Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

czarnobrewa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez czarnobrewa

  1. Po tych laskowych zachwytach z obserwacji wysłanych zdjęć to ja - grubas - mam opory czy co komu posłać :(
  2. kurcze, zanim skleciłam parę propozycji prezentów to już zdążyłyście zapisać całą stronę !!
  3. A może kup mu książkę albo zgrywny kieliszek na rzemyku ze śmiesznym napisem, ewentualnie patelnię z życzeniami zdrowia, gadżet komputerowy albo pendrive w jakimś ładnym kształcie (duży wybór takich śliczności). Bokserki z deseniem jakby były przeźroczyste, książka - sejf - zgrywny prezent w postaci specjalnie przygotowanej książki w wnęką na drobiazgi w środku kartek. Gdzieś w internecie widziałam tez kibelkowy nawigator - lampka montowana pod klapą - zapala się po otwarciu drzwi łazienki (ubikacji).
  4. małgoś1// cieszy, że spotkało Cię szczęście, ale tyle nieszczęść co Cię spotkało na jedno istnienie, to za dużo. Chyba nic gorszego niż przeżyć własne dziecko. Pozdrawiam Cię ciepło. Jak sobie z tym wszystkim poradziłaś? Ile trzeba w życiu wyciepieć? Przy tym co przeżyłaś to moje zmartwienia wydają się być zwykłym marudzeniem.
  5. Wiesz, podoba mi się taka ocena :) Ja chyba za dużo myślę i za bardzo analizuję, co jest dobre w pracy ale nie w domu :) Jak widać ....
  6. Chyba przez te burze takie pustki tutaj. U nas przeszło bokiem, daleko zagrzmiało i ani kropla nie spadła. -1967-// myślę, że teraz kobiety mając samodzielność i poczucie własnej wartości nie chcą znosić upokorzeń ze strony mężczyzn. Mężczyźni w poczuciu potrzeby ciepełka kapci, obiadku i spokoju w domu oczekują od żon bycia kurami domowymi, samodzielność i własne zdanie u kobiety przeraża ich. Pamiętaj - faceci nie lubią mądrych kobiet a raczej takich, które przez przypadek zdradzą się ze swoją mądrością i inteligencją. Kiedy poznawaliśmy się z moim M był pełen podziwu dla mojej samodzielności, zaradności, wykształcenia i dobrej pracy (sama wychowywałam dziecko, zdobyłam dodatkowe wykształcenie) a jak zamieszkaliśmy razem to pomimo, że w nowym miejscu (przeprowadziłam się ok 400 km) znalazłam niezła pracę, dbałam o dom i ogromny ogród, zawsze domowe jedzonko, nawet zbudowaliśmy wędzarnię by nie jeść plastików i był czas na wspólne spędzanie czasu, wypady przed siebie gdzie oczy poniosą to.... okazało się, że jest źle. No i w końcu się rozpadło... Gdybym była bez pracy, bez własnego grosza i bez perspektyw na samoradzenie sobie to pewnie dalej bym znosiła upokarzanie i złośliwości. A ja znowu tęsknię... A ja znowu się otrząsam..... Dziękuję Wam, że możemy się tu spotykać i pogadać
  7. enka38// Twój wpis w stopce bardzo pasuje do opwoiadania w odcinkach jakie serwuje -1967- Dzkięki za słowa pociechym dobrze, że nie sa w stylu \"nie przejmuj się, jutro będzie lepiej\". Wiem, ze muszę temu zaradzić, rozum nawet dyktuje rozpiskę jak to zrobić ale to durne serce ciągnie w inną stronę. I tak dobrze, że nie muszę chodzić codziennie do pracy wg ścisłego planu jak w kieracie, bo np dziś na 11 a wczoraj na 13, czasem do 14 a czasem do 17 no i jak trzeba to nawet do 19 - mam rozpirzony dzień i dobrze, bo nie ma monotonii. Trudno mi się poruszać bez auta (jak szybko człowiek do wygód się przyzwyczaja) więc muszę inaczej planować dzień, zaczęłam się szkolić (ot tak sobie, by mieć okazję wybyć z miasteczka do miasta) no ale bez auta dojazdy trwaja wieczność i nogi bolą, połaziłabym jeszcze po sklepach ale nie mam już siły więc w pociąg i do domu. Duma to zły doradca, ale trzymam podniesioną głowę... a przynajmniej staram się. Ktoś kiedyś powiedział: ambicja kosztuje, nie każdego na nią stać, chyba dopiero teraz zrozumiałam co to znaczy. PS Może kiedyś i mnie nadarzy się jeszcze okazja wypróbowania pley-a :)
  8. Następny poranek i budzę się, nie widząc jego twarzy obok, nie słysząc jego oddechu... Tęsknię jak cholera i spoglądam raz po raz na komórę czy napisał, sprawdzam 100 razy pocztę, zaglądam na gg. Nie napisał i nie napisze, wiem, ale.... czekam sama nie wiem na co. Może do mnie nie dotarło, ze to naprawdę koniec i nie ma już nic, przecież sama tego chciałam. Im więcej czasu mija, tym częściej sobie przypominam to co nas łączyło a nie to co dzieliło i wcale mi to nie pomaga. Skąd w człowieku tyle wody, żeby toczyć tyle łez?
  9. Hej. Coraz szersze grono na tym topiku, fajnie. Chyba zaczynam się uzależniać, powoli czytam od początku wszystkie wpisy ale i tak nie mogę zapamiętać kto jest kim i skąd. Muszę zrobić jakieś notatki. -1967- // Twój sen... jak się śni g...o to oznaka przypływu jakiejś gotówki, czyli krótko: posr...ny sen to dobry sen. kwiecień-40lat// jesteś z okolic Ząbkowic? z której strony, bo już same Ząbkowice to po sąsiedzku. Móiwsz dieta Atkinsa - ja nieźle się czułam i schudłam w 5 miesięcy 12 kilo na diecie kwaśniewskiego (tłuste życie) no ale jak zaczęło się \"koryto\" tzn nie trzymałam się zasad BWT to spuchłam tu i ówdzie aż mi się linia wyrównała z góry do doły prawie po linii prostej. Przeglądając inne topiki zauważyłam jakiś wpis w stopce, który mnie trochę poruszył (ciekawe czemu): dla kobiety po czterdziestce mężczyzna jest jak telefon komórkowy - albo zajęty albo poza zasięgiem (czy jakoś tak).
  10. Uff mam chwilę wytchnienia między jedną a drugą pracą. Wtajemniczcie mnie z tym zwierzątkami - co za jaszczomb i pódelek? Założyłam dziś nową kieckę w innym stylu niż dotychczas - od czegoś trzeba zacząć zmiany Hmm chyba dobrze się czuję w tym kroju kiecki, żeby jeszcze trochę kilo odmłodnieć.... dziś zjadłam tylko dwa jajka z 6 oliwkami i liściem sałaty, wypiłam dwie kawy i zaparłam się nic nie jeść w pracy, to w domku coś złapię jaiś kawałek mięska z surówką i dość. Nie wierzcie, że aby schudnąć należy ograniczyć pieczywo, kasze i zimniory - ja od długiego czasu nie jem pieczywa (sporadycznie kromalek chlebka ze smaluszkiem), smaku ziemniaków zapomniałam, a kasza to tylko od święta w gołabkach z mięsem. I co!!?? jestem gruuuuba!! Pozdrawiam wszystkich, którzy tu bywają i mogłam ich poznać. Lecę do drugiej pracy, pa pa
  11. Przepraszam, jeśli to odbierzecie za nerwową pyskówkę. Nie chcę nikogo urazić, ale nie rozumiem jak można odsyłać kogoś do lekarza czytając kilka niewiele mówiących wpisów. Życie to pasmo przeżyć - radosnych i smutnych, budujących i rujnujących, żeby żyć trzeba wybrać jakąś równowagę. Hawk
  12. Kobieeetka// dzięki, oby tak było... Ta co podebrała mi nick - pomarańczowa Czarnobrewa... //chyba sama nie zdajesz sobie sprawy co mi proponujesz - po pierwsze czy wiesz ile kosztuje wizyta u psychologa i ile wizyt trzeba spędzić na terapii? po drugie// wsłuchując się we własny organizm jesteś w stanie wiele zwalczyć i dokonać uzdrowień, nie sztuka łyknąć tabletkę i mieć to z głowy - trzeba pomyśleć o skutkach ubocznych takiej tabletki (piszę w przenośni). po trzecie - na łkające serce żaden psycholog nie pomoże - a to jest moja bolączka, nie załamanie czy depresja. Podobnie na stres - nie ta dziedzina. Czuję się samotnie, bo mieszkam i pracuję w nowym miejscu, a nie dlatego, że nikt mnie nie może ścierpieć czy może mam problem z nawiązywaniem kontaktów. Pracuję, funkcjonuję w środowisku, mam swoje małe i większe sukcesy, nie jestem sama, bo jest ze mną dorosły syn. Urządzamy się od zera więc każdy grosz idzie na nasz \"nowy kąt\".
  13. Może trafię.. na szczęście...
  14. No i znów minął kolejny dzień... Wyleniuchowałam się, nadrobiłam czytelnictwo i nawet tyłka z domu nie ruszyłam. Tęsknię za domem, za widokami z podwórka, za kwiatkami, które posadziłam i nie mogę patrzeć jak kwitną..... tęsknię za .... nie, nie tęsknię.
  15. Dzięki dziewczyny, już mi lepiej chociaż nadal hektolitry łez... jak tak dalej pójdzie to się odwodnię... Zabłysła iskierka...
  16. Szkoda, że się wcześniej nie \"zgadałyśmy\" bo Szczeliniec to rzut beretem ode mnie. No ale w długi weekend majowy próbowałam ratować jeszcze nasz związek... Jak się zmobilizować, żeby nie żreć tyle - jak mam nerwy to wymiatam wszystko z lodówki. Na nauki już nie pójdę, bo mam i tak ukończone dwa kierunki, a trzeci całkiem niedawno, cały czas zdobywam nowe szlify bo jakoś trzeba zagłuszyć to głupie serce. Mieszkam i pracuję w obcym miejscu, brakuje mi tu przyjaźni albo kogoś do wspólnego wypadu. Nie doceniam jeszcze spokoju, który mam (bo na szczęście on już nie może mnie pozbawić dachu nad głową - z domu wyganiał pod byle pretekstem), bolą straty materialne, bo musiałam wszystko kupić od zera kupić. Na razie mam pomysły, ale z konsekwencją w realizacji mam problem - ciągle wracam tam, chociaż wiem że nikt nie czeka.... pfe czeka, czeka ale z takimi warunkami, że salomon tez by im nie podołał.
  17. Norma66// świetny pomysł - przyjeżdżajcie do mnie, mieszkam w atrakcyjnej okolicy (pagórki kotliny kłodzkiej), a miejsce do spania zawsze jakieś się znajdzie.
  18. Jestem. Wpadłam na Wasz topik, bo właśnie chciałabym aby zaczęło się dla mnie życie. jestem po 40 a nawet po 44. Drugi raz przezywam rozsypkę rodziny - pierwszy raz awantury, awantury a potem wypadek, długa rehabilitacja i śmierć, jedyną pociechą syn (już teraz dorosły) a drugi raz teraz, od kilku miesięcy próbuję otrząsnąć się, bo mu się udało wbić mnie w poczucie winy i nie umiem się od niego odciąć, mimo iż nie mieszkamy razem. Zrobiłam się gruba (żarcie wszystkiego co pod ręką), smutna, zaszczuta, i mimo iż mam powody do dumy z tego co osiągam w pracy zawodowej to wciąż brzmi w uszach, ze dla pracy rozp...am dom i jestem za to winna, ze on jest tam sam i musi sam teraz wszystko robić. Bo jak mieszkaliśmy razem to ja w pracy i w domu... a on na emeryturze z nudów spędzał całe dnie w komunikatorach internetowych :) teraz gdy jest sam dokupił sobie kamerkę :) No ale to wszystko przeze mnie, bo jak jestem w pracy to z kim ma rozmawiać? do pracy jeździłam od 8 do 14 czasem do 16 - kilka miesięcy w roku mam tak, że wystarczy jak w pracy jestem 2 - 3 godz, mam wiele wolnych dni, bo pracę mogę prowadzić z domu. Ech, same widzicie, że maruda jestem.
×