Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. Telsforka - no a mnie bolało od tego roztworu, w którym rozpuszczało się zastrzyki - brrrrrr!!! Czesi stosują rozpuszczalniki do zastrzyków chyba na bazie czegoś tam spirytusowego. I przez to bolało jak diabli! Niby w klinice pielęgniarki mówiły, że można zastępczo zamiast czeskiego rozpuszczalnika stosować polską sól fizjologiczną, ale ja tam nie chciałam ryzykować. W końcu jak już tyle kasy wydałam na te zastrzyki, to bałam się na własną rękę zmieniać ich skład. W końcu ktoś to wymyślił, że rozpuszczalnik ma być taki a nie inny. Więc jakoś trzeba to było przetrzymać;)
  2. jadira - no gdzież byś Ty kogoś wkurzała!:P\ Czasem trzeba walnąć ostrzej w stół i sprowokować towarzystwo do przypomnienia o sobie;)
  3. surfitka - a my dzisiaj w sumie też po szczepieniu. Młoda waży 8,3kg i wg pani pielęgniarki mierzy 65cm, czyli przez ostanie 7 tygodni nie urosła wcale:O Nie wiem po co to mierzenie i wpisywanie takich danych do książeczki zdrowia, skoro niuniek już nam zaczyna wyrastać z ciuszków na 74cm i wg mierzenia domowego właśnie coś koło tego mierzy. Ciężko to po ludzku dokładnie tą miarkę przyłożyć? Mam nadzieję, że jakoś uda Ci się ten swój organizm do porządku przywołać. anisik - a ja dzisiaj jechałam na to szczepienie, to właśnie przechodziły przez drogę takie maluśkie przedszkolaczki z panią na spacerze - chyba najwyżej 3-latki. Wszystkie trzymały się sznureczka i szły równiutko i wyglądały przeuroczo:D Wyobraziłam sobie naszą córcię jak za jakiś czas będzie tak maszerowała:D
  4. Telesforka - spokojnie - mnie tam nic nie bolało do tego stopnia, żebym musiała rozważać wzięcie jakiegokolwiek leku przeciwbólowego. Lekkie tylko pobolewania w dole brzucha, ale to od punkcji praktycznie. Nic mocnego - ot taki tylko tępy delikatny ból. A właściwie lekki dyskomfort a nie ból. Mój M. był bladozielony tylko przy pierwszym zastrzyku. Potem jakoś szło - tylko wyklinał jak się na niego darłam jak mnie bolało, że on z zawodu na pewno nie jest pielęgniarką:P
  5. hejka! Jadira - ale sama widzisz - mimo wszystko, pomimo to, że nie zawsze jest czas i chęci i wena do pisania, to jednak wciąż wracamy tutaj. Właśnie kilkanaście dni temu stuknęło topikowi 3 latka. Przetrwał tyle czasu i przetrwa. Może nie w takiej formie jaką prezentował wcześniej, ale przetrwa - przynajmniej do momentu, aż ostatnia z naszych psiapsiółek nie wpadnie tutaj z radosną informacją o tym, że spełniło się jej marzenie;) Ja tam w każdym razie nie mam zamiaru stąd odchodzić;) Tak jak mówiłam z pisaniem różnie bywa, ale trzymania kciuków i czytania sobie nigdy nie odpuszczę;)
  6. telesforka - trzymam kciuki Teraz przed Tobą najdłuższe 2 tygodnie w Twoim życiu;) Życzę Wam powodzenia i zdrowiutkich, ślicznych, różowiutkich trojaczków;) Ani - za Ciebie również trzymam kciuki! Ty już chyba po niedzieli jakoś będziesz testowała - tak? Boże jak ja bym chciała, żeby Wam się w końcu udało. Odezwij się i daj nam znać jak się sprawy mają:)
  7. hejka! tryni - popatrz na naszą gwiazdę;) - ona jest najlepszym dowodem na to, że IFV się udaje i że dzięki temu wędrówka ku małemu szczęściu w końcu może się zakończyć:) Życzę Ci, żebyś doczekała się w końcu takiego wspaniałego bezzębnego uśmiechu swojej kruszynki, i takich radosnych okrzyków jakimi wita nas codziennie nasza córeczka. Wiem co czujesz - chodzi mi o to poczucie ulgi. My po podjęciu decyzji oboje poczuliśmy w końcu błogi spokój i właśnie takie uczucie ulgi, że teraz w końcu to ktoś inny nas poprowadzi do celu, że już nie musimy dłużej szukać, kombinować, przeżywać kolejnych rozczarowań... Zaciskam kciuki i nie puszczę do momentu aż przedstawisz nam tutaj wyniki pozytywnej bety
  8. betty - sama nie wiem kiedy to zleciało:) A teraz kolejne dni lecą nam jeszcze szybciej. Codziennie pojawiają się u małej jakieś nowe umiejętności - ostatnio wręcz wyrwała mojej mamie flaszkę z herbatką i sama zapakowała ją do buziaka:D I uwielbia "czytać" - wszystko - a już najbardziej duże białe kartki, które łatwo się gną i dają się zapakować do dziubka. Dlatego pozwalam jej na to "czytanie" jedynie wtedy, kiedy ma w buziaku smoka - wtedy zanim go wyciągnie i zanim spróbuje zapakować w jego miejsce papier albo gazetę - zawsze zdążymy interweniować;) Acha - i lubi facetów:P Na widok żadnej kobiety tak nie raguje jak na widok jakiegokolwiek faceta - uśmiechy, wyciąganie rączek, zaczepne piski i uśmiechy - słodziak z niej:D Malolepsza - pamiętaj, że ja czekam na relację z efektów odchudzania. Pytam poważnie - warto faszerować się tym środkiem?
  9. Cześć:) Jakoś poukładałam sobie to, co miałam do poukładania - a przynajmniej tak mi się wydaje;) A jakby innych problemów było mało to jeszcze na dodatek pokłóciłam się z K. Faceci to jakiś dziwny naród:O Tryni - dzięki za smska z informacją - niestety w pracy dzisiaj miałam niezły zapiernicz i nie bardzo miałam jak odpisać. Powtórzę to co pisałam już pewnie nieraz poprzednio - przynajmniej wiecie już w czym tkwi zasadniczy problem. A jeszcze dołożywszy, miejmy nadzieję przejściowe, problemy Twojego M. z żołnierzykami - mamy "kumulację":( Ja wiem jakie są zdania na temat in vitro. Pewnie, że każdy wolałby, aby jego wymarzony, wytęskniony dzidziuś począł się w naturalny sposób, był śliczny i zdrowy i w ogóle. I żeby obeszło się bez tych wszystkich leków, lekarzy itp. No ale cóż - czasem wychodzi tak, jak wychodzi. Mam nadzieję, że jakąkolwiek decyzję podejmiecie - będziecie dzięki niej szczęśliwi jadira - co racja to racja;) Mam nadzieję, że sama też się do własnych słów dostosujesz:P Żartuję oczywiście;) A tak poważnie, to już nawet nie piszę po raz kolejny jak to jest mi przykro, że wszystko się tutaj sypie. Już machnęłam na to ręką. Będzie jak ma być - ma się rozkręcić, to się rozkręci, a nie to trudno. martyniu - a Tobie to już nawet nie wiem co mam napisać - czytałam Twojego maila i zastanawiam się jak to jest możliwe, żeby w jednej rodzinie skumulowało się tyle problemów zdrowotnych naraz:O nieszczęście goni nieszczęście:( karolcia buziaki dla wszystkich!
  10. Hejka! Jagoda - wiesz co - ja to bym olała tych pseudorehabilitantów. Coś Ci powiem - zamiast tego pościel Michasiowi na podłodze wielki koc (u nas sprawdziła się cienka kołdra ubrana w kolorową poszewkę ze zwierzakami - każda mata się przy tym chowa!) rozsyp mu dookoła kolorowe zabawki i zostaw go samego. Zaręczam Ci, że nawet jeżeli się na początku zdenerwuje i trochę popłacze, to za chwilę zacznie kombinować jak dotrzeć do jakiegoś interesującego go "sprzęta";) Ania dzięki tej podłodze opanowała już do perfekcji obracanie na brzuszek (przy czym wcześniej darła się, aż się dusiła, jak to ja próbowałam położyć ją w takiej pozycji) w drugą stronę gorzej, ale już powoli kombinuje. Potrafi już pełzać - to nic, że do tyłu, albo w przeciwną stronę niż leży interesująca ją zabawka - grunt, że wie, że jak uniesie do góry tyłek, to cała reszta też się jakoś przemieści w którąś stronę;) A no i oprócz tyłka do przemieszczania służy jej jeszcze nos, na którym się namiętnie opiera:P I w ogóle jak ja coś chcę z nią poćwiczyć, to też "nie współpracuje", ale jak zostawiam jej samej pole do popisu, to kombinatorka będzie kombinować. Wczoraj ją przyłapałam na tym, że łapała się za barierki łóżeczka i próbowała się podciągać. Rzecz jasna nie ma na to jeszcze szans, ale ile się przy tym nastękała to jej. A propos śpiworka - my dostaliśmy i już widzę, że sam kocyk akrylowy by się do niego nie umywał. Śpiwór jest porządny i ciepły i zapinany, więc młoda nie będzie go zrzucać (rozkopywanie to kolejna sprawa, z którą sobie nie możemy poradzić) teraz już zima nam nie straszna;) U nas już teraz późnym popołudniem temperatura spada prawie do zera (a tylko po mojej pracy możemy pozwolić sobie na dłuższy spacer) - mała więc już jeździ w kombinezonie - wolę ją ubrać lżej pod spód, ale żeby się swobodniej czuła, a nie taka poupinana w jakieś portki, kurtki itp. czego zresztą szczerze nie znosi. Luźny kombinezon jakoś póki co toleruje. Więc jak będzie jeszcze trochę zimniej, to moim zdaniem, mimo iż od początku małej nie przegrzewałam i nie przegrzewam, sam koc to troszkę mało. No ale wszystko i tak wyjdzie pewnie w praniu. Ok uciekam bo mężuś wraca z pracy. Jakąś kolację trzeba mu zaserwować;)
  11. Gabrysiu - życzę Ci abyś przez calutkie swoje życie był dobrym i szczęśliwym człowiekiem. Buziaczki! Omega, Aisza -
  12. Cześć:) Kochane jesteście tryni - miałam napisać Ci wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że nie miałam się do tego jak zabrać... te testy i wrogość śluzu niczego nie przesądzają. Nie wiem czy śledzisz topik u JustynkiM, ale u ryby również ten problem występował, ciąża udała się dopiero chyba jak dobrze pamiętam przy 3 IUI. A teraz nagle super wielka niespodzianka - 2 ciąża, absolutnie naturalna, w kilka miesięcy po porodzie. Już przeleciałam neta jeżeli chodzi o to zagadnienie i wychodzi na to, że parametry śluzu i nasienia mogą się zmieniać, wyniki zależą po części od swobodnej interpretacji badającego (tego nie rozumiem akurat, ale ktoś tak napisał na jakiejś stronce). Tylko nie rezygnujcie - a jakaś droga do małego szczęścia na pewno się znajdzie martika, karolcia, jadirka - Anuśka jest w bardzo dobrych rękach;) Żal mi rzecz jasna, że nie mogę z nią być dłużej, ale nadrabiamy popołudniami;) Pochwalę się - nasza gwiazda od dzisiaj pełza:P Wprawdzie do tyłu, bo jej pupa ucieka i cały nochal jest po tych akrobacjach czerwony - ale to jej pierwsze samodzielne próby jakiegokolwiek przemieszczania się:D Ocho - koniec pisania!
  13. Hejka! U nas jakoś leci. Do pracy wróciłam, wdrożyłam się na powrót w swoje obowiązki, Ania rośnie i jest coraz ładniejsza i radośniejsza i jakoś mija dzień za dniem. Przepraszam Was, że nie piszę, a teraz wysyłam jednego posta na oba topiki, ale mam mega doła - czuję się jakby waliło mi się życie. Nie chcę pisać o tym na forum:( Jest mi smutno i źle:( Jagoda zajrzyj na maila. Pozdrowionka dla wszystkich.
  14. Hejka! Martika cieszę się, że wszystko Ci się jakoś poukładało i możesz już tylko cieszyć się macierzyństwem:) U nas jakoś leci. Do pracy wróciłam, wdrożyłam się na powrót w swoje obowiązki, Ania rośnie i jest coraz ładniejsza i radośniejsza i jakoś mija dzień za dniem. Przepraszam Was, że nie piszę, a teraz wysyłam jednego posta na oba topiki, ale mam mega doła - czuję się jakby waliło mi się życie. Nie chcę pisać o tym na forum:( Jest mi smutno i źle:( Pozdrowionka dla wszystkich.
  15. Dopiero się pochwaliłam obrotami, a od godziny wygląda to tak - młodej spodobały się akrobacje we własnym wykonaniu - chyba do tej pory ta pozostająca w tyle rączka była zmorą i przez to obroty szły jej opornie. A teraz co chwila ląduje na brzuszku - pobawi się chwilę i zaczyna się drzeć bo nie potrafi z powrotem na plecki:P Ledwie ją przekręcę, a za moment jest z powrotem na brzuszku:P i tak w kółeczko:P Ciekawe kiedy się zmęczy - już od pół godziny powinna być śpiąca, a nie jest..:P
  16. Jagoda - to i ja się dzisiaj pochwalę tym samym - pierwszy pełny obrót - tyle że z plecków na brzuszek. Do tej pory Ani obroty wyglądały tak, że cała się obracała, tylko rączka jakoś pod brzuszkiem zostawała. A dzisiaj już cała się obróciła - zostawiłam ją na podłodze i wyszłam na moment do drugiego pokoju, jak przyszłam do niej do pokoju leżała w najlepsze na brzuszku i piszczała z radości:D Myślałam, że coś się jej stało, a ona w rączce trzymała grzechotkę, a nóżkami biła z radości o podłogę no i te piski:D Artycha mała!:D
  17. cześć mamuśki! Jak któraś zainteresowana zamówieniem darmowej próbki pieluszek to wysłałam Wam na maila link i hasło. Rzecz jasna w pierwszym mailu zapomniałam wkleić linka - wysłałam go w drugim:P Udanej soboty!
  18. cześć mamuśki! Jak któraś zainteresowana zamówieniem darmowej próbki pieluszek to wysłałam Wam na maila link i hasło. Rzecz jasna w pierwszym mailu zapomniałam wkleić linka - wysłałam go w drugim:P Udanej soboty!
  19. Hejka! Karolcia - odpisałam Ci na maila! Zajrzę potem! Miłego dnia!
  20. karolcia - no pracować na pół etatu, a wynagrodzenie rzecz jasna brać za etat cały:P:P:P A propos - zgodnie z kodeksem pracy w okresie, w którym może Ci przysługiwać urlop wychowawczy można pisać podanie o zmniejszenie czasu pracy (właśnie max. do pół etatu) i pracodawca nie ma prawa Ci odmówić - tak jak wychowawczego. No ale nie jest się chronionym jak na wychowawczym, więc wiadomo jak to się może skończyć. No ale mimo wszystko ja nie mogę sobie pozwolić na rezygnację z połowy mojego wynagrodzenia. Nie wiem jak to będzie. Wcale, ale to wcale mi się nie chce do pracy. Żałuję, że nie poszłam na jakąś przedszkolankę i nie założyłam prywatnego żłobka:( Miejmy nadzieję, że wszyscy to jakoś przeżyjemy:P:P:P
  21. tryni - a mogę zapytać do jakiej kliniki jeździsz? Jeżeli nie chcesz odpisać tutaj to napisz na maila, albo sms. Justynka - zajrzyj na maila:)
  22. hejka! Ja też jestem;) Ani77 - nie wiem cóż Ci napisać. Do adopcji trzeba dorosnąć. A dorastanie to jest bardzo trudne, a niekiedy nigdy nie następuje. I to nie tylko w przypadku mężczyzn! Wiem sama po sobie (a my walczyliśmy o naszego malucha ponad 7 lat), że pomimo wszystko tliła się w nas nadzieja, że będziemy mieli swojego brzdąca. I u mnie temat adopcji był gdzieś hen, hen! Ani ja ani mąż chyba do niego nie dorośliśmy. A dopóki obie strony nie są do tego absolutnie przekonane, to można jedynie wyrządzić krzywdę temu dzieciaczkowi, którego przygarnie się do własnego serca. A poza tym u nas choroby kres, humor dopisuje, ja właśnie wzięłam sobie do domu fuchę i pracuję;) Pozdrowionka!
  23. Hejka! Tryni - tak jak Ci napisałam - zaciskam kciuki i nie puszczam do szczęśliwego zaciążenia,bo teraz już innej opcji nie ma - sama widzisz - masz teraz porównanie metod "zwykłego" gina do metod specjalistycznej kliniki. A macica dwurożna to nie wyrok - widzisz Jagoda z topiku Justynki miała ten problem i jakoś udało się z nim w miarę szybko (od diagnozy) uporać, naturalnie zaciążyć i szczęśliwie donosić maluszka:)
  24. Hejka! Widać Omega znowu chyba musi zebrać się w garść i w kupę i sprowokować towarzystwo do dyskusji:P Żartuję;) A ja zamiast wracać do roboty póki co przedłużyłam sobie odrobinę urlop i sobie troszkę chorujemy:( Ale nie chcę tutaj o tym pisać. Bądź co bądź nie mamy gorączki, katarku, kaszlu, więc takie chorowanie to sama przyjemność:P:P:P Właściwie i tak mi się nie chciało wracać wczoraj do tej pracy - rozbestwiłam się na tym urlopie strasznie! Jeszcze z jakiś tydzień posiedzimy sobie z młodą w domu;) Jagoda - a co Ty myślisz - skoro dziadkowie pozwalają pewnie Michasiowi na wszystkie takie atrakcje, których Wy byście mu jako rodzice zabraniali, to pewnie, że nie dostrzega braku rodziców:P Rybka - kochana trzymam za Was kciuki! Żeby czarne sny i myśli wkrótce odleciały! Ja podobnie jak aisza zagłębiłam się w tym temacie i wiem, że łatwo mi pisać, a Tobie trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale takie badania naprawdę sprawy nie przesądzają. Poza tym, broń Boże nie podważam umiejętności Twojego gina, ale na prawidłowy pomiar okazuje się ma wpływ tyle czynników (m.in. odpowiednie ułożenie główki dzidziusia, ewentualna pępowina owinięta wokół jego szyjki itp) że może rzeczywiście warto by było ów pomiar jeszcze raz powtórzyć? Jak będziesz miała czas i chęci napisz nam jak wypadła wczorajsza wizyta... A wszystkie niewymienione bez wyjątku gorąco ściskam i pozdrawiam!
×