

opoka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
To jeszcze raz ja:) Tak z przyziemnych problemów: 1. trochę chcę mi się płakać - jutro znów do pracy 2. za niedługo obgryzę do reszty swoje paznokietki- w tym tygodniu moja siostra dalej zmaga się z MATURĄ 3. a ja od jutra zmagam się z koszeniem trawy( nienawidzę tego), oraz z niekończącą się (chyba) historią związaną z remontem
-
Cześć dziewczyny! Wpadam tylko na chwilę, żeby się z Wami przywitać:) Po za tym chce się z Wami podzielić informacją, że w moim związku jest trochę lepiej- ale tylko dlatego, że sama do tego wszystkiego nabrałam większego dystansu, ponadto tak jak pisałam wcześniej ze swojej strony zaczęłam okazywać więcej obojętności.W związku z tym mogę teraz przyznać rację większości z Was i innym osobom, że prawdą jest to, iż każdy facet lubi zdobywać. Tylko niestety jakim kosztem! Oczywiście naszym! To my się zmieniamy dla dobra sprawy! Na całe szczęście MM okazuje mi trochę więcej czułości, ciepła, zainteresowania i etc...Nie powiem co prawda, że łatwo mi \"być taką\" i chwilami miewam wrażenie, tak jakbym zatracała \"to coś\" co w nas kobietach jest najpiękniejsze- duszę, wrażliwość. Czy któraś z Was była kiedyś w podobnej sytuacji co ja i czuła, myślała w podobny sposób do mojego? Pozdrawiam wszystkich:)
-
Witajcie:) Od wczoraj i dla mnie \"wyjrzało\" słoneczko- nie będę ukrywać, że duża Wasza w tym zasługa. Co prawda słoneczko te nie jest jeszcze aż tak duże- ale co tam! Najważniejsze, że przeżyłam dwa dni bez płaczu:) Bobaskem: Jakiś czas temu i my postanowiliśmy, że może czas najwyższy postarać się o dzidziusia. Ale podobnie jak Ty kiedyś i ja teraz miotam się cały czas z myślami. Z jednej strony pragnę już bardzo mieć dziecko- mieć tak naprawdę dla kogoś żyć; z drugiej znów myślę sobie tak: \"Skoro teraz wygasło między nami \"to coś\"- a raczej ze strony mojego M, to co będzie po urodzeniu dziecka?\" Nie wiem jaką decyzję podjąć- czy to wszystko musi być tak trudne?
-
Rumba, Mamba: Dzięki za wasze odpowiedzi! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo poprawiłyście mi humor:) (faktycznie ten topik jest całkiem na poziomie-chyba zacznę tu częściej zaglądać!) Mój plan od dziś: Dalej walczyć! Ale walczyć tak, aby zachować zdrowy rozsądek- w końcu ja też jestem człowiekiem! A jeśli się nie uda...no cóż- może Rumba i masz trochę racji w tym co piszesz. W każdym bądź razie jeszcze nie chce tego wszystkiego tak po prostu przekreślać! Pozdrawiam wszystkie forumowiczki tego topiku:)
-
Mambo: Jedyne co mogę Ci odpowiedzieć na dzień dzisiejszy to tylko tyle, że najwidoczniej Ty miałaś więcej szczęścia ode mnie! Ja również próbowałam mówić o tym co mnie boli, czego mi brak- mówiłam słownie, pisałam listy,a przez ostatnie kilka tygodni wykrzykiwałam w awanturach. Jedyne co słyszałam w odpowiedziach : \"Masz rację. Mnie też boli. Pracujmy nad tym\". I tak pracujemy, a może raczej mój M, że z każdym dniem czuję się coraz gorzej. Doszło nawet do takiej sytuacji, że zaczęłam czuć się tak jakbym żyła w jakimś \"toksycznym\" związku, w którym ja ubiegam się o miłość i tylko ja. Straciłam do siebie godność, szacunek. Na całe szczęście (?) nadszedł nie dawno dzień, w którym powiedziałam sobie: \"dość! ileż można prosić o miłość?!Przestań z tym\". Nie chce rezygnować z tego związku- za dużo nas łączy:wiele miłych, wspaniałych lat, wiele, miłych wspomnień- o których chyba mój M po założeniu obrączki zapomniał. Teraz jednak myślę, że powinnam zawalczyć o niego inaczej- stać się bardziej obojętna na niego, stać się taką \"zołzą\" o której pisała A. Shargov. Może powinnam chwilami zachowywać się tak jak on? Boję się tak postępować- bo taka nigdy nie byłam, albo nie musiałam być!
-
Witajcie:) Ruminka, Mamba: Dzięki za odpowiedź. Wasze wypowiedzi pomogły mi na tyle, że przynajmniej wiem, iż nie ja jedna rozczarowałam się tuż po ślubie i nie przeżyłam od razu czegoś pięknego. Ruminka: Mam tylko nadzieję, że nasze małżeństwo nie zakończy się fiaskiem- choć czasami chodzą mi głupie myśli związane np.z zdradą. Zgadzam się z Tobą, że wiele zależy też od stażu znajomości- my wcześniej byliśmy ze sobą 6.5 lat. Mambo: Chiałabym umieć to wszystko tak dzielnie przetrwać i móc kiedyś powiedzieć tak jak Ty. Jeśli możesz zdradź mi tylko sekret: Czy Tobie też było tak ciężko? Co zrobiłaś , albo czego nie robiłaś aby między Wami w końcu było lepiej?
-
Witajcie :) Na początku przepraszam za niezbyt jasną wypowiedź. Chciałam się tylko od Was dowiedzieć: czy tuż po ślubie przeżyłyście swoje miodowe miesiące? Jeśli tak to ile one trwały i jeśli możecie choć trochę zdradzić jak wyglądały i na czym polegały? Pytam, bo mam wrażenie, że niestety ja tego nie przeżyłam. Z tego powodu już od bardzo dawna jestem przygnębiona- mam doła.
-
Witajcie dziewczyny! Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Wasz topik, po czym stwierdziłam, że Wasz \"dole\" i \"nie dole\" są bardzo podobne do moich:). Różnica jest tylko taka, że większość z Was jest mężatkami z bardzo dużym stażem, mającym po parę dzieci i wiele miłych wspomnień z początków waszego małżeństwa. Ja natomiast jestem mężatką z ośmiomiesięcznym stażem mającą wiele miłych wspomnień z początków naszej znajomości. Niestety mój mąż nie pragnie i nie pragną przeżyć miłych i niezapomnianych chwil, które świadczyłyby o tym, że naprawdę cieszy się, że w końcu jesteśmy razem-sami bez nikogo i,że żenił się ze mną z miłości a nie przymusu czy konieczności. Brakuje mi miodowych chwil. Czy któraś z was to przeżyła?