Z przyjemnością witam wszystkich na tym forum.Temat interesuje mnie od kilku lat i mam sporą praktykę w oczyszczaniach zwłaszcza wątróbki.Chętnie podzielę się moimi doświadczeniami jak i wykorzystam Wasze. 5 lat temu usg wykazało, że mój woreczek żółciowy owinięty jest wokół wielkiego złogu i musi być usunięty. Postanowiłam pomóc sobie sama. Zaczęłam pić zioła w/g Klimuszki. Przetrwałam kilka strasznych ataków, kilka razy miałam żółtaczkę bo blokowały się przewody żółciowe ale trochę kamieni zeszło /jak groszek konserwowy/Dziś wiem dlaczego tak się działo. Potem wpadły mi w ręce książki Tombaka, następnie Małachowa i Clark. Zaczełam stosować Tombaka z bardzo pozytywnym wynikiem. Okazuje się, że nie można nic robić na łapu-capu. To baaardzo ważne, żeby przed oczyszczaniem wątroby nawet przez miesiąc pić sok jabłkowo burakowy,żeby rozkruszyc kamienie,brać kąpiele rozgrzewające a w czasie zabiegu grzać wątrobę ile wlezie! wtedy nie ma się co bać, że coś będzie boleć lub kamyk zablokuje przewód.Największy kamień jaki u mnie zszedł /też bezboleśnie/ miał dł ok 6 cm i szer ok 3,5 cm /tak, centymetrów/ i jeszcze jeden okaz - rozgałeziony, grubości kciuka ! ale to były oczyszczania kombinowane, po 3 dniach głodówki na sokach z użyciem soli gorzkiej, cytryny i oliwy piołunowo-czosnkowo-gożdzikowej. Ktos też tu napisał, że czyścić wątrobę trzeba 2 lata - myśle, że nie miał racji. Przy naszych nawykach żywieniowych to procedura do końca życia. Zresztą, potem to wchodzi w nawyk i po prostu człowiek bez oczyszczania czuje się jak nie umyty. Ale poznaje co to prawdziwe zdrowie:) oj! się rozpisałam!. Pozdro dla wszystkich a szczególne dla Walterra :)