Libra47
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Libra47
-
Szarooka - mam złe doświadczenia,co do hormonow,ale o tym kiedyś tam.
-
Jest tu pusto,ciemno,smutno?? - czy tylko mi sie wydaje?? Dostrzegam Was schowane glęboko po katach,robi się ciemno,zapalcie światło,czas na babski wieczór ,moze być przy wodzie kranowej,mi tam nie przeszkadza. miałam dzisiaj opowiedzieć Wam o moim ślubie i weselu. Pracę dpstałam,jak to było za komuny z nakazu - 200 km od domu,lubego poznałam miejscowego.Były więc 2 parafie.Przy mojej pracy - miałam słuzbowy pokoik - byłam tam zameldowana.Formalności kościelne mielismy więć w 2 miejscowościach.Wtej 1-szej - zapowiedzi,nauki itp.w tej 2-giej miał nam ksiądz dac tylko 15 min ślub. Koszty podzieliliśmy na 2 parafie - to póżniej okazało się brzemienne w skutkach. Moja teściowa,była strasznie przeciwna naszemu ślubowi,ale jak to często bywa/ło,byłam w ciąży,mój się cieszył - kochaliśmy się i w czym problem? Przed ślubem dokuczała mi niemiłosiernie - ją chlop kiedyś zostawił,jej 2 córki też były po rozwodach,więc przepowiadala nam szybki rozwód. Nadszedł ten \"wspaniały\" dzień.Slub cywilny ok.potem spacerkie do kościola - bo niedaleko.Gości mieliśmy trochę - bo chociażby mojego rodzeństwa,z połowkami pełno,no i pryjezdni ze strony mojego miłego. Pamietacie powiedzenie Zagłoby, Diabeł się w ornat przebrał i ogonem na mszę dzwoni. Dzisiaj mnie olśnolo,że tego naszego ślubu udzielił nam wlaśnie taki diabeł,z tym,że ogonem pokropił nas jak kropidłem. Po pierwsze spóżnił się o godzinę,był to ksiądz,dobry znajomy mojego ojca pewnie chciał dużo forsy,nie to co dostał,w stopniu generała,więc okazał bezaprobatę,spóżniejąc się.W trakcie ceremonii bylo cicho jak na pogrzebie,tylko w oddali slychac było płacz mojej tesciowej. Okazalo się,że nie opłaciliśmy osobno organisty - oczym nie mieliśmy pojęcia. Ten ksiądz-generał - walnął nam potem kazanie - cholera,ale sie rozgadał,chyba następną godzinę.W końcu - koniec. Wychodzimy z kościoła - a tu obok nikogo z mojej rodzinki-pustki,rozglądam się dookoła,a moja teściowa mówi,co szukasz rodziny?Okazało się,że wyszli z kościoła jeszcze przed przyjściem księdza - bo był autobus do domu( 4 km) ,a moja siostra \"bliżniacza\" była w ciąży i nie miała zamiaru iść pieszo,a na taksówki dla wszystkich nie było mnie stać. Tak,tak analizując nasze wspólne życie,wszystko co przytrafiło sie naszym dzieciom - no i jesteśmy 37 lat razem - to musiał być diabeł przebrany za księdza. Moje kochane rodzeństwo - wrócili do domu,pogoda była przepiękna 16 maj,a nasz wiochbyła przurocza,łąki,lasy,obok domu rzeka,skorzystało z tego,że byłam na tyle glupia, i nie zamknęłam %% na kłódkę,pobrali sobie butelki i zniknęli gdzieś w krzakach na całe popołudbnie - bawiąc sie doskonale. Ja z moim kochanym i obcymi dla mnie ludżmi siedzieliśmy za stołem patrząc na siebie,z różnymi uczuciami. Tej lektury na dzisiaj wystarczy - to nie koniec cyrku,ale o tym potem,o ile macie chęć wiedzieć.Teraz posłucham Was,już sie ujawniłyście??Miłego wieczoru.
-
Wyciszona - to miałaś być Ty z tymi grzybami,Szarooka ,za pomyłkę przepraszam.
-
Szarooka - poczytałam ze zdziwieniem - czyżbym jakś żal tam zauwazyła?? Minęlo pewnie niedluga chwila od mojego poprzedniego wpisu a juz złość na MM mi przeszła,normalnie do mnie gada,jakby to co mi niedawno nawrzucał - wogóle się nie zdarzyło. Ale ja mam glupi charakter,zazdroszczę Szarookiej zdecydowania - co do tego swojego - założę sie,że te grzyby ktore nazbierał - olała i inic przy nich nie robiła,ja od razu zabrałabym się do roboty(ze złością w sercu). Poczytałam o gołąbkach(tych z kapusty) - pozazdrościłam,dzisiaj robię na obiad. Przygotujcie miły wieczór - pogawędzimy,opowiem Wam dzisiaj o swoim weselu.No to nara.
-
Głupie łzy ściekają mi az naszyję,jak się wyryczę to mi może przejdzie?? Wczoraj fajny koniec dnia - koleżanka mojej córci zdobyła MISS POLSKI - piszczałyśmy do siebe przez telefon. Rankiem przywrócił mnie do rzeczywistości ten mój \"współtowarzysz\" podróży.Pokłócilismy się o nieumytą jedna miskę po wczorajszej robocie - bo zalęgną się muszki nadkwasoty - i zepsują mu całe wino.Wytknął mi przy okazji,że z takim czymś jak ja,to nawet moje rodzeństwo nie rozmawia. teraz poszedł do sklepu,ja już nie chodzę od -m-cy - bo on mnie wyręcza - jest taki dobry - przy okazji odebrał mi już nawet decyzję co kupić,no i przejął domoowa kasę. kompletnie mnie nie rozumie,twierdzi,że to ja mam poczucie wyższ0ści nad wszystkimi i niszczę wszystko w kolo. FRANKA - co za prawdziwy i piękny wiers o mnie. To wlaśnie dzieki niemu sie pobeczałam - już mi lżej. Dziękuję Wam za wsparcie. Wybaczcie mi,jak Was dołuję,ale jesteście dla mnie grupą wsparcia,pewnie mi wybaczycie. Mam pytanie - czy Wasze \"worki Rezygnacji\" z którymi podobno przychodzimy na Swiat,są jeszcze pełne? - bo widżę,że w moim już dno widać.Może mi ze swoich użyczycie??? Szarokoka - teraz wejdę na podaną przez Ciebie stronkę,potem sie odezwę.Dziękuję,że jesteście.
-
Wyciszona - piękny wiersz ,akurat pod mój nastrój.
-
Fajnie,że jesteście,właśnie na Polsacie wybory jakiść MISS,nie pisałabym o tym,ale tam Karolina Zakrzewska - koleżamka mojej córki.mam polecenie od mojej dziewczyny,aby oglądać, i podać jak wypadła.Córcia nie ma telewizora. Jak dla mnie,to dzień do kitu.Winogrona,winogrona.... Mój MM dostał z lekka bzika na tle wina - stoji już 5 butli- sumie różnej wielkości - 50 l. moje postanowienie brania życia z nim jak kabaret,dzisiaj wzięło w łeb,zadziałał mi na nerwy i obniżyłznowu moje poczucie wartości,ktore z takim trudem ostatnio sobie wyrabiałam.Chcę pozbyć się nerwicy - potrafi jednym zdaniem mnie zdolować i zepsuć całą moją pracę nad sobą.Lecą k.... i h....,ale to przecież nie na mnie,to tylko bałagan w kuchni go drazni - jakby te winogrona,przebieranie,mycie,rozduszanie,odciskanie moglo odbyć się bez chaosu. Dzisiaj popsułam Wam chyba wieczór,dziewczyny bawcie się dobrze,może jeszcze wpadnę. Jak myślicie,czy ten gwóżdż,którym chyba diabeł przybił mnie do niego,juz przerdzewiał??
-
No,nieżle to sie dzialo wieczorem.Oglądałam mój ulubiony film - zagubieni -mojMM - już nieraz robi mi takie numery,ogląda u siebie w tym czasie tvn -a jak ończę oglądać film,przesiada się do kompa,myślami byłam z Wami-położyłam się wcześniej,aby wcześniej wstać - widzę,że udało mi się przed Wami. Moje kochane siostry - znowu pokazały mi moje miejsce w stadzie. Najpierw dopuściły mnie do tematu sycylijskiego,potem była cisza,wczoraj o 23 - miałam telefon - że rodzinka dotarła na miejsce po 48 godz.Ja tu przeżywałam ich jazd ę,a wiadomość dostałam o ich dotarciu po 23 -ch godzinach.Telefon był krótki i oficjalny. Muszę Wam powiedzieć,że dzwonienie do nich mam ograniczone,jedna ma babcię,druga wnuki - więc telefony ich straszą.Już głupia znowu małam nadzieję,że mur pęka. Hyrpa - ty też żałujesz,że nie masz dobrych kotaktów z bratem,do cholery jak już są,dlaczego nas odrzucają,a zauważyłam,że na stare lata,chętnie wraca się do rodzeństwa,wspólnych wspomnień. Szarooka to ma dobrze. Za to wczoraj pooglądałamchyba po raz którys ZAGUBIONYCH. ciekawa jestem czy w dalszych odcinkach,nie schrzanią tego filmu, Dla mnie ta wyspa to Czyściec - rozliczenie z życia.We wczorajszym odcinku mister ECCO, - ale fajny murzyn - prawdziwy facio,przehodził przed śmiercią,rozliczenie ze swojego życia. Ale fajnie powiedział - m.więcej - Na ten Swiat sie nie prosiłem,ale jak już mi się to przytrafilo,to żyłem tak jak potrafilem aby przetrwać.Spowiadać się więc nie mam z czego,ani o wybaczeie nikogo nie prosić. Pewnie my wszyscy,spowiadać się nie musimy,my tylko robimy wszystko,aby przetrwać.Chociaż - chyba jednak nie dotyczy to mojej rodziny. Zaczął się dzień,jak co dzień,stary lata i podgrzewa drożdże winne,w tle słychać smętny głos szczekaczki - tvn24. Dobrego dnia,Wam zyczę,odezwę się jeszcze,bo jestem od Was uzależniona.
-
Wyciszona,przetrzyma lam Cię jak widzę w czasie. Poczytałam na topiku o tesciowych,sama pomyślałam,jak to ja jestem teściowa - wyszlo dla mnie,że bardzo bobra.Nw wszelki wypadek,synowej nie będę pytała.A teraz do wyra. nara.
-
Witajcie babaeczki -fajnie Wyciszona,że dzień bezstresowy,martię się nadal 50-tką,nie ma jej?? Oj ta moja skleroza,zawsze zapomnę nazwę nowych koleżanek,popieram Wyciszoną,co do tego jak postąpić,gdy men już robi się obcy,lub brak tego czegoś w małżeństwie. Moje zycie,gdzieś tam opisywałam,nie dalam rady niczego zmienić - jakby mnie ciś di tego człowieka przybiło.Tylko pewnie gdybym znalazła innego,to byloby z biegiem czasu jak z pierwszym. Kiedyś słyszałam w tv jak mówilana ten temat Emilia Krakowska,radziła sie kiedyś starszej aktorki - jak to jest zmienić męża - tamta miała 4-ch ,w odpowiedzi usłyszala\"To tylko inny nos wystający zza gazety\".Nie uwierzyła,też miała 4-ch mężów i te cztery inne nosy. Tak więc moje drogie,czego tu żałować przeszłości - zmiany oże by nic nie dały,bo najczęściej podobają namsię faceci o podobnych charakterach.Coś moja klawiatura niezbyt działa,ale myślę,że odczytacie moje bazgroły. Dzisiaj padało - zerwaliśmy 2 wiadra winogron,a na krzewach jest ich chyba tona,znowu muszę szukać chętnych aby sobie wzięli. Ciekawa jak tam moja sycylijska rodzina w podróży,nabrali z sobą poduszki,kołdry,kartony z żarciem.Jadą wynajetym busem ,biedna moja siostra,taaak bardzo liczy kazdy grosz,chłop jej ledwo zipie- jest tam ich z 8-ro,ciekawa ta podróż.Szukala chętnych po rodzinie na ten wyjazd - tylko na podróz 1500 zł.wołala - co to jest?wg niej,liczącej każdy grosz niczym niejaki Pan Skrucz(pewnie nazwisko chytrusa,napisalam z błędem.Nie dodawała tylko,że każda dodatkowa osoba,to taniej dla niej.Chętnych po rodzinie nie znalazła,namawiała moja Córcię,jednak nie wyszło. Wesele na Sycyli trwało będzie 2 godziny - od 10-12 z rana,wynajety jest lokal,a pan młody Włoch mówi: o nie,nie, to nie Polska,chlać i żrec calą noc - to sobie możecie u siebie. Na ślub w Polsce,nie wyraził zgody,bo jega MAMA nie chciała przyjechać,a jak tu bez mamuśki dla sycylijczyka. Rok temu miałam zaszczyt gościć Go u siebie z 2 córkami siostry,dziwna istota.Chciał koniecznie zaliczyć Berlin-a ode mnie to niedaleko,więc ich gościłam.Nie jadł nic,kromkę suchego chleba,bo inaczej będzie go brzuch bolał,ale jak wybrali sie do miasta,to pierwsze szukał knajpek tureckich,m-donaldów- tam sie obżeral.Wreszcie miał mięso - nie makaron,potem u mnie już nie byl glodny.Wreszcie tak sie zachowywał,jakby go nie było,znikal gdzieś z boku,jak mysz pod miotłą,w koncu stawał się niwdoczny.Czlowiek zapominał,że istnieje.To chyba jakis syndrom sycylijski-tam pełno mafii,nauczyl się dyskrecji. Pomyślcie dziewczyny- jaka przyszłość czeka tą moją siostrzenicę,on obecnie ok.40-tki - ona ma 30 lat.Już u mnie trzymał kasę i jej wydzielał,mimo,że tam parcowala. Tak,takżycie to nie bajka.Starczy na dzisiaj,pewnie tych moich elaboratów i tak nie czytacie.Dobrej nocy.
-
Wyciszona - ty romantyczko,piszesz wiersze?Dlaczego ja o tym nie wiem, poniewż jestem PATRONEM MIERNOT - miernota,nie zrozum mnie żle - to ja,potrafię tylko podziwiać - nic nie tworzęc,chciałabym jakis Twój wierz poznać. Ale na razie płaczesz - płacz,płacz,to przynosi ulgę. wal tych z pracy,opowiem Wam jak zrobili mnie Ci dobrzy ludzie z pracy. Jak kiedyś pisalam,odwżylam się na firmę - była to forma S-ni,założonej po rozbiciu PSS.Namówła mnie na to moja od 20 lat,najwierniejsza koleżanka.Koleżankę i jej kolegę,zrobiliśmy prezesami - nam nie zależalo na karierze biurokratycznej,cieszyliśmy się,produkując oranżadę.W ciągu tych lat,zauważałam świństwa robione przez naszych szefów,poszczególnym członkom,ale mowiono mi,ze to świnie.Bardziej zajęta byłam problemem zdrowotnym mojej corki.Piałam o tym,94 rok - jedna operacja,95 rok - druga,i zauważam,że my zaczynamy plajtować.Mówię do MM - zwijamy się,bo coś nie tak.Faktycznie,potem dowiedziałam się,że sterowali naszym zbytem.Mój MM przeżył to tak,że dostal zawału. Na dodatek,jak bylo z nim żle- powiedział,szantażysta jeden - glupi baran-że jak zamknę firmę a on umrze - to będzie mnie straszył. Poleciałam do \"przyjaciół\" po radę,co robić - usłyszałam - przecież jesteśmy ludżmi,dajmy się chłopu wychorować. Uwierzyłamwte zapewnienia,moja \"przyjaciółka\" przestała odwiedzać nas w naszej firmie,prezes też.Stary chorowal przez pół roku,po operacji b-pasów,jeszcze był w szpitalu,kiedy powiedzieli nam,że kieruja sprawę do sądu za długi - zalegaliśmy z dzierżawą- jak zawsze po zimie.Dzierzawy podnosil nam co m-c.Nie było żadnych skrupulów,pod domem ktręcil się komornik.Wzięliśmy z synem kredyt z banku,splaciliśmy ich co do grosza z odsetkami, a potem była jaaaaazda.Przyjaciólka jest w tej chwili właścicielką 3-ch piekarni,teren po naszym zakładzie w centrum miasta jest własnością jednego z precesów WSS - zarasta trawą od 10 lat. Wg mnie przyjażn nie istnieje,no może tutaj na tym topicu. Wyciszona,nie przeżywaj,na nich też kiedyś przyjdzie czas,może wcześniej niż myślą.No to nara.
-
Nie mam pojęcia co z Wami??Zajęte jesteście?? nie lubię ciągnąć monologow,,jak piszecie,przynajmniej mam wrażenie rozmowy. Grechuta - zastanawiam się czy kochał żonę? czy tylko był zakręconym poetą. cyt.z jego wiersza i piosenki: Odkąd tylko jesteś ze mną noszę w sobie radosne odkrycie, przyszła do mnie zupełnie inna nowa pora mojego życia. Najspokojniej,najpiękniej na świecie płynę rzeką mych marzeń przy tobie przez jesienie,lata,wiosny i przez zimę zawiane drogi. Ale zrobiłam się sentymentalna,czyżby to jakaś tęsknota,za czymś co moglo być,a nigdy nie było i już przepadło,chyba tą jego plytę zamknę na kłódkę. Podobno każdy musi przeżyć miłość nieszczęśliwą,aby na stare lata ją sobie przypomnieć,i wyobrażać sobie,że życie z tym pierwszym na pewno byloby lepsze.Przecież to tylko złudzenia,marzenia i niewiadoma.Wyciszona - rozumiem Twoje rozterki co do 60-latka. Gdybym miała jakiegoś z przeszłości blisko domu,to może też stare uczucie by wróciło.Chociaż rozglądając się wkoło,już nie podoba mi się żaden - chyba,że młody z tym czymś w środku. Kiedyś zainteresowało mnie to uczucie naukowo,szukałam po internecie,wyszukałam całą chemię działającą w mózgu.Szukałam,bo przyjechała wtenczas córcia w dolku po zerwaniu. Najpierw kazałam jej ryczeć bez ograniczeń,potem wyjaśniłam jakie hormony ma zakócone w mózgu,przez tak zwaną miłość (czytaj okres rozrodczy) i po jakim czsie jej przejdzie.Wyjechala już spokojna.Wyczytałam tam jeszcze,że taki stan mózgowy,bez szkody dla tzw.normalności - trwa do 2 lat,obojętnie czy małżeństwo,czy nie.Potem jak trwa dłużej następują trwałe zmiany w psychice.Po prostu miłość nie jest pępkiem Swiata,ma zamienić się w przyjażń,zaufanie,wspólne normalne życie - jak u Grechuty. No to nara.- po wykładzie.
-
nienawidzę tego mojego charakteru,wczoraj szłam spać z nienawiścią w sercu na tego mojego towarzysza podróży,bo wyżył się na mnie wieczorem - (u biedaczka słabe nerwy),a teraz wstał do klo i z szerokim uśmiechem na gębie opowiada m sen.Ani on,ani ja nie pamiętamy wieczora.Chyba to jest powodem jakiejś\"zgody\" między nami,i tego,że wytrzzmałam ja z nim - on ze mną 37 lat. Zapomniałam powiedzieć - dzień dobry. Piesek jak zwykle ode mnie domagał się wypuszczenia,więc korzystam,że wstałam.Przy okazji spojrzałam nieopatrznie na swoje odbicie w lustrze - ten mój \"pojazd dla duszy\" coraz większy gruchot. Obpje z MM duzo kopcimy,nie myślę o rzuceniu - lubię palić i nie zawracam sobie głowy odwykiem - nie wiem czy w moim wieku,potrzebny mi jesccze taka walka. Jest to jednak jedna z przyczyn naszych kłótni - prosta na nią rada,ale ciągle o niej zapominam.Nie mamy kasy na tyle fajek,więc je produkujemy.tzn.ten obowiązek przyjął na siebie MM no i muszę wchodzić do niego jak mi się skończą,musiałyyście widzieć wyraz jego oczu i gęby - sama złość gdy idę po fajki,nie wymagam aby mi robił,ale on jest ambitny - przecież po coś jest,to cały jego obowiązek.Moje drogie kupcie mi maszynkę do produkcji,abym mogła stać się samodzielna i nieuzależniona od chlopa. Piszę o tym,bo właśnie nie mam co palić - przede mną,niewiadoma. No to nara.
-
Sukces - od 12-tej nie śpię,teraz jestem z Wami i jak zwykle słucham muzyki.50-tka,słusznie z tym wspólnym wieczorem,proponuje nie angażowac zmęczonej Wyciszonej - zaprosimy ją na gotowe. Kawę zrobilam,mam pełen talerz winogron,gruszek,jabłek z mojego dzikiego ogrodu.Ty masz trunek,papierosy(ja też mam) to do szczęścia potrzebny nam fajny temat. Opowiem Wam o najgorszym weselu na jakim miałam okazję być.Był to chyba rok gdzieś ok.89.Dostaliśmy zaproszenie na ślub i wesele chrześniaczki mojego MM do Koszalina.Jedną ją mial,więc wypadało jechać. Wystroiłam się,fryzjer itp.Mena tez ładnie wyszykowałam no i pojechaliśmy.Cholera,jechalo się wtedy dobre 10 godz. Zameldowaliśmy sie w mieszkaniu lubej,gosci już tam trochę było,tam dowiedziałam sie,że wesele odbywać się będzie w wynajętej specjalnie chacie nad morzem,w wyobrażni zobaczyłam elegancką restaurację,zostawiłam cieple ciuchy w mieszkaniu - chyba to byl koniec sierpnia,było deszczowo i nieco chłodnawo. Po uroczystości w UST - wsadzono nas w samochód i zawieziono 25 km od Koszalina.Nazwy wiochy nie pamiętam. Wyobrażcie sobie,że wynajęta chata - był to stary opuszczony dom,przystosowany byle jak na imprezę.Lawki zrobione z długich desek,stoły nakryte papierowymi obrusami,kibel drewniana wygodka,za domem w krzakach i pól wsi gości.Na suficie żarzyła sie goła żarowka.W kuchni na rozwalonym piecu węglowym były pichcone na prędce potrawy - wszystko mięso twarde. W pomieszczeniu obok - zagraconym nieuprzętnionymi śmieciami,grał smętnie magnetofon. Najgorsze było przed nami,acha no i jeszcze zapach stęchlizny nieużywanego i starego domu. Jak na złość zaczęło tęgo lać,zrobiło się zimno,wietrzysko jak to nad morzem.Poimprezowaliśmy trochę alkoholowo,jak poszłam za potrzebą,to wróciłam z fryzurą - upior Luwru.Tak ok.godz.23 zaczęło robić się pustawo.pierwsza opuściła nas panna młoda,samochód jakiś zawiózł biedulkę do domu w K-nie,bo jest w ciąży i nie może się męczyć.Potem cichcem zaczęli zmywać się miejscowi.Ciotka i Matka panny młodej,zaczęły sprzątać ze stołow.Mlody też się ulotnił - bo pochodził z tej wsi,najgorsze to to,że zwinął z sobą całą wódkę,żarcie też gdzieś zniknęlo,no i na koniec zgasło światło.Ciemności egipskie,zimno,ciemno i twardo pod d...ami.Przytomnie pytam - kiedy przyjedzie po nas furgonetka- usłyszałam odpowiedż - o 7 rano jest autobus. Całe szczęscie,że znalazło się parę świeczek.Było nas w sumie -7 osób.Baby,ale to była dłuuuuga noc.z początku mieliśmy jeszcze poczucie humoru,ale do rana to już nikt się do siebie nie odzywał.Kiedy nastał Swit - wyszłam przed ten wspaniały dom,wyobrażcie sobie - wkoło wszystko bylo obsrane,miejscowi nie głupi,dobrze wiedzieli,że nie ma co ryzykować wyprawy do wygódki po nocy.ńieopatrzenie zrobil to mój MM,rano przyznał mi się,że w tej wygódce po ciemku usiadł nieopatrznie na g.... i nie ma majtek.Oj dziewczyny,ale teraz się śmieję.50-tka,chyba to te twoje %% tak działają,aż zrobiło misię gorąco. W końcu przyjechał autobus Mpk i tak wróciliśmy do Koszalina. Wśród naszej 7-ki,byla też chrzestna z swoim mężem,inteligentna babka,do dzisiaj pamietam ich wyrazy twarzy.Tak to było najlepsze wesele.Na szczęscie miałam w torbie zapasowe gacie dla MM,wracaliśmy więc w pełni godności. Do dzisiaj nie wiem,jak to małżeństo się ma,kiedyś wysylaliśmy sobie kartki - ale po tej imprezie - odpuściłam.Tak więc na wszelki wypadek nie dowiaduję się o nich - bo czasami znowu nas zaproszą?? Czekam teraz na wasze opowieści przy tym romantycznym świetle świec i wypitego trunku.
-
Tak się sklada,ze obecnie nie mając obowiązkow - typu praca ,pokręcila mi się doba i właściwie wszystko jedno,kiedy spię. Teraz np.wstałam - ale ten internet uzależnia - ponieważ,mój MM ponownie śpi,korzystam z jego wolności. Ten moj stary to taki pokręcony jak i ja. Poszedł spać o 2-giej,obudził się o 8-ej,kiedy ja szlam dalej spać.Dzisjaj dzień szczególny - wyplata emerytury jego,więc z czystym sumieniem spałam,że on odbierze. Obudziłam się o 12-tej,zaglądam do niego - śpi,coś mnie tknęlo,ze nie odebrał i poleciałam do drzwi - a tu kartka zapraszająca na pocztę. Nie znacie realiow naszego wspólnego zycia - to ostatnio niekończąca się chyba komedia.Ponieważ kasy w domu już brak,pomachałam mu kartką przed nosem - uslyszałam tekst - wypiłem kawę,coś mnie trzęsło,wziąłem relanium i zasnąłem,k.... wszystkiemu winien jest pies,że też spał i nie szczekał.P....olę,nigdzie na pocztę nie jadę.Śpi dalej,dobrze,że jeszcze mamy grzyby. Mój problem,to ten,że w ciągu doby przesypiam ok.14 godzin,tak więc kochana 50-tko,nie martw się o mnie.Kiedyś byłam sową.
-
Dziekuję moje drogie za dobre słowa,tym wątpiącym w prawdę tego co napisałam też,przecież to się w głowie nie mieści aby zycie mogło takie być - ale jaką musiałabym być fantastką,żeby to taki scenariusz wymyśleć.Kiedyś jedna z moich najlepszych koleżanek,powiedziała mi,ze po mnie wszystko splwa jak po kaczce,dlatego jeszcze żyję,na moją odpowiedż,że być może sama nie zna własnej siły i przeżyłaby telegram - który kiedys dostałam,otworzyła przede mną drzwi - i tak skończyla się gorąca przyjażń. Kończe ten temat, teraz po latach chcę wrócic do mojego dzieciństwa - do śmiechu który uwielbiałam i do ludzi z poczuciem humoru - tak więc Wyciszona pisz o sobie,bądż tu skandalistką a ja Ci potowarzyszę w zabawie. Grzybów masa - wczoraj mój MM nazbierał 2 wiadra,roboty mialam całe popoludnie i pól nocy,ale za to jaki będzie dziś obiad- już jestem glodna.
-
Jak macie ochotę od rana si.e pośmiać,to wejdzie w temat - ministerstwo glupich odpowiedzi. Przyznam Wam się,że założyłam je ja - tylko mnie nie zdradżcie.
-
Któras pytala - dlaczego odrzuciła mnie rodzina.To bardzo długi i skomplikowany proces.Sama będąc już na emeryturze przeprowadzilam dluuugie studium psychologiczne i logiczne,nad swoim życiem,charakterem,zyciem i charakterem rodzeństwa i chyba już wszystko wiem. Jedną z odpowiedzi otrzymalam kiedyś z tv - program był o genach w wielodzietnych rodzinach.Otóż moje drogie okazuje się,że przodkowie przekazali nam w genach tzw.gen sukcesjii np.do tronu,do pola u chlopa itp.Starsze rodzeństwo,ma w genach coś takiego,że bez mrugnięcia okiem mogłoby załatwić mlodszych.No a ja jestem przedostatnia - 7 - na dodatek z miękką d....,więc latwo mnie było zabić - i to zrobily - ich geny. Mlodsza ode mnie o rok siostra,tak dłudo narzucała się wszystkim,a po pierwsze opanowala miłość Królowej - czyli mojej Mamy,że stala się guru rodziny.Wszystkie zjazdy odbywają się u niej,poddani przyjezdżają i oddają jej hołd(jej geny są szczęśliwe - nie dosyć,że nie zostala zabita jak ja - to jeszcze po Mamie objęła królestwo. To jedna z przyczyn psychologicznych. Bardziej prozaiczna przyczyna - to nieszczęścia w mojej rodzinie,wypadek syna(niesprawna prawa ręka),potem śmierć 2 syna-miał 4 lata,potem urodziłam corkę z wadą serca ,szpitale,szpitale,brak nadzieii w końcu w wieku 13 lat 1 operacja,puścił po niejszef w sercu,za rok 2 operacja - sztuczna zastawka.Dziewucha skończyła teraz informatykę,z koleii zawał u mojego MM,baypasy - wsystko po koleii,bez przerwy przez 30 lat.Więc uciekli - bali sie zarażenia nieszczęściami - przy okazji każde z nich znalazło powód,że to ja ich obraziłam.Bo coś tam chlapnęłam na wesoło - ale odbiór może być jak u Grzybowej w Plebanii. Trzecia przyczyna - zazdrość,potrafiłam radzić sobie w okropnej biedzie,nigdy nie żebrałam u rodziców jak robili Ci starsi, z domu wzięlam tylko porcelanowego starego kota.Niedawno oddałam go w godniejsze ręce - naszemu guru - byłam na jednym zjezdzie rodzinnym 3 lata temu - guru zażyczyło sobie mojej obecności. Oczywiście,zadne z nich subtelnej aluzjii z mojej strony nie zauważyło.W latach 86-97 odważyłam sie na wlasną firmę,tu dopiero narobiłam zawiści,nawet moją ukochaną Matulę nastawily przeciwko mnie,przy naszym ostatnim spotkaniu poleciła mi opiekę nad siostrami potrzebującymi pomocy,jednocześnie mówiąc mi,że jestem najgorsza z jej dzieci.Nie mam do niej żalu,to nie byla juz Ona,tylko ich podłe charakterki. Muszę dodać,że przez tyle lat szpitali,wydatków,nigdy od żadnego rodzeństwa nie usłyszałam pytania - czy mi nie pomóc,a wiodło im się nieżle. Jeszcze muszę się przyznać do glupoty,przez wszystkie moje lepsze lata,pomagalam - szczególnie mąż guru - był u nas co tydzień - pracowaliśmy przy żarciu,wiec wywoził kg-mami.Potem dowiedziałam się,że mojej mamie nigdy guru nic nie dało,mimo tego,że mieszkali w tej samem miejscowości Potem idiotka - pomogłam wykształcić syna innej siostrze,jest prokuratorem,a drugiego jej syna żonatego finansowałam przez rok,bo byli całkiem bezradni. Złości narobilam najwięcej,gdy zaieniłam moje mieszkanie na domek do remontu pod moim miastem - tego wybaczyć już mi nie mogli. W końcu splajtowałam - to była radość,to już 10 lat - od tego czasu do mnie nie przyjezdżają,a guru wprost powiedziało mi,że jej miasto jest dla mnie zamknięte.Jedyną dyspenzę mialam na złożenie jej holdu-ale tylko na jej dzialce,do mieszkania mnie nie zaprosila. Tfu.. wyplulam z siebie to wszystko na forum,może nikt nie przeczyta.
-
Podoba mi sie ta dyskusja,bawię się doskonale szczególnie dzięki tym pomarańczowym chipokrytkom - cyt.czyste łóżko,czysta ja ble..ble.A zycie uciekaNajlepsze w tym wszystkim jest to,że niektóre niczego tutaj nie rozumieją, CZY JA napisałam gdzieś tutaj,że zdradzam męża????,albo,że rozbijam SZĘŚLIWE rodziny??? Po prostu z poczuciem humoru podchodzę do tego tzw.życia. Ostatnio w lecącym melodramacie - PLEBANIA - zaznaczam,że nie oglądam,to był przypadek - niejaka Grzybowa,donisła plotkę Tośkowi- Irka cię zdradza.On to,co mi tu pani takie głupoty gada.A ona na to - ja???,to ludzie tak mówią.Fajne - pokazane prawdziwe oblicze plotkarek.Wyciszona przecież też nie rozbija żadnych rodzin,zna po prostu doskonale życie i jest tutaj szczera ze swoimi marzeniami. Opowiem Wam tutaj historyjkę z mojej mlodości.Mialam ok.24 lat,mężusia kochanego - tego co mam nadal - synusia 2 letiego.Byłam w odwiedzinach u mojej Mamy i zjawil się tam starszy ode mnie ok.10 lat kuzyngdzieś z wybrzeża.Zaczął opowiadać o swojej pracy,a był celnikiem na promie.Z wielką radością na gębie opowiadał jak to stare baby przewożą doPolski wibratory - a oni dzielni celnicy z lubością robią im rewizję i konfiskują przemyt. Co za smutny człowiek - już wtenczas to zauważyłam. Pomyślcie jakich to wspanialych czasów dożylyśmy,co krok to sklep z akcesoriami,mozna też wykorzystać internet do zakupów intymnych,tak,tak zaspokojenie cielesne to nie problem,większym jest samotność duchowa. dzieki jednak Wam i internetowi od jakiegoś czasu jest fajnie.
-
Witam piękne paniew tą cudowną pogodę - lubię deszcz,a może niskie ciśnienie atm.mi służy? Mili goście wyjechali,pośmiałam się chociaż przy mlodych. Pośmiejcie się ze mną. Opowiadali,jak byli na grzybach z teściową syna i psami.Ta teściowa przygarnąła iedawno ze schroniska stareńką,głuchą suczkę podobną do spaniela.Chodząc po lesie,ujrzała nagle w oddali mojego syna,i uradowana,wiejąc uszami jak chorągwiami pobiegla do niego.Gdy dobiegla,odwrócila się tyłem i wpadła w panikę,bo stracila go z oczu.Demencja starcza plus gluchota nie pozwoliły na pomysł odwrócenia się do niego przodem.W panice rzucila się do ucieczki w stronę stojącego przy ulicy samochodu, a oni wszyscy za nią aby nie wbiegla na ulicę.Z tym pieskiem to sytuacji komicznych jestwiele. Poniekad podziwiam,że takiego pieska wzięła,ale z drugiej strony świadczy to o tym,że mój syn ma teściów z sercem. Syn nagral mi plyte ze starymi różnymi przebojami - teraz slucham piosenek Coena - nie wiem cz dobrze napisalam.Czego od życia chcieć więcej. Noja - napiszę co śpiewa Grechutaw jednej z piosenek - co to jest wolność - to nasz wybor przebywania z mądrymi ludżmi.oraz nasz umysł do którego nikt nie ma dostępu. No to do następnego ....
-
Witam Was po nocy jak zwykle,dzisiaj wlaśnie wybieram się juz do spania - w dzień nie pospalam jak zwykle- bo są mili goście.Synowa smutna - zaginął jej piesek którego miala 12 lat.nie mago juz 3 tygodnie - widzę,że bardzo przeżywa.poszukują go bezustannie,ogłoszenia w necie też sa - jak wrzucicie w google haslo Poznań-zagubione psy - to znajdziecie Aresa. Ponieważ postanowilam sama popracować nad swoją nerwicą,dzisiaj zrobiłam coś,czego jak dotąd bym nie zrobila. Może tu pisalam,że mam 8-ro rodzeństwa,życie nie oszczędzało mi batów,mieszkamy wszyscy w innych miejscowościach.Dowiedzialam się o zjazdach rodzinnych - na które mnie nie proszono,a na propozycję zjazdu u mnie zostalam wyśmiana.Rozumiem ich,że bali się z a r a ż e nia nieszczęsciami.Cholera - jest nas 6 bab i ani jednej do serca.Zazdrosne o kontakty ze sobą - ciągle od 15 lat budowany między nami mur.Ja go rozwalalam,a one były szybsze w jego naprawie.Mam nerwicę,wiec powiedzialy mi kiedyś - do psychiatrowa. Poczytałam sobie o nerwicy, o jej przyczynach i postanwiłam przynajmniej ten odwieczny konflikt zakończyć - czy mi się uda? Czy dam radę uwolnić sie od nich psychicznie,Jakie one kiedyś byly kochane przeze mnie. Dzisiaj jedna z nich zadzwoniła - samotna,na emeryturze,jezdzi po rodzinie ciagle - obiecała,że przyjedzie do mnie w sierpniu,ale wiedzialam,że tego nie zrobi,abym czasami nie przypomniala jej o obietnicy - nie dzwonila od 2 miesiecy. No i co? -pogadałam z nią slużbowo - powiedziała,że byla u naszego najstarszego brata i szykowali się aby do mnie przyjechać.Zapytalam ją po co?Zjazd ostatni mieli 28 sierpnia beze mie - więc co to mialo być ,dzień dobroci dla zwierząt??? Najlepze,że powiedziala i,że to ja się od nich odsunęłam.Szybko zakończyłam rozmowę,powiedziałam jej,że mam dosyć plotek i intryg. Oczywiście - powiedziała,że zmyślam. Tak więc pierwszy krok na drodze do zgody między moją osobowością a czynami.Jak dlugo mozna udawadniać,ze nie jestem wielbłądem? Pomyślcie sobie,taka duża rodzina - na stare lata gdy jest czas na refleksje,wspomnienia,pomoc psychiczną - jak znalazł.Oni ze sobą trzymają - a mi od lat cholernie ciężko. gdyby ze mną zerwali kontakty definitywnie juz dawno,byloby mi lżej,ale tak dobrze nie ma.Zawsze ktoś zadzwoni,powie co u innych,przecież to dobrzy ludzie,katolicy - a reszta to mój wymysl. Pewnie,że są dobrzy - tak jak Ci w ZAGUBIONYCH. Pewnie znudził Was mój monolog moje wirtualne przyjaciółki. Przynajmnie od was ni muszę się bac telefonu z opierdalantem,bo kogoś obrazilam z trakcie rozmowy telefonicznej,plotkując bez umiaru zawsze w moje usta wsadzaly plotki.Bezpieczne,nigdzie nie jezdżę,nie widuję ich - jak udowodnię,że ploty nie wyszly ode mnie? No dosyc tego.Ciesze się,że sie odważylam na taką rozmowę,a nie ryczalam jak zawsze. Idę spać - dpbranoc. d
-
Szczerość Wyciszonej może być podpucha do dyskusji,jakby to jednak nie było - przynajmniej ten topik zaczyna być interesujący. Każda prowokacja do jakiejś dyskusji o realiach życia i naszych przemyśleń jest dobra.Stwierdzam tylko jedno,tutaj w miarę anonimowo mogę być sobą,nie ukrywać swoich poglądów na każdy temat który by nie był poruszony,bez obawy,że kogoś obraziłam,ktoś przekręcił moje słowa,czy zmontował intrygę. Jesteście prawdziwymi wirtualnymi przyjaciółkami.W realu takich nie ma.Niech zyje internet - moja szczerość w poglądach w realu nie ma racji bytu,doświadczyłam to na wlasnej skórze. Tak więc piszcie o tym co Was boli,czym sie cieszycie - zupełnie szczerze,lub klamcie - zawsze coś z tego wyniknie. Mnie internet ocalił od kompletnej samotności,mimo tego,że obok jest ten 60-cio latek w kapciach,z pilotem w łapie,leniwy - ale przed chwilą podsumował mnie za bałagan wg.niego w kuchni. Tak więc idę działać,bo mam rozpoczętych kilka dań - przyjezdża Syn z Synową,szykuję im wyżerkę. PS - internet ma jeszcze to do siebie,że zawsze można go wyłaczyć.
-
Jak zwykle - witam porą wieczorową.Za moimi plecami śpiewa Grechuta i wprowadza mnie w dziwny stan.Słucham słów jego piosenek - np.słowa - Jesteś systemem mechanicznie doskonałym I NAGLE coś się zepsuło itd. Zastanwaiam się czy nie ma wydanej gdzieś,kiedyś jego poezji. Teraz do szarej rzeczywistości - w calej chałupie u mnie rozchodzi się zapach rosołu - jutro mam gości,Synową i Syna,ciesze się. Może pociągnę tu jeszcze temat rzekę - jak dla mnie - chłopy. Ciekawa jestem gdybySmy zaczęły się licytować na temat ich charakterów.Belvuniu - pisałas o odwiezieniu Cię do porodu,mam podobne wspomnienie,tyle tylko,że zapomniał o odebraniu mnie z porodówki z synusiem.To były jaja,musiałam opuścić łóżko,wypisali mnie i siedziałam w korytarzu, z litoci dali mi obiad.To był rok 75,telefonów żadnych,w końcu dodzwoniłam się do mojego zakłau pracy,wstyd na całego już zaczęli szykować akcję ratunkową dla mnie,kiedy wreszcie się zjawił,nawet skruchy nie okazał,jeszcze się wydarł,że przecież jest. Noja - powiem Ci moje zdanie na temat przyjażni.Ona nie istnieje,wiem,że jestem zgorzkniala,ale doświadczyłam na własnej skórze boleśnie 20 letnią przyjażń z moją przyjaciółką.Nie wierzę już nikomu,ot po prostu sa poprawne stosunki międzyludzkie. Jakimś przyjacielem może dla mnie stał się internet,możemy czasami być tu szczere - bo to o czym tu piszę z nikim nie rozmawiam i nie muszę obawiać się plotek,intryg,przewrotnej interpretacji, a czuję się jakbym rozmawiała z kims naprawdę szczerym. Do następnego pisania - akurat między dzisiaj a jutrem - jest 23,59.
-
Wyciszona - ja Ci powiem oc myślę na temat Twojego problemu. Gdyby jakaś babka poderwała mojego 60-latka,to tylko pod warunkiem,żeby go sobie zabrała - a jeżeli nie,miałabym wreszcie wspaniałą okazję aby odejść .I tak i tak odzyskała bym wolność. czytam o Waszej samotności i marzeniach o uczuciu,cieple,może mój stary jeszcze trochę by się wysilił dla innej kobiety,ale pewnie na krotko.Bierz go sobie na ten występ,sms-uj,jeżeli dlaje ci to trochę radości - czemu nie.Jak znam życie,od żony nie odejdzie i tak,nikogo nie skrzywdzisz. Za bardzo przyzwyczajony do swojego życia,kapci,własnego Lóżka a przede wszystkim-do swojego mebla jakimjest żona. Może ona myśli tak jak ja??? Usnęło mu się podczas sms-owania,to normalne,pewnie rozleniwiony leżał na swojej ulubionej kanapie,a podczas snu,śnił o męskich podbojach. Proszę tylko czasami nie bierz mojej wypowiedzi za złośliwą - bo jest zupełnie szczera. Po prostu,rozglądając sie wokół i z wlasnego doświadczenia takie wyciągam wnioski.Ale są one tylko moje,każdy może mieć wlasne.
-
Dzień Dobry Paniom - jak czas szybko leci,daaawno temu wstałam o 8,30 - nic jeszcze nie zrobiłam - a już 10,33.i jak tu się uporać z obowiązkami,netem - a tak szybko uciekajacym czasem. Noja - Twój men to zodiakalny baran - jak mój,kiedyś sie zgadałyśmy. Ich charakter podobny - będą winą za wszystko oskarżać biedną babę,sami niewiniątka bardzo pobłażliwi dla swoich błędów. Nieraz chciałam się rozstać,czym sam groził,ale niestety tkwi przy mnie jak słup.Ciekawe gdzie znajdzie taką drugą jak ja,wychowaną przez niego do ciągłego ustępowania i rozumienia jego słabości??? Oni tylko straszą,ale odczepić naprawdę się od nich jest bardzo trudno.Wywalczaj więc dla siebie jak najwięcej bez obawy,to tylko chłopy.Ja jestem pod ciągłą kontrolą od 37 lat - przywykłam,i tak spełnily się jego życzenia sprawowania ciągłej kontrolinade mną - mam nerwicę,siedzę w domu,jestem ciągle pod ręką ,znajomych zero,wszystko po jego myśli. Moją siostrę mąż z tym samym znakiem zrobił jeszcze lepiej - wyprowadził się do kochanki,jej zostawł 3 dzieci - i na zasadzie kontrolera wpada do domu przez te wszystkie lata- a to już 20 lat minęło.Teraz okazuje się,że narobił długów na niebotyczne kwoty i żąda od niej spłaty swojej części za wspólne mieszkanie.Rozwodu nigdy nie chciał,a ona bardzo go kocha - chyba jeszcze do dziś. Oj to życie pisze scenariusze. No czas brać się za robotę - miłego dnia.