Witam:) W tą środę byłam na ślubie Polaków którzy od lat mieszkają w Norwegii i tak właściwie zrobili pokazówę dla swoich przyjaciół Norwegów którzy byli zaproszeni na ten ślub.Byłam pierwszy raz na takim ślubie gdzie ksiądz sam nie wiedział komu daje ten ślub , zero nauk przedmałżeńskich wszystko rodzice pani młodej to zrobili.Świadkowie Norwegowie -ludzie z klubu harlejowców pozostali 40 przyjaciół ubrani w kościele w dżinsy ,kamizelki dziewczyny w kozaki wszyscy mieli pełno tatuaży że przerażenie księdza było widoczne.Z rodziny pana młodego przyszła skłócona rodzina (10osób)jego matka ledwo się trzymała na nogach a najlepsze było wesele.Jedzenia tyle że...kiszki marsza grały,zabaw żadnych,w Norwegii piwo jest drogie więc lało się strumieniami a inny alkohol niestety jak na lekarstwo.Pan młody i pani młoda rodziny omijali tylko z przyjaciółmi po norwesku nawijali każdy w grupkach siedział sztywno aż do 2 w nocy no i do domu.Poprawiny tylko dla Norwegów zrobili a rodzina niestety...ciekawe czy tylko ja mam takie odczucie dziwne co do tego ślubu.Pozdrawiam