Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. Hejka! Widzę, że jak każda z nas była na etapie badań i latania po lekarzach to było o czym pisać, a teraz co się dzieje?:P Każda zagląda, że reszta się nie odzywa i kicha. U nas marnej pogody ciąg dalszy - siedzimy i kisimy się w domu. Robiliśmy 2 podchody do spacerów, żeby małą dotlenić i oba skończyły się zadekowaniem się pod dachem - raz u moich rodziców, drugi raz u babci - ledwie zdążyłyśmy przed burzą. A w domu jak w domu. Mała najlepiej dogaduje się z tatą. Ten gada w jej języku i potrafi tym dziecko doprowadzić do głośnego śmiechu. Mi się to niestety nie udaje - pewnie córcia kojarzy, że te wszystkie mniej przyjemne zabiegi typu 5-krotne przebieranie w razie potrzeby, albo czyszczenie noska to moja niewątpliwa zasługa:P Ani77 - nie wiem co Ci napisać. Przykro mi że kolejna próba się nie udała:( Tak sobie myślę i wiesz co - ja bym na Twoim miejscu jeszcze raz przed planem B zmieniła lekarza i klinikę. Polecałabym mojego-masz do niego niewiele dalej niż ja, a może w tym tkwi problem? Jesteś zadowolona z usług tego dotychczasowego? Baby wracajcie!:P
  2. SARA - poczytałam sobie na \"znanym lekarzu\" opinie na temat Twojego profesora... O rany! Uciekłabym od niego szybciej niż od moich poprzednich!:P:P:P
  3. cześć:) A moje dziecko postanowiło mnie dzisiaj zwolnić z obowiązku nieustannej opieki nad sobą spała od 21:00 do 5:00, zjadła i do 9:30 - odbiła sobie pewnie to, że wczoraj nie spała w dzień prawie wcale:P A teraz od godziny (po raz pierwszy) sama bawi się grzechotkami. Wcześniej tylko się nimi interesowała, a ja zmieniałam jej co 2-3 godziny, żeby jej się nie nudziło. Dzisiaj wpadłam na pomysł i pozawieszałam jej na budzie od wózka, zamiast takiej typowej grzechotki, pojedyncze grzechotki na pojedynczych nitkach:P łatwo je co chwila zmieniać, żeby miała inny widok, a dałam je na tyle nisko, że może je sama dosięgnąć. Rany jaka radocha! Udaje jej się w nie samej uderzać, śmieje się do nich i wydaje dzikie okrzyki:D Cała aż "chodzi" - rączki, nóżki - wszystko!:D Telesforka - odpisałam Ci już na maila:) Super, że w końcu coś ruszyło - teraz byle do przodu - zobaczysz jak to szybko wszystko zleci, za chwilę badania będziecie mieli za sobą i ruszycie z kopyta;) martunia - no czasem trzeba wziąć się za łby, żeby potem czerpać większą radość z godzenia się:D Szefowej też nie daruj - w końcu szef jest tylko człowiekiem i wbrew pozorom nie zawsze ma rację:P:P:P mężatka - my przez całe małżeństwo byliśmy na wakacjach tylko raz - w tygodniowej podróży poślubnej nad morzem:P:P:P A potem już cała kasa i urlopy szły na leczenie :( Z tym, że przynajmniej ten mój chłop póki co chętny do pomocy przy małej. Nawet jak niunia śpi, to ten stoi nad łóżeczkiem i się w nią wpatruje, bo to przecież "cały mały on":P i w związku z tym :P z dnia na dzień jest coraz ładniejsza. No ładniejsza jest, ale czy ja wiem, że to z takiego powodu, że jest podobna akurat do niego?:P:D A co do wakacji, na drugi rok Ania już będzie większa, to już nie będzie wymówki, żeby gdzieś nie wyskoczyć;) A wróżba na dzisiaj: „Nic nie może być większe niż 100%, oprócz gówna w telewizji”. Jakie niekulturalne podejście do naszej polskiej rzeczywistości:P
  4. Witajcie:) No to niedobra wiadomość na początek dnia:( Biedna Lenka:(
  5. megi - punkcja zakańcza etap stymulacji. U mnie wyglądało to tak, że dostałam narkozę, uspali mnie na 10 minut i w trakcie tego gin pobiera pęcherzyki z jajeczkami, które dzięki stymulacji udało się wyhodować:) To tak po krótce. Ale jak widać Sary na przykład nie usypiali całkowicie. Po wybudzeniu przez jakąś godzinkę wracałam do siebie, bo troszkę mi się w głowie kręciło, a potem pozwolili mi jechać do domu:) 5 dni później był już transfer:)
  6. atka - a robiliście już może jakieś badania, czy zdajecie się na los?
  7. kiki - a rozważałaś możliwość podejścia do IUI albo do IVF. Z jakiego regionu Polski jesteś?
  8. nie było przyczyny i to było jeszcze gorsze od konkretnej przyczyny, bo nie było czego leczyć:P Ot po prostu za bardzo chcieliśmy i chyba psychika płatała figle i się blokowała.
  9. KIKI09 - witaj:) Ja starałam się o dziecko 7 lat., straciliśmy z mężem mnóstwo kasy i wylaliśmy hektolitry łez. Zmieniałam w tym czasie kilka razy lekarzy. Nie wiem u jakiego lekarza się leczysz, ale jedno co mogę Ci doradzić to to, że jeżeli nie leczysz się w typowej klinice leczenia niepłodności, to tracisz czas. Zrobisz jak uważasz, ale na mnie przez kilka lat różni lekarze robili \"doświadczenia\" i rozkładali ręce. Dopiero jak trafiłam tutaj na forum, a potem do kliniki otworzyły mi się oczy i przekonałam się, że przez te wszystkie lata to było wyciąganie kasy i tak naprawdę to ci lekarze nie zrobili nic. Nawet podstawowych badań mi nie zlecili, a rozkładali ręce, że niby zrobili już wszystko i nic więcej się zrobić nie da. Po niecałym roku odkąd trafiliśmy z mężem do kliniki i po podjęciu konkretnych działań byłam w ciąży:) To Twój wybór do kogo trafisz, ale rzadko trafiają się przypadki zupełnie beznadziejne. Pytanie tylko czy będziesz chciała sobie pomóc czy masz na tyle silną psychikę, aby nadal liczyć na cud i znosić kolejne porażki. Ja kolejne porażki znosiłam coraz gorzej, stąd decyzja o leczeniu w klinice. Jak widać słuszna:)
  10. karolcia - no pewnie, że możesz - jakby inaczej:) martyniu - wg tego co piszesz, to nas również nie powinni zakwalifikować do in vitro. Ja do tej pory nie wiem dlaczego przez 7 lat się nie udawało:( Wyniki ok, a cały czas kicha:( A najlepsze jest to, że w związku z tym teraz po raz pierwszy w życiu zaczynam brać tabletki antykoncepcyjne, bo przecież może okazać się, że skoro problemu żadnego nie było, to nagle pojawi się rodzeństwo dla Ani. Boże gdybym tylko była pewna, że kolejnego porodu nie przypłacę życiem, to bym nie miała takiego pietra!
  11. ale w domu obijałam się maksymalnie - żadnego sprzątania, odkurzania, mycia okien, gorących kąpieli - w ogóle chuchanie i dmuchanie - przynajmniej do bety, potem też, ale czułam się już troszeczkę pewniej;)
  12. dosia - ja nie miałam diphereliny, miałam za to do stymulacji merional - też domięśniowy i do rozrabiania. Poradziliśmy sobie z mężem sami - tazn. on bawił się w pilęgniarę i podawał mi te zastrzyki. Z tym, że ja wolałam zamiast w brzuch to w pośladek - jakoś tak miałam wewnętrzne przekonanie, że tyłek to nie szklanka - nie rozbije się, a i uszkodzić go niby trudniej:P I tak decapeptyl brałam w brzuch, bo miał krótsze igły, a merional w pośladek) Jak będziesz chciała, to Ci udzielę szczegółowej instrukcji jak to się rozrabia i robi i jakie igły i strzykawki - i poradzicie sobie tak jak my. Przynajmniej nie będziesz latała codziennie po przychodniach i się tłumaczyła pielęgniarkom po co to i na co. Jak będziecie bliżej terminu, a będziesz chciała sama spróbować to daj znać - prześlę Ci \"instrukcję\";) Po punkcji masz rację - lepiej trochę poleżeć, więc wolne się przyda. A po transferze? Hmmm ja czułam się normalnie, chociaż bałam się jak diabli, żeby mi dzieciaczki nie powypływały:P Ja akurat miałam w niedzielę, więc siłą rzeczy miałam wolne w pracy, ale w poniedziałek poszłam już normalnie do pracy.
  13. Czołem! Fasolka - u mnie dzisiaj: „Wszystko zawsze trwa dłużej niż sobie założysz” Czemu mnie to nie zdziwiło?:D:P
  14. Dzień dobry:) Karolcia - cokolwiek byście ustalili mam nadzieję, że efekt tego będzie jeden (albo i dwa;) ) i nie będziecie musieli dłużej czekać na spełnienie marzenia:) A póki co - masz rację - pakujcie się na wakacje, bo tutaj w kraju to w tym roku chyba będzie lało na okrągło:P U nas dzisiaj znowu pada i wieje od rana, przeszła burza i oberwanie chmury, ulicą płynie woda po kostki, rzeka podniesiona masakrycznie - brrr - nie wyłażę dzisiaj z domu!
  15. cześć dziewczyny:) Dosia - to jak organizm Twój zareaguje na stymulację, to indywidualna sprawa - zależy pewnie i od niego i od rodzaju i dawek hormonów do stymulacji. Sprawdź jeszcze raz swojego lekarza (na portalach \"znany lekarz\", \"ranking lekarzy\", nasz bocian), jak wypowiadają się o nim inne osoby, czy jest dobry w tym co robi... Od tego jakie leki Ci dobierze i w jakich dawkach zależy Twoje zdrowie i efekt końcowy zabiegu. Co do przebiegu stymulacji - ja nie odczuwałam jej absolutnie - łykałam tabletki jak pastylki, a zastrzyki (no fakt - ja miałam akurat takie co bolały jak jasna cholera!) rano, a potem o nich zapominałam. Nie odczuwałam żadnych zmian w samopoczuciu, ani żadnych przykrych dolegliwości fizycznych. Tylko u mnie skutkiem ubocznym był przyrost wagi niestety. Nie napiszę ile, bo aż wstyd:P ale jak dla mnie sporo. Większość z nich samoistnie gdzieś zginęło po ciąży, ale i tak wcześniej czułam się lekko \"napompowana\". Co do monitoringu w czasie stymulacji - ja musiałam jeździć na wizyty najpierw co 3 dzień, potem jak już pęcherzyki były większe to co 2 dzień. Po transferze na drugi dzień poszłam normalnie do pracy i pracowałam przez pierwszych 5 miesięcy, no ale ja mam lekką pracę i całą ciążę znosiłam na szczęście dobrze:) Jak masz jeszcze jakieś pytania to pytaj:)
  16. właśnie - martika - po wpisie akasi a propos spania dodaję, że moja w dzień też spać nie chce - jedna drzemka gdzieś tak od 12:00-15:00 plus minus pół godziny w jedną albo drugą stronę i na tym koniec - zabawa do wieczora:P
  17. karolcia - w mojej klinice jest tak, że teoretycznie proponują AH parze, której przynajmniej raz nie powiodło się normalnie IVF albo ICSI, albo w przypadku kiedy kobieta ukończyła 32 lata. Myśmy nie spełniali ani jednego ani drugiego z tych warunków, ale zaproponowali nam dlatego że po pierwsze, staraliśmy się o dziecko już kilka lat, po drugie że podchodziliśmy u nich do 2 IUI i obie się nie udały, a po trzecie w momencie jak podchodziliśmy do IVF to mi już tylko pół roku brakowało do 32lat. A jakby nie zaproponowali sami, to ja i tak bym się na to upierała, bo z doświadczeń malolepszej wiedziałam, że to nie zaszkodzi, a pomóc może;) Na kolejne podejścia byśmy pewnie długo znów musieli kasę zbierać, a już nie chcieliśmy dłużej czekać:)
  18. karolcia - AH =Assisted hatching tutaj masz mądre wyjaśnienie zagadnienia wiec nie bede przepisywac: http://www.invitro24.com/kln/kln5_ah na chłopski rozum polega to na nacięciu osłonki zarodka tuż przed transferem. Zawsze to większe szanse, a koszt wyższy raptem (u nas przynajmniej) tylko o 500zł.
  19. martika - bezsenność w ciąży nie zawsze przekłada się na spanie dzidziusia:P Ja przez ponad połowę ciąży nie spałam po nocach - spacerowałam co godzinę do WC, a jeszcze w międzyczasie kilka razy do kuchni po coś czym mogłabym zwalczyć zgagę - dokuczała mi niesamowicie (heh - a po porodzie jaka ulga - ustąpiła jak ręką odjął momentalnie!). A mimo to malutka śpi po nocach jak aniołek:) A jaka jest? Dla mnie najpiękniejsza i najukochańsza na świecie!:D A fotki są na NK - właśnie nie wiem czemu sprawdziłam, że nie mam Ciebie w znajomych - zaraz wyślę Ci zaproszenie to zobaczysz moją gwiazdę;) surfitka - ja też wolę aukcje otwarte, chociaż nie ukrywam, że jak mi na czymś zależy a nie ma opcji kup teraz to próbuję negocjować ze sprzedającym aby taką opcję dodał i czasem się udaje:P karolcia - co do statystyk to nam powiedzieli, że skuteczność w klinice wynosi 40% i tyle. Nikt specjalnie dla nas tej skuteczności nie ustalał i dobrze. Już to pisałam, że skoro przyjęłam że na naturalną ciążę nie mam szans (czyli 0%) to te 40% to ho, ho, ho! A jeszcze dodatkowych 5% przy AH! To już było jak pewniak!:P
  20. Malolepsza - co Ty na to?:P Niedługo M. wraca z wojaży - jak się....... zaczniecie witać..... chiba się rozpędziłam:P:P:P
  21. karolcia - e tam - nie ma się co smucić! Mówię Ci - poza tym, że idzie na to kupa kasy to same plusy a na pewno większa skuteczność od IUI:) A jak Twój mąż zapatruje się na IVF?
  22. martyniu - a ja Ci zazdroszczę przemiany materii, bo ja jakbym tak jadła chociaż po czekoladce dziennie to bym po 2 miesiącach wyglądała 2 razy tak jak teraz. Póki co staram się jeść tak, żeby małej wystarczyło, a ze mnie szybko schodziło:P Jeszcze mam kupę kg do zrzucenia, no ale teraz już mogę, już nie muszę uważać z ćwiczeniami;)
  23. martyniu - ja dodaję opcję \"kup teraz\" wówczas, jak zależy mi na szybkiej sprzedaży, a jak mi nie zależy, to startuję od ceny, którą dałabym gdybym dała opcję \"kup teraz\" i czekamy na rozwój wypadków;) Jak jest mniej obserwujących, a ktoś zaproponuje wcześniejsze zakończenie aukcji, to się zgadzam, a jak jest zainteresowanie to nie:)
  24. wow, ale poszło! Jak nie chciało wysyłać to nie chciało, a jak poszło to hurtem. I czemu jestem na pomarańczowo?
  25. cześć babolki! akasia - a ja trochę rozumiem tą babę:P Bo kiedyś sama coś sprzedawałam i ustaliłam cenę na 100zł, ale sama nie wierzyłam że towar (deficytowy, no ale jednak używany, a nam już zbędny) za tyle pójdzie. I też dostawałam propozycje zakończenia aukcji przed czasem. Gdyby to była jedna propozycja to pewnie bym się zgodziła, ale ponieważ propozycja padła z ust 4 osób, więc się nie zgodziłam, bo nie chciałam nikogo faworyzować. No i aukcja zakończyła się kwotą 320zł, co wprowadziło mnie i męża w takie osłupienie, że przez tydzień nie mogliśmy w to uwierzyć:D No ale mam nadzieję, że koniec końców uda Ci się tą aukcję wygrać;) A u nas dzisiaj ulewy ciąg dalszy, ogłosili najwyższy stopień zagrożenia - jakbym się nie odzywała przez jakiś czas, to znaczy, że moją wiochę zalało i nie ma prądu.
×