miminikna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez miminikna
-
Cześć dziewczyny;) Nie odzywałam sie ostatnio, ale nie znaczy to, ze tutaj nie zagladałam, czytalam Was regularnie. Jestem w domu rodzinnym, gdzie jedzenie jest wszedzie wokół, obiadki, sniadanka, codziennie jakieś ciasto, to nie do wytrzymania. Przy tym wszystkim walcze z kompulsami, STARAM się jesc zgodnie z zapotrzebowaniem, najwazniejsze teraz zeby nie przytyc, o zadnej diecie nie ma mowy. Badzia, mam ogromną prośbę - czy mogłabyś wrzucic książkę ( z tymi kolejnymi dniami) na jakieś serwer i podac link? Bardzo mi się podoba to,m co dotychczas wkleilas, chetnie przeczytalabym calosc. Dziewczyny, zycze Wam bardzo duzo wtrwałości, jeszcze troche i dołączę do Was z pełbym zaangażowaniem. Pozdrawiam;)
-
tez nie znosze wybierania mebli, farba, tapet. W ogóle nie przepadam za długimi zakupami, zwykle wchodze, kuouje to, co jest mi potrzebne i wychodze. Ogarnełam dzisiaj się jakoś, przestałam wpieprzac bez opamiętania, na sniadanie płatki (fitella) z mlekiem, na obiad bedzie zupa krem z brokuła, potem planuję zrobić sałatkę z kalafiora. piekłam dzis placek - murzynek - jeden z moich ulubionych. Mam zamiar zjeść kawałek, ale kontrolowanie tzn wliczę to w swój bilans kalorii. Nie wiem, czy macie podobnie, ale kiedy jestem na diecie wszystko musi byc na 100 procent, albo jem idealnie, wszystko tak jak sobie zaplanowałam, albo kompletnie sie nie kontroluje. Nie funcjonuje u mnie cos takiego, ze w chwili slabosci zjem batona i powiem sobie "trudno, nic sie nie stało, pojezdze teraz 20 minut na rowerze". Każde "wykroczenie" skutkuje jednym wielkim atakiem zarłoczności. Zawsze jem w ukryciu, jak rodzina patrzy to zawsze zdrowo, delikatnie, rozsadne porcje. Np zjadam ze wszystkimi na obiad kawałek mięsa, duzo surówki i np trochę kaszy, potem oferuje, ze posprzatam i zaczynam ucztowac, kiedy nikt nie widzi. Całą moja rodzina nie bardzo rozumie, dlaczego mam nadwage, przeciez wg nich jem zdrowo, niewiele, oni tłumacza to moją niedoczynnościa tarczycy, która z pewnością ma rzeczywiscie jakis wpływ na nadmiarowe kilogramy, ale prawda jest taka, ze gdybym przestała wpadac w te ciągi, kiedy sie kompletnie nie kontroluje, juz dawno byłabym szczupla i zadowolona ze swojej sylwetki. Duzo napisałam, jesli zanudzam i brzmie jak egoistka (bo pisze caly czas o sobie) to przepraszam, ale to jest jedyne miejsce, gdzie moge wszystko wyrzucic, w "realnym swiecie" nikt nie wie jak duzy problem stanowi dla mnie jedzenie...
-
a co do basenu - tez kiedys mialam taki spory basen ogrodowy, ale nawet nie wiem, gdzie on teraz moze byc. szkoda, chetnie posiedzialabym z książką w takim basenie;)
-
Cześć kobiety;) Cieszę się, że u Was raczej pozytywnie ( w wiekoszosci). ja niestety cały czas nie moge się zmobilizować, jem, jem, jem... Jestem teraz w domu na wsi, gdzie mam nadmiar jedzenia, ały czas, ktos mi podklada cos pod nos, a ja nie umiem powiedziec "nie". W roku akademickim, kiedy w lodowce jest tylko to, co sama kupie, jest mi o wiele łatwiej. Teraz mamy lato, sezon owocowo - warzywny w pełni, powinnam to wykorzystywac, a tak wszystko rozwalam. Nie wiem, moze jutro uda mi sie w koncu jakos zmobilizowac. Wagi tez nie mam w domu (tylko w mieszk. studenckim) - jak nie widzę ewidentnych efektów swojego wpieprzania ( w postaci dodatkowych kg na wadze) to tez nie moge się jakoś ogarnac. Ale dosc juz tego narzekania, jutrzejszy dzien zaczynam od spaceru po lesie, musi jakos sie to wszystko znowu poukladac bo oszaleje. Pozdrawiam Was;*
-
a ja od dwóch dni jestem w ciagu jedzeniowym, jem wszystko co mi wpadnie w rece. pochlaniam wszystko. nie mam do tego wszystkiego juz siły, nie mam,
-
spokoj tu dzisiaj, wszystkie cwicza;D a ja wlasnie zjadlam trzy ciacha z jablkami, cos mi odbilo, ale moja wspollokatorka wlasnie wyjela je z pieca i nie moglam sie opanowac. byly przepyszne. najgorsze jest to, ze jyto jade na rodzinny obiad do domu, gdzie moja mama dopiluje zebym miala pelen talerz. Muszę to wszystko jakoś opanowac bo inaczej bedzie źle. Weekendy są masakryczme! Pozdrawiam, mam nadzieje, ze u Was ok:)
-
CZECS:D Zjadłam sniadanie - platki z jiogurtem naturalnym i otrebami i zmykam do pracy. Dzis na wadze kilka deko mniej. Udanego dnia, trzymajcie się, do "uslyszenia" wieczorem;D
-
tez bylam dzisiaj na towerze goszinke, masakra w taki upal, ale moze złapalam troche sloneczka, jakoś ladnie ogladac mi w lustrze swoje kilogramy, kiedy jestem lekko musnieta sloncem, a nie biala jak mąka:D ZJadlam wlasnie kolację - actiwię z otrebami i 100 g chudej szynki. Jutro idę do pracy na calutki dzien (od 8 do 21) i nie wiem, jak zorganizowac sobie jedzenie, chyba ugotuje fileta i do tego kupie jakas surowke. Trzymajcie sie, zmykam do kina (na "Bez wstydu"). Juz po siódmej, wiec trzymajcie sie cieplutko, nie jedzcie juz zadnych slodkosci;DD
-
Jeszcze raz tabelka;) nick...............wzrost.....bylo..........jest........b edzie.......ubylo Miminikna........172..........85...........83.8.......... 70..........1,2. badzia............182..........90...........87........... ..72 ...........3.. BEATA40TKA......168.........120..........100.............85...........20..
-
Witam, widzę, że u Was wszystko w jak najlepszym porządku, zadna nie grzeszy - oprócz mnie;D Babskie wieczory zawsze sie u mnie źle konczyły, byłam u koleżanki, która gotuje jak pascal, okrasa i nigella razem wzięci. Zjadłam sałatki, tosty z niebieskim serem i - uwaga - dwa kawałki ciasta, dodam, ze bylo to w srodku nocy popite dużą ilością wina. ALe nie załamuje się, dzisiaj jakoś to odpokutuje, pójde na rower, na obiad zjem kaszę gryczaną z warzywami. Powiedzcie dziewczyny kiedy się wazycie? Ja zawsze robie to po wstaniu z łóżka, w samej bieliźnie, wtedy waga pokazuje najmniej;D Jedniodniowymi wahaniami wagi kompletnie sie nie przejmujcioe (chociaz wiem, ze latwo mi teraz mowic, sama tez reaguje prawie histeria), wystarczy, ze wypijemy wiecej wody, czy zbliza nam sie okres. Ja przed okresem zawsze przybieram około 1.5 kg, które schodzi w pierwszym albo w drugim dniu @. Upały mnie wykoncza, juz nie wiem, jak mam sie ubierac, jak mam się chlodzić, najchetniej jadłabym lody i nic wiecej;D A propo lodów - polecam lody Opera z biedronki, są BARDZO SMACZNE i mają mało kalorii (cale litrowe pudełko ma 750 - to starcza na jakies pięć pokaźnych porcji - deser 150 kcal to całkiem niezła opcja OD CZASU DO CZASU) Aktualizacja tabelki;) nick...............wzrost.....bylo..........jest........bedzie.......ubylo Miminikna........172..........85...........83.8.......... 70..........1,2. badzia............182..........90...........87........... ..72 ...........3..
-
Byłam kiedyś na takim forum, gdzie dziewczyny prowadziły tabelke. Byl tam wzrot, waga pierwotna, obecna i docelowa. Jeśli jestescie chetne to sie dopiszcie, jesli nie - zignorujcie:D nick...............wzrost.....bylo..........jest........bedzie.......ubylo Miminikna........172..........85...........85............70.............0... Ogolnie to jestem załamana, jeszcze tak niedawno wazylam 8 kg mniej, czulam sie sto razy lepieiej i nie moge zrozumiec, co sie stalo, ze wszystko znowu zaprzepascilam. Po kolacji znowu zaczelam chodzic za czyms do jedzenia, a jak ja juz zaczne jeść to nie skoncze dopoki sie nie objem do nieprzytomnosci;| Zjadłam dwa jabłka i skumulowalam cala sile woli zeby nie siegnac po wafelki i jakos dalam rade, pierwsze trzy dni najgorsze, poxniej juz bedzie z gorki, musi byc. Zagladam na kafe od czasu do czasu i nóż w kieszeni sie otwiera, jak widze tematy typu "waze 60 kg przy 175 cm, wygladam jak baleron, od jutra kopenhaska". Ja zaczelam sie odchudzac w wieku 15 lat z wagi 72 kg i to był najwikszy blad, jaki moglam popelnic. nabawilam sie zaburzen odzywiania, dobilam do 90, teraz jedzenie to jest moja obsesja. Musze sie z tym w koncu uporac bo nie moge cale zycie sie z tym meczyc. Jutro wieczorem jade na "babski wieczor", bedzie wino, duzo dobrego jedzenia, nie wiem jeszcze jak to ogarne, ale jakos bede musiala. w dzien ppstaram się nie jesc zbyt kalorycznie. jesli chodzi o ruch to zawsze bylam antysportowa, musze zmuszac sie do jakiegokolwiek wysiłku, zazdroszcze ludziom, którzy mowia, ze godzinka na silowni to dla nich ogromna przyjemnosc;D
-
aguś moglabys napisac, jak zrzucilas te kilogramy i jak doszło do jojo? Zaczelas sie ewiedentnie objadac (jak ja), czy zaprzestalas diety, jadlas "normalnie" i kilogramy wrocily? Ja "odzyskalam" kilogramy w bardzo krótkim czasie wlasnie przez gigantyczne napady, jadłam do bólu brzucha, szłam do skepu, kupowałam mnóstwo tanich, wysokokalorycznych rzeczy, chowałam sie gdzies i jadlam, jadlam, jadlam. Później czułam się jak smiec, wynosilam papiery do smietnika, "zacieralam slady" i... planowałam nasteony "dietetyczny" dzien. Wytrzymywałam do 16 - 17 i znowu wpadałam w ciąg.
-
Melduję się po pierwszym dniu bez podjadania, objadania, czyszczenia szaf. Zjadłam dziś około 1000 kcal, czeka mnie jeszcze jakaś lekka kolacja. Jeśli tylko nie odbije mi coś wieczorem będę bardzo zadowolona. Spędziłąm dziś kilka godzin na zakupach, wróciłam padnięta - wszystko przez ten upał. Oczywiście niczego sobie nie kupiłam, wydawało mi się, że kazda rzecz, którą mierzę mnie pogrubia. Z drugiej strony, jestem gruba, więc nie ma w tym nic dziwnego;D Jak u Was, jak sobie radzicie?
-
Słyszałam, że najlepiej jest ciwczyć przed sniadaniem, ale kto jest w stanie tak sobie zorganizowac dzien? Chociaz, dla chcacego nic trudnego, od niedzieli bede miala nieogranioczony dostep do rowerka stacjonarnego, mysle, ze bylabym w stanie ogarnac jakies 30 minut przed sniadaniem. Napasy niweczą wszystkie moje wysiłki, jeszcze trzy miesiace temu wazyłam 77 (udało mi sie zejsc z 89) i nagle coś we mnie pekło, kompletnie nie potrafilam sie starac. Napad gonił napad, caly czas wygladałam jakbym byla w czwartym miesiacu ciąży. Dramat. Do tego wszystkiego mam niedoczynność tarczycy, sama nie wiem, jak funkcjonują moje hormony. teraz zaczelam brac tabletki, które teoretycznie powinny pomóc mi w zrzucaniu kilogramow. Zobaczymy. Dziewczyny, jak sie motywujecie to przestrzegania zdrowych zasad? o czym myslicie, co sobie mowicie w chwilach slabosci?
-
Witam;) chyba powoli dojrzewam do tego, ze "zdrowy styl życia" to JEDYNA dobra droga, jedyny dobry sposób, aby osiągnąć wymarzoną figurę, czuć się dobrze, nie mieć napadów - z tego powodu chciałabym dołączyć do Waszego topiku. Na dzień dziesiejszy ważę 85 kilogramów przy 172 cm, stosowałam juz miliony diet, chudłam i tyłam, łącznie setki kilogramów. Na własną prośbę mam makabryczne napady, przez kilka dni "trzymam dietę", później wpadam w ciąg i jem, jem, jem... Nie chcę być wychodzuonym, patykiem, nie dążę do rozmiary 34. mała 40 to to co chciałabym osiągnąć. Jeśli wprowadziłyście na topiku jakieś zasady - bardzo proszę - napiszcie. Nie dam rady przebrnąć przez te wszystkie strony. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko "nowym";) Pozdrawiam.
-
a o matematyce co myślicie? Do której liscie byscie dorzucili?
-
Tully mnie też to wkurza potwornie! No kurde w szał wpadam jak widze dziewczyn a170, waży 55 kilo i rozpacza na forum jaka jest gruba. Mimi super, ze sie nie przejmujesz takimi lekkimi wahaniami, to na pewno woda, czy cos w tym rodzaju:) U mnie dizs SIEDEM NA POZCATKU:D - czyli cel pierwszy osiągniety:) Dokładnie 79.8 czyli prawie jak 80, ale liczy sie to wymarzone siedem:) Kolejny cel to 76 tak do połowy, względnie konca października:) na sniadanie miałam płatki z jogurtem, póżniej jabłko i grahamkę, a na koniec kaszę z grzybami. Liczę około 900 kcal, ale moge sie mylic. Ruchu dzisiaj zero, wczoraj zmobilizowałam się do długiego spaceru, ale teraz jakoś nie mam ochoty:) może później. Popijam regularnie wodę, wcieram w siebie balsam ujędraniający i cieszę się, że kiecka, która była już lekko przyciasna znowu leży całkiem nieźle:) Jutro idę na impreżę, w niedzilę też i juz teraz boję się jak to bedzie...
-
to wyzej to ja , korzystam z tych dwóch nicków:)
-
Czesc:) ja chodze do szkoły, wiec przed południem nie ma szans zebym zajrzała:) 1.5 litra wody za mną, dietowo tez nienajgorzej (jakies 850 kcal) i jeszcze kolacja przede mną. tata przyniosl grzyby i nie wiem, czy jes zjesc, czy ususzyc:D ale chyba to drugie:) Jutro wchodzę na wagę, chcę siedem na początku:D Chociaz dałam sobie czas do 15 wrzesnia (79), wiec tragedii nie zrobię w razie czegos. Venus zazdroszcze Ci cholernie tego, ze masz tak blizko do szóstki, pomyslec, ze ja sama jeszcze ponad rok temu doszłam do 69. Później miałam dużo kłopotów i wszystko zajadałam. Dosłownie wszystko. efekt widoczny:P
-
Czesc:):) U mnie dietka jakoś się trzyma, nie grzeszę bo zazwyczaj jest tak, że jeden grzech kończy się lawiną obzarstwa, wiec dodatkowo sie staram. dzisiaj jestem po jakichs 900 kaloriach, wieczorem, okolo szóstej zjem jeszcze coś lekkiego. Nie mam niestety czasu na ruch, szkoła się zaczeła. dzisiaj jednak sprobuje wygospodarowac godzinke i przeleciez się na szybszy spacerek:) w piątek się ważę, chce siedem na początku.
-
Witajcie:) U mnie tez jako tako, kontynuuje diete, na razie poszło 5 kilo, weekend był pełen porazek, ale od dwóch dni juz jestem grzeczna. w piatek wchodze na wagę i chcę siedem na poczatkU:)
-
Czesc! Wróciłam do diety. nie wiem, czy pamietacie, ale jak z wami startowałam to wazylam 76, spadłam do 69. na poczatku sierpnia wazyłam.... 85 kg! wróciłam do diety, teraz jest juz 80. jak u was? poprostumonia, jak u Ciebie?
-
chudnąć powoli i nie będzie zadnej skóry:)
-
Dziś mi w miarę wyszło. Już miałam się obeżreć, chwyciłam cistka, zjadłam trzy i dałam se spokój. Uznałąm to jako podwieczorek i z grubsza rzecz biorąc zjadłam jakies 1200 kcal. Piję wodę, było 45 minut na rowerku. Oby tak dalej. Monia weźmy się w garść wreszcie, no jak tak można...
-
znowu mam sobie powiedziec "od jutra"? spróbuję...