Moje drogie panie. Po pierwsze bardzo fajny temat – no normalnie bardzo mi się podoba, a sposób, w jaki co poniektóre z was opisują zachowania swoich Panów jest naprawdę zabawny.
Cały czas omijamy jeden ważny wątek. Powiem krótko:, jeżeli wchodzę gdzieś do czyjegoś domu i widzę: urwaną klamkę, rozwalony kontakt, odpadającą farbę ze ścian itp. rzeczy, o których powinien pamiętać i dopilnować facet wiem, że głowa domu jest totalną niedojdą.
Natomiast, jeżeli widzę dom, w którym lepi się podłoga, syf jest gdzie się da, a zarówno facet jak i reszta stada wygląda i zachowuje się jak świnia, to nie ma, kogo za to winić, jak tylko brudasa w postaci Pani domu. No niestety – zupełnie, czego innego powinni nas nauczyć nasi ojcowie, a zupełnie, czego innego Was drogie Panie, wasze mamy.
Wydaje mi się, zatem że związek nie jest od tego żeby sobie nawzajem wytykać, że jedno „nie słucha a drugie nie umie czytać mapy” tylko można by trochę się wzajemnie pouzupełniać.