmniej miało to jakiś smak;) Trzymam kciuki za to Twoje endo - miejmy nadzieję, że jak się teraz rozpędzi, to w przyszłym cyklu będzie siłą rzeczy nieco szybciej przyrastało:) gawit - ja usłyszałam serduszko dzidzia pod koniec 7 tygodnia. W piątym tygodniu może być nieco za szybko - niemniej jednak na pewno będzie już widać ciałko żółte i ginka powinna już potwierdzić ciążę na 100%:) Dosia - ja bym też zaryzykowała najpierw z HSG - tak jak egz30 napisała - wystarczy, że rzęski będą posklejane (u mnie tak było) to plemniczki przy IUI nie poradzą sobie z przeciśnięciem się przez taką przeszkodę - no a IUI to dla Ciebie już i koszt i hormony i stres. Więc warto wcześniej wykluczyć wszystkie ewentualne przeszkody. Takie hsg (jeżeli jajowody nie są całkowicie niedrożne) są w stanie te jajowody w jakimś stopniu udrożnić, \"porozklejać\", no i krąży opinia, że przez pół roku po tym zabiegu najłatwiej jest zajść w ciążę. Tak że jeżeli masz możliwość na HSG jeszcze w tym cyklu, a jeszcze jeżeli robisz je na NFZ i nie musisz za to płacić - ja bym skorzystała. Przy drożnych jajowodach nie boli to nic a nic (przy niedrożnych raptem 2-3 minuty bólu) a od razu masz jasny obraz sytuacji, a po paru godzinach w najgorszym wypadku jesteś już w domu:)
-
bądź dobrej myśli
-
*rzecz jasna opcja ze zwolnieniem lekarskim;)
-
gawit - w takim razie zmykaj na zwolnienie i się nie zastanawiaj! Możesz być pewna, że po powrocie do pracy tak jak ktoś wcześniej napisał, nie dostałabyś kolejnej umowy - i to jest uczciwe? Nie! Więc się nikim nie przejmuj. Przynoś zaświadczenie o ciąży i uciekaj na L4! Przynajmniej jakąś kasę będziesz miała na wyprawkę dla malucha a i na jego pierwsze wydatki. No i do lat pracy wszystko będzie Ci się liczyło. Nie miej żadnych skrupułów! A teraz jeszcze gadają o jakichś przepisach, że po macierzyńskim planują wprowadzić taki przepis, żeby przez pół roku nie można było młodej mamy zwolnić po powrocie do pracy. Jak to przejdzie, to będziesz jeszcze miała okazję udowodnić, że jesteś dobrą i rzetelną pracownicą. W dzisiejszych czasach rzadko obcy ludzie postępują wobec innych uczciwie i jak sama o Was nie zadbasz - nie zrobi tego nikt. Nie przejmuj się opiniami innych. A jak masz skrupuły to teraz wyślij ze zwolnieniem męża i już się tam więcej nie pokazuj;) A jak się zwolnisz sam - i tak nie będziesz miała już do tej pracy powrotu - więc na jedno wyjdzie. Z tym, że opcja ze zwolnieniem jest dla Was o niebo korzystniejsza:) Trzymaj się i bądź twardzielką:P
-
kjnjh - ja starałam się o dziecko ponad 5 lat i wiem ile to kosztuje łez. Ale wiem też jak wiele znaczy odpowiedni lekarz prowadzący ciążę. Moja siostra miała konowała który straszył ją od 4 miesiąca poronieniem i przedwczesnym porodem - większość ciąży przeleżała u niego na oddziale. Zdecydowała się w 8 miesiącu na zmianę lekarza i szpitala. Okazało się że z ciążą jest wszystko w porządku a córa urodziła się 2 tygodnie po terminie. A wiesz ile łez wylała przez wcześniejszych 7 miesięcy? Mój lekarz nie przesadza i nie straszy mnie bez potrzeby: skoro wyniki są w normie, a ja nie mam powodów do stresów, a pracę mam raczej biurową i ją lubię. Też pójdę na zwolnienie za jakiś miesiąc - tak sobie planuję:) Ale teraz - po co? Nie jestem obłożnie chora, żeby wszyscy wokół mnie skakali i wyręczali bo \"królewna jest w ciąży\". Bardziej relaksuje mnie możliwość wyjścia do ludzi i możliwość otwarcia gęby;) do kogoś, czy mała wycieczka - choćby w bliskiej okolicy, aniżeli leżenie z książką i użalanie się nad sobą. Mąż w pracy a ja bym miała siedzieć sama po 8-10 godzin i słuchać rzewnej muzyczki i czytać romansidła? Dla mnie na przykład to żaden relaks. Nie mówię, że każdy ma tak postępować. Ale ważne jest zdrowe podejście do sprawy i dobre samopoczucie, a nie robienie z siebie cierpiętnicy (bo to przecież ciąża!) użalanie się nad sobą kiedy nie ma ku temu powodów. Pewnie że jeżeli gawit ma stresującą pracę, albo wrednego szefa, albo denne towarzystwo, t0 nie ma co ani chwili wahać się co do zwolnienia. Ale o tym już pisałam - to ona i jej maluch są tutaj najważniejsi! Tylko to nie powinna być decyzja podjęta na podstawie jednego krótkiego telefonu do gina i okupiona na dodatek z tego powodu mega stresem:O A tak w nawiązaniu do automatycznego zagrożenia ciąży po 2 poprzednich poronieniach - na moim poprzednim topiku: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3885992, na którym już nie piszę, ale który namiętnie podczytuję;) - jest dziewczyna olawd. Po dwóch wcześniejszych poronieniach w ostatniej (już 3) ciąży przejechała tysiące kilometrów - w tym część jako kierowca - i miesiąc temu urodziła zdrowego synka:) Jak widać nie ma reguły:) inka1975 - trzymam kciuki za dietkę i jej rezultaty!:)
-
kjnjh - to tak jakbyś zakładała z góry, że poroniwszy 2 razy ma szansę na poronienie po raz trzeci:O Organizm ludzki to nie automat! Każda ciąża jest inna i do każdej należy podchodzić indywidualnie - porobić niezbędne badania, skontrolować hormony, parametry malucha i... cieszyć się! Myślisz, że wmawiając dziewczynie (bez uprzedniego badania) że ma ciążę zagrożoną taki lekarz jej tym pomoże? Wydaje mi się że niestety nie. Tylko niepotrzebnie będzie się przez kolejne miesiące stresowała, a TO jest dopiero szkodliwe i dla niej i dla dzidziusia. Myślisz, że siedząc w domu będzie jej lepiej? Od samego leżenia kręćka można dostać - a po co to skoro nie ma ku temu wskazań? Nie mówię o sytuacji, w której są faktyczne wskazania do zwolnienia lekarskiego - wówczas bez dwóch zdań zdrowie i życie malucha i matki jest na 1 miejscu. Ale diagnoza przez telefon hmmm... po wcześniejszym braku jakiegokolwiek kontaktu jest co najmniej ze strony lekarza nie na miejscu! Stresowanie pacjentki i tyle!
-
Acha - rzecz jasna jak zdecydujesz się pracować to mimo wszystko zanieś pracodawcy zaświadczenie o ciąży:)