Witajcie...
mam dosyć nietypowy problem. Jestem od paru miesięcy z prawie 20 lat starszym facetem. Zanim nasza znajomość przerodzila sie w poważniejszy związek, tak naprawdę podobał mi sie bardzo ... jego kolega. Mniej więcej w tym samym wieku. Pociągał mnie fizycznie. Wiem, że ja też mu się podobam. Tylko on jest żonaty... Z moim obecnym partnerem połączyła mnie jakaś magiczna nić porozumienia. Początkowo była to przyjaźń. Również jest zajęty (chociaż to nieudane małżeństwo, praktycznie w rozsypce) więc nie dopuszczałam nawet innej płaszczyzny niż koleżeńska. Ale tak to już jest w relacjach damsko-męskich. Założenia sobie, a życie sobie. Wydawało mi się, że naprawdę bardzo go kocham. Nie wiem, co się stało, ale kiedy ostatnio spotkaliśmy się przypadkiem w 3-kę, tj z Tym kolegą, poczułam wielką niepewność. Nawet żal...Patrzyłam na tamtego i tak bardzo zapragnęłam z nim być. Widziałam też jego spojrzenia. Zawsze tak na mnie patrzy. Ale co z tego, ma rodzinę. Kiedyś wydawało mi się, że coś próbuje w moim kierunku..pojawiły się różne sugestie co do jego małżeństwa...nawet 1 zaproszenie. Tyle, że nie mogłam z niego skorzystać ze względu na okoliczności i miejsce ... Odniosłam jednak wrażenie, że kiedy zauważył, jak rozumiem się z jego kolegą, usunął się na bok. Nie wie, że jesteśmy razem, ponieważ tamten też ma rodzinę i zachowujemy to w tajemnicy...Może to widać i czuć bez słów? Pogubiłam się w tym wszystkim. Z jednym świetnie się rozumiem. Drugi tak bardzo mnie pociąga....