Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. SARA - fajnie się tak czyta posta, od którego bije takim optymizmem;) Bo to całe in vitro tak strasznie tylko brzmi ze względu na to, że zanim się do niego przystąpi jest jedną wielką niewiadomą. A potem jak już człek wie jakie kroki kolejno stawiać, to stawia je dość pewnie i śmiało, no i z nadzieją, że do czegoś doprowadzą;) Ja jechałam długim protokołem, ale bez tabletek antykoncepcyjnych. Zaczęłam wyciszacze w cyklu poprzedzającym cykl z transferem - dokładnie od 18 dnia cyklu (wcześniej gin sprawdził czy na pewno jest już po owulacji) brałam decapeptyl. To opóźniło mi nieco (o kilka dni) @ - dostałam ją 29 lipca a miała być chyba 26 lipca czy jakoś tak. Jak już ta @ przyszła to w ten dzień miałam wizytę i USG u gina i robiłam badania LH i progesteronu i estradiolu. Po kolejnych chyba 4 dniach (dopiero jak LH spadło poniżej 5) mogłam zacząć stymulację. Jajniki były uśpione, owulacja była przyblokowana, więc mogłam czekać na ten spadek ile było trzeba (nie powiem - ryczałam już z bezsilności jak nie chciało spadać i woziłam się codziennie od nowa badać te hormony - już myślałam, że nic z tego). Punkcję miałam 12 sierpnia (15 dnia cyklu), a transfer 17 sierpnia (po 5 dniach - ja dostałam 2 blastocysty). W czasie stymulacji Twój cykl nie jest normalnym, naturalnym cyklem - jest on regulowany lekami i czasem pęcherzyki i endometrium mogą osiągnąć właściwy stan nawet po dwudziestu kilku dniach - wszystko zależy od poziomu hormonów i od tego kiedy zaczniesz stymulację i jaką dawką no i jak na nią reagujesz:) A testowałam 26 sierpnia (9 dni po transferze_ w moim przypadku jakbym poleciała wcześniej na betę to pewnie bym ryczała, bo tego 9 dnia miałam tą betę malutką - tylko nieco powyżej 70, więc wcześniej pewnie nie miałabym jednoznacznego wyniku. Ale niektóre dziewczyny mają ją już w tym terminie betę dużo wyższą.
  2. Hejka! Wbrew wczorajszym przypuszczeniom okazuje się, że jednak wróciłam prawie do formy - zrobiłam morfologię i okazuje się, że wszystko wraca do normy - ufffff! Anemia mija:) Teraz mogę jechać do gina w odwiedziny, bo wcześniej aż się bałam, że znowuż mi naprzepisuje całą czapkę leków na poprawę parametrów. Surfitka - hmm - no wytrzymałaś z mamą i jej opieką nad Ninką ile się dało i pewnie dłużej się naprawdę nie dało skoro zdecydowaliście się na tak ostateczny krok jak porzucenie pracy. Nie ma się co obwiniać, aczkolwiek przykro jest rozstawać się i wyjeżdżać w takiej napiętej atmosferze. W sumie ten ostatni miesiąc w NY i tak szybko Wam zleci i nawet pewnie nie będzie czasu aby o tym rozmyślać. Po prostu objęłaś ten \"mamusiowy\" etat nieco szybciej niż to sobie zaplanowałaś, a ze swoją mamą miejmy nadzieję też z czasem dojdziesz z powrotem do porozumienia (na odległość może nieco łatwiej;) ) Wszystkim życzę dzisiaj miłego, słonecznego dzionka!
  3. Hej dziewczyny:) Tryni - no super! Jak mogę Ci coś podpowiedzieć to skreśl z tej listy łódzkie kliniki jeżeli takie bierzesz pod uwagę - właśnie podczytywałam na innym topiku jakie cuda niepotrzebnie wynajdują tam u dziewczyn - bez żadnej potrzeby. Na moje oko zupełnie nieuzasadnione przedłużanie wszystkiego w czasie i wyciąganie kasy, poza tym postawy lekarzy wiele pozostawiają do życzenia. Ale to ostatecznie Wasz wybór. Tylko, że znamy się już tutaj troszkę i tak bardzo chciałabym, żebyście w końcu doczekali się tego swojego Bąbelka bez kolejnego zbędnego sparzenia się... Zaraz postaram się wrócić - niuńcia wzywa...
  4. SARA - trzymam kciuki!:) Powtórzę się, ale grunt to pozytywne nastawienie, a Ty widzę takie masz:) Wiesz co - to głupie może co teraz napiszę, ale ja mam tak pozytywne wspomnienia (mimo tych wszystkich badań, wizyt itp) ze swojego programu IFV, że aż mi tego wszystkiego teraz brakuje:P Tzn. nigdy nie chciałabym się cofnąć z powrotem na początek tj drogi, ale nie mogę nic złego powiedzieć ani na klinikę, ani na mojego doktorka, ani na nikogo z tych którzy o wszystkim wiedzieli i ze strony których miałam takie wsparcie:) To wszystko, jak już się zacznie, to wcale nie jest takie straszne - prawda? Napisz to wszystkim dziewczynom wyraźnie niech też w to uwierzą!:) (P.S Mnie brzuchal pobolewał od samej punkcji chyba ze 2 miesiące. Nie bardzo - raczej taki tępy ból - trochę jakby jajniki, trochę po środku - taki nieokreślony, ale jednak go czułam więc raczej to normalne i plamienia też miałam takie małe przez kilka dni - mniej więcej od dnia spodziewanej @, ale lekarz powiedział, że to normalne, więc w razie czego się nie stresuj) denka od butelek - widzisz, adopcja mimo wszystko to nie to samo -ja akurat adopcji do końca nie wykluczałam, ale była to opcja ostatecznie ostateczna. Najpierw chciałam spróbować przejść przez to wszystko sama - usłyszeć małe serduszko pod własnym sercem, poczuć kopniaczki, ujrzeć na USG malucha z paluszkiem w buziaku i wreszcie urodzić i ujrzeć własne dziecko - podobne do mojego męża i uśmiechające się do niego i ujrzeć radość męża, który wariuje na sam widok córki. Warto przez te kilka lat walczyć o taką nagrodę. A do tematu adopcji zawsze można wrócić kiedy już nie będzie żadnych nadziei na własnego brzdąca, albo kiedy braknie sił i ochoty do dalszej walki. Poza tym trzeba być do tego bezkrytycznie przekonanym, a ciężko o takim przekonaniu mówić wiedząc, że jest coś czego jeszcze nie zrobiliśmy i mamy świadomość, że zrobić to jeszcze chcemy i możemy. Mam nadzieję, że nigdy nie staniesz przed koniecznością skorzystania z jednej bądź drugiej opcji:)
  5. hejka! A ja zaglądam, ale tylko poczytać z doskoku:P Teraz też tylko na chwilkę... U nas ostatnie dni spędzone głównie na powietrzu - po takiej rewii pogody jaka miała miejsce ostatnio trzeba było wykorzystać ostatnie wypogodzenie;) A poza tym ten tydzień mamy wypełniony do granic możliwości - dzisiaj ja byłam na badaniu krwi, jutro chyba szczepienie małej, USG kontrolne bioderek, ja ze sobą na kontrol do gina i nie wiem czy tylko na tym się skończy - jeszcze z anemii po tym moim nieszczęsnym porodzie się nie wykarakaskałam:O, a na dodatek z furą trzeba do przeglądu jechać i z ubezpieczeniem załatwić bo się kończy. Już dawno tak nie było, żeby wszystko się zwaliło na jeden termin. A poza tym - ja nadal połamana - wprawdzie czeszę się już sama, ale śpię nadal na jednej stronie i z rana jestem nieszczęśliwa:P Córcia kochana - nie mogę się na nią napatrzeć! Śpi ładnie, je ładnie i ładnie rośnie (chyba! Tzn. nie wiem jak wagowo, ale "długościowo" to na pewno - na bieżąco pozbywamy się kolejnych ciuszków) Tatuś też zapatrzony w małą jak w obrazek - zresztą nasza córka głównie do niego się uśmiecha, a do mnie to jak zawieje:P:(
  6. cześć! Ja tylko na chwilę, bo mam jeszcze kupę sprzątania, jutro mamy gości, a ja chodzę jak paralityczka po zawodach sportowych - 3 dni temu przewiało mnie gdzieś - szyja, bark i ręka i boli mnie tak, że poród przy tym bólu to pikuś! Nie mogę ruszyć ręką - dobrze, że lewą a nie prawą! Ranyyy - nie potrafię własnego dziecka wziąć na ręce, czesze mnie mąż (dzisiaj po uczesaniu zastanawiał się czy "ta spinka musi być koniecznie prosto":P ) i śpię cały czas na jednym boku, bo nie umiem się w nocy obrócić na drugi, o podniesieniu się samodzielnym z łóżka nie wspominając. Nie wiem co się stało, bo przecież ze względu na dziecko przeciągów w domu nie ma. Musiałam wylecieć gdzieś zgrzana na podwórze i się urządziłam na cacy! A najlepsze jest to, że poszłam do apteki i dowiedziałam się, że jak karmię małą cyckiem, to nie mogę tego niczym smarować, bo te środki przeciwbólowe przenikają przez skórę do krwi i pokarmu. Jedynie amol:O Spadam dalej choć troszkę posprzątać - chociaż jedną ręką:P - może uda mi się jeszcze odezwać. Z góry przepraszam że wklejam to samo na obu topikach, ale póki niunia śpi, chcę zdążyć coś podziałać, bo wszystko teraz robię żółwim tempem...:O
  7. cześć! Ja tylko na chwilę, bo mam jeszcze kupę sprzątania, jutro mamy gości, a ja chodzę jak paralityczka po zawodach sportowych - 3 dni temu przewiało mnie gdzieś - szyja, bark i ręka i boli mnie tak, że poród przy tym bólu to pikuś! Nie mogę ruszyć ręką - dobrze, że lewą a nie prawą! Ranyyy - nie potrafię własnego dziecka wziąć na ręce, czesze mnie mąż (dzisiaj po uczesaniu zastanawiał się czy \"ta spinka musi być koniecznie prosto\":P ) i śpię cały czas na jednym boku, bo nie umiem się w nocy obrócić na drugi, o podniesieniu się samodzielnym z łóżka nie wspominając. Nie wiem co się stało, bo przecież ze względu na dziecko przeciągów w domu nie ma. Musiałam wylecieć gdzieś zgrzana na podwórze i się urządziłam na cacy! A najlepsze jest to, że poszłam do apteki i dowiedziałam się, że jak karmię małą cyckiem, to nie mogę tego niczym smarować, bo te środki przeciwbólowe przenikają przez skórę do krwi i pokarmu. Jedynie amol:O Spadam dalej choć troszkę posprzątać - chociaż jedną ręką:P - może uda mi się jeszcze odezwać. Z góry przepraszam że wklejam to samo na obu topikach, ale póki niunia śpi, chcę zdążyć coś podziałać, bo wszystko teraz robię żółwim tempem...:O
  8. dziewczyny trzymam za Was wszystkie kciuki! Dosia - na punkcję wystarczy Ci jeden dzień śmiało! Ja miałam punkcję o 8 rano w znieczuleniu ogólnym. Wszystko trwało 10-15 minut, potem godzinkę odpoczęłam, bo na początku nie trzymałam się zbyt pewnie na nogach, a potem już mogłam z mężem wracać do domu:) Tylko doktor kazał mi do wieczora tego dnia się oszczędzać i nie wykonywać żadnych ciężkich prac w domu. U mnie obeszło się bez bólu i tabletek po pnkcji. Lekkie kłucia w jajnikach i to wszystko. Tak, że trzymam kciuki i nie stresuj się niepotrzebnie z góry - będzie dobrze:) A po transferze na drugi dzień wróciłam do pracy i mojej córci nie przeszkadzało to, aby ze mną zostać:) SARA - za Ciebie też trzymam kciuki! U mnie też nikt nie wie nawet rodzinka o tym w jaki sposób doszło do poczęcia naszego bobasa;) A tym bardziej sąsiedzi - ja mam takich, że na pewno potrafili by umilić odpowiednio potem dziecku życie! :P Super, że zdecydowałaś się na zmianę kliniki (ja żałuję, bo w moim przypadku też zdecydowałam się na to ale zbyt późno - i poszło tylko wcześniej nam niepotrzebnie mnóstwo kasy i łez) i dobrze, że trafiłaś na lekarza do którego masz zaufanie i na personel, który zapewnia Ci poczucie komfortu - to bardzo ważne i miejmy nadzieję znajdzie odzwierciedlenie w wynikach;) Za wszystkie pozostałe dziewczyny również zaciskam mocno kciuki!:)
  9. Cześć:) Kolejny dzień do siedzenia w domu - wczoraj korzystaliśmy ile wlezie i chyba dobrze, bo dzisiaj znowu wieje i zbiera się na deszcz brrr! Dobrze, że chociaż w domu ciepło, bo u mojej mamy w mieszkaniu jest tylko 16-17°C - to dopiero przyjemność! Ani wyjść z domu, ani w nim siedzieć!:P madziara - no cóż czasem stres i zmiana otoczenia przyczyniają się do takich psot ze strony naszego organizmu. Pozostaje Tobie wierzyć, a nam trzymać kciuki, aby kolejne podejście okazało się bardziej owocne:) Justynka - no to super masz sny! Ja też się mogę pochwalić dzisiejszym - goniłam jednym autobusem drugi autobus, którym miałam jechać na egzamin do Wrocławia:P a potem w międzyczasie zatrzymałam się na jakichś zakupach w sklepie z ciuchami i odjechały mi obydwa - razem z moimi bagażami, których było chyba z pół autobusu. Obudziłam się mokra z wrażenia!:P akasiu - amstaffy mają to do siebie, że niestety nie tolerują kotów i innych suk (a niektóre jak napisała justynka są w ogóle antytowarzyskie:P ). Nasza podobnie. Za to z innymi zwierzakami nie ma żadnych zatargów: po sąsiedzku urzędują kaczki sąsiada, gołębie i króliki - nigdy nawet nie zawarczała na ich widok, chociaż w sumie przy odrobinie dobrych chęci poradziła by sobie z płotem, który nas od nich oddziela. Z dzieciakami od sąsiadów lata po ogrodzie i się wygłupia, z innymi psami również odstawia dzikie harce i nawet na nie nie zawarczy, ale na widok kota, albo innej suki cała sztywniej i się jeży... Po prostu wiemy o tym i trzymamy ją od innych suczek z daleka, a na spacerze po prostu na smyczy i w kolczatce. Ona ma już ponad trzy latka i mam nadzieję, że jej charakter już się jako tako ukształtował. Chociaż tak jak pisałam - zdaję sobie sprawę, że to tylko zwierzak - nie zostawiamy małej nigdy z nią sam na sam. Tak samo zresztą jak bałabym się naszą córcię zostawić z psem każdej innej rasy - nawet jamnik mógłby jej krzywdę zrobić gdyby chciał. A i łagodny kot mógłby ją (choćby nieświadomie i dla zabawy) poważnie pokiereszować... Dlatego pod tym względem jestem zapobiegawczo ostrożna. A co do uścisków szczęki to hmmm - moja jest pod tym względem chyba wybrakowana, bo nie potrafi swoją szczęką zgryźć normalnej kości wołowej, a w sumie jakby na taką kość położyć te niby 1-2 tony, to przecież strzeliła by bez dwóch zdań... Ona wojuje z taką kością przez cały tydzień i na ogół sobie odpuszcza.
  10. karolcia - :( Sama już nie wiem co pisać... Chciałabym wierzyć w to, że ta beta jednak zrobiona była za szybko...:O Szkoda :( Życzę Ci za to najwspanialszych w życiu, niezapomnianych, najbardziej wyjątkowych i w ogóle naj, naj, naj wakacji! Żebyście oboje nabrali mnóstwa nowych sił i energii do kolejnych działań justynka24 - psina nadal jest z nami w domu - od początku nie wchodziło w grę oddanie jej komukolwiek - nie wyobrażam sobie, że mogłaby ona cierpieć i tęsknić za nami. Widzę jak zagląda przez okno za mężem jak ten wychodzi do pracy i jak czeka jak ma on wrócić do domu. Nie wyobrażam sobie, że mogłaby tak wylądować u kogoś obcego, albo w jakimś pożal się Boże schronisku i nie mieć nikogo, za kim mogła by tak zaglądać i się cieszyć z jego powrotu! Co do małej - zapoznała się z nią, zaakceptowała i traktuje jak domownika - pozwoliliśmy jej na początek powąchać malutką, polizać po nóżce i ciekawość została zaspokojona. Boi się jej płaczu i jak córcia płacze - idzie natychmiast na swoje legowisko. Poza tym kładzie się przy wózku albo przy łóżeczku i jej pilnuje. Rzecz jasna nie zostawiam Ani samej przy psie, bo jakby nie było to tylko zwierzak, ale póki co nie mam zastrzeżeń do wzajemnych stosunków;) Trzymam kciuki za dobre wróżby - oby Ci się spełniły! Mi nie spełniły się żadne odnośnie terminu. Spełniło się tylko to, że pierwsza urodzi się córcia, ale dużo wariantów to ta \"moja\" wróżka do wyboru nie miała, więc spore były szanse, że trafi z płcią:P:P:P Uciekam wieszać pranie!
  11. martyniu - normalnie też bym uciekła, ale raz że nie chciałam kombinować z otwieraniem na chama, a dwa że to już było po 20:00 godzinie i ciemno jak diabli, na dodatek nieznana mi okolica - z dwojga złego wolałam tą wyjącą furę niż bieganie z brzuchalem i szukanie za mężem - przynajmniej wiedziałam, że nikt do tego auta na pewno nie podejdzie i nic mi się nie stanie:P
  12. akasia - Twój opis mi przypomina moje wydarzenie :D Pojechaliśmy z mężem parę miesięcy temu wieczorem zawieźć coś jego koledze. No ale mężuś nie do końca wiedział gdzie ów kolega mieszka. Ja nie chciałam się z nim włóczyć po jakichś mrocznych podwórkach więc zostałam w aucie, a ten odruchowo wyjął kluczyki i zabrał je ze sobą. Po jakimś czasie zamek zareagował i się zamknął - to sobie uprzytomniłam, że powinnam siedzieć i się nie ruszać, ale że tak całkowicie bez ruchu rzecz jasna się nie dało, to siedziałam po chwili zamknięta w wyjącym aucie:P Rzecz jasna mąż po paru minutach się zjawił, ale i tak miałam na niego nerwy jak cholera! martyniu - serc się kraje jak się to czyta - dużo zdrówka dla Lenki i dużo sił i cierpliwości dla Was! karolcia - uda się, bo już wystarczająco długo na ten cud czekacie!
  13. karolcia - no nie ma to jak optymizm! Chociaż świetnie Cię rozumiem - ja też po transerze byłam taką "optymistką" :P że dlaczego akurat teraz po tylu latach miało by się udać - a widzisz w końcu się udało! Ale co do większego apetytu, to tutaj się akurat z Tobą nie zgodzę - masz coraz większego stresa, więc to normalne, że zjadłabyś wszystko co Ci w ręce wpadnie:P A jak będziesz tutaj tak marudzić, to wyślemy Cię na przyspieszoną betę i będzie wszystko jasne! akasia - czyżbyś zamierzała wykorzystać ten pierwszy płodny od lat śluzik?:P:P:P W sumie szkoda, żeby się tak bez sensu zmarnował:P Ja sobie wybrałam promotora sama - i Bogu dzięki, że się zgodził! On dobrał mi recenzenta, a obaj mieli również pośrednio wpływ na skład komisji egzaminacyjnej - więc czułam się na obronie poniekąd jak u siebie;) Kolorowych snów!
  14. Cześć Babole! Nie mam nic na usprawiedliwienie swojej długiej nieobecności, poza tym, że chciałabym w końcu napisać do Was więcej niż zaledwie parę słów, a moja królewna jest bardzo absorbującym dzieciaczkiem i poza normalnymi zajęciami pielęgnacyjnymi napatrzeć się na nią nie mogę;) Normalnie muszę pod tym względem znormalnieć, żeby nie stać się jakąś zaborczą i nadopiekuńczą mamuśką, która w końcu zostanie znienawidzona przez własne dziecko:P Omega - widzisz- jakby nie Ty - pewnie bym się nie zmobilizowała :P A włączanie i wyłącznie światła to jest zawsze jakiś miły przerywnik od pracy, do której tak Ci chęci brak:P No chyba że wyznaczysz dyżury do tej czynności:P Ja mogę włączać światło np. między 4:00 a 5:00 rano, bo nasze dziecko tą porę upodobało sobie właśnie do jedzonka i nie zawsze po tym jedzonku od ręki usypia:P martunia - nie pozostaje chyba Ci nic innego jak tylko przeczekać złe relacje z siostrą, a póki co unikać jej jak ognia, aby na nowo nie rozjątrzać konfliktów. Czas potrafi zmienić nasze nastawienie nawet do tych niezbyt lubianych osób, albo do tych z którymi mieliśmy okazję się \"pożreć\":P Wiem po sobie - wprawdzie nie chodzi o rodzinę, a o najbliższą koleżankę ze studiów - hmmm - szkoda gadać jak zakończyła się nasz przyjaźń i w co się przekształciła (dzięki niej zresztą) - wojowałyśmy długo - teraz stosunki są z powrotem (że się tak ostrożnie wyrażę) poprawne. Nie ma mowy o dawnej przyjaźni, ale nie myślę już o niej z takimi negatywnymi uczuciami jak dawniej. Fasolka - widzisz czasem zdarzają się takie ewenementy - jedni mają wyłącznie mleczaki, a ja kiedyś czytałam artykuł o gościu, który doczekał się trzecich zębolów - patrz jakie to niesprawiedliwe - co nie? Jedni dostają jeden komplet, a inni aż trzy:P:P:P Co do uśmiechu naszej córci - jest on tak póki co krótkotrwały, że zanim chwycę aparat to ona przestaje:P Ale będę \"polować\" dalej;) Surfitka - i jak idzie pakowanie? Pewnie część rzeczy będziecie musieli posłać do Polski pocztą?;) Ostatnio tak patrzyłam wieczorem w niebo (nad naszą miejscowością m.in. jest kilka tuneli powietrznych - wiem, że nie te na trasie z USA do Polski, ale jednak samoloty latają;) ) i tak sobie myślałam o Was, że jeszcze troszkę i Wy tak będziecie tak sobie lecieć. Ale chyba od czasu do czasu polecicie w odwiedziny do rodziców? Jagoda - widzisz Michał też Ci się cwany robi - chodzi mi o dziadków i to na co może sobie przy nich pozwolić:P Moja córcia dzisiaj \"pochodziła\" sobie na rączkach u babci, potem mama pojechała do domu, a Anuśka sobie wymyśliła, że rzeczywiście na rękach ciekawiej niż w wózku, albo łóżeczku:P Za diabła nie dała się odłożyć - już myślałam że coś ją boli... Ale na rękach dziwnym trafem \"boleć\" przestawało, więc zajarzyłam o co biega:P Betty - nie rób sobie wyrzutów po tych wszystkich imprezach, tylko zrób sobie nowe postanowienie - zawsze przy odchudzaniu robi się postanowienie, że zaczynamy od poniedziałku/od pierwszego/od nowego roku itp:P Nie ma co się stresować, tylko na spokojnie zrobić nowego plana;) malolepsza - jaką Marcela ma super \"palmę\" do chowania!:D Wcale nie wygląda na niezadowoloną z powodu pozostawienia jej samą sobie - śliczne uśmiechnięte dziecko, a Ty tak na nią narzekasz:P! Ok - zmykam póki młoda śpi przygotować mężowi kolację, bo zaraz wraca z pracy. Buziaki dla wszystkich - zwłaszcza dla całej niewymienionej reszty!
  15. Cześć:) Ja na sekundę dosłownie;) akasiu - u mnie pytania \"typowo inżynierskie\" też w sumie nawiązywały do pracy - tylko nie bezpośrednio do jej treści;) Nie chcę ich tutaj opisywać, ze względu na specyficzny charakter tej mojej nieszczęsnej pracy:P ale w sumie jak ja chodziłam za pytaniami, to mi od razu promotor powiedział, że nie będą pytać o to co w pracy, tylko właśnie z materiału z całych studiów. A potem, żeby nas uspokoić wytłumaczył o co w tym biega;) Niby z całych studiów, ale wyglądało to tak, że wzięli moją pracę, przejrzeli, przyczepili się jakiegoś zagadnienia i w zależności który z członków komisji zadawał pytanie - każdy z nich zahaczał o swój przedmiot, ale mając na uwadze właśnie to wybrane przez siebie z mojej pracy zagadnienie. I te pytania nawiązywały właśnie do jakichś innych inżynierskich rozwiązań konkretnego problemu np. dot. jakiegoś urządzenia albo technologii o której wspomniałam w swojej pracy. To nie były jakieś takie pytania zupełnie wyrwane z kontekstu z jakiegoś przedmiotu np. z 1-go albo 2-go roku studiów. I dodam tylko, że promotor \"na żywca\" podpowiadał:P:P:P Ale nie będę go tutaj wkopywać, więc nic już więcej nie napiszę, poza tym, żebyś patrzyła dokładnie na tego swojego - np. na ręce, albo na twarz - heh mi to dużo dało:P:P:P Chyba bardziej pokrętnie nie da się tego wytłumaczyć:P:P:P Mam nadzieję, że jakoś udało Ci się w tym połapać co napisałam. Przypuszczam, że u Ciebie też tak będzie tylko pewnie nie powiedzieli Ci wprost jak to ma wyglądać. Tak czy inaczej trzymam kciuki!:) karolcia - testujesz wcześniej czy czekasz do terminu @? (Tfu, tfu - i tak mam nadzieję, że nie przyjdzie!:P )
  16. cześć:) Z IUI na NFZ to jest raczek kiepściutko - wiem, bo sama szukałam gdzie i jak się dało, a poza tym sposób jej przeprowadzania w państwowych szpitalach pozostawia wile do życzenia - z tego przynajmniej co pisały dziewczyny na innych forach. Generalnie są z tym problemy i na dodatek robią problemy z terminami. Ja miałam HSG i 2 laparoskopie - wszystko na NFZ. Wszystko zależy od dobrej woli lekarza - na HSG poszłam praktycznie z biegu, a na laparoskopie zaklepany miałam termin z zaledwie miesięcznym wyprzedzeniem. Więc jest to możliwe.
  17. martika - z tym cukrem to jest tak (przynajmniej u mnie tak było) - idziesz rano na czczo do laboratorium i tam Ci pobierają raz krew do badania. Ja im wtedy dałam tą moją glukozę w proszku i oni mi ją sami rozpuścili w odpowiedniej ilości wody i przynieśli do wypicia. I od momentu wypicia kazali przyjść za godzinę i ponowne pobieranie krwi do badania - już po tej glukozie:) W międzyczasie w ciągu tej godziny miałam za dużo nie spacerować, ani się nie męczyć, żeby wynik wyszedł potem wiarygodny - to tak w skrócie:)
  18. Cześć:) Karolcia - dzięki:D Jak widać nasza "siódemka" była dla nas szczęśliwa :D Co do leków to Ci nie powiem, bo sama bałam się wziąć czegokolwiek, modliłam się żeby przypadkiem nie zaczął mnie boleć ząb albo łepetyna, bo miałam nawet obiekcje przed paracetamolem:O Z tego co wiem, to nie wszystkie leki na gardło są nieszkodliwe - większość z tego co kojarzę wręcz przeciwnie... Ale już nie pamiętam o jaki ich składnik dokładnie chodziło... Chyba tymianek i coś tam jeszcze ale głowy za to nie dam... Z drugiej strony przeziębiona byłam chyba z 4 razy w krótkich odstępach czasu w ciągu pierwszych 2 miesięcy ciąży - łapałam dosłownie wszystko od wszystkich! - i jakoś udało mi się z tego wybrnąć sokiem z malin, czosnkiem i cytryną - na córci na szczęście się to nie odbiło:) A dzisiaj nasz Aniołek przespał ładnie od 22:30 do 4:45 rano :) Trzymam kciuki za tę Waszą godzinę "0" - kiedyś ta godzina musi być przecież szczęśliwa! Marta - jeżeli dzisiaj świętujesz, to i ja przyłączam się do życzeń - wielka urodzinowa buźka!
  19. Surfitka - ja jak mojemu mężowi życzę przy jakiejś okazji, żeby wytrzymał ze mną jeszcze z 60-70 lat, to on się śmieje, że i tak się sobie dziwi, że się aż tak długo już przy mnie zasiedział:P:P:P A zdjęcia z wycieczki do oceanarium super! K się mnie ostatnio pytał, kiedy już będziemy mogli pojechać z Anią do zoo :D
  20. Malolepsza - dziękuję, dziękuję - ano dzisiaj właśnie stuknęło nam 7 latek pożycia małżeńskiego:P I masz rację - cokolwiek wydarzy się w przyszłości - z perspektywy czasu przypuszczam, że może już być tylko lepiej:P Muszę jeszcze małej jakiś suwaczek strzelić, bo ciążowy się przeterminował - w sumie zaraz jak uśnie, to się za to zabiorę... Ania w szpitalu też się śmiała - nawet K. udało się ten jej \"uśmiech\" sfotografować:D Ale to były takie zwyczajne \"przypadki\", a dzisiaj K. się do niej rozgadał, a ona uśmiechy od ucha do ucha - aż się wzruszyłam ;)
  21. Czołem! A moje dziecko się dzisiaj ładnie uśmiechnęło:D Możliwe to? Ale na serio - i to trzy razy - szkoda tylko, że nie do mnie tylko do K:P Wcześniej były \"uśmiechy\" a raczej chyba takie tiki , które wyglądały na uśmiech, ale dzisiaj to chyba nie był tik, skoro aż 3 razy pod rząd jej się to udało w tak krótkim czasie - kochane Słoneczko! Omega aż mnie ciarki przeszły na samą myśl o tym \"wchodzeniu w ciałko\" i \"cienowaniu\" :P:D:D:D Heh - ja nawet drzazgi sobie nie dam mężowi wyciągnąć, tylko sama kombinuję jak to zrobić, żeby sobie krzywdy nie zrobić:P mężatka - w takim razie miałam czarną serię kilku \"gorszych dni\" pod rząd - ale grunt, że już jest ok;) A z tym przytulaniem do Kubusia w łóżku - to w sumie niby się nie powinno i takie tam bla, bla, bla, ale z drugiej strony - jak się nie poprzytulasz do niego teraz jak jest malutki, to wkrótce będzie na to za duży i będzie się wstydził na ulicy chwycić Cię za rękę;) malolepsza - życzę Wam uniknięcia ospy, a z drugiej strony - łatwiej się ją przechodzi jak dziecko jest malutkie - nie wiadomo co gorsze - a kontakt z chorymi na takie różne wynalazki nasze maluchy będą miały w sumie co chwila...:( A co do fryzjera - ja się nie wybieram póki co, ale dzisiaj muszę w końcu farbnąć te moje kudły bo z siwymi odrostami zaczynam wyglądać jak babcia własnego dziecka a nie jak młoda :P mama :P ************************************************************************************ A wszystkim topikowym dzieciaczkom życzę dużo, dużo zdrówka i wiecznego uśmiechu na małych buźkach!
  22. Justynka24 - musisz wysilić wyobraźnię - to miały być kwiatki:P:P:P
  23. Witam babole! Juzstynka24 - dzisiaj przede wszystkim Tobie chciałam złożyć życzenia urodzinowe :) Dużo zdrówka, kasiorki ;) i abyś nigdy nie miała \"pod górkę\". Poza tym spełnienia najpierw tego największego z marzeń, a potem tych mniejszych również :) Buźka! ________(¯`v´¯) _______(¯`(●)´¯)_ (¯`v´¯) ________(_.^._)__(¯`(●)´¯) __________(¯`v´¯)´(_.^._) _________(¯`(●)´¯)(¯`v´¯) __________(_.^._)(¯`(●)´¯) _____(¯`v´¯)_____(_.^._)_(¯`v´¯) ____(¯`(●)´¯)__(¯`v´¯)__(¯`(●)´¯) _____(_.^._)__(¯`(●)´¯)__(_.^._) ___$___(¯`v´¯)´(_.^._)(¯`v´¯) __$$$_(¯`(●)´¯)_$____(¯`(●)´¯) __$$$$$(_.^._)___$____(_.^._) _$$$$$$$$$$______$ _$$$$_$$$$$$$$____$ $$$$$$_$$$$$$$$____$ $$$$$$_$$$$$$_$$___$ $$$$$$$$_$$$_$$$__$ _$$$$$$$$$_$$_$$_$ ___$$$$$$$$_$$$_$ _____$$$$$$_$$_$ _______$$$_$$_$ karolcia - Tobie też (chociaż bez specjalnej dzisiaj okazji ;) ) szybkiego powrotu do zdrówka! No i wielgachnej w końcu bety! Trzymam kciuki, żeby ta IUI z Dnia Matki sprawiła, żebyś za rok świętowała ów dzień razem z nami ;) Uważaj tylko na czosnek - uczulili mnie na to jak byłam w ciąży - nie więcej jak pół ząbka dziennie - przynajmniej przed testowaniem. jadirka - w imieniu córci dziękuję za życzonka :) A my dla naszej królewny wygraliśmy dodatkowo z okazji Dnia Dziecka aukcję na allegro z kompletem firmowych grzechotek :D Wprawdzie przyjdą pewnie z lekkim opóźnieniem, ale dla niej jak znalazł. Póki co i tak raczej reaguje na głos, a nie na to co się trzyma w rękach. Więc zanim zacznie łapać co to jest grzechotka, to już będzie miała:) martika - a propos budy dla psa - mąż zrobił taką awaryjną na ogrodzie dla naszej psiury (normalnie i tak psina mieszka z nami) i odkąd jest z nami - od 3 lat - nie ma mowy, żeby dobrowolnie do niej weszła :P Wchodzi tylko jak pada deszcz (zamiast się załatwić, to ucieka się schować), albo jak M. podlewa wężem ogród (żeby przypadkiem jej się z tego węża nie oberwało:P ), a tak to nie ma mowy! Co do roweru to hmmm - i tak niedługo nie dasz rady na niego wsiąść:P Ja zgrywałam chojraka, ale już w 3 trymestrze dyszałam jak parowóz jak musiałam coś zrobić, albo wejść na 1 piętro do domu. W szpitalu miałam troszkę nerwy na mojego gina :P - pojechałam tam ze skurczami co 4-5 minut, wprawdzie znośnymi, ale jednak uciążliwymi, a on mnie na dzień dobry pogonił na 2 piętro na drugi oddział na usg i jeszcze po drodze pyta, czy miałam jakieś problemy z czymkolwiek, bo widzi, że się szybko męczę:P A ja po pierwsze wkurzona, bo mi brzuchal ciążył, po drugi co chwila te skurcze i bałam się, żeby jeszcze nie doszła mi jeszcze dodatkowa atrakcja w postaci wód gdzieś po drodze na schodach, po trzecie stres, że nie wiem co mnie dalej czeka i ile to jeszcze potrwa :P No ale potem doktorek okazał się suuuper, więc niech mu wybaczyłam te początkowe żarty;) Co do tego co napisała Justynka24, że aktywnej kobiecie łatwiej jest urodzić - w moim przypadku się prawie sprawdziło - do końca latałam i sprzątałam i robiłam wszystko ile mogłam - mój poród trwał stosunkowo krótko jak na 1 raz i skurcze też przyzwoicie lekkie. Pomijając końcówkę - wszystko nadzwyczaj sprawnie poszło i było do zniesienia! Więc może niekoniecznie rower, ale z ruchu nie rezygnuj!:) akasia - jak przygotowania do obrony?:P Piszesz, że masz mało czasu na wydębienie pytań :P... A u mnie było tak, że wprawdzie to m.in. ja załatwiałam część komisji egzaminacyjnej :P (pomijam sposób, powiem tyle, że babki z dziekanatu zasugerowały aby coś zadziałać w tej kwestii, a ja mogąc mieć jakikolwiek wpływ na przebieg swojej obrony nie omieszkałam z tego pomysłu skorzystać:P:P:P ) Ale co do pytań, to latałam za nimi dzień przed obroną i uwierz mi - zdążyłam z opracowaniem odpowiedzi:P A u nas wszystko w porządku:) Z Ani jest taki mały kurczaczek - takie minki trzaska, że ma się ochotę ją schrupać :D Je ładnie i ładnie śpi - nie mogę narzekać, że jestem niewyspana. W dzień wprawdzie muszę swoje plany podporządkować jej rytmowi dnia - obiad w biegu i wszystko w biegu między jednym a drugim przebudzeniem i jedzeniem, ale w końcu mi o to przecież przez tyle lat chodziło, żeby mieć takiego kochanego bąbla:) Martyniu - a co u Was, że tak zamilkłaś? Mam nadzieję że wszystko ok? Buziaki dla całej reszty!
×