Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Swaneta

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Swaneta

  1. No hej Mamusie i Brzusie Tiki mnie też się tak coś wydaje, że na pewno Aniulka w szpitalu. A postęp jaki to zobaczymy. W każdym razie czekam na smsa chociaz jakiegoś. A może Donio na forum pierwszy coś napisze. Tak czy inaczej jestęśmy z Tobą Aniu... trzymaj się mocno. Wyślę Ci te fotki Kasiu na maila i dzięki. Oglądałam zdjecia Igusi. super super/... super girl../ Matimamo - dużo zdrówka dla Was Ciekawe jak Wojtuś i Iza Pozdrawiam wszystkie Dziewczynki, szczególnie te na końcówce. Vall - dodaję Ci sił moich czarodziejskich. Jeszcze troszkę :) Buziale Pozdrawiam Was wszystkie
  2. Aniulka To ja jeszcze poproszę o dorzucenie tych poniższych fotek. Pod warunkiem, że masz siłę ;). Spokojnej nocy Aniu http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0c4425c4d881a2e8.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/70d16843eabf6d03.html I Wam wszystkim na dzisiaj dobranoc, idę czuwać nad maluszkiem.
  3. Dziękuję Dziewczyny za miłe słowa co do foteczek. Aniulka Tobie dziękuję za pamięć,że pododawałaś. Rodzisz już powolutku, jesteś w trakcie i jeszcze fotki masz silę dodawać. Iza - jestem z Tobą, i masz rację nie bierz pod uwagę szpitala. Będzie super, bo Wojtuś to silny chłopczyk. Jest boski, oglądałam sobie dzisiaj wszystkie jego zdjecia. Karolineczko - kiedy odwiniesz prezencik???
  4. No i kilka fotek zaległych dla pochwalenia :) http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/59e162ce3e00cf05.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b9892511336f9929.html http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/48a6f9522e94730f.html
  5. Kawałkuje swoje posty, ale to tylko dlatego, że ostatnio straciłam ich za dużo. Marteczka - niepozorna kobietka i taką Matylkę urodziła szooook. Dużo zdróweczka dla Was dziewczynki, a tatusiowi dzięki za informacje i GRATULACJE Vaeronika - ja trzymam kciuki za Ciebie jutro. Szybciutko daj nam znać jak będzie po. Karolineczko - Twój Patryś też lada dzień i wyskoczy, na pewno nie bokiem nie bój się. Nadiczka- pamiętam o Tobie, mimo że nie piszesz. Vall - widzisz, i za Ciebie wzięły się wróżki. hehhe. Na pocieszenie, na szczęście w ciąży nie chodzi sie bez końca. Wspominałaś, że te bóle teraz są lżejsze niż w listopadzie. To chociaż tyle, że się już tak nie męczysz. Tadziczko - szok jak Ty sobie radzisz. Czytam Twoje posty i na prawdę dzielna jesteś. Biegasz na zakupy, masz czas na kawkę super super. Masz Kochanego Filipka, to pewnie on Cię mobilizuje. A co do tych wszystkich pomarańczowych wpisów... hmm, nie komentuje, to po prostu żenujące. Zlać olać zapomnieć. A wszystkie dziwne rzeczy i podejrzenia... sieją zamęt i też są niepotrzebne. Ja wierzę, że to żadna z nas... Aha.. jeszcze słów kilka o utracie wagi. Do porodu miałam 76 kg, wczoraj już 65,5 a dzisiaj 63. W nocy pocę się niemiłosiernie i mam wrażenie, że to cała opuchlizna schodzi. Oby tak dalej. Buziaczki Grudniówki, muszę jeszcze zajrzeć na nasz dzidziusiowy bloog. Dziękuję Aniu, że pamiętałaś wrzucic tam też moje pociechy. Ok... Kobiety idę trochę z teściową porozmawiać bo taka w kuchni sama siedzi..
  6. Ok, działa:) no to popiszemy teraz. Aniulka - już tuż tuż Kochana. Z niecierpliwością wpatruję się w moją komórkę. Rychłego porodu, no jeszcze troszkę. A Eryczek wyskoczy. Pisałaś o szczepionce na gruźlicę, że dopiero po pół roku. Rzeczywiście tak jest, chyba, że chcesz podać ją wcześniej bo na przykład wyjeżdżasz gdzieś za granicę i istnieje ryzyko itp.. a że my w lutym wyjedziemy do Polski to zaszczepiliśmy go w szpitalu jeszcze. A ja Wam powiem, tutaj jest wszystko na żywca. Wczoraj zadzwoniła położna, (miała rzekomo do nas przyjść), zapytała czy jutro mogę z dzieckiem przyjść do przychodni. NO i co? Musiałam się ubrać, zabrać maluśkiego i heya na spacer. Na szczęście to blisko. Dała mi kilka rad, szwedzkich rad podkreślam. Po pierwsze dziecko kąpać najlepiej raz w tygodniu, a do 10 po porodzie wcale. Po drugie spacery już jak najbardziej zalecone. Niech oni się pukną w głowę, nie zamierzam trzymać śmierdziucha mytego raz na tydzień. Chociaż powiem Wam, że kąpać będę tak co drugi dzień. A spacery to na razie nie, powolutku okienko i werandowanie skoro juz był na dworze. Mój Jakub ma się całkiem dobrze, trochę pożółkł, ale tak fizjologicznie. Miałam dzisiaj tłumaczkę na tym spotkaniu i dowiedziałam się, że przez najbliższe miesiące będziemy raz na tydzień przychodzić i kontrolować wagę i zdrówko małego. Ja się już wygajam, nie faszeruję się żadnymi znieczulaczami. Mam jeszcze papierki na ranie. Wczoraj ściągłam opatrunek. Mi oczywiście odmiennie jak Edka Tobie i Mortonkowi nie kazali przychodzić na kontrol. Kontrol po dwóch miesiącach, a te plasterki to ja nie wiem... z boków jeszcze wystają szwy - czy to samo zejdzie a papierki się odkleją? Doradźcie Kobietki, poprzednim razem miałam 12 szwów, ściągneli je i tyle. Dobrze jest myć ranę po cięciu szarym mydłem. To tyle, co do mnie.
  7. No cześć Ciężarne Panie i Mamusie: Ostatnio mam problemy z wyslaniem posta. Napisałam się ostatnio i nie wysłał się, i tak było dwa razy. A ja się tam upisałam, że hoho. Teraz krótko na próbę.
  8. Matimamo, GRATULACJE, WSZYSTKIEGO DOBREGO DLA MALUSZKA. kasia 1313 - dla Ciebie też Gratulacje - Niech się Maluch zdrowo chowa Marteczka - Ty niepozorna krucha istoto, urodziłaś taką wielką dziewuszkę WOW. Dużo zdrówka dla Matyldy. Będzie Ci ona latać z tatusiem hihi... Karolineczko - super niespodzianka, fajnie wymyśliłaś - słodki masz ten brzuszek. Aniulko nasza Kochana - a Ty się w końcu doczekałaś, daj szybciutko znać co i jak. Trzymam kciuki za bezproblemowy poród. Arla - niezły ten Twój mąż hehe.. bierzcie się do roboty i przytulanek trochę pouprawiajcie, może coś ruszy no nie? Eulalia - ja też siętak czułam w 38 tyg. ciąnęło mnie wszystko i poruszałam się jak słoń. Szczerze zaczynam cieszyć się utraconymi 10 kg... tyle zeszło ze mnie przez tydzień. No to jeszcze z 10 muszę zrzucić, żeby normalnie wyglądać, a 15 żebym była szczupła. Nie lada wyzwanie. Mortonek - Haniulka kokietka kochana, pozbyła się już pępuszka .. super. Chyba tatuś szybko pępkowe zrobił, a jak nie to do roboty :) Pozdrawiam Martynko Ciebie i Hanuśkę Blanko - wyobraź sobie, że Twoja komoda to mi się już śni po nocach. A Ty jeździsz i wybierasz, rozmyślasz się, a potem wracasz i znów oglądasz. Masz cierpliwość, a do tego ta guma... Jeszcze troszkę i będziesz miała Lenkę lalala...ala..a.. Nadiczki nie ma, ale pozdrawiam ją mocno i ciekawa jestem jak się ma. Valll - ruszaj do porodu w końcu już czas :)
  9. Aniulka, dzwoń dzwoń, zastąpie Ci pogotowie laktacyjne, hihi.. postaram się. A w ogóle tak jak Ci mówiłam, pójdzie szybko u Ciebie. Cierpliwie czekaj. My jesteśmy po pierwszej kąpieli. Udała się sprawnie. Teraz smerfik śpi sobie najedzony. On mi śpi tak od 3 do 4 godz. i jest boooski. Ilonka - no to mamy podobne cierpienia i przeżycia. Niech się maluszek dobrze chowa. Matimamo trzymam kciuki za Ciebie jutro. Iza jak udał się spacerek? A ja rozmasowałam te moje kamienie, i dzisiaj sytuacja jest opanowana. Teraz muszę zająć się moim Patrysiem kochanym.
  10. cześć Paniom szybciutko w telegraficznym skrócie, widzę, że cyckowe rady przyjęte.. ja tak tylko na własnym przykładzie, a wiadomo, że każda z nas musi przejść to po swojemu Celi --- a widzisz Dziewczynko. Ciekawe jak i co u Ciebie. Może jesteś już po. Z cesarką to na prawdę tempo szybciutkie jest. Zobaczymy. Trzymamy kciuki i Ty miej się dobrze. Blanko - Ty się pewnie cieszysz obecnością Mamy co? Karolineczko - do cc nie trzeba mnieć rozwarcia haha.. . Marteczka - ja mam z aventu właśnie nakładki ale przyznam szczerze, że wolałam bez nich karmić. Nawet ich nie używałam. Chcialam wypróbować mój elektryczny laktator, ale on tak ciągnie moje biedne piersi, że na razie dałam spokój. To miała być próba a nie katowanie.
  11. Blanko - to ja już trzymam kciuki za Ciebie i Lenkę.. wiesz, że nie ma odwrotu. Eulalia - buziaczki Aneciorka - cieszę się, że Julitka już też jest w domku z Wami.. tyle czekaliście. Teraz czekam na zdjęcie. Tiki - Igusia wspaniała. A Kubusia od Patrycji nie umiem zobaczyć. A wkleiłam w stopce zdjęcie moich synów wielkich sprzed chwili. Miałam iść spać ale jak ich zobaczyła to jeszcze wróciłam do Was. Dobrze, teraz już idę .Dobranoc
  12. Tiki Kochana jesteś wielka. Ja jak czytałam jak Cię przyjęli w szpitalu to ryczę jak bóbr, mimo, że już jestem po. Jak można tak przedmiotowo traktować pacjentkę. Gnoje i tyle :) Całe szczęście jesteś już w domku i należy Ci się spokój. Masz super Jacusia, buziaczki dla Was. Trzymam kciuki za dobre samopoczucie Moni, Krzysiu wyczekany przyjdzie na świat i pewnie będzie oczkiem w głowie mamusi. Aha.. A propos karmienia. Mortonku, powinnaś małą przykładać do piersi niech ciągnie, nawet jak nic nie leci. Tak jak pisała Vaeronika - na dłużej. Dziewczyny, ja po raz drugi doświadczam laktacji... i powiem tak: Tadziczka określiła swój stosunek do karmienia jeszcze w ciąży, więc ok... ale jak któraś z Was chce karmić a ma problemy, to jedyne co mogę radzić to cierpliwość i nie zrażać się... Ja właśnie jestem po masowaniu moich piersi bo z pokarmem nie wyrabiam. Porobiły mi się już bolesne kamienie po bokach piersi. Brodawki bolą strasznie, jak mały zaczyna ssać to muszę wziąć głęboki oddech i zacisnąć zęby. On pochłania ogromne ilości jedzenia. Pije 15 - 20 minut jedną pierś i śpi sobie 3/4 godzinki, później przystawiam go do drugiej i tak na zmianę. Między karmieniami nue ściągam pokarmu bo już całkiem bym nie wyrobiła. Ile mleka zejdzie z piersi tyle się uzupełni, więc: im więcej odciągasz tym więcej masz. Ja jak to po cesarce bywa, nie miałam zbyt wiele mleka na początku, mały ssać cycusia bo ssał. Konsekwentnie do bólu co trzy godziny przystawiałam go do obu piersi na początku, zajmowało nam to ok. 45 min.. Jak popłynęło mleko to czas się skrócił, doszło \"odbijanie\". Powiem Wam jeszcze, że nie warto karmić malucha 5 min, bo pije wtedy tylko a nie najada się i w efekcie karmienie trwa całą dobę w kółko.. a mały/a jest wciąż głodny. A Ty nie masz czasu na nic bo cały czas karmisz. Na dzisiaj walczę z nawałem. Kamieniory w cycach masuje oliwką Bambino, a brodawki smaruję Bepanthenem. Przed karmieniem zmywam maść wacikiem z wodą, wyciskam na nie trochę mleka, wycieram i przystawiam żarłoka. Mortonku nie poradzę Ci z tym odciąganiem, dokarmianiem., Dla mnie to za skomplikowane, namieszałaś trochę... Ja wolałam się namęczyć ale na przyszłość ułatwić. Nie zamierzam dawać Kubie nic innego poza mlekiem przez najbliższe 6 mcy. NO może herbatkę... Aha, słów kilka na temat diety. Co mnie zaskoczyło tutaj to fakt, że w szpitalu wcale nie unikali warzyw tj. fasolki szparagowej, brukselki, groszku... Wszystko do jedzenia było gotowane, ale nie odradzali mi picia soków pomarańczowych czy jedzenia manadrynek. Przynosili kawę i ogólnie nie szaleję z ograniczeniami. Jem wszystko tylko, nie ostre i nie pieczone na razie. Oczywiście bez octu, musztardy itp... Nawet trochę coli się napiłam dzisiaj. Wszystkim karmiącym życzę wytrwałości. I uważajcie na piersi, nawet na dworze pod biustonosz polecam pieluszkę. Ona grzeje cycuchy. Ja nosiłam nawet w lato. Łatwo przeziębić piersi, i zapalenie gotowe. Wiem, że Dziewczyny jeszcze nie urodziłyście co niektóre, i teraz jak któraś to czyta to pewnie po łebkach i bez zainteresowania, ale za kilka godzin/dni/tygodnii.. będziecie szukać informacji co i jak hehe... Gratulacje dla Grudniowki. Czekamy na relację. I fotki maluszka. :) Aniula 29 - pozdrawiam Cię Serduszko. Nie przejmuj się tymi infekcjami. Urodzisz jak należy :) Ja powoli z bólem sobie radzę, ale \"rżnie\" porządnie. Idę się położyć. Nowonarodzonym naszym kruszynkom - życzę spokojnych snów i mamusiom przespanych nocy. Ja się wysypiam super. Kuba jadł o 1 w nocy a później obudził się o 5 rano. Ok.. na razie znikam spać.
  13. Karolineczko - tego się trzymam, że szczęściem największym jest zdrowy dzidziuś, a ból minie. Uporczywy da się znieść gorzej taki napadowy. Mam nadzieję, że to już się nie powtórzy. Na razie ok. Ty już też niedługo będziesz tulić Patrysia. I świat się zmieni zobaczysz...:) Blanko amerykanko nasza- zostałaś jedna, będziemy z Kubusiem bardzo czekać na Lenkę, żeby już była na tym świecie. Damy dzieciom szansę, może się zaprzyjaźnią i będę teściową Lenki haha.. albo Hanki Mortonkowej.. Martynko - Hanulka jest piękna piękna. Ariaska- po tych wyczekanych dniach przyszły kolejne, będą upływać znacznie szybciej. Dla Dawidka i Ciebie duże Serduszko, i radźcie sobie, Tatuś na pewno do Was dołączy. Dla Nadiki życzenia szybkiej kuracji, żebyś nie smarkała Felkowi Szymonkowi. Z Aniulką dzisiaj porozmawiałysmy via phone. Szła zasapana ale tempem chyba zabójczym. Czekam na szwedzkiego Erica. Ciekawe jaki będzie. Matimamo - Twoja córcia już niedługo będzie Cię kopać w boki. Ja mam jeszcze wrażenie czasami że w brzuchu mi się coś rozpycha.. A Patryk jak patrzy na Kubę to mówi: o zobacz kopnął.. zachowuje się tak jakby mały był jeszcze w brzuszku. A wczoraj doprowadził mnie do ataku śmiechu bo jak trzymałam Kubę do odbicia to on wypatrzył u niego ząbek hahaha... a śmiać się nie mogę bo bardzo boli... no i bolało do wieczora.
  14. A teraz gratuluję nowym Mamusiom, czytalam, że Ilonka już też ma maluszka, Tiki swoją Igunię w domku. Hania od Martynki jest bardzo podobna do swojej mamusi. Muszę Tadziczko powiedzieć, że jesteś bardzo dzielna, czytałam opis Twojego porodu, widzisz przeżyłaś. Ciesz się, że w tej sytuacji nie miałaś cięcia jak chciałaś. A i ślicznie wyglądasz z malutkim. Ja jestem tchórz, ale za tchórzostwo płaci się swoją cenę. Boli i boli... Jakie problemy ma Nadiczka nasza Kochana? ja czytałam tak trochę po łebkach i nie wiem. I trzymam kciuki za Kubusia Patrycji. Trochę czasu i będzie ok Pati, trzymaj się. Pozdrawiam koleżankę Patrycji. Dziewczyny nasze niuńki są kochane, a teraz czekamy na kolejne skrzaciki ciekawe, który następny. Vall jesteś największym długodystansowcem jak dla mnie. Marteczka i Aniula następne. Dziewczynki to juz na prawde koncowka
  15. Hej Dziewuszki :) Jesteśmy od wczoraj w domku. Dziękuję Wam za miłe słowa i gratulacje. Nie poowiem, że czuję się \"na chodzie\", ale ciekawość zwyciężyła. Trochę Was czytalam, bo Lesiu mi wydrukował i przyniósł do szpitala. Tak po krótce: Wczoraj w MIkołajkowe popołudnie przybyliśmy z Kubusiem do domku. Ja z płaczem, przerażona (nie wiem czym hehe.. zaburzenia hormonalne są nie do ogarnięcia). Później włączył mi się ból i przeryczałam do wieczora. Dostałam ze szpitala co prawda trzy tabletki takie silne, na kolejne dni i panadol więcej nic. Stąd nic dziwnego, że jak przestały działać te silne szpitalne to nie dało się wytrzymać. Moja Kochana teściowa bardzo mi pomaga. Mój mąż jest zalatany więc jest z nami na prawdę trochę, ale niedlugo się to zmieni. Muszę być cierpliwa. Opowiem Wam coś: Na stole operacyjnym, po podaniu gazu rozweselajacego, siedziałam i czekałam na wkłucie w kręgosłup. Anestezjolog siedział za mną, ja wypięta i...... przyszedł mój mąż I mówi, że był z pielęgniarką, pokazała mu gdzie pójdą razem z maluszkiem jak się urodzi i .... przejęty mówi tak: jak go wyjmą to pójdziemy do drugiego pokoju przeciąć pępowinę A ja szybko sobie wyobraziłam jak idą z tą ciągnącą się z mojego brzucha pępowiną przez korytarz... i zaczęłam się tak śmiać, że musieli się powstrzymać od wbijania igły... Atmosfera na sali była super, właczyli nam jakąś muzykę, świergot ptaszków...z jednej strony przy głowie mój mąż, z drugiej anestezjolog, pani cały czas głaskała mnie po głowie i cichutko po koleii mówiła co robią.. To było ekspresowe, nic nie czułam i czułam się super. Gorzej jest teraz, ale przeżyjemy. Warunki szpitalne nie mogły być lepsze, a do całego szczęścia trafiła mi się polska pielęgniarka... i przynosiła mi ciasteczka i kawkę.. było mi w tym szpitalu wspaniale. Miałam salę tylko z jedną mamą, łazienka w pokoiku i totalny spokój. A mój Kubuś, grzeczniutki śpi i nie płacze. Ciągnie pierś regularnie i jest dużym obżarciuchem. Jest mniejszy niż Patryk ale cięższy za to. Taki maly skrzacik. Jeżeli będdzie taki jak Patryk, to wiem, że stres związany z płaczem mamy z głowy. Tego się jednak nie da przewidzieć. To tyle tytułem przydługiego wstępu
  16. Dziewczynki Kochane, napisałam się napisałam i wszystko wciągło jak się wysyłało. NO to cierpliwie jeszcze raz. Gratuluję kolejnym Mamusiom. Jestem w szoku, że te porody tak kończą się cięciami. Mam nadzieję, że szybko dojdzie Tiki i Edka do siebie. Patrycja też powolutku pewnie działa przy maluszku. Ja Iza też mam zamiar tylko mydełko bambino i wodę, a płyn poczeka. Jestem zwarta i gotowa. Spakowane torby czekają a mnie pozostało podać sobie jeszcze czopki glicerynowe i do dzieła. Staram się nie denerwować bo to i tak niczemu nie służy. Przyjechała teściowa i wszystkie czynności domowe jej przekazałam. Teraz już tylko czekamy. Mam nadzieję, że mój m jak tylko będzie w domku napisze do WAs. A w ogóle może mi się uda dać znać Aniuli. Mam nadzieję Kochana, że będziesz jeszcze w dwupaku. Trzymam kciuki za Was i mam nadzieję, że szybko wyjdę i załapię się na oczekiwania. Ja mam wrażenie, że jakoś szybko nam idzie to rozpakowywanie. Ilonko nic się nie martw. Wiem, że masz dzień po mnie cięcie. Wszystko pójdzie jak należy. Jestem w szoku, że tyle z nas kończy swoje porody cięciem. Karolineczko - dziękuję za pamięć, i w ogóle Wam wszystkim Kochane dziękuję, za to, że byłyście ze mną w tej ciąży. Ciąża się kończy ale przygoda z macierzyństwem dopiero się zaczyna. Spokoju, zdrówka i szczęśliwych rozwiązań dla nas wszystkich. Buziaki Trzymajcie się wszystkie ciepło Tadziczki maluszek jest przekonchany taki cudowny smerfik.
  17. Karolineczko - Ty to jesteś głupol . Aneciorka - licz Ty te skurcze i dawaj nam znać prędziutko co i jak. Trzymaj się Serduszko.
  18. Hejjj:) Jak przystało na 1 grudnia, emocjom końca nie widać. Dziewczyny Wszystkie - mocno pozdrawiam Was, całuję i życzę z okazji tego pierwszego grudnia szybciutkich rozpakowań. Najbardziej już chyba wyczekane dotyczy Vall. Ty to już długodystansowo ciągniesz wszystkie objawy. Jeszcze troszeczkę i będzie Maksiu. Edko - teraz kolej na Ciebie. W tym momencie prawdopodobnie jesteś już w trakcie akcji porodowej. Kibicuję Ci wiernie. Dziękujemy, że znalazłaś chwilkę, żeby dać nam znać co się dzieje. Któraś z Was napisała, że tu kolejka nie zobowiązuje, a ja sobie tak myślę, że my ciążówki nauczone niemiłymi doświadczeniami ustępowania w autobusach, sklepach itd... same teraz sobie miejsca ustępujemy :) Marteczko - Ty też już nie ustępuj, bo termin tuż tuż. Dobrze, że z oczkiem wszystko ok. Babcie chociaż raz mogły komuś ustąpić,. Karolineczko - czyżby i u Ciebie coś zaczynało ruszać? Ja mam do terminu 10 dni (nie licząc tego cesarskiego) i właściwie objawów żadnych, poza tym, że w nocy gdy śpię boli mnie strasznie spojenie. 1967 - czy coś w tym stylu - Dzięki za pamięć o Grudniówkach. Tobie też życzymy wspaniałych chwil związanych z drugą ciążą i szybkiego kwietnia NO i w końcu Tadziczce Witkowi i Filipkowi GRATULACJE. Kochani zostaliście rodzicami. Faaaajnie fajnie. Dużo zdrówka dla Waszej Rodzinki, spokoju i cierpliwości dla nowych wyzwań. Aniulka - przegięłaś trochę wczoraj z tym lataniem. Zwariowałaś czy co? Hahah.. może Ty chcesz tego Eryczka rzeczywiście razem ze mną w poniedziałek urodzić. Who knows? kiedy zechce wyjść. Wyjdzie jak będzie gotów no nie? Nie przejmuj się rutyną wizyty, przecież u mnie dokładnie wyglądało to tak samo. Krew miałam teraz pobieraną bo ja mam BRh-, i oni sprawdzają, czy nie ma konfliktu serologicznego, i czy ta grupa jest właściwa, czy nie przypadkowa. Powtarzali mi tą grupę 3 razy tutaj jakby to było najważniejsze. Nie będę już szczegółowo zwracać słów do Majek, to co Ty napisałaś oddaje dokładnie to co poczułam wczoraj. Po prostu mnie zatkało. Jestem b. wrażliwą osobą i bardzo bardzo współczuję Majek. Nie jesteś tylo nikiem, jesteś kobietą, która cierpi po stracie. Ja podobnie jak inne dziewczyny powiem, współczuję Ci. Jednak strach i obawy zasiałaś u mnie ogromne. To nie jest ok. Nie powinnaś tutaj była pisać o swojej tragedii. Podobnie jak Ania, i dziewczyny w Ameryce i ja nie miałam żadnych badań tutaj. Wyobraź sobie sytuację w której raz pobierają Ci krew i badają mocz - to wszystko. Nie odchodzę juz od zmysłów, ale wczoraj byłam blisko. Życzę powodzenia w staraniach Majek. Tak miało być i nie zmienisz tego. Natępnym razem więcej wyczucia, bo fakt, że Ciebie spotkała tragedia nie zobowiązuje żadnej z nas do tego by mniej cieszyć się najpiękniejszą chwilą jaka się zbliża. Miłego weekendu zasobnego w Dzidziuchy nasze wyczekane
  19. Tadziczko, może w końcu Ty będziesz następna :). Będziemy z Kubusiem trzymać kciuki za Ciebie. Razem wszystkie damy radę. Pozdrawiam :)
  20. Cześć Dziewczynki Landrynki ::) A ja wczoraj chciałam Was poczytać a tu nie działała kafeterka noooo. Dzisiaj już nadrobiłam zaległości i tak: Iza - jesteś herszt baba. Ja jakbym usłyszała o kleszczach to już pewnie musieliby mnie cucić. Oczywiście jeszcze raz gratuluję Ci takiego Sławcia. Wielki chłop. :) A Małego konsekwentnie przykładaj do cycorka, na pewno załapie. A mi się zawsze podobał u noworodków taki cudowny odruch szukania cycusia otwartą buźką. Leżą w łóżeczku, ślepe jeszcze jak kreciki i tylko buźką szukają mamy cycucha. Edko tak jak pisały dziewczyny, piję taką z Hippa, nazywa się natal. Rozpuszczalna herbatka dla mam karmiących. Aniulku Tobie dzisiaj życzę udanej wizyty, żebyś się wszystkiego należycie wywiedziała i było spokojna. Bardzo podoba mi się pakt Twojego Erika i Jego Tatusia. Cieszę się, że odezwała się Vaeronika bo wiem jak Ci zależało na tym ,żeby nie urodzić przed cięciem. Myślałam, że już po, ale na szczęście to tylko wina jakiegoś niedouczonego mechanika informatyka. Karolineczko - dobrze, że po szpitalu jest spokojniejsza i wszystko wiesz. Ciekawa jestem temperamentu Twojego Patryczka po porodzie bo w brzuszku to on spokojny nie jest. :) Tiki - za te faworki to Ci mówię .. może jeszcze bym mogła dzisiaj sobie zrobić hmmmmm, ale mówili dietka to już sama nie wiem. Marteczka - Tobie powodzenia z oczkiem. A termin się zbliża, uwijaj się. ZAzdroszczę Ci dobrze zbilansowanej diety. U mnie jedzenie nigdy nie było mocną stroną. Jadłam co mi w rękę wpadło. NO poza fast foodami oczywiście. Twoja dieta bez modyfikacji pewnie będzie się nadawała dla mamy karmiącej. A mnie przeraża trochę to podejście w Szwecji do spraw po cesarce. Z góry zakładają pobyt trzydniowy, po 6 godz. wyciągają cewnik i każą się już ruszać. To trochę takie rzeźnicze. Ja będę słaba i będzie chciało mi się leżeć jak znam życie. A z drugiej strony zawsze to komfort móc samemu umyć sobie dupsko a nie czekać na kogoś. Jestem pełna optymizmu na poniedziałek. A z tym spaniem w niedzielę może być różnie. W szpitalu mam się stawić na 7.00, jak znam życie o wstanę o 4.30 i będę się szykować jak na sylwestra. Aha i miałam Wam coś jeszcze napisać o więzi z naszymi facetami. Dla większości z Was to będzie pierwszy dzidziuś i pierwsza taka sytuacja dla Waszych partnerów. Wiem, że niesamowicie zmienia się stosunek do kobiety po ciąży. Jest się tą, która nosiła jego dziecko, tą która cierpiała, żeby się urodziło, w końcu tą, która karmi i troszczy się, żeby rosło. Przy porodzie Patryka mojego m nie było bo to była operacja uśpiona i dawno temu, teraz się pozmieniało. I dobrze, że zaczynają dbać o komfort psychiczny całej rodziny. Mój Leszek czym jestem b. zaskoczona jakoś tak nawet się rwie do robót dzidziusiowych. Mówi, że sobie poradzi i się nie boi. A ja jestem szczęśliwa, że druga pętelka pępowinowa nas połączy. Jedna śpi z nami w łóżku. Nawet ostatnio już zaczął spać sam, ale Tatuś na noc sobie go przynosi bo mu pusto. I tak sobie w czwórkę śpimy. NO dobra, kończę bo zaczynam senne bajki pisać.
  21. GRATULACJE dla Martynki.. ojejejeje... aż mi łezki w oczach stanęły i ciarki na skórę wyszły No i pierwsza dziewuszka, wszystkiego dobrego dla Hanulki, Mortonka i Emilka.. Zaskoczenie totalne Blanko, dziękujemy za informacje :) Aniulka, jak tylko będę w stanie to dam Ci znać, albo poproszę mojego Leszka i on się do Ciebie odezwie. A ja też będę myślami z Wami bo odkąd jestem w ciąży to ciągle mi towarzyszycie, więc przy zakończeniu nie może być inaczej. Macie rację, że ten czas jest po to by przyzwyczaić się i oswoić. Potrzebny zarówno nam jak i tatusiom. Mój m też coraz częściej rozmawia z maluszkiem i w ogóle bez dyskusji zaoferował się, że będzie przy cesarce, przetnie pępowinę i zajmie się maluszkiem. Aha.. Aniulka, wracając do tłumacza, okazuje się, że nie będzie ani przy operacji ani dzisiaj nie było. Rano byłam spanikowana i nawet nie zapytałam czemu nie ma, ale przy operacji to już na pewno nie będzie (chyba, że trafię na polską położną). Jakoś nie umiem sobie uzmysłowić, że w poniedziałek malutki będzie już z nami, normalnie nie chce mi się wierzyć. Trzymajcie kciuki za nas. Ja każdej z Was z osobna też wiernie kibicuję. Dziewczyny po cesarce też się krwawi kochane i wcale mniej ani więcej niż po normalnym porodzie. Połóg to połóg, :) Piszę piszę z Wami i do Was bo jak widać później jak się już urodzą nasze Dzidziusie to już czasu nie ma na nic. Celi - cieszę się, że u Ciebie i Twojego chłopka takie zmiany nadeszły w końcu. U Tiki też widzicie Jacek zainteresował się jak dać nam znać. Mój też się pytał czy tu trzeba się zalogować czy jak..myślę, że też Wam coś napisze. Tiki, mówisz, że dziś skromnie zupka ;-a za te faworki to Cię uduszę - ja od jutro zaczynam dietę lekkostrawną i teraz to już się pociągnie takie babranie co jeść, a czego nie. A Ty mi tu o faworkach:) A wiecie, zaczęłam pić herbatkę na laktację. Bo skoro moje dziecko pojawi się na świecie w poniedziałek to chcę mieć go czym karmić. Przy Patryku nie miałam problemu, ale wiem, że często ten problem się zdarza. No to ja się przygotuję. Tadziczka - Ty to jesteś udana. Jeszcze se poszła kozaki kupić. Ja nie umiem długo chodzić po mieście bo ciągle chce mi się siku. Aneciorka - po tym co nam wywinęła Mortonek, Ty się też dzielnie trzymaj i jeszcze nie rodź. Edko i Blanko, jak już będziecie mieć Martynkę na oku to pozdrówcie ją ode mnie mocno mocno i złóżcie najlepsze życzenia, a jakie to juz same wiecie. Dobrze, że żyjemy w dobie internetu i mamy teraz takie możliwości kontaktu.
  22. A teraz ja Wam na prędze na piszę co umnie. Dzionek zapowiadał się całkiem wolny. Patryk dzisiaj miał w szkole wolne, a ja zaplanowane totalne lenistwo. Właśnie o 10.20 naszykowałam sobie kąpiel i już już miałam moczyć głowę prysznicem, jak mnie coś tknęło, żeby sprawdzić co napisał mi lekarz ten, który nie chciał się zgodzić na cięcie. Tłumaczka, która była ze mną i moja położna sprawdzając upewniły mnie, że wizyta u anestezjologa ma być w piątek. A mnie tak coś cały tydzień męczyło, żeby to sprawdzić na karteluszku od doktora. Wychodzę z wanny słuchajcie, wygrzebuje już ten karteluszek, a tam pisze po szwedzku czwartek godz. 10. Musiałabyście mnie widzieć w jakich poskokach bralam prysznic, wzywałam męża i heya na porodówkę. Wezwałam szybko męża, chwała Bogu, że zareagował natychmiast i byliśmy w szpitalu o 10.40. Wytłumaczyłam cała zdyszana i w popłochu co i jak. No i tu się udzielił już szwedzki styl i opanowanie. Spokojnie porobili mi badania, tętno malucha, krew na coś tam i później jeszcze na coś tam. Miałam dwie wizyty lekarskie - jedna z p. doktor, która mnie będzie operować, druga z anestezjologiem. W tym zamieszaniu nie zauważyłam nawet, że nie mam tłumacza. Po angielsku udało nam się jakoś dogadać. A teraz spokojnie dochodzę do siebie i czekam na poniedziałek. Mam się stawić o 7 rano i się zacznie :) Pozostaje mi czekać, a na razie muszę się uspokoić bo jeszcze trzyma mnie adrenalina z godz. 10.20. Witam SSSS i Yzę. Maluszek Izy super papuchny, kochaniutki. SSSS opisz swój poród koniecznie. I pokaż nam tego Twojego klocuszka. Dziewczyny co do dużej wagi urodzeniowej, nie zawsze robią cesarkę przy dużym dziecku. MOże teraz tak, ale... 12 lat temu moja ciotka chodziła do gina do przychoni, i nie miała usg... urodziła dziecko o wadze 5,5 kg.. wyglądem przypominał trzymiesięczne niemowlę. Schodziły się wszystkie położne, żeby go oglądać. Urodziła normalnie, bez cesarki. No ja Wam życzę nieco mniejszych dzieci. A teraz idę obiadkować Właśnie wróciłam.
  23. do różowej :) A, że niby skąd będzie krwawić? Zachowaj idiotyczne komentarze dla siebie i sam się doedukuj. A Refetka pewnie wystarczająco doedukowana, pozdrawiam Cię kochana.
  24. Aga, a propos tego śledzia - jak w occie to może nie jedz. Chyba, że karmienie szykuje się na \"za ileś godzin\". Wiecie co? ja jak miałam ochotę na mały grzech, to jadłam to bezpośrednio po karmieniu, a później odciągałam trochę pokarmu jak minęły np. 2/3 godzinki. Wladek - ja nie miałam styczności z problemem makrosomii, ale myślę, że dobrze będzie założyć taki wątek na stronach \"ciążowych\", znajdą się na pewno ludzie z podobną przypadłością. Piszesz, że termin żona ma na grudzień, czy wcześniej nie wykryli tej makrosomii? Myślę, że oboje potrzebujecie spokoju, wszystko będzie dobrze. Wiesz co? ja Ci nie doradzę specjalistycznie, ale jest wielu ludzi, którzy znają temat spróbuj na stronce : www.forumginekologiczne.pl tu jest krótka informacja też: Makrosomia płodu zdarza się w 3–15% ciąż. Potwierdzamy ją, kiedy masa noworodka po porodzie przekracza 4000 g lub 4500 g niezależnie od okresu ciąży. Makrosomię można również określić jako masę noworodka po porodzie większą od 90 percentyla dla odpowiedniego wieku ciążowego. Najgroźniejszymi powikłaniami makrosomii płodu są: dystocja barkowa powikłana uszkodzeniem splotu ramiennego z objawami porażenia typu Erba-Duchenne’a, porażenie nerwu twarzowego, złamanie kości ramiennej i obojczyka. Znamienny wzrost liczby cięć cesarskich z wyboru oraz indukcji porodów ma związek z potrzebą wyeliminowania tych powikłań. Wywiad określający czynniki ryzyka, badanie kliniczne oraz ultrasonografia całkowicie nie potwierdzają i nie wykluczają makrosomii płodu. Wiadomo też, że urodzenie płodu makrosomicznego nie musi wiązać się z powikłaniami. Celem pracy była ocena ryzyka powikłań okołoporodowych u noworodka z masą urodzeniową powyżej 4000 g. Materiał i metody: Analizie poddano powikłania u 652 noworodków o masie powyżej 4000 g, urodzonych w latach 1993–2001 w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. Wyniki: Porażenie splotu ramiennego typu Erba, złamanie obojczyka, dystocja barkowa i drgawki u noworodka miały istotny związek ze wzrostem masy płodu. Dystocja barkowa, złamanie obojczyka i porażenie splotu ramiennego istotnie częściej występowały w grupie noworodków o masie ponad 4500 g. Częstość występowania dystocji barkowej i jej powikłań, tzn. złamania obojczyka i porażenia splotu ramiennego typu Erba, była zależna od użycia próżniociągu. Wnioski: Ze względu na istotny wzrost częstości powikłań okołoporodowych u noworodków z masą urodzeniową przekraczającą 4500 g, należy rozważyć wykonanie cięcia cesarskiego przy podejrzewanej masie płodu powyżej tej wartości. Ja Wam życzę Wszystkiego Najlepszego, dbaj o żonkę. Niejedna kobieta chciałaby takiego faceta jak Ty. CeliXX - Ty jesteś niezła laska kobieto. Nie przytyłaś, a brzuszek taki cudownie symetryczny. Bardzo Ci służy ta ciąża.
  25. Aniu, w takich momentach będzie tłumacz, ale ja mówię o takim pobycie kiedy będę leżeć po operacji na przykład. Teraz w piątek idę na rozmowę z anestezjologiem i odebrać \"łózko\" na sali pooperacyjnej. Wiem, że na piątek załatwili tłumacza i nie musiałam ekstra o to prosić. Może nie będzie tak źle. A z tłumaczem sama wiesz, wygodniej i pewniej dla jednych i dla drugich. Nie spodziewam się jednak, że tłumacz będzie stał przy moim łóżku przez trzy dni heheh.. damy radę. Nie przejmuje się już niczym. To kolejna cecha mojego diabelskiego charakteru, w momentach decydujących zawsze trzymam rękę na pulsie. Ty też wyglądasz na opanowaną osobę i wiem, że sobie poradzisz. Wymienimy później opinie na temat opieki szpitalnej w Szwecji. A co do alergii to Ty masz rację, że można przesadzić. Ja nie rezygnowałam z wielu rzeczy, piłam nawet normalnie kawę z kofeiną i teraz też nie będę się wystrzegać nie wiadomo czego. Na początku trzeba ostrożnie i ja miałam na myśli właśnie ten początek.
×