Ha, a ja znów zapuszczam :D Ścięłam ostatnio jakieś 7 cm. i tym samym pozbyłam się z głowy całej już bądź prawie całej trwałej (błędy sprzed lat, bodajże dwóch...) włosy (a jet ich dużo i są bardzo puszyste) sięgają mi teraz zapięcia stanika... znów. Przez podcinanie już od bardzo dawna nie mogę wyjść za tę magiczną granicę... przód jest krótszy, bez cieniowania wprawdzie, ale jednak, tył obcięty w półkole... marzą mi się włosy do pasa, niekoniecznie równe, ale w najkrótszym miejscu żeby tak sięgały z przodu za pierś... ech... :) Byle się tylko nie rozdwajały więcej...
Stosuję i polecam:
- ampułki Alfaparf Semi di Lino (raz, dwa razy w tygodniu pół ampułki)
- Placentę (kiedy tylko mam czas placenta i folia na łeb)
- szampon i odżywkę Dove (a to kiedy nie mam czasu)
Słyszałam o capivicie na włosy... no i ten seboradin... hmmm... pozdrawiam wszystkie zapuszczające :)