Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. Czołem! No dzisiaj otwarcie na topiku dnia będzie należało z pewnością do mnie!:P Jestem dzisiaj wyspana jak mało kiedy. Wczoraj wylądowaliśmy w wyrku o 21:00. Nasza gwiazda dała wczoraj swój przednocny popis już po 18-tej:P Nie wiem o której mam ją zaczynać kąpać - alarmy, typu "jestem śpiąca" są coraz wcześniejsze. Normalnie zaczynaliśmy kąpiel ok. 19:30 tak, żeby ok. 20-tej była już w łóżeczku. Jak chce spać wcześniej - przeważnie wyłapujemy znaki i kładziemy ją tak jak chce. Ale czasem bierze nas z zaskoczenia - bawi się, a za moment znajomy wrzask. A wczoraj to dziwne, bo wyspała się (dość długo zresztą) na dworze, potem zjadła, więc ani śpiąca ani głodna nie była. Pół godziny po powrocie do chaty - nieziemski ryk! Trzeci raz w jej króciutkim życiu odpuściłam jej wczoraj wieczorną kąpiel, mimo iż woda już była przygotowana. Może robię błąd, ale nie mam sumienia jej przetrzymywać jak drze się tak, że oddechu złapać nie może. Zasnęła na rękach w trakcie wieczornej butli. Za to dzisiaj rano K. się zbierał do pracy, a ona rozbudzona, uchachana strzelała uśmiechami na lewo i prawo. Uświadomiłam jej, że jeszcze nocka:P - może jeszcze troszkę pośpi:P Surfitka - widzisz teściowe są dobre o ile mieszkają w pewnej odlgłości od nas. Moja jest kochana, ale mieszka 80km, więc jak my jedziemy do nich, albo oni do nas to jest sielanka. Podejrzewam, że jakbyśmy musiały konfrontować się codzień, to też by dochodziło do przynajmniej drobnych starć. Jeżeli nie z mojej strony (ja tam jestem bardziej ugodowa od mojego M.) to na pewno ze strony mojego męża. On chce robić wszystko po swojemu. Staramy się postępować zgodnie z taką zasadą (żeby żadnym rodzicom nie było przykro, że ich olewamy), że oczywiście wysłuchamy tego co mają do powiedzenia. Nawet możemy sobie z nimi daną kwestię przedyskutować. Ale oni jadą do siebie, a my i tak robimy po swojemu:P Potem sami widzą, że nasz pomysł wcale nie był taki zły. Np. chcieliśmy kupić sobie psa - odradzali nam jedni i drudzy. O rany - jakie argumenty były przytaczane - żal słuchać! Zwłaszcza, że to TAKI pies. Teraz moi (zwłaszcza tata) uwielbiają naszą potworkę - za serce łapie jej okazywanie uczuć:P Teściowie też - jak cielątko samo wlezie im na kolana, przytuli się i spojrzy w oczy - serce im mięknie. Zawsze przez telefon pytają co tam u nas i u Ani, a zaraz potem co u naszej psinki:P Fasolka - u nas też komary gryzą na potęg. Przez kilka ostatnich lat ich nie było - okna zostawialiśmy pootwierane. A teraz przychodzi wieczorem taka pora, że trzeba zwijać się z podwórka i zwiewać do domu, bo tną gdzie popadnie i pchają się do wózka. A dodatkową atrakcją są u nas tzw. bąki końskie. Nie wiem skąd to się wzięło - nigdy w naszej bezpośredniej okolicy tego dziadostwa nie było:O A teraz jak upatrzą sobie "ofiarę' to nie ma bata żeby nie udziabały! Będą fruwać dookoła, aż im się uda:( Mam nadzieję, że jakaś fotorelacja z czwartkowego spotkania będzie?;) Co do prezentów, to ja jestem osobiście przeciwniczką jakichś drogich i wyszukanych. Tzn. jak dziecko już dostanie od kogoś - no to ok. Ale jakiś czas temu obserwowałam dzieciaki i zaobserwowałam coś takiego... Jedno miało wszystkie zabawkowe nowości, bo rodziców stać. No i dzieciak przyzwyczaił się do tego, że każda zabawka powinna grać, mrugać, śpiewać, mieć jakieś tam przyciski itp. Nie potrafił się bawić normalnym samochodem, albo w normalnej piaskownicy, albo jakimś misiem. No nie wiem - może te moje obserwacje są póki co zbyt "krótkookresowe" aby uogólniać i podsumowywać. Ale miałam wrażenie, że dzieciakowi przez takie coś szwankuje wyobraźnia i sam nie potrafi się bawić. Druga dziewczynka była wychowywana tak (fakt - rodziców było stać, ale nie wariowali), że mała miała najprostsze zabawki - jakieś lalki, wózki, klocki itp. I nie miała ich dużo. Jak ona ładnie potrafi teraz sobie czas zorganizować! Ze zwyczajnego pudełka potrafiła sobie powycinać domek dla tych lalek. Nie chodzi już o to jak ten domek wyglądał:P i ile tych domków w międzyczasie było:P i w ogóle, ale o to, że miała pół dnia zajęcia przy wycinaniu okien, firanek itp. I tak sobie myślę - z jednej strony chciałabym, aby nasze dziecko miało wszystko - również fajne zabawki, które pewnie w jakiś sposób wpłyną na jej rozwój. Ale z drugiej strony tak się zastanawiam, czy taki nadmiar tych wszystkich bajerów jej tego rozwoju tak naprawdę nie zahamuje... Czy ona potem będzie potrafiła cieszyć się z prostych rzeczy? Czy jej wyobraźnia pozwoli jej na to, aby twórczo myśleć i nie ograniczać się do bajek z Cartoon Network, albo z Jetixa? Strasznie to wszystko skomplikowane:P Heh - jednak już po spaniu! Uciekam do mojego wróbelka!
  2. Heja! Hrabianka i jej misio śpią, więc parę minut dla siebie;) Planowaliśmy na dzisiaj jakąś małą wycieczkę, ale duchota niemiłosierna i chyba przyjdzie nam zweryfikować plany. Nie będziemy naszej kluski ciągać w taką pogodę na wycieczki. Omega - widzisz - prowokacja działa, może sprowokujesz do powrotu nasze pozostałe "zguby"?:P Co do kąpieli piankowej - dlatego mi tak póki co ciężko się rozstać z wanną:P Póki co zwalam na to, że póki Ania jest mała łatwiej będzie mi ją "doprać" w wannie niż w kabinie. Ale w sumie wszystko do czasu. Niedługo planujemy remont łazienki i wówczas już siłą rzeczy wanna poleci! Milka - widzisz - dobrze żeś zajrzała, bo tutaj już różne spekulacje zaczęły się na Twój temat pojawiać:P jak to nie masz dla nas dobrych wieści?;) Grunt to podjęcie odpowiedniej decyzji o ivf (to bardzo dobra wieść;) ), a potem to już leci z górki i w praktyce wcale tak to strasznie nie wygląda:) a co najważniejsze przynosi efekty. Ja już zapomniałam jak przeżywałam cały program, a nasza kruszynka wkrótce skończy 13 tygodni i jest cudna! Każda z nas - i Malolepsza i ja i teraz Telesforka była na początku jak piszesz zielona w temacie, ale odpowiednia klinika i dobry lekarz prowadzący no i rzecz jasna topikowe towarzystwo weryfikujące lekarskie diagnozy:P to podstawa - wszystko Ci się z czasem ułoży w sensowną całość:) A co do placuszka to trzymam za słowo :P - bo ostatnio próbuję się odchudzać (no tak w granicach rozsądku, bo w końcu nadal karmimy się z młodą cyckiem) i mam tak niemiłosierne ciągoty do słodkiego, że głowa boli! Jagoda - u nas chrzest planowany jest na wieczór. I właśnie bardziej boję się tego, że młoda mi padnie po ceremonii kościelnej jak kawka - ona śpi w dzień bardzo mało i ostatnio wieczorem pada już w okolicach 19:00. Wówczas zaczyna się kręcić, trzeć oczka i w tym momencie trzeba rzucać wszystko i biegiem ładować ją do wanienki i do cycka. A jak przegapię moment, albo nie zdążę, to zaczyna się dziki wrzask - 100 razy gorszy niż wówczas jak jest głodna!:P Nie idzie jej uspokoić do momentu aż wykąpana i najedzona ląduje w łóżeczku. Wówczas zasypia momentalnie! No i śpi do 8 rano z jedną przerwą na jedzenie w okolicach 4:00 - 5:00. I w związku z tym boję się takiej reakcji w tej restauracji. Na rękach jej nie uspokoję, ani w wózku. W takim momencie ona toleruje tylko cycka albo butlę i łóżeczko:P A msza się kończy w okolicach 19:00 i może być dym!:P betty - Ty się zjarałaś chociaż przy kosiarce, a ja nie wiem kiedy opaliłam sobie nogi w roboczych klapkach i wyglądam jak idź stąd i nie wracaj. Wstyd teraz ubrać jakieś normalne klapki albo sandały:P Fasolka i jak po imprezce? Przypomniały się stare dobre czasy, kiedy to się bez dziecka na imprezy latało?:P Mam nadzieję, że się wybawiliście i Wy i Gabryś w towarzystwie babci;) Malolepsza - jak mój brat był mały i ojca wzięli na miesiąc do wojska na ćwiczenia, to powrocie brat zaczął do niego mówić per PAN:D Heh - ciekawe jak Marcela zareaguje na powrót taty po 3 miechach:D O i teraz już na pewno po wycieczce - kątem oka widzę, że mężuś padł razem z Anią i chrapie:P Buziaki!
  3. Czołem! Heh sprawa chrzcin... Surfitka - my też się jeszcze bijemy z myślami! Z jednej strony zrobiłabym najchętniej tak jak piszesz - my, chrzestni i moi i męża rodzice i koniec. Z drugiej strony jak mam nie zaprosić np. mojej babci, która jak tylko do niej pojedziemy rzuca wszystko i z laską biegnie niemal do prawnusi, żeby się z nią przywitać i "porozmawiać". No i z mojej najbliższej rodziny też jest jeszcze parę osób, z którymi mamy na codzień dobry kontakt. Z drugiej strony - nie mam nawet tylu krzeseł, żeby wszystkich pousadzać w chacie:P Ani takiego dużego stołu:P a w knajpie za samą kolację zapłacę prawie jak za całonocne wesele - przynajmniej tak to w mojej okolicy wygląda. Sama już nie wiem:O Omega - ja stawiam na Milkę - coś mi świta, że miałaś z nią za naszymi plecami - znaczy się smsowo-telefoniczny kontakt, więc pewnie w jej sprawie coś się kroi:P A może wyprowadzisz nas z błędu? Ocho królewna płacze- śmigam, postaram się jeszcze wrócić!
  4. cześć Słonka! Królewna śpi - znaczy się parę minut dla siebie;) Jagoda -życzę Ci wielu kolejnych wspaniałych i szczęśliwych lat, w zdrówku, radości i miłości, no i rzecz jasna rodzeństwa dla Michasia;) Buziaki! telesforka - heh mój mężuś został postawiony przed faktem dokonanym i musiał robić i te domięśniowe:P Po pierwszym był zielono-blady, ale potem już szło niejako z rozpędu;) Nie mogę się już doczekać jak to się wszystko u Was rozkręci na dobre:) Surfitka - no to miałaś efektowną podróż;) Grunt, że szczęśliwie dolecieliście na miejsce:) No i chyba teściowie rzeczywiście się za Wami stęsknili, skoro tak przygotowali chatę na Wasz powrót. Wygląda na to, że trafiają się dobre teściowe;):P aisza - u nas jutro szczepienie. I na bank będzie wrzask. Nie tyle z bólu, co przez to, że jakaś "obca baba" (czytaj: Pani Dokotr:P) ośmieli się do niej zbliżyć z jakimś "obcym sprzętem":P A to dziwne bo normalnie to i do obcych się uśmiecha. A tam w przychodni to zaczyna się syrena jeszcze przed wejściem. Chyba niemożliwe, żeby tak malutkie dziecko kojarzyło miejsca, zwłaszcza, że była tam raptem dopiero 2 razy;) sheryl - jasnowidz to przenośnia rzecz jasna. Prawie każda z nas spotkała na początku swoich starań o dziecko takiego konowała, który potrafił tylko mydlić oczy, brać kasę a efektów nie było. Za to jakie diagnozy stawiali! Wiesz jak to było u nas? Najpierw wyszło że mąż prawie nie ma plemników, potem okazało się że z winy laboratorium takie wyniki nam wyszły a nie inne, ale zanim się połapaliśmy to ryczeliśmy oboje. Potem mój pierwszy gin również na podstawie USG stwierdził że wszystko jest ok, ale postymulować nie zaszkodzi. Więc łykałam hormony, bez wcześniejszych badań, bez sprawdzenia drożności jajowodów ( ja nawet te kilka lat temu nie wiedziałam, że może być coś takiego jak niedrożność jajowodów!), więc wychodzi na to, że mój doktorek chyba na odczepnego przez te pół roku w każdym cyklu przepisywał mi tabletki do stymulacji, na pękanie pęcherzyków itp chociaż u mnie wszystko przebiegało samo bez zastrzeżeń. Mężowi przepisał jakiś syf na poprawę parametrów nasienia. Następne badania wyszły dobrze, ale to dlatego, że były robione w innym laboratorium. Natomiast ten syf, który brał dawał czasowego kopniaka, ale potem upośledzał funkcję plemników. Zanim to doczytaliśmy i się zorientowaliśmy i nim wszystko wróciło do normy to znów minęło mnóstwo czasu, poszła kasa i nerwy i łzy. Kolejny gin znowu "czarował" - bez żadnych badań przepisywał jakieś "pomocne" cuda, a my ślepo mu wierzyliśmy - w końcu miał dyplomów pełną ścianę w gabinecie i masę certyfikatów z różnych konferencji i sympozjów:O Rozkładał ręce i mówił, że już się nic nie da zrobić, sugerował wyluzowanie, wyjazd i truskawki z bitą śmietaną:O. Ale głupich podstawowych badań hormonalnych nie zlecił, a my nie mieliśmy wówczas stałego dostępu do neta, żeby pogrzebać w nim i poszukać i porobić wszystko na własną rękę. Skończę potem - uciekam, bo niunia wstała:)
  5. Torcików imieninowych jakoś już dawno na naszym topiku nikt nie serwował...:O Ani imieninowych kawek:O Jakoweś ciągotki na słodkie mi się przyplątały!:P Buziaczki dla wszystkich naszych Martuś! Omega - tiaaa... nawał pracy... a duży jest ten nr 5?:P
  6. cześć! Martyniu - no tak jest ze wszystkim! Jak Ty masz płacić to Ci o tym będą przypominać po kilanaście razy i zachęcać i przedstawiać coraz to nowe super oferty. Ale broń Boże, żebyś Ty coś chciała wyrwać z takiej firmy:P A propos - właśnie kończyła nam się umowa na neostradę. Jak było blisko końca umowy - z TP dzwoniło do nas codzień po kilka osób! I to przez jakieś 3 tygodnie bez przerwy. Przeanalizowaliśmy, przedłużyliśmy umowę, no i K. miał za to dostać od nich w ciągu 20 dni nawigację:P Mija miesiąc i do tej pory nic nie dostał. I teraz to on dzwoni po kilka razy dziennie do nich, bo powiedział, że im tego nie odpuści:P Choćby miała być badziewiasta - najwyżej sprzedamy - to mu się należy jak psu kość i mają mu ją wysłać:P martika - jak nas podczytujesz, to odezwij się i dawaj znać co u Was, bo jestem strasznie ciekawa. Jesteś już po wizycie u gina - co Ci powiedział a propos porodu? Aśka - super, że z synkiem wszystko dobrze! Wypoczęłaś, to teraz powoli możesz zaczynać myśleć o komponowaniu wyprawki:) Odnośnie dentysty - zawsze mam wyrzuty sumienia, jak o tym któraś wspomni, bo powinnam się znowu do niego wybrać, a jakoś tak...hm...średnio to przyjemne i nie mogę się zebrać. Mniej się porodu bałam, jak fotela dentystycznego - brrr!!!
  7. cześć babole! Sheryl - moje zdanie na temat takich lekarzy jak Twój znasz- strata czasu! Przez te 7 latek przeszłam przez kilku i przez len i wiesiołek i ziółka i ziołowy castagnus itp. Jeżeli Twój lekarz twierdzi, że przy problemach płodności nie trzeba badać hormonów, bo wystarczy zwykłe USG, to sorrki, ale zmykaj od niego czym prędzej. Cóż on niby widzi na tym USG? gdzie niby masz ten "zrościk"? Bo jeżeli na jajowdach, to choćby był najmniejszy, to jednak problemy z zaciążeniem być przez niego mogą. Poza tym uważam, że jakby (nawet na najlepszym) USG dało się zbadać drożność jajowodów, to była by to metoda stosowana powszechnie i nikt nikogo na HSG by nie wysyłał, zważywszy na to, że zawsze to fotki rentgenowskie i promieniowanie. Nie jestem lekarzem i może się mylę, ale nie rozumiem, jak on na podstawie USG może jednoznacznie stwierdzić, że jajowody są drożne. Wewnątrz jajowodów są mikrorzęski i nawet jeżeli nie masz zrostów to te rzęski mogą być po prostu posklejane (tak jak było u mnie) i utrudniać mogą poruszanie się i przedostanie plemników. Wpuszczenie kontrastu pomaga im się porozklejać. To tak w uproszczeniu. Wątpię, żeby Twój doktor miał takie USG, które wykluczyłoby sklejone rzęski itp. Nie wahaj się pokazać ginowi swoich wyników badań - niech wie, że szukasz również i działasz na własną rękę - przynajmniej będzie się miał nieco bardziej na baczności i nie będzie Ci się starał wciskać ciemnoty. A generalnie to podtrzymuję to co powiedziałam poprzednio - nie warto tracić czasu. W klinice nikt Cię od razu na inseminację ani na in vitro nie skieruje. A przynajmniej poprowadzą Twoje leczenie w odpowiedniej kolejności - monitoring, badania Twoje i męża, może jakoś uda się coś podregulować lekami. To lekarz ma prowadzić Ciebie, a nie Ty lekarza;) W takich klinikach liczą się również statystyki:P więc im również zależy, abyś zaszła w ciążę. betty - się połapałam, że nie mam Ciebie nie wiem czemu w znajomych na NK i nie widziałam jeszcze fotek ze ślubu a chcę zobaczyć:P Już zaraz wysyłam Ci zaproszenie;) A mężowi wyjazd z Asią baaaardzo się przyda:P Niech poczuje jak to jest opiekować się córą 24 godziny na dobę. Szkoda że nie dało się mu wcisnąć jeszcze Natalki:P mężatka - no to "słomiana wdowa" z Ciebie:P Pracuś z tego Twojego Chłopa!:P Omega - Ty nie podczytuj, Ty pisz!:P Dziękujemy za ocenkę na NK:) (mimi i reszcie również:) ) Nasze dziecko nauczyło się zasypiać z misiem:D Wcześniej zasypiała ze szmatką (z miękkim kawałkiem zwiniętej pieluchy) - przytulała ją do siebie i odlot. A na imieniny dostała od wujka mięciutkiego, lekkiego misia, no i raz podmieniłam jej tą szmatkę na misia - wtuliła się w niego, przycisnęła rączką i śpi. Dzięki temu misiowi zaczyna nam spać w dzień jak normalne dziecko i nie marudzi:P Skarbeczek kochany:)
  8. Ależ ja się nie gniewam;) Tylko raczej zdecydowanie wolę widzieć swoją córcię już po tej stronie brzuchala;):D
  9. staraczki Nick_______________Wiek_________ilość cykli_______________data @ Milka..................33..........................20... . ....................... Martuniadiablica.....32.........................13...... . . .............01.04 A.N.N.A...............30.........................12..... ..................25.01 Ciężarówki Nick_______Wiek_____tydz ciąży_____data Babcie topikowe Omega3...........starawa r***ra, aczkolwiek jeszcze nie zardzewiała Nelcia1958........ A oto nasze kochane wnuczęta i ich mamuśki Nick_______Imie krasnala________waga_________data ur. Justynka.........Adrianek......................4050..... .......08.10.07 Mimi...............Natalia........................3300.. ..........04.12.07 Surfitka...........Nina ..........................3490.............16.06.08 Aisza..............Bartuś ........................2750.............03.07.08 Malolepszaa.....Marcelinka....................2480...... ........20.07.08 Mężatka..........Kubuś.........................2800..... ..........08.08.08 Moniś-27.........Konrad........................3570..... ..........12.08.08 BETTY83.........Natalia.......................3330...... ..........30.08.08 milla77...........Maciuś .......................3440...............17.10.2008 Agness28.......Roxanka.....................3300......... .......21.10.2008 Fasolka 81......Gabryś......................3820................22.1 0.2008 Ryba__lufa.... Olgierd.......................3250................28.01.2009 Jagody..........Michał.......................3650....... .........07.03.2009 Voltare...........Ania........................4150.................05.05.2009
  10. georgio - nie smućcie się na zapas! Ja po IVF plamiłam przez prawie tydzień mniej więcej w okolicach spodziewanej @! Lekarz ma rację - dopóki nie pojawi się obfita czerwona krew, to jeszcze nic straconego! Ja nawet o tym moim plamieniu nie wspominałam wówczas chyba dziewczynom na forum, bo po prostu wmówiłam sobie, że to przejściowe i musi być dobrze! A dzisiaj nasze serduszko ma już skończone 12 tygodni:) Bądźcie dobrej myśli - trzymam za Was kciuki!
  11. cześć Babole! Ja ostatnio troszkę w biegu - załatwialiśmy sprawy związane z chrztem naszej królewny - troszkę zamieszania mieliśmy w związku z tym, ale nie chcę tego tutaj opisywać. No i w końcu na dzień dzisiejszy udało się wszystkie formalności pozałatwiać - teraz czekamy na nasz wielki dzień;) sheeryl25 - na moje oko wszystko ok z Twoimi badaniami. Nie nastawiajcie się negatywnie do badań męża - niestety tak te badani wyglądają i nic się na to nie poradzi. I niestety może okazać się tak, że jeszcze nie jeden raz trzeba będzie takie badania powtarzać. Ale mamy dzielnych mężów, Ty na pewno też, więc z pewnością uda mu się stanąć na wysokości zadania;) Jeżeli chodzi o badanie drożności jajowodów, to wygląda to tak: HSG nie boli w ogóle jeżeli jajowody są drożne. Troszkę nieprzyjemne jest zakładanie całego oprzyrządowania przed zabiegiem, ale da się przeżyć. Natomiast jeżeli jajowody są niedrożne, to rzeczywiście boli, ale krótko - do 2-3 minut. Da się przeżyć. Do tego zabiegu się nie usypia - możesz dostać jakieś leki przeciwbólowe, albo \"Głupiego Jasia\". Jeżeli dostaniesz na to skierowanie od swojego gina, to masz szansę zrobić to na NFZ. Podobnie jak ewentualną laparoskopię. I wówczas nic nie płacisz. Ja miałam na NFZ i HSG i 2 laparoskopie. A skierowanie miałam od prywatnego lekarza - da się więc to zrobić. Odnośnie bakterii i spraw odzwierzęcych się nie wypowiadam, bo miałam je robione dopiero przed samym IVF, wyszły dobrze, więc jakoś specjalnie się nawet tymi wynikami nie interesowałam. Natomiast jeżeli mogę Ci coś podpowiedzieć to proponuję jeszcze zrobić test na wrogość śluzu (u ryby_lufy chyba był z tym problem) i ewentualnie przeciwciała antyplemnikowe we krwi. I będziecie mieli na dobry początek komplet:) A ogólnie to zgadzam się Jagodą - jakbym zamiast się za przeproszeniem srać ze zwykłymi ginami trafiła od razu do mojego kochanego doktorka, to nasza Ania właśnie szykowałaby się do 1 klasy.
  12. Jadira - fotki na NK boskie! Nawet nie wiedziałam że w Polsce jest tak fajne miejsce! Jak nam kiedyś czas i pogoda i zdrówko pozwoli to jedziemy tam popodziwiać;)
  13. Martyniu - w dniu Twojego święta przyjm moje życzonka: Żyj tak, aby każdy kolejny dzień był niesamowity i wyjątkowy. Wypełniaj każdą chwilę tak, aby potem wspominać ja z radością. Czerp energię ze słońca, kapiącego deszczu i uśmiechu innych. Szukaj w sobie siły, entuzjazmu i namiętności. Żyj najpiękniej jak umiesz. Po swojemu spełniaj się. Buziaczki!
  14. tryni, jadira - proszę o przekazanie imieninowych życzeń Waszym Panom;) Pozdrowionka dla wszystkich
  15. Cześć Słonka! Martyniu - wszystko u Was ok? Teraz czytam wiadomości, że wczoraj nad Twoim miastem przeszła trąba powietrzna i narobiła niezłego spustoszenia... Mam nadzieję, że do Was nie doleciała?;) Miłego dnia dla wszystkich!
  16. karolcia - tym razem fotki doszły:) Się rozmarzyłam...cudowne widoczki i wspaniały wypoczynek! jadira, tryni - fotki na NK widziałam i jak sobie pomyślę, że za chwilę spotkacie się w większym gronie, to mnie zazdrość bierze:P:P:P No oczywiście pozytywna - też chciałabym być tam z Wami. A tym bardziej w Krakowie:) No i liczę również na fotoreportaż;) Obie wyglądacie kwitnąco:)
  17. karolcia - ja już wczoraj wywaliłam z skrzynki prawie 120MB może dojdzie, ale do mnie chyba też muszą być mniejsze wiadomości. Pisze że max 50MB ale nie wiem czy to dotyczy wysyłki maili przeze mnie czy ogólnie wszystkich maili. A na NK fotki widziałam - są super:)
  18. pazia - a duży ten koszt wysyłki w stosunku do kosztu ubranek? No i zależy jak Ci się z tym gościem dyskutowało:P No w sumie upomnieć się możesz - a co z tego wyjdzie to już inna sprawa. Chociaż my kiedyś kupowaliśmy część do auta, na której nam strasznie bardzo zależało. I zależało nam bardzo na czasie dostawy, bo fura stała unieruchomiona, nowa część kosztowała blisko 2tys. a używaną znaleźliśmy na allegro za 600zł. Facet wiózł nam ją ponad 100km swoim wozem do punktu w którym miał ją odebrać dla nas szwagier i nie doliczył nam za transport. Zapłaciliśmy za całość, wymontowaliśmy to co było nam z niej potrzebne (facet nie chciał rozebrać tego na drobniejsze podzespoły) a niepotrzebną pozostałą część zaproponowaliśmy facetowi aby z powrotem od nas odkupił. Zgodził się. Koszt tych \"resztek\" - 300zł, a za przesyłkę na poczcie zapłaciliśmy 45zł (zażyczył sobie wysyłki przez pocztę). Nie policzyliśmy mu już wtedy za tą przesyłkę. No ale to za to, że nam tą część tak błyskawicznie wówczas dostarczył, chociaż wcale nie musiał.
  19. pazia - a propos ogrodniczek - ja uważam, że jak są odpowiednio miękkie, to są na pewno wygodniejsze od takich normalnych spodenek na gumce. Obserwowałam chrześniaka, którego namiętnie w takie portki stroili - jak przyjeżdżali do nas w okresie czworakowania głównie - wiecznie wszyskie koszulki były na wierzchu powywijane. Jakby nie bodziak, to plecy byłyby gołe. A propos bodziaków - ostatnio zamawiałam na allegro na życzenie sąsiadki komplet używanych bodziaków dla niej - no i w sumie przyszły akurat w stanie idealnym - uprane, uprasowane i w ogóle - akurat jej się udało. No ale różnie być może.
  20. Surfitka - no to właśnie te rzeczy, o których piszę, że raczej wskazane są nowe - bodziaki i pajace do spania. Bawełniane, bo już wiem, że np. frotowych moje dziecko nie znosi chociaż nie rozumiem dlaczego - wg. mnie równie miłe w dotyku i cieplejsze w razie chłodniejszych dni. No ale nie i koniec - wierci się godzinę zanim uśnie, a w bawełnianych zasypia w 10 minut. No to nie będę jej uszczęśliwiać na siłę;) PS. Udanego lotu i szczęśliwego lądowania!:)
  21. no bo widzisz - są rzeczy, które się kupuje nowe, a niektóre takie \"do strojenia\";) można od kogoś odkupić za śmieszną nieraz cenę. Zwłaszcza, że jest to wydatek na coś co będziemy używać tylko przez chwilę - miesiąc, dwa, góra trzy. Takie rzeczy nie zdążą się zniszczyć. My z wyprawki którą dostałyśmy masy rzeczy nie założyłyśmy w ogóle! Tak się przekładało, aż okazało się za małe. W tym ileś rzeczy zupełnie nowych. Więc wolę kupić zestaw mniejszy, ale adekwatny do pory roku i taki, w którym naszej córci będzie wygodnie:)
  22. pazia - kupowałam od takich zwykłych ludzi. Ci co mają takie ładne zdjęcia, to przecież normalnie handlują tymi ciuszkami i na pewno one nie są po jednym dziecku. Zresztą w takich zestawach część rzeczy nam się może podobać część nie. Wolę zestawik, ale taki mniejszy. Tym bardziej, że widzę, że moja królewna rośnie jak na drożdżach i co z tego, że ma obecnie np. jakieś tam 3 pary ładnych dżinsów (akurat dostałam) na rozmiar 68, jak po pierwsze jest teraz na dżinsy za gorąco, po drugie jak jedziemy gdzieś to i tak jej w tych dżinsach w foteliku za sztywno i pewnie niewygodnie. I po co ja mam dziecko w tym męczyć?! Żeby ładnie wyglądało? Wolę jej kupić jakiś ładny dresik na to konto - luźniejsze to i wygodniejsze. I tak samo te duże zestawy - co z tego, że w większości firmówki, jak kupa w nich rzeczy wprawdzie bardzo ładnych aczkolwiek przeważnie mało praktycznych. Masa sukieneczek, sweterków, falbanek itp. A przecież takiemu maleństwu, które większość czasu leży, najwygodniej jest w samym bodziaku, albo bawełnianej sukieneczce czy dresie, które go nie uwierają, nie zawijają się itp. Ostatnio trafiłam taki zestaw ogrodniczek i dresików, bluzeczek i jakichś tam jeszcze szpargałów na 74cm - i to wierzę się że jej się przyda i będzie jej w tym w miarę wygodnie:) A co do tych cen - to pewnie można wydać jednorazowo na jeden rozmiar 300-400zł, ale np. Ania przez 2,5 miesiąca przeskoczyła 3 rozmiary - 56, 62 i teraz 68. Więc logicznie że trzeba by wydać na 3 takie zestawy. A za tyle kasy to ja mogę ją wystroić od stóp do głów i jeszcze jakąś zabawkę kupić i paczkę pieluch:P
  23. No ja bym chętna była, ale w tym roku niestety odpada. Dla mnie to 3 dniowa wyprawa - dzień na dojazd, dzień na spotkanko i dzień na powrót... Póki co nie mam odwagi zostawić Ani na tak długo samej. No a ciągnąć jej ze sobą też bym nie chciała. Może jak podrośnie jeszcze troszeczkę - mam nadzieję, że znajomość nasza do tej pory jeszcze dotrwa;)
  24. cześć Słonka! Ja na sekundę, bo zaraz uciekamy na spacerek. tryni, jadira - zdawajcie relację ze spotkania!:) pazia - co do tych ubranek \"po jednym dziecku\" to przejrzyj inne aukcje sprzedającego - łatwo się zorientować czy ten ktoś rzeczywiście wystawia ubranka po swoim dzieciaczku (bo w końcu ile taki dzieciaczek może mieć ubranek w jednym rozmiarze, na dodatek jeden rozmiar ciuszków letnich i zimowych), czy po prostu nagminnie handluje ciuchami z lumpexów. Takie paczki rzeczywiście się opłacają. Ja już też dokupiłam sobie super zestaw jesienny i jestem zadowolona - firmówki i w idealnym stanie:) Kupując na sztuki pewnie zapłacilibyśmy ze 4 razy tyle, a tak - razem z nowymi, które i tak trzeba dokupić (jakieś bodziaki, śpiochy, pajacyki do spania itp) - trochę na pewno posłużą. Zwłaszcza, że mała już pewnie od jesieni lekko przystopuje ze wzrostem. Teraz już nosi ciuszki na 68cm:) Acha - i nasze dziecko okazuje się że jest silne jak cholera - 2,5 miesiąca, a uparła się, że chce siadać. Zwłaszcza jak położę ją na poduszkę do karmienia i pupę ma lekko niżej niż główkę, to zaciska piąstki, napina się i podnosi główkę do przodu. A przecież to jeszcze o niebo za wcześnie! Wiem, że powinna sobie z tym radzić jak się jej poda ręce - no i radzi sobie - podciąga się. No ale zbyt długo w takiej pozie przebywać nie powinna. A jak jej się przypomni, a nie chcę jej nadwyrężać i podać jej rąk, to próbuje sama, a jak jej nie wychodzi - zaraz ryk:D Ze dwa razy jej podam - podciągnie się i zadowolona - artystka nasza kochana!:D I straszna z niej gaduła - najlepiej podłapuje temat z mężem i z moją babcią:P Uśmiech i nawija przez kilkanaście minut - byleby ktoś też do niej mówił. Ciekawe czy jak podrośnie i przyjdzie pora na gadanie też będzie do tego taka chętna;) Buziaki dla wszystkich! Buziaki dla wszystkich!
×