avensis29
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez avensis29
-
Kochani,widzę jak walczycie czasami z ochotą na papierosa...jako weteranka topiku (kiedyś zaglądałam tutaj częściej i pod innym nickiem) dam Wam radę - traktujcie rzucanie palenia jako proces leczenia się z choroby zwanej uzależnieniem,a sam głod nikotynowy i nieodpartą wręcz chęć zapalenia przekształcajcie w wyobrażenie nikotynowej bestii,która z każdym dniem bez papierosa umiera,staje się coraz słabsza,a jak słabszy,to i ma mniejszą moc oddziaływania...:) pomyślcie sobie jak jesteście chorzy,to robicie wszystko,żeby wyzdrowieć i chronić się przed nawrotem choroby,prawda? a przecież nikotynizm,to choroba i im bardziej poważnie podejdziemy do niej,im szybciej zrozumiemy mechanizm jej działania,tym szybciej uświadomimy sobie,że chcemy być zdrowi... ja zdrowa już jestem ponad półtora roku... pozdrawiam i życzę wytrwałości...
-
przeznaczenie--> oczywiście,że wtedy się blokujesz wmawiając sobie zupełnie bez sensu,że wszystko jest OK,kiedy nie jest OK...i takie zachowania są normalne...wpływanie na podświadomośc nie polega na oszukiwaniu siebie i innych,że coś jest białe,jeśli jest czarne...:) działanie,czy współdziałanie z podświadomością polega na eliminowaniu z myśli przekonań,które wprowadzają zły nastrój...:)
-
tulipanek03--> nie palę już ponad 1,5 roku...do tego schudłam 14 kg...:) to nieprawda,że skutkiem rzucenia palenia wzrost wagi - absolutnie nie...wiem,co mówie,bo sama jestem tego żywym przykładem... wystarczy (!) odpowiednie nastawienie psychiczne i naprawdę wielka ochota na rzucenie palenia,a do tego nie lamentowanie,że życie po rzuceniu już nie będzie takie samo (czyt.tak samo piękne) - życie po rzuceniu palenia jest o wiele piękniejsze,a co najważniejsze - tylko osoby,które tkwią w szponach nałogu nazywając go przyjemnością - muszą jechać o 4 nad ranem na stację benzynową po paczkę \"przyjemności\",bo nie są w stanie zapanować nad nałogiem... pozdrawiam...:)
-
witam Wszystkich :) dawno mnie tutaj nie było...kiedyś udzielałam się na tym topiku pod innym nickiem (moje wpisy są gdzieś na początku tematu:)) 6 maja minęło PÓŁTORA roku odkąd nie palę...:) Kochanie,wszystko zależy od psychicznego nastawienia do rzucania - czy traktujecie rzucanie jako karę,czy jako wyzwolenie się z nałogu,czy tracicie coś,czy zyskujecie przestając palić,czy po rzuceniu palenia życie będzie gorsze,czy lepsze...:) nieprawdą jest też,że po rzuceniu na pewno człowiek przytyje - ja,nigdy nie należałam do osób szczupłych (nawet,gdy paliłam),ale gdy na wadze zobaczyłam 76 kg (to było 3 m-ce po rzuceniu palenia) stwierdziłam,że tak nie może być - zmieniłam schemat żywieniowy i rozpoczęłam dietę \"żryj połowę\",zaczęłam też ćwiczyć...w ciągu pół roku schudłam 14 kg i tak trzymam się już od roku...jedyne,czego sobie odmawiam,to przejadania się i obżerania słodyczami... pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę wytrwałości,bo nie ma rzeczy niemożliwych...:)
-
ja też jestem wyleczona i to na zawsze... a co do wiary w słowa kochanka-->jeśli słowa byłyby prawdziwe,nie byłyby tylko słowami np.o wpsólnym życiu...kobiety zakochane max naiwne sa i łykają każde słowo z ust K,a oni mówią to tylko po to,żeby nas przy sobie zatrzymać...dziękuję za taką pseudomiłość...zbyt wiele warta jestem,żeby dalej pozwalać sobie na mydlenie oczu i każda z Was,kobietki,zbyt ważna jest,żeby godzić się na ochłapy w postaci ukradkowych spotkań i telefonów w godzinach pracy,bo w domu żona... pozdrawiam i życzę szczęścia...
-
gosienka--> żeby była jasność w temacie: ja nie potępiam łączącego Was uczucia,ale potępiam sposób w jaki to uczucie \"realizujecie\"... po przeżyciu tego,co przezyłam (jak wiesz,sama byłam w takim związku) uważam,że jeśli jemu bądź jej nie pasuje coś w małżenstwie,to owszem,mają prawo ułożyć sobie życie od nowa,ale nie oszukując żony,kochanki i również siebie...na dłuższą metę ta destrukcyjna siła zniszczy wszystko,co cenne...
-
czy miłością mamy prawo nazywać ukradkowe spotkania?telefony tylko wtedy,gdy okoliczności temu sprzyjają (czyt.jeśli żony nie ma w pobliżu)?słowne zapewnienia o uczuciu,które nie ujrzy może nigdy światła dziennego?chwilowe uniesienia rozkosznego sexu? to miłość? jeśli tak,to dlaczego to jedno z najpiękniejszych uczuć na świecie jest trzymane przez was w podziemiach? dlaczego nie mówicie o swoim szczęściu najbliższym? dlaczego nie chodzicie na spacery trzymając się za ręce? dlaczego w ogóle razem nie wychodzicie? nikogo nie oceniam,nikogo nie chcę przekonać do swoich racje...powiem tylko tyle,że do niedawna też byłam tą \"drugą\"...teraz,wreszcie,jestem wolna...a ze słów (jego słów) o miłości i z planów na przyszłość zostały tylko bolesne wspomnienia...o wyrzutach sumienia wobec jego żony i swoich najbliższych wspominać nie muszę...