Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. no a ja już po obiadku i po sprzątanku - teraz kawka i kompik choć na chwilę, bo dzisiaj moi rodzice przypomnieli sobie, że mają dzieci na wiosce i że u tych dzieci jest dużo miejsca do grillowania - przywieźli wałówę i w ten oto sposób ledwie co skończyłam w kuchni, a za chwilkę trzeba będzie wrócić do niej z powrotem i coś pysznego z tego jedzonka przygotować na wieczór. W sumie planowaliśmy taką małą imprezkę dopiero na jutro, ale jak już dzisiaj trafiła się okazja, to niech będzie dzisiaj (a jutro najwyżej powtórka z rozrywki;) ) A mówiłam im, żeby się wyprowadzili na wieś, to oni takie mieszczuchy zawzięte;) a jak przychodzi lato, to w tych murach się wysiedzieć nie da... Ani grilla na balkonie się nie da zrobić (choć są tacy co to potrafią), ani poopalać się tak, żeby sąsiady nie podglądały:P
  2. Paula - witaj - teraz musisz dbać o siebie i bejbika - i nie denerwuj się jakimiś komentarzami ze strony współpracowników - wiadomo, że w każdym otoczeniu znajdą się tacy, którzy \"wiedzą lepiej\" i zawsze służą \"dobrą radą\" i \"komplementami\" :P Pół biedyjeszcze gdy są one rzeczywiście szczere:) Faktycznie - ciekawe, kiedy dolna tabelka \"przechwyci\" wszystkie górne wpisy:) Śmigam gotować obiadek...
  3. Hej Dziewczyny:) No ja na szczęście nie nauczyłam się palić to nie musiałam odstawiać. A nie nauczyłam się, bo źle się do tej nauki zabrałam:P Napiszę Wam, ale błagam - nie śmiejcie sie. Jak miałam jakieś 7-8 lat wydawało mi się że palenie papierosów jest takie \"dorosłe\" i chciałam spróbować, ale ponieważ u mnie nikt w domu nie palił i nie pali to nie miałam żadnej fajki pod ręką - no to zrobiłam sobie sama: z gazety i już nie pamiętam czego tam napchałam do środka. W każdym razie tak to potem odchorowałam :P, że wiem że do końca życia nie wezmę papierosa do ręki choćby był najlepszy z możliwych;) U mnie dzisiaj nieco chłodniej - więc zmykam zrobić genralne porządki, bo w tygodniu po pracy dopada mnie takie lenistwo, że rzadko kiedy chce mi się do tego zabrać. Potem się odezwę. Tryniu - ja też wychodzę z założenia, że jeszcze zostało mi trochę latek... Wiem, że im wcześniej tym lepiej - ze względów zdrowotnych. Ale kiedyś pracowałam w urzędzie (bleee - nie lubię monotonnej pracy, ale wtedy musiałam, potrzebowaliśmy z Miśkiem kaskę na start we wspólne życie, no i coś musiałam robić zanim podjęłam pracę w zawodzie) i tam poznałam kobietę, która urodziła swoją pierwszą dzidzię w wieku 42lat. Mała była zdrowiutka i śliczna:) Pewnie, że ja chciałabym \"już\", ale wiem, że w najgorszym wypadku nie odpuścimy jeszcze przynajmniej przez następne 10 lat:) Tryniu ja też poproszę o zdjęcie Kati, bo nie dostałam:) Buziaczki - zmykam do sprzątania - będę później
  4. anisik - szybciutko rośnie ten Twój maluszek:) Trzymam kciuki - oby tak dalej. A dostałaś pierwszą fotkę maleństwa?
  5. Katia – ale ja w to wierzę, że Bozia pomaga tym ludziom, w życiu których jest obecna. Taka jest moja teoria. Nie chcę schodzić tutaj na tematy religijne, ale pomijając drobniejsze sprawy - były dwa zdarzenia w moim życiu (nie chcę o tym pisać jawnie na forum), z których właściwie nie było wyjścia – całe moje życie mogło się sypnąć, a przynajmniej diametralnie zmienić – i tylko 1 szansa powiedzmy na 1000000, że wyjdziemy z Miśkiem z opresji bez szwanku. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że może zaniedbałam w pewnym stopniu sprawy religijne, ale byłam wówczas tak bezsilna i bezradna, że właściwie raczej wyrzucałam z siebie wówczas wszystkie żale - niż prosiłam. Nie śmiałam prosić, bo i tak nie wierzyłam w skutek tych próśb. Z obu opresji - w dość dużym odstępie czasowym - wyszliśmy obronną ręką... Nie biegam co niedzielę do Kościoła, ale nie mam prawa twierdzić, że moje życie należy tylko do mnie i tylko ja mam na nie wyłączny wpływ... akasiu - nam by się dzisiaj też jakaś burza przydała, bo duszno niesamowicie - nie ma czym oddychać... Mam wszystkie okna pootwierane a nawet przeciągu nie ma:( Imprezka na pewno będzie udana, bo weselicha przeważnie są udane;) A mi się kroi wesele w sierpniu i nie mam pomysłu na prezent - macie jakieś pomysły czy dajecie w takich sytuacjach kaskę?
  6. Kukusiu - skrzepy w czasie @ są normalne (ponoć - w każdym razie tak mi mówił gin, a mi nie pozostawało nic innego jak mu wierzyć) Surfitko - no ja pomagam jak mogę tej mojej przyszłej dzidzi pojawić się w naszym życiu, tylko ona najwyraźniej sama zadecyduje kiedy będzie się chciała u nas pojawić. Też mnie czasem dół dopada, ale teraz już wiem, że to do niczego nie prowadzi... Staram się wówczas myśleć pozytywnie: zgrzeszyłabym, gdybym nie przyznała, że w życiu jestem szczęściarą - los dał mi więcej niż od niego oczekiwałam: ukończyłam studia, choć pod koniec 1 semestru miałam zawalone wszystko co można było zawalić. Mam kochanego mężusia, chociaż kiedyś myślałam, że świat \"legł w gruzach\", gdy moja \"pierwsza miłość\" wyjechała za granicę. Od 4 lat mam wymarzoną prackę, choć wcześniej wydawało mi się, że wybierając męski zawód skopałam sobie życie, bo nikt mnie nie będzie chciał przyjąć do pracy na takie stanowisko. I z mieszkankiem tak się udało przez przypadek, choć myśleliśmy, że do końca życia będziemy się tułać po wynajętych lokalach. Czasem jak dopada mnie \"deprecha\" to tak sobie myślę, że dostałam od Bozi tak wiele, bo chciała mi Ona wynagrodzić to, że nigdy nie będę miała tego o czym tak naprawdę marzę - dzidziusia. Ale jak deprecha mija - wiem, że Bozia słucha naszych modlitw, tylko że sama najlepiej wie kiedy dla dzidzi będzie najlepszy moment na pojawienie się w naszym życiu. Na szczęście tych optymistycznych myśli jest ostatnio znacznie więcej od tych drugich złych:)
  7. Podaję, a jakby co to masz go też w swojej skrzynce mailowej - wysłałam Ci wcześniej fotki:)
  8. Katia - myśmy też przez parę miesięcy mieszkali z moimi rodzicami - to jest najgorsze co może być dla młodego małżeństwa w okresie docierania się... Mam wspaniałych rodziców, i teściów też - kocham jednych i drugich - wszystko jest super teraz jak już jesteśmy na swoim, a jak mieszkaliśmy u rodziców, to nawet się pokłócić porządnie nie dało, \"żeby nie słyszeli\". Jakby to trochę dłużej potrwało, to nie wiadomo, czy jeszcze bylibyśmy razem. A tak - poszliśmy na swoje, dotarliśmy się i teraz do rodziców sobie jeździmy na kawkę albo na obiadek, albo oni przyjeżdżają do nas - słowem sielanka. A potem każdy wraca do siebie i tak jest moim zdaniem najlepiej:)
  9. Katia (przypominam się z fotką) - mam 30 lat. A mój Mężuś 31. Ja też jestem cały czas zmęczona - to chyba ta temperatura za oknem tak na nas dodatkowo działa - u nas cały dzionek ponad 30 stopni - ukrop! Chciałam sobie dzisiaj wysprzątać mieszkanko i jutro cały dzień się \"weekendować\", ale o ile się za to w ogóle dzisiaj wezmę to najwcześniej za jakieś 2 godziny, bo teraz to najchętniej wskoczyłabym do jakiejś zimnej wody (choćby do wanny) obniżyć swoją temperaturę:P
  10. oboje przeszliśmy etap obsesyjnych staranek - zaczęliśmy się łapać na tym, że zaczynamy popadać w paranoję - temperaturka, wykresy i wizyty u ginów - wyliczanki, tabsy i ciągłe myśli, że tego dnia tak, a innego nie. Jakiś czas temu postawiliśmy grubą krechę po dotychczasowym życiem i starankami. Zaczynamy od nowa - tym razem już w konkretnej klinice - tylko jeszcze muszę zrobić rozpoznanie czy ta, którą wybraliśmy jest na tyle dobra, żeby do niej uderzyć. Szkoda, że żadna z Was nie jest z moich okolic - może coś byście mi w tej kwestii doradziły. U nas ceny usług ginekologicznych są niższe, niż w stolicy - np. sam zabieg in vitro ok 3,5 tys, ale nie wiem jaka jest skuteczność tej kliniki - robię rozeznanie bo dopiero niedawno się o niej dowiedziałam, i szukam po forach kogoś, komu dzięki tej klinice się udało. Już nie myślimy obsesyjnie o dzidzi - wiem, że będzie - uda mi się - tak jak każdej z nas - tylko jednym szybciej, drugim troszeczkę później... Zaczynamy z powrotem czerpać przyjemność z sexiku - przestał mieć on dla nas tylko jeden cel - dzidzię, a stał się prawdziwym uzupełnieniem uczucia. Musimy przestać się stresować tym, że to tyle trwa. A no i w naszym przypadku wskazane jest jeszcze \"rozmnożenie\" facecików u mojego Miśka i małe \"rozruszanie\" ich, ale generalnie nie jest tragicznie, więc cały czas mamy nadzieję, że kiedyś zostaniemy rodzicami...:)
  11. hej Kobietki:) Ja już po pracce. Ksenieczko - dziękuję Ci za śliczną fotkę:) Katia - a Ciebie jeszcze nie widziałam - poproszę o zdjęcie - ja Tobie również przed sekundą wysłałam. No to ja może też trochę o sobie, bo jeszcze nie miałam wcześniej okazji. Między mną i moim K. jest rok różnicy. 1 czerwca stuknęła nam 5-teczka w naszym małżeńskim stażu. W naszym zwiąku to mężuś nalegał na małżeństwo - już po trzech miesiącach znajomości oznajmił z przebiegłą miną, że zaczynamy składować kaskę na wesele. No ale, że wcześniej musieliśmy się troszkę lepiej poznać to do ślubu minęły jeszcze kolejne 2 latka:) 2 lata temu kupiliśmy sobie własne mieszkanko - dość duże - ponad 70m - i w sumie powoli do tej pory jeszcze urządzamy je sobie według własnego uznania.Uciekliśmy z miasta na wieś - tutaj mamy małe opłaty, ciszę, spokój, sad, ogródek, rzekę pod nosem i parę metrów do lasu. Za tą kaskę, którą wydaliśmy na nasze mieszkanko w mieście nie kupilibyśmy chyba kawalerki, a tak to chatka \"przyszłościowa\" - z miejscem przynajmniej dla 2 rozbrykanych maluchów;) Nasz samochodzik, to już \"nastolatek\", ale jest z nami od początku i mamy do niego sentyment, poza tym jeszcze trochę chyba z nami zostanie, bo narazie nie wiemy jaki finał będzie z dzidzią, czy nie będzie trzeba jakiejś większej kaski na leczenie, albo in vitro. U nas też jest różnica w wykształceniu - ja mam wyższe, mąż średnie. Kiedyś powiedział mi, że na początku bał się o czym on będzie ze mną rozmawiał, a teraz on jest naczelną gadułą w naszym związku:P Nadaje za nas oboje, a nawet za trzech:) Dla mnie nie ma to znaczenia, grunt, że bardzo się kochamy, jest mi z nim dobrze i czuję się przy nim pewnie i bezpiecznie. Ja pracuję w wyuczonym zawodzie i lubię to co robię, na kaskę w pracy też narzekać póki co nie powinnam, ale nie chciałabym na forum pisać w jakim zawodzie, bo jest na tyle charakterystyczny, że ktoś może pokojarzyć fakty - a że nie wszyscy wiedzą o naszych problemach w starankach to nie chciałabym tego rozgłaszać. A mężuś niedługo zmienia prackę, bo z tej w której obecnie pracuje, to nic tylko przeżegnać się i uciekać. Ale że on zawsze \"spada na cztery łapy\", więc jesteśmy oboje dobrej myśli i nie przejmujemy się na wyrost, bo na co nam przy starankach jeszcze dodatkowe stresy?!
  12. Wpadłam tylko się przywitać póki nikt nie patrzy:P Siedzę w pracy, ale wcale nie chce mi się pracować o tej porze;) Dobra nie powinnam tak pisać - zmykam, bo zaraz szef tu wpadnie i będzie dym:P Buziolki i miłego dnia Wam wszystkim życzę- odezwę się po południu:)
  13. i na gina też jestem zła (dlatego z niego rezygnuję), bo mi hormonków nie bada, a tabsami mnie faszeruje, no to co on mi nimi reguluje? owulka jest przepisowo, @ też, to po co on mi hormony przepisuje, jak nie zbada najpierw czy z moimi jest wszystko w porządku...
  14. kukusia - nie wiem jak powinna wyglądać \"przepisowa\" tempka ale ja mierzyłam ją przez kilka miesięcy (nawet zeszycik od gina dostałam do malowania wykresików:P ) i zawsze na początku @ była ok36,2-36,4, potem przy owulce startowała w górę do 37,2-37,4 i na 1 dzień przed @ spadała do przepisowej 36,6 i to był jeden dzień, w który miałam temperaturę jak normalny człowiek. Tylko co z tego - owulka jest, a dzdzi nie ma :(
  15. No ja też piję ją nadal (nie ograniczam jej specjalnie, ale staram się nie przekraczać 2 jak nie \"muszę\"). Ciśnienie mam niskie, więc kawusia jak najbardziej wskazana:) Chyba... No nie wiem zresztą. Ale lubię ją, tylko czasem się zastanawiam, że może coś ona tam wypłukuje (no magnez na pewno - to wiem, ale może coś jeszcze o czym nie wiem), albo na coś szkodzi... Staram się ograniczać w każdym cyklu (a zwłaszcza w jego drugiej połowie) to wszystko co może być szkodliwe, albo niezdrowe dla dzidzi - no może przesadzam, ale bym sobie chyba nie wybaczyła, gdyby przez jakąś moją \"słabostkę\" okazało się kiedyś, że dzidzia jest, ale coś się jej stało niedobrego... A winko czasem sobie z mężusiem serwujemy, ale tak raczej \"dla nastroju\"...
  16. Tryniu - a no to możliwe z tym asparginem. A magnez też łykam - tzn. piję taki rozpuszczalny, bo ponoć trzeba go uzupełniać jak się kawusię lubi, a ja lubię. A powinnam się pomału odzwyczajać, bo jak by się fasoleczka pojawiła, to to chyba nie wskazane tak na codzień. A właśnie - wie może któraś z Was - może właśnie kawa wpływa jakoś niekorzystnie na możliwość zajścia w ciążę? Bo tak się nad tym ostatnio zastanawiałam...
  17. Cześć Dziewczynki! Jejku aleście się rozpisały - siedzę już chyba pół godzinki i nadrabiam. Szkoda że w pracy nie mam możliwości podczytywania na bieżąco... Tzn możliwości mam, ale pracuję w dziale z samymi factami i nie chcę, żeby oni podglądali:P Martyniu - dziękuję za zdjęcia - śliczna dziewczyna z Ciebie. A ten brzdąc, którego trzymasz na rączkach - marzenie! Dianko - gratuluję sukcesu na egzaminku, jeszcze obrona i będziesz miała z głowy:) Obrona - przynajmniej u mnie to była już tylko formalnością - pytanka były łatwe i komisja podpowiadała. Z tym że ja miałam promotora faceta i on nie był złośliwy. A z kobietami na uczelni to też mam nie najlepsze wpomnienia - nie wiem skąd to się bierze, że z wiekiem na uczelniach kobietom zaczyna się zmieniać charakter... Dobrze że nie wszystkim. Ambicja?) Na szczęście oprócz tej Twojej Pani promotor, będzie na pewno jeszcze parę innych osób w komisji i nie będziesz się musiała denerwować (a ja się denerwowałam strasznie - nawet rano \"przed\" nie umiałam trafić czajnikiem do szklanki:D Tryniu - no tak - jedziemy wiekowo na jednym wózku - no cóż latka lecą, aż wierzyć mi się nie chce, że aż tyle ich za mną. Gdybym wiedziała, że dzidzia potem urodzi się zdrowa, to nawet bym jeszcze trochę mogła poczekać, ale ja się martwię, że potem może się jakiś problem pojawić... Ale nie tracę nadziei (czasem tylko dopada mnie jakiś wstrętny dół - ale staram się z niego szybko wygrzebywać. My też łykamy na bieżąco witaminki A i E + folik, a aspargin też łykałam, ale nie wiem na co on jest - sąsiadka bieże go przy cukrzycy, ale o tym dowiedziałam się jak już go zjadłam, a ja cukrzycy nie mam, więc nie wiem co on miał na celu. No i mnie dzisiaj też boli brzuchal - i też nie wiem na co to ma być - na@ za wcześnie, ma owulkę za późno, innych objawów brak, ale na nic się nie nakręcam, bo nie wierzę, że sam fakt, że znalazłam się na tym topiku i przechwyciłam parę fluidków od Justynki, Dianki i martyni wystarczył, żeby nagle po 5 latach się udało i to bez tabletek, tylko przy udziale i pomocy podusi. Zresztą jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek ewentualne objawy. Ale mogło by mi popuścić trochę, bo mnie jeszcze sprzątanko czeka... Kseniu zaraz wyślę Ci fotkę i proszę również o Twoją:) Oj ale się rozpisałam - za cały dzień:) Zmykam robić jakiś obiadek na jutro - ale będę tu wpadać co chwila i podczytywać:)
  18. kukusia - dostałam fotkę:) i wiesz co może na topik o 2007roku jest już za późno, ale na bank spotkamy się na topiku: Rodzimy w 2008roku :) Ten mój chłop jest niemożliwy - okupuje non stop kompik i nie dociera do niego, że ja mam tutaj \"ważne sprawy\" do poczytania i do napisania:) Mówi, że ma dużo pracy. Ale w przyszłym tygodniu będzie pracował na drugą zmianę, to cały sprzęt w domu będzie należał tylko i wyłącznie do mnie:P Znowu mnie wygania Dobrej nocki Wam wszystkim życzę i uciekam (qrcze, muszę jutro wstać na 6 do pracy - oj ciężko będzie, ciężko - już to wiem, że nie będzie mi się chciało...)
  19. kukusia - a ja się łudziłam, że mi tak dobrze te kalendarzykowe obliczenia wychodzą, że nie ma wpadki, a to się okazuje teraz, że to wcale nie kwestia obliczeń:( chociaż wykresy tempki wychodzą wzorcowo, ale już przestałam się w to bawić, bo tylko mnie denerwowało, że niby wiem kiedy a tutaj i tak nic z tego:(
  20. a moja dzidzia miałaby już 5 lat, bo zaczęliśmy w sumie bez zabezpieczenia jakiś rok przed ślubem. Ech a ja się wtedy tak trochę wpadki bałam, jakbym wiedziała, że takie z tym problemy będą, to wcale bym nie uważała od samego początku.
  21. Koniec spaceru! Wymęczyliśmy psiura po lesie i teraz słodzinka śpi tak słodko, że ma się ją ochotę schrupać:) Pooglądałam sobie Wasze zdjątka i uważam, że wszystkie wyszłyście szałowo! Kukusia - a od Ciebie nie dostałam jeszcze fotki:( Aaa no i zapomniałam napisać - ja jestem z okolic Opola - ale wolałabym nie pisać na forum nazwy miejscowości, bo to mała wioseczka - 2 lata temu wyemigrowaliśmy dobrowolnie z miasta, bo zachciało nam się własnego ogródka z drzewkami i kwiatkami. A no i psina ma tutaj o niebo lepiej. katia100 -- ja też od pewnego czasu odstawiam akrobacje z poduszkami :P Aż mój K. się śmieje, że nie wiedział wcześniej, że ja takie sztuczki potrafię:D
  22. justyna 24 - fotki poszły - fajna z Was para:) uciekam już (ależ ten mój mąż jest marudliwy:P )
  23. Mój Misiek ciągnie mnie na spacerek. Lecę biegusiem powiesić pranie i po spacerku zaraz tutaj wrócę:)
  24. justyna24, Marta 24, inne kobietki - ja też chcę zdjęcia:( justyna24 - a mój mężuś sam biegusiem poleciał na badanka - oj ale byście go musiały widzieć jak z nich wrócił - bo u nas nie ma absolunie warunków aby na miejscu postarać się o materiał do badań no i potem na wyniki ma wpływ dodatkowo jeszcze stres, a do szpitala mamy za daleko żeby wieźć wszystko z domu. A teraz po domku grzecznie biega w samych bokserkach, tak na wszelki wypadek, żeby nie było za ciasno i za gorąco:P
  25. Cześć dziewczynki:) Właśnie wróciłam z pracki (ale tam gorąco!), zjadłam obiadek i mogę już do Was zajrzeć:) Trynitko i Dianko - dziękuję za fotki - ale z Was \"gwiazdy\" (Dianko ale fajniuchny ten Twój Dawidek na tym zdjęciu;) ) Inne dziewczynki też chętnie bym poznała wizualnie ;) - wczoraj puściłam maila i fotki prawie wszystkim - jak któraś nie dostała (były małe problemy z pocztą) to proszę dać znak:) Mój email - pod nickiem:) JustynkoM- jestem tutaj u Was nowa, ale cały dzionek trzymałam kciuki za Ciebie i Twojego Adrianka - widzisz te nasze pozytywne myśli i fluidki wpłynęły pozytywnie na Twojego Maluszka. Jak będzie takim tempem przybierać na wadze to aż strach pomyśleć jak on się się tam w Tobie zmieści za te kilka miesięcy;) Żartuję - oczywiście niech rośnie zdrowo jak największy:)
×