Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. Cześć Babole:) Przyłożyłam się, napisałam mega posta i przez jakąś głupkowatą reklamę szlag go trafił Wybaczcie, ale tylko skrótowo, bo dzisiaj miałyśmy z Anuśką pracowity dzionek - ja do roboty, a młoda z tatą w domu - była tak zajęta, że nie miała czasu się po południu przespać - w efekcie padła o 19-tej jak pies Pluto:D Nasza córcia wpadła na pomysł, że będzie się kąpała (o godzinie 11-tej przed południem:P) i zaczęła się rozbierać. M. jej na to nie pozwolił, ale w zamian za to nalał dziecku do miski trochę wody, zrobił z niej pianę, postawił to w kuchni na podłogę (kuchnia duża i podłoga taka, że nie grozi namoczenie ani przeciek do sąsiada z dołu:P), dał jej 2 szmatki i myła swoje zabawki - o rany jaka była radocha przez ponad 2 godziny! Ja wracam po cichu do domu - pora taka, że dziecię spać powinno - otwieram po cichu drzwi, a ta aż wyje z zachwytu. Zmykam i ja do kąpieli - bo ledwie żyję...
  2. Hejka! Tryni ta ciuchajka u nas wcale nie jest wypasiona - klitka - kilkanaście metrów kwadratowych, ale facet przywozi towar prosto z Niemiec (wiem, bo sama go kiedyś z ciekawości podpytałam). Ponoć opłaca mu się, bo od polskich pośredników miałby wszystko już przebrane i z narzuconą dodatkową marżą. Nie wiem gdzie on te przywiezione zapasy trzyma, bo sklep ma raczej małe zaplecze, aczkolwiek mi wystarczą te kosze z zabawkami i z dresikami - innym rzeczom przyznam się, że się nie przyglądałam specjalnie. Tryni co do wyposażenia;) - my mieliśmy 4 butle (avent) - kupione w zestawie. U nas się sprawdziły, wymienialiśmy tylko smoczki - dostępne bez problemu w każdej aptece i każdym markecie. Do dzisiaj ich używamy, chociaż już tylko sporadycznie (w nocy i nad ranem w razie potrzeby). Mamy 2 komplety pościeli (starcza z palcem w nosie, bo przecież po ściągnięciu jednej nie trzyma się jej brudnej, tylko zwykle pierze się od ręki), wbrew temu co piszą wszędzie - wystarczyły nam tylko 4 pieluszki flanelowe (czasem do okrycia na dworze, albo do lekarza do podścielenia na wadze, albo na przewijaku), no tetrowych mieliśmy kilkanaście - tych używaliśmy na bieżąco do wycierania, podścielania - do wszystkiego, bo szybko się je prało i szybko schły:) kocyki dostaliśmy 2 - cieplejsze i jeden cienki polarowy kupiliśmy sami - wystarcza spokojnie nawet do teraz. Co do bodziaków - przeanalizuj jaką macie temperaturę w mieszkaniu. U nas na codzień było i jest 20-21 stopni - Anię ubierałam w domu zwykle w bodziaka z krótkim rękawkiem - latem, a potem jeszcze w bawełnianą bluzeczkę no i śpiochy - ze stopkami, bo skarpetki gubiła momentalnie i marzła w nóżki. Rampersów nie lubiłam. Tolerowałam te które dostałyśmy, po warunkiem, że były zapinane w kroku, bo ściąganie wszystkiego podczas przebierania z wrzeszczącego dzieciaka jest nielada wyzwaniem. Bodziaków zapinanych w kopertkę nie lubiłam, jakoś nie umiałam sobie z nimi poradzić - mieliśmy 2 sztuki i ich kariera skończyła się po wyjściu ze szpitala - w jeden położna wystroiła nasze dziecko na wyjście ze szpitala ( u nas położne ubierają malucha na wyjście - w prywatne ciuszki) a drugi próbowałam ubrać Ani w domu - wierciła się i krzyczała - sprawniej poszło nam ze standardowymi bodziakami i tak już zostało:) Spodenki mieliśmy jedne "wyjściowe" sztruksiki na 56cm i 3-4 pary "wyjściowych" dresików - w wózku super sprawa - mięciutkie i wygodne. Dżinsy pierwsze kupiliśmy na 68cm i miała je raptem kilka razy na sobie - głównie w dresach śmigała, a potem już w kombinezonie (sztuk 2 - na zmianę). Bluz faktycznie było potrzebnych więcej, bo częściej się brudziły. Do szpitala na wyjście mieliśmy taki ala śpiwór z cienkiego ortalionu podszytego cienkim polarkiem - góra z rękawkami i kapturkiem, na dole otwór do przeciągnięcia pasów fotelika. Po dwóch dniach aklimatyzacji w domu wyszliśmy w tym stroju na dwór, a potem wylądował w szafie, bo zrobiło się cieplej i przeszliśmy na dresy. I tak ląduje w szafie większość z tych wspaniałych ciążowych zakupów:P:P:P A propos lalek - ja dzięki tym ciucholandom i lalkom stamtąd przypomniałam sobie szycie na maszynie:P haftowanie:P robótki ręczne - na drutach i szydełkowanie - musiałam je jakoś wystroić, żeby po ludzku wyglądały:P I koniecznie ciuszki dla lalek muszą mieć mnóstwo guzików, bo nasze dziecko uwielbia je zapinać i odpinać:P a co do remontów - dziękuję Bogu, że nie zmieniliśmy podłogi przed porodem, bo obecna na dzień dzisiejszy jest popisana długopisem i poplamiona jagodami, których używaliśmy zgodnie z poradą lekarki wspomagająco do leczenia rotawirusa:O - chlustało wówczas z naszego dziecka dookoła, a zmyć się już tego nie udało:O Ale nic to - za jakiś czas z czystym sumieniem wywalimy wszystko i wymienimy na nowe panele:) karolcia - no to widzę, że masz wolę podobnie silną jak ja:P:P:P Bez śniadania - boli mnie w pracy łepetyna, jak się nie napiję - podobnie. Słodkie uwielbiam, chociaż staram się ograniczać jak się tylko da:P Anoreksja to już chyba kwestia psychiki i nie wiem jak tą psychikę trzeba sobie wypatrzeć, żeby wkroczyć na ścieżkę, która może człowieka do śmierci głodowej doprowadzić. Surfitka - no to zaciskamy kciuki za rodzeństwo dla Ninki:) Bluzeczki po dolarze w H&M... Marzenie. W naszych H&M nawet na promocjach i wyprzedażach nie ma takich cen:( A te rodzime "wspaniałości" - pożal się Boże - albo się w praniu porozłazi, albo farbuje (ostatnio załatwiłam sobie w ten sposób kilka bodziaków - zafarbowały się na różowo od ślicznej haftowanej bluzeczki )albo szwy puszczają - porażka! I to się odnosi nawet do niektórych firmówek... jadira - gdzie Ty? Uciekam spać - jutro do pracy - ale mam weekend:(
  3. Cześć Słonka! U nas dzisiaj też leje, wieje i ogólnie do bani! Zimno - brrr! martyniu - dużo sił i szybkiego powrotu do zdrówka dla córci! jadirka - Twoje smsy dostałam, dziękuję Ci za informacje, nie mogłam dzisiaj Ci w pracy odpisać, bo mieliśmy praktycznie przez cały dzień szkolenie i miałam wyciszony telefon. karolcia - ja tam wierzę, że wkrótce i do Ciebie, podobnie jak do Trini los się uśmiechnie:) Trinity - dużo u Was te badania kosztują. Ja też robiłam je prywatnie, bo chodziłam do gina prywatnie, ale ja za standardowo za morfologię+mocz płaciłam jednorazowo 16zł:O Co do ciucholandów - to ja zaglądam tam co jakiś czas z dwóch głównie powodów - po pierwsze dresy i dżinsy dla Ani - bez porównania lepszej jakości, trwalsze i ładniejsze od sklepowych nowych. Nie piszę o sklepowych firmówkach, bo jest masa pięknych rzeczy, ale szkoda mi zapłacić za jeden dres 30-50zł, skoro po pierwsze za tą cenę mam ich kilka, a po drugie u nas dresik jest góra na kilka godzin - ile bym nie myła podłóg, to Anuśka po kilku godzinach zabawy na pupie i na kolanach nadaje się do przebrania. O wyjściu na ogród nie wspomnę - nie będę jej zabraniała zrywać kwiatów, śmigać na kolanach jeżeli będzie miała na to ochotę (heh - ostatnio kilka dni temu jak było tak ładnie i ciepło - zanim się zorientowałam mała już siała kwiatki na kolanach) i skoro ma być dzięki temu szczęśliwa. Sklepowych ciuchów byłoby mi na takie zabawy szkoda. No i miała by ich córcia z pewnością nieporównywalnie mniej:) Drugi powód to zabawki. U nas jest jedna "ciuchajka", do której facet przywozi firmówki. Dzięki temu mała ma całą kolekcję firmowych lalek - ślicznych (sama bym się chętnie takimi pobawiła jak by nikt nie widział:P:P:P) - są nie do zdarcia - ładne i bezpieczne. Nie ma możliwości żeby coś im się uszkodziło, ułamało i zagrażało w czymkolwiek naszemu dziecku. Za gadającą lalę zapłaciłam niedawno 4zł - a lala full wypas - płacze i woła mama i tata, śmieje się - tylko ubranka sama musiałam jej uszyć:) Co do ciuszków - to przede wszystkim nie kupuj dużo:) My mieliśmy kilkanaście bodziaków a pozostałych ciuszków właściwie niewiele - głównie bawełniane śpiochy i bluzeczki (z tym, że u nas pierwszy okres przypadał w sumie na pełnię lata) i pranie młodej robiliśmy raz w tygodniu:) Starczało spokojnie. U nas pajace się nie sprawdziły, bo gdzieś nam uciekały rączki i nóżki:P Bardziej praktyczne jak dla nas okazały się bluzeczki i śpiochy:) Ale wypróbujesz sama:) Acha i jeżeli nie musisz nie kupuj niczego z kołnierzykami i niczego z zapięciem na pleckach, bo jest ogólnie do kitu, choćby nie wiem jak piękne było - pierwsze zawija się do buzi, a przy zapinaniu drugiego Anuśka darła się jak opętana. Zmykam jakiś obiad na jutro przygotować. Piszcie coś więcej:)
  4. Cześć Babole! Heh, dzień kobiet... u mnie prezentów nie było, były tylko romantyczne życzenia i buziak;) No i nasza mała kobietka też dostała od taty buziaka:) No ale wybaczam temu memu chłopu, bo on zaskakuje mnie często bez okazji - a jak się sezon ogrodowo-kwiatowy zaczyna, to często przynosi mi różyczki, albo zostawia je w jakichś miejscach takich, w których je potem w miarę szybko znajduję;) Zimą rzadziej - kwiaciarnie mu nie po drodze:P:P:P Trynity - mam nadzieję, że kupujesz te wszystkie cudowne ubranka w rozmiarach większych niż na 56cm - bo maluch momentalnie z nich wyskoczy i w część z nich z pewnością nie zdążysz go ubrać ani razu;) U nas 56 i 62 minęły w oka mgnieniu - miałam wrażenie, że Anuśka z ciuchów noworodkowych wskoczyła od razu w te na 68cm - i w ten rozmiar ubierałam ją najdłużej:) No ale dzieciaczki są różne i różnie być może:) Co do dżinsów ciążowych - to ja kupiłam 2 pary na allegro - z dodatkiem lycry i bawełnianym pasem na brzuchal i służyły mi one od 6 miesiąca do samego końca. Genialne były, m.in ze względu na nie żal mi było, że już nie mam brzuchala i nie mogę w nich nadal paradować:P A teraz żal mi się ich pozbywać i nadal wiszą w szafie. A niech powiszą sobie jeszcze trochę - może akurat się jeszcze kiedyś przydadzą;) Chciałam Ci poszukać jakie, ale nie mogę namierzyć czegoś podobnego - trochą takie jak te (kolor i pupa): http://moda.allegro.pl/super-wygodne-jeansy-spodnie-ciazowe-rozm-44-i1490033470.html ale pasa nie miałam dookoła, tylko z przodu coś podobnego jak te: http://moda.allegro.pl/oryginalne-jeansy-ciazowe-stan-b-dobry-polecam-i1497495885.html dodatkowo z gumką regulującą - nie miałam przynajmniej wrażenia, że mi z tyłka zjadą przy schylaniu;) Marta - ponownie zaciskam kciuki:) Oby to podejście było bardziej owocne od poprzedniego:) jadirka - synek zawsze będzie najważniejszym facetem w Twoim życiu, a Ty jesteś dla niego najważniejszą kobietą - super, że pamięta on o takich rzeczach i umie Cię pozytywnie zaskoczyć:) karolcia - e tam szybko odnajdziesz się w fachu ogrodnika, to tylko z ładnymi kwiatkami tak trudno dojść do ładu, ale wyobraź sobie, że ja - też laik w tych sprawach - teraz potrafię nawet sama wyhodować pomidorki od ziarenka:P Moją super-ekologiczną:P marchewkę, którą posadziłam w ubiegłym roku dla córci wprawdzie mi myszy wpierdzieliły, ale w tym roku będzie podejście numer 2:P Buziaki dla wszystkich!
  5. Czołem ogrodniczki!;) Karolcia - magnolia strasznie się sypie i będziesz miała syf na całym swoim wypielęgnowanym trawniczku. Pod moją byłą szkołą rosną magnolie, kwitną zawsze w okolicach matur, więc nie budzi to zbytniego entuzjazmu:P Wyglądają wspaniale jak kwitną. Cudnie! Aczkolwiek jak przekwitną to są nie do posprzątania:P i leżą aż poschną albo zgniją - fuj! A co do malw, to walczę z nimi od samego początki jak się tutaj wprowadziliśmy. Sadzę je w różnych miejscach (w celu sprawdzenia) i stwierdzam uczciwie (ale to jedynie na podstawie własnych doświadczeń, więc mogę się mylić), że piękne są tylko na filmach rysunkowych. Moje rosną najpierw jak opętane, potem kwitną od dołu, a ponieważ mają milion kwiatów, więc zanim te na samej górze zakwitną, to te na dole już poschną, zbrązowieją i zamieniają się w krążki z nasionkami. Marzy mi się taki ogród, w którym byłyby kwiaty przez całą wiosnę, lato i jesień, ale sama póki co nie potrafię tak podobierać gatunków kwiatów, aby się tak pięknie urządzić. Co do kredytów - ja właśnie już 2-krotnie przerabiałam zmianę pracy mojego M. i ciągle jeszcze pamiętam ową niepewność, jaką wówczas odczuwałam. Podziwiam Was za decyzję, bo sama wiem po sobie, że nie spałabym po nocach. Ja nie boję się wziąć na raty czegoś, co kosztuje tyle, że w razie jakiegoś niespodziewanego zdarzenia , przy pełnej mobilizacji i ewentualnej pomocy bliskich będziemy to w stanie spłacić. Czasami jednak nie ma innych możliwości i całkowicie Was rozumiem, nie wyobrażam sobie wspólnego mieszkanie z teściami (podobnie jak z rodzicami). I pewnie jakby nie było innego wyjścia, też postąpilibyśmy podobnie:) Mała podpowiedź - jak chcecie się pobawić w urządzanie mieszkania, to poszukajcie - w necie taki program PRO100 (jest dostępna darmowa wersja demo, w której da się zrobić wszystko, tylko nie można swego pomysłu zapisać. Ale można go "sfotografować" i zapisać lub wydrukować z innego programu;) ) - można sobie sprawdzić pomysły co do ustawienia mebli, ścianek, okien - taka sobie ciekawa zabawa;) Ja już "meblowałam" w ten sposób łazienkę - nijak nie mogłam w niej pomieścić tego wszystkiego co chciałabym w niej mieć;) Buziaki!
  6. Tryni - no widzisz - ja mam właśnie kawałek do miasta i na głupie zakupy muszę jechać samochodem (bo w miejscowym sklepie to hmmm:O) , ale za to mam przynajmniej kawał ogrodu z kwiatami pod samą kamienicą - dużego i ogrodzonego, wspomnianą przez Ciebie brzózkę też mam - M. kiedyś przytachał skądś taką maliznę i posadził przy ogrodzeniu - teraz ma już co najmniej jakieś 3 metry wysokości, mam miejsce na piaskownicę dla małej i na huśtawkę i na grilla, no i możliwości do rozwieszenia wspomnianego przez Ciebie hamaka:P I nikt mi tam nie zagląda przez płot, bo nie ma takiej możliwości:P Brakuje mi tylko tego wymarzonego domku. To się nachwaliłam ile ja to mam:P:P:P Ale za to kocham właśnie tą moją wiochę i tak sobie myślę, że nie chciałabym się zamienić na żadne miasto z maleńkim mieszkankiem i z jeszcze mniejszym balkonikiem. Byłabym chora, jakbym latem nie miała gdzie wyjść "pooddychać", a do najbliższego jeziora miałabym jechać jakieś 50km. Kiedyś biłam się strasznie z myślami na co postawić - czy na miasto, gdzie będzie mi może trochę łatwiej, ale będę musiała do końca życia spłacać kredyt mieszkaniowy, będę miała daleko do rodziców, do rodzinki, do bliskich znajomych itp... czy może wybrać tą moją wiochę, którą znam praktycznie od dziecka, ale gdzie łzy wzruszenia same cisną się do oczu, kiedy stoję na którymś z okolicznych pagórków i widzę rozpościerającą się przede mną zieloną dolinkę z kolorowymi zabudowaniami, mnóstwem lasów i ze zwierzakami - dzisiaj np. rano jadąc do pracy mogłam naszej córci pokazać pasące się przy samej drodze sarny - oswoiły się z ludźmi i wcale nie uciekają widząc nadjeżdżające auta - bezcenna jest ta radocha naszego dzieciaczka, kiedy przez szybę piszczy z zachwytu i podskakuje na foteliku, a potem robi tym zwierzakom głośne "papa". Reaguje tak na wszystkie zwierzaki, a tych ma tutaj pod dostatkiem - w sobotę np. karmiłyśmy dzikie kaczki na naszym potoku.;) Dlatego jak kiedykolwiek w jakikolwiek sposób zdobędę kasę, że będzie mnie stać na jakiś maleńki domek, to na pewno będzie on gdzieś tutaj;) Dobra zwijam się do spania, bo jutro będę "rozmarzona" w pracy. papa!
  7. Cześć:) Tryni - Później, po porodzie będziesz się czuła dość dziwnie bez tych kopniaczków;) Łapałam się na tym, że jeszcze przez pewien czas, leżąc w łóżku, koncentrowałam się i czekałam, aż się malucha nasza poruszy, mimo iż była już po drugiej stronie brzucha;) karolcia - my mieliśmy kotkę zaraz jak się wprowadziliśmy na to mieszkanie. Uwielbiam koty, ale to był taki zwykły dachowiec. Tylko uparta była jak osioł i w końcu nam gdzieś uciekła - mała była jeszcze i nie wróciła:( Teraz mamy psa i ten przynajmniej nie ma włóczęgowskich (tak to się nazywa?) zapędów:P: tylko spacer, siku i na fotel:P Mi się też marzy domek, ale nowego nigdy sobie nie wybudujemy (chyba, że wygram w totka), bo boję się kredytów długoletnich, a nie mam tyle kasy, aby wybudować się bez pomocy banków. Może kiedyś uda się zamienić za dopłatą na coś mniejszego, starszego i takiego co by nie graniczyło z żadnymi wrednymi sąsiadami:P Ale póki co to jest jeszcze w sferze marzeń...Niestety. jadirka - a możesz zdradzić gdzie Ty właściwie pracujesz? Już kilka razy podpytywałam. Jak nie tutaj to może na NK? No i może zdradzisz co u Martyni (czyżby złapała jakiś brzuszek?). Martyniu - a może sama do nas zajrzysz?:) Marta24 - pamiętaj, że wszystkie Ci tutaj kibicujemy:) Nie poddawaj się:) Musi być dobrze!
  8. No proszę - Ksenia - wpisy weszły niemal równocześnie:D My rożek używaliśmy może przez 2-3 dni w sumie, potem ubrałam w poszewkę i robił on za kołderkę:) bo zaraz po naszym powrocie do domu zrobiło się gorąco i nie chciałam, żeby Anuśka się przegrzewała. Krótko potem spała już w samym bodziaku i skarpetkach. A jak wsadziłam ją do śpiwora to zrobiła takie larum i tak się rzucała jak bym jej nie wiem jaką krzywdę zrobiła. Dostałam 3 śpiworki w spadku i wszystkie oddałam, bo mi tylko miejsce w szafie zajmowały. No teraz to już serio kończę - papa!
  9. No i może uda mi się dokończyć. I jeszcze jeden wózek, który mi się bardzo podobał, to taki: http://allegro.pl/2w1-jedo-fyn-4ds-2011-okrycie-torba-folia-wys0-i1463379601.html miał wielką gondolę (80cm), podnoszony podgłówek w gondoli i występuje w wersji 3- i 4-kołowej, i w wielu wariantach koloru. Widziałam go "na żywo" i moim zdaniem super, ale miał jeden mankament - nie mieścił mi się do bagażnika:( karolcia - powiedz jeszcze skąd Ty wytrzasnęłaś kota z takimi boskimi oczętami? Śliczna jest! Co do nałogu słodkożerności - to jadira - Ty "grubasie" chcesz, żebym ja w kompleksy przy Tobie popadła?:P Taka drobinka z Ciebie, a Ty piszesz, że grubaśna jesteś! Mi to dopiero przydałoby się zrzucić conieco, a słodkie też uwielbiam. W każdej postaci, no i co? Ksenia - jak tam Tymuś? oglądałam kilka dni temu Wasze fotki z Krakowa... Teraz już pewnie kawaler z niego. Napisz parę słów... Buziaki dla wszystkich!
  10. No - malucha zabrała tatę spać:) Tryni - co do wózka - my mieliśmy upatrzony jeden i trzymałam się go kurczowo, ale pojechaliśmy do hurtowni wózków i też go nie było, popytaliśmy obsługi o co chodzi. Ponoć mieli w sklepie kilkanaście sztuk, ale wszystkie odesłali z powrotem, bo gondola miała jakiś dziwny patent jeżeli chodzi o montaż. Gołymi rękami nie szło tego zrobić, dostęp do mechanizmu montujacego był bardzo utrudniony, więc zdecydowaliśmy na coś sprawdzonego cdn...
  11. Cześć babolki! Wreszcie weekend! Właśnie skończyłam wstępne sprzątanie, postawiłam pranie i siedzimy Z Anuśką - ja na swoim kompie, ona na swoim - ma swoje 5 minut na bajkę;) Nie lubi tych bajek z TV, w ogóle nie ogląda TV. Ma kilka ulubionych na kompie i ogląda tylko te - aż do obrzydzenia!:P Sama tak wybrała, a mi to na rekę - kilka minut i finał! karolcia - nasza malucha odpukać zdrowa, bo kataru nie uważam za chorobę. No ale my ją (z musu) hartujemy - codziennie rano wypad z wyrka i na podwórko na mróz - tzn. do auta (i do babci). A tak serio to szkoda mi jej niesamowicie, bo ostatnie kilka dni to mrozy po 15-17 stopni były, a my musieliśmy ją o 6 rano z łózeczka wyciągać:( No ale wyjścia nie ma. Tryni - brzuchal rzeczywiście fajowy - widać już, że zamieszkuje w nim malutki lokator;) My też zastanawialiśmy się do kogo nasze dziecko będzie podobne. Wyobrażałam sobie jak będzie wyglądała jej buzia... Jak się urodziła była podobna do M. jak spała wyglądała jak miniaturowy tata;) Potem wszystko się odwróciło i teraz wygląda tak jak ja na moich fotkach z dzieciństwa. Tylko, że ja nie miałam kręconych włosków;) Jeżeli chodzi o pościel... Przez pierwszy okres nakrywaliśmy córcię rozwiniętym rożkiem, po pierwsze dlatego, że kołdra była dla niej za wielka, po drugie za ciepła - my mieliśmy kołderkę i podusię i pościel szyte. Moja mama krawcową wprawdzie nie jest, ale nam uszyła. Podusia na początku potrzebna nie była, potem tak - mieliśmy ją wymiarową. Ale kołderkę mamy uszytą na wielkość taką jak do łózeczka tego większego chyba 70 x 130 albo jakoś tak (nie pamiętam) i moim zdaniem słusznie, bo jeszcze teraz mogę spokojnie małą okryć i z żadnej strony nic nie wystaje i nie brakuje. Wkład mamy taki jak daje się standardowo do kołderek - taki zwyczajny, ale mama dała go troszkę więcej - jak Anuśka wyrosła spod rożka, to akurat zaczynała się jesien, więc się to przydało. I jesczcze co - u nas akurat było to przydatne - ochraniacz na łóżeczko mieliśmy na tyle długi, że oplatał całe łóżeczko w okół dokończę później, bo Ania się buntuje...
  12. Hejka! A u nas wcale dzisiaj pięknie nie było. Cały dzień mróz i padał śnieg. Nie wychodzę nigdzie z domu (no oprócz pracy), bo już kaszlę 3 tygodnie i powoli zaczyna mnie to już drażnić. Właśnie skończyłam piec racuchy z jabłkami - tak w ramach odchudzania:P
  13. Cześć:) Hmm, a ja już mam wysprzątane, malucha nasza śpi, kawka zrobiona - właśnie rozpoczęłam weekendowanie;) U nas też śnieg prószy, zimno, siedzimy więc w domu, zwłaszcza, że Anuśka ma powiększone węzły chłonne, więc wolę, żeby przez te 2 dni jako tako się podkurowała. Lekarz powiedział, że to nic takiego, no ale... Mamy problem - nasze dziecko z dnia na dzień odmówiło współpracy jeżeli chodzi o siadanie na nocnik:O Nie wiem co się stało. Już sama zaczynała się kontrolować, wołać prawie za każdym razem, a tu jakieś 3-4 dni temu kicha - bunt, histeria - nie wiem co jest grane. Nigdy jej na siłę do tego nie przymuszaliśmy, więc raczej nie mogła się zrazić. Nawet nie chce pozwolić, żeby jej pieluchę zmieniać. Raczej nic jej nie boli, bo bawi się normalnie, nie ma żadnych otarć, odparzeń tym bardziej nie - nie mam pojęcia co z nią robić - drze się przy przewijaniu, jakby ją kto ze skóry obdzierał. Odpuścić jej w ogóle na parę dni czy jak?:O Moja mama mówi, że u niej to samo - albo nie przyzna się, że chce, albo jak już zrobi, to nie pozwoli się przebrać.... Surfitka - odchudzanie mówisz... Ja wytrzymałam jakieś 2-3 tygodnie. Cholera jasna! Czemu to takie trudne?! Już próbowałam się zmobilizować w taki sposób, że kupiłam sobie spodnie takie "na styk", bo podobały mi się, a większych nie było:P No i ładniej by się prezentowały jak by mi co najmniej kilka kilo ubyło, a tu wychodzi na to, że nic z tego:( No i głupio mi w takich chodzić. Trzeba chyba póki co kupić drugie, no i próbować dalej:P Telesforka - Ja widzę, że jeżeli chodzi o auto, to trafiłaś na równie udany egzemplarz co ja - fura dba, aby Ci atrakcji nie zabrakło. My mieliśmy skopane całe święta i nowy rok - przez 3 tygodnie nie mogliśmy dostać odpowiedniej części:O A nasze dziecko uwielbia kwaśne potrawy. O cytrynie nie wspomnę, bo jakby jej pozwolić lizać do woli, to robiła by to, jedynie odrobinę się przy tym krzywiąc. Uwielbia kiszone ogórki - też trzeba przed nią chować, bo jak zobaczy słoik takich swojskich, to jej cały jeden posiłek składać by się mógł wyłącznie z samych ogórków:P Jak dostanie kawałek do obiadu - to zaczyna właśnie od nich:P No i lubi kiszoną kapustę - pod każdą postacią - w zupie, w krokietach, na surowo itp. Jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem... Hmm, ostatnio uświadomiłam sobie, że trauma poporodowa minęła, nie myślę o tym, coraz częściej zastanawiam się nad rodzeństwem dla naszej córci, tylko właśnie byłby problem z opieką... Musiałabym wrócić po macierzyńskim do pracy, bo z M. wypłaty nie dalibyśmy rady przeżyć, no a moja mama niestety nie dałaby rady z 4-osobowym przedszkolem, bo za chwilę na świecie pojawi się jej 3 wnuczek, a nasz kolejny maluch byłby 4. A jako, że tylko ona z całej rodzinki jest w domu - wszystkie dzieciaki trafiają po kolei do niej:P Buziaki! Piszcie coś:)
  14. Cześć babole! Mi też się chce już na emeryturę:P:P:P Już dawno mi się tak dzień nie wlókł jak dzisiaj w pracy. Piątki (i poniedziałki) powinny być zdecydowanie wolne od pracy:P Dopiero wróciłam do domu i najpierw biegnę coś zjeść. Pa!
  15. No właśnie mówię:) Myśmy się zdecydowali dlatego, że i tak nie zakładaliśmy jeździć w gondoli w zimie. Na początek była super, bo mocna i sztywna i mała w niej smacznie spała nawet w domu i było jej wygodnie. Założyliśmy spacerówkę chyba na początku października. Zresztą wówczas już nie chciała dać się położyć "na płasko" w gondoli. Wolała widzieć coś więcej niż niebo;) Heh mój brat też ma X-landera i też trzymają dla drugiego malucha. Ja musiałam kupić sobie swój:P Tylko on ma inny model. Jego bardziej mi się podobał, ale to był model starszy i hurtownie przestały go sprowadzać (a szkoda), a po drugie do auta by się nam nie zmieścił. A nasz się mieści:)
  16. Cześć Babole! Tryni - jeszcze troszkę i będzie z górki;) Ja tam ubranka i inne akcesoria kupowałam od początku ciąży. I wcale nie uważałam, że za wcześnie, chociaż teściowa przez cały czas mówiła coś o zapeszaniu. A mi to tam fruwało, bo skąd potem wziąć na to wszystko kasę, kiedy wszystko drogie jak jasny gwint! Głupia paczka sudocremu ponad 40zł, a i inne kosmetyki wcale nie tańsze, do tego pieluchy, akcesoria do szpitala, łóżeczko, wanienka (a jeszcze + stojak - bo u nas akurat był niezbędny), przewijak i cała masa innych niezbędnych spraw, o których się w pierwszej chwili nie myśli, a jak się myśleć zacznie, to wypadało by mieć uzbieraną już na nie niezłą sumkę. Co do wózków, to ja jestem zadowolona z x-landera takiego jak ten: http://allegro.pl/x-lander-xa-wozek-spacerowy-super-okazja-i1465146574.html tego ze skrętnymi, pompowanymi kołami, wprawdzie nie przekłada się w nim rączki, ale dla nas nie był to problem, ba jak Anuśka zaczęła jeździć w spacerówce to i tak wolała patrzeć na drogę, niż na nas, natomiast wadą jest w nim mała gondola, ale dla nas akurat było to bez znaczenia, bo nasze Słonko i tak by w niej zimy nie przejeździło. Zresztą nasza spacerówka rozkłada się prawie na płasko, więc jak się na nią przerzuciliśmy to była w sam raz. Z kółek też jestem zadowolona, u nas małe kółka przetestowałam na wózku chrześniaka i się nie sprawdziły. Może gdzieś w mieście na równych nawierzchniach owszem, ale my czasami używamy wózka jako "terenówki", więc podskakiwanie na każdym kamieniu było by dla małej średnio przyjemne. Z piętra wózek znosi mąż, więc się nie nanosiłam, zresztą nie jest on jakoś mega ciężki - ja w razie czego też dawałam radę;)
  17. Tryni - to i ja zaglądam z oficjalnymi gratulacjami:D No to marzenie ziściło się podwójnie;) Raz - że macie maluszka - jeszcze troszkę i będziecie świętować połowinki, potem studnióweczkę, a potem wielki cud narodzin:) No a dwa - że to chłopczyk. Ha - teraz goń chłopa swego - niech przejrzy wszystkie kolejki, motory, samoloty (co tam jeszcze miało być;) ) odremontuje je przed czasem;) przygotuje i za chwilę będą jak znalazł;) No a mała królewna może trafi się następnym razem:) Jeszcze raz - strasznie się cieszę! Buziaczki Pozdrowionka dla całej reszty - jak widać wpadacie czasami - skrobnijcie coś - zwłaszcza te dawno niewidziane:)
  18. Martuś - przykro mi :( Mam jednak nadzieję, że jak troszkę odpoczniesz, odreagujesz, to kolejne podejście będzie udane. To, co napisała Ci Telesforka dodaje nadziei - tam u Was analizują przyczyny niepowodzeń i próbują je eliminować. U nas kolejna próba, jest po prostu kolejną próbą. Mało która klinika przeprowadza takie analizy. Taka jest niestety prawda. Tak liczyłam, że Wam się poszczęści :( Trzymaj się!
  19. Dobry wieczór:) telesforka - ja nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby nasze podejście skończyło się niepowodzeniem...:O Dostałabym wówczas kopa większego i większe spustoszenie by on w moim organizmie uczynił, niż te wszystkie leki razem wzięte. Piszesz, że Amelkę w nocy na śpiewy bierze, a nasze dziecko od kilku nocy budzi się właśnie między 2:00 a 3:00, każe sobie podać "baje" (książeczkę) i zabiera się za czytanie. A dzisiaj w nocy zażyczyła sobie dodatkowo, aby przynieść jej do łóżka czapkę, którą wczoraj dostała od mojej mamy i spała z nią i tuliła ją do samego rana na równi z miśkiem:P A co do chłopów, to my już przerabialiśmy wojnę M. z moją mamą i kilka sytuacji po których miałam ochotę wystawić mu walizki za drzwi, albo sama zostawić mu w diabły cały majdan i uciekać jak najdalej. Odkąd jest Ania, "burze" mają zdecydowanie łagodniejszy charakter. Poza tym u nas jest tak, że nasze kłótnie, nieodzywanie się do siebie itp. nigdy nie trwały dłużej niż kilka godzin. Co do telefonów i TP - zostało nam przyznane "zadośćuczynienie" w wysokości kilkudziesięciu złotych odliczonych od abonamentu w przyszłym miesiącu:P
  20. Myszka - trzymam kciuki za megabetkę;)
  21. Czołem! Emocje opadły:P Omega - ja to wszystko wiem co napisałaś (dzięki), tylko TP (i nie tylko TP) robi takie numery, że na umowie pisze: "transfer DO 20MB", a więc teoretycznie 1MB też jest "DO" 20MB Wiedziałam o tym wcześniej, więc nie było to dla mnie dodatkową niespodzianką. Nigdy wcześniej nie nawalali... Ale jak już wspomniałam, już mi nerwy przeszły, bo wczoraj nawciskałam gościowi przez telefon ile wlezie, kazałam mu przedstawić wszystkie możliwości mojej rezygnacji z ich wszelkich usług - i dzisiaj już mam przez calutki dzień internet 19,0-19,6MB. Poskutkowało:P A propos telefonów - ja po wszystkich wynalazkach dotykowych, klapkowych, joystickowych itp. stwierdziłam, że mam tych wszystkich nowości serdecznie dosyć i chcę mieć NORMALNY:P telefon, z NORMALNĄ :P klawiaturą, nad którym nie będę się trzęsła, że mi się porysuje, zgniecie itp i wybrałam sobie SAMSUNGA B2710 - nic mu nie podskoczy:P - tylko M. powiedział, że wstyd mu było jechać do salonu po taki telefon:P:P:P A ja jestem z niego super zadowolona:P - bardziej niż z ostatniego SONY Errocsona, za którego dałam kupę kasy, a w którym po 4 miesiącach zepsuł się joystick i nie chcieli mi go naprawić, bo zaopiniowali, że to "uszkodzenie mechaniczne z mojej winy", a obchodziłam się z nim jak z jajkiem .
  22. Heja! Omega - torcik bombowy:D Ja bym nie wiedziała od czego zacząć:P Ale jestem naładowana dzisiaj. Powiedzcie mi jak wywinąć się z umowy z Telekomunikacją?! Ale mnie dziady wkurzyli! Miesiąc temu zaproponowali nam podpisanie umowy na zwiększony transfer - do 20MB. Przyszedł technik, sprawdził łącze, stwierdził, że wszystko jest git i będzie hulało jak trzeba i tak jak chcemy. A tutaj od czterech dni jakoś ledwie 1-1,5MB wyciąga. Fakt wcześniej mieliśmy 1MB i nam wystarczało, ale skoro mam mieć 1MB, to nie za cenę 20MB!!! Dzwoniliśmy z reklamacją - przełączali nas od gościa do gościa, w końcu niemal na siłę wymusiłam, żeby tą reklamację spisali, bo chcieli jeszcze raz jakiegoś technika wysyłać, żeby znowu sprawdzał. Ja już mam w nosie ich sprawdzanie. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Facet, z którym rozmawiałam, mówił że te nasze kable nie nadają się na 20MB - to po cholerę podłączali - przecież sprawdzali i wyszło, że można. Zresztą na początku sprawdzaliśmy szybkość tymi programami do testowania i było tak ok. 18MB, a teraz to już całkiem kicha. Nie wiecie przypadkiem czy mogę bez żadnych konsekwencji rozwiązać z nimi umowę (gość stwierdził, że to zależy od osoby rozpatrującej reklamację, ale przecież nie wywiązują się z umowy!!!) No nawet jak mi nie odpiszecie, to się przynajmniej wyładowałam. A w ogóle to zaczęła się z nimi akcja w połowie stycznia jak mi przysłali rachunek za grudzień z podwójnym abonamentem - to była pierwsza reklamacja, ta dzisiejsza to już druga. Upatrzyłam sobie już innego operatora, tylko muszę coś wymyślić, żebym mogła rozwiązać z nimi tą cholerną umowę i przy okazji na telefon też. Komórka mi wystarczy. Amen. Nasze dziecko dzisiaj wymalowało sobie ręce od paluszków po łokcie długopisem. Siedziała dzisiaj do południa z M. w domu: - Anuśka co rysujesz? - Lale. - To rysuj ładnie. za chwilę przychodzi do niego z rękami rozłożonymi jak zombie, rozanielona na maxa: "LALA!!!" Jak jej nie kochać?:D A potem lalę też wymalowała, na szczęście długopisem żelowym i zanim zdążył on wniknąć w głębsze warstwy gumy udało się go mydłem domyć:P No jak z tym postanowieniem noworocznym? Będzie tutaj ktoś zaglądał czy nie?
  23. Hejka! Zgodnie z obietnicą słów parę co u nas. Córcia za chwilę skończy 21 miesięcy. Straszny z niej łobuz, może dlatego, że wychowuje się wspólnie z kuzynkiem, więc jedno wszystko małpuje od drugiego:P Powoli zaczyna wołać, że chce na nocnik. Tzn. trzeba jej jeszcze pilnować, bo jak się zabawi, to nie ma bata - nawet jak by chciało jej się to nie przerwie zabawy i nie da się posadzić. Od smoka i flachy jej nie oduczam, bo tak mi łatwiej. Wożę ją codziennie przed pracą ok. 6-tej rano do babci, więc przy takiej pogodzie i temperaturach jakie są teraz to nawet mi pasuje, że wytrąbi przed wyjściem flachę ciepłej kaszki. Bo śniadanie jedzą dopiero około 9-tej. Uwielbia rysować. Dziękuję Bogu, że nie zrobiliśmy jeszcze w domu generalnego remontu podłogi, bo pokój stołowy mam wymalowany dokładnie. Jak bym jej nie pilnowała, to i tak znajdzie moment taki, że nie zauważę, że zamiast bawić się lalkami już smaruje po podłodze. Tzn maluje po kartkach a podłoga to tak "przy okazji";) Bo na krzesełku przy stoliku zbyt długo w jednym miejscu nie usiedzi. We wszystkim chce nam pomagać, ale o tym już chyba kiedyś wspominałam. Myjemy więc podłogi "na dwie miotły", co zwykle trwa jakieś 1-1,5 godziny:O Pomaga zmywać gary, składać ubranka, zabawki - nie chciałybyście widzieć jak potem wygląda to, do czego przykłada swoje maleńkie paluszki, ale i tak jestem z niej dumna, że przynajmniej próbuje. Dużo by pisać - jest cudna i najukochańsza na świecie. Nie pamiętam już jak to było, jak jej z nami nie było;) Wszędzie w domu walają się zabawki, a ja jestem mega szczęśliwa z tego powodu. Telesforka - co do starć z M. no cóż - to chyba nieuniknione. Mój M. też czasem wymyśli coś takiego, że muszę się nieźle nagłówkować jak wybić mu to z głowy, żeby nie odbiło się to na nas obojgu. U nas w domu to jest tak, że to ja trzymam rękę na kasie i rachunkach, ja pilnuję ważniejszych terminów, spraw urzędowych itp... On bardziej buja w obłokach. Tzn. najpierw podejmie jakąś decyzję, a dopiero potem zastanawia się (albo i nie) czy dobrze zrobił. No ale cóż - jakoś się tam uzupełniamy i (wiem jak to brzmi po 8,5 latach małżeństwa) ciągle jeszcze w pewnych kwestiach docieramy;) Surfitka - nie pamiętam czy już o to pytałam czy też nie - ale postanowiliście już co zrobicie z chatą i psiakiem? Czy jeszcze mimo wszystko bierzecie pod uwagę powrót do Polski? Rybka - nic nie piszesz nam o swoim maluchu;) Pogubiłam się - jak tam jeszcze daleko do końca? Jagoda- sesja zimowa nie usprawiedliwia Cię przed zameldowaniem się tutaj od czasu do czasu. Patrz nawet zawalona książkami aisza wystawiła nos spoza notatek:P A reszta co? Mam wrażenie że zaczniecie zaglądać tutaj z powrtoem jak rozpocznie się druga tura brzuchali:P Malolepsza - Marcela ślicznota! Zdjęcia na NK wklejasz, a tutaj nawet nie zajrzysz? Jak tam budowa? Kiedy się przeprowadzacie na nowe włości?;) Pozdrowienia dla wszystkich obecnych i nieobecnych!
  24. Siedzę sobie i czekam... Myślałam, że na jakieś ciasteczko urodzinowe się przed snem jeszcze załapię...:P Ale Omega jak na mamę i babcię przystało dba, żeby dzieci i wnuki się przed snem nie obżerały. Wpadnę zatem rano... A teraz Omego w dniu Twoich okrąglutkich, 18-tych jak zwykle, urodzin życzę Ci wszystkiego co najpiękniejsze w życiu! Życzę Ci dnia zwykłych cudów... Gorącej filiżanki kawy, którą ktoś dla Ciebie zrobi. Nieoczekiwanego telefonu od starego przyjaciela. Zielonych świateł na Twojej drodze do pracy, albo sklepu. Życzę Ci dnia małych spraw, które Cię ucieszą... Najszybszej kolejki w sklepie spożywczym. Dobrej piosenki zaśpiewanej w radiu. Twoich kluczy dokładnie tam, gdzie ich szukasz. Życzę Ci dnia pełnego szczęścia zażywanego w perfekcyjnych dawkach, które dadzą Ci radosne poczucie, że ktoś bliski uśmiecha się do Ciebie, obejmuje Cię i przygarnia, ponieważ jesteś kimś specjalnym i nietuzinkowym... Życzę Ci dnia Pokoju, Szczęśliwości i Radości.... Mówi się, że zajmuje minutę, aby znaleźć szczególne osoby, godzinę aby je docenić, dzień aby je pokochać i całe życie, aby o nich zapomnieć... Dobrej nocy, uciekam!
×