Libra47
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Libra47
-
ten wiersz jak ulał pasuje do dzisiejszej pogody.Powiało chlodem z północy i wschodu. Nioektórym to dobrze.. kaloryferki ciepłe się marzą. Mam nadzieję,że nadejdzie prawdziwa jesień - a nie ni to ni sio. Ale pod gruszą niech nadal będzie ciepełko w naszych myślach ... Biedna moja Szwagierko-teściowa,żaliła się że nie nadąża z wyrywaniem chwastów na swojej działce.Naprawdę - ma prawdziwe zmartwienie,ja się cieszę,że w moim malym warzywniku chwasty porosły - ziemia nie jest taka smutna po wyrwanych warzywach. Mam też \'smutnego\" szwagra,który wszystkie chwasty z działki zbuera do worków i podrzuca w miejskich śmietnikach.... a przecież byłby kompost.Ot życie...Nara.Spijcie spokojnie.
-
Droga Alex - o czym to ja mpoglabym pisać? Wy jesteście moim natchnieniem, z Waszych wpisów czerpię tematy do pisania.w głowie mam pustkę,jak siądę nad kartka papieru. Dialog mnie wciąga.Poruszajcie tematy z życia - wtenczas mi nasuwa się temat. Co do mojego dzikiego ogrodu. Rozglądam się wokół tego co dzieje się w innych i zaczynam mieć poczucie niższości.Wszędzie kładzie się poldbruki,drzewa stare pousuwane,posadzone same iglaki, a u mnie las drzew i krzewów. Wczoraj wzięłam piłkę do drewna i z mojej wielkiej gruszy zaczęłam ścinać suchą gałęż. raz.. ciach...raz..ciach.. - ruch posuwisto-zwrotny - raz...ciachh.. Z czymś to mi się nawet skojarzyło - Już nie te lata,zmęczyłam się i musiałam odpoczywać. Po dłuższym raz...ciach.. wreszcie sukces - udało się toto obciąć. Gałąż z jękiem spadła na ziemię, a obok stojąca jabłonka z ulgą odetchnęła - okazało się,że ciężar tej gałęzi w znacznej mierze spoczywał na niej. Tak sobie myślę,że ogrodnik ze mnie żaden, ale ja wykorzystuję mój ogród psychicznie do imentu. Usiądżcie ze mną na pieńkach pod gruszą i pomilczmy.
-
Fajne drogie Pomarańczowe Panie,zmobilizowałyście się - dobre i to. Jedna nawet napisała nam czym pachnie - pewnie sądzi,że my też się nie myjemy.Ot Idiotka. Ale co tam,życie między innymi także bardzo śmierdzi - bo inaczej nie pachniałoby różami.Zawsze musi być ta druga strona. Wczoraj dowiedziałam się,że w sobotę jedna z moich sióstr odwozi swoją córkę do klasztoru w Poznaniu. Jaka dziwna jest reakcja rodzinna na decyzję mlodej dziewczyny po studiach.Większość płacze i strasznie jej żałuje - twierdzą że życie zmarnowane. A nasze było jakie??? Czy faktycznie w tym życiu najważniejszy jest MM,rodzina,szarpanina.W naszym przypadku - służba dla chlopa do usranej śmierci?? Czy naprawdę tylko o to chodzi? - o rozmnażanie i sprowadzanie kogoś tak kochanego jak dzieci na ten w przewadze jednak paskudny świat? Wiersz o przyjażni - spotkałyście tak naprawdę prawdziwą przyjażń? Bo mnie jakoś one zawodziły,tym bardziej im bardziej ja się na przyjażń otwierałam. No cóz,kończę - widocznie wpadam w dołek.Miejsca w nim jest sporo,może któraś dołączy - będzie nam rażniej.
-
Miło mi,że tutaj tak tłoczno. Rozumiem,z czasem odechciewa się pisania,ale do topicu ciągnie. Może tym razem cuśś ciekawego ktuśś napisał?? OGRÓD MÓJ DZIKI - zdziczał prawie całkiem.Chodzę ostatni z piłką i sekatorem - przycinam żywoploty i uschnięte gałęzie. W tym roku konieczny mus poprzycinać drzewa - rozrosły się niemożebnie. Ten rok nie jest jednak urodzajny - warzywka cieniutkie,owoców prawie wcale. Na szczęscie jednak obrodzily winogrona. Mój MM podstawił drabinę i z gruszy zrywał winogrona. Winorośl tak się rozrosła,tak tak moje drogie.Nie ma lekko,dla winka trzeba się napracować. Mój dziki ogród i tylko on sprawił,że na razie odrzuciłam myśl o wyprowadzce stąd. Rok temu o tej porze byla masa pi eknych motyli, a w tym pełno os. A tak wogóle zrobiłam się jakaś leniwa.Do niczego nie mam chęci,może to przejdzie?? - jak myślicie? Nara.
-
Lekarze - kto ich lubi - zwłaszcza w obecnych czasach. Obyśmy zdrowe były. Globus - życzę Ci zdrowia,nie zaniedbuj problemu, powodzenia. Dzisiaj znowu zmiana pogody,cuśśś jakby chłodniej. Mój MM poszedł do klubiku sklepowego a ja tu zaglądam za towarzystwem. A tu nikto....
-
Dzień dobry. Już wtorek,pogoda śliczna - ja już trochę mniej. Globusik - tak..tak pogoda na nas działa i to z wiekem coraz bardziej. Jak się zastanowić - to wszystko ma sens ale jest bez sensu.
-
Witam- poniedzialek,remont rur kanalizacyjnych.wody niet,kibelka niet.Siedzę na kompie - słucham pięknych piosenek,jestem w nastroju nostalgicznym.Przesyłam piosenkę Nara. http://www.youtube.com/watch?v=fKkcz2bvbRQ&feature=related
-
Co już śpicie????? - a fe..... A kto ze mną będzie rozmawiał? Legwan - proszę przekazać gratulacje dla Nojki - no .. no .. zostać babcią to WIELKA SPRAWA. No i już poniedziałek,idę więc dzisiaj już spać.Nara
-
Jeszcze śpicie??? - a fe...... Taki piękny deszczowo- pochmurny poranek niedzielny, Globus - ja też teraz nie lubię sobót i niedziel,chociaż cieszę się,że dzieci sobie pośpią i maja wolne dni od pracy.My pracowałyśmy jeszcze w soboty - powinni do emerytur doliczyć nam je jako dodatkowy okres pracy.A przez te lata - nazbierałoby się.
-
No cóż, wyjazd na grzyby nie był mniej fascynujący,niż zakupy z moim MM w markiecie. Wyobrażcie sobie piękny sosnowy las.Pogoda w sam raz. Ponieważ jesteśmy już nieco leciwi i leniwi,wjechaliśmy sobie samochodem dosyć głęboko do lasu. MM poszedł w lewo - ja w prawo.Grzyby są,ale trzeba trafć w dobre miejsce.Mi się trafiło - po 2 godzinach miałam pełen kosz. Wracam do samochodu,postawiłam przy nim koszyk i czekam i wołam,w końcu się zguba znalazła.Też z pełnym wiadrem. SUKCESSS. Postanawiamy wracać. Mój MM szuka po kieszeniach klucza do samochodu - w końcu stwierdza - ZGUBIŁEM. Stoimy i gapimy się bezradnie na siebie. Już w myślach widzę siebie,jak po lesie będę szukała zguby,a nogi mam już w d... Emocje coraz silniejsze. W końcu na spokojnie mówię, jak mogły Ci wypaść? Odpowiada - przez te cholerne papierochy - wyciągałem je z kieszeni a potem jej nie zamknąłem.Pewnie jak nachylałem się po grzyby mi wypadły. Po jakiejś chwili,wpadł na pomysł,aby sprawdzić w samochodzie. Nie było, ale za to KLUCZ TKWIŁ W ZAMKU W DRZWIACH BOCZNYCH,OBOK MOJEGO KOSZA - JA GO WCZEŚNIEJ TEŻ NIE ZAUWAŻYLAM. Ot życie.... W każdym razie wyprawa z nim gdziekolwiek jest fascynująca. Byle zawsze kończyły się jak wczorajsza. Swoją drogą - gdyby jakiś grzybiarz był chętny na samochód,miałby bardzo ułatwioną sprawę przez te 2 godziny. Ale co tam - mamy grzyby - pojedliśmy ,suszymy i w occie będą.Nara.
-
Widzę,że wstałyście już - ja też ok.3 godzin temu. Wyobrażcie sobie,że mój MM dostał ochoty do jazdy na grzyby. HURRRRA- jadę z nim.Lasów w koło sporo,grzybów podobno też. Globusik,nie ma to jak plan na dzień.Mnie takie cuś,zdarza się coraz rzadziej.Bardziej działam spontanicznie.tak jak z tymi grzybami,przed chwilą wpadłam na ten pomysł i chwycilo.To nara.
-
Spicie już?????? Ja siedzę jeszcze na necie - wyspalam się po południu,a teraz gram w mahjonga i kulki. Mój MM i pies już Spią.Chyba i ja się klapnę aaaaaaa.Dobrej nocy.
-
Mija kolejny dzień - jakoś o 19 już ciemnawo. Nieuchronnie zbliża się jesien. Dzisie4jszuy dzień - to dla mnie i MM ,dzień lenistwa.Piesek też drzemie przy moich nogach. Nie piszecie,czy zajrzałyście do wierszy które Wam polecalam. Jest tam jeden o Hiobie. Wkrotce opiszę jego treść: Hiob - po wszystkich już nieszczęściach,otoczony licznymi zonami,sługami,dziećmi ,pochwalcami- bogaty,otrzymaL pytanie - kogo najbardziej lubi. Hiob nic nie odpowiedział,jednak ręką pogłaskał łeb Burka leżącego mu u stóp,obgryzającego tłustą kość. W czasach jego nieszczęść - tylko on lizał ropne rany na jego nogach. Cala prawda o zwierzaku , a ludzi trzeba brać takich, jacy są. Ot życie... nara.
-
Witajcie. Babcie Legwanku są potrzebne - a szczególnie gdy są wnuki. Moje dzieci wychowywane były w czasie,gdy tylko i wyłącznie trzeba było liczyć na babcie. One właściwie nie miały wyjścia.Do trzech lat - do pójścia do przedszkola, z dziećmi był niesamowity problem.Złobków jak na lekarstwo a w dodatku wszystkie tam chorowały. a co najdziw3niejsze, dziecko 7 letnie uważane bylo za dorosłe. Klucz na szyję,mama i tata w pracy - wracamy z pracy, a dziecko w szkole na II zmianie.To dopiero były paranoje. Chociaż jak się dobrze zastanowić - to teraz są paranoje w drugą stronę.Moja Teściowa była zła,że nam pomaga,teraz ją rozumiem - poniekąd - bo właściwie MM pracował na zmiany,wymienialiśmy się i na codzień tego obowiązku nie miała.Z koleii wymagała codziennych odwiedzin - bo tęskni za wnukami. Było... minęło. Mój MM bardzo przejęty - wstawia winoooooo... z winogron. Już słychać w chacie z 2 butli cmok... cmok... Oj będzie co pić.Wasze zdrowie cmok... Nara.
-
Tak wygląda,że tylko my zostałyśmy na portalu. Globusik,coś Ci zaproponuję. Jeżeli nadal nikogo tutaj,to ja odezwęsię do Ciebie, na podany przy Twoim profilu adres.Popiszemy do siebie.Widzę w tym sens, a Ty?
-
Czyżbyśmy zostały same na placu \"boju\" - na forum,ja i Globusik? Pozostałe Panie pewnie zajęte. Wcale ci się nie dziwię z tymi gośćmi.Ja mamtak samo. Właściwie nieraz zastanawiam się,czy lubię gości czy nie? Do jedzenia zawsze coś się znajdzie,u mnie gorzej z porządkiem. Już kiedyś pisałam - jak ja z MM i pies - możemy tak bałaganić???? No trudno - gdyby nie chaos nie byłoby porządku - a mój stary palcem nie kiwnie aby o niego dbac - wręcz odwrotnie.Nie widzi problemu.Po co sprzątasz - tp jego najczęstsza uwaga. Wlaściwie we wszystkich pokojach mamy sypialnie,urządzone tak,aby było nam wygodnie.Pełen luz - blus - nie dla gości.Chyba,że to bliska rodzina -np.dzieci i nie ma czym się krępować. Jestem chyba chypokrytką - z jednej strony narzekam na samotność - z drugiej jest mi tak bardzo dobrze.Ot życie .. Nara.
-
Moje Drogie1 Nie mogę się oprzeć pokusie,aby nie podzielić się z Wami moim najnowszym \"odkryciem\" poezji Kazimiery Iłłakowiczówny. Co za piękne a jednocześnie rposto i zrozumiale pisane wiersze. Wejdżcie w google na nią i poczytajcie,szczególnie te religijne,znalazlam chyba pokrewną duszę do moich przemyśleń o Bogu i zyciu.Napisała też wiersz o moim dzikim ogrodzie i ulubionej przeze mnie jesieni,muszę go przytoczyć. JESIENNY ŻART Klon krwawy i żółta lipa liście,listecki sypią. Zrzuca je ptak lecący strąca osa niechcący. Wiatrowi na płacz się zbiera; chodzi dołem i górą i zbiera je oburącz, i płacze nad nimi deszczem, po gałęziach je mokrych wiesza. Nic z tego... Oczywiście Potem mówią,że wiatr zrywa liście.
-
Dziękuję Wam za porady. Myślę nadal nad \"całokształtem\" problemu. Globusik - dzięki za długi wpis - powinnam cię uprzedzić,że w bloku mieszkałam przez 17 lat i z niego uciekłam za miasto. To już 16 lat temu. Pam iętam ten dzień jakby to było dzisiaj.w koło bałagan po przeprowadzce,chałupa do generalnego remontu,wszędzie syfik,polowa domu w stanie surowym - wieczór,wyszłam na balkon,zaciągnęłam się POWIETRZEM PÓL I PORYCZAŁAM SIĘ ZE SZCZĘŚCIA.. Te uroki prawdziwej wsi są już wspomnieniem,w koło powstało już osiedle.Ale ja mój ogród nadal utrzymuję w stanie dzikim i czuję się tutaj u siebie. Chyba jednak na razie nie będę nic zmieniała. Dzieci - choćbym była bliżej - i tak nie będą miały czasu dla nas,poczucie bezpieczeństwa - bo są niedaleko - jest tylko złudzeniem,od siebie nikt nie ucieknie.Zima - kiedyś minie. Cholerka - jest jak jest.Nara.
-
Belvuś - Syn jest b.dobry.Pomaga nam finansowo,ma swój dom niedawno wybudowany.jest i Synowa też dobrze sytuowana. Pracują razem w jednej firmie z moją Córką - tzn. syn i Córka. Wiem,że też coraz mniej mają czasu na odwiedzanie nas,a pewnie też i chęci - jak jest trochę wolnego. O pieniądze na pewno im nie chodzi.Pewnie za ten mój dom w Poznaniu będzie nas stać na małe mieszkanie i w tym cały szkopuł. Jak wytrzymać z nerwusem Mm na paru metrach?? Jak wytrzymać w bloku?? Jedyna korzyść i to chyba duża - nie marzniemy zimą,jesteśmy bliżej dzieci,no i mniej sprzątania i remontów. Właściwie tutaj nie mamy żadnej rodziny,ja samotnica nie mam nawet przyjaciółki do pogadania. Dzieci do nas na pewno się nie przeprowadzą,a wnuków -niet. Córcia mówi - Mamo - trzymajcie to- to cudowny azyl. No tak - najlepiej byłoby zatrzymać i przenieść się bliżej nich. Azyl - moja siostra też stwierdziła,że azyl.Była zachwycona. Pewnie - przyjechać na parę dni lata,wypocząć od wnuków i dzieci-jak się mieszka w bloku razem - to jest fajnie. tylko,że potem faktycznie marzniemy przez kupę m-cy,bo lato krótkie jest,niestety. Co robić... co robić....
-
Witajcie. Myślałam,że tylko ja tak mam,kladąc się spać, z ulgą żegnam dzień. O czym to świadczy? Zastanawiałam się już nieraz. Czyzbyśmy podświadomie cieszyły się z tego że już bliżej niż dalej? Dodatkowo \"uciekam\" w sen w ciągu dnia. Nie ciągnie mnie świat - jakieś wyjazdy czy wycieczki. Belvuś masz rację,co do rodziny i ryzów z nią związanych - chyba to jest najwększym sensem życia. Teraz,gdy zostaliśmy sami i właściwie - coraz niej muszę - jakbyżycie stawało się coraz bardziej bez sensu. Mogłoby mieć większy,gdyby faktycznie było więcej kasy. coś wyremontowac,naprawić,wymienić - dobrze wiedzieli twórcy \"polskiej rzeczywisto.ści\" jak szybko nas wykończyć, zdołować. Chyba jednak lepiej żylo się ludziom,gdy w domu było młodsze pokolenie,starsi mieli czym żyć i nie mieli tyle czasu na \"głupie\" myśli. No,ale co tam - dzisiaj pojechałam sobie na rynek,zmokłam niemiłosiernie - ale było fajnie. A od jutra znowu zapowiadane są upały. Poradżcie,co mam robić. Syn przysyła jutro faceta od wyceny domów. Chce abyśmy przenieśli się bliżej nich. 200 m na nas dwoje,to trochę dużo i drogo szczególnie zimą,ale mam tu duży ogród,drzew,krzewów posadzonych przeze mnie - no i samotność.Cholera - między kijem a pałą. Mój MM nie chce chyba o wyprowadzce nawet myśleć,pogadać szczerze nie daję rady.Co robić... co robić... Nara.
-
Zrobilo się nostalgicznie, jesiennie - a póki co - jeszcze lato. Widzę,że nie tylko ja w nastroju ponurym.Wiersz wpisany przez Legwanka - też najlepiej nie nastraja. Przede wszystkim jest o naszym wielku,którego już się niecofnie. Ciekawe - ostatnie spotkania i wyowiedzi moich rówieśników - najczęściej dotyczą - ZMARNOWAŁEM(ŁAM ŻYCIE. mOGŁO BYĆ INACZEJ,LEPIEJ. Inni na siłę robią z siebie \"Swiętych\" - postarali się wyrzucić z pamięci grzeszki młodości. Ja też analizuję swoją przeszłość - wiele rzeczy chciałabym naprawić,zmienić - albo teraz postąpiłabym w wielu sytuacjach inaczej - na cóż DAREMNY TRUD. Było jak było. Napiszcie,czy macie jeszcze jakiś plany na przyszłość??? Czy już wypadałoby się poddać? i niczego nie oczekiwać? Ja,jeżeli się do czegoś jeszcze zapalę,jestem momentalnie przez mojego MM sprowadzana do parteru - a za co?? a po co?? mnie jest dobrze. Brakuje w koło młodych - pewnie w tym cały problem. Pozdrawiam i nara.
-
Witam się również - podpisuję listę obecności. Co prawda nie o 7 rano - ale o 10, ale zawsze to coś. Dzień jak dzień - nie ma go co chwalić przed zachodem. Zdążyłam posiedzieć nad krzyżówką,pomyśleć nad obiadem i tak rozglądając się wkoło - widzę jedną robotę,która mnie woła-SPRZĄTANIE. Jak wiecie nie lubię.. oj nie lubię. Patrząc na to co mnie otacza,wiekowe meble,wiekowy wystrój,przydała by się jakaś wygrana w totolotka - ale już i na niego nie liczę i nie gram. Zapalę fajkę - może ponuractwo mi przejdzie i złapię się za zakurzony odkurzacz.Nara.
-
nikto nie pisze.. nikto nie dzwoni.... Spokojny sobotni wieczór , nawet wiatr ucichł. Nie wiem,jak Wy , ale ja lubię silny wiatr - byle nie za silny. Przypomina mi się dzieciństwo.Duza sypialnia,nas dzieci od groma - bo ośmioro - ( nie wszystkie w jednym pokoju) Swiatło już zgaszone,Tata przy łóżku ma włączone radio,leżę wmciepłym łóżku,przytulona do siostry - a za oknem szaleje wiatrzysko - JESIEŃ. Zawsze lubiłam jesień. Byly to dla mnie chwile magiczne,poczucie błogiego ciepła i bezpieczeństwa.Szkoda,że tak rzadkie. Rzeczywistość wracała rankiem.Chociaż i wtenczas w drodze do szkoły szurały pod nogami liście a nad głową łamały się gałęzie. A dzisiaj - dzisiaj zadzwoniłam do Syna.Nie byl zbyt rozmowny,w głosie wyczuwałam zmęczenie,więc długo nie ciągnęłam. Siadłam do kompa - a tu nikogo. Zamiast wiatru słucham muzyki.Nara.
-
Ostatnio po kontaktach z rodziną - słyszę coraz częściej pytanie - GDZIE POPEŁNIŁAM BŁĄD???? Pewnie nigdzie. Dałyśmy pewnie naszym dzieciom ,to co moglysmy - a przede wszystkim miłośc.Inaczej też byłyśmy wychowane w szacunku dla ludzi starszych - rodziców,teściów. Czasy bardzp szybko się zmieniły,w mediach i nie tylko pełno pogardy dla ludzi w naszym wieku.Niestety odbija sie to także na sposobie myślenia naszych dzieci.Wiem po sobie - niestety. Globusik - nie przejmuj się,znajdziesz w Człuchowie sama z MM kwaterunek i na \"złość\"zostań dłużej. Utrzymuj z nimi więzi - nie pozwalaj o sobie zapomnieć. Mój MM wrócił z zakupów w mieście - kończę.Pa
-
Faktycznie - ten wpis naszego Globusika daje do myślenia. Zle sie poczuła?? Ale skojarzenie - \"Pani z kosą\".Ja już od dawna wolę sobie wyobrażać sobie,że śmierć podobna jest do troskliwej MATKI zabierającej nas z tej rzeczywistości - tak jak matka która nas urodziła na ten \"najpiękniejszy ze światów\". Te stare wyobrażenia potrafią napawać tylko strachem - a znając już trochę życie - chyba jego bardziej trzeba się bać. Właściwie,dlaczego się utarło,że śmierć jest jedna - chodzi i zabiera ludzi?? A może każdy z nas ma \"SWOJĄ\" PRYWATNĄ \"- jak urodziny? Ale pofilozofowałam. Patrzę na to,co dzieje się wśród ludzi,nawet wśród najbliższej rodziny,to piekiełko niezłe tutaj jest. No , życzę przyjemnego dnia - idę oglądać mecz z MM i zapalić papieroska przy kawusi.Nara.