asia-k
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez asia-k
-
kizia hihi a ja mam ochote juz w tej chwili leciec do sklepu i kupic sobie jakies ciazowe ciuszki pomimo ze do brzuszka jeszcze daleko... w poprzedniej ciazy brzuch mi wyszedl dopiero w 7 miesiacu a tak to tylko wygladalo jakbym troche przytyla i to w pupie bo brzuch byl normalny... i jak bym nikomu wtedy nie powiedziala to by nikt nie wiedzial bo nic nie bylo widac... a jeszcze chcialam w gory we wrzesniu wyjechac i sobie troche po nich pochodzic bo bardzo lubie ale chyba nic z tego nie wyjdzie... chcialam jeszcze tipsy sobie zrobic ale tez nic z tego... juz nie mowie o solarium na ktore nie bede mogla chodzic... no i moge zapomniec o ukochanympiwku na jakies 1,5 roku... chyba tez mam kryzys ale raczej nie sredniego wieku bo ja tak na dobra sprawe to malolata jestem... kizia ty zreszta tez...
-
to ja na chwilke... zaraz sie do pracy zbieram... poczwarko fakt czas leci strasznie a najbardziej widac to po dzieciach... moj syn ma juz 4,5 roku a jeszcze tak niedawno byl taki malenki... a teraz kawal chlopa... ja zaczelam sie odchudzac jak w pewnym momencie wazylam wiecej niz w 9 miesiacu ciazy z marcinem... w 9 miesiacu ciazy wazylam 85 kilo a jak zaczelam sie odchudzac to wazylam 89,7 kilo... ciekawe czy teraz przekrocze 100... moze nie bo w poprzedniej ciazy przybralam 17 kilo wiec jak w tej przybiore podobnie to moze 100 nie peknie... w poprzedniej ciazy (ale to dokladnie cala od 1 do 9 miesiaca) mialam ochote na zupki chinskie... malo to zdrowe ale nie bede sie klucic z organizmem ktory wyraznie sie ich domagal... po ciazy przez 2 lata dzieki temu nie moglam nawet spojrzec na nic co sie robilo z torebki bo mi sie na wymioty zbieralo... ciekawe na co nie bede mogla patrzec po tej ciazy...
-
mushellka wyslalam ci maile ze zdjeciami moze tym razem dojda...
-
witam po pracy... dziewczyny nawet sobie nie wyobrazacie jak to fajnie nie myslec o tym ze sie czegos nie powinno jesc... ale dobra nie bede was zalamywac bo za jakis czas sama bede przezywac to co wy teraz... poki co lece sobie zrobic salatke grecka bo jakos mnie ochota naszla... odpowiadajac prosiatkowi: w takim wczesnym stadium ciazy to nie ma rzadnych innych objawow jak tylko brak okresu... nie mam mdlosci ani dziwnych zachcianek (ta salatka grecka to raczej z glodu niz z zachcianek a ze na razie dieta poszla precz wiec moge zjesc cos przed snem) ani nic innego... choc jak chodzilam z moim marcinem w ciazy to tez mdlosci i zachcianek dostalam dopiero pod koniec 3 miesiaca i trwalo to moze ze 2 tygodnie raptem... mam nadzieje ze tak bedzie tez tym razem... hihi ale sie ciesze normalnie szok mi juz przeszedl i teraz sie ciesze swiadomie... jeszcze nie bylam u lekarza a juz cala rodzine obdzwonilam z radosna nowina... a do gina to nie predzej sie wybiore jak za 2 tygodnie bo wczesniej i tak nic nie wyczuje... ale bedzie numer jak sie okaze ze jednak nie bedzie dzidzi!!! ale nie... 2 testy ciazowe nie moga klamac... poza tym mnie jeszcze nigdy te testy nie zawiodly... moze umowmy sie ze nie bede wam pisac co zjadlam danego dnia bo nie chce was zalamywac... nie ukrywam ze troszke sobie ta diete odbije i nawet bede sie w zasadzie czula usprawiedliwiona i bezkarna... no to pa odezwe sie pozniej...
-
jak fajnie bede mama znow.... a takie male istotki sa takie piekne... choc z moich obliczen wynika ze taka mala istotka to sie bede cieszyc dopiero w kwietniu przyszlego roku...
-
hihi zrobilam drugi i tez pozytywny wiec to juz raczej na 100%... te testy maja ponad 99% skutecznosci a zrobilam dwa rozne (innych firm)... chyba nawet sie ciesze choc na razie jestem w szoku...
-
kochane!!! z diety nici na jakies 9 miesiecy... z powodu spozniajacego sie okresu postanowilam wykonac po raz drugi test ciazowy... no i wyszedl pozytywnie... maz wlasnie polecial po drugi zeby porownac ewentualne rezultaty... do lekarza to i tak dopiero za jakies 2 tygodnie i jeszcze za wczesnie zeby cos rozpoznal... na razie nie wiem co mam myslec o tym... narazie sie oswajam... a moze sie jeszcze okaze ze nie jestem choc w to watpie a juz calkiem zwatpie jak ten test co zaraz maz przyniesie rowniez wyjdzie pozytywnie... ale mam nadzieje ze bede mogla was odwiedzac tak czy inaczej???
-
witam was kochane dziewczynki... ja jak zwykle na wolnym spac nie moge... jak to dobrze ze ania juz do nas wrocila... nie wiem jak wy ale ja sie za nia bardzo stesknilam... mushellka moze ja ci wysle moje zdjecia to nie bedziesz miala watpliwosci czy ja to ja... wysle ci sprzed odchudzania, w trakcie i teraz tzn dalej w trakcie ale najaktualniejsze... rozumiem ze mam wysylac na maila z koncowka .de... licze na wzajemnosc... wysle wszystkie razem w razie jakby nie doszlo to napisz to bede wysylac pojedynczo... no a tak przy okazji ja tez jestem milosniczka kotow... mam syjamsa... psow troche mniej ale tez mam dalmatynke w domu... wiec jak sie dzieje krzywda zwierzakowi to mi sie serce kraje szczegolnie jesli ta krzywda wynika z glupoty ludzi... nie wiem dlaczego ludzie sa tak nieodpowiedzialni i nie zdaja sobie sprawy z tego ze zwierze to zywa istota a nie zabawka i trzeba sie nim zajmowac tak samo jak dzieckiem... no a poza tym zwierzak potrafi sie swietnie odwdzieczyc za okazane mu serce... np. moja dalmatynka jest swietnym kompanem zabaw mojego syna... a kot to wspaniala przytulanka... uwieeeeelbiam z nim spac... niestety zdaza sie to wyjatkowo rzadko bo kot woli spac z psem...
-
witam po pracy... nie odzywalam sie dlugo bo w sobote sobie troche poszalalam na imprezce i wczoraj kaca leczylam i nic mi sie nie chcialo nawet kompa wlaczac... z dieta tak sobie przez ten alkohol ktory w siebie wlalam w sobote... najgorsze ze to piwo bylo... ja z alkoholi tylko piwo pije... nie lubie wodki ani zadnych drinkow ani koktajli... wina od czasu so czasu sie napije ale to tylko jak ktos mnie poczestuje bo sama to bym nie kupila... wolalabym piwo kupic... wodki nie pije wogole... a to piwo taaaakie kaloryczne niestety...nic to od dzis sie biore za siebie... waga na dzis bez zmian czyli 79,7... jak dobrze ze nie idzie w gore... moze jestem jakas wyjatkowa i ominie mnie jojo... tak poza tym to czekam caly czas na @ a on nie chce nadejsc... jak nie nadejdzie wkrotce to chyba znow sobie zrobie test bo to u mnie nienormalne ze sie tyle spoznia... no to lece spac... dobranoc!!!
-
witam po pracy... bosh gdzie ten @... jak wkoncu nie nadejdzie to chyba nigdy nie zaczne sie odchudzac bo non stop buzia ruszam... tyle tylko ze kontroluje coby w gore waga nie poszla ale o zrzucaniu na razie nie ma mowy... codziennie mowie sobie ze to juz od dzis i nic mi nie wychodzi... ale jak juz sie pojawi @ to wiem ze dam rade bo teraz cos ciezko... jesli chodzi o moj poczatek odchudzania to w zasadzie zaczelo sie od tego ze na takiego kaszalota po prostu nie ma rozmiarow w sklepach... bo tak wogole to mi moja waga nigdy za specjalnie nie przeszkadzala... facetom sie podobalam zawsze... no i jeszcze kolezanki mnie zmotywowaly bo zawsze bylysmy takie 3 grube razem a teraz zostala tylko jedna gruba (ja)... jedna kolezanka schudla 23 kilo a druga 17... wiec stwierdzilam ze skoro one mogly to ja tez... no i oczywiscie jesli ktoras ma jeszcze biust na zbyciu to ja sie chetnie pisze... przejme w naprawde dobre rece... bedzie bardzo doceniany i kochany... przeze mnie oczywiscie bo maz to lubi i takie jakie sa... twierdzi ze nie lubi takich duzych ale ja mysle ze on tak mowi tylko dlatego zeby mi nie zrobic przykrosci... no to do pozniej...
-
witam po pracy... co ja lubie a czego nie u siebie??? hmmm... chyba latwiej wymienic czego nie lubie niz to co lubie... jakos nie przychodzi mi nic do glowy co ja moge u siebie lubic... moze nogi... sa calkiem zgrabne ale moglyby byc szczuplejsze... a nie lubie a wrecz nienawidze swojego brzucha bo jest wielki jak bym byla w ciazy... nie lubie swojego biustu bo jest zdecydowanie za maly... i pupy bo jakas taka nieksztaltna jest... i ostatnio tez bardzo nie lubie mojego drugiego podbrudka (a kiedys go nie bylo!!!)... twarz ogolnie moze byc gdyby nie to ze jest strasznie duza i co mnie zawsze martwilo nie mam kosci policzkowych tzn pewnie mam ale policzki mam jeszcze wieksze i skutecznie je maskuja... usta moga byc choc mogly by byc ciut pelniejsze... nos kluchowaty ale naszczescie maly wiec nie ma wielkiej tragedii... oczy tez moga byc ale wolalabym wieksze i bardziej niebieskie... no to wam napisalam... nie ma co wynika z tego ze jestem okropna... ale mam dobre serduszko chociaz... a jeszcze zapomnialam napisac ze mam paskudne paznokcie... co bym nie brala sa baaaardzo slabe rozdwajaja sie i lamia... ale juz sie pogodzilam z faktem ze jedynym rozwiazaniem dla mnie na dlugie paznokcie sa tipsy... no u mnie z dieta tak sobie ale lepiej niz gorzej... zobaczymy dzis... cos mi ciezko z tym odchudzaniem bo czekam na @ a on nie ma ochoty jakos przyjsc tylko kaze mi cierpiec przez zachcianki... zajrze pozniej paaaaa!!!!!
-
no wlasnie ja dzis wolne mialam i zamiast o tej porze jeszcze grzecznie spac to mnie nosi...
-
balbi dzieki ale mysle ze jeszcze nie jest ok moze za jakies 10 kiloskow juz bedzie w miare... to moze ja sie napije gugajna z tym ze ja herbatke poprosze bo kawki nie pijam... jakos dzis spac nie moge... wstalam o 4 i tak mnie jakos nosi... papierosy mi sie skonczyly a palic mi sie chce jak diabli a nie moge isc do sklepu bo moje dziecie jeszcze spi a nie bede go budzic tylko dlatego ze matce sie chce palic!!! mam nadzieje ze sie szybko obudzi... zajrze jeszcze pozniej oczywiscie...
-
dziewczynki przepraszam ze sie nie odzywalam ale jak zabalowalam w sobote to tak naprawde dopiero dzis doszlam do siebie... nie wazylam sie wczoraj poniewaz z mojej diety poki co nic nie wyszlo (zaczynam od jutra)... tylko jeszcze musze dzis sprawdzic czy jest sens bo cos mi sie okres spoznia i lece test ciazowy kupic (z reguly sie nie spoznia)... ale raczej w ciazy nie jestem bo brzuch mnie jakos tak zaczyna okresowo pobolewac wiec pewnie wkrotce nadejdzie... ale sprawdzic nie zaszkodzi... moj maz to by sie cieszyl jakby sie okazalo ze bedzie potomek ale ja powiedzialam ze najpierw musze schudnac... a ja sie z moim mezem poznalam na grilu u mojej przyjaciolki... przyszedl z inna dziewczyna a wyszedl ze mna... po miesiacu sie do niego wprowadzilam i tak juz zostalo...
-
no i przede wszystkim madziarek kuruj sie i do rzadnego szpitala ani mi sie waz!!! kizia trzymaj sie to tylko taki gorszy dzien... kazdy je ma... zobaczysz jutro bedzie lepiej...
-
witam z rana (jak dla mnie) sloneczko pieknie dzis mi swieci za oknem ale naszczescie nie jest za goraco.... nie wiem jak tam moja dieta bo jeszcze nic dzis nie jadlam ale wiem ze dzis bedzie ciezko z jej utrzymaniem bo ide na imprezke wieczorem... oj sie bedzie dzialo!!! zobacze sie z ludzmi ktorych juz dawno nie widzialam i sobie poplotkuje wkoncu z psiapsiulkami... ale sie ciesze... fajnie bedzie tralalalala.... wiem jedno trzezwa do domu nie wroce napewno... lece sie szykowac... paaaaaaaaa...
-
przepraszam ze sie nie odzywalam ale mialam troche klopotow osobistych... zmarla moja przyjaciolka i mnie to kompletnie rozwalilo... nawet nie wiadomo na co... dowiem sie dopiero za miesiac bo wtedy bedzie wynik sekcji zwlok... szok dla mnie to byl olbrzymi... taka mloda piekna dziewczyna... zostawila 7 letnia corke... ale coz zycie toczy sie dalej... nie musze mowic chyba ze ostatnio z moja dieta bylo kiepsko... tzn tej diety nie bylo... ale zaczynam od jutra od poczatku... tylko ze z inna waga startowa... dzis rano na wadze bylo 79,7 kg...
-
witam dziewczynki... powoli dochodze do siebie... zycie sie toczy wiec trzeba wkoncu zaczac zyc... od jutra powracam do diety... dobrze ze ostatnio duzo nie przytylam to przynajmniej nie zmarnowalam tego co do tej pory osiagnelam... u mnie na wadze dzis bylo 79,7 kg... ufff znow bedzie ciezko sie zebrac w sobie ale coz jak mus to mus
-
witam... chyba do was zaczne wracac powolutku... wczoraj pochowalismy kolezanke... ciezko bylo na zamknieciu trumny i na samym pogrzebie... zryczalysmy sie z dziewczynami strasznie... i nawet nie wiadomo na co zmarla bo wyniki sekcji beda dopiero za miesiac... ale coz zycie toczy sie dalej... trzeba sie wziac za siebie od poczatku bo ostatnio moja diete szlak trafil... dzis rano na wadze bylo 79,7 kg... dobrze ze po tych ostatnich szalenstwach nie poszlo do gory... niestety nie bylam w stanie ostatnio dietkowac bo ja mam tak jakos dziwnie ze jak mam jakies zmartwienie to jem i jem... jedzenie to dla mnie najlepszy pocieszyciel... nie umiem inaczej sobie poradzic ze smutkami... ale jestem juz i postaram sie wiecej nie grzeszyc... to moze ja od jutra zaczne bo nawet w lodowce nie mam nic dietetycznego musze dopiero zakupic... a u mnie burza wlasnie i straaaaaasznie leje... i grzmi....
-
moja diete trafil szlak... na razie nie mam sily na nic na diete tym bardziej... nie moge sie pozbierac... jak mi sie uda to sie odezwe...
-
nie mam sily narazie pisac... wybaczcie... jakos nie moge sie pozbierac... jak sie pozbieram to sie odezwe...
-
no to ja sobie wczoraj pogrzeszylam w diecie... najpierw zjadlam 3 kromki pelnoziarnistego z miodem pozniej jeszcze jedna z serem zoltym a nastepnie dwie grube z bialego chleba (o zgrozo!!! nie jadlam go juz od 1,5 miesiaca) jedna z serem zoltym a druga z wedlina do tego 2 pomidorki... pozniej poszlismy do kina na shreka trzeciego i zjadlam salatke cesar z kfc i loda magnum... a i jeszcze wzielam gryza qurrito bo chcialam sprobowac jak smakuje... a najgorsze jest to ze dalej jestem glodna... a jeszcze sie dzis wybralam pobuszowac po sklepach bo sporo wyprzedazy jest i zakupilam sobie spodnice i bluzke... a w trakcie zakupow zadzwonila moja kolezanka z bardzo smutna wiadomoscia ze nasza wspolna kolezanka zmarla na raka wczoraj... i normalnie dobry humor mi prysl... ale sie zryczalam... najgorsze ze osierocila 6 letnia corke a wychowywala ja sama... a wydawalo sie ze bedzie wszystko wpozadku bo po operacji i chemioterapii dlugo bylo wszystko dobrze az tu nagle chyba z tydzien temu poczula sie gorzej i juz jej nie ma... normalnie szok ze musza umierac tacy mlodzi ludzie... czasem normalnie juz mam tego dosc ze jestem taka bezsilna wobec tego... ze nie moge nic na to poradzic... ze nikt nie moze... ehhhhhh ;(
-
witam pieknie na 100 stronie... mialam isc dzis z rodzinka na basen ale niestety pogoda nam sie popsula... jeszcze nie pada ale chyba zaraz zacznie bo sie zachmurzylo bardzo... u mnie wczoraj bylo pol duzej jogobelli light, serek wiejski light i pol litra soku pomidorowego... za to dzis jestem glodna jak wilk wiec ide sie najesc...
-
podziwiam cie madziarek mnie nic by nie zmusilo do ruszenia mojego tlustego tylka i wprawienia go w ruch... tylko kochana nie przesadz zeby znow zdrowko nie dalo o sobie znac... nie chcemy chorej madziarek... no to z racji tego ze jestem po pracy lece spac... a jeszcze mialam napisac co wczoraj zjadlam wiec tak byla activia 2 male jogurty i 2 banany no i jeszcze oczywiscie cos od czego sie chyba nigdy nie uwolnie (czyt. slodycze!!!!) zjadlam 1 petitka w czekoladzie... dobrze ze 1 a nie 1 paczka... to dobranoc hihi :P
-
widze ze jak ani nie ma z nami to sie rozmowa nie klei... nic to dzis dzien wazenia wiec u mnie na wadze rowniutko 80 kilo... to i tak dobrze bo po moim obzarstwie w ostatnich dniach myslalam ze waga pojdzie w gore... ale ze dzis poniedzalek to mam mocne postanowienie poprawy i biore sie za siebie ostro... mam nadzieje ze w przyszlym tygodniu beda lepsze rezultaty...