Libra47
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Libra47
-
Właśnie wypuściłam pieska na wybieg,chyba nie warto na razie się kłaść,tym bardziej,że obok kawusia i fajka. Oj.. mam tych nałogów,mam. Największym chyba jest jednak chęć życia - tak na zdrowy rozum,to tez nałóg. niektórym udaje się z nim \"zerwać\". A teraz na poważnie - często wspominacie dawne czasy? Obserwując w myślach przeszłość,dostrzega się wiele rzeczy, niby przypadkowych - ale czy to były przypadki???? coraz bardziej nazywam je przeznaczeniem. np. jak poznałyście swoje drugie połowy? - bo ja w kościele. miałam swoją \"WIELKĄ MIŁOŚĆ\" - tzw. - zakochana byłam straszliwie,pracowaliśmy w jednej firmie - z różnych stron polski. No cóż - zabrali mi go do wojska.Pamiętam jak odprowadziłam Go do pociągu, z płaczem i przysięgą wierności w sercu i na ustach,On też tak mi mówił (może i myślał?). Gdy wróciłam do siebie,z satysfakcją wyrwałam kartkę z kalendarza - jeden dzień mniej rozłąki. Były potem listy gorące miłość trwała nadl - aż do przysięgi . Jakiś czort podkusił mnie pojechać do Torunia - gdzie służył. Ucieszył się bardzo - poznałam tam jego rodziców. Zaprosili mnie do restauracji,potem wyjechali a my cali szczęśliwi zostaliśmy na parę godzin sami. Jakiś czas po powrocie dostałam od niego list - zerwał ze mną brutalnie,bo nie podobam się jego RODZICOM. ha... W każdym razie zanim wrócił z wojska,byłam już po slubie z moim MM. Wiem,że bardzo to przeżył. A tak wogole,to dzisiaj miśię śnił - ot życie. Wasza Libra.
-
Piszsesz Belvuniu o swoim lenistwie,a jednocześnie grilowanie dodane na końcu,świadczy,że to nie jest prawdą. Tak masz międzynarodowe towarzystwo - oprócz polaków. Teraz już się nie dziwię,że ja otoczona polakami,nie spotykam się z nikim. Miałam kiedyś z moją rodziną przykre doświadczenie. W 76 r dostaliśmy mieszkanie w bloku.Postanowiłam zaprzyjażnic się z moją sąsiadką.Była fajna,twarzyska,życzliwa,bardzo dbająca o porządek.Córkę mieli już nastolatkę.Moje dzieci małe. W końcu,że tak powiem - zamieszkali u nas. Po pracy migiem uwijała się z obiadem - ponieważ mieszkanie było \"muzeum\" - cała rodzina miała obowiązek je opuszczać,aby nie brudzić.Najbliżej było do nas.w końcu przestali pukać. Urodziłam w 81 r.córcię - oczywiście moja \"przyjaciółka\" postanowiła,że chrzestną będzie jej córcia,bo są bliżsi nam niż rodzina. Głupia - zgodziłam się. Np.jestem na urlopie wychowawczym - jej mąż ma 2 zmianę, ja jestem w domu - więc on u mnie.Córka jej wraca ze szkoły - od razu do nas - bo dom pusty.Po południu wraca ona z pracy - chwilę jest u siebie - przebiera się w domowe ciuchy - włazi do mojego mieszkania,rozsiada się na kanapie - pufa pod nogi - i mówi: teraz zrób mi herbaty,bo jestem zmęczona. U nas swoboda - normalny dom,nikt nie jest krępowany porządkiem. No, nieraz to i ja u niej bywałam. Na kanapę nie siadaj - bo pognieciesz narzutę, poczekaj - nie opieraj rąk na stole,bo zostawisz ślady - podłożę ci gazetę. w końcu - co obchodzi mnie jej chata- ale ja zaczęłam nie mieć swojej. Odwiedzili mnie kiedyś moi współpracownicy. Siedzimy sobie przy kawie - wchodzi ona,idzie prosto do pokoju,gdzie w łóżeczku była moja mała.Po chwili wchodzi do pokoju,gdzie siedzimy - i rzuca tekst - \" Co to za męty u ciebie goszczą\". Luuudzie! - oj trwało to trwało - ok.3 lat. W końcu mój Mm - po kielichu wyrypał im co o nich myśli. Obraza była taka,że nie rozmawialiśmy do naszej wyprowadzki w 92r. Odczułam straszną ulgę.Moja Córka do dzisiaj nie zna swojej \"matki chrzestnej\". Ale to akurat najmniejsza strata. Od tego czasu boję się nawiązywać bliższych kontaktów,a jeżeli czasami trafię na kogoś takiego? Ale się rozpisałam - Pozdrawiam i nara.
-
Faj nie,że się odzywacie. Dla mnie to menu Belvunito czarna magia. U mnie jak przyjęcie - to po polsku: - schabowy - kurczak pieczony - zupa kartoflanka widzę,jaka jestem zacofana No.. trochę zartuję, ale to poniekąd prawda.Córka z zachwytem opowiada mi o nowościach kulinarnych,nowych sałatkach, ale niestety wiele z nich,jak je zobię mi nie smakują. Część tych nowinek weszła do mojego jadłospisu,ale muszę sie przyznać do tego,że jestem starej daty. Dzieci moje tez - przed przyjazdem - zamawiają moje \"stare\",tradycyjne potrawy.Pewnie z moim pokoleniem - zniknie stare dobre żarcie np. GOLONA. Trudno - jak sobie pomyślę,co jadali nasi przodkowie - to moze i dobrze.Każde pokolenie zyje inaczej.A nasze zrobiło skok chyba o trzy epoki. Party... Belvuś podejmujesz gości,przyjaciół. Dawno już tego u mnie nie było.Znajomi gdzieś się zmyli,pozamykali w domach.Pewnie tak jak ja,liczą te grosze,aby wyrobić. Wczoraj np.byłam w mieście - tak to nazywam - bo mieszkam na poboczu,10 min autobusem od centrum - w każdym razie urwałam się na 4 godz. i nikogo znajomego nie spotkałam.Nieraz jak do kogoś zadzwonię,pogada - ale na spotkania nikto nie ma ochoty. Sama durna już też stałam się odludkiem - no oczywiście z moim MM. Pozdrawiam Was - do następnego i Nara.
-
No..no.. dyskusja na bardzo wysokim poziomie. Drogie forumowiczki,gdzie się podziałyście? Mam nieodparte wrażenie,że jak sie pokazuję na forum - wszycy z niego uciakają. A może jesteście bardzo zajęte? Mój MM poszedł znowu po chleb( czytaj na piwo) do sklepiku o 200 m od domu.Jest to swoisty klub pod chmurką - dyskusyjno-plotkarski,nikt ,żadna baba, nie potrafi plotkować tak jak facecei- znam to z autopsji. Ja do telefonu bez jego cenzury nie mogę nic powiedzieć - bo plotkuję, a to o czym oni gadają - nazywa się POLITYKA. Ha... Wasza Libra.
-
Witajcie. Piszesz - przeżyłam 40 lat. Przyznam,że im dłużej jestem tu, w tym wymiarze,tym coraz mniej wiem i rozumiem. Nie jest Latwo komuś doradzać,ani sama nie wiem czy faktycznie wierzę w to co piszę. Recepty są coraz bardziej zagmatwane, a prawdy są podobno zawsze trzy - moja - twoja i ta rzeczywista. Jedno uświadomiłam sobie na pewno - nie muszę GO znosić, a On jak jest taki w stosunku do mnie - nie musi znosić MNIE. Najpierw musiałam przekonać do tego siebie, a potem zupełnie na poważnie- uświadomiłam to jemu. Chcę na stare lata mieć spokój i szacunek. Każda sekunda naszego życia - może być zakrętem,na którym możemy wybrać inną drogę. Pewnie jesteś już na emeryturze, czy były dzieci? - o ile tak to już dorosłe. Uświadom więc sobie,że jesteś WOLNA. Teraz są trochę inne czasy niż za naszej młodości,więcej możliwości. Obok mnie,u sąsiadów mieszka lokator - w naszym wieku. Akurat to wdowiec - to nieistotne,ale placąc 450 zł m-cznie za wynajem pokoju z kuchnią i łazienką - całkiem niedrogo może przeżyć miesiąc - nawet za te cienkie grosze jakie nam płacą. Baby z kolei są bardziej obrotne i zapobiegliwe - i ja też chyba sama żyłabym dostatniej i radośniej - niż przy nim. Pomyśl nad tym, jak się nie zmieni - jesteś panią własnego losu. Zawsze przychodzi strach przed samotnością,chorobami - ale tak na zdrowy rozum - wszyscy jesteśmy samotni. Nara.
-
Kłaniam się nisko w ten środowy poranek - a może podpołudek? http://pl.youtube.com/watch?v=ed4ZuwYw224&feature=related Sluchałam sobie pięknych piosenek,może udało misię cuś wkleić? mój MM poszedł do sklepiku - 200 m od nas po chleb.Zajmuje to mu przynajmniej 3 godziny,więc jestem z Wami. Tak analizując przeszłość i terażniejszość już w moim wieku nieraz dochodzi się do przedziwnych wniosków.Jeszcze 15 lat temu nigdy nie podejrzewałabym siebie,do jakich wniosków dojdę i że życie wiedziało o wiele lepiej ode mnie jak ma być. Kidyś,kiedyś dawno bym się rozwiodła - gdyby nie problemy z chorymi dziećmi .A dzisiaj pewnie byłabym na świecie sama jak kołek. Te 38 lat razem zrobiły z nas - jakby jedność.Podobnie myślimy,mamy swoje zainteresowania,swój spossób na wspólną egzystencję, a jednocześnie nie musimy byc razem. Nie wiem czy rozumiecie choć trochę z tego,co chcę powiedzieć. Wieczne kłótnie przez całe lata,ustępowania częstsze z mojej strony, - po prostu nauczyłam się z nim żyć - a On ze mną. Podstawa - osobne pokoje,telewizory,książki itp.. za to rano i kiedy mamy ochotę - wspólna kawa,obiad ,dyskusje o tym co nas interesuje np.polityka. Tak po trosze widzę - i mam satysfakcję,że cholernie się boi abym go nie zostawiła - czasami uciekam do dzieci na 2 tygodnie. Jak wracam muszę go budzić z letargu. Co będzie dalej zobaczymy - ale dawne diabelskie różki mu odpadły,spokorniał,złagodniał(odpukać). No ale się nafilozofowałam. Czy z innym byłoby mi w życiu lepiej??? Czy istnieje coś takiego jak szczęście??? Pewnie - gdyby był pijakiem,nierobem to zupełnie inna sprawa. No cóz - ale do marketów to już z nim nie jezdżę. Pozdrawiam .Wasza Libra.
-
Witam wszystkie Panie. Dzieci w niedzielę wieczorkiem wyjechały,a ja musiałam odpocząć. niestety taka prawda.Zjawiają się co jakiś czas i wtenczas mam ochotę nieba im przychylić - co przenosi się na wyżerkę.Wiadomo,w domu nie mają czasu gotować,więc domowe smakuje. Dwa dni to jednak za mało abym mogła przygotować im wszystko na co mają wcześniej ochotę - bo pytam przed ich przyjazdem - w końcu wychodzą dwa dni obżarstwa a dla mnie roboty.Smieją się ze mnie,że przesadzam i pewnie mają rację. Nawiązę teraz do telewizora. W moim pokoju miałam mały telewizorek 30 letni Sharp.Gra do dzisiaj.Jednak wzrok coraz gorszy więc męska decyzja - biorę na raty większy.W markecie od razu woadł mi w oczy duży ekran - w dodatku w promocji za 800 zł,więc akurat na moją kieszeń. Luuudzie - potem się działo. Mój MM był ze mną - złapał za to pudło i nie dał rady udżwignąć.Taki mały chudy pracownik wcześniej go podniósł leciutko,więc niczego nie podejrzewałam. Ze sklepu wywieżliśmy go na specjalnym wózku,ale potem okazało się,że toto nie chce zmieścić się w samochodzie. Wspaniała chińska robota - waga 50 kg. Wyobrażcie sobie ile się nasłuchałam od MM.Leciały na mnie wszelkie nieczystości - znosiłam to w milczeniu z wielkim poczuciem winy. No cóz moje chłopisko po bay-pasach,schorowane,ale uparte,nie pozwoliło sobie pomóc - sam wtaszczył ten cudowny zakup na pięterko.W moim pokoju okazało się,że stoi KOLUBRYNA. Szybciutko więc zaproponowałam mojemu lubemu,że z chęcią zamienię się z nim na telewizor w jego pokoju. Reakcja była nieslychana - tym razem złapał go jakoś lekko - i szybciutko dokonał zamiany,już bez żadnego potoku słów. Oj życie... Wasza Libra kłania się i nara.
-
Włączam swój wpois do topicu.Samotność jest znośna do czasu,więc myślę,że popiszemy jeszcze tutaj sobie.Próbowałam\"ożywić\" topic Wyciszonej - Szarooka zaprosiła mnie tutaj.No i dobrze. Sprzątam właśnie chatę - jutro spodziewam się DZIECI.To zawsze dla mnie Swięto.A tak wogóle,to w jaki sposób 2 ludzi - ja i MM i pies tak potrafią nabałaganić-kolejna zagadka. doszlam do wniosku,że w życiu nie dwie ale trzy rzeczy są pewne: Smierć, podatki i sprzątanie.Pozdrawiam i dalej biorę się za zakurzony odkurzacz.Nara.
-
Fajnie - słucham Grefity
-
Witam Cię całusami Szarooka. Nasz topic wyciągnęła z niebytu pani Listeczek. Jest fajnie,ze to zrobila - może i nasza Wyciszona się odezwie. Wiosna,lato - trochę zajęć w ogrodzie,ale teraz już chyba więcej czasu dla kompa. Jak widzę nadal jesteś na fali - masz pracę,to teraz skarb. Mnie emerytce i tak czas szybko leci.Musimy napisać co się działo,a troszka się działo. Ostatnio przebieram czereśnie.Pełno tego na drzewie a prawie wszystko robaczywe.Sroki jak na złość pilnują owoców przed szpakami - zjadłyby je sobie i po kłopocie.Upał daje mi się we znaki i te ciągłe wahania ciśnienia.Jak widzisz wcześnie wstałam - chociaż w mojej sytuacji to pojęcie \"wcześniej - póżniej\" nie ma znaczenia.Kiedyś - gdy pracowałam to za chiny o takiej godzinie bym nie wstała - gdybym nie musiała.Zycie jest przewrotne.Pozdrawiam.
-
Dziękuję Franiu - nocny marku.Zasłuchałam się. ża oknem ponuro i wietrznie.nawet moj piesek nie bardzo ma chęć na spacer. Franiu - jak Twój OGRÓD? Czy wyznaczyłaś w nim miejsce na grządki? Muszę Ci powiedzieć,że u mnie już sezon ogrodowy się zaczął. Ponieważ takie zmiany w nasze przyrodzie,staram się jak najszybciej posiać warzywka.A więc w ziemi mam duuuużo cebulki,trochę pietruszki,marchewki - 3 rządki,sałatę i rzodkiewkę. Na razie ogród wygląda ponuro,ale niedługo będzie wiosenne cudo. Pozdrawiam - Nara.
-
Jasiek - jak rozumiem to te piękne róże wraz z piosenką,są przede wszystkim dla mnie???? Dziękuję!!!!!
-
Franiu - nie śpisz po nocach. Jesteś doskonałym nocnym kompanem,ale ja śpie o tak różnych porach,po nocach zresztą też - ze trudno Cię spotkać. Bywasz lekiem w trudnych chwilach. Rok jak to rok - leci normalnie dalej,chociaż za oknem wcześniej widno - a i dzień dłuższy. Dobrze,bo marzy mi sięaby zacząć prace w moim dzikim ogrodzie. Jak na razie,ograniczam się do oglądania ptaków,które podkarmiam na moim starym balkonie.Ostatnio pokazaly się na nim także wróble,dawno ich nie widziałam,za to sikory i sroki to codzienni goście. W tle codziennie słyszę w tv poooooolitykę,ostatnio wkurzyłam MM,że zakochał się w Pani Olejnik i Kolendzie-Zalewskiej. Od mojego kochanego rodzeństwa plyną do mnie informacje,ochy i achy - ja też im odpowiadam - ochy i achy i jest fajnie. Szwagierkoteściowa bardzo szybko wróciła od Syna i po raz pierwszy przyjechala do mnie - jak stwierdziła \"baba do baby\" aby się wypłakać,no,no ,któżby kiedyś cuś takiego mógł przypuszczać??? To tak w skrócie,co się działo ostatnio u mnie - czyli nic.
-
Witam Was w Nowym Roku.Wzruszenia Sylwestrowe - nie ukrywam podlane szampanem za mną.Wraca szara rzeczywistość. Po 24 - pierwszym moim życzeniem był rozwód,teraz trochę mi przeszło,chociaż jeszcze bolą \"noworoczne życzenia\".od MM. Pewnie jak zwykle,daruję,zapomnę,powie,że za dużo winka swojego wypił. Na dworze leży śnieżek i chlapa - ale już codziennie dzień dłuższy i bliżej do wiosny.Zresztą ten czas tak szybko goni,więc po co jeszcze go podganiać. BĄDŻCIE ZDROWE W NOWYM ROKU.
-
DZIĘKUJĘ FRANIU-
-
Dziękuję Franiu- ja nie chcę litośi,ani słów -nikt tego nie pojmie,ale tego tego,że trochę mnie zrozumie.Błagam cię o jedno,nie okaż się za jedną z forumowiczek - kogoś brałam za przyyaznąd duszę,lepiej zamilknąć.
-
Klub pusty,bo świięta - goscie - zajęty komputer,ale juz jestem. Jak Wam poświętach - moi mili wyjechali.Powoli wraca normalność. Widzę,że dyskusja oszolomstwa trwa tutaj nadal. Durny natanielu - Jezus przelał krew za mnie,zapytam Cię więc,odpowiedz mi w sposób logiczny i zrozumiały,co ja takiego w życiu zrobiłam złego,że ukarał moją rodzinę - nie mówię o ludziach- bo są tylko ludżmi i potrafią ranić boleśnie - tak jak ty to robisz. Dlaczego mój syn w wieku 6 lat podciął sobie prawą rękę - wdzięczna jestem Najwyższemu,że ją ocalono,chociaż nie sprawną. Dlaczego mój drugi Syn - zmarł w wieku 4 lat - jutro tj.30 jest 28 rocznica ( a ja mam wrażenie,ze to bylo wczoraj), tydzień przed jego śmiercią siłą zaciagnęłam biedne chore dziecko do kościoła - do Jezusa.Dlaczego moja Córka przyszla na ten cudowny świat z poważną wadą serca - kilkakrotnie umierala - przeszla w swoim życiu prawdziwe piekło - wytłumacz mi to kurwa.To Ty głupi gnoju nic nie rozumiesz.Droga do Boga nie jest taka prosta,durniu - nie ystarczy poczytać testamenty aby wszystkie rozumy pozjadać. Nie pisz tu więcej debilu,TO MÓJ TOPIC.
-
Szarooka - typuję - pierwsza dziewczynka z mojej prawej na podłodze??
-
he..he... jakaś sekta się reklamuje. Szukajcie,szukajce - to byłby dopiero CUD gdybyście znależli. Cała gra idzie o to,że jeszcze nikt Boga nie znalazł - przynajmniej naukowo - NO I WLAŚNIE O TO CHODZI. - gdyby został \"odkryty\"-to byłby dowodem naukowym - a nie ABSOLUTEM . Mendelku - dziękuję za życzenia. a dla moich drogich forumowiczek - to jeszcze prześlę je póżniej,na raziejest czas. W tym roku,jakos dziwnie nie dostalam kartek świątecznych,może to wina poczty,sama wysłałam ich ok.12.Może moje rodzeństwo,wreszcie sobie całkiem odpuściło?? Tak byłoby znacznie lepiej,mniejkontaktów,mniej myślenia że istnieją. U mnie mrozik - mój dziki ogród dzisiaj jest cały w srebrze.Sniegu nie ma,i dobrze,nie lubię slizgawek - a kiedyś tak mnie cieszyly. Wczoraj popakowałam paczki - pierdy,bo pierdy - ale myślę,że liczy się cuś innego. Wchodzę teraz Szarooka na Twoje zdjęcie szkolne,w następnym wpisie - typuję Ciebie.nara.
-
Tak,tak Szarooka,kościółek wiele dat i świat poLączył ze świetami pogańskimi.Choinka - przszła z Niemiec - ale nasi przodkowie,modlili się do drzew i stroili je,pod drzewa przynosili dary - ale to właściwie wszystko jedno,rok narodzenia Jezusa jest też symboliczny - urodził się ok.30 lat wcześniej. Wspominasz swoją Mamę , a mnie Wigilia przypomina mojego synka,który to właśnie w ten dzień 28 lat temu,po raz ostatni był w domu.Szukaliśmy tego dnia dla niego ratunku.Nic nie jezdziło,taxi nie bylo,szliśmy pieszo do szpitala - kawał drogi,w szpitalach nie bylo lekarzy - przebadamy go po świetach - ........ Nienawidzę grudnia. Niepotrzebnie psuję Wam nastrój przedświatczny. Dzisiaj odwaliłam chyba najgorsze - karpie. Moje ulubione wigilijne danie.
-
Muzyka piękna - jednocześnie nasuwa się refleksja,dlaczego ten Swiat jest takiokrutny .Wystarczyłoby trochę,chociaż odrobinę więcej między ludżmi przynajmniej życzliwości.Już byłoby o niebo lepiej. Wczoraj wieczorem obejrzałam sztukę \"Jeden dzień\" - i zobaczyłam swoje życie,ujęte w spektakl trwający 1,5 godz. może go oglądałyście?Kolejno - lekarze,kościół,znajomi,rodzina - wszystko utracone przez chore w domu dziecko. Zakończenie tylko inne niż u mnie - tam odchodzi mąż - i tak jest w większości rodzin,gdzie są tragedie,mój został. Nie wiem tylko,czy to dobrze czy żle? Czas leci,życie koryguje,prostuje,wyjaśnia sytuacje - niec nie trwa wiecznie.Matki poświęcające się bez reszty dla niepełnosprawnych dzieci - po latach,na starość w małżeństwie - gdzie chlop nie uciekł- jak u mnie,mają na głowie JEGO. Nie ma spokoju,nadal. Byl miły - przez ostatni m-c - jak chorował.Teraz już NIE MUSI- więc odbija sobie,to zmuszanie do \"normalności\" - na każde moje zdanie powiedziane do niego - pada jedno slowo - ch.... Czuję się jak śmieć.Zdaję sobie sprawę,że mój dom jest tosyczny,skażony nieszczęściami.Dużo pomagał mi Syn,dobrze,że się ożenił i odsunął,córka też ucieka z naszego domu... i to też jest dobre - niech żyje w \"normalnym \" świecie. Po co mają patrzeć na moją znerwicowaną gębę? Jak zwykle,nic nie trwa wiecznie - i to minie.
-
CzeII - znowu poniedziałek - tydzień przedświąteczny - fajnie,więcej roboty mniej myślenia. Pamiętamte Wigilie w rodzinym domu,wydaje się,że to wieki temu. Nigdy niestety pózniej nie było już to samo. Miałam taką duuuuużą rodzinę,tyle bylo śmiechu,radości,mrożne zimy,choinki przynoszone prosto z lasu.Przychodził \"prawdziwy\" Gwiazdor - bo ta był u nas nazywany.Na plecach miał wielki wór - wysypywał jego zawartość - a tam - orzechy,cukierki i jakieś pierdy - przynoszące wiele radości.Kolacja przy wielkim stole,na choince świeczki - nikt jeszcze nie slyszał o lampkach.Choinka,często,gęsto zapalała się, ale przecież nic to.... Potem 4 km spacer na Pasterkę - w mrozie,zaspach,powrót nad ranem,bo takie pasterki ciągnęły się i po 3 godziny. Po powrocie - radocha - można pojeść po poście,najczęściej wcześniej był ubity świniak i leżały pasztety,salcesony,kiełbasy,no i KASZANKA - wszystko to robione przez prawdziwego rzeżnika - brata mojego Taty.Warunki spartańskie - przemarznięte ściany naszego domu rodzinnego - świeciły niczym grota, ale co tam... W łóżkach jak śledzie - po 2 - 3 osoby pod wielkimi pierzynami,bylo aż za gorąco,a gdy już wstawaliśmy,kochane Matczysko rozpalilo już ogień w piecu w WIELKIM POKOJU - i bylo cieplutko. Tak pamiętam moje dzieciństwo.No i co się stało?- gdzie moje rodzeństwo -ktore tak kochałam?Są nadal razem,właśnie przekazali mi informację o rodzinnym spotkaniu - 29.XII - siostrzeniec mój kończy 50 lat - wysłał wszystkim zaproszenia,oczywiście jakoś do mnie nie dotarło - chyba winna polska poczta.Ale nic to....
-
Stressssss - dopada,świat wiruje,równowagi brak,uczucie umierania,duszność,nerwy, ZŁOŚĆ na wszystko i wszystkich - BEZRADNOŚĆ - dostało się wczoraj ode mnie mojemu MM,bo na kim mam się wyładować jak On pod ręką. On to robi często,ale tego nie zauważa, a na moje nerwy zareagował niesłychanie - robię mu krzywdę,od lat znosi moją dolegliwość - pytam więc po co męczymy się ze sobą? Bądżmuy dorośli i się rozejdżmy w końcu - odpowiedż - MILCZENIE. Tak naprawdę to boję się każdego dnia - jaki będzię? Ile ataków mnie złapie? Wiem,że nikt tu nie zaglada,więc użalam się sama nad sobą,niech to cholera.
-
Szarooka masz rację,mi ten topic odpowiada,nie jestem zmuszona do częstego siedzenia przy kompie.Po prostu nie zrozumiałam o co chodzi Belvuni.Po co łączyć - tak jest dobrze,ja też nie lubię tloku. Dzisiaj za mną dzień z wrażeniami.Tzn.wyjazd z domu do miasta,jak dla mojej nerwicy - ciężka próba. Efekt wyjazdu - wydana forsa,no,ale kupilam upominki pod choinkę dla moich najbliższych i część zakupów do Swiąt - spożywcze pierdy. Męczy mnie ta chol...,nikomu nie zyczę żyć z tą zgagą(nerwicą) ma tyle objawów,że moglabym książkę napisaćJednego co zazdroszczę innym ludziom to możliwość \"normalnego\" życia. Szarrooka,z pewnością ta firanka jest piękna,ja też mam kilka o podobnym kolorze - nie widać tak szybko efektu palenia papierosow- he..he... Tylko nie bierz tego jako zlośliwość,bo nie jest. To na dzisiaj tyle - Nara.
-
Drogie Babeczki - po prostu przejdziemy na inny topic,tylko nie wiem na ktorym Belvuś jesteś.jeżeli Szarooka i Ty zdecydujecie,to przeniesiemy się z pisaniem na inny.Belvuś - a na jakim Ty piszesz? tłoku nie lubię,nie nadążam c czytaniem innych,nie zawsze pamiętam kto pisał?Ale to chyba nikomu nie przeszkadza,przecież nie chodzi o \"kadzenie\" sobie nawzajem,ale o wymianę myśli itp. Dzisiaj u mnie c.d. okna,firany, - pranko,sr...,spanko.Czyli przed nami najgorętszy tydzień do Swiąt.pozdrawiamWas - dobranoc.