miminikna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez miminikna
-
Wypiłam właśnie zieloną herbatkę. Domek wysprzątany (no prawie, jeszcze trzeba podłogi umyć, ale to później) Chwytam za butelkę wody mineralnej i wsiadam na rower. Gorąco jak w piekle, ale co tam, przy okazji się troszkę opalę. Gdzieś tam po drodze kupię jakieś jabłko bo mam jeść regularnie, prawda:)? Na obiad planuje kalafior. Uwielbiam:) Mykam, trzymajcie sie cieplutko, pa:)
-
No więc I dzien nowej diety jak na razie pozytywnie. Od razu po wstaniu z łóżka wskoczyłam w krótkie spodenki i tenisówki i urządziłam sobie marszobieg. Mieszkam na wsi, wokół mojego domu wszędzie polne drogi, wybrałam sobie jedną i pognałam przed siebie. Biegłam i maszerwoałam naprzemiennie (biegnąc non stop chyba bym na łeb dostała). Po powrocie oberwałam truskawki z ogórdka i wskoczyłam pod prysznoic. teraz właśnie wciągam śniadanki (musli z jogurtem). Zapomniałam przed posiłkiem wypić zielonej herbaty, ale to nic, wypiję około 11.00. teraz spadam bo musze wysprzątać całą chatę. Poźniej hop-siup i na rowerek. Będę szczupła. Wierzę. Pozdrawiam i życzę wam takiego humoru jaki ja mam dzisiaj,
-
no ja mam nadzieje:) Kurcze, ja juz bym chcicla byc szczupła....
-
No dobra Piękne... Dzisiaj kolejdny dzień byl straszny. Nie ważyłam się, ale czuję, że wróciłam do początkowej wagi. Od jutra znowu zaczynam dietę. Obiecuję sobie, że tym razem będzie bez kompulsów ani tym podobnym kwiatków. Jeśli nie uda mi się teraz, będzie to oznaczało, ze juz zawsze musze być gruba:/ a jutro: 7.30 szybki, półgodzinny spacer 8.15 - śniadanie - 200 ml jogurtu z owsianką (posypane cynamonem) 10.30 - truskawki 10 km rowerem 14.00 - kalafiaor ugotowany +/- 17.00 - jakiś owoc Poźniej jeszczez jakies 20 km rowerem Rano łyknę sobie chrom (chyba z dwie tabletki) Dzisiaj obżerałam się jak taka świnia.... Tak jest od czterch dni, nie mam już siły do siebie. Dzisiaj zrobiłam jakies 25 km rowerem wiec ponad 75 kg mysle, ze nie bede miala, ale jestem prawie pewna, ze wrocilam do poczatkowej wagi:/ Muszę wypic z dwie szklanki zielonej herbaty i dużo mineralki. Dziewczyny mam pytanie: To prawda, ze wypijanie wody od razu po posilki rozrzedza enzymy co niekorzystnie wpływa na trawienie? ps. Ja się dodałam kiedyś do waszej tabelki, ale jakoś mnie w niej nie uwzględanicie:( szkoda....
-
Eh Kochane u mnie TRAGEDIA:/ Od trzech dni objadam się jak szalona:/ Juz nie wiem co mam robić, zamiast chudnąć tyję. Na wagę nawet nie wchodze, po co mam sie dodatkowo dołowac? KUrde!!
-
Monia jaki masz plan? Podzielisz się? Ja już dzisiaj mam 18km na rowerze za sobą, ale.... wciągnęłam dużego loda:/ Jednego i nic więcej, więc nie było żadnego kompulsu ani nic. Żałuję, że ten lód był taki wielki (240ml). Doliczyłam się, że zjadłam około 500 kcal.... ale dużo się dziś ruszam, tak więc myślę, że nie przytyję od tego, waga jedynie będzie stała w miejscu. Dziś już na topiku się nie pojawię bo wyjeżdzam, ale w piątek powinnam już wrócić. Jutro Święto - babcia przygotuje na pewno mnóstwo smakołyków - zobaczymy jak dam sobie radę... trzymam kciuki za Was i za siebie. Pozdrawiam:)
-
Cześć:) Smerfetka nie odchodz! będzie dobrze, zobaczysz! Mneij jedzac i cwicząc siłą rzeczy MUSISZ schudnąć, nie ma innej możliwości!! Venus, zawsze możesz powiedzieć, ze już sie najadłaś (po jednym kawałku przykładowo). U mnie dzisiaj tak w miarę.... Sniadanie: 100ml jogurtu + łyżka owsianki, dwa kawałki razowca z sałatą, pomidorem i plasterkiem szynki (poszłam za Waszą radę i zjadłam obfite śniadanie - i tak się spali). II Śniadanie - jabłko i batonik musli (jakies 60 + 120 kcal) Obiad - 200 g chudego białego sera + surówka z białej kapusty (sporo) Na kolację mam zamiar dokończyć swoją obiadową surówkę (bo trochę mi jej zostało) Jeśli chodzi o ruch to dzisiaj przejechałam juz 8 km rowerem, troche pospacerowałam. Mam zamiar zrobić jeszcze jakies 15 km rowerem i wieczorem pojeździć na rowerku stacjonarnym, a jesli nie bede miała do niego dostępu to pochodzić po schodku. Dziewczyny ja bardzo dużo jeżdże rowerem i tak się zastanawiam, jakie obciązenie jest najlepsze? Mi najwygodniej jeżdzić na tym maksymalnym, ale słyszałam, ze to niezbyt korzystne jest.... Co myślicie?
-
agnieszka1975 -> nadżerka to jeszcze nic strasznego, zobaczysz bedzie dobrze. A na diecie i loda trzeba czasami zjesc (żeby nie zwariowac)
-
a ja tego nie dzierżę:/ Właśnie wróciłam ze spaceru. Teraz próbuje sie zmobilizowac żeby zrobić ćwiczenia na schodku, chociaz z pół godziny, ale jakoś nie moge sie zebrać... Tak mi się nie chce. Ale nic, musze być twarda...
-
Pracowałam prze 40 minut w ogródku. Nienawidzę tego, a mama mnie zmusiła. Byłam taka wściekła, ze juz skierowałam swoje kroki w stronę spiżarni (ciacha, cukierki itp), ale.... coś mnie zatrzymało:)/// Dałam radę i dzisiaj jak na razie trzymam się wg planu. Zastąpiłąm tylko ser biały na obiad zupką jarzynową a ser wiejski na kolację chudym serkiem białym. Dzisiejszy dzień zaliczę do udanych (o ile uda mi sie wytrwac do końca)
-
Przeciez śniadanie to najważniejszy posiłek, nakręci Ci cały metabolizm:)
-
Eh, truskawki mi sie skończyły:( Ale nie jestem głodna..:) Około 18.30 jeszcze serek i koniec na dzisiaj.
-
a śniadanie w ogole nie zjadlas? Ja właśnie zasiadłam przed komputerm. Obok mnie miseczka truskawek:)
-
Zmobilizowałam się i poszłam na czterdziestominutowy żywy spacer. Po powrocie przez pół godziny wchodziłam i schodziłam ze schodka. Dało mi to w kość doprawdy.... Jak skończyłam byłam mokra jak mysz... Troszkę zmniejszyłam wyrzuty sumienia jeśli chodzi o te ciacha... Jutro już bedzie dobrze. Musi być.
-
Dobra. Dzisiaj się objadłąm, ale nieeeeeeee, nie wypadam z gry. Plan na jutro: Śniadanie: 7.00 jogurt (200 ml) + dwie łyżki płatków owsianych II Śniadanie: 10.30 12.30 dwie kromki suchego chleba razowego Obiad: 14.30 Biały ser posypany cynamonem Podwieczorek: 16.00 truskawki Kolacja: 18.00 100 g serka ziarnistego Powiedzcie, co o tym myślicie?
-
Jeny... ten kawałek drożdżowca był początkiem komplulsu:/ Popchnęłam go jeszcze ciastkami (pieguskami) i innymi słodkościami. Teraz czuję się taka pełna, że to się w głowie nie miści.... No ryczę...
-
Ech.... Nie moglam się powstrzymać i zjadłam kawałek drożdżowca... Ale jesli dziś do wieczora nic juz nie zjem to powinno być ok... Trzymajcie kciuki:)
-
Cześć Piękne:) Dzisiaj na śniadanie zjadłam serek homogenizowany (150g) i wypiłam kubek mleka. Na drugie śniedanie zadowoliłam się duuużym jabłkiem. Na obiad wciągnęłam masę surówki z marchewki i białej kapusty, kromkę razowca i kawałeczek mięska pieczonego z kurczaka. Kolację już sobie zaplanowałam - około 17.00 przygotuję sobie świeży koktajl truskawkowy. Mniam Pogoda dzisiaj kiepska, na rowerek nie wyjdę:/ Ale mogę sobie potańczyć w domu. Poćwiczyć przy muzyce... Dam radę:) Jak wyhaczę chwilę, kiedy nie będzie padało to i na spacerek wyjdę.
-
Za trzy tygodnie mam zakonczenie roku. Przymieyzylam kiecke, ktora mialam zalozona dwa lata temu na tejze uroczystosci. (o shit, alt mi wysiadl). Brakuje mi doslownie odrobine w biodrach... Mysle, ze jesli sie spreze to do 23 jestem w stanie wbic sie w ta sukienke:) Motywacja to bedzie dla mnie niesamowita, wiec mam nadzieje, ze bedzie ok. Amen:)
-
mam na imię Monika. Ale jest tutaj już jedna jest (a moze dwie?) wiec lepiej zwracjacie się do mnie tak jak w nicku:) Znalazłam teraz czas na dłuższego posta:) Supersylwetki nie miałam nigdy. Od zawsze ważyłam kilka kg więcej od koleżanek z klasy. Nie byłam jednak otyła, moja waga zazwyczaj utrzymywała się w górnych (skrajnych) granicach normy. Majac piętnaście lat codzinnie wieczorem mówiłam sobie \"ale od jutra to już się naprawdę odchudzam\". Szkoda tylko, ze zawsze na gadaniu zawsze się skończyło. Pod koniec kwietnia tego roku powiedziałam sobie \"dość!\". Postanowiłam ostro wziąść się za siebie. Pierwsze co zrobiłam to poszłam zważyć się do szkolnej higienistki. waga pokazała - o zgrozo - 75 kg. Od samego początku wiedziałam, ze nie bede stosowała żadnych głodówek, kopenchaskich - niekopenchaskich, czy diet plaż południowych. Na samym początku postawiłam na zmianę przyzyczajen, po prostu na zdrowe odżywianie. Wiem, że jest to jedyny sposób na zdrowe, a przedewszystkim TRWAŁE schudnięcie. Tak więc wraz z początkiem maja postanowiłam 1. Nie jeść po 18.00 2. Zrezygnowaś z białego chleba, ziemniaków, makaronu. 3. Wyeliminować słodycze 4. Cwiczyć, ruszać się SPALAĆ KALORIE na wszelkie możliwe sposoby 5. Pić zieloną herbatę i duuuużo wody 6. Jeść mniej - więcej o stałej porze 7. Zjadać 4 - 5 posiłków dziennie 8. Zrezygnować z czerwonego mięsa. 9. Nie objadać się 10. Zadbać o siebie. Nie tylko o figurę, ale ogólnie o cały swoj wygląd. I tak: ad1. do tego punktu jest mi stosowac się najtrudniej.... To właśnie wieczorem mam największe ataki głodu. Zdarzały mi się kompulsy - wszystkie późnym wieczorem. ad2. Biały chleb wykluczyłam bez żadnych oporów, przez ten miesiąc jadłam go zaledwie dwa razy (wcześniej codziennie). Zastępuję go chlebem razowym. Makaronu też mi nie brak w ogóle. Ziemniaki jadłam jakies trzy - cztery razy. Oczywiście bez żadnego sosu. ad3. MAJ GAD.... Były dni, ze nie zjadłam nic słodkiego, ale zdarzały się i takie, ze nie mogłam się powstrzymać... To jest NAJWIĘKSZA zmora mojego odchudzania.... ad4. No faktycznie tutaj muszę się pochwalić. Prawie codziennie jeżdżę rowerem. Gimnastykuję się,rozciągam. Z każdym dniem coraz więcej. ad5. Piję:) Zieloną hernatkę i wodę też. Soki owocowe sporadycznie. ad6. Z tym jest ciężko zwłaszcza w soboty i niedziele.... ad7. Zjadam 4 - 5 małycj posiłków ad8. Jadam tylko kurczaka, względnie indyka. Nie brakuje mi świni:):) ad9. No... Zdarzają się kompulsy...:/ To jest straszme ad10. Dbam o siebie. Zlikwidowałam cellulit. Z tego jestem najbardziej dumna. Natłuszczam całe ciało, wiece czym? Oliwą z oliwek! SErio! Polecam z caego serducha!
-
No więc moge dodać się do tej tabeleczki:)?
-
Cześć dziewczynki. Tak sobie myślę.... mogę się do was przyłączyć? Odchudzam się już ponad miesiąc. Zgubiłam jakies 3 - 3.5 kg. Macie w stopce. Ułożyłam sobie dekalog żywienia i tego się trzymam. Nie korzystam z żadnej kopenhaskiej, czy diety plaż południowej po prostu zdrowo się odchudzam no wiecie, nie jem po osiemnastej, piję dużo wody, wykluczam jasne pieczywo, ziemniaki, makaron... Dzisiaj też zgrzeszyłam, zjadłam suty kawałek placka drożdżowego. Ale nic, żyjemy dalej. Yuki we Wrześni byłam nie raz i nie dwa bo mieszkam całkiem niedaleko w Jarocinie:) Dodam jeszcze, że mam 16 lat. No więc przyjmiecie mnie do siebie:)?
-
normalnie dzwiek jest, tylko w tym programie mi nie dziala
