Topic jest świetny, płaczę ze śmiechu jak czytam.
Przez kilka lat mieszkałam w akademiku i trafiło tam się parę unikalnych \"okazów\".
1. Koleś mieszkał prawie obok mnie (prawie, bo w tym samym składzie/module-> cztery pokoje łączone łazienką), w ogóle się nie mył, czuć go już było po wejściu na piętro. Tak się utarło, że naczynia zmywaliśmy w łazience i kiedyś go zobaczyłam jak moim zmywakiem mył sobie buty. Błeeeee.
2. Chłopak miał ksywkę: Sardyna. Nie darmo, uwielbiał rybki z puszek i namiętnie się nimi zażerał a niedojedzone resztki przechowywał.... w szafie z ubraniami. A chłopcy mieli w pokoju lodówkę :(.
Na szczęście jednak wielu facetów było czyścioszkami.
Podniesiona deska to dla mnie nie problem. Kilka razy wpadłam i mam cenny nawyk patrzenia gdzie siadam ;).
Pozdrawiam