Jamniczek
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jamniczek
-
Ech, jakżesz ja tu średnią wieku zawyyyyyyżam!!!!! :( :( :( :( :(
-
Grupa turystów zwiedza fabrykę wyrobów z lateksu. Są akurat na oddziale, gdzie produkuje się smoczki do butelek dla niemowląt. Taśma produkcyjna pracuje całą parą. Słychać co chwilę głośny dźwięk \"hiss-pop... hiss-pop... hiss-pop\". - \"Hiss\" słychać wtedy gdy guma jest wstrzykiwana do foremek - tłumaczy zwiedzającym przewodnik - \"pop\" to natomiast dźwięk igły, która robi w smoczku dziurkę. Grupa przechodzi dalej, do działu produkcji prezerwatyw. I znów słychać znajomy dźwięk maszyny. \"Hiss, hiss, hiss. Hiss-pop\" - Halo! - odzywa się ktoś z grupy - Rozumiem \"hiss, hiss, hiss\". Ale \"pop\"?! - Maszyna pracuje podobnie jak na smoczkach - tłumaczy przewodnik - Tyle, że przekłuwa jedynie co piąty wyrób. - Ale przecież to wcale nie jest dobre dla kondomów! Na to przewodnik: - Możliwe, ale dzięki temu kwitnie popyt na nasze smoczki!
-
No to Marta i Daria Strzelce (Krajeńskie :P), juz cosik wiemy i niebawem impreza nowa :)
-
Daria dzięks. Marteczka, tulę Cię mocno w mych ramionkach jamniczych... Szam, dzięki za troskę, ale nie jest źle. Najgorsze już za mną, mam nadzieję. Robal, adwokata!!!!!!!!!!!!!!!! Ach, uwielbiammmmm... mmm... Twoja żona to najwyraźniej czyste złoto!
-
Nie, to nie żart. Od czerwca mam depresję i tylko błogosławię fakt, że jestem pod opieką dobrego psychologa i psychiatry. Ale nie o tym. Chciałam tylko nadmienić, że doły wszelakie znam jak własną kieszeń. ...a Marteczki nadal niet... :(
-
Jestem i martwię się, że Marta, póki tkwiła w pogodzie ducha, zawsze rano meldowała się na posterunku, a teraz... :( Dół rzecz ludzka, ja też własnie śniadanko prozakiem zakąszam...
-
Marteczka, natychmiast mi tu z kafką i problemami! Biegusiem! Dyć od tego jesteśmy, żeby Cię tu zaraz wysłuchać i pocieszyć, dać se klatę zmoczyć Twymi łzami i dobrej rady udzielić. Więc niech się nie chowa po kątach, tylko zaraz wywala, co jest (ja tez mam doła jak .....)
-
Snuff cza bydzie stronkie przepychac...? :( :( :(
-
A ja mam tlena trwale przegryzionego... i inne komunikatory też... :(:(:(:(:(
-
Szam, to z nadmiaru wzruszeń... (że już nie wspomnę o braku codziennej porcji kofeiny od Marteczki, gdziez Ona sie podziała?!) Ja jakoś nie mogę się dobudzić...
-
Szam, dziewczyny drogie... Ja myślę, że z mamą nic na siłę... Co ma być, to będzie. Czas jest dobrym lekarzem. Takie decyzje, czy to o pojednaniu, czy o trwaniu w gniewie, podsycaniu go... muszą być z głębi... Jeśli mają dojść kiedyś do porozumienia, rzecz dojrzeje... Szam dojrzeje... :P Może mama dojrzeje... ;)
-
Szam, ja to w ogóle mam z Tobą problem, bo mi wszystkie maile odrzuca z powrotem z twojego adresu... :( Maryś, ależ ja do Wielkopolski ślę zdecydowanie ZA DUŻO jodu, ciepłych myśli i wszelakich innych rzeczy pozytywnych... bo także (ale nie w Lesznie) mieszka Książę z Bajki... ;) A do morza mam w linii prostej niecałe 10 km. Fajnie, co? :)
-
Widzisz, Justa, nawet schyłek października potrafi być ekscytujący... Dzięki za maile. Dzis mam zapier... w robocie (jak zwykle), ale będę zaglądać. Uzaleznienie czy cóś...? A wczoraj po terenie hasałam. Nad samym morzem jest cudnie, cudnie i jeszcze raz cudnie
-
Oj, dziewczyny... wzruszyłyście mnie do łez wczorajsza waszą serdecznością i pomysłowością też... ...a ja od 10.00 na sesji siedziałam... Nudno było.
-
Dzięki bardzo! Ja też zmykam, dziś praca w terenie, może tamtejsze pomieszczenia będa lepiej dogrzane... :)
-
To jest zwykłe zdjątko!
-
Stronkę popycham, bo późno się robi.
-
W ogóle nie mamy. Ale juz tyle na ten temat pisałam po innych forach... :(
-
Krawiec kojarzy mi się z Miśkowym tatą... on był didżejem w mojej ulubionej dyskotece, a w dodatku grał na wiośle w mojej ulubionej kapeli... Dużo piosenek mi się z nim kojarzy... :D ...a nie lubię gada.
-
A Flinstonowie są ode mnie :P Ale cicho sza, mail służbowy, nie udostępniać, błagam!
-
Justa, to nie tylko drętwo brzmi, ale takie będzie! No, chyba że ja (jedyny człowiek na imprezie bez ogona) zacznę rozrabiać. Ale cóż, stara baba ze mnie (jutro 36, pamiętacie oczywiście o torcie, 36 świeczkach i ogólnym ciepełku dla umęczonego zyciem zwierzątka?) ze mnie, a w zyciu nie pracowałam w biurze. Wciąż mnie to bawi: podpisywanie listy, wypisywanie się w księdze wyjśc służbowych, prywatnych... Sam miodziom.
-
Oczywiście chłopaków z pracy :D :D :D, bo inaczej się poobrażają! A tak powaznie, to ide, żeby nie gadali, że się alienuję. Zazwyczaj chadzam na imprezy środowiskowe, nie zakładowe, ktore charakteryzują sie tym, że każdy przychodzi bez ogonów, tak normalnie, chlanie i rozpusta ;), a tutaj będzie totalny odlot, schabowy (gdzie ja ucieknę przed nim???), dancing i ględzenie o dupie maćkowej...
-
Weszłyśmy z Marteczką na topiki z biadolącymi facetami. Błe. A na Andrzejki to ja idę normalnie pierwszy raz w zyciu na zakładową imprezę! Jaja będą!
-
To dobrze, Karina, bo juz tyle biadolenia wokół, że nam przyrost maleje... Ja w ciągu ostatniego pół roku dostałam 3 esemesy od trzech moich bardzo bliskich koleżanek na ten sam temat: \"Jest synek!\"