Moim zdaniem to kwestia braku szacunku. Bo wiadomo, kazdy musi, ale chyba sa jakies granice? Chyba mi nie powiecie, ze pierdzicie, bekacie i dlubiecie w nosie w pracy, w autobusie czy w kosciele? Wiec czemu robicie to w obecnosci osoby, ktora - zakladam - kochacie?..
Bylam w paru zwiazkach (wlacznie z mieszkaniem razem) i nie spotkalam sie z takim zachowaniem.
Czego i Wam zycze.