Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. Justynka - No to chyba ja mam dzisiaj jakiś gorszy dzień, że się tak wyładowuję:P Ale masz rację. "stare" koleżanki wchodzą na NK, na pocztę też, ale na forum już nie. Szkoda. Bo można pisać o d*pie Maryni a nie o staraniach albo o dzieciaczkach jeżeli komuś taki temat sprawia ból lub przykrość. Wystarczy tylko o tym napisać. A nowe dziewczyny zakładają własne topiki, bo wpaść w rytm na takim 3 letnim jest niezwykle trudno;) i zaczynają startować od początku tak, jak niegdyś my:) Mam nadzieję tak jak wspomniałam, że może chociaż jeżeli nie na topiku to poza nim przynajmniej te znajomości przetrwają.
  2. Justynka - no ja sama biję się w piersi, bo wiem, że nie zawsze mam tyle czasu co dotychczas na pisanie i ploty. No ale widzisz jak to jest jak zaczyna się jakiś ruch tak jak ostatnio kiedy martynia zasugerowała jakieś zmiany w życiu jadirki;) to się część zgub odnalazła. Niektóre się odnajdują jak któraś zaczyna rozsyłać jakieś fotki, albo jakieś info poza forum - wówczas dziewczyny przypominają sobie o istnieniu topiku i koleżanek, a zaraz potem ponowna ciiiiiisza...:( Czyli podczytują nas, więc to nie jest zerwanie kontaktu z topikiem z braku czasu, albo po to aby nie myśleć, zapomnieć, oderwać się itp. Czasem wystarczyłoby po 2-3 zdania wystukać co tam u kogo słychać i jak rosną topikowe dzieciaczki, albo która na jakiej imprezce była, czy na jakimś wyjeździe - tak jak dawniej. Ale po co?! W sumie może to my za dużo wymagamy - każda ma swoje życie, swoje zajęcia, swoich "prawdziwych" przyjaciół w realu i własne problemy - popisały z nami dziewczyny troszkę, znudziło im się - może więc nie ma się im co na siłę z własną "przyjaźnią" (o której niegdyś się tak wszyscy tutaj zapewniali) narzucać. Ja już w każdym razie nie mam takiego zamiaru:P Też mi się znudziło:P Z osobami, z którymi chcę utrzymywać kontakt - utrzymywać będę. Tutaj też pisać od czasu do czasu będę, a reszta na maila, albo NK, albo sms. Żal mi, bo ja jak wspomniałam przywiązuję się i do rzeczy i do ludzi i brakuje mi tego dawnego pisania. Ale widać każdy jest inny i ma w końcu do tego prawo. Oby tylko każda z "przyjaciółek" była szczęśliwa tak, jak żyje - to nikomu nie można mieć za złe, że wybiera to co jest dla niego najlepsze.
  3. jadira - właśnie - sypie się dlatego, że dziewczyny zamiast pisać zastanawiają się tylko dlaczego się sypie:P Nie no ale tak serio to była nas tutaj całkiem niezła gromadka, a teraz została garstka. A i tej garstce w końcu zaczyna się nudzić konwersacja często "samemu do siebie". No szkoda - nikogo nie zmusimy ani do zaglądania tutaj ani do pisania. Ja już w każdym razie kończę zachęcanie i namawianie. Mam nadzieję, że przynajmniej kontakt mailowy i na NK rzeczywiście uda się podtrzymać:) Buziaki i miłego dnia dla wszystkich!
  4. No i chyba będą jednak kanapki na obiad, bo młoda właśnie się obudziła:P
  5. Czołem! Młoda dzisiaj dała nam w nocy popalić. Przyzwyczaiłam się, że mamy spokojne dziecko, przesypiające całe noce i ta dzisiejsza była dla mnie zupełnie "nie taka":P Nasz tatuś wieczorem "przypadkiem" obudził dziecko przed 23:00, no a dziecko rzecz jasna, śpiąc od 19-tej do tej 23:00 zdążyło się już wyspać. Wstała rozanielona, uśmiechnięta i chętna do zabawy. No i rzecz jasna głodna. Jak ją nakarmiłam - rozbudziła się już totalnie i jeszcze na "rozmowy" ją wzięło. Gaworzyła jak najęta, a do tego pluła w taki sposób jakby naśladowała jadące samochody. Wszelkie próby usypiania, odstawiania do łóżeczka nie wniosły niczego nowego do tej sytuacji, więc w końcu o 2:00 wyeksmitowałyśmy tatusia do 2 pokoju (po pierwsze za karę, że ją obudził:P, a po drugie szedł na rano do pracy, to niech się chociaż ze 3 godziny prześpi:P), małą wzięłam do siebie do łóżka, dostała jeszcze raz cyca i zasnęła momentalnie i spałyśmy tak razem do 8-ej. Życie weryfikuje nasze poglądy - miałam nigdy nie brać dziecka w nocy do własnego łóżka:P Ale mam nadzieję, że to była jednorazowa sytuacja;) Poza tym tłumaczę sobie, że wyjścia specjalnie nie miałam, bo nie uśmiechało mi się spędzać nocy na krześle przy łóżeczku na "nocnych rozmowach", a każda próba odejścia o niej kończyła się dzikim wrzaskiem. betty - sorrki, ale moje zdanie jest takie, że kolejki do gina (zwłaszcza na NFZ) nie świadczą wcale o jego profesjonalizmie. No - przynajmniej nie zawsze. U nas na przykład w przychodni też są kolejki do pani ordynator kilometrowe i trzeba na wizyty czekać, ale właściwie to nie wiem dlaczego tak się wszyscy do niej pchają, bo baba na portalach rankingowych dla lekarzy ma tylko jedną pozytywną opinię, reszta same negatywne i to jeszcze jak! Ja w sumie początkowo sama zastanawiałam się czy nie przenieść się do niej z prowadzeniem ciąży - zawsze co na miejscu to na miejscu, no i na NFZ. Ale po tych opiniach i po obserwacji jak poprowadziła ciążę bratowej zrezygnowałam z jej usług. tutaj masz fajne stronki: http://www.znanylekarz.pl/ http://www.rankinglekarzy.pl/znajdz_lekarza poczytaj sobie, może akurat trafisz na jakiegoś lekarza w okolicy, który będzie Ci w stanie pomóc. Bo sorry, ale jak ten, który potraktował Cię w taki sposób, jaki nam tutaj opisałaś jest tym najlepszym, to ja osobiście nie chciałabym trafić w ręce jakiegoś z tych z niższej półki:O surfitka - szybkiego powrotu do zdrowia! Mi urlop się kończy za tydzień we wtorek:( Ale jeszcze biorę 2 tygodnie wypoczynkowego. Wiem, że jakoś będę musiała to przełknąć, ale tak mi jakoś szkoda... A z tym przybieraniem na wadze, to chyba dzieci w końcu muszą przystopować no nie? Nasza mała w ubiegłym tygodniu ważyła 7,3kg. Podczytywałam na forum majówkowym - niektóre dzieciaki młodsze od niej ważą więcej, mimo iż ich waga urodzeniowa była niższa, a nasza kluska przez ostatni miesiąc przybrała raptem 0,8kg. To chyba nie tak dużo. No ale tak jak piszecie - każdy dzieciaczek jest inny. Jagoda- no właśnie - każdy dzieciaczek jest inny:D I Michaś już zaczyna pokazywać swój charakterek:D Nie rób z niego statystycznego malucha, bo być może w ten sposób przyhamujesz inne jego indywidualne cechy, których nie mają inne dzieciaczki. U nas na ten przykład już 2 wizyta u pediatry pod rząd jest problem z trzymaniem główki na brzuszku. Tzn. lekarka tak uważa. Tłumaczę babie, żeby całe badanie młodej zaczęła właśnie od ułożenia na brzuszku i obejrzenia jej w tej pozycji. Ale nie! Ona po swojemu! I ostatnio przed szczepieniem jak podeszła do małej, to nawet sobie "pogadały", ale jak ją zaczęły we dwie z pielęgniarką mierzyć, ważyć, przewracać itp, to moja córa się wkurzyła - walnęła się na brzuszek, rozłożyła łapki i nóżki i rozwrzeszczała się na dobre. Nie podniosła główki nawet na 1cm. A w domu ładnie leży w tej pozycji - fakt troszkę się buntuje, ale ładnie trzyma główkę, klatkę piersiową też ładnie unosi, kręci główką na wszystkie strony i się uśmiecha. No cóż - widać na obcych reaguje tak jak mamusia w jej wieku. Ja jak byłam mała to zawsze wyrzucałam lekarzy z domu - w bardzo niewybredny zresztą sposób:P A co do bucików, to właśnie przyszło mi kilka dni temu do głowy to o czym teraz piszesz... Zastanawiam się czy jest sens kupować Ani takie "sztywne" kozaczki, skoro do chodzenia to jej jeszcze daleeeeeko! Nie wiem czy jej będzie w tym wygodnie to raz, a po drugie ona ma jeszcze tak "mało sztywne" nóżki w kostkach, że nie mam pojęcia jak jej takie sztywne twarde buty ubierać, no i kręci tymi nóżkami na wszystkie strony, a w takich normalnych kozaczkach to nimi nie pokręci. Widziałam, że ktoś sprzedawał na allegro takie butki a'la kozaczki ale miękkie, z miękkimi podeszwami, wiązane, w środku ocieplane futerkiem - no takie zimowe, ale dla dzieci "nie chodzących" i zastanawiam się czy jej raczej czegoś takiego nie kupić... Chciałam Wam pokazać o co mi chodzi, ale nie mogę znaleźć tej aukcji. Ciekawe czy uda mi się coś takiego gdzieś u nas dostać. To chyba będzie jak dla niej najlepsze. Zwłaszcza, że nasze dziecko, urodzone w lecie, nienawidzi się ubierać! Ostatnio przeżywamy koszmar z ubieraniem - Bodziaka jeszcze znosi, ale jak idziemy na dwór i coś na tego bodziaka trzeba jeszcze założyć zaczynają się wrzaski. O czekajcie - znalazłam coś takiego: http://www.allegro.pl/item736845739_cudowne_hatowane_6_12_dla_dziewczynki_11cm.html Tamte o których pisałam były podobne. Łatwiej takie chyba zakładać, no i dziecku wygodniej niż w takich sztywnych skórzanych. Chyba że się mylę - to wyprowadźcie mnie z błędu zanim coś takiego znajdę dla naszego dziecka. A propos karmienia łyżeczką to u nas wygląda to aktualnie tak, że młodej starcza cierpliwości na jakieś 50ml kaszki albo kleiku, a potem dokarmiam ją cyckiem do pełna:P W sumie może robię źle, ale nie chcę jej zrażać do tej łyżeczki i karmić ją "na siłę". Zjada każdego dnia coraz więcej tej kaszki, to myślę, że w końcu dojdziemy do właściwiej porcji;) Z soczkami to inna sprawa - nie podchodzą jej chyba kwaskowate sprawy:P Dzisiaj próbujemy z marchewką:) Fasolka - popieram decyzję o prawku, to się przyda zawsze - człowiek czuje się bardziej niezależny. I to co dotychczas było całodzienną wyprawą może okazać się sprawą do załatwienia w godzinę, albo dwie. Zanim zaczniesz jednak podejmować jakiekolwiek decyzje - tak jak Jagoda uważam, że najpierw chyba powinniście z M. usiąść i zacząć ze sobą rozmawiać. I proszę Cię nie bierz mi tego za złe co napisałam. Ale poczytaj swoje wypowiedzi z ostatnich kilku tygodni... Piszesz o sobie, o Gabrysiu, a rola Twojego M. w Twoim życiu jakby się zakończyła w momencie narodzin Gabrysia... A faceci to taki naród, że nie lubią raczej jak traktuje się ich jak ludzi drugiej kategorii. Może Twój M. nie lubi prac w ogródku i nie lubi spacerów (no nie każdy musi lubić wszystko i na wszystkim się znać, bądź chcieć się danej rzeczy nauczyć), ale może lubi coś innego co mógłby robić i robiłby z pasją. Każdy jest inny, ale w końcu za coś tego człowieka kiedyś pokochałaś, skoro zdecydowaliście się na wspólne życie... To się powymądrzałam. Przepraszam, jeżeli Cię uraziłam - nie to miałam na celu, ale kurcze - jesteście fajnymi ludźmi, macie fajnego dzieciaczka - przede wszystkim walczcie o siebie! Ok. Korzystając z okazji, że mała odrabia nocne zaległości idę chyba zabiorę się za jakiś obiad, bo jak jej się poprzestawia wszystko i nie uśnie mi przed południem raz jeszcze to tata będzie jadł kanapki jak wróci z pracy (co by poniekąd było nagrodą za wczorajsze rozbudzenie dzieciaka o takiej porze:P) Pa!
  6. Hejka! Jadira - mimo wszystko uważam, że szkoda, że postanowiłaś się tutaj mniej udzielać. No ale skoro Tobie ma to w czymś pomóc, to pewnie wiesz co robisz;) Właściwie tak jak piszesz - nasz kontakt pewnie i tak by się utrzymał, chociaż to nie to samo, bo nie zawsze jest czas, aby wysyłać maila do każdej z osobna, a znów samo zdawkowe pytanie jak leci i czy wszystko w porządku, po tylu wspólnych topikowych latach to jest zdecydowanie za mało jak na podtrzymanie znajomości. Szkoda, że topik się sypie (bynajmniej - nie bierz tego do siebie, bo Ty przynajmniej z nami jesteś) - wiele mi pomógł - otworzył mi oczy na wiele spraw i bez niego nie ruszyłabym prawdopodobnie z miejsca. Tym bardziej żal mi jak patrzę, jak się to wszystko gdzieś zaczyna gubić...
  7. Hejka! Widać topik podupada. Szkoda. Jadira - nie wiem co leży u podstaw tego, że chcesz się stąd "zerwać", ale mam nadzieję, że to co napisałaś było jedynie efektem chwilowej słabości, a nie decyzją ostateczną. Topik już dawno przestał być topikiem czysto staraczkowym. Część z nas już się swojego małego cudu doczekała, inne nadal czekają - próbują walczyć, bądź liczą na naturalny cud - co też jest w końcu metodą - ale już dawno przestałyśmy tutaj pisać wyłącznie o kolejnych badaniach, testach itp. A jeżeli piszemy o czymś szczególnym to tak jak wspomniała chyba martynia - na maila, albo na sms - zresztą sama wiesz. Nie będziemy Ciebie (ani Tryni, ani nikogo innego) przekonywać bezustannie do powrotu na topik, chociaż bardzo nam tych wszystkich dziewczyn brakuje - ich wpisów, humoru, podtrzymywania na duchu i po prostu tych wszystkich zwyczajnych plot - ale każda z nas jest dorosła i pewnie podejmując jakąś decyzję postępuje tak, aby jej było dobrze... Mam nadzieję, że takie "decyzje" nie są "prawomocne" i jakiekolwiek by nie było ich podłoże - nie doprowadzi to do zerwania znajomości i kontaktu. karolcia - zazdroszczę Ci wolnych piątków i w ogóle. Ja odliczam dni do nieubłaganego końca mojego urlopu Póki co nie chcę o tym myśleć:( Jakby nam warunki materialne pozwalały, to najchętniej zrobiłabym tak jak martynia - uciekłabym na jakiś urlop wychowawczy, albo bezpłatny, albo nie wiem - chciałabym pobyć jeszcze troszkę w domu z naszą małą... Najchętniej to bym popracowała w domu. Niestety w moim zawodzie niespecjalnie mam taką możliwość, a nie chcę też na zbyt długo tracić kontaktu z zawodem, bo potem wypadnę z rytmu:( martyniu - to dobrze, że Lenka "dogaduje" się z nianią. Ja tam się bardzo przywiązuję do własnych rzeczy (nawet do rękawiczek), więc staram się wszystkiego pilnować jak oka w głowie. Tak się jakoś nauczyłam w czasie studiów we Wrocku - że w tych wszystkich autobusach, tramwajach i w ogóle to trzeba było mieć oczy na około głowy! A tak w ogóle to mój mąż kiedyś zapomniał telefonu na stoliku na poczcie i wyobraźcie sobie, że jak po kilku minutach wrócił, to jeszcze nikt go nie zdążył buchnąć:) Justynka - pisałam Ci już że fotki super? Aż się rozmarzyłam! No o takiej figurce jak Twoja to nawet nie marzę, ale o wakacjach...ech! Właśnie zanim zaczęłam pisać tego posta zaczęłyśmy się z małą zbierać na spacer. Dostała cyca przed wyjściem i padła jak kawka - śpi już godzinę aż to do niej niepodobne! No ale nie chciałam jej już rozbudzać i przebierać i targać na dwór - stąd mam troszkę czasu dla siebie. Pozdrowionka dla wszystkich!
  8. Jagoda- heh nasza młoda na szczęście wodę i herbatki pije od urodzenia - wlewałam w nią, bo bałam się, żeby przy takich temperaturach, jakie były tego roku w środku lata, mi się nie odwodniła. Za to od 2 dni próbuję ją przekonać do jedzenia kleiku łyżeczką (nie spieszymy się - ładnie przybiera na cycku, to nie ma co wariować z nowościami - ja tam podchodzę do tego tak, że lepiej później niż zbyt wcześnie) - wczoraj jakoś nam szło - pół na pół - połowa w buziaku, druga połowa wszędzie - na śliniaku, na brodzie, na łapkach, na szyjce - gdzie się tylko dało napluć, albo rozmazać rączkami - tam był kleik. A dzisiaj miałyśmy bunt na całym froncie - mała darła się na sam widok łyżeczki, jakby ją ze skóry obdzierali, aż skapitulowałam i dostała cycka - usnęła. Chyba była śpiąca a nie głodna. A po południu była pierwsza próba z soczkiem jabłkowym. Super pyszny nam wyszedł i nawet dość słodki, ale mimo to do gustu jej nie przypadł - krzywiła się jak po cytrynie - jeżeli coś połknęła to chyba tylko przypadkiem - wszystko wypluwała. Za to herbatki wytrąbiła za jednym podejściem prawie 100ml i nie dała sobie odebrać. Ale nie zrażamy się ;) - skoro poradziłyśmy sobie z karmieniem z cyca, to i poradzimy sobie z łyżeczką i soczkiem jabłkowym;) Dobranoc!
  9. Hejka! To i ja może zdążę parę słów wykrzesać, zanim moja marudela wstanie;) Jagoda - wielu, wielu wspólnych lat i dużo zdrówka i sił do wspólnego ich spędzania! No nasze "maleństwo" za to tyle energii wkłada w zabawę i wyżywanie się na zabawkach, że akurat pod tym względem niczego nie jestem jej w stanie zarzucić:P Jak złapie grzechotkę w rączkę to macha nią aż się kurzy. I samodzielnie też jest sobie w stanie wybrać tą, która ją akurat najbardziej interesuje. Będzie się wyginała dotąd, aż uda jej się do tej zabawki "podpełzać":P Natomiast jeżeli chodzi o trzymanie główki w pozycji na brzuszku - to trzymała ją rewelacyjnie, dopóki nie wyczaiła,że na przewijaku pod nią leży frotowy podkład, który doskonale nadaje się do ssania. I teraz gdziekolwiek by ją nie położyć, to chwilę potrzyma główkę jak należy, a zaraz potem łup na dół i ładuje do buziaka to, co akurat ma pod sobą: kocyk, pieluszkę, ręcznik, prześcieradło - nie ma różnicy! Ślini się przy tym niemiłosiernie, chociaż na ząbki to raczej nie wskazuje, bo dziąsełka wyglądają tak, jak wcześniej, bez żadnych zmian. Malolepsza - współczuję powrotu do pracy i zaczynam ubolewać nad własnym powrotem do roboty:( Ranyyy - nie chce mi się! To znaczy chce mi się, ale wyć mi się chce, że muszę małą zostawić Nie zrezygnuję z pracy, bo póki co u mojego M. nie za ciekawie, a bądź co bądź przynajmniej ja mam jako takie pewne dochody. Nie mam serca żeby zrywać ją z rana o tak nieludzkich porach, zwłaszcza, że przed nami zima i takie wyrywanie jej z łóżeczka i wożenie na mrozie wcale niczego dobrego nie rokuje:( Może wysłać chłopa na urlop wychowawczy?:O Sama nie wiem. Może by dorabiał popołudniami a do południa by jednak siedział z małą w domu... Mam sto myśli na minutę... Telesforka - jak tam postępy w działaniu? Pisz nam na bieżąco. Fasolka - ja jak byłam mała, to też bardzo szybko zapisałam się (tzn. zapisali mnie) do biblioteki. Wprawdzie nie tak szybko, jak Ty Gabrysia, ale jak już zajarzyłam, że z biblioteki można oprócz książek dla dorosłych wypożyczać również książki z obrazkami - gdzieś tak w wieku 3 lat - to sama ponoć chciałam tam chodzić:) Surfitka - u nas również już po chrzcinach. No ale my robiliśmy w domu. Z tym że jedynie dla rodziców, dziadków i chrzestnych - więc dużo roboty przy tym nie było. Ale dla większego grona jak najbardziej jakaś "knajpa" wskazana:) Ninka wygląda super na zdjęciach!:) Jak aniołek! Ania w Kościele nie płakała nawet przy polewaniu główki, tylko patrzyła zdziwiona na księdza co on jej robi:D Ksiądz szepnął żeby ją leciutko pochylić, żeby ta woda nie poleciała na nią tylko do tego korytka. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać - mała odkąd zajarzyła, że świat lepiej podoba jej się z pozycji pionowej (na rączkach) to przechylać się nie pozwala. Na szczęście zanim zdążyła głośno zademonstrować swoje niezadowolenie - było już po wszystkim:D betty - a Tobie życzę żeby Ci się wszystko w końcu ze zdrowiem i @ unormowało! Coś mi się wydaje, że to wcale nie nadwaga jest przyczyną problemów z tarczycą. A Twój gin te Twoje problemy potraktował troszkę "metodą Spychajłowa". A idziesz teraz do innego, czy nadal tego będziesz przekonywała do wydania konkretnej diagnozy? Fasolka, Milka - widzę idziecie w zaparte jeżeli chodzi o mężowskie koszule:D Ciekawe kto kogo przetrzyma:P JustynyM mężusiowi serce zmiękło:P Milka - jak ząb popuścił troszkę? Jak ja nienawidzę dentystów! Już wolę wizytę u ginekologa - przynajmniej nie boli:P No i życzę Ci, żebyś się w końcu doczekała tych wszystkich okropnych mdłości. Wprawdzie nie zawsze jest to konieczna oznaka ciąży, bo ja na ten przykład ich wcale nie miałam, no ale...:P Ryba - no jak tam - ochłonęłaś już? Mam nadzieję, że tak. Ale teraz pewnie wpadłaś w rytm dokonywania poważnych zmian życiowo-lokalowo-motoryzacyjnych, o których wspominałaś:P Wpadaj od czasu do czasu, bo jak już teraz przy jednym maluszku masz tak mało czasu, to przy dwójeczce niedługo całkowicie o nas zapomnisz:P mężatka - ciekawe skąd u małych dzieci biorą się takie ciągoty do gotowania, piekarników itp. Ja jak byłam mała to sama zabierałam się za pieczenie ciasta z moją ciocią najchętniej:P Ona robiła duże ciasto, a ja małe, w takich foremkach dla lalek:P Niekiedy jak nie widziałam, to musiała podmienić to moje ciasto, bo ja je wcześniej tak ugniatałam, że było czasem brudne jak nieszczęście, no a przecież jak już się upiekło to "musiałam" je zjeść :P nelcia - drzwi zamontowane? To chyba z opisu sądząc był remont na naprawdę wielką skalę! No ale i pewnie efekt końcowy piorunujący. Ok muszę kończyć! Buziaki dla całej niewymienionej reszty!
  10. Hejka! Ale zimnica!!! Brrr! Dzisiaj wybraliśmy się na zakupy z samego rana - dobrze, że małą wystroiliśmy cieplej (o dziwo nie buntowała się nawet na czapkę, tylko jak sobie przypomniała, że ją ma, to natychmiast łapała za daszek i ściągała ją sobie na oczy). Wysłałam Wam wczoraj coś na maila, pewnie już to znalazłyście, a to info jest dla tych, które zaglądają na własną pocztę nieco rzadziej;) martyniu - ja wiem, że normalne dziecko potrafi wędrować w łóżeczku, ale nasza mała wydawało mi się, że jeszcze na to za słaba. Ona dopiero zaczyna próbować przewracać się na boczki i z brzuszka na plecki. Do głowy by mi nie przyszło, że sobie poradzi i poleci tak w kółko. Ale radzi sobie - wczoraj przyłapałam ją po raz drugi jak leżała przeszczęśliwa w poprzek łóżeczka (prawie w nogach), a nóżki wystawały między szczebelkami. Muszę dzisiaj wymienić ochraniacz na taki dłuższy - mama uszyła mi taki prawie na cały obwód łóżeczka. Nie myślałam, że tak szybko się przyda. Wygoniłam męża po kukurydzę. Kupiliśmy dzisiaj rano po 2 i tak mi zapachniało, że poleciał dokupić jeszcze na potem, albo na jutro:P karolcia - a w klinice sobie z tym Twoim TSH by sobie jakoś nie poradzili? Czy to musi być taki normalny endo? Bo w sumie w trakcie dalszego leczenia chyba będzie trzeba badać i regulować hormony tarczycowe na bieżąco... Nie orientuję się w tym specjalnie, ale tak mi przyszło do głowy, że chyba w klinikach wahania hormonów tarczycowych są jednym z głównych powodów niepłodności, więc może mają tam jakąś swoją metodę, żeby to wyregulować chociaż na czas leczenia i ciąży? A propos dowodów dla dzieci - to tak jak akasia napisała - wyrabiają dziecku normalny dowód, z normalnym zdjęciem - wygląda to tak jak dowód osoby dorosłej, tylko jest chyba ważny krótszy okres czasu. Tylko jest to troszkę bez sensu wyrabiać takiemu całkiem maluszkowi (no Hania już w sumie teraz będzie zmieniała się wolniej jeżeli chodzi o rysy twarzy, ale takie całkiem malutkie niemowlaczki zmieniają się strasznie szybko), bo za chwilę dziecko i tak nie będzie podobne do tego jak wyglądało na tej fotce, a i wzrost będzie nieaktualny. Mój chrześniak ma taki dowód wyrobiony i jest całkowicie niepodobny do tego dziecka na zdjęciu, a wzrost ma wpisany 58cm ;) My małej też wyrobimy, bo póki co nawet nie możemy wyskoczyć sobie do Czech na żadną imprezę plenerową, a takie się tutaj dość często zdarzają. Ale poczekamy jeszcze z pół roku, niech jeszcze troszkę podrośnie i przestanie się tak szybko zmieniać;) aska - basenu Ci zazdroszczę, ale tej pory, kiedy na niego chodzisz - niespecjalnie:O A już niedługo wracam do roboty i sama będę wstawać o tak wściekle wczesnych godzinach:( justynka - również przyłączam się do prośby o fotki:) Ocho - i już po pisaniu!
  11. Hejka! Ja jestem, czytam, tylko z pisaniem sobie obiecuję, że napiszę jak będę miała tyle czasu, żeby chociaż do każdej z Was choć parę słów wystukać. A tutaj się nie da. Nasza gwiazda nie śpi w dzień praktycznie wcale. Tylko tak po troszkę -15-30min i po zawodach. A ja wtedy startuję jak pershing żeby zdążyć z obiadem i z całą resztą. A potem to już się nosimy, wozimy, gadamy i w ogóle. Wczoraj mała poczyniła niebywały postęp (który przegapiłam) - obróciła się w łóżeczku tak, że główka była tam gdzie nóżki, a nóżki tam gdzie główka. Poszłam rano robić sobie śniadanie i tak mi właśnie nie pasowało, że zbyt długo nie ma żadnych "nawoływań":P Przychodzę a ta zadowolona z siebie i jeszcze z kocykiem naciągniętym na głowę. Rozbawiona, aż cała chodzi!:D Szkoda że nie widziałam jak jej się to udało, biorąc pod uwagę, że łóżeczko na szerokość jest już węższe niż wynosi jej długość. Potem ją podglądałam, ale już podobnego wyczynu nie powtórzyła;) karolcia - współczuję powrotu do pracy i martyniu - Tobie też współczuję, bo mi się nie chce wracać z powrotem do tej mojej roboty!:(:(:( No i już po pisaniu...
  12. georgio - ja tylko na sekundę a propos tego "Waszego" zapalenie. Ja przed ICSI a i potem już w ciąży (w sumie 2-krotnie) miałam taką sytuację, że wyszły mi jakieś bakterie i podwyższone leukocyty i w ogóle jakieś tam inne dziwy. Omal mnie przez to do zabiegu nie dopuścili. Chcieli mi jakieś antybiotyki zaserwować. Coś mnie tknęło i powtórzyłam badania w innym laboratorium - wyszły wzorcowo. Drugim razem w ciąży jak się to powtórzyło to wcale się tym nie przejęłam tylko znów powtórzyłam badanie i znowu wyszło ok. Chyba te panie z laboratoriów czasami zżera rutyna, wystarczy zbyt długie przetrzymywanie próbek w nieodpowiednich ku temu warunkach i wynik wychodzi sfałszowany.
  13. mi jadirka napisała jedną wiadomość na NK, ale nie wiem czy to o to chodzi... Jeżeli tak, to nie wiem czy osoba, której to dotyczy życzy sobie, abyśmy o tym tutaj pisały...:O jadira - co Ty nas tak w niepewności trzymasz? A podczytujesz nas na pewno!:P
  14. laska - nie wiem czy o to chodziło, ale wiem, że flegamina ma wpływ na upłynnienie nasienia, natomiast co do poprawienia innych parametrów to Ci niestety nie odpowiem dokładnie, bo my nie stosowaliśmy jakichś tam szczególnych "wspomagaczy" - może podpowiedzą te dziewczyny, których panowie stosowały jakieś preparaty na poprawę liczebności albo ruchliwości plemników. A co chcecie konkretnie poprawić tym syropkiem jeżeli chodzi o "żołnierzyki"? jadira - ponawiam apel o natychmiastowe stawienie się na topiku, bo mi ta wypowiedź martyni jakoś spokoju nie daje:P
  15. Hejka! No i mnie ściągnęło na topik martyni wezwanie jadirki:P Jadira - melduj się kochana - co wie martynia czego my nie wiemy?:P
  16. To ja poprawię martikę: Tabelka nr 1: **STARACZKI** NICK/ Skąd---------------Wiek-------ilość starań......data następnej@ Justynka ..................26...........???..................???????? ??????? karolcia_26................29...........42.............. .......21.09.2009 Trinity /k.Łowicza.......32...........???..................????????? ??????? olcia21......................21...........30............ .......????????????? Diana26.....................27............2............. ..........????????? xxmadziaraxx..............30..........(już nie liczę) ........5.08.2009 RENI 15......................26...........1,5ROKU........???????? ???????? Tabelka nr 2: **ZACIĄŻONE** NICK/ Skąd---------------Wiek-------tydzień ciąży---------termin porodu aska.jb......................23............25........... ..........13.12.2009 Tabelka nr 3: **URODZONE DZIECIACZKI** NICK/ Skąd ---------------- ---Płeć-----------Imię----------------data ur. Dianka24/Olsztyn...... .syn...........Dawid..................31.08.2007 JustynaM/Londyn......syn...........Adrian............... ....08.10.2007 Paula76/Olsztyn ..... córeczka.....Natalka...................22.10.2007 anisik2/Wrocław ............córka..........Aleksandra........10.12.2007 martyn--ia/Dolny Śląsk......córka.........Lena................10.01.2008 kukusia..................córeczka.......Julka........... ........02.04.2008 akasia/Zielona Góra..........córeczka.....Hanna Maria......07.04.2008 Kseńka...................syn..........Tymek........... ..........30.05.2008 Surfitka/Kraków/NY.........córka.........Nina ...............16.06.2008 OLAWD..........................SYN...........Tymek...... .......31.01.2009 pazia/Wawa...................syn.............Adrian..... .......02.01.2009 voltare.........................córka..........Anna..... ..........05.05.2009 martika.........................syn............Jaś..................14.08.2009
  17. telesforka - wielki urodzinowy buziak, no i rzecz jasna życzenia spełnienia największego z marzeń - pokaż im wszystkim, a zwłaszcza ukochanej szwagierce;) Pozdrowionka dla wszystkich!
  18. Hejka! Ale to nasze dziecko uzdolnione wokalnie!:D:D:D Ja jej zaśpiewam "la, la, la" a ona cała aż chodzi od wydawania różnych dźwięków i pisków:D Słychać na całe podwórko:D Zaraz uciekamy na spacer póki jeszcze nie pada - jakoś tak podejrzanie dzisiaj... Pozdrowionka dla wszystkich
  19. Surfitka - no nie mówię o takich skrajnościach jak wspominasz;) Heh - ja mojemu mężusiowi nawet obiad po pracy rzadko podaję (o podaniu piwa to już w ogóle niech zapomni - ma 2 nóżki i 2 rączki - niech sobie radzi:P) - sam sobie na ogół nakłada tyle, ile uważa za stosowne;) Nie no - wiem, że to była przenośnia (a może nie...:O) Ale u mojego M. jest właśnie te przepisowe 8 godzin i finito. Jak chce to może dorobić sobie jakąś fuchą i wtedy wpada mu jakaś dodatkowa kasa. Chodzi o to, że skoro wystarcza nam na życie tak, żeby nie być od nikogo uzależnionym, nie musieć liczyć na niczyją pomoc ani jakiekolwiek wsparcie, no i skoro stać nas od czasu do czasu na jakieś tam extra przyjemności to chcę mieć również czas na to, aby z tych przyjemności korzystać. Pewnie, że człowiek to takie stworzenie, że wiecznie mu mało i nigdy nie będzie narzekał, jeżeli będzie miał więcej:P Ale ja tam wybieram spokojne życie, bez stresu i "wyścigu szczurów";) I jeżeli już to chyba jednak wolę jak M. ma na papierku nieco więcej jak tą podstawę, bo pomijając wysokość emerytury, do której nie wiadomo czy dożyjemy chcąc kiedyś np. starać się o jakiś kredyt (a różnie być może) o większej kwocie można zapomnieć! Wiem, bo kiedyś jak zaczynaliśmy się rozglądać za wspólnym M. ja byłam na stażu i zarabiałam grosze, a M. wówczas też jechał na stawce niewiele wyższej niż najniższa krajowa - braliśmy pod uwagę kredyt hipoteczny. Ale różowo to tylko wszystko wyglądało na reklamach! Zjechaliśmy kilkanaście banków i zonk! Nikt nam nie chciał takiego kredytu udzielić - a wówczas w grę wchodziła "zaledwie" kwota ok. 50tys. Takie były u nas wówczas ceny mieszkań. Musieliśmy sobie poradzić bez kredytu... Ja tam nie narzekam - jak dla mnie może zostać tak jak jest;)
  20. Hejka! Surfitka - przykro mi z powodu śmierci Twojego kuzyna! Takie pożegnania zawsze bolą, zwłaszcza jak osoba młoda i mogła mieć jeszcze przed sobą ładnych ileś tam lat życia:( A propos pracy - u nas pomocnik budowlany zarabia ok. 2tys. ale niestety na czarno:( Wiem, bo akurat w naszej okolicy prosperuje dość sporo tego typu firm, a w jednej pracuje już od dość dawna jeden z bliższych sąsiadów, który przeszedł nawiasem mówiąc już przez kilka tego rodzaju zakładów. Na papierku niestety ale zawsze dają najniższą krajową (wiem, bo rozliczam jego i jego rodzinkę co roku do urzędu skarbowego). No i jeszcze mam kilku znajomych, którzy z braku laku również zarabiają w ten sposób i również kasę dostają do ręki, a na kwitku to czarna rozpacz. Niektórzy to już w ogóle ani nawet kwitków nie dostają, ani ubezpieczenia, tylko zupełnie na lewo robią. No ale jak ktoś ma na utrzymaniu żonę i dwójkę dzieci to nie wybrzydza, tylko idzie tam gdzie przynajmniej na żarcie zarobi. Pomijam fakt, że na takich budowach nie pracują oni po 8 godzin, ale po 10-12 lekko. Może w okolicach większych miast, w obliczu większej konkurencji, wygląda to inaczej, u nas jednak niestety jest tak jak jest. No a przeprowadzać się do większego miasta, w pogoni za większymi zarobkami, nie ma sensu - my musielibyśmy na przykład do końca życia spłacać nawet malutkie M3 gdzieś we Wrocławiu czy Krakowie i po odliczeniu tej kasy zostałoby nam na rękę pewnie mniej niż mamy tutaj obecnie nie pakując się w takie długi. Ja wychodzę z takiego założenia, że oby gorzej nie było, to to co mamy nam wystarczy. Już to kiedyś chyba pisałam - wolę odwalić 8 godzin i mieć resztę dnia dla siebie męża i dziecka. A no i nie chciałabym, żeby K. zapierdzielał w robocie po całych dniach - wychodził rano, jak mała jeszcze śpi i wracał akurat po to, żeby z powrotem ją do tego łóżeczka położyć. Dzięki Bogu oboje pracujemy na takich stanowiskach, że niczego prasować nie muszę:P Tzn. na wyjścia tak, ale do pracy raczej "lajtowo" - w dżinsach. Jeżeli chodzi o obóz przetrwania, to z moim by też nie przeszło - może by nie poprał jak M. Surfitki, ale z gotowaniem by sobie poradził i z tym sztucznym dzieciakiem też, ktoś by tylko po tym jego gotowaniu sprzątać musiał:P Podsumowując - nie ma sensu wysyłać chłopów na żadne obozy, bo oni by tam pewnie całkiem przyjemnie potrafili sobie czas zorganizować. Tylko dobrze przemyślany podział obowiązków i pewnie by się im z czasem nawet z takiego obozu do chaty wracać nie chciało:P:P:P
  21. Hejka! Mam wyrzuty sumienia, że rzadko zaglądam, ale nie mam serca kisić młodej w chacie kiedy na dworze ostatnie dni gorącego lata:) martyniu - no byliśmy na zakupach - Ania wyposażona chyba w 10 nowych bodziaków i kilka par śpiochów (z tego powyrastała całkowicie), 2 pary spodenek i bluzeczkę:). Na upartego te spodenki i bluzeczkę mogliśmy sobie darować, bo póki co inne ciuszki mamy z odzysku od znajomych i jest ich wystarczająca ilość, no ale te akurat były słodkie! Co do opiekunki, to sama widzisz, że nie każda pielęgniarka (emerytowana czy też nie) z sercem podchodzi do wykonywanego zawodu (to tak jak ta co mi tak zaszła w szpitalu za skórę:P) Ja staram się póki co chodzić z Anią do bliższej i dalszej rodzinki, żeby mała oswoiła się z innymi twarzami, bo różnie być może. Już parę razy potrzebowałam ją z kimś zostawić na chwilę i nie chciałabym, żeby nasze dziecko było dzikusem takim, co to nie zostanie ani na sekundę z żadną ciotką czy wujkiem.Póki co jest jej jeszcze wszystko jedno z kim zostaje, ale powoli zaczyna kojarzyć już kto obcy, a kto swój. No i jak jej teraz nie przyzwyczaimy to potem będziemy mieć w domu małą płaczkę;) Póki co tak spokojnie to mogę ją zostawić na dłużej tylko z moją mamą, bo mama sobie z nią poradzi. A z kimś innym to tylko na chwilę - i to jak jest nakarmiona i przebrana;) Co do pizzy to ja niecierpię owoców morza (zwłaszcza krewetek - jakoś tak dziwnie wyglądają:P), które z kolei uwielbia mój M. Ja mogę mieć na tej pizzy wszystko łącznie ze szpinakiem:P, za to mój M. to zawsze bierze podwójne owoce morza - fuj! Mam nadzieję, że u Lenki wszelkie problemy w końcu ustąpią - bidulka mała. Póki co jestem przerażona - w rodzinie M. właśnie wystąpił podobny przypadek do Twojego:( I na podstawie Waszego przykładu nawet nie chcę myśleć jak to wszystko może dalej wyglądać:(
  22. Milka - e tam - jak Twój M. doczeka się w końcu Twojej ciąży, a potem maluszka, to po tak długim czasie na pewno będzie się przynajmniej trochę udzielał;) Heh - a propos zabawiania dzieciaków, to wychodząc za mąż nie podejrzewałam, że mój mąż zna repertuar "Fasolek", albo jest w stanie na poczekaniu wymyślić wierszyk i to do tego rymowany. Pomijam jego treść:P:D A propos porządków to łazienkę wysprząta, ale potem to najchętniej by do niej nikogo nie wpuszczał, żeby nikt nie nabrudził, bo przecież to ON sprzątał. Okna jak trzeba to też umyje, byleby nikt mu nie kazał wieszać firanek:P Prania od niego nie wymagam, ani prasowania (raz sobie kiedyś nowe spodnie wyjściowe wyprasował - wystarczy:P), więc o to akurat pretensji nie mam. Co do majtek i skarpet, to tak jak M. Ryby - najchętniej by kupował co chwila nowe. Ja też dzisiaj pochowałam do pudeł kolejną turę za małych ciuchów. No i poprałam kolejną partię. Jutro będzie prasowanie;) Ryba - a tak w ogóle to pamiętasz - prawie każda z nas starając się o malucha brała pod uwagę bliźniaki i jakoś nikogo taka wizja wówczas nie przerażała:D:D Jak to człowiek nie wiedząc co go może czekać nie zdaje sobie sprawy za czym tęskni;) Heh, Ty będziesz miała "prawie bliźniaki":P 2 maluchy prawie w jednym wieku;) Czekamy jutro na wieści:)
  23. Czołem! Wpadam się przywitać, więcej napiszę być może jak wyprawię M. do roboty. Mimi - taki całkiem skarb to on nie jest:P Czasem to potrafi wyprowadzić z równowagi, że aż go nie poznaję!:P Ale jeżeli chodzi o opiekę nad małą to narzekać rzeczywiście nie mogę. Dzisiaj śpiewał jej tak, że ja wieszając pranie na ogrodzie słyszałam cały repertuar:P zajrzę potem!
  24. Dobry wieczór! Omega - szerokiej drogi i udanego wypoczynku! Milka - zdjęcia na Naszej Klasie super! Zazdroszczę Ci tego morza!!! Też tak chcę! Surfitka - raz na wozie, raz pod wozem;) Z chłopami to różnie bywa, a mówi się, że to baby są rozkapryszone i humorzaste:P Ale pewnie i Twój M. ma teraz wiele na głowie, a chłopy wiadomo - słaba płeć są:P i więcej czasu zajmuje mu zaadaptowanie na polskiej ziemi;) Widzę, że mi jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem trafił się wyjątkowy okaz:P Zapatrzony w córcię codziennie szykuje jej kąpiel, zabawia kiedy trzeba i w ogóle oprócz wymiany osr.nych pieluch :P zajmuje się nią chętnie i radzi sobie całkiem nieźle;) Uciekam spać - kolorowych snów!
  25. czołem! A ja filmów nie oglądałam, a i tak mnie spanie dzisiaj łamie jak diabli! A dzisiaj byliśmy na zakupach - głównie dla małej, bo powyrastała nam już z bodziaków, śpiochów i w ogóle;) No i nowy zestaw smoczków trzeba było kupić (nie wiem jak to będzie wieczorem, bo póki co młodej już gryzak nie odpowiada i pluje nim dziwnie wysoko:P) Martyniu i byliśmy na gigantycznej pizzy! ;) (Jak się Twoja udała?) Będę przez tydzień spalać te kalorie!:P Ale co tam, już starczy, że w domu staram się "schuść":P A mała była dzisiaj "na służbie" u dziadków i o dziwo przespała w sumie razem 4 godziny - co jest do niej absolutnie niepodobne, bo w dzień zazwyczaj spać nie chce, ale być może to pogoda miała na to wpływ. Dzisiaj chłodniej i przyjemniej - jest czym oddychać, to i smerfetka nasza odrabia wcześniejszą bezsenność;)
×