Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

sad_angel

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. sad_angel

    moje serce złamane

    Nawet rzeka wylanych łez nie pomogła, dlaczego tak trudno jest wymazać 2 lata z pamięci? Dlaczego nie można użyć backspace albo korektora? Zostawić białą plamę i nic więcej... wiem, z czasem mija, już nie boli... czas leczy rany? Ale blizny zostają.. a pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu byliśmy razem nad morzem.. a dziś siedzę przed kompem i płacze, próbując pogodzić się z tym wszystkim.. powrót do szarej rzeczywistości, ostatnie sprzeczki, brak kontaktu.. Nie wiem dlaczego tak rozpaczam, przecież sama tego chciała, te rozmyślania o „nas”, jego słowa, które tak bolały, to, że potrafił się nie odzywać kilka dni, związek, który niszczył? Może sami zabiliśmy to co było między nami? Nie jestem ideałem, ale bardzo się starałam, starałam się zmienić, żeby było dobrze, na początku tak było, a później było tak samo jak przed naszą rozmową.. Znalazłam nawet dziś przypadkiem „list” od niego i te słowa „zawsze chce być z Tobą”, wspólne zdjęcia, które przypadkiem znalazły się nie w tym miejscu i nie o tej porze, tak bardzo to zabolało.. I te słowa „zasługujesz na kogoś lepszego”, to pytanie czy się zgadzam, było beznadziejne, tak jakby ktoś pytał czy potrzebne mi jest jeszcze serce, czy może już je sobie zabrać.. mimo, że bardzo tego nie chciałam, powiedziałam „tak”, przecież nie mogę zmusić go do miłości.. może tak będzie dla mnie lepiej, niedługo przejdzie, ale czy to nie wróci jak go zobaczę, a niestety jestem na to skazana, 2 razy w tygodniu..
  2. Powoli zaczynam mieć wszystkiego dość, wszystko mnie męczy, ten natłok głupich projektów i prezentacji, które tak naprawdę nie wnoszą niczego konkretnego, nie mają nawet konkretnego celu, siedzenie na zajęciach, wręcz bezproduktywne siedzenie staje się wręcz niemożliwe do przetrwania... Wielkimi krokami zbliża się sesja, oddanie końcowego projektu, powinnam iść z „czymś” konkretnym do promotora, a jak na razie nie mam nic… Do tego dochodzi ta cała sytuacja z moim A, już po prostu nie wiem o co chodzi, niby jest fajnie, ale coś wisi w powietrzu, może ja za dużo wymagam? Może za dużo oczekuje od niego, a sama nic nie wnoszę? To zastanawianie się po prostu mnie wykańcza... Chwilami zastanawiam się nad tym po co on ze mną jest? Może jestem za bardzo zazdrosna? Ale większość niby taki drobnostek, które powinny przejść niezauważone wbija kolejny gwóźdź do mojego serca, chociażby ostatnio .. napisałam, że jak się już zjawi na juwenaliach to niech da znać, ja byłam z naszą koleżanką i kolegą, jak się zjawił nie zadzwonił do mnie tylko do niej, wcześniej byliśmy razem powiedzmy w „pracy” i tylko zapytał czy idę na koncert, a nie czy mam ochotę iść z nimi.. Ma do mnie pretensje, że nie mówię mu gdzie i z kim wychodzę jak jestem w domu, ale on mi też tego nie mówi, czasem przypadkiem się dowiaduje, ma pretensje, że nie dzwonię i nie piszę jak jestem w domu, ale dom dla mnie jest taką odskocznią od komórki i neta, a kiedyś sam powiedział, że nie lubi głupich smsów ze streszczeniem całego dnia, a rozmowa przez Tel dłuższa niż 2 minuty to masakra.. więc nie wiem o co ma do mnie pretensje, odnoszę wrażenie, że wszyscy i wszystko jest ważniejsze ode mnie, nie pamiętam kiedy ostatnio byliśmy razem w kinie czy na spacerze.. Najlepszym lekarstwem jest rozmowa, ale nawet to nam nie wychodzi, bo albo kończy się sprzeczką i to tak, że to wszystko moja wina, albo kończy się w połowie, bo coś tam innego..
×