Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Marghi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Marghi

  1. myszka151984 ,ja Cię rozumię,potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz;)ufffffffffffff Mam znowu dobrą wiadomość:D tym razem od Madzi 0808 :D:D:D OD GODZ.11;25 MADZIA JEST MAMUSIĄ :D URODZIŁA CÓRECZKĘ PAULINKĘ SN-WAŻY 355O I MA 52CM. PORÓD TRWAŁ 4GODZINY-MA TYLKO DWA SZWY. Kochana GRATULUJE
  2. Nesia:) Piszesz....Jako znana czarownica napiszę Ci nie martw się, masz to u mnie załatwione!!!...... Przepowiedz mi coś pozytywnego;) Nie wiem jak Wy,ale ja pomijając to,że się zle czuję,to jeszcze jestem tak nerwowa,że nie sposób to opisać-nie podchodz,bo zabije.
  3. Dziewczyny,co do anestezjologa to nie wiem,ale wg. mni eon musi być non stop na dyżuże,sytuacje są rózne.Moja kuzynka rodziła sn.masakra,ale potem okazało się ,że musi jednak mieć cc i w tempie expres wiezli ją w srodku nocy z porodówki na sale operacyjną.jAK ja rodzilam tez z bólami była kobieta,jak potem sie okazało,że musiała być cięta,bo zaczeło się odklejać łżysko.I co jak wtedy podejmować dalsze postępowanie bez anestezjologa?Nigdy do końca nie wiadomo co sie może dziać i kogo Ci moga na izbe przyjęć przywieś o każdej porze dnia i nocy. Od kilku dni mam taką zgage,że ciężko mi z nią żyć .Nie biorę nic,aby dziecka nie faszerować,to muszę jakoś przeżyc;) Mam ochotę na kawe,chyba sobie zrobię siki z jednej łyżeczki nie w filiżance a w szklance,aby byla bardziej lurowata;)
  4. Szatynko ,nie wiem co powiedzieć,ale mi zlecono magnez ,a nawet podniesiono dawkę w styczniu ze względu na stawiający się brzuch,magnez zapobiega skurczom.Pamiętam jak lezalm w szpitalu w styczniu to gin mi zleciła magnez dozylnie i powiedziała,że jezeli magnez sobie ze stawianiem brzucha nie poradzi to będzie mi musiała dać fenoterol,ale magnez sytuacje opanował. Do 6stycznia brałam magne B6 tam jest 48mg magnezu w tab.a w magnokalu jest go 250mg w jednej tab.
  5. Eulalia Kochana,powiedz mi jeszcze czy bierzesz może magnez? bo mi wczoraj gin. powiedziała,abym sobie brała po 2 tab magnokalu,tj. 250mg magnezu i 250mg potasu + do tego piję jeszcze melise.Co prawda jakby się już nasze smerfusie urodzily to problemu nie ma,ale zawsze jest lepiej jak sie je w łonie donosi chociaz do końca 38tc. Oszczędzaj się i nie stresuj się tymi piepszonymi drożdzakami,bo wczesniej czy pózniej to wyplenisz a dziecku to zapewne nie zaszkodzi.Mój mały tez miał pleśniawki na języczkui na policzkach w buzi oczywiscie-przecierałam mu to i mineło bez większego problemu. Naprawde nie martw się tym ,aż tak bardzo.
  6. Eulalio Twój mąż też może być nosicielem grzyba,drożdzaków,a to dziadostwo u mężczyzn przebiega bezobjawowo.Ja z tego wszystkiego wczoraj zapomnialąm poprosić gin. o coś profilaktycznego dla męża na przyszłość,bo po porodzie,tz.po połogu będziemy się kochać;) Swego czasu miałąm jaiegoś grZyba w pochwie i leczenie gin.zastosowała jak i mnie tak i mężowi.Ni epamiętam co brał doustnie,ale na 100% smarował pisiaka:D maścią pimafucin.Grzybami się zaraża podczas sexu i cvo z tego ja sie kobieta wyleczy a mężczyzna przy najbliższym stosunku ją zarazi. Nie stresuj się ,aż tak tymi drożdzakami,bo przez te nerwy wcześniej urodzisz,a dobrze by było ,abyśmy chociaż troszkę te nasze dzieciaczki ponosiły w naszych brzuchać.Masz co masz,ale to nie jest,az tak grozne.Jeżeli nic nie wskórasz teraz to powiedz przy porodzie ,że masz co masz,pokaż im wynik wymazu.
  7. Bitte cappucina Bardzo mi przykro z powodu straty dziadzia:( niestety tak to już w życiu jest,że wcześniej czy pózniej trzeba odejść,a najbliższym jest ciężko przezyć to rozstanie.Tule mocno. Piszesz ,że Cię dół łapie,ale powiem Ci,ze to chyba jest objaw normalny przedporodowy,bo u mnie jest to samo:( jeszcze przed momentem dowiedziałam się,że zostałam bez położnej.Moja ciocia dostała pilny telefon od swojej córki która także nie dawno urodzila dziecko i musiala jechać do niej do Irlandii.Zajebiście:(:(:(:(:( ale to jest mój pech który mi towarzyszy przez całe życie,mi nic łatwo w zyciu nie przyszło,przeszkody ja kłody mi leżą wiecznie pod nogami:( Nie martw się,bo zapewne urodzisz szybko i sprawnie.Tule:) Eulalia Kochana,nie załamuj się tymi drożdzakami,bo myślę,że gdyby byly grozne to gin . by tego tak nie zostawił.CO do tego kremu gynozal,to jeszcze wczoraj o nim moja gin. nadmieniala,jest to nowość nie wszyscy gin. go znają i stosują.Mój mąż w 10aptekach był za nim mi go kupił. Nie odszedł mi czop,nie mam upławów czy coś tam lejącego mi się z pochwy.Twardnieje mi bardzo i bardzo,ale to bardzo często brzuch,bolą mnie pachwiny i pochwa przy ruchu,chodzeniu ,poruszaniu/jak siedzę nieruchomo to wtedy nie czuję bólu/,no i wczoraj na ktg jak Ci już pisalam wyzej zaczeły się zaznaczac skurcze,czuję,że mi ciągnie brzuch w dół,ale nie moge tego nazwać jakimś tam bólem.Boję sie,,ze coś sie zaczyna dziać. Gin. powiedziala,że gdyby to była pierwsza ciaża,to jeszcze trochę bym napewno wytrzymała,ale ,ze to jest już druga to może być tak,że jeszcze z tydzień wytrzymam ,a może być poród już po mimo to,że wczoraj szykja miala 2,5cm.Brzuch twardnieje,skurcze są to i szyjka będzie sie skracać,rozwarcie i rodzimy,ale tego nie da się przewidzieć w 100% jak i w jakim tempie będzie to postępowało.Nie martw się,urodzisz i Ty szczęśliwie-zobaczysz Napisz ja będziesz mogła,co i jakie objawy odczuwasz,tak dla porównania;) Buzka:D:D:D Mama Małej Gwiazdki Bądz dobrej myśli,masz przyjaciółkę która Ci zrobi cięcie,a to jest DUUUUUUUUUUUUŻY plus,zapewne zrobi dla Ciebie 100kroć więcej niż jest to w jej mocy-zobaczysz:) Przepuklina? też mam nadzieję,że minie ucisk jak sie dzidzia urodzi i ból minie,wróci wszystko do normy,a Ty oczywiście z Księżniczką i mężulkiem do domu.Nie masz nic co może zagrażać zdrowiu i życiu dziecka,a wiec luzik.O tej przeklętej przepuklinie nie myśl,bo zobavzysz,że nie będzie tak zle.Kiedyś tam sobie ja zrobisz i przestanie Ci zadręczać życie-zobaczysz. Tulę Was mooocno wszystkie,Scobby,Loma itd..... Pozdrowiłam marcowe szczęście,jak coś napisze to przeażę Wam. Nesia,cieszę sie razem z Tobą i życzę aby szczęście i radość zawsze było wśród Was.Miło się Ciebie czyta ,piszesz tak pogodnie... Ciumki dla synka i małej perełki:) A ja mam brzuch jak kamień
  8. Eulalia Nie załamuj się,nie sprawdzałąm w necie,ale myślęże gdyby drożdzaki były bardzo grozne to zapewne by Ci coś przepisal na nie gin.Nie wiem ,może zadzwon i zapytaj,powiedz o tym kremie dopochwowym gynazol/co miałam ja/ Coś czytalam kiedyś,że jak sie zarazi dziecko czymś od matki to może mieć pleśniawki itp,ale nie sądzę,aby były drożdzaki tak grozne jak np.streptococcus.Krem gynazol,aplikujesz jednorazowo i działanie ma kilka dni. Kochana,gynazol,gynalgin,pimafucin to wsztstko jest na recepte i kosztuje w granicach 40zł za wyjatkiem gynalginu który kosztuje 7zł lactovaginal kosztuje 28zł ijest bez recepty,ale to nie leczy tego dziadostwa,a wspomaga tylko. Zadzwon może do gin i porozmawiaj, a ja nic nie osiągniesz to powiedz zaraz na izbie przyjęć jak pojedziesz do porodu.Nie wiem dlaczego tak postępuje Twoj lekarz,nie umię Ci wytłumaczyć.Skoro ja biorę te globulki i krem to dlaczego miałby Tobie zaszkodzić.W minionej ciaży stosowałam pimafucin i synka mam całego i zdrowego. Przepisany miałam takze i tym razem pimafucin 6 globulek ale potem gin. zmieniła mi na ten krem gynazol,aby było szybciej w tym słowa znaczeniu,ze gynazol stosuje raz ,potem 5 dni przerwy i można robić wymaz a pimafucin stosujesz przez 6 dni-chciała mi jeszcze gin przed porodem zrobić powtórny wymaz. Sorry,że piszę tak chaotycznie,ale coś nie bardzo sie czuje,boje sie,że bede i ja rodzić na dniach.
  9. Eulalia Nie załamuj się,nie sprawdzałąm w necie,ale myślęże gdyby drożdzaki były bardzo grozne to zapewne by Ci coś przepisal na nie gin.Nie wiem ,może zadzwon i zapytaj,powiedz o tym kremie dopochwowym gynazol/co miałam ja/ Coś czytalam kiedyś,że jak sie zarazi dziecko czymś od matki to może mieć pleśniawki itp,ale nie sądzę,aby były drożdzaki tak grozne jak np.streptococcus.Krem gynazol,aplikujesz jednorazowo i działanie ma kilka dni. Kochana,gynazol,gynalgin,pimafucin to wsztstko jest na recepte i kosztuje w granicach 40zł za wyjatkiem gynalginu który kosztuje 7zł lactovaginal kosztuje 28zł ijest bez recepty,ale to nie leczy tego dziadostwa,a wspomaga tylko. Zadzwon może do gin i porozmawiaj, a ja nic nie osiągniesz to powiedz zaraz na izbie przyjęć jak pojedziesz do porodu.Nie wiem dlaczego tak postępuje Twoj lekarz,nie umię Ci wytłumaczyć.Skoro ja biorę te globulki i krem to dlaczego miałby Tobie zaszkodzić.W minionej ciaży stosowałam pimafucin i synka mam całego i zdrowego. Przepisany miałam takze i tym razem pimafucin 6 globulek ale potem gin. zmieniła mi na ten krem gynazol,aby było szybciej w tym słowa znaczeniu,ze gynazol stosuje raz ,potem 5 dni przerwy i można robić wymaz a pimafucin stosujesz przez 6 dni-chciała mi jeszcze gin przed porodem zrobić powtórny wymaz. Sorry,że piszę tak chaotycznie,ale coś nie bardzo sie czuje,boje sie,że bede i ja rodzić na dniach.
  10. Eulalia Teraz doczytalam-jestem strasznie zakręcona....... Nie miałam robionego antybiogramu,drożdzaki mi wyszły w moczu i gin .powiedziałą tydzień temu ,że skorosą w moczu to mogą i byc w pochwie-odczuwałam lekki świąd po mimo to,że stosowałam globulki gynalgin i lactovaginal.Nie mogła mi wtedy zrobić wymazu,bo aplikowałam globulki,dała krem i wczoraj zrobila wymaz-ale jak już pisałam widzę poprawę po gynazolu.Dodam,że nie miałąm i nie mam problemu z upławami,jakaś tam delikatna wydzielina,czasem pod biel,czasem pod krem lub pod delikatną zółć podchodząca kolorem i to wszystko,a mam streptococcusa wykrytego i te nie liczne drozdzaki
  11. Eulalia Na drożdzaki dostalam krem dopochwowy który stosuje się jednorazowo-GYNAZOL.Jeszcze wczoraj moja gin.mówiła,że jest bardzo dobry,jest to jeszcze raczej nowość,bo podobno nie wszyscy lekarze go jeszcze przepisują. Czuję po nim poprawe,bo wcześniej swędzialo mnie momentami w pochwie i zaraz przy wejsciu do niej ,a teraz już nie. Madzia 0808 Kochana,chyba Ci się poród rozkręca powoli,albo i szybko-trudno powiedzieć-sama to stwirdzisz po objawach. Ten ból z pleców w brzuch o którym piszesz to skurcze,ja także je już zaczynam dostawać mam to potwierdzone po wczorajsztm ktg-rysuja mi się już powoli.Brzuch mi nie twardnieje ,a kamienieje i gin. wczoraj po ktg. powiedziała mi,że mogę urodzić za 3 dni jak i za tydzień,to jest ciężko przewidzieć,ale tez mnie już bierze.Szyjka jeszcze jest,ma 2cm i nie ma rozwarcia,ale przy drugim porodzie podobno jest już inaczej jak przy pierwszym,może sie akcja porodowa rozwijać w sposób błyskawiczny. Co prawda u mnie jest zaledwie 36tc i 2dni,ale dziecko jest duze,łóżysko dojrzałe,nie ma powodu do zmartwienia gdyby nawet poród był teraz-tak powiedziała gin. Mnie jakiś strach wielki ogarnął:( Dostałam sms-ka od SZCZĘŚCIA MARCOWEGO:) Pisze; Hej Gosiu-u nas wszystko ok-zaraz będe pionizowana i czekam aż mi przywiozą synka po nocy.Jakie wiesci z forum? było więcej porodów?Czuję się jak nowonarodzona-wczoraj miałam kryzys,przez pare godzin obkurczająca się macica dala mi popalić.Pozdrów dziewczyny ode mnie-buziaki
  12. Madzia,moze pełnia Cię ruszy:)życzę powodzeniaporodu typu naszej założycielki tego topiku
  13. Eulalia Kurcze blade co za lekarz? nie zważył dziecka,no dobra ,to jeszcze można przeboleć,ale nie zrobil usg? i co najważniejsze nie sprawdził jaki jest stan szyjki?no chyba przegioł pałe Ja jak rodziłam synka to zajechałam do szpitala okolo 6 rano ,zrobili mi ktg-zero skurczy,a po badaniu gin. okazało się,że szyjki już nie ma i jest rozwarcie na 6cm Trzymam kciuki,abyś już tuż tuż mogla tulić swojego Syneczka:) Ja dzisiaj ide do gin. na wymaz i aby zobaczyć w jakim stanie jest szyjka.Mam także nadzieję,że wytrzymam jeszcze kilka dni,abym zdążyła przed porodem odebrać wynik wymazu.Wczesniej nie mogłam go zrobić ze względu na aplikowane globulki i ostatnio krem dopochwowy jednorazowo na drożdzaki Zyczę dużo sił i zdrowia dla Taty
  14. Madzia moj nr. jest w kontaktach na poczcie
  15. Sms od MARCOWE SZCZĘŚCIE:D:D:D O 8:20 na świecie pojawil się najcudowniejszy STAŚ-dostał 10 punktów,waży 3730 i ma 60cm Agatko GRATULUJE SERDECZNIE :D:D:D
  16. Kochane dziewczynki,wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta:D
  17. Kochane dziewczynki,wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta:D
  18. Dziewczynki wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta:D:D:D No ja także myślę,że nasza Marcowe szczęście słyszała już głos płaczu swojego Skarba:) Ja idę do gin.zobaczymy co mi powie.Wczoraj dość konkretnie opadł mi brzych
  19. Marcowe szczęście nie chcę sie wychylać,ale chyba natura chce mi dzidzia wypchać na świat:p
  20. 7. MIESIĄC - Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą „piłkę. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8. MIESIĄC - Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: „Łokieć! Łokieć!. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9. MIESIĄC - Zaatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat
  21. PAMIETNIK Z BRZUSZKA Nieraz zastanawialiście się, co czuje dziecko baraszkujące w brzuchu, prawda? Teraz macie szansę się tego dowiedzieć. Oto specjalnie dla was niezwykła relacja „z miejsca zdarzenia. Opowieść o tym, jak plemnik przeistacza się w człowieka... Ale jestem padnięty! Gdybym wiedział, że ten wyścig tak mnie wykończy, to pewnie w ogóle bym nie startował. Jednak rozpędziłem się, no i proszę wygrałem! Podobno w tej konkurencji zwycięzca bierze wszystko. Taka plotka poszła wśród kolegów plemników. Szczerze mówiąc, na razie jestem trochę rozczarowany: nic się nie dzieje! Rozsiadłem się więc wygodnie i czekam. 1. MIESIĄC - Spotkanie z komórką Było tak: tata przez całe popołudnie stał przy kuchni i pichcił. Chińszczyzna to jego danie popisowe. Mama zapaliła świece, żeby zrobić nastrój. Wypili trochę wina. Potem puścili sobie fajną muzyczkę. A później to już niestety nie wiem, co było, bo musiałem walczyć o „swój kawałek podłogi. Zrobiło się strasznie ciasno. Co sekundę dokwaterowywali nam trzy tysiące nowych plemników. Normalnie nie było czym oddychać! Na dodatek każdy się wiercił. To się musiało źle skończyć. W pewnym momencie atmosfera stała się tak gorąca, że nie mogliśmy już tego wytrzymać. Nie pamiętam, kto krzyknął „naprzód!. Nagle wszyscy wystrzeliliśmy jak z procy z zawrotną prędkością. Pierwsze chwile to była dosłownie walka na śmierć i życie. Musiałem pokonać prawie półmetrowe, zwinięte nasieniowody. Potem jeszcze cewka moczowa, a dalej... Kochani, dalej to był już inny świat. Pochwa, macica i w końcu jajowody. Lecieliśmy wszyscy na złamanie karku. Choć może to złe określenie, bo właściwie trzeba było piąć się w górę. Peleton przyśpieszył. Najsłabsi nie wytrzymywali tempa. Na ostatniej prostej z 400 milionów zostało nas już tylko kilka tysięcy, a i tak większość była wyczerpana. I właśnie wtedy ją ujrzałem: gigantyczną kulę o średnicy 0,2 milimetra. Komórka jajowa. Piękna. Nie miałem wątpliwości przede mną meta. Nie było łatwo się do niej dostać. Resztką sił odpaliłem swoją enzymatyczną piłę łańcuchową, rozciąłem otoczkę i wcisnąłem się do środka. Ha! Wszyscy próbowali, a udało się tylko mnie. Drugiego miejsca nie przyznano. Po drodze zgubiłem gdzieś ogonek, ale co tam. Coś mi mówi, że warto... 2. MIESIĄC - Jak samotna rybka Narzekałem, że nic się nie dzieje? Przeciwnie, dzieje się aż za dużo. Przede wszystkim nie jestem już przystojnym plemniczkiem. Przypominam galaretkę. Chociaż nie, chyba raczej kijankę. Albo rybkę. Tak. Wyglądam jak mała rybka. Dzisiaj, bo jutro mogę przypominać coś całkiem innego. Wszystko zmienia się z sekundy na sekundę. Rosnę jak na drożdżach. Wyrosły mi ramionka i nóżki z takimi śmiesznymi paluszkami. Po bokach głowy mam dwie ciemne plamki i dwie niewielkie dziurki. Myślę, że to będą po prostu oczy i uszy. Nie chwaląc się, mam też kilka osiągnięć. Otóż, udało mi się odczepić od ściany macicy i znowu mogę się poruszać. Wprawdzie nie tak szybko jak we wczesnej młodości, ale i tak jest nieźle. Próbuję też otwierać buzię (choć na razie nie mogę powiedzieć, że jestem w tym mistrzem). Za to wczoraj dokonałem wiekopomnego odkrycia: mam już serduszko! Malutkie jak ziarenko maku, ale pulsuje jak oszalałe. Prawdziwa rewolucja dzieje się w środku mojego ciała. Skórka jest cienka jak pergamin, więc wszystko widać jak na dłoni. Mam już kręgosłup i żebra grubości włosa. Rosną płuca, wątroba, nerki, mózg. Wszystko naraz. Przyznam się wam, że to strasznie męczące. Najgorsze jest to, że odwalam tu taką robotę i nie mogę liczyć na niczyją pomoc. Zresztą, wcale nie jestem pewien, czy ktoś w ogóle wie o moim istnieniu. Halo! Jestem tu! 3. MIESIĄC - Ujawniam się Mama już wie. Postarałem się o to. Jakich metod użyłem? Wykorzystałem cały wachlarz możliwości: mdłości, huśtawkę nastrojów, senność, wrażliwość na zapachy, obrzmienie piersi, zachcianki, trądzik... W końcu cel uświęca środki, prawda? OK, może rzeczywiście trochę przesadziłem, ale trzeba było dziewczynę przywołać do porządku. W końcu będzie moją matką. Musi o siebie zadbać. Moja strategia, choć kontrowersyjna, już przyniosła pierwsze efekty. Mama rzuciła palenie i zaczęła więcej odpoczywać. Przestała też wysiadywać po nocach przed komputerem. Ulżyło mi. Godzinami byłem ściśnięty jak sardynka. Na dodatek te okropne dżinsy. Nie znoszę ich! Co z tego, że mama rozepnie jeden guzik? Kobieto! Ja mam już prawie sześć centymetrów i potrzebuję przestrzeni. W końcu zaczynam przypominać człowieka. Mam wszystko, co trzeba. Nawet powieki i paznokcie. Tylko głowa ciągle jest jakaś nieproporcjonalnie duża. Za to twarz poezja. Wyraźna szczęka, podbródek i całkiem fajna górna warga. Nosa jeszcze nie ma, ale są już dziurki. Podsumowując: niezły ze mnie przystojniak. Mama jeszcze o tym nie wie, ale wam już mogę zdradzić tę tajemnicę: jestem chłopcem. Właśnie wyrosły mi jądra i malutki penis (co jak co, ale ten to na pewno jeszcze urośnie. 4. MIESIĄC - Ćwiczę i robię się mądrzejszy Powoli oswajam się z sytuacją. Nie mogę narzekać. Mam tu ciepło i cicho. Miejsca sporo, więc spaceruję, ile mogę. Jedyny minus to niewiele atrakcji. Z nudów zacząłem ssać palec. Drobiazg, a cieszy. Od czasu do czasu łyknę sobie też trochę tego płynu, w którym pływam. Słodki. Nie jest to może pitna czekolada, ale i tak smaczny. A więc piję, siusiam... i tak to się kręci. Cały pokryłem się śmiesznym meszkiem. Mam już brwi i pierwsze cienkie włoski na głowie. A jak za długo kopię, to zaczynam się pocić. Dziwna sprawa, co nie? Przerzucam się wtedy na spokojne ćwiczenia oddechowe. Człowiek nigdy nie wie, co może mu się kiedyś w życiu przydać. propos ćwiczeń. Nauczyłem się już wydymać policzki i marszczyć czoło. Szkoda, że nie mogę spojrzeć w lustro. Czuję, że w robieniu min jestem absolutnie bezkonkurencyjny mam taki śmieszny zadarty nosek. Martwi mnie tylko, że staję się coraz bardziej wrażliwy. Wystarczy najlżejsze muśnięcie pępowiny, a już cały staję na baczność. Takie przygody zakłócają mi drzemkę, a dopiero co odkryłem jej uroki. Domyślam się, skąd ta nadwrażliwość. Co minutę w mózgu tworzy mi się aż 250 tysięcy nowych komórek nerwowych. Coraz wyraźniej dociera do mnie, jak bardzo jestem unikalny. Jedyny na świecie. Mam już nawet linie papilarne. Tylko czy komuś w ogóle potrzebne są moje odciski palców? 5. MIESIĄC - Potrzebuję czułości W końcu udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hurra! Już powoli zaczynałem wątpić, że to w ogóle możliwe. Kopałem, kopałem i nic. A któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 dekagramów uderzyłem w ścianę macicy. Mama aż podskoczyła. Poklepała delikatnie w to miejsce. Odpuknąłem jej. A wtedy ona się rozpłakała. Kompletnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tego momentu coś się jednak między nami zmieniło. Nareszcie zaczęła do mnie mówić. Nazywa mnie Robaczkiem albo Groszkiem. I często mnie głaszcze. A ja to po prostu uwielbiam! Coraz lepiej się z mamą poznajemy. Najbardziej lubię, jak idzie na spacer. Tak mnie fajnie kołysze, że natychmiast zapadam w drzemkę. Fakt, nie zgrywamy się jeszcze zbyt dobrze. Kiedy ona czuwa, ja śpię. A kiedy się kładzie, ja się budzę i zaczynam dokazywać. Fikam koziołki i nasłuch*ję. Do tej pory słyszałem tylko same bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki śpiewny i dźwięczny. Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale potrafię już wyczuć, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się z nim kłóci. Oboje wtedy strasznie krzyczą, a hałas to dla mnie męka. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się tylko w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się potem godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo, jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u bardzo miłego pana doktora. Coś mi się zdaje, że próbowali mnie podejrzeć. 6. MIESIĄC - Mieliśmy wypadek Nie spodziewałem się takich przeżyć. Jakiś czas temu zacząłem obrastać w tłuszczyk. Ważyłem już prawie kilogram. Nauczyłem się robić nóżkami rowerek i pociągać za pępowinę. Czułem się pewnie i to chyba uśpiło moją czujność... Mama wymyśliła malowanie pokoju „dla dzidziusia. To się chyba nazywa syndrom wicia gniazda, czy jakoś tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pozwoliła się wykazać tacie. Ale ona osobiście musiała sprawdzić, czy wszystkie rogi są dobrze pomalowane. Weszła na drabinę, poślizgnęła się i spadła. A ja z nią. Nieźle mną huknęło. Na moment mnie zamroczyło. Potem zacząłem czuć się dziwnie. Było mi zimno i nie mogłem się poruszać. Tata natychmiast zawiózł nas do szpitala. Po drodze złamał chyba wszystkie przepisy. Szkoda mi ich było. Mało nie oszaleli z rozpaczy. Na szczęście w porę trafiliśmy w fachowe ręce. Uff... Wszystko dobrze się skończyło. Teraz mama musi się oszczędzać. Chyba się nieźle przestraszyła, bo ciągle leżymy sobie na sofie i gadamy przez telefon. To znaczy ona gada, ja słucham. Tylko dzisiaj zrelacjonowała naszą przygodę dwanaście razy. Ostatecznie wolę jednak to niż sporty ekstremalne. I tak mam dużo roboty. Aha! Z nowości: już dwa razy dostałem czkawki. 7. MIESIĄC - Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą „piłkę. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8. MIESIĄC - Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: „Łokieć! Łokieć!. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9. MIESIĄC - Zaatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat.
  22. scooby84 Kochana to faktycznie kawał chłopa z Bartusia.Dobrze,że Cię kwalifikuje gin.na cc,bo szkoda jest ryzykować przy tak dużym dziecku,a tak na 100% to także nie masz pewności czy nie jest mniejszy lub jeszcze większy,bo nigdy tak dokładnie nie da sie zważyć.Ja tydzień temu dowiedziałam się,że mój mały waży 3kg/35tc/ a gdybym miała przenosić to nie wiem czy by nie wazyl z 5kg-teraz dzieci najbardziej przybierają na wadze,ale przenoszenie mi nie grozi przy tym stawiającym się brzuchu i skracającej szyjce.
  23. Eulalia Dobrze,że masz dzisiaj wizyte,ale ja mam cichą nadzieję,że to nic poważnego,skoro tak Ci powiedziano w analityce-wkoncu przy tym pracują i się chyba znają-odróżniają gronkowce od drożdzaków.U mnie też w moczu wyszły trochę drożdzaki,aplikowałam sobie jednorazowo krem gynozal.Tak czy inaczej nie martw się,ważne ,że gdyby co..... to jest wiadomo,że muszą Ci coś podać.Jedyny strach to,aby zdążyć dojechać na czas,a z tymi porodami to jest tak,że jedna rodzi w drzwiach szpitala, druga umiera z bólu przez 48h. Rozmawiałamz doktorką i położna/moją ciocią/ i powiedziały mi jednoznacznie,ze sporo pacjętek ma grozne bakterie,ale nie widziały dziecka z powikłaniami,ważne jest aby wiedzieć,że jest się nosicielem.... Ania 33:) Do 12 lutego masz jeszcze 5 dni,a wiec przepowoiednie mogą sie jeszcze sprawdzić:p Minionej nocy do 4;00 nad ranem ne spałam,bo się nie dało,tak bardzo twardniał mi brzuch i przy tym były momenty,że lekko bolało podbrzusze i krzyze.Teraz jest lepiej,tz. wciąż brzuch się stawia ,ale nie aż tak często. Pozdrawiam i życzę jak naj,naj,najlepiej:)
  24. Nesia:) Super,cieszę się razem z Tobą,bo chyba lepiej nie mogło Ci się wszystko poukładać,sielanka i luz na całego:)Życzę,aby tak było już cały czas:) Natomiast ja przez ten mój szalejący brzuch już się pogubiłam,ogarnął mnie strach i zamiast iść spać to idę dokńczyć pakować torbę,a także nachodzą mnie myśli,aby umyć sobie jeszcze głowę.
×