dynia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Będe mieć chwilę to odniosę się bezpośrednio do tych siedmiu punktów ;)
-
Ja moglabym odnieść się na własnym przykładzie do każdego z tych punktów i odrzucając pewne drobne różnice związane z systemem szkolnictwa amerykańskim niestety zgodzić się z panem G. Do takich wniosków oczywiście dochodzę teraz ,bo w czasie kiedy były one wdrażane ,nie miałam takiej świadomosci ,co nie dziwi u kilkunastoletniego dziecka.
-
No i znowu targają mną wątpliwosci eh :O Dobra spadam lepiej do garów.
-
Tak w ogóle tekst (przetłumaczony przez moją koleżankę)który uwazam że daje do myślenia. Jego autorem jest John Taylor Gatto, wieloletni nauczyciel, który dwukrotnie zdobył na przełomie lat 1980. i 1990. tytuł Nauczyciela Roku Stanu Nowy Jork i trzykrotnie tytuł Nauczyciela Roku Miasta Nowy Jork. Jest autorem szeregu książek, m.in. tomu pt. The Underground History of American Education. W swoim artykule "Dumbing Us Down. The Hidden Curriculum of Compulsory Schooling" Gatto opisuje siedem lekcji, przekazywanych przez nauczycieli we wszystkich szkolach publicznych w Ameryce, niezależnie od tego, czy są tego świadomi, czy też nie. Pisze: Piewszą lekcją, której uczę, jest pomieszanie. Wszystko, czego uczę, jest wyjęte z kontekstu. Uczę nie-powiązania wszystkiego. Uczę braku relacji. nawet w najlepszych szkołach bliższa analiza sposobu, w jaki skonstruowany jest program nauczania, ujawnia że jest on niespójny i pełen wewnętrznych sprzeczności. Nadmierna liczba obcych dorosłych, pracujących praktycznie niezaleznie od siebie, i w wiekszości przypadków udających jedynie, że posiadają wiedzę, którą powinni, narzuca dzieciom to pomieszanie. W świecie, gdzie rodzina jest tylko wlasnym cieniem, dlatego że oboje rodzice pracują lub z jakiegoś innego powodu wszyscy są zbyt pomieszani, by utrzymywać rodzinne więzi, uczę was, byście przyjęly pomieszanie jako swoje przeznaczenie. Druga lekcja to segregacja klasowa. Dzieci otrzymują numery, by w razie ucieczki mozna je było odprowadzić do własciwej klasy. Moim zadaniem jest sprawienie, by polubiły przebywanie z innymi dziećmi noszącymi ten sam numer, co one. Jeżeli dobrze wykonam swoje zadanie, dzieci nie będą sobie już potrafiły nawet wyobrazić, że mogłyby być gdzieś indziej, ponieważ pokazalismy im, jak bać się i zazdrościć lepszym klasom i jak pogardzać tymi, którzy są od nich mniej bystrzy. Taka jest prawdziwa lekcja każdej narzuconej rywalizacji. Uczą się znac swoje miejsce. Trzecia lekcja to obojętność. Kiedy dzwoni dzwonek, żądam, by przerwały cokolwiek, co właśnie robiły, i szybko przeszły do następnego zajęcia. Mają się włączać i wyłączać jak elektryczny przełącznik. Dzwonki szkolne przesycają kazdą czynność obojętnością. Czwarta lekcja, ktorej uczę, to emocjonalna zalezność. Przy pomocy gwiazdek i czerwonych punktów, usmiechów i niezadowolonych spojrzeń, nagród, wyróżnień i nagan, uczę dzieci podporządkowania się ustalonej z góry hieharchii. Moja piąta lekcja to zalezność intelektualna. To najważniejsza lekcja: to, że musimy czekac, aż inni ludzie, lepiej wykształceni od nas, nadadzą znaczenie naszemu życiu. Tylko nauczyciel może decydować o tym, czego będą się uczyły dzieci, a raczej, ludzie którzy mi płacą [Gatto pisze to jako nauczyciel] podejmują te decyzje, które następnie ja wprowadzam w życie. Jeżeli powiedziano mi, że ewolucja to fakt, a nie teoria naukowa, przekazuję to zgodnie z poleceniem, karząc odszczepieńców, którzy sprzeciwiają się i nie chca myślec tak, jak ja im każę. Dzieci odnoszące sukcesy w szkole myślą w sposób, którzy ja im narzucę, wykazując minimalny opór i odpowiednią dawkę entuzjazmu. Złe dzieci walczą z tym, oczywiście, nawet jeśli nie mają odpowiedniego aparatu pojęciowego, by wiedzieć, z czym walczą, dążąc do tego, by samodzielnie podejmować decyzje na temat tego, czego i kiedy będą się uczyć. Na szczęście istnieją sprawdzone procedury służące łamaniu woli tych, którzy stawiają opór. Oczywiście, trudniej jest tego dokonać, jeżeli dziecko ma rozsądnych rodziców, którzy staną po jego stronie; to jednak zdarza się coraz rzadziej, pomimo faktu, że szkoły cieszą się powszechnie coraz gorszą opinią. Żaden z rodziców z klasy średniej, z którymi rozmawiałem, nie uważał że szkoła jego dziecka jest jedną z tych złych szkół. Żaden, w ciągu dwudziestu sześciu lat mojej pracy nauczyciela. Szósta lekcja to warunkowe poczucie własnej wartości. Lekcja, której uczą raporty o postępach w nauce i testy głosi, że dzieci nie powinni ufac sobie samym ani rodzicom, lecz powinny polegac na ocenie certyfikowanych urzędników. Tego, ile są warci, ludzie mają się dowiadywać od innych. Siódma lekcja, której uczę, brzmi: nigdzie się nie ukryjesz. Uczę moich uczniów, że są nieustannie obserwowani, że podlegają nieustannej kontroli mojej i moich kolegów. Ta ciągła inwigilacja i odmowa prywatności niesie ze sobą przekaz, ze nikomu nie mozna ufać, że prywatność jest nielegalna. żródło http://www.johntaylorgatto.com/bookstore/dumbdnblum1.htm Pod rozwagę :/
-
Co do wrażeń szkolnych to moje były pozytywne a jakże :)
-
Shalla ja też Cię lowju :D
-
Psikulec ja nie dostałam zdjęć Zu :( Co do prezentów to niech żyje internet!!Własnie dziś skompletowalam upominki dla wszystkich ,tadam :D Dobra lecę czytać dalej wstecz ;)
-
Dziękuję Wam kochane cioteczki w imieniu mojej czterolatki Wrzucę kilka ostanich wypowiedzi mego dziecięcia ,be∂a także jakieś foty ;) Jagodowa wersja bajki ,,Był sobie raz żółty kapturek i poszedł do lasu z koszykiem do babci i spotkał tam wilka ,który to nie chciał go zjesć tylko zamienił sie w psa i zostali kolegami.,, -Mamo pomożesz mi zrobic jutro taki znak.Narysujesz psa a ja go przekreslę na dwie częsci i naklejemy na drzwi ,żeby Pepe nie wchodził do mojego pokoju... -Mamo można mówić do jasnej gwiazdki? Myslę,że tak -Do jasnej gwiazdki!!!Ziemek zostaw mojego Filusia!!! (rozmowa podczas przygotowywania obiadu)gadali sobie na dole a ja to zapisałam ;-) -Tato a jaką temperaturę lubią wirusy? One raczej lubią jak jest ciepło i wilgotno i uciekają przed mrozem. -Tak wiem tato,jak byliśmy w Hiszpanii to one aż piszczały w moim gardle z radości -Czego jeszcze wirusy nie lubią? Imbiru ,cebuli ,czosnku -Tak wiem i niestety musimy to jesć choć nie lubię bo parzy ,tato a może jest taki jeden duży wirus,który nimi wszystkim rządzi? hmmm... -A witaminy przeganiają wirusy? Tak ,pozwalają nam zachować zdrowie -To może te witaminy zamykają wirusy w więzieniu i tamte się denerwują. -A czy wirusy mogą złapac wirusy? -Tato a mogę ciebie dalej zagadywać??? Dodam tylko,że dialog byl dłuuugi przemaglowali ,epidemię ,czkawkę i ruch na świeżym powietrzu etc. Jaga nazbierała pokaźny stosik słodyczy z okazji mikołajowo-urodzinowej.Siedzi dzisiaj i duma -Mamo co my zrobimy z tymi wszystkim słodyczami? Mówię,że może podarujemy dzieciakom z domu samotnej matki wraz z worem zabawek ,które Jag co roku w tym celu oddaje -No co ty mamus oddajmy jakmiś głuptasom ,którzy lubią jeśc cukier a potem będą chorować i będa mieć dziurawe zęby! Pozdrowionka!!1
-
Jasiek ,wszystkiego co sobie wymarzysz,rośnij zdrowo!!! Kubuś Tobie też mnóstwo urodzinowych wspaniałości!!!
-
Dziewczyny od wczoraj wieczorem jesteśmy w Polsce decyzją dość spontaniczną spakowaliśmy się w 2 h i w następne 18 bylismy tu ,jacie normalnie nie możemy sie nacieszyć naszym domem.Dopadł nas klasyczny homesick i ruszyliśmy.Niemniej hiszpańska przygoda była wspaniała i pozwoliła nam spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy :) Jestem bardzo zadowolona i może uda nam się wyruszyć na spotaknie z Dalajlamą we Wrocku ,pełnia szczęscia,jestem uradowana jak nigdy :) Już byliśmy o krok od zapisania Jagi do tamtejszego przedszkola znaleźliśmy jedno rewelacyjne,ale po wyjeździe babci ,która nas tam odwiedziła jakoś tęskno nam się zrobiło i zamiast do przedszkola ruszyliśmy wraz z całym majdanem do domu ... Tak sobie pomyśleliśmy,że tutaj mamy wszystkich przyjaciól ,dzieciaki mają rewelacyjny kontakt z dziadkami z mojej strony ,kwestia języka też nas powalała bo zawsze zostają jakieś niedociągnięcia formalne .Jak sobie pomyśleliśmy,że płacimy bajonśkie sumy za dom wynajmowany gdzie nijak nie ma w nim zapuścić korzenia to ogarnęlą nas jakaś nostalgia i tym sposobem piszę do Was z moich gór :) Jedno wiem na pewno to doświadczenia zmobilizowało mnie do intensywnej nauki hiszpanskiego ,bo kraj ,ludzie ,klimat są naprawdę cudowne i ma się za czym tęsknić ! Amelko samych cudowności Pozdrawiam Was!!!
-
Polu Słoneczko,wszystkiego co sobie wymarzysz i mnóstwo zdrowia!!! Kaśkom wszelakim imieninowe dobrodziejstwa!!! Dziewczyny mam dla Was niusa najprawdopodobniej wracamy ,zatoczylismy chyba jakiś krąg a ja wbrew mojemu wcześniejszemu nastawieniu cieszę się straszliwie :) Tak sobie myslę jednak ,ze chyba mam coś nie po kolei pod czapą ehhh...:O
-
My dzisiaj korzystając z pięknej pogody zabraliśmy się za porządkowanbie ogrodu ,kurcze jakoś mi to energii dodało :) Psczółka ,późny Franco to trochę tak jak u nas późny Gierek :) Niektóre sprzęty domowe zachowane są z epoki jego panowania czyli tak do ok 1975 roku to teraz możesz sobie wyobraźić co mam na mīśli.Tak sobie teraz kombinuję,że może np łaźienkowej szafki tak łątwo się nie pozbędę i za jakiś czas nabierze ona jakiejś wartości :P Pozdrawiam Was serdecznie u nas slonecznie ,pędzę zmiatać opadłe daktyle palmowe,doprawić zupę z cieciorki i smigamy na plażkę pa :)
-
No dobra jeszcze słów parę o naszym lokum.Otóż jest to dom nad samym morzem z widokiem z tarasu na nie własnie z palmami i z agawami w niewielkim ogródku.Nie jest to oczywiscie południowa rezydencja moich marzeń bo nader skąpy kataloński landlord zostawil chawirę w stylu późnego Franco :P ale jest tu wszystko co potrzeba.Mamy jedną współlokatorkę wraz z psem i nie jest to póki co najgorsze rozwiązanie bo w domu bywa niezmiernie rzadko :P Dogadaliśmy się jakoś ale nie powiem ,że nie marzę o czymś na wylącznośc ale jak na razie to musiałabym iśc do pracy jakiejś ,ceny mieszkań bardzo wysokie ,kryzys też ich niestety dotknął za co wielu płaci słone ceny :( Jestem optymistką ,nie narzekam na brak słońca także generalnie nie narzekam :) Miłego łikendu !
-
dynia dołączył do społeczności
-
Jennnny tyle się napisalam i mi zeżarło tak się wsciekłam,że nie wiem !!! Wkurzona jestem i nie będę improwizować raz kolejny tego postu zapodam Wam tylko uwczesniej skopiowane kwiatki Jagodowe ;) Zrobiony obiad ,Jaga siedzi przy stole i pałaszuje -Smakuje Ci Jadziu?pytam -pychota mamusiu ,tak dobry ,że gdybym miała ogon to bym nim zamerdała! Jaga smutna siedzi nad książeczką zniszczoną przez ukochanego brata ;-) Przekłada porwane kartki i nagle mówi -No i po Reksiu.. Mamo,mamo,maaaamooo! Podchodzę do pokoju kontrolnie zapytać się o co chodzi -Nie mogę coś spać... Połóż się Jaguś przytul do króliczka etc Jaga mi na to -coś mi się pod mózgiem wyobraża dziwnego i się boję... A co ci się wyobraża? -takie przedmioty odwrócone narysowane różową kredką... Wychodzimy z zakupów i Jag z dumą -No widzisz i wcale cie na nic nie namówiłam Pochwaliłam tą postawę, Jag dodaje -upilnowałam tą wstrętną małpę w głowie i na nic mnie nie naciągnęłą,ciągle ją trzymam jeszcze za ogon popatrz... Roooodziceee!!! Niesłyszycie wasz Ziemek płacze,trzeba się nim zając nie wiecie?! No dobra dopiszę tylko ,że rano mnie dziś spotkalo to samo co Kuk ze strony małego Ziemka ,osłodził mi chwilę zaraz po tym jak wyprowadził mnie z równowagi ,ot prawdziwy facet :P
-
oj o may włos zapomniała... Nastusiu Kochana, wór serdeczności urodzinowych od zakręconej ostatnio cioteczki dyni i jej kompanii!!!