Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

chicarica

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez chicarica

  1. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    \"Nick inny...\" - masz 100% racji. Niestety, tak jak już pisałam, bez rozwiązania problemu z mężem-maminsynkiem nie da się rozwiązać problemu z teściową. No chyba, że przy pomocy muchomorków.
  2. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Cóż. Pan ustawił się jak pączuś w maśle, żyje mu się wygodnie, jak nie żonka to mamusia dogodzi. Nie ma ŻADNEJ skutecznej taktyki poza uświadomieniem mężowi że musi się zdecydować, kto jest nr 1 w jego życiu i co go bardziej obchodzi - dobre samopoczucie żony czy mamusi? Jeśli to nie poskutkuje, to pozostaje chyba tylko porcja muchomorków dla teściowej... ale do jesieni jeszcze trochę czasu ;)
  3. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    No to Ci mówię, bez współpracy męża się jej nie pozbędziesz, bo ona czuje się wręcz zapraszana przez niego do wpitalania się w Wasze życie. Nie mówię o rozwodzie, mówię o porządnym wstrząśnięciu panem, żeby sobie kilka kwestii przemyślał i ustalił priorytety.
  4. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Powyższym postem tylko potwierdzasz, że to z mężem jest największy problem. Nie dasz rady przeciwko teściowej, jeśli mąż jest ciapą i maminsynkiem. Niech facet użyje swoich jaj i się zdeklaruje na czym mu zależy - na małżeństwie czy na dobrych stosunkach z mamusią. I nie przemawia do mnie jakoś, że to niby fajny facet tylko maminy cycek. Maminy cycek to NIE JEST fajny facet - to ktoś, kto nie umie zrozumieć, że teraz już jego NAJBLIŻSZĄ rodziną jest nie mamusia, a żona.
  5. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Chwilkaluzu, tutaj to chyba jednak problem - największy - masz z mężem, nie z teściową. Jeśli on nie postawi jej do pionu, to ona będzie Ci na łeb włazić, bo widzi, że ma na to jego przyzwolenie. Panu trzeba wytłumaczyć, że ma się zdecydować - albo się ożenił i nr 1 teraz dla niego jest żona, albo niech wraca do mamusi i czeka na pozew rozwodowy. Nie ma opcji pośrednich - nawet w Biblii stoi jasno napisane: \"i opuści mąż matkę swoją i ojca swego\". Jeśli tego nie potrafi, to znaczy że nie nadaje się na męża.
  6. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Oj - zazdrosna była i tyle. Mnie z kolei wkurza, że rodzina mojego męża traktuje go jak kierowcę. Na żadnej rodzinnej imprezie nie może spokojnie posiedzieć, bo jest na ich zawołanie. Ostatnio wynikł kwas bo teściów jest dwoje + dwóch szwagrów (jeden mieszka z nimi, drugi osobno) i mieliśmy teściów i jednego szwagra podrzucić na imprezę do ciotki (że impreza 2 km od naszego domu, a teściowie 25, to już inna kwestia) i oni chyba się spodziewali, że mój mąż będzie też wozić tyłek drugiemu bratu, który po pierwsze mieszka w zupełnie innej części miasta, a po drugie - samochód ma tylko 5 miejsc. Mamy jeszcze drugi samochód, mój, ale bez przesady, nie będziemy z mężem jeździć całą karawaną w święta po całym mieście w kółko tylko dlatego, że wg teściowej młody, zdrowy chłop nie może podjechać kawałek tramwajem. Wrrrr! W każdym razie mąż już się wkurzył że wszyscy traktują go jak kierowcę i chyba póty dzban wodę nosił póki się ucho nie urwało, przegięli z tym wożeniem i się skończyło.
  7. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Co tam po świętach?
  8. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Dokładnie. Nie słyszałam jeszcze o synowych, które przychodzą do teściowych i robią im przegląd szafek i lodówki, ustawiają po swojemu meble, przeglądają pranie pod nieobecność, krytykują sposób gotowania czy np. sprawdzają czystość w łazience i kurz pod szafkami. Chociaż poprzysięgłam sobie, że jak mi teściu będzie \"urządzał\" nową chatę, to przy najbliższej wizycie u niego przejdę się po jego mieszkaniu i powiem którą ścianę na jaki kolor bym pomalowała, jakie kafelki do łazienki i który mebel gdzie powinien stać ;) W niedzielę teściu po raz pierwszy będzie oglądać nasze nowe mieszkanie, szykuję się na wysłuchanie tysiąca porad ;)
  9. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Właśnie, my z mężem też mieszkamy w MOIM panieńskim mieszkaniu, kupiliśmy teraz nowe (jutro odbiór) i spłacamy kredyt ze swoich własnych pieniędzy, nic od nikogo nie chcemy, u nikogo nie mieszkamy, a teść się nadal wtrynia gdzie tylko może. I tak robimy swoje, ale to jego gadanie na wszystko po prostu wkurza, niby dlaczego mam to znosić? Co w takiej sytuacji?
  10. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Ach, remonty, remonty, temat rzeka ;) Mój teściu, jak już pisałam, też jest wielkim specem od remontów, z tym że my z kolei bierzemy pod uwagę beże, a to jemu jest nie w smak ;) Ale fakt, ZROBIMY TAK JAK BĘDZIEMY CHCIELI :) Możesz powiedzieć: \"mamusia taka mądra i doświadczona życiowo, jak zwykle ma rację, zrobimy tak jak będziemy chcieli\" :D No co, posłuszna synowa ;)
  11. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    I jeszcze jedno: moja babcia na swoim piekielnictwie tylko straciła, bo to ona teraz siedzi sama np. w wigilię, a nie my, to ona nie ma do kogo ust otworzyć. My jesteśmy razem, ale mama nie mogła pozwolić na to, żeby naszemu ojcu, porządnemu człowiekowi, ubliżano przy wigilijnym stole, dlatego babci po prostu nie zapraszamy. Dla mamy ważniejsze było po prostu to, żeby ojciec (i my wszyscy) miał spokojne święta, niż żeby hołubić zachowania matki. I moim zdaniem, jak już napisałam, w takich sytuacjach stracić może tylko piekielnica, bo albo zostanie sama jak kołek, albo dostanie maminsynka/mamincórkę z powrotem do dyspozycji, bo znękany zięć/ synowa odeślą swojego niedorobionego partnera z walizą do mamusi. A moim zdaniem, w drastycznych przypadkach, odesłanie to też tylko zysk dla zięcia/synowej, bo taki uzależniony od rodzica współmałżonek to tylko kula u nogi i wrzód na tyłku, a nie partner do wspólnego życia.
  12. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Wcale niekoniecznie musi tak być. Często ludzie, którzy wyszli z chorych, zaburzonych, nieciekawych rodzin, są w stanie stworzyć sensowny, zdrowy związek i wcale nie muszą powielać zachowań zaobserwowanych w rodzinie. Moja matka np. ma matkę (moją babcię) z piekła rodem. Dominującą, wredną, złośliwą i wyrachowaną. Mama była podporządkowana, zastraszona, wyciszona, stłamszona wręcz, właśnie przez to że babcia ją tak stłamsiła. Niestety, babcia była też teściową z piekła rodem dla mojego ojca, piszę \"była\" bo w tej chwili kontakt między ojcem a babcią praktycznie nie istnieje. Mama po prostu potrafiła WYBRAĆ - i powiedziała jasno babci, że albo babcia będzie ojca szanować, albo nie będzie u nas goszczona ani odwiedzana. Niestety, babcia nie potrafiła zrozumieć że mama jest już dorosła i nie będzie całego swojego życia układać pod dyktando, dlatego w tej chwili kontakt polega tylko na podstawowej pomocy należnej starszemu człowiekowi, bez sentymentów, bez rodzinnych czułości. Jest to przykre, ale innego wyjścia nie było, ponieważ KAŻDE odwiedziny, każdy kontakt, babcia traktuje jak okazję do wylewania jadu, który po prostu puszczamy mimo uszu, robimy swoje i zwiewamy jak szybko się da. A ona siedzi sama, bo jest pokłócona ze wszystkimi sąsiadami, koleżankami, całą rodziną, własne dzieci nie chcą jej widzieć bo zniszczyła im życie albo przynajmniej próbowała - i nadal uważa, że to cały świat jest zły, a nie ona. No niestety, ale są momenty w życiu kiedy trzeba powiedzieć dość, kiedy człowiek robi takie rzeczy, że nie da się więcej przymykać oczu, a nie ma co liczyć ani na przeprosiny, ani na zmianę zachowania. Moja matka - pomimo uległego charakteru wykształconego poprzez tłamszenie - potrafiła uciąć zachowania swojej matki, potrafiła opowiedzieć się po właściwej stronie - swojego męża. Niestety bardzo wielu facetów nie potrafi ustawić do pionu swoich mamuś ani uciąć z nimi kontaktu kiedy nie da się ich ustawić. I to jest tragedia wielu rodzin.
  13. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Ja się też trochę boję co będzie jak będą dzieci, teściu ekspert od wychowania, wychował 3 synów z objawami nerwicy. No, ale zobaczymy. Jak na razie to moja mama deklarowała że bardzo chętnie będzie mi pomagała w opiece, a teściowa nie - i dobrze, wcale tego od niej nie oczekuję, swoje dzieci odchowała, mnie pomagać nie musi. Nawet lepiej, bo nie wiem czy chciałabym żeby teściu maczał palce w wychowaniu moich dzieci. Z kolei moja mama sama miała matkę z piekła rodem więc chce mi nieba uchylić. Zobaczymy jak to będzie. Boję się, że teściu - mimo że ani nie mieszkamy razem - będzie wtykał nos i doradzał.
  14. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Oj - a co jak będą dzieci? Twój facet, zamiast Ci pomagać przy dzieciach, będzie latać mamusi psa wyprowadzać? Lepiej to chyba rozwiązać teraz, bo im dłużej tym bardziej mamusia się przyzwyczaja, potem będzie coraz ciężej.
  15. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    A u mnie w sumie cisza i spokój. My w ogóle żadnej otwartej wojny nie prowadzimy ani nic, tylko po prostu osoba teścia mnie drażni, przed ślubem od prawie 5 lat mieszkałam sama (narzeczony dochodzący) i swoją walkę o niezależność z własnymi rodzicami miałam już dawno za sobą, a po ślubie tak jakbym się cofnęła w układach o te parę lat. A nawet gorzej, bo z moimi rodzicami walki specjalnej nigdy nie było, tzn. oni jakoś w miarę bezboleśnie pogodzili się z faktem że jestem już dorosła. Z kolei u mojego męża panował zupełnie inny model rodziny, wyobrażasz sobie że 25-letni facet ściemniał rodzicom, że wyjeżdża z kumplami, kiedy jechał gdzieś ze mną? Jakby mój syn miał 25 lat i nadal jeździł gdziekolwiek tylko z kumplami, to byłabym poważnie zaniepokojona o jego orientację ;) Ech, ciężko jest, bo teściowie są naprawdę życzliwi, zwłaszcza teściowa - kochana kobieta, podziwiam ją że z takim mężem wytrzymuje. Naprawdę nie wtrąca się, nic mi nie narzuca, czasem tam powie coś co może nie jest zgodne z moimi poglądami (ona jest wielką wielbicielką wiadomego radia), ale to tak ogólnie, nic do mnie absolutnie, więc nie komentuję ani się z nią nie sprzeczam. Teściu z kolei to taki specjalista teoretyk do spraw wszelakich, uważa że bez niego to już nic w naszym życiu odbyć się nie może, wszystko mu trzeba opowiadać i wysłuchiwać miliona jego świetnych rad. No nie mogę. On w ogóle chyba trochę za bardzo żyje naszym życiem, bo jego własne jest przerażająco nudne. Ja tylko teściowej współczuję, bo mieć takiego faceta za męża to musi być katorga.
  16. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    No dobra, ale po cholerę? Jak on tego nie utnie, to mamusia będzie skwapliwie korzystać.
  17. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Oj, pisz co tam za jazda znowu :) U mnie nie było żadnej, bo się z teściami nie widzieliśmy. Błogi spokój :)
  18. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Ano wyrocznia :) Zawsze proroczym tonem wieszczy nam niepowodzenie we wszystkim, co załatwiamy bez jego udziału. Już wysłuchaliśmy serii przestróg żeby broń Boże nie malować ścian na ciemne kolory [planowaliśmy beż, \"Rzymski poranek\" albo \"Cappuccino\" Duluxa, ale natychmiast nabrałam chęci na jedną ścianę w kolorze czekolady hehe ;)] bo potem nie da się tego zamalować, teraz ostatnio reakcją na ciemnoczekoladowe kafle w łazience były komentarze \"kto nam będzie ze ścierką latać\", a oczywiście to, że wybraliśmy mieszkanie które wewnątrz ma różnicę poziomów i schody, zostało też skrytykowane. Ciekawe co dalej, coś czuję że teściu dopiero się rozkręca - i chyba myśli, że będziemy wszystko z nim konsultować, podczas gdy my już z grubsza wiemy co chcemy i jak to będzie wyglądać, a materiały zamierzamy kupować sami i w najlepszym wypadku ewentualnie pokazać co kupiliśmy, jeśli w ogóle. Teściu sobie wyobraża że nam będzie kafelki kładł - po moim trupie chyba, już mamy kontakt do kafelkarza. A jak się wkurzymy to w ogóle nie będziemy nic mówić i wpuścimy dopiero do gotowego.
  19. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    A u mnie ostatecznie wyrocznia (=czyt. teściu) stwierdziła, że jednak projekt łazienki i kolory się podobają :) W związku z tym mnie podobają się coraz mniej ;) Czy ten człowiek nigdy nie pojmie, że czy wyda \"oficjalne zezwolenie\" czy nie, to my i tak zrobimy swoje? ;)
  20. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    No to już masz odpowiedź. Pozostaje tylko mamusi uświadomić, że synek ma własne życie i nim będzie się zajmował. O ile oczywiście synek tego chce. Jak nie chce, to masz przekichane.
  21. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Bo widocznie tak sobie zaplanowała, że ten syn będzie jej na wspomożenie. Wg tradycji taka rola przeważnie przypadała najmłodszemu dziecku. Pierwsze dla Boga (ma zostać księdzem albo iść do zakonu), a ostatnie dla rodziców na starość. Kiedyś tu już pisałam, że też miałam takiego gościa. Mamusia go miała na wspomożenie, a jego starszy brat normalnie się ożenił i żył. On za to miał ciągle jakieś jazdy z mamuśką. Z tym, że on był regularnym maminsynkiem i chyba mu ta rola odpowiadała, więc to ja się wylogowałam z układu.
  22. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Twoja teściowa widocznie jest wyznawczynią teorii, że dzieci się ma \"na wspumożenie\". Uważa swojego syna za swoją własność, a Ciebie za zagrożenie jako osobę, która chce jej tę własność odebrać. Tacy ludzie przeważnie mają problem ze zrozumieniem, że dzieci nie chowa się dla siebie, tylko dla świata. Owszem, starzejącym się rodzicom trzeba pomóc - ale rodzice muszą też zrozumieć, że ta pomoc nie może polegać na całkowitym wyzbyciu się własnego życia przez dziecko i na byciu na każde zawołanie.
  23. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Ja nie mam problemów z mówieniem do teściów tato i mamo, bo dla swoich rodziców mam inne, znacznie bardziej pieszczotliwe \"imiona\". Może dlatego łatwiej mi przechodzi przez gardło. Zresztą, teściowa jest naprawdę w porządku i bardzo życzliwa, także jest spoko. Teść też źle nie chce, tylko się trochę przyzwyczaił do bycia domową wyrocznią, a ja go za wyrocznię nie uznaję i w tym właśnie jest problem, który trzeba jakoś rozwiązać i im wcześniej, tym lepiej. Ech, kurcze, czemu ludzie nie potrafią się zajmować własnym życiem, tylko wtykają nos w życie dzieci? Ja się już trochę od tego odzwyczaiłam, bo od 5 lat przed ślubem mieszkałam sama i walkę z własnymi rodzicami o niezależność miałam już dawno za sobą. Zresztą, moi rodzice nigdy jakoś specjalnie w moje sprawy nie ingerowali, czasem trochę, ale wtedy załatwiałam to żartem i wszystko obracało się w śmiech, a oni sobie już sami odpowiednie wnioski wysnuwali i było OK. Teść natomiast uważa nas chyba za gówniarzy, którzy nie wiedzą co robią i jak się tylko ich spuści z oka, to narobią głupot i wpakują się w kabałę. Tymczasem my z mężem nie urodziliśmy się wczoraj i naprawdę nie jesteśmy parą durnowatych młodzieniaszków. Zresztą, z mieszkaniem też wyszło na nasze, tzn. teściu się rozmówił z jakąś tam swoją znajomą co prowadzi biuro nieruchomości i od niej usłyszał, że z kupowaniem mieszkania robimy najlepsze co możemy zrobić w naszej sytuacji życiowej i finansowej. Ale musiał to usłyszeć od obcej osoby, nasze argumenty do niego nie przemawiały. Zresztą, jego zdanie i tak się niespecjalnie liczyło, a aprobatę wyraził jak już w zasadzie umowa kupna była podpisana, kredyt wzięty, zaliczka wpłacona, bo nam było rybka czy mu się podoba to co robimy czy nie.
  24. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Wolałabym to tak załatwić, żeby się nie obraził, a przemyślał sobie. To nie jest głupi facet, ani chamski, tylko po prostu przyzwyczaił się że u siebie w domu to on jest głową rodziny. No i właśnie o to się sprawa rozbija - U SIEBIE. A on mnie traktuje chyba po prostu jako nowego członka rodziny, który ma się podporządkować temu, co tatuś wymyśli - a my z mężem mamy SWOJĄ rodzinę i w niej oboje jesteśmy głowami, na partnerskich zasadach. Jak nie będzie innego wyjścia, to zrobię awanturę - a podejrzewam że problem może się nasilać, bo nawet jeszcze tego mieszkania nie mamy, a już są pytania. On już sobie ostrzy zęby i pazury na urządzanie naszego mieszkania, a ja sobie ostrzę zęby i pazury NA NIEGO heheheeeee ;)
  25. chicarica

    TEŚCIOSTWO

    Widzisz, tylko że jemu się nie da dopierdalać, bo on nic nie mówi wprost. On tylko PYTA. A jak udzielisz odpowiedzi, to się zaczyna. Np. niedługo będziemy wykańczać nowe mieszkanie, więc ostatnio podczas wizyty padło pytanie czy mamy już coś wybrane. I jest to już czwarty czy piąty raz kiedy to pytanie padło, on ma taką właśnie metodę, pytać po sto razy o to samo, żebyśmy się musieli tłumaczyć (jak kupowaliśmy nowe mieszkanie, to też sto razy pytał czemu my właściwie chcemy kupować nowe, a nie z drugiej ręki). A mnie wkur... że 100x muszę się tłumaczyć ze swoich decyzji, jesteśmy dorośli, kupujemy za nasze pieniądze, więc sami decydujemy. Ucinałam krótko te rozmowy, ale samo słyszenie po 100x tego samego pytania jest drażniące. Więc mówimy, że owszem, rozważamy różne opcje, widzieliśmy pięknie zrobioną łazienkę w beżu i ciemnej czekoladzie. A teść na to \"a kto będzie ze ścierką latał.\" Nosz kurdebele, na pewno nie on... Następnym razem jak padnie pytanie czy już coś wybraliśmy (a padnie na pewno), to się spytam \"nie, a co, tata już coś dla nas wybrał?\".
×