Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

IKa0019

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Hej, nie było mnie chwilkę, a tu takie CUDA! Enigmuś GRATULACJE!!!!! Strasznie się cieszę, że Ci się udało. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Taka wiadomość na weekend, super! Jednym słowem - trzeba wierzyć i zawsze mieć nadzieję!
  2. Nadwiślanko, ja też wychodzę z założenia - co ma być to będzie. Nic na siłę. U nas też jest problem z żołnierzykami. Jest ich mało i są mało ruchliwe, ale niektórzy lekarze twierdzą, że wystarczy jeden hero, by zostać mamuśką. No cóż, staram się w to wierzyć. A co do badań, inseminacji, itp. również nie przechodzę ich bez problemów, boli mnie cholernie, a na hsc myślałam, że umrę z bólu. Dali mi miejscowe znieczulenie, które guzik pomogło. Niestety ból wpisany jest w nasze życie. Co do adopcji, to może jest to jakieś wyjście z sytuacji. Słyszałam takie historie, że pary, które zaadoptowały bejbika, po jakimś czasie zostają biologicznymi rodzicami. Myślę, że adopcja sprawia, że odblokowują się, nie mają już \"parcia\" na dziecko, wyluzowują się i trach! Jest ciąża. Może coś w tym jest. W każdym razie trzymam kciuki za pomyślność każdej twojej decyzji. Ja ostatnio byłam u któregoś już z kolei gina (coś nie mogę trafić na jakiegoś kompetentnego), żeby dowiedzieć się co tam z moim polipem. Przy okazji zrobił mi usg dopochwowe i okazało się, że miałam piękny duuuży pęcherzyk i wspaniałe, duże ujście do szyjki (czy coś w tym stylu) - mówi, że rzadko takie się spotyka. Jednym słowem super warunki. Kazał działać przez trzy dni, a nuż się uda. I działaliśmy. Dupsko kazał trzymać wyżej niż całą resztę (ha ha), żeby nie wypłynął żaden z żołnierzyków i miały ułatwione dojście do celu. Zobaczymy, co wyjdzie z tych naszych fikołków. A jeżeli pojawi się @ to wówczas zajmie się moim polipem. Jestem zapisana do szpitala na 13 sierpnia brrrr. Pozdrowionka dla wszystkich forumowiczek.
  3. Enigmuś, głowa do góry! Pamiętaj, że po nocy zawsze przychodzi dzień! Zobaczysz twoje pęcherzyki teraz mają się nienajlepiej, ale za miesiąc wezmą się w garść i urosną jak się patrzy! Grunt to pozytywne myślenie! Duża buźka!
  4. Emika być może sie mylę. Ja miałam 5-krotny wzrost po tabletce i endokrynolog powiedział, że jest ok i że nic nie wskazuje na mikrogroczulaka. Nawet nie wiedziałam, że robi się trzecie badanie. Ile to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć podczas rozmowy! Menia nie wiem, jakie miałaś wyniki, ale to co dziewczyny piszą to bardzo cenne źródło informacji. Pozdrawiam!
  5. Witam, witam niestety Enigmuś przyszła wstręciucha @ i to jędza 4 dni przed czasem! Ale muszę się przyznać, że już powoli dostawałam szału. To czekanie jest okropne. Cycuszki bolały jak nie wiem co. Kupiłam test, ale jakoś nie miałam odwagi go użyć. Jednak gdy się już zdecydowałam, to się framuga pojawiła! Popłakałam się z nerwów i chyba trochę z bezsilności. Dzisiaj byłam na usg, mój gin chciał zobaczyć, czy nic tam w jajnikach nie zostało. No i rozliczyłam się z nim w końcu, ale zapłaciłam mu z ciężkim sercem. Tak szybko schował całą kasę do kieszeni, że szok. Normalnie zdzierca! Teraz planuję zmienić klinikę. Ostatnio dzwoniłam do jednej z prywatnych we Wrocławiu (Invimed) i tam zabieg razem z przygotowaniami nie wyjdzie drożej niż 1000 zł. A ja tyle przepłaciłam! Ale tak to jest, teraz jestem już mądrzejsza o nowe doświadczenia i wiem o wiele więcej niż jeszcze miesiąc temu. I to też wasza zasługa, kochane forumowiczki! Bardzo się cieszę, że do was trafiłam. Postanowiłam, że teraz robię sobie przed następną inseminacją 2-3 miesiące przerwy. Zacznę chyba od września lub października przygotowania. Może natura sama się zmobilizuje, a może pomoże urlopik? W sierpniu zamierzam dobrze wypocząć i rozładować wszystkie stresy, bo one też mi tu mącą. Gin powiedział, że pod wpływem stresu blokują się jajowody i nie przepuszczają żołnierzyków i podstawa to się nie denerwować. Łatwo mówić! A może któraś z forumowiczek zna jakąś dobrą klinikę we Wrocławiu? I jeszcze jedno, jak można się wpisać do tabelek?
  6. Witam cieplutko, pytałam o koszt inseminacji, bo mi to siedzi w głowie. Ale może pokrótce streszczę o co mi chodzi. Każda wizyta u mojego gina, a było ich przed inseminacja 5 lub 6 (już nie pamiętam) kosztuje 100 zł. Do tego doszły leki przed inseminacją, koszt. ok. 600 zł i za sam zabieg gin zażyczył sobie 1500 zł. Przed inseminacją powiedział mi o tych kosztach, ale myślałam, że zapłacę za to w szpitalu i dostanę rachunek. Tak więc w szpitalu miałam robione 3 usg, badanie moczu oraz inseminację i nie płaciłam za to. O warunkach szpitalnych nie wspomnę. Teraz wiem, że gin weźmie tą kasę do swojej kieszeni, a on przecież nie ponosi żadnych kosztów! Wszystko zrobił w szpitalu, który nie dostanie chyba za to ani grosza. I jaka suma! Dowiadywałam się w prywatnej klinice ile kosztuje taki zabieg razem z przygotowaniem oraz wizytami i wyszło ok. 900 zł (oczywiście bez leków), a nie ponad 2 tys! Obłęd. Jeszcze mu co prawda nie zapłaciłam, bo umówiliśmy się na \"uregulowanie\" rachunku przy następnej wizycie. Jednak po przeanalizowaniu tego wszystkiego wkurzyłam się na maxa. Mam ochotę w ogóle mu nie płacić, z drugiej jednak strony, to chyba nie będzie w porządku, mimo wszystko. Gdybym wiedziała, że tak to wygląda, to grubo bym się zastanawiała, czy korzystać z jego usług! I jak pielęgniarki mają nie strajkować, jak całą pulę zgarniają lekarze, którym zresztą też mało! Ale się zdenerwowałam. Sorki, że tak się wyżalam, ale musiałam to z siebie wyrzucić. pa pa
  7. Cześć kobitki, Uściski i buziaczki dla Was. Pędzę zaraz do lekarza, więc muszę już uciekać. Chciałam się tylko przywitać i powiedzieć, że jestem z Wami. Pa pa
  8. Witajcie kochaniutkie, Sysia, fajnie, że jesteś dobrej myśli. Tak trzymaj, wiara potrafi zdziałać cuda. A co do bocianów, to ja każdego dnia widzę je i tak sobie myślę, że może niedługo wrzucą mi cosik przez komin. Byłoby super. Ostatnio o mało bociek nie wpadł nam pod samochód, był tak blisko i pomyślałam sobie, że może to jakiś znak. Ha ha, a co tam! Dzisiaj siódmy dzień Gonalu, jutro usg. Trochę się denerwuję. Buziaki!
  9. oczywiście chciałam napisać z innym mężczyzną (patrz: trzecia linijka od dołu), ale obciach!! sorki. JaChceFasolke trzymam kciuki!!! papa
  10. Dziewuszki WIELKIE DZIĘKI za ciepłe przywitanie. Gosiaczek76 wcześniej brałam duphaston, clostyrbegyt, luteinę i bromergon. Ten ostatni zażywam nadal, bo mam problemy z prolaktyną. Mój rekord sprzed kilku lat: 98, gdzie max było 25. Teraz mam 19, a lekarz powiedział, że wynik i tak jest za wysoki, zwłaszcza że biorę dwie tabletki bromergonu dziennie. Najlepiej jakby było ok. 13... (Jasne, super byłoby mieć książkowe wyniki). Ale mikrogroczulaka nie mam, a takie były początkowe podejrzenia. Zresztą całe moje dotychczasowe leczenie, jak sobie teraz wszystko przemyślę, poukładam i popatrzę na nie z perspektywy czasu to stwierdzam, że było fatalne. Odwiedziłam na przestrzeni kilku lat paru ginekologów, jeden mądrzejszy od drugiego. Nie miałam zrobionych podstawowych badań, m.in. hormonalnych, a gdy tylko się o nie upominałam to mój prowadzący lekarz stwierdził, że to co on zaleca jest ok i będzie dobrze. Miałam badany tylko poziom prolaktyny i zrobione HSG (wynik w porządku). I tak mijał miesiąc za miesiącem, rok za rokiem... Potem były niemałe perypetie życiowe i od kilku miesięcy ponowne starania o dzidziusia, ale już u innego lekarza, z zupełnie innym podejściem i... z innym mężczyznom. Jestem wściekła na siebie, że dałam się tak długo zwodzić, a latka lecą... Z drugiej jednak strony, myślę, że nic nie dzieje się bez przyczyny i tak musiało być. Być może teraz się uda. POZDRAWIAM SERDECZNIE
×