U mnie z 3 dni mija 17 m-cy odkąd mam swoją córeczkę :)
Swój poród wspominam z uśmiechem na buzi, co nie oznacza iż wcale nie bolało ... Skurcze zaczęły się ok 1/2 w nocy, ale nie były bardzo silne, więc po wzięciu kąpieli dalej poszłam spać (zasnęłam w trakcie liczenia ich częstotliwości). Rano odczuwalnych skurczy już nie było. Ok 10/11 pojechalismy z mężem na kontrolne KTG, które w zasadzie też nie wskazywało na jakąś szybką \"akcję porodową\". Jak wspomniałam o nocnych skurczach - położna stwierdziła, ze może sprawdzimy rozwarcie - okazało się, że jest ok 4 cm :)
Położyłam się więc na sali porodowej (mąż w tym czasie pojechał po spakowaną torbę do szpitala, której celowo nie wzieliśmyy żeby nie zapeszać ;) :)
O 15 córcia była już z nami ....
Bóle porodowe wg mnie są do wytrzymania, aczkolwiek te z krzyża zdecydowanie nie należą do przyjemności...
Życzę powodzenia wszystkim mamom oczekującym na swoje maleństwa :)
Będzie dobrze