grosik szczescia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez grosik szczescia
-
aga
-
czesc wam babka, strzeles xyzed :-) tia i nie wiem co dalej co o tym sadzicie witam was!!! buszeuje po innych topikach i powoli musze sie znow tutaj wczytac. to co czytalam o hillfingerze to ciekawe. zawsze uwazalam ze za duzo daje i z niezadowoleniem widze jak malo w zamian dostaje. a to z koleji powodowalo frustracje i fochy z mojej strony.... tak jak np. w tej chwili. :-(
-
aluska czasami jak czytam na tym forum roznych historii (nie mowie o tych prowokacjach czasami) to naprawde lapie sie za glowe i mysle: o matko boska, toz ty jeszcze szczescie mialas. swiat jest pelen nieszczesc i mysle ze jak inni daja rade, to ja nie moge byc gorsza. tylko ze czasami jest tak ciezko sie podniesc. i akurat wtedy widze same szczesliwe pary i rodzicow radosnych. wtedy akurat kolezanki i znajomi przzywaja jakies piekne chwile: jakies dziecko sie rodzi, rocznica, impreza rodzinna, budowa domu itd. ja nikomu tego nie zazdroszcze, tylko wtedy mysle sobie, kurcze a ja??? ale potrafie sie z nimi cieszyc. nie jestem taka. zeby nikt mi tu nie pisal ze zycze wszystkim nieszczescia..... aluska a tobie dobrze z decyzja??? omijajac te wahania.
-
no i sama widzisz jaka ja jestem glupiutka. prowo, mam teraz ochote polozyc sie spac i obudzic sie dopiero za rok, dwa jak juz wszystko jakos sie ulozy....
-
prowo nawet nie wiesz jak bardzo mi pomoglas piszac to. ja tego tak nie rozumialam, brakuje mi doswiadczenia zyciowego. myslalam caly czas ze musze naprawiac w jego zyciu to co zepsulam. ale nic mi nie wychodzilo tylko jeszcze bardziej psulam. odlacze sie. uszanuje jego w ten sposob najbardziej. wiem dzisaj ze go wciaz kocham, ale jak brata.
-
prowo byalm z mezem 12 lat. od najmlodszych lat. dzis wiem ze bylam w tym zwiazkuz juz samotna, nie brakowalo milosci i szacunku, ale mezczyzny ktroy by mnie wspieral. zawsze sama bylam z moimi problemami. byly proby naprawienia, nawet pomoc fachowca. po jakims czasie spotkalam K ktory mnie od 1 momentu zafascynowal. jak sie okazalo z wzajemnoscia. K byl /jest zonaty, dlaczego dalszego losu tej znajomosci nie musze opisywac bo odpowiada stereotypom. ale nie chcialam zadnych romasow i kochankow, wiec na samym poczatku postanowilam porozmaiwac z mezem i odeszlam. aby byc wolna i nie zdradzac. to ta moja szczerosc ktora na dobre mi nie wyszla. mija kilka lat, a moj ex maz wciaz cierpi, jest samotny i uwaza ze nie daje mu zyc. staram sie byc mu przyjacielem, chce aby byl szczesliwi. mysle ze musze zniesc to wszystko bo jestem zrodlem zla w jego zyciu. czasami mysle ze nie mam prawa byc szczesliwa bo bedzie to czyjims kosztem......mam etlik w glowie
-
aluska widze ze razem skakamy z topiku na topku. niczym pszczolkie dwie.... :-) wiecie, ja mam \"przywilej\" byc ta ktora odeszla a jednoczesnie ta ktora facet w tylek kopnal bo jednak nie kochal! ulozylam sobie w zyciu tak, ze jednoczesnie te dwie role mi przypadly. i powiem wam tyle: lepiej znosze to kopniecie w tylek, co mnie i tak tyle zdrowia kosztowalo, niz swiadomosc ze ja komus zycie niszcze, opuszczam i tym wpedzam kogos w nieszczescie. jednak ex meza na tyle kocham ze jego nieszczecie odczuwam jak wlasne i oddalabym wiele aby tylko odnalazl sens i chec zycia. dlatego zaczynam tez rozumiec czasami tych co zdradzaja, bo ja chyba tez juz w zyciu nie odwaze sie na taka szczerosc wobec partnera.
-
eeeehhhh , wlasnie ehhhhhhhh. poukladam sobie to jakos w glowie. uloze sobie znow to wszystko tak, aby jakos dalej zyc. zniose wszystko i dostosuje sie kolejny raz do wymagan ex. on najbardziej na tym wszystkim cierpi i mam obowiazek moralny wysluchiwac jego zale. nawet jesli jest trudno i mnie niszczy. on ma prawo gniewac sie i wyzywac to na mnie. moze pomoze mu to przezyc to wszystko.....
-
AGA chce wierzyc ze bedzie lepiej, ale ja widze co widze. staram sie ta przeszlosc zostwic za sobaa ona trzyma mnie sie jak rzep psiego ogona. pomysl sobie o najwiekszym twoim bledem i pomysl ze ktos po trzech latach wciaz ci o tym wypomina....
-
AGA ta psychologie zniamny toku myslenia stosuje od kupe czasu. ale jak juz mysle ze idzie powoli z gorki i jest coraz lzej, to zawsze dostane kopaka aby tak czasem za dobrze mi nie bylo. dowiedzialam sie ze w stosunku do ex robie wszystko zle i zaczelo sie od poczatku walkowanie tematu jaka ja nie jestem, egoistka, ze jest mi obojetny i mam wszystko w dupie. kurde chcialabym miec wszystko w dupie...ale mnie to wszystko bardzo meczy i nie mam sily juz dalej walczyc o inny tok myslenia. ja juz nawet nie mysle o tym aby z kims byc, bo uslysze tylko ze teraz egoistka jest szeczesliwa a chlopak wciaz sie pozbierac nie moze. ja juz nie chce dzwiagc tych ciezarow.
-
widze ze mnie tutaj olano....
-
ja wam powiem tyle: nigdy juz zonatych, nigdy juz w ogole jakiegokolwiek zewiazku. jak mam krzywdzic i sama z tego powodu cierpiec... wole sobie strzelic w glowe, bo dochodze do wniok ze dla mnie nie ma juz szans na bycie szczesliwa. jak kogos spotkam to i tak bede miala wyrzuty sumienia, bo ex przezemnie cierpi w samotnosci. z takim ciezarem nie chce zyc. jak mnie ktos teraz wyzwie ze dobrze mi tak, mam za swoje to odpowiem tyle: glowno wiesz o moim zyciu i o tym co gadasz.
-
prowo takie slowa sa mile, i napewno lechtaja twoje ego. po szcesciu latach przyjaciolki maz cos podobnego powiedzial. ale jeszcze dosadnej, bo przyznal ze wie teraz jak bardzo ja krzywdzil i jak ja jego zdrada bolala. ze byl dupkiem itd. oczywiscie oswiecenie naszlo jak zlapal kochanke z ktora byl od tych 6 lat w sypialni a jej kochasia w SZAFIE! jak w filmie. xyzed juz kiedys pisal jakie to nieprzyjemne....
-
czesc prowo gratuluje madrej coreczki. dzisaj na kacu??
-
czesc AGA! poczytalam sobie troche. wczoraj mnie niebylo, ale jak widze radziliscie sobie. dzis mam dola, takiego ogromnego. ex wylal wczoraj caly swoj zal, narobil mi wyrzutow ze mi sie zyc odechcialo. nasluchalam sie, powiedzialam sobie ze musze to zniesc, bo to ja odeszlam i ja zniszczylam mu zycie. to moja pokuta. i niech ktos tutaj jeszcze napisze ze trzeba w zyciu byc szczerym i fair. nie dziwie sie facetom i kobietom, ktorzy ukrywaja romanse i klamia, bo jest latwia zyc z moralnym kacem niz ze swiadomoscia ze komus siwat sie zawalil i ty jestes tego winna. ja juz od kilku lat z tym ciezarem zyje. i powiem wam ze zyc sie niechce...
-
pa agus! milego wieczorku z mezem.
-
odwoluje sie do wiary tych, ktorzy mnie tutaj osadzaja i pala na stosie bo popelnilam blad i nie czuje potrzeby pokutowac do konca zycia......
-
a kto powiedzial ze ja wierzaca????
-
tak jest jak facet potrzebny to szukaj wiatru w polu..... nagle pustka
-
ale nasza katolicka spolecznosc chetnie zapomina o tym co niewygodne: jak ktos cie uderza w policzek nastaw drugi. za to wspaniale zaadoptowali oko za oko!!! do perfekcji.
-
i bardzo dobrze ze cie rozbawialam, bynajmiej cos dobrego na tym topiku dzis sie dzialo. dobrze ze xyzeda nie bylo, bo inaczej skonczylaby sie dyskusja mordobiciem.
-
ponadto nasze zachowanie tez jest tylko reakcja na czyjes zachowanie. trzeba widziec i oceniac jak juz cos calosc. czasami obie strony pokazuja klase i obchodzi wszystko bez szarpaniny. ale jak nie ma sensacji to ludzia juz cos nie pasuje. znam kilku ludzi ktorych strasznie interesuje dlaczego z mezem rozstalismy sie. ale nikt nic nie wie, bo cala sprawe zachowalismy dla siebie i nikt z nas nic zlego nie powie na drugiego. spolecznosc sobie pomogala domniemaniami i plotkami wzietymi z ksiezyca. w tej chwili ucichlo, bo juz a nowe ofiary.
-
ja przypuszczam ze jak poloze sie na plazy przyleci zaraz stado greenpeacowcow i beda mnie zaciagac do morza swiecie przekonani ze ratuja wieloryba!!!!!
-
dla zapokojenia tych msciwych mysli moge dodac, ze jest kilka osob, ktore mnie za to co zrobilam ukaralo na swoj sposb. znioslam to wszystko, rozumialam ze moje postepowanie bylo nie fair. wobec wielu osob, nie tylko zony. o niej szczerze mowiac nie myslalam, bo sie nie znamy i nie czuje sie wobec niej zobowiazana. ale co innego moja rodzina i najblizsze mi osoby, ktore czule sie oszukane i rozczarowane moim zachowaniem. ale nikt mnie na stosie nie chial palic.
-
GORY, aaaaaaaaaaahh to musialbo byc piekne. to nie dziwie sie jej dobrego humoru. ja w weekend jade nad morze, ale zdjec nie bedzie bo a) kylie z reklamy mi smaka na plaze juz spesula i b) pogoda bedzie do dupy.