Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. i zapomniałam napisać - nadal walczymy z czapkami:P Wczoraj wiało u nas niemiłosiernie - ale ogólnie było ładnie, więc wybraliśmy się na spacer - założyłam młodej cieniutką letnią czapeczkę, żeby miała coś na uszkach. I całą drogę wiozłam wyjącą syrenę - w końcu po raz kolejny wymiękłam. Niedługo jesień i trzeba będzie jej coś na tą łepetynkę nakładać - nie mam pomysłu co robić. Ona nawet nie pozwoli sobie letniego kapelusika ani chusteczki założyć:O
  2. Cześć wszystkim! Malolepsza - wycałuj swoją księżniczkę w dniu jej 1 urodzinek - niech nadal tak pięknie Wam rośnie, ładnieje z każdym dniem i niech się wspaniale i zdrowo rozwija betty - a Wam życzę dużo radości i jak najmniej kłopotów na tej wspólnej (już teraz w pełni formalnej z każdej strony;) ) drodze życia, jak najmniej konfliktów, dużo pieniążków, pociechy z córeczek (a propos - mam nadzieję, że to jednak nie była ospa?) i gromadki wnusiów:) Surfitka - a ja zainspirowana Twoimi próbami wyprzedaży rzeczy po Nince - dzisiaj nabrałam ochoty na wystawienie na allegro ciuszków Ani - całe pudło stoi na środku pokoju - nie chowam, bo codzień teraz praktycznie coś tam do niego dokładamy. W masie rzeczy nie zdążyła pochodzić. No i powyciągałam to wszystko jeszcze raz z tego pudła, po czym... schowałam z powrotem. Niby nie nastawiam się po tym moim porodzie na kolejne dziecko, zaopatrzyłam się w tabsy na całe pół roku, ale jakoś tak teraz mam przeczucie, że tym razem to przypadek może zadecydować za nas:P W sumie niech leżą te ubranka, najwyżej jak się nie przydadzą, to za jakiś czas oddam je komuś za darmo. Fasolka - przykro mi z powodu wypadku brata. Ale wiesz co - obawiam się, że jeżeli to było wymuszenie, to nawet ten policjant mógłby być pijany - i tak całą winę mogą zwalić na brata. Patrzą na to czyja wina jest \"większa\":O i temu przypisują już wszystko! Myśmy mieli już 2 takie przypadki - raz mój M. jechał za gościem... Ten coś kombinował przez całą drogę - jechał jakby był nawalony i to dobry kawałek drogi. W końcu na prostej drodze mój mąż chciał go wyprzedzić. Ten nie dając kierunkowskazku w tym momencie zaczął skręcać w lewo. Mąż w niego przywalił - wina męża, że nie zachował dostatecznego odstępu. Na szczęście szkody były niewielkie, bo K. widząc wcześniej jego jazdę jechał w miarę ostrożnie. A drugi raz teściu zapłacił mandat za to, że wjechał pod marketem w tyłek auta, a właściwie to dlatego chyba, że nie cofnął się w tył kiedy tamten cofał:O Czasem te interpretacje przepisów są chore, ale cóż... A już najlepszą jazdę miał mój brat, ale tutaj tego nie opiszę, bo nie chcę za dużego ujawniania - bo zrobił z tego szum na pół miasta i cóż z tego że udowodnił w końcu gliniarzom, że miał rację skoro mandat wcześniej i tak musiał zapłacić i zainkasował niezły zestaw punktów:O A nasze dziecko wyczerpane upałami (też jej się bidulce dały we znaki!) w nocy z soboty na niedzielę, jak już się ochłodziło, spało 14 godzin! Jak usnęła (po burzy) o 17:00 w sobotę tak obudziła się o 7 rano w niedzielę (jedynie 2 pobudki na karmienie). Nawet odpuściliśmy brudasce małej po raz pierwszy kąpiel, bo żal ją było budzić tak na chama i pakować do wody:P
  3. Dosia = wobec tego trzymam kciuki i oby było dobrze :) Tylko pooglądaj sobie jakąś dobrą lekką komedię, wybierzcie się gdzieś z mężem na kolację, albo na lody i odgoń chociaż troszkę tego stresu od siebie;)
  4. Dosia - ja też miałam długi protokół. Z tym, że ja do wyciszania jajników nie dostałam jednego zastrzyku, a wyciszałam je decapeptylem - brałam go w brzuch poczynając od dnia po owulacji w cyklu poprzedzającym punkcję (u mnie było wówczas od 18 dnia cyklu poprzedzającego). To nie jest tak, że stymulację rozpoczynasz wg ilości dni po zastrzyku (Fakt teoretycznie miałam ją rozpocząć 2-3 dnia cyklu i miała trwać dni 10 - w efekcie @ mi się przesunęła, stymulację rozpoczęłam 5 dnia cyklu, a trwała 9 dni), ale wg konkretnego poziomu hormonów. Jeżeli rozpoczniesz ją za wcześnie nie zbadawszy np. LH - wszystko może lecieć dalej ok, ale skutek będzie i tak negatywny. Jeżeli zbyt późno, to też różnie być może, potem jeszcze dochodzi kwestia hiperstymulacji. To nie może być przeliczane na \"ilość dni\", ale na potrzeby Twojego organizmu - musi być monitoring i muszą być bieżące badania. Sara pewnie też tak miała - pisała o bieżących badaniach hormonów co kilka dni. No ale pewnie twój lekarz wie co robi. Miejmy taką nadzieję:)
  5. Dosia30 - wiem, że zależy Ci (jak każdej z nas) na powodzeniu tego pierwszego podejścia do in vitro. Troszkę dziwi mnie podejście Twojego lekarza do Twojej stymulacji. Jej początek nie zależy (nie powinien!) od tego, kiedy wypada jego termin powrotu z urlopu, ale od Twojego cyklu. Mam nadzieję, że on wie co robi. Ale stymulację rozpoczyna się mniej więcj 1-3 dnia cyklu (o ile progesteron i LH będą miały odpowiedni poziom). Może się to lekko przesunąć ale nie podejrzewam, żeby aż o 7 dni jak to u Ciebie by wypadało. Tym bardziej że jako wyciszacz dostaniesz tylko jeden zastrzyk. Ja brałam decapeptyl codziennie i mogłam te jajniki nieco oszukać, a u Ciebie jak wszystko będzie terminowo i dostaniesz @ załóżmy 8 sierpnia, to rozpoczynasz nowy cykl. Kurcze - mam nadzieję, że \"przekombinowuję\" ale coś mi tutaj się wydaje grubymi nićmi szyte. Jak działa diphereline? Czy jej działanie jest aż tak długotrwałe, że obejmie 2 kolejne cykle? Przecież Ty po powocie Twojego gina z wakacji będziesz już w połowie kolejnego cyklu! Moim zdaniem na początek stymulacji jest już zdecydowanie za późno. Czyżby jajkniki nie wystartowały samoistnie w kolejnym cyklu? No chyba że się mylę... Dosia - nie bój się Twojego lekarza o wszystko wypytać. To Twoja kasa i Twoje zdrowie, no i Wasze długo wyczekiwane dzieciątko...
  6. Hejka! Zajrzałam na chwilę, bo mała właśnie zrobiła sobie pobudkę na śniadanie i uznała, że skoro za oknem jasno, to najwyższa pora na zabawę:P Dosia - jeżeli masz dobrego lekarza, to na pewno stymulacja przebiegnie bez żadnych przykrych niespodzianek. Ja miałam wolne w tym czasie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że na wszelki wypadek sobie to wcześniej zaplanowałam. Z perspektywy czasu wiem, że nie było to konieczne. Generalnie nie czułam się fizycznie jakoś szczególnie źle - wiem, że wcześniej miała to być niby sztuczna menopauza, ale nie miałam zmian nastrojów, uderzeń gorąca/zimna, nagłych zmian humorów, żadnych bóli - nic. Stymulacja też przebiegała ok. Jeżeli będziesz pod stałą kontrolą lekarza i będziesz robiła na bieżąco badania (upewnij się o tym wszystkim przed rozpoczęciem programu) - naprawdę nic Ci nie grozi. Nie stresuj się dodatkowo, bo to Ci nie pomoże. Oszczędzaj się, ale się nie nakręcaj za bardzo w tym sensie, że w tym okresie niczego Ci nie wolno. Jeżeli mogę Ci coś podpowiedzieć, to zaplanuj sobie urlop na czas stymulacji (bo będą konieczne częste wypady do gina i na badania - nieraz co 2 dzień, nieraz nawet codziennie, chociaż regułą to nie jest, no ale żebyś nie musiała się zwalniać co chwila) i na dzień punkcji - wystarczy 1 dzień w zupełności - rano masz punkcję, potem wracasz do domku i do wieczora odpoczywasz - możesz leżeć (wskazane, ze względu na jajniki) ale nie musisz, byle byś tego dnia naprawdę szczególnie na siebie uważała. Możesz przygotować sobie wcześniej w domu na ten dzień tabletki przeciwbólowe - wtedy w międzyczasie będzie Ci je wolno wziąć - może Ci to być potrzebne, ale nie musi - mnie nie bolało bardziej niż przy @, więc nie brałam nic. Widzisz - co do dnia tego urlopu i tak NIE ZAPLANUJESZ - wszystko będzie zależało od tego jaki będzie poziom hormonów po wyciszaniu, a potem w czasie stymulacji - jak będą rosły pęcherzyki. Tutaj nie ma matematyki w sensie - zaczynam stymulację i po 9-10 dniach punkcja. Tak jest teoretycznie, ale w praktyce początek stymulacji (tak jak u mnie) może przesunąć się o kilka dni (u mnie o 5 dni). Więc jeżeli nie masz w pracy naprawdę presji na planowanie tego urlopu, to zrób tak, że zanim nie dostaniesz @ po wyciszaniu organizmu (właśnie @ może Ci się spóźnić i jest to absolutnie normalne w tym przypadku - nie masz się co wówczas denerwować) - zapowiedz jedynie, że potrzebujesz tyle i tyle dni, ale dokładny termin podasz w ostatniej chwili. Do kliniki będziesz musiała pewnie jechać w 2 albo 3 dniu cyklu z wynikami badań i od wtedy ten urlop może Ci się już przydać. Dopiero wtedy zapadnie decyzja o początku stymulacji i od tego początku (teoretycznie) 9-10 dni możesz zacząć odliczać do punkcji:) Ja brałam urlop od dnia @ (tej po wyciszaniu) do dnia transferu - w sumie zajęło mi to dokładnie 3 tygodnie:) Na 2 dzień po transferze wróciłam normalnie do pracy:) I nie stresuj się tak;) Nie nakręcaj "jak to będzie" - będzie dobrze! U każdej z Waszej sierpniowej trójeczki!:)
  7. betty - heh, a mój mężuś od początku chciał dziewczynkę;)
  8. Cześć Babole! Nie wiem czy zdążę za dużo popisać - mała dzisiaj rozbawiona jak mało kiedy - wstała o 4-tej na śniadanko - rozbawiona że hej! Zaczęła \"gadać\" coś do zabawek, skopywać kocyk - uchachana jak mało kiedy. Z ciężkim sercem trzeba było dziecku uświadomić, że to jeszcze w dalszym ciągu jest pora na sen:P teraz powtórka z rozrywki;) Póki co zajęta grzechotkami;) betty - widzisz jesteś przykładem na to, że nawet z chorobą tarczycy można zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko:) A jakbyś wiedziała o tym wcześniej, pewnie byś się tą diagnozą nakręciła tak,że powstałby z tego problem na najbliższych kilka lat. Znaczy się - czasem lepiej nie wiedzieć:P Co do marzeń M. o synku - hmmmmm.... moja kumpela jest z rodziny, gdzie tatuś \"przystopował\" dopiero po 5 córeczce:D Surfitka - wzięłaś Ninkę podstępem:P Takiemu dziecku rzeczywiście łatwiej wypowiedzieć \"love\" niż \"kocham cię\":D Co do spawania w dzień to ja już pisałam - u Ani jak nazbiera się w sumie 2 godziny, to lux! Będzie sobie leżała w łóżeczku i zajmowała się kocykiem, rączkami, nóżkami, \"gadaniem\", obrazkiem na ścianie - wszystkim, tylko nie spaniem. Ale grunt, że noce przesypia, to przynajmniej w dzień można się nią nacieszyć - w końcu też spać po całych dniach nie może;) A taka nostalgia czasem mi się załącza... Kiedy siedzimy razem z M. patrzę na to nasze dziecko, na naszą psinkę i na kwiaty w ogrodzie - człowiek chciałby zatrzymać czas a nie potrafi. Patrzę na swoich rodziców, na babcię, która ma prawie 90 lat - dzisiaj Ania z nią po rozmawia po swojemu, za kilka lat pewnie nie będzie jej pamiętała... Wiem, że upływ czasu to nieunikniona kolej rzeczy, ale mimo wszystko jakoś tak tęskni się za tym co było;) Telesforka - niektóre kobiety \"nowe życie\" zaczynają od wizyty u fryzjera, a Ty kolejny etap zaczynasz od zmiany chaty:D No i fajnie - grunt to pozytywne nastawienie! No i już się sama pobawiła:P Postaram się jeszcze zajrzeć potem jak wrócimy ze spacerku:)
  9. Sara - cieszę się niezmiernie z tego co napisałaś:) Mi się też łezka zakręciła jak usłyszałam po raz pierwszy silne i wyraźne bicie serduszka naszej małej:) A potem były kolejne łezki;) Niedługo pewnie ujrzysz jak maluch harcuje w brzuszku, chociaż sama go jeszcze pewnie nie będziesz czuła - my nawet dostaliśmy jedną z pierwszych fotek z USG z córcią jak trzyma się za główkę:D Wiem że to pewnie było przypadkowe ułożenie maluszka, ale i tak wygląda uroczo:) I wiesz co mi też było smutno, gdy okazało się, że nie mamy mrozaczków, a potem kiedy okazało się, że maluch jest tylko jeden... Ale musisz być silna i radosna właśnie dla tego jednego maluszka - on potrzebuje pogodnej mamy, aby mu było dobrze:) Widać ten jeden był najzdrowszy, najsilniejszy i najbardziej wytrzymały ze wszystkich. To znaczy, że ,musi być dobrze!:) inka1975 - za Ciebie trzymam kciuki, aby tak jak Sarze, wkrótce udało Ci się usłyszeć serduszko własnego malucha/maluchów;) Fakt życie czasem daje nam po d*, ale za to potem tym większa radocha, kiedy uda się coś czasem z nim czasem \"wypertraktować\";)
  10. Cześć:) A my dzisiaj kolejny dzionek na dworze spędziłyśmy:) Mała po tym dotlenianiu pada wieczorem jak kawka - pod koniec kąpieli drze się już bo śpiąca:P Kąpiemy ją coraz wcześniej, a ona i tak zmęczona jak nieszczęście:) Moje Słoneczko kochane martika - Ty się kobieto odzywaj od czasu do czasu! Wiesz, że teraz na finiszu każda dłuższa nieobecność przyszłej mamy wywołuje niepokój;) Torba spakowana? akasia, martynia - mam nadzieję, że Wasze królewny wkrótce wrócą do zdrowia. Obyście wkrótce - i one i Wy - mogły zapomnieć o tych wszystkich lekarzach i szpitalach:) mloda - to nie była celowa krytyka, tylko nasze zdanie. Ty możesz mieć inne i zrobicie jak będziecie uważali. Ja wiem po sobie, że nie chciałabym w wychowaniu dziecka (zresztą nie tylko w wychowaniu dziecka) być zależna od kogokolwiek. Piszesz że Cię nie znamy - może więc napisz o sobie coś więcej ponad to, że pragniesz zostać mamą;) Buziaki dla wszystkich!
  11. cześć! nawet nie próbuję się usprawiedliwiać z nieobecności;) Ot po prostu całe dnie niemal spędzamy na powietrzu, a wieczorami nadrabiam domowe zaległości typu sprzątanie, gotowanie, prasowanie itp. - czas leci jak szalony! Ania sama zaczyna regulować sobie dzień. Wyjściowo mieliśmy zamiar kłaść ją w okolicach 22:00, żeby przesypiała nam do rana. Parę razy nam się to nawet udało, potem (na życzenie królewny) musieliśmy zmienić porę na 21:00, ale teraz nasze dziecko domaga się spania już w okolicach 20-tej. W dzień za cholerę spać nie chce- jak nazbiera się tego jej snu ze 2 godziny w sumie to sukces! Za to wczoraj właśnie w okolicach 20-tej urządziła nam wieczorem taki koncert, że nie szło jej opanować - aż się zanosiła. Była szybka kąpiel i dziecko usnęło na rękach w połowie butli:P Nawet nie dojadła, ani nie obudziła się przy odbijaniu, ani kładzeniu do łóżeczka:P No i spała do 4-tej, potem jedzonko i do 7:30:) I tak prawie codziennie:) Nie pozwala odejść od siebie, chociaż i tak próbuję ją oszukiwać jakimiś zabawkami. Zawieszek na wózek się boi, lalek też:P, więc chyba darujemy sobie zakup maty edukacyjnej, bo pobawi się chwilę, a potem krzyczy wniebogłosy jak coś się jej majta nad głową:P za to podobają się jej pluszowe maskotki i takie zwykłe grzechotki:) ryba - u mnie to pranie stało jeszcze 2 dni:P, aż w końcu mężuś znalazł odpowiednią ilość czasu na opiekę nad córcią;) betty - sytuacja faktycznie nieciekawa. Chociaż mnie zastanawia czy Twojemu bratu w duchu nie było przykro nie widząc ani mamy ani Ciebie na własnym ślubie. Mi by na jego miejscu było przykro:( No ale cóż - dorosłyśmy - czasy beztroskiego dzieciństwa nigdy już nie wrócą, można sobie jedynie powspominać jak to kiedyś było cudownie. Przynajmniej mnie czasami nachodzą taki sentymentalne myśli. Nie tak dawno człowiek biegał z koleżankami po podwórku i bawił się w chowanego - pamiętam to doskonale - a za moment moje dziecko będzie robiło to samo. \"Dopiero\" wyjeżdżając na wakacje z rodzicami przeliczałam jacy to oni są \"starzy\" mają \"już\" po 33 lata i są tacy poważni... Ja za niecały rok skończę tyle co oni mieli wówczas... Czasem boli, że czas tak szybko płynie i niektórym z nas nie układa się tak, jak wymarzyliśmy to sobie w dzieciństwie. Ja narzekać nie mogę, ale tym bardziej boli mnie czasem to, że czasu nie da się zatrzymać:( Ech namotałam w natłoku myśli:P Uciekam wypełniać książeczki opłat - moja księżniczka na moment usnęła - trzeba wykorzystać okazję ;)
  12. martyniu - witajcie w domu i na forum i obyście już nigdy nie musiały przechodzić przez coś podobnego! Trzymajcie się obie silnie i zdrowo! Dużo zdrówka dla Lenusi!
  13. MARTIKA - wysłałam Ci na Naszą Klasę listę rzeczy potrzebnych do szpitala. Mam nadzieję, że nic ważnego nie pominęłam. Najwyżej jak sobie coś jeszcze przypomnę to dopiszę. Buziaki na dobranoc!
  14. karolcia - udanej podróży, wspaniałego wypoczynku, cudownej opalenizny, no i bezpiecznego powrotu:) Bawcie się dobrze!:) mloda_1106 - no cóż, może faktycznie Twój chłopak woli poczekać, aż się zupełnie usamodzielnicie. Może nie chce liczyć przy utrzymaniu rodziny na pomoc swoich rodziców - nie gniewaj się, ale to tak jakbyście zafundowali im kolejnego dzidziusia do utrzymania i wychowywania. Napisz coś więcej o sobie - pracujecie? Czym Twój chłopak tłumaczy swoją niechęć do posiadania dziecka w tej chwili? Niestety, ale dla dobra tego dzidziusia decyzja o jego posiadaniu musi być obopólną decyzją... No ale to jest tylko moje zdanie:)
  15. cześć:) ja na chwilkę, póki nasza gwiazda śpi;) Ależ u nas dzisiaj pogoda:( Co zaświeci słońce i przymierzymy się do spaceru - natychmiast zaczyna padać deszcz:P Teraz mała padła jak kawka i nie wiem czy spróbujemy jeszcze jednego podejścia czy sobie dzisiaj darujemy. Fasolka - ja również nie wiem co Ci doradzić... Nie zrozum mnie źle, ale może troszkę odpuść mężowi. Tzn. nie chodzi mi o to, żebyś zrezygnowała z własnych zasad i dostosowała się do niego, ale żeby on sam się przekonał, że jest już mężem i ojcem i jakieś obowiązki już mu niestety na głowie spoczywają. Nie odgrywaj przed nim roli herszt-baby, która nad wszystkim trzyma pieczę, na wszystko ma oko i ma zawsze rację, bo facetom (przynajmniej tak nagle;) ) ciężko odnaleźć się w takiej sytuacji. Dam Ci przykład na sobie (z wczoraj) prosiłam m. żeby zajął się Anią, bo mam stertę (ale taką naprawdę STERTĘ - cały dzień wczoraj prałam) prania do prasowania i poskładania. A on padł po pracy zmęczony i nic do niego nie docierało. Więcej już go nie prosiłam - dzisiaj mieli przyjechać jego rodzice - wieczorem mu jeszcze tylko pokazałam tą nieposkładaną i rozrzuconą stertę (już zdążyła się rozjechać:P) i powiedziałam, że jak mu nie wstyd przyjmować gości w takim bałaganie, to mi też nie i ok, bo ja też już jestem zmęczona i nie mam już na to w środku nocy siły. Doskonale wiedział, że jakby teściowa coś wspomniała na ten temat, to po nitce do kłębka doszła by do tego dlaczego nie miałam czasu na posprzątanie i jeszcze zebrał by od niej opierdziel. A jak nie znajdzie na opiekę nad małą wystarczająco dużo czasu (no tyle, żebym spokojnie zdążyła, a nie tak tylko po pół godziny) jutro, albo pojutrze, to też tego nie tknę i w końcu skończą mu się koszulki do pracy, albo bokserki i zacznie sam to pranie składać:P Tak, że może spróbuj przez jakiś czas w ten sposób - nie zajmuje Ci się Gabrysiem, to Ty się zajmujesz, ale na drugi dzień nie wahaj się powiedzieć, że niestety, ale z braku czasu nie będzie dzisiaj obiadu i zaserwuj mu kanapki, albo że pojedzie do pracy w niewyprasowanej koszuli. Może to niezgodne z Twoimi zasadami, ale czasami warto na chwilę przygryźć język i poobserwować jak się będzie sytuacja rozkręcała;) Wyciągnij go razem z Wami na spacer, zamiast kazać mu w tym czasie sprzątać i może na jakiś czas w trochę mniejszym stopniu krytykuj jego rodziców (jacy by nie byli - jego zawsze będą Twoje słowa bolały) - oboje jesteście w nowej dla siebie sytuacji i oboje musicie się w niej odnaleźć. Z tym, że Twoja sytuacja jest bardziej komfortowa, bo Ty jesteś u siebie. Wiem co piszę, bo my też przez rok mieszkaliśmy z moimi rodzicami. Jakby super nie było - nigdy nie będziecie się mogli spokojnie przy nich pokłócić, ani nigdy swobodnie nie pospacerujecie sobie nago po mieszkaniu kiedy Wam przyjdzie na to ochota (przykład może zbyt dosadny, ale mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi). Twój m. musi się z nowym otoczeniem i nową rolą pogodzić i do nich przyzwyczaić. Nie gniewaj się na mnie, ale może warto czasem wypróbować inne metody - przynajmniej po to, żeby przekonać się czy przypadkiem nie zadziałają;) Uff - rozpisałam się. Skoro moja gwiazda jeszcze śpi spadam na kolację:) PS. Mój mąż dzisiaj demonstrował w ramach opieki naszemu dziecku jak robią różne zwierzątka. Małej się podobało i miała z tego nieziemską radochę, do momentu zademonstrowania przez niego jak robi dziki kot:D Nie było to nic drastycznego, ale nie szło dziecka po tym \"dzikim kocie\" uspokoić! Chłopy czasem mają nie po kolei pod sufitem:P
  16. acha - mimi - ! na Naszą Klasę zaglądasz, a tutaj do nas nie?
  17. Cześć:) Jakoś niska frekwencja tutaj ostatnio u nas na topiku panuje... Ja też nawalam:O Jutro mamy prawdopodobnie gości, więc dzisiaj trzeba było chatę do porządku doprowadzić - dzień zleciał nawet nie wiem kiedy. Przy okazji skorzystałam z ukropu na dworze i robiłam pranie generalne - wszystko co się dało - schło w mgnieniu oka;) Dziękujemy Wam za miłe komentarze na NK:) Niby jak się tak patrzy na codzień na własne dziecko, to nie widać jak ono rośnie (no chyba że po tym, że przestaje wchodzić w kolejne ubranka). A jak się spojrzy na takie zdjęcie sprzed miesiąca, to widać jaka wielka jest różnica. aisza - Buziaczek dla małego Jubilata! Super, że wszystko idzie ku lepszemu i z pracą i z kasą (ech, że u mnie nie ma perspektyw na żadną gotówkę - muszę chyba jakiegoś \"systema\" w lotto opracować, bo bez tego to chyba nie da rady:P ) Surfitka, Malolepsza - dużo zdrówka dla Waszych panienek. Ja jak byłam mała to było u mnie podobnie - jak nic nie łapałam, to nie łapałam. Ale jak już mnie chwyciło to konkretnie bez rozdrabniania się na katarek, gardełko itp:P Mam nadzieję, że Smerfetki szybko wrócą do zdrowia Malolepsza - tancerka genialna! I już umie nawet sobie odpowiednią muzykę do własnego stylu tańca dobrać;) Fasolka - Gabryś widać pojętny chłopczyk i nawet mu nie przeszkadza jak widać to, że jak piszesz tata woli z nim pogaworzyć niż go czegoś nauczyć;) Świetnie sobie radzicie oboje - Ty w nauce, a synuś w nabywaniu nowych umiejętności:) Telesforka - fajnie tak jak kamień spada z serca co nie?:) Człowiek przestaje się miotać, kombinować, zastanawiać nad kolejnymi krokami. Miejmy nadzieję, że Twoim lekarzom będzie zależało na uzyskaniu pozytywnego wyniku równie mocno jak Wam i że w związku z tym zrobią wszystko, abyście doczekali własnego malucha. (trochę szkoda, że Surfitka tak szybko do kraju wraca, mam przeczucie, że to jej łóżeczko bez potrzeby na zmarnowanie pójdzie;) ) Buziaki dla całej reszty!
  18. Hejka! Ja wpadam z wieczornym meldunkiem:) Ostatnio do południa załatwiamy resztę urzędowych spraw związanych z naszym bąkiem - książeczka zdrowia, becikowe, \"odszkodowanie\" z PZU - pogoda nie sprzyja takim wyprawom - duchota niesamowita! Mała urzęduje już w samym bodziaku i chyba też daje się jej ten skwar we znaki, bo w dzień jak nie śpi to marudzi jak mało kiedy. martika - i bardzo dobrze \"potraktowałaś\" gości. Ja tak piszę, ale mi samej jakoś tak głupio komuś czegoś odmówić, bo potem się głupio czuję jakbym była winna. A wiem, że tak nie jest - ale człowiek głupi wszystkim się przejmuje. jadira - czekamy na wieści od gina! Buziaki dla wszystkich i uciekam pod prysznic (już dzisiaj któryś z kolei:P)
  19. Dosia z jakiego regionu Polski jesteś? Do jakiej kliniki jeździsz? Jeżeli nie chcesz odpowiadać tutaj - napisz proszę na mojego maila.
  20. Fasolka - ja uprzedziłam pytania mojego męża co do tego o czym on ma gadać z Anią. Po prostu w jeden z pierwszych dni dałam mu małą na ręce i mówię mu, że ma się nią zająć i żeby coś do niej mówił, a jak mu nic do głowy nie przychodzi, to niech jej recytuje Inwokację z \"Pana Tadeusza\":D byle nie płakała. W sumie nawet zaczął:P ale tylko kawałek, a dalej mu jakoś nie szło:P No i siłą rzeczy zaczął wymyślać inne rzeczy, przy których się mniej zacinał:D
  21. surfitka - ja wybierałam z niego środek - tak jakbyś z jabłka wydrążała ogryzek bez rozcinania jabłka i w miejsce tego "ogryzka" sypiesz cukier:) Skórki nie obierałam, tylko porządnie go z zewnątrz umyłam. A sok zbierał się w środku buraka jak w kubeczku (cukier się jakoś rozpuszczał) , na zewnątrz burak nic soku nie puszczał;)
  22. dosia - dlatego właśnie, ze względu na możliwość wystąpienia skutków ubocznych radziłam Ci poczytać opinie na temat swojego lekarza, kliniki i ich zasług. Jeżeli dobrze dobierze Ci dawkę leków, jeżeli będziesz na bieżąco robiła badania hormonów (ja robiłam je praktycznie co 2 dzień, a pod koniec stymulacji praktycznie już codziennie - a zwłaszcza estradiol - jeżeli będzie przyrastał zbyt szybko i do zbyt dużych wartości, co może być pierwszą oznaką hiperstymulacji - lekarz powinien Ci zmniejszyć dawkę leków do stymulacji, a jeżeli będzie naprawdę źle - powinien tą stymulację przerwać, a nie jechać za wszelką cenę do przodu), jeżeli będziesz miała na bieżąco prowadzony monitoring i obserwację rosnących pęcherzyków - to naprawdę nic Ci nie grozi. Dlatego tak ważne jest abyś znalazła takiego gina do którego będziesz miała w tej kwestii zaufanie. gawit - ta glukoza jest naprawdę do wypicia - smakuje jak wystudzona słodka herbata, tylko bez koloru:P Serio - da się to przełknąć, tylko nie ma co się do tego negatywnie nastawiać. Nie ma tego aż tak dużo i nie ma co cudować z cytryną:P Dla mnie z tą cytryną byłoby jeszcze gorsze niż bez;) megi - widzisz u mnie też było tak, że nie było przyczyny dlaczego nie ma ciąży, a ciąży jak nie było tak nie było. I nie wiem czy wydusisz z lekarza jakiekolwiek \"podejrzenia\" dlaczego się nie udaje. Pewnie tak jak u mnie główną rolę odgrywa u Ciebie psychika. Zrób sobie jak doradzają dziewczyny chociaż chwilę przerwy. Myśmy zrobili sobie pół roku przerwy po 2 IUI a przed rozpoczęciem przygotowań do IVF. Do 1 IUI podeszłam nakręcona na maxa i się nie udało. Do drugiej zaraz w następnym cyklu - niejako z rozpędu i też nic. Byłam gotowa od razu na 3 - łapałam się rękami i nogami kolejnej szansy i nie ważne było dla mnie, że już wcale nie wierzyłam w powodzenie tego kolejnego podejścia. Bogu dzięki, że los zadecydował za nas i mi się @ przesunęła tak, że kolejna IUI miała wypaść w Sylwestra:P Wówczas podjęliśmy decyzję o tym, aby zebrać kasę, odpocząć i za jakiś czas podejść do IVF. Ta przerwa spowodowała, że podeszliśmy do tego IVF całkowicie na luzie (tzn. jakieś tam nerwy były, ale już bez takiego \"nakręcania się\") i z wiarą w jego powodzenie. No i to chyba troszkę pomogło:)
  23. e tam przepis - po prosu odkrawasz czubek buraka, w samym buraku wykrawasz jego środek (tak troszke) i sypiesz tam cukier jak do kubeczka i nakrywasz tym ściętym czubkiem jak pokrywką. Odstawiasz do ciepłego i bardzo szybko puszcza sok - jest on skuteczny i na chrypkę i na kaszel. Potem możesz nieco pogłębiać tego buraka i podsypywać cukrem co jakiś czas. W ciąży próbowałam się nim ratować w razie czego i pomagało. No a jak byliśmy z bratem mali to był lek nr 1, bo wszystkie inne były gorzkie i niedobre:P
  24. ani77 - w takim razie trzymam kciuki, aby Wasza decyzja wynagrodziła Wam te wszystkie dotychczasowe niepowodzenia. A może tak jak pisze Surfitka otrzymacie od losu piękny podarunek za Wasze dobre serca:) Niemniej jednak - nie zmagaj się z tym sama i wpadaj do na częściej:) Surfitka - :D tatuś wpatrzony w córcię jak w obrazek - twierdzi, że mała odziedziczy po nim wszystko łącznie z charakterem (o rany!) :P Niewykluczone, że jakby nie zdrowy rozsądek, to z tego nadmiaru uczuć rozpuściłby bąka jak dziadowski bicz!:P A na chrypkę Ninki proponuję zrobić syropek z buraka - na pewno jej nie zaszkodzi, a przynajmniej chemii w nim nie ma, no i słodziutki, więc na bank jej będzie smakował:)
×