Neit
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
A1sa udało się z weekendem mimo że miałam strasznie zalatany :) Spadło mi jakieś pół kilo, ale u mnie kcal więcej było niż zalecane. Mąż się do mnie dołączył i drań stracił więcej niż ja :P Za to nabrał większej chęci na dalsze odchudzanie :D Super że Ci się wyjazd udał :) Ja się wybieram pod koniec roku do Spa (ale nie z dietą) i tam będę szalała bo sobie dosyć konkretny pakiet zabiegów wybrałam :) Na szczęście dieta jest na tyle elastyczna i zróżnicowana że można ją zawsze jakoś dopasować :D No i ma to być nagroda za wytrwałość dietetyczną :D Musiałam sobie nowy mikser (blender czy jak mu tam) kupić bo stary nie mógł podołać takiej ilości koktajli :D Czy ty też tak masz że po tych dniach koktajlowych to takie zwykłe strukturalne jedzonko lepiej Ci smakuje? Ja mam jakieś straszne zapotrzebowanie na razowy chlebek i jajka ostatnio :) Dobrze, że można :D
-
Teściową mam dosyć daleko więc i małe "pole rażenia" i ciężko będzie :) Wiesz co do diety, to chyba najprzyjemniejsza dieta jaką stosowałam, jak sobie pokombinować to tak na prawdę wszystko można w niej zjeść. Ale to taki sezon na kafe. Najpierw jest wysyp głupich diet typu 10 kilo w 5 dni bo wakacje się zaczynają i trzeba się w bikini wepchnąć, a teraz dla odmiany jest szał, bo nie długo rok szkolny się zacznie i trzeba zadziwić wszystkich w szkole chudością :D Normalka, to mój kolejny rok tutaj więc nic mnie nie dziwi. Potem będzie szał na święta/sylwestra :D A na takich dietach jak tam może i waga spada skutecznie, ale w porównaniu z dietami 200 kcal to jednak wolno. Nie ma się co przejmować i tutaj pewnie coś się w końcu ruszy :) Co do sportu to je jestem wielką maniaczką sportów siłowych :) Przerabiałam wszystko (jazda konna, joga, pilates, sztuki walki, aerobik) i w końcu znalazłam coś co nie tylko sprawia mi przyjemność ale i ma chyba najlepsze skutki jeśli chodzi o kształtowanie mojej sylwetki :) W tej chwili trenuję siłowo (typowe przerzucanie żelastwa) 4 razy w tygodniu+cardio też przynajmniej 4 razy. U mnie to zwykle rowerek stacjonarny właśnie, bo po pierwsze mogę przy filmie, po 2 nie muszę się pogodą przejmować, no i ostatnio interwały robię więc tak najłatwiej. W sumie to powinnam biegać, ale tak nie lubię, że zmuszenie się graniczy z cudem :P
-
No tak, w ośrodku to Cię pewnie przypilnują :D Koniecznie napisz jak było i czym Cię uszczęśliwiali :D Ciekawa jestem czy dostaniesz te same koktajle które są zalecane w książce o diecie weekendowej. Wiesz moja mama niby lubi zdecydowaną większość produktów, które w tej diecie się je, ale usiłowała mi strasznie wymyślać. Musiałam te wszystkie jej protesty "obalać" :) Ona jest po prostu łakoma i im bardziej czegoś jej nie wolno tym bardziej ją do tego ciągnie :) A teraz się tak napaliła że poleciała blender kupić żeby koktajle robić :) Nawet mi napisała że koktajle pyszne :D Jeszcze teściową przydało by mi się na coś takiego namówić (ma kłopoty z sercem) ale to to już na prawdę wyższa szkoła jazdy bo ona dla odmiany odżywia się tragicznie i zdrowe jedzenie to dla niej całkowita abstrakcja. Może kiedyś mi się uda :D
-
Ja się na ten weekend właśnie szykuje i jeszcze mojego ukochanego wciągnę w akcje bo schudnięcie mu nie zaszkodzi :D Tylko sobie nieco kaloryczność zwiększę :) Na razie produkuje mleko sojowe (tzn soję moczę), bo jakoś mi ostatnio kwaśno po jogurcie :) Wczoraj namówiłam moją mamę na ten styl żywienia, jej się przyda nie tyle ze względu na odchudzanie (chociaż tez się jej przyda) co ze względu na zdrowie, bo i cholesterol ma wyskoki, i ciśnienie i puchnie strasznie bo wodę zatrzymuje. Na pewno ta dieta jej nie zaszkodzi :D
-
Też mam kucharską książkę :) Właściwie to mam wszystkie :) Do takich rzeczy jak brązowy, ryż, kasze, siemię, otręby to ja jestem od dawna przyzwyczajona więc z tym problemu nie miałam, ale szczerze powiem że dzień na samych koktajlach to u mnie wywołuje totalne zaparcie. Dziwne to dla mnie bo przecież błonnika sporo (na co dzień jem nie mniej więc przyzwyczajona jestem) a i wody dużo piję. Spodziewałabym się odwrotnego działania. Po za tym żadnych problemów nie zauważyłam :)
-
No w koktajlach to one strawne jest :) Chociaż i tak krowie bym wolała :) Ja jem jakieś 2000-2500 :) Ale ja wysoka jestem i namiętnie sport uprawiam :) I tez działa :) Na razie to kombinuje z koktajlami wierząc że w końcu wynajdę doskonały :) Bo ja to bym chyba w sumie bardzie "wytrawne" wolała niż owocowe, a najlepiej z mięskiem :D Ale mam wymagania :D
-
Nie dzięki nie chcemy porady :) Nie po to na strukturalnej jesteśmy żeby wydziwiać :P
-
Na 800-1200 kcal to ja bym z głodu zdechła :D Zresztą wg mnie tak to można jeść tydzień, a nie nie wiadomo ile czasu. Ale produkty z tej diety po prostu lubię (chociaż mleko sojowe jest ohydne dla mnie i wolałabym zwykłe które nawet lepiej mój organizm toleruje) no i twaróg muszę sobie dodawać z po za listy. Ale reszta jest MNIAM i nie mam problemów z utrzymaniem diety :)
-
Odchudzam :) Fajnie by było nie musieć, ale jeszcze sporo zostało :)
-
Ja w zasadzie chyba mogę powiedzieć że jestem na tej diecie :) Tzn jem produkty strukturalne, popijam koktajle, ale mam dostosowaną kaloryczność do mojego trybu życia :)
-
Wieczna --- to my chyba z różnych książek korzystamy bo w mojej to co napisałam wyraźnie jest jako zalecenie do tej konkretnie diety. Że w normalnym żywieniu białko również w śniadaniu to akurat się zgadzam, dlatego właśnie nie stosuję tej diety przy moim trybie życia. Po za tym takie 2g/kg masy ciała to bym raczej zalecała osobom uczciwie ćwiczącym (chociaż wg książki ćwiczenia są częścią tej diety, no ale one nie są aż takie \"wymagające\") ale moim zdaniem nawet jako \"rolnik\" poniżej tego 0,8g nie powinno się schodzić. Możliwe że przy niższej wadze właśnie te 1,5g na jednostkę BMI wyjdzie przy rezygnacji z białka na obiad, nie chce mi się przeliczać :P Tak czy inaczej koleżanka za mało zjada :) Pamiętajcie też dziewczyny że więcej mięśni=lepsze spalanie również w czasie spoczynku, a niestety jak organizmowi białka nie dostarczymy to mięśnie spali :( Wiatr od morza- wiesz że możesz czekoladę na deserek po obiedzie? Byle bez przesady :D
-
Specjalnie zajrzałam do książki i widzę że w opisach na forum jest jeden zasadniczy błąd. Może po kolei: Wg książki są dwa typy ludzi: koczownicy którzy lepiej chudną jedząc mniej węglowodanów i rolnicy którzy lepiej chudną jedząc mniej białka. Bez względu na rodzaj do którego należymy ilość białka w tej diecie NIE oblicza się 1g na 1jednostę BMI tylko od 0,8 g do 2,0 g na kilogram masy ciała. Jeśli ktoś chce ograniczyć białko w obiedzie (w kolacji nie wolno) to wtedy stosuje zasadę 1g na 1 jednostkę BMI (ale to dotyczy obiadu czyli BMI=22=22 g białka na sam obiad!). Jeśli już ktoś się uprze w obiedzie całkiem nie jeść białka wtedy powinien na kolację dobić do tych minimum 0,8 na kg wagi ciała. Przy czym w książce zwraca się uwagę na to żeby białko było jak najbardziej wartościowe i miało niezbędne aminokwasy, a kawałek mozzarelli na pewno tego nie ma, więc lepiej byłoby zjeść rybę albo mięso. Dodatkowo znalazłam w książce informację (akurat o tym dobrze wiem bo przetestowałam, ale nawet w tej diecie jest info) że jeśli zjadamy ta zalecaną porcję białka 1)zachowujemy mięśnie, 2)łatwiej nam potem uniknąć jojo
-
Wiatr od morza--- Książkę można kupić w Polsce, ja w Empiku kupiłam. Ma tytuł \"Chudnij podczas snu\". Jak by w księgarniach nie było, może na allegro się trafi. Warto mieć bo są w niej również przepisy i nawet plany treningowe. Ładnie wydana i napisana przystępnym językiem. No kurde--- zdajesz sobie sprawę z tego że jak jesz tak mało białka to robisz się lżejsza bo mięśnie spalasz? Ale Twoje ciało, twój wybór. Nie czepiam się tylko tak dopowiadam :) Nadal Wam kibicuję dziewczyny chociaż dieta już raczej nie dla mnie :)
-
Przyznam bez bicia że ja tłuszczy nie liczyłam :) Oczywiście starałam się bez przesady ich używać no i żeby możliwie zdrowe były :) U mnie jadłospis wyglądał najczęściej tak: śniadanie: płatki owsiane+ owoce (najczęściej truskawki mrożone) lub chleb +sałatka z warzyw z oliwą z oliwek lub odrobiną majonezu (najczęściej mieszanka) jeśli jadłam warzywa na chlebie to masło pod spód (margaryn nie jadam), ale cienko obiad: najczęściej drób+ryż brązowy+warzywa gotowane/surówka ale zdarzało się i spaghetti i jakaś zupa (czasem obcinałam węglowodany w obiedzie o połowę bo mi się nie mieściły a dodawałam mięsa bo ja mięsożerna jestem jak diabli) kolacja: u mnie to najczęściej twaróg+ warzywa lub jajka + warzywa lub mieszanka twarogu, jajek i warzywa :) Ja bym radziła jednak co niektórym kupić książkę. Są tam i przepisy i ćwiczenia dodatkowo :)