Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. No tak... a propos kontaktów telefonicznych... Trini - nasza gwiazda już drugi raz wywinęła mi taki numer (kiedyś puściła sygnał do naszej jadirki, która myśląc że to ja - pilnie oddzwoniła;):D), że jakimś sposobem Twój numer na chwilę został zapisany jako numer mojej mamy:D Potem za chwilę wszystko samo się naprawiło (do dzisiaj nie wiem co trzeba wcisnąć, żeby tak zrobić) - wybieram numer mojej mamy, a dodzwaniam się gdzie indziej:P:P:P Nawet się nie zdziwiłam słysząc inny głos, bo akurat u mamy była w tym czasie ciotka z kuzynką i myślałam, że to po prostu któraś z nich odebrała telefon. A że są one obie z daleka i rzadko z nimi rozmawiam telefonicznie, to nawet nie wzbudziło to u mnie cienia podejrzeń, że głos nie ten:P Dobrej nocy gwiazdy! I buziaki dla wszystkich maluszków:)
  2. Hejka! U nas też dzisiaj duchota niesamowita - coś około 30C! No ale ja tam wychodzę z założenia, że młoda na spacerze ma być codziennie - wystroiłam ją w krótką kieckę, kapelusz na głowę i na dwór. Na szczęście nasze dziecko wszelkie czapki i kapelusze nosi chętnie - nawet jak nie trzeba - ale tylko na dworze "bo wieje" (czy wieje, czy też nie:P) w domu "nie wieje" więc czapka zbędna. No jakaś logika w tym jest. A trzeba przyznać, że nasze dziecię "logicznie" myśleć umie - wieczorem np. ryk - bo ona nie będzie się myła! Na moje pytanie dlaczego - odpowiedź: "bo myłam ciolaj" (wczoraj):P Ręce opadają! Dzisiaj oznajmiła, że nie chce pieluchy. No ok, myślę sobie - dobra nasza - najwyższa pora! Na dworze krzyczy, że chce siku - zrobiła co trzeba, po czym pół godziny chodziła dumna jak paw i wszystkich zainteresowanych prowadziła na miejsce gdzie się załatwiła "na tlawke". Co chwila ściągała gacie i pokazywała jak to ona sikała na dworze i opowiadała po swojemu, że nie musiała iść w tym celu do domu. A po jakiejś godzinie na huśtawce zlała się w majtki i stwierdziła, że "nie kodzi" (nie szkodzi). Surfitka - a zatem podwójna szansa;) Oby się udało - raz a dobrze - trzymam kciuki!:) Telesforka - ja tam bym organizowała imprezę razem z bratową - zawsze o połowę mniej roboty przy przygotowaniach;) No chyba, że towarzystwo tamtej strony Ci nie odpowiada, wtedy to już inna sprawa. uciekam spać - jeszcze tylko jutro i weekend:)
  3. czuję się usatysfakcjonowana przywołaniem chociaż jednej Zguby:P Jagoda - tak sobie czytam o tym oduczaniu od pieluch - u nas już było tak ładnie, że aż nieprawdopodobne to było aby tak już zostało, no i nie zostało:P Młoda wołała już prawie za każdym razem aż tu nagle bum i wołać przestała - teraz informuje nas po fakcie - jak zrobi, albo jak chcę ją gdzieś posadzić, albo przytulić, albo podnieść - wówczas ona z rozbrajającą szczerością i uśmiechem do mnie "nie, bo kupe mam" i już wszystko jasne. Na moje pytanie dlaczego nie wołała - jest przeważnie jedna odpowiedź - "bo nogi bolą". Ręce opadają. A nogi ją bolą odkąd jakieś 2-3 tygodnie temu biegała po podwórku tak, aż przewróciła się i porozbijała kolana:P Oj larum było niesamowite - ale plaster okazał się lekiem na całe zło - pozaklejałam kolana i boleć natychmiast przestało. Zaczynało boleć podczas kąpieli, jak trzeba było plastry odklejać:P Łzy leciały jak grochy, aż do momentu smarowania balsamem (warstwa kremu x 8:P:P:P), potem plaster, piżamka (nogawki w spodenkach musiałam naciągać tak, że głowa by przez te dziury przelazła:P) i tak jest do dzisiaj - strupki już dawno odpadły, śladu po ranach nie ma, ale "nogi bolą" w dalszym ciągu:P Nasze dziecko mówi dużo - operuje wprawdzie niewielkim zasobem słów, ale "nadrabia" innymi "swoimi", tak, że właściwie ja potrafię ją zrozumieć. No chyba, że śpiewa - wówczas sorrki - mimo najszczerszych chęci nie mam pojęcia o treści jej repertuaru:P No i widzicie o której godzinie ja mam czas na kompa...:P Jeszcze raz pozdrowionka dla wszystkich! Dobrej nocy:)
  4. Ryba - dlaczego my tutaj jeszcze nie miałyśmy okazji popodziwiać wdzięków drugiego synusia?:P Jagoda - a Ty masz przecież teraz wakacje - za chwilę obrony się skończą, więc cóż Ci nie pozwala się do nas odezwać? Malolpesza - a Ty Kobieto się zlituj - dawniej buzia Ci się nie zamykała i pewnie dalej Ci się nie zamyka, więc nie tłum w sobie nadmiaru emocji i zaglądaj tutaj od czasu do czasu:P Betty - A Ty przecież masz dostęp do kompa - Twoje królewny obie urocze - na naszej klasie jesteś regularnie - pisz coś do nas kobieto! JustynaM - jak tam rozkręcanie interesu - zdradzisz nam w końcu coś więcej?;) A o Fasolce, Milce, Mężatce, Mimi, Nelci i całej reszcie to już nawet nie wspomnę! Nie chcecie pisać to nie piszcie, ale przynajmniej dajcie znać, że żyjecie i od czasu do czasu wpadacie tutaj! Buziaki!
  5. ciąg dalszy z mojej strony;) bo musiałam wcześniej, korzystając z okazji, że mój "pomocnik do prac wszelkich" usnął, pomyć w chacie podłogi. Jutro rano do roboty, więc przynajmniej popołudnie będę miała wolne. Surfitka - po mojemu;) to po stymulacji owulacja może być z dwóch jajników. To wprawdzie w mniejszym stopniu, ale wygląda to trochę tak jak po stymulacji przed IVF - u mnie wówczas zadziałały obie strony i wtedy w trakcie punkcji pobierali mi jajeczka z obu jajników. aisza - nasza córcia też uwielbia śpiewać - w jedynie sobie znanym języku:D ale za to nawet ze 20 minut jednym ciągiem:D A że Bartuś drobny - widać taka jego uroda - w mamę się wdał jak widać:) telesforka - ale to Twoje dziecię urosło od ostatnich fotek! To, że rozwija się swoim tempem - niech Cię bynajmniej nie martwi. U nas dosyć długo było raczkowanie. Najpierw wyglądało to jak pływanie - najpierw ręce w przód, a potem cała reszta - nóżki nie pracowały małej wcale. Chodzić zaczęła po ukończeniu 14 miesięcy, a teraz zwija jak zwierzak! Odstawia tańce, podskakuje, biega, śmiga po schodach w górę i w dół (to oczywiście przy mojej asekuracji) i od jakiegoś czasu przerabiamy przechodzenie przez ulicę;) Jest to możliwe bo tu u nas ruch jak na lekarstwo - ale załapała szybko, że zawsze trzeba zatrzymać się na chodniku, sprawdzić czy droga wolna, jak nic nie jedzie - mówi głośno "nie jedzie" i długa na drugą stronę! No ale to wiocha a nie NY, jezdnia ma może z 5 metrów szerokości, więc możemy sobie na taką naukę pozwolić;) A robię to, bo się o nią po prostu boję - mieszkamy od tej drogi niedaleko, małą ciągnie do dzieci i wprawdzie staram się jej nigdy i nigdzie nie spuszczać z oka, ale nigdy nie wiadomo w jakiej sytuacji może się ona niespodziewanie znaleźć. A co fotelików to te amerykańskie nazwy nie mówią mi nic a nic. My córcię bardzo szybko przesadziliśmy do większego, bo podobnie jak Ninka, przestała mi się w zimowych ciuchach mieścić w tym "leżącym". Od tego czasu jeździ przodem, aczkolwiek na tylnym siedzeniu. Wszystkie nieodzywające się baby - do raportu!:P:P:P
  6. Heloł! Ja zaglądam, ale jak już chyba wspominałam biję rekordy w nadgodzinach w pracy:P No Surfitka - jestem pod wrażeniem:) Ja tam nawet jak brałam jakieś wspomagacze to nigdy nie wybiłam się ponad normę - czyli zawsze 1 jajeczko i to był szczyt moich możliwości - czy ze wspomagaczami czy bez. Mam nadzieję, że taki wynik niesie coś za sobą i wszystko nie skończy się tak jak dawniej. Teraz wszystkie jesteśmy już bardziej do wszystkiego zdystansowane, więc psychika nie powinna płatać nam dodatkowych figli. Życzę Ci wspaniałego bobasa, albo od razu dwóch, albo i trzech;):P No a tak nawiasem mówiąc ja od porodu, odkąd wróciła mi @, wiem zawsze kiedy mam owulację - praktycznie co do godziny. Nigdy wcześniej, ani razu nie wiedziałam, nie czułam i jakby nie monitoring, to bym nie wiedziała kiedy ją przechodzę. A teraz wiem - nagłe napięcie, jakieś skurcze, śluz książkowy i temperatura. I tak co miesiąc. Więc jednak poród coś w naszym organizmie normuje i zmienia.
  7. Heloł! Tryni - spokojnie, nie denerwuj się - to nie jest tak, że to Ty nie znosisz dobrze końcówki ciąży. Hormony, stres przed porodem, zmęczenie - to wszystko kumuluje się i odnosi się wrażenie, że się ma wszystkiego serdecznie dość i boimy się że sobie nie damy rady. Jesteś świetną, silną kobietą, masz przy sobie kochającego mężczyznę - poradzicie sobie. Twój synuś też sobie poradzi - jest zdrowy i silny:) karolcia - ja zostanę pracownikiem miesiąca, a Ty robotnikiem roku:P Wow - takiego doświadczenia jakie zdobędziesz - to tylko pozazdrościć;) Serio. No ale jak sama wspomniałaś - cel uświęca środki;) Stąd moje "poświęcenie" pracy:P Dobra zmykam - wyprawiłam M. z córcią na spacer - muszę trochę posprzątać w tym czasie jak ich nie ma.
  8. Dobry wieczór:) Trini - nie przystopowałam. Zostanę chyba w czerwcu pracownikiem miesiąca:P normalnie prawie 200% normy:D Ale nic to - już widać koniec mojej walki - i zaplanowane małe zakupy;) Fajnie, że udało Wam się uwinąć z zakupami. Mam nadzieję, że z porodem poradzisz sobie równie sprawnie;) A w żadne zabobony nie wierz. Nasze łóżeczko rozłożyliśmy chyba miesiąc wcześniej, potem ubraliśmy pościel, pozakrywaliśmy wszystko i...nic się nie stało;) Nie wyobrażam sobie, żeby M. miał to potem sam wszystko na swojej głowie. Uciekam spać. Jeszcze jutro i Boże Ciało i wolne. Ale się wybyczę:P Buziaki i pozdrowionka dla wszystkich:)
  9. Cześć:) Ano zarobiona, zarobiona:) Ale cieszę się z tego poniekąd, bo to zawsze dodatkowa kasa - a jak same wiecie - tej nigdy za wiele;) Anuska na codzień u babci - zdrowa i zadowolona. I codzień widzę u niej jakieś postępy - nowe zachowania, słówka itp. Nauczyła się sama mówić pięknie bez przypominania dziękuję ("kuje"), uwielbia zwierzaki - wszystkie - nawet mrówki i ślimaki i ma słabość do wszelkiej maści lalek - ma już ich masę, ale jak widzę jak je tuli, "mówi" do nich, karmi i zawija w jakieś "kocyki" to aż się gęba sama śmieje:D Nauczyła się pięknie robić babki z piasku (tata musiał postawić na podwórku specjalną piaskownicę na tę okoliczność;) tylko do rowera przekonać się nie może - siada na niego, ale nie chce kręcić pedałami tylko go stara się podnosić i niesie:O Nie wiem skąd to podpatrzyła, ale oddaliśmy jej drugi lekki plastikowy rowerek - ten przynajmniej lżejszy do noszenia. Surfitka - ja bym chciała drugiego maluszka i w ogóle tak mi się jakoś zatęskniło za byciem w ciąży. Pewnie bym się hmmm...*** przed kolejnym porodem ze strachu, ale to nic - jakoś oswoiłam się już z tym wszystkim. Tylko jakoś ostateczną decyzję jakoś mi ciężko podjąć. Sama nie wiem - boję się trochę czy damy radę finansowo i w ogóle... Może nie teraz, ale kiedyś. Z jednej strony chciałabym, żeby między dzieciakami była jak najmniejsza różnica wieku, żeby lepiej się dogadywały ze sobą, z drugiej strony - jak im się kiedyś na przykład studia jakieś zamarzą, to z dwójką równocześnie chyba nie dalibyśmy rady. Ja wiem że to jeszcze ho, ho - kawał czasu, ale zamiast działać - chyba za dużo o tym wszystkim myślę:O Poza tym moja mama za chwilę dostanie kolejnego malucha pod opiekę i z 3 to już nie wydoliłaby na pewno, a ja osobiście do żłobka mam mieszane uczucia - mam na myśli żłobek w naszym mieście - bo gdzieś tam indziej może jest lepiej. Jak brata kolejny dzidziuś nieco podrośnie - tak chociaż do roczku, a Anuśka pójdzie do przedszkola, i u mamy zwolni się miejsce;) to może pomyślimy. Ale ja "gdybam", marudzę i w ogóle:P:P:P Mogły mi się udać bliźniaki i miałabym problem z głowy. A tak naprawdę to chyba chodzi o to, że boję się, że drugą ciążę mogłabym znosić gorzej od pierwszej, musiałabym leżeć, albo wylądowałabym w szpitalu (wiem, że najgorszego scenariusza nie wolno zakładać, ale jednak) a Anuśka tego nie zrozumie. Dla niej było by to pewnego rodzaju "porzucenie", odepchnięcie, a ja nie chciałabym, żeby tak było - przynajmniej dopóki nie zrozumie dlaczego tak może być. Takie tam sobie jak widać rozterki przeżywam ostatnio...;) Ale to, że chciałabym drugiego takiego brzdąca to fakt... Telesforka - super, że Amelka zaadaptowała się u niani. Teraz przejdzie swoje, ale może później będzie za to odporniejsza. No i widzicie która godzina - ledwie siedzę - zamiast spać - a jutro 5:40 pobudka:P i tak do 17-tej. Buziaki - i zaglądajcie może częściej:)
  10. Hejka! Jestem, jestem, ale siedzę obecnie (wyrodna matka!:P) w pracy od rana do wieczora, a wieczorami jak to wieczorami - jakiś spacer z maluchą, obiad na drugi dzień, kąpiel i padam na dziób. Tryni - nie martw się na zapas - na pewno sobie świetnie poradzisz:) Ja pamiętam jak przynieśli mi córcię w szpitalu pierwszy raz po naszej ciężkiej nocy;) ... patrzyłam na nią i tak się bałam ją dotknąć, żeby nie zrobić jej krzywdy. Kazali mi ją rozebrać na wizytę neonatologa a mi się tak strasznie trzęsły ręce:P A jeszcze okazało się, że akurat mała nawaliła kupę w pieluchę - wszystko naraz:P Ale jak musisz sobie poradzisz - to zaczynasz sobie spokojnie radzić. Wszystko zaczyna Ci się układać... Ja - może to śmieszne ale na początku zapisywałam nawet w zeszycie kiedy moja gwiazda jadła i ile;) Na szczęście nie miała kolek - więc jak płakała to wiedziałam, że albo głodna, albo ma mokro:) Poradzisz sobie spokojnie:) A jak z porodem? Próbujesz SN? Już zapomniałam, czy coś pisałaś na ten temat czy nie... Ale ten czas szybko zleciał... karolcia - rozumiem co znaczy ruja u kici - jak nasza psiura ma cieczkę to ma zakaz spacerów przez 2 tygodnie, bo potem mamy psie wycieczki pod nasz dom. Wówczas musi jej wystarczyć ogród i koniec. I nosi ją wówczas strasznie. Ok muszę kończyć narazie, bo moja rodzinka ze spaceru wróciła:P
  11. Cześć:) Surfitka - Myśmy już kiklka razy próbowali pozbyć sie smoka - już go Anuśka do pieca u cioci wyrzucała:P i do śmietnika, już kazała tatusiowi spalić:P itp. Mamy zawsze schowane "wyjście awaryjne" i póki co nie szło się bez niego obejść. Próbowałam dać jej taki inny smoczek - twardszy i o zupełnie innym kształcie - ryk był niesamowity! Za jakiś czas spróbujemy znowu... Póki co nawet na spacer zabiera zmoczek - wprawdzie już tylko w kieszonce, (żeby się z niej dzieci nie śmiały - tego się trzyma), no ale nie wyjdzie bez niego... A co do pieluch, to jak chce kupę - zawoła zawsze. Gorzej z sikaniem - zabawi się i czasem zapomina. Potem zwala na swojego miśka, że to on jej nasikał:P Myślę, że jak się zrobi cieplej, to podobnie jak Wy - wywalimy pielkuchę i niech sobie radzi;) Teraz wyprawiłam młodą z tatą na spacer i grzeszę - kończę składanie i prasowanie wczorajszego prania. Niedziela niedzielą, ale przy naszej córci tego niestety nie zrobię. Uciekam, żeby mnie przy kompie nie zastali;)
  12. Ksenia - ale super wieści!!! Trzymam kciuki za malucha - niech sięzdrowo rozwija! :) A zdradzisz który to już tydzień?;) A propos Twojego pytania - Ania właśnie wczoraj skończyła 2 latka:) Tryni - mój mail jest wciąż aktualny: voltare@interia.eu :) Jestem strasznie ciekawa tego Twojego brzucholka;) Odezwę się jutro, bo padam już dzisiaj - dobrej nocki!
  13. Dobry wieczór:) jadirka - ale przystojniacha z Twojego synusia! I chyba fryzurka nieco inna na tej fotce? Hmmm... u nas bierzmowanie za tydzień... Powiedz mi - daje się jakieś prezenty z tej okazji? Ty jesteś na czasie, a ja nie mam bladego pojęcia. Jak ja szłam do bierzmowania, to nikt nikomu nic nie kupował, ale teraz czasy się zmieniają:P Dzisiaj słyszałam w sklepie, jak 2 dziewczyny rozmawiały na temat I Komunii Św i jedna pyta drugiej czy zamawiali orkiestrę:O Pytała całkiem poważnym tonem... Nie chciałabym dać plamy, jak wszystkie dzieciaki coś dostaną od bliskich, a ja nic nie kupię chrześniakowi. Z drugiej strony nie mam pojęcia co jest teraz "na czasie", modne i w ogóle. Co do smoka - Ty wiesz ile razy my go już wywalaliśmy?:P Dobrze że M. przemycał go tak, że mógł go potem wieczorem od ręki wyciągnąć:P Draka była niesamowita! Niby sama go wywalała, ale potem nic tylko: "daj, daj, daj..." jak katarynka:P martyniu - mam nadzieję, że do rękoczynów u Ciebie jednak nie dojdzie:P Mam na myśli rzecz jasna teściową:P Hmm, ja zawsze powtarzałam, że mam kochaną teściową, ale widać życie wcześniej czy później samo weryfikuje nasze poglądy:( Zmieniłam zdanie. Na szczęście mój M. jest po mojej stronie:) Naprawdę nie ma szans na jakiegoś "normalnego" gina w Twojej okolicy" Może po prostu nie wiesz o takim i trzeba by lepiej popytać? A piszę to dlatego, że przed porodem znałam tylko lekarzy z miejscowości, w której mieszkałam i miałam o nich jak najgorsze zdanie. Inni mnie nie interesowali. A w szpitalu zetknęłam się z takimi super lekarzami - z sąsiedniego miasta - i okazało się jak popytałam - masę dziewczyn ma na ich temat same dobre zdania. Po prostu nie wiedziałam, że tam tacy są. Oczywiście do leczenia niepłodności pewnie się nie nadają, ale do takich "normalnych" spraw jak najbardziej i to na kasę chorych... Trinity - ja przetestowałam wszystkie możliwe pieluchy za wyjątkiem rossmana, bo nie mam w okolicy tego sklepu. Według mnie tak: dla noworodka pampersy - kup sobie jedną paczkę "1" - wystarczy spokojnie (ta duża paczka - chyba 98sztuk), a potem spokojnie możesz przejść od razu na "2". Maluch na pewno szybko będzie przybierał na wadze - na tyle, że więcej jak jednej paczki tych najmniejszych nie kupuj, bo szybciej będą nasiąkały i łatwiej o odparzenia. My na oryginalnych pampersach jechaliśmy praktycznie przez 3 rozmiary - "1" "2" i "3". W tym czasie, w międzyczasie, też testowaliśmy po kolei jak leci wszystko inne - happy były wprawdzie miękkie, ale moim zdaniem sprawiały wrażenie ładnie obrobionej i opakowanej ligniny :O - w ogóle nie izolowały wilgoci, pupa często była mokra, przeciekały i w ogóle nam się nie sprawdziły. Huggies podobnie, chociaż w porównaniu do poprzednich już nieco lepsze - jeżeli już to tylko te z napisem "super flex" bo te drugie były do kitu. Ich wadą jest wysoka cena - zbliżona do oryginalnych pampersów, więc jak już decydowalibyście na te droższe, to jednak warto kupić oryginalne pampersy. Przynajmniej do rozmiaru "3". Dada z biedronki są tanie, "szczelne", łatwo chłoną wilgoć", ale są znacznie "twardsze" i sztywniejsze od wszystkich innych. Podobnie te z Lidla - chłonne, ale sztywne. Od rozmiaru "4" jakość pampersów według mnie drastycznie spada, jest ich mniej w paczce, są równie drogie jak te mniejsze rozmiary, są mniej chłonne i jakieś takie małe w porównaniu do innych (a może ja miałam takie wrażenie bo Ania jest dość duża jak na swój wiek) mimo iż dostosowane do wagi dziecka. Na noc były za słabe - codziennie albo pupa mokra, albo piżamka, albo wszystko - łącznie z łóżkiem. Zaczęliśmy szukać na nowo - i znalazłam - Pieluszki Labell (te zielone) produkowane dla Inter Marche - miękkie, chłonne, wytrzymują 12-14 godzinny sen, pupa sucha i ponad 2 razy tańsze od pampersów. Dzisiaj na przykład kupiliśmy 3 paczki na promocji - po 23,99zł/paczkę (56 sztuk) - starczy na długo, a pampersy na półce obok były po 54,99zł za taką samą ilość:O Żałuję, że nie trafiłam na nie wcześniej, tylko robiłam doświadczenia na własnym dziecku:P Sama przetestujesz co będzie dla Was najlepsze. Jedne pupy tolerują wszystko;) , a inne tylko wybrane artykuły;) Ja o tych pieluszkach "Labell" też czytam negatywne opinie - jednym zbijają się w grudki (nie wiem ile czasu dziecko musiało by latać z jedną niewymienioną pieluchą, żeby wkład się pozbijał w grudki), że przciekają itp. Dla nas są najlepsze z dotychczasowych i już przy nich na bank pozostaniemy do końca. Koniec "wykładu" - powymądrzałam się:P:P:P i teraz już uciekam spać, bo dzisiaj zaspałam do pracy, a zaspać 2 dni pod rząd to już było by przegięcie:P:P:P A propos pościeli - warto mieć przynajmniej 2 na zmianę. Laktator miałam, przydał się i żałowałam, że nie kupiłam takiego "zmechanizowanego", bo czasami musiałam się zdrowo napompować i było to pracochłonne. Podgrzewacza nie używałam ani razu - wolałam wodę przechowywać w specjalnie na tę okazję kupionym termosie;) Trini - muszę się pochwalić:P:P:P - wracając ponownie do ciucholandów - nasze dziecko dzisiaj wzbogaciło się o superanckie firmowe spodenki z bajeranckim haftem - z cienkiego dżinsu, letnią bluzeczkę bez rękawków z jakimś błyszczącym napisem i lalę, z którą przez pół wiochy potem maszerowała i nie pozwoliła jej tknąć - za wszystko razem zawrotna cena 10zł:) Dobra zmykam - Buziaki!
  14. Czołem:) Jadirka - no nie wiem, czy byś coś zrozumiała coś z tego nawału słów, który potrafi w ciągu minuty wyrzucić z siebie nasze dziecko:P Cwaniara z niej straszna - ostatnio próbuję jej tłumaczyć, że jest już za duża na smoczek. Z jakim skutkiem - wiadomo - jak grochem o ścianę:) W końcu mówię jej, że jak będzie wychodziła ze smokiem na podwórko, to dzieci będą się z niej śmiały - a ona na to: "do koki" - i wsadziła smoka do kieszonki. I teraz jak gdzieś z nią wychodzimy bierze smoka obowiązkowo, ale natychmiast po wyjściu na podwórze chowa go do kieszonki, śmieje się i kręci przecząco głową, na znak, że nikt się z niej nie będzie śmiał. Chyba trzeba jeszcze trochę czasu odczekać... Przykre jak ktoś nie pamięta o nas w momencie, kiedy jest nam tak bardzo potrzebne wsparcie bliskich. Moi pamiętają i wiem, że zawsze można na nich liczyć. Jeżeli chodzi o rodzinkę M... - hmmm... to już gorzej, ale przyzwyczaiłam się do tego i na nic z ich strony nie liczę. Mam nadzieję, że wyniki Twojego synka okażą się tak dobre, jak tylko dobre być mogą. Trzymajcie się póki co! Uciekam oglądać "Na Wspólnej"...
  15. Cześć:) Rybka - przede wszystkim gratuluję z całego serducha drugiego synusia!!! A przy okazji w dniu Twoich urodzin życzę Ci, abyś zawsze była zdrowa, szczęśliwa, uśmiechnięta i pełna optymizmu:) No i oczywiście dumna z Twoich wspaniałych facetów - zwłaszcza z tych 2 młodszych;)
  16. Cześć:) To i ja się pokażę:) U nas też zimno i paskudnie - niedobrze, bo ja już sobie sandały powyciągałam, a wczoraj sobie jeszcze jedne letnie buty kupiłam i się na lato szykuję:P a tutaj sprawdzam moją prognozę pogody dla mojego terenu - i śnieg się na wtorek szykuje:P Żart jakiś czy co? Wczoraj byliśmy na zakupach. Kupiliśmy dla córci 3 pary butków - sandałki, półbuciki takie powycinane i przewiewne i coś w rodzaju tenisówek - te ostatnie sobie sama wybrała, bo miały jakieś błyszczące nitki powplatane i sama zaniosła je do kasy, a potem do samochodu. W ogóle to jest z niej straszna gaduła! Oczywiście nawija głównie w sobie znanym języku. Ja jeszcze jestem ją w stanie zrozumieć, ale inni już nie bardzo. Dzisiaj poszła z M. na podwórko. Wraca taka przejęta i "skarży" na tatę gestykulując przy okazji - potok "słów" : Ania, w góle, buuuu, boje, tata, hopa, buuu....:D:D:D:D Co w jej języku mogło znaczyć mniej więcej tyle, że tata ją wziął w górę na ręce, a ona się bała jakiegoś samolotu. Zastanawiałam się skąd się wziął w naszym ogrodzie jakiś samolot ale potem M. powiedział, że rzeczywiście pokazał jej lecący helikopter - dzisiaj niedaleko od nas są jakieś pokazy sportowe i stąd się on wziął:D M. stwierdził, że teraz już trzeba przy niej uważać co się robi, bo zaczyna "donosić"P:D Jadirka - jeszcze raz Cię przepraszam za te poranne telefony:P:P:P Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam, ani że nie przeszkodziłam Ci w pracy, ani w niczym ważnym. Jak tam synuś? Tryni - my również grilujemy - od czwartku:P tak jest nam prościej - jak mamy jakieś zajęcie na ogrodzie albo chcemy sobie po prostu posiedzieć - to "załatwiamy" w ten sposób kolację;) Jeszcze troszkę i będziesz miała maluszka przy sobie. To zadziwiające jak wszystkie dolegliwości ciążowe natychmiast ustępują. Ja byłam wniebowzięta, bo praktycznie natychmiast po porodzie pozbyłam się zgagi - męczyła mnie przeraźliwie! martynia - no dojazdy do lekarza do innego miasta są uciążliwe - znam to z autopsji. A na dodatek Wrocław i jego wieczne wykopy i remonty:O Kocham to miasto i tęsknię za nim, ale każdorazowa perspektywa przejazdu przezeń przyprawia mnie o dreszcze. Nie rozumiem ile to może jeszcze trwać. Studia skończyłam 11 lat temu i nadal pod tym względem nic się nie zmieniło. Oczywiście efekty są potem piorunujące, ale jakim kosztem? Życzę Ci szybkiego zaciążenia!:) A jak córcia? Wraca do zdrówka? Dzisiejsza wyprawa do Zoo na pewno poprawi jej humor:) Podsunęłaś mi fajny pomysł, ale poczekam aż się trochę ociepli i nie trzeba będzie łazić w tych wszystkich ciężkich ciuchach na sobie. karolcia - a Wy dzisiaj pracusie też na budowie? Chociaż w sumie "Międzynarodowe Święto Pracy":P zobowiązuje:P niunka - zmartwienia wynikające z kolejnych niepowodzeń w staraniach i dzidziusia są niczym w porównaniu ze zmartwieniami wynikającymi z dodatkowych kilogramów. Uwierz mi. Wszystkie tutaj łykałyśmy hormony kilogramami - w różnych celach - każda miała inne problemy i inne leki przyjmowała w związku z nimi. Ale musisz mi uwierzyć na słowo - wszystkie tutaj piszące dziewczyny niezłymi laskami są;) Żadnej to nie zaszkodziło zbyt mocno;) No o sobie nie piszę, bo ja do drobinek nigdy nie należałam:P I jeszcze wiesz co - po porodzie pogadałam sobie w szpitalu z genialnym doktorem, który uratował mi praktycznie życie. Rozmawialiśmy m.in. o lekach i tych nieszczęsnych dodatkowych kilogramach. I on powiedział, że owszem, jest taka opinia, że od tego się tyje. Ale gdyby tak było rzeczywiście, to w Oświęcimiu więźniom by hormony do jedzenia dawali i nikt nie wyglądał by tak jak wyglądał. On nie mówił tego złośliwie, ani z przekąsem. Raczej zastanawiał się dlaczego tak jest i doszedł do wniosku, że to w głównej mierze wina jednak naszej psychiki i jej wpływu na przemianę materii. A moc tej naszej nieszczęsnej psychiki jest wielka! Wiem o tym, bo gdyby nie ta psychika - z naturalną ciążą u mnie nie powinno być problemu... Buziaki i dobrej zabawy w ten długi majowy weekend (a ja siedzę w domu aż do czwartku - będę się byczyć ile się da!:P)
  17. fałszywy alarm - to może dokończę;) karolcia - to Ty teraz będziesz fachura pod każdym względem;) Ja bym chciała opanować parę czynności remontowo-budowlanych, bo od jakiegoś czasu tworzę plan przebudowy wnętrza naszego mieszkania i jak w końcu dojrzeje on na tyle, że będzie go można wcielić w życie, to moglibyśmy sporo zaoszczędzić działając własnoręcznie;) surfitka - a więc już działacie:) oby tym razem poszło szybko i sprawnie. Czyli jednak definitywna decyzja o powrocie do USA? Już na stałe, czy jeszcze podejmiecie kiedyś próbę powrotu do Polski? No to teraz już uciekam spać. Buziaki!
  18. Dobry wieczór:) Jestem, jestem z Wami duchem i ciałem, ale nie mam ostatnio sił na pisanie. U mnie w pracy właśnie rozpoczął się sezon i ja korzystając z okazji i możliwości (i poniekąd z przymusu wynikającego z nadmiaru obowiązków zawodowych) - "trzepię kasiorę". To znaczy siedzę w pracy praktycznie od rana do wieczora. Już mam wyrzuty sumienia, bo moje dziecko więcej czasu spędza z babcią niż ze mną:( ale postanowiłam sobie, że to tak tylko w tym miesiącu.Przyda nam się dodatkowa kasa, bo nazbierało nam się parę wydatków, no garderobę córci trzeba na nowo skompletować i częściowo wymienić na wiosenno-letnią... a dzięki tej mojej robocie nie odczujemy tego aż tak bardzo (tak to sobie tłumaczę, żeby do reszty nie zwariować). Zatem cały swój wolny (wieczorny) czas staram się poświęcać małej. Kocham ją najbardziej na świecie, ostatnio w nocy obudziła się i chciała, żeby wziąć ją na ręce - trzymałam ją tak - patrzyła na mnie tymi swoimi oczkami a mi łzy pociekły po twarzy - każdego dnia i każdej nocy dziękuję Bogu, że jest ona z nami. Oczywiście małpiszon zaczyna też już pokazywać swój charakterek:P Dzisiaj po kąpieli nie dała mi się dotknąć - tata musiał posmarować małe ciałko kremikiem, ubrać pieluchę, piżamki i dopiero wtedy ja mogłam wkroczyć do akcji z książeczką, bo do tej czynności tata już się nie nadaje:P Tryni - szalejesz widzę z zakupami;) potem będziesz spokojniejsza - to fakt:) Ja tak naprawdę poczułam, że jestem gotowa na powitanie maluszka, jak skończyłam pakować torbę do szpitala;) Czytałam to co piszesz o swoim szpitalu... hmmm masz jeszcze troszkę czasu - może warto zastanowić się nad jego zmianą? Widzisz - dla mnie akurat opieka po porodzie i wsparcie ze strony personelu okazało się bardzo ważne. Człowiek jest rozchwiany emocjonalnie, hormony wariują, no i różnie się czuć można. Ja mogłam liczyć na to, że jak pójdę po flachę dla młodej (na początku miałam problem z pokarmem, a dziecko wrzeszczało z głodu) to nikt mnie nie opierdzieli tylko tą flachę od ręki bez problemu dostanę. Mogłam poprosić o pomoc w karmieniu. Mogłam poprosić o nowy rożek i ubranka jak małej się ulało i zabrudziła ten, w którym leżała. Niby drobiazgi, ale ja czułam się w tym szpitalu taka dziwnie bezradna... Potem się z tego śmiałam, ale wówczas mi do śmiechu nie było, mimo iż naprawdę opiekę miałam super. Zwłaszcza fakt komplikacji poporodowych sprawił, że chodzili koło mnie jak koło królewny:P a i tak wyć mi się chciało jak z dnia na dzień odmawiali nam wypisu do domu z powodu żółtaczki młodej. Dlatego Tryni warto, abyś wiedziała, że może chwilowo będziesz w tym szpitalu sama, ale ważne jest to, żebyś nie bała się w nim przebywać, żebyś czuła, że personel jest tam dla Ciebie - to baaardzo pomaga. U nas nawet lekarz, który był przy porodzie, wspierał i interesował się pacjentkami - widząc moje łzy w oczach sam poszedł do ordynatorki oddz. neonatologii z pytaniem, kiedy zamierza wypisać nas do domu, bo może nie ma już aż takiej konieczności, żebyśmy musiały tam leżeć... A jeżeli chodzi o samą opiekę nad maluszkiem - poradzisz sobie z całą pewnością. To przychodzi samo. Ja w domu na lalce ćwiczyłam jak się trzyma dziecko:P, bo bałam się, że małej krzywdę zrobię przy przewijaniu albo ubieraniu, ale to wszystko akurat przyszło samo. Martuś - przykro mi bardzo...:( Od dawna wiadomo, że los nie jest sprawiedliwy i nie wszystkich obdarza jednakowo. Życzę Wam szybkiego powrotu do normalności, dużo sił i mimo wszystko nadziei... jadirka - mam nadzieję, że z synkiem wszystko ok... I ten pobyt w szpitalu, o którym wspominasz to tylko formalność? A jak tam jego testy - nie pęka jeszcze? to już za chwilę... martyniu - trzymam kciuki za Lenkę. Jesteś silną babką i za to Cię podziwiam - ja wymiękam widząc łzy na twarzy mojego dziecka, chociaż te łzy wynikają z jakichś drobnych wypadków i zdarzeń, a Wy już tyle przeszłyście...:O zaciskam kciuki za szybkie zaciążenie:) i muszę kończyć - córcia cośpopłakuje... papapa
  19. karolcia - wielki urodzinowy buziak! Życzę Ci, abyś udało Ci się osiągnąć wszystkie zamierzone cele, zrealizować większość marzeń i żebyś zawsze była szczęśliwa
  20. o masz - rozwaliło mi bukiet urodzinowy. Jeszcze jedna próba" ________$$ ______ $$____$_$ _____$$$____ $$$$. ___ _$$$. ____$$__ $_ __.$$$____ $$___$$__ _$$ $___ $$___$$$ $$$__$$ _ _$$$$_ $$'$_$$_.$$ '$$. '$'$$' '$_$$_$$ $ $ _"$"__"$"__$$ $ $ $ $ _________ $$ $$$$ _______ $$_$$ ''$$''$ $ ______ $$_ "-$-" ____ "-$-" _____ $$_____ _____$$ ____ _______$$ __ ________ $$_$_ _________ $ $_$ _______._$_$_$_. ___-***.$$_$$ $_**** _ ____.$_$$ $______ __ ***.__*_._.______.* To dla Ciebie:)
  21. - JADIRA - Niechaj skrzydła motyla całują promienie słońca Niechaj wybiorą Twoje ramię na swą bezpieczną przystań i przyniosą Ci szczęście, miłość i dobrobyt Dzisiaj, jutro, zawsze... W dniu Twoich urodzinek życzę Ci wszystkiego co najlepsze _______________________ _____________________ ______._.;_'.-._____ ______{--..-.'_,}___ _____{;..{,__...-'/}?????? _____{..'-.._;..-';???? _____'--.._..-' _._.;_'.-.???? _________{--..-.'_,}? ._.;_'.-. {;..{,__...-'} ?{--..-.'_,} {..'-.._;..-'; {;..{,__...-'} _'--.._..-' {..'-.._;..-' _.;_'.-. __'--.._..-' {--..-.'_,} ______{;..{,__...-'}?? ____????{..'-.._;..-';??? ___???'--.._..-' ___?_???___ ____????_____ ____?
  22. Martuś, a za Ciebie jutro szczególnie trzymam kciuki
  23. jadirka - dziękuję Ci Słonko Pozdrowionka dla wszystkich:)
  24. Cześć:) No tak... nie wiem czy wypada się jeszcze w tym wieku przyznawać do urodzin:P A zwłaszcza do tego, które to urodziny. Chociaż z drugiej strony to my wszystkie tutaj młode mamy (i młode babcie;)) jesteśmy:) Dziękuję Wam bardzo za życzenia. A u nas szpital. Jestem chora - mam gorączkę, katar i kaszel, a najgorsze jest to, że mam rozgrzebany projekt w pracy i nie mogę iść teraz ani na urlop, ani na chorobowe, bo to sprawa gardłowa i bardzo pilna. M. też coś łapie - jedynie młoda trzyma się jako tako. Takie mam urodziny zasmarkane:P:P:P Zmykam zaraz do wyrka się wygrzać. Buziaki!
×