Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. JustynkaM - A Tobie dużo zdrówka z okazji spóźnionych urodzin i rzecz jasna standardowo siostrzyczki dla synusia!
  2. hejka! ryba - gratuluję!!! Wszystkiego najlepszego na nowej życiowej drodze!:) I nie obraź się, wcześniej nie widziałam Twojego M., dopiero po tych fotkach widzę, że Oluś chyba z Ciebie ma niewiele - calusi tatuś!:D
  3. Czołem! To i ja skrobnę małe "conieco", bo zaglądam, zaglądam, a tu nikogo ani widu, ani słychu. Tak w ogóle to zżera mnie ciekawość jak radzi sobie nasza młoda mama;) Telesforka - co nic nie piszesz kobieto? Mam nadzieję, że Amelcia nie daje Ci zbytnio popalić i że radzicie sobie świetnie:) A jak świeżo upieczony tatuś? Pomaga coś przy córci? Betty, Jagoda - spóźnione życzenia urodzinowe (sorrki - Wy już pewnie zapomniałyście że je obchodziłyście...) sto lat, dużo zdrówka i czego tam sobie jeszcze życzycie - niech Wam się spełni. Betty - no to macie wesoło z teściami...:O Jak już się dziadki wnuków czepiają o takie byle g..., to szkoda gadać:O Ja nie wyobrażam sobie żeby kiedykolwiek moja babcia (dziadka niestety nie znałam) ochrzaniła mnie za cokolwiek, moi rodzice też rozpuszczają Anię jak dziadowski bicz - moja mama nawet gra z wnusią w piłkę nożną w pokoju stołowym - młoda aż piszczy z zachwytu:D Może faktycznie jak odzielicie się od nich i przejdziecie już tak całkowicie na swój garnuszek, ograniczycie jakoś bardziej wzajemne konatakty do minimum, to nie będą się mieli czego czepiać. Surfitka - no jak już lekarz ospy od pogryzienia nie odróżnia, to nic dodać nic ująć... No ale Ninka ma to już przynajmniej za sobą. Nie jest to jakaś ciężka choroba, ale upierdliwa straszliwie - my przechodziliśmy ją z bratem gdzieś tak na początku podstawówki. Pamiętam, że mieliśmy generalny zakaz drapania się, a swędziało jak diabli! Chodziliśmy przez ponad tydzień wymalowani jakąś pastą w białe kropki... Jagoda - a na jakiej podstawie lekarz wydał diagnozę o diecie eliminacyjnej? Nie przypadkiem dzięki Twojej sugestii, na zasadzie "nie zaszkodzi, a może akurat pomoże"? Omega - Odważna stopka:P Jak szaleć to szaleć. martwinka - ostatnie anomalie pogodowe, albo jakiś stres, albo wyjazd, albo cokolwiek mogło spowodować przesunięcie @. 2-4 dni to nie jest jeszcze żadna nieprawidłowość;) Z innej beczki - mówi się, że faceci są lepszymi kierowcami, ale ja dzisiaj trafiłam na takiego matoła, że nic tylko zastrzelić dziada! Wąska droga, ciężko się z osobowym wozem minąć, włączyłam kierunkowskaz, że za chwilę będę skręcać (zresztą miałam pierwszeństwo) i będzie miał całą drogę dla siebie - to nieee! On jechał TIR-em więc miał większy wóz, a tym samym większe prawa na drodze:O Pcha się na chama, blokuje całą drogę - musiałam się cofać w tył chyba ze 20metrów ( a razem ze mną jeszcze chyba ze 4 inne auta) zanim udało mu przejechać zakręty, wyprostować wóz i odblokować przejazd. Podniósł mi ciśnienie, bo nawet chyba początkowo nie zamierzał hamować - zatrzymał mi się kilkadziesiąt centymetrów od mojej fury, a ja nie miałam gdzie uciekać, bo za mną rządek aut... Bez komentarza...
  4. Monia671 (i inne zainteresowane dziewczyny) - co do in vitro i kosztów w Polsce, to najtańszy nie jest Białystok, a Opole:) Nam z dojazdami, badaniami, lekami, kosztami wszystkich 14 wizyt przed stymulacją, w jej trakcie, punkcja, transfer - wszystko, wszystko aż łącznie z 2 testami na betę wyniosło 2 lata temu niecałe 9.5tys. teraz sam zabieg podskoczył o kilkaset zł, ale niewiele w porównaniu do innych miast i klinik. A co najważniejsze - fajni i kompetentni lekarze, no i skuteczni przede wszystkim - nam się udało za 1 razem i na opolskim wątku na bocianie kilku dziewczynom również. Jak ktoś jest z tych okolic, to polecam z całego serducha, choć klinika działa dopiero od kilku lat i dopiero walczy o swoją renomę:) (może dlatego tak się starają i przykładają).
  5. Cześć Wam! Myszko widzę, że Amelka Telesforki swoim przyjściem na świat przełamała Twoje dotychczasowe poglądy;) Ale się cieszę, że przynajmniej postanowiliście spróbować (kibicuję po cichu i Tobie i każdej z Was)! Warto! Nasza córcia po ICSI jest zdrowa i śliczna i nigdy nie będę żałowała, że zdecydowaliśmy się na podejście do tego zabiegu. Co do kwestii religijnych - ja długo modliłam się o to, aby dane mi było zostać matką. Może to właśnie te modlitwy pomogły, że udało się za 1 razem? Trzymam za Was kciuki!
  6. Jak fajnie włączyć kompa i od razu takie rewelacyjne informacje przeczytać. Telesforka - gratuluję kobieto! :) A ja myślałam, że nasze słoneczko ze swoimi 4195g było wielkie... Musiała Ci mała przy wychodzeniu nieźle dać popalić! Ale sama teraz powiedz - mimo wszystko było warto no nie? Niech Wam teraz Amelcia zdrowo rośnie! Aisza - Ale grunt, że przynajmniej macie satysfakcję, że przed tą grypą odpoczynek się udał - zdjęcia rewelka - tylko nie podoba mi się, że tak się nad dzieckiem znęcaliście i tak go męczyliście, że dziecko padało, gdzie główkę przyłożyło:P:P:P mężatka - a zdradzisz nam w końcu czym się zajmujesz, czy nadal nie możesz nic powiedzieć? Surfitka - ja też nic nie wiem o ospie Ninki, ale grunt, że już najgorsze za Wami. Przebyta choroba uodparnia o niebo lepiej niż szczepienia! Jagoda - mam nadzieję, że w piątek doktorek poradzi sobie z Michasiowymi problemami brzuszkowymi:) A może po prostu Synusiowi ciężko przychodzą nowe potrawy? betty - na NK Cię widzę, a do nas czemu nie zaglądasz? Omega - oj widzę, że Ty nawet na wakacjach bez kafe żyć nie możesz;) Ale z drugiej strony kto by nas poinformował o pojawieniu się Amelki na świecie?:) Udanych wakacji i wracajcie cali, zdrowi, opaleni, wypoczęci i z masą wspaniałych wspomnień. A ja dzisiaj znalazłam sposób na nasze dziecko, aby na chwilę mi odpuściła i abym mogła zająć się wreszcie umyciem brudnych garów (zwykle córcia jak zobaczy odkręcony kran - momentalnie wisi mi na nodze i chce myć rączki). Dzisiaj wzięłam małą blaszaną miseczkę, nalałam jej jakiś 1cm wody, postawiłam na środku kuchni, wsadziłam do tej miseczki 3 plastikowe kaczki i kaczki te "pływały" w tej misce przez 1,5 godziny. Siedziała przy nich jak zaczarowana. Wszystko w domu porobiłam, łącznie z podgotowaniem obiadu. Nawet zbytnio nie nachlapała, a podłoga w kuchni ma to do siebie, że nawet jak by wylała całą zwartość miski, to by jej nie zaszkodziło:) Oczywiście nie obeszło się bez przebrania, ale potem miała co "opowiadać" i pokazywać tacie jak wrócił z pracy:) W ogóle to rozbraja mnie tym jak odkrywa każdą nową dla siebie rzecz i jakie każda nowa rzecz wywołuje na niej wrażenie:D Buziaki i pozdrowionka dla wszystkich!
  7. merional przyjmujesz domięśniowo (w pośladek). Ja brałam jednorazowo po 4 ampułki zastrzyku rozpuszczonego w 2 rozpuszczalnikach = 2 zastrzyki każdego ranka:) Mogę zapytać w jakiej klinice podchodzisz do IVF skoro dostałaś receptę akurat na merional?:)
  8. Tryni - odpisałam Ci w końcu na maila. Dobry mail jest ten z 21:56 ten drugi wywal, bo mi połowę ucięło:P Pozdrowionka dla wszystkich! Papa!
  9. Hejka! Tryni odpiszę Ci najszybciej jak zdołam, dopiero wróciliśmy do domu, muszę małą ululać i upichcić coś na jutro do jedzenia... Buziaki!
  10. Dobry wieczór!:) Tryni a więc jest tak jak myślałam niestety. Stąd prosiłam Cię w smsie, abyś nie podejmowała żadnych decyzji na podstawie opinii jednego profesora. Żaden szanujący się specjalista (a już profesor na bank) nie pokieruje Cię do konkurencji. To by była dla niego porażka zawodowa pewnego rodzaju i przyznanie się do własnej niemocy, a do tego żaden się nie przyzna. A jeżeli jego opinia na temat IMSI jest taka jak napisałaś, to...hmmm swojej opinii i tego co o nim myślę tutaj nie napiszę. Jakie to extra procedury kosztują aż 18 tysięcy??? :O Ja rozumiem, że Warszawa to nie to samo co nasza "prowincja":P ale też nie przesadzajmy - nas ICSI (z dodatkowymi procedurami) wyniosło z paliwem i dojazdami (14 wizyt), badaniami, lekami, kosztami wizyt, dokupieniem leków, których nam brakło w trakcie, punkcją, transferem - słowem WSZYSTKO RAZEM łącznie z dwoma testami na betę - niecałe 9,5tys. Nie obraź się, ale po raz kolejny potwierdza się opinia, że Warszawa i Białystok bazują na ludzkim nieszczęściu i chęci posiadania dziecka i nastawione są na masówkę i bicie kasy. A cały program "do skutku" przypomina mi promocję z supermarketu: zapłacisz za 1 proszek do prania a dostaniesz drugi gratis. Tylko, szkoda, że nikt Cię nie uprzedzi, że za ten pierwszy zapłacisz potrójnie. Pewnie, że jak para, która spełni wszystkie profesorskie warunki (już on sobie wyeliminuje tych, do których będą podejrzenia, że raczej dołoży do nich kasę, niż na nich zarobi) zapłaci podwójnie lub potrójnie za 1 podejście, to potem następne można im robić "gratis" a jeszcze jak trafią się po drodze mrozaczki to już całkiem luzik. Szkoda, że nie mieszkacie bliżej, bo Katowice albo Opole byłyby idealnym rozwiązaniem - tam do każdego podchodzą rzeczywiście indywidualnie i skutecznie, a do tego bez porównania taniej. Ale ja się więcej już na ten temat wypowiadać nie będę. Mam własne zdanie na ten temat, a nie chcę aby wyszło na to, że jestem upierdliwa, wymądrzam się i chcę Was na siłę przekonać do własnych racji. Oczywiście możecie po raz kolejny uwierzyć w sposób na "leczenie",tylko że sama piszesz, że to nie będzie leczenie tylko PODLECZENIE - czy fragmentacja jest duża czy trochę mniejsza - jaka szansa jest na ciążę przy tym - chyba wiesz. Chyba że najpierw pojeździcie trochę się "podleczyć", a dopiero potem zapłacicie profesorowi te 18 tys...:O To nawet lepiej z punktu widzenia profesora. Przepraszam Cię Tryni, ale nóż mi się w kieszeni otwiera, jak czytam o takich metodach. Nie gniewaj się - to była już moja ostatnia wypowiedź na ten temat i już więcej niepytana się wypowiadać nie będę. Macie własny rozum i wybierzecie to, co dla Was najlepsze. Ja Wam życzę w każdym razie dużo szczęścia i abyście nie musieli zbyt długo czekać na Wasz maleńki Cud. Pozdrowionka dla wszystkich!
  11. Hejka! U nas kataru ciąg dalszy - gile po pas wiszą, ale Ania już się do nich przyzwyczaiła i przynajmniej już się tak nie wydziera. Innych objawów chorobowych brak, więc młoda od rana do wieczora na dworze - do południa z babcią, po południu z nami. Tak sobie pomyślałam, że może ją zacznę od smoka odzwyczajać - dzisiaj po raz pierwszy usnęła mi bez niego (zapomniałyśmy na ogrodzie i z wykąpaną córcią wracać mi się po niego nie uśmiechało - mężuś przyniesie jak będzie wracał) to może tak zacząć brać ją na przetrzymanie?;) Surfitka - trochę pewnie domu szkoda - w końcu całe ostatnie oszczędności w niego pakowaliście. A z drugiej strony - sama widzisz - tam byłaś kimś - realizowałaś się zawodowo a i jako mama świetnie dawałaś sobie radę. A tutaj jeszcze kilka lat i niestety wypadłabyś z zawodu - dzisiaj technika nieubłaganie galopuje do przodu, trudno za wszystkimi nowościami nadążyć nawet nie mając przerwy w pracy, a co dopiero wypadając na jakiś czas z obiegu... Telesforka - Boże, dobrze że to już końcówka. Myśl pozytywnie, przynajmniej staraj się jakoś i trzymaj się dzielnie. Jesteście już na finiszu i ostatecznie już teraz Amelka by sobie pewnie świetnie poradziła, więc w razie czego pewnie lekarze zdecydowali by się na natychmiastowe wywoływanie porodu bądź cesarkę. Jeżeli nie podjęli póki co takiej decyzji, to znaczy, że całkiem źle nie jest. Trzymajcie się! Jagoda - dużo zdrówka dla Michasia a Tobie dużo cierpliwości życzę zważywszy na to ile się musisz napatrzeć i nasłuchać:P:P:P Z doświadczenia własnego wiem jak człowiek czasem kręcić musiał, żeby coś zdać i jak lawirować w temacie:P Ciekawe na ile prowadzący wiedział, że o czymś nie mam pojęcia:P:P:D Omega Uciekam przełożyć młodą do łóżeczka - usnęła wprawdzie bez smoka, ale w naszym łóżku:P Teraz wynocha na własne śmieci, bo we trójkę to my się na bank w jednym wyrku nie wyśpimy!
  12. Hejka! jadira - To z tego Twego mężusia pokrewna dusza;) Polecam się w miarę moich skromnych możliwości jeżeli chodzi o projekty i jakąkolwiek pomoc w tym zakresie;)
  13. Heja! Nas nie omijają - wojujemy 3 dzień z katarem:O Jeszcze przepisowe 4 dni:P i będziemy to już mieć za sobą. A poza tym - ryba lufa - Oluś zmężniał i wyprzystojniał;) Fajna fotka! A no i tak już zwykle jest, że córusie są "tatusine" a synusie "mamusine";) lecę się kąpać i chociaż chwilę przespać. Młoda walczy - jak ona nie może spać, to my też nie - towarzystwa jej trzeba dotrzymywać;)
  14. jadira - na jaki kierunek studiów chce startować Twój mężuś?
  15. Cześć:) U nas ciężkie dni! Anię męczy katar - płacze cały dzień i noc:( I nie pozwala sobie nic przy nochalu zrobić, bo wtedy krzyczy jeszcze bardziej:( Ja wiem, że to TYLKO katar, ale jak to TYLKO wytłumaczyć dzieciakowi, który się dusi i nie może oddychać? karolcia - chyba każda z nas przeżywała podobne sny. Ja w każdym razie nie raz i nie dwa. Ale jak widać na szczęście sny się czasem spełniają:) W każdym razie tego Ci z całego serca życzę:) Jak tam - odliczasz już dni do urlopu? W zasadzie to już nawet nie dni, a godziny;) Plany wakacyjne super! Oby pogoda dopisała, to przynajmniej wypoczniecie jak należy, bo w Polsce ostatnio, to ani to lato, ani jesień... U nas mąż zmienił pracę i głupio tak od razu uciekać z niej na urlop, więc po raz kolejny z wyjazdu nici - ech - kiedy my sobie w końcu gdzieś wyskoczymy jak ludzie?!:P martyniu - a widzisz niby firmowe wózki to pewniejsza jakość i się nie psują...:O Ja tam nie do końca wierzę w takie firmówki (w większości i tak "made in china"). I nie mam na myśli konkretnie wózków, ale wszystko - ciuchy, sprzęt itp - niby firmowe, a psują się czasem szybciej od tych "bazarowych". Kiedyś było to wszystko jakoś lepsze jakościowo, a dzisiaj już nie koniecznie znana metka oznacza jakość. Ostatnio nacięłam się na butach i od tej pory koniec z firmówkami! No ale uogólniać nie można. Nasz x-lander okazał się strzałem w dychę - sprawdza się zarówno w domu, jako "wyjście awaryjne" kiedy na małą już nic innego nie działa jeżeli chodzi o usypianie, jak i jako "pojazd terenowy" na polnych drogach. Teraz rozglądamy się za jakimś drugim mniejszym, ale tylko ze względu na to, żeby zostawić go dziadkom i nie wozić się z naszym codziennie - tak, żeby mała mogła z babcią na spacerki biegać. A gadaniem w pracy się nie przejmuj - baby to plotkary:P:P:P i tam gdzie jest ich nadmiar:P plot nie unikniesz:P Olej to - nawet jakbyś wzięła zwolnienie tylko po to,by się spokojnie spakować przed urlopem to Twoja sprawa i Twoje szczęście, że wpadłaś na taki pomysł pierwsza:P Nie przejmuj się:) jadira - u Ciebie też widzę znów pod górkę:O Mam nadzieję, że Michasiowi nic poważnego nie dolega i że wyniki się nie pogorszyły? Co di biznesu paznokciowego to z takim talentem jak Ty masz na pewno z czasem byłabyś w stanie pozyskać całkiem niezłą klientelę. Jeszcze parę nowych pomysłów podpatrzysz gdzieś u kogoś albo w necie, może z czasem jakiś kurs uda Ci się podłapać i nie byłabyś od nikogo uzależniona. Ja próbuję mojego męża na swój biznes namówić, w końcu ma taki zawód, że z pewnością by sobie poradził, ale on mówi, że woli pracować u kogoś i nie bawić się w rozliczenia, urzędy, podatki, zusy itp... a fuchy to on może sobie dodatkowo robić. Nie przekonasz chłopa i już! Co do staranek - to napisałam,że jeszcze ostateczna decyzja nie zapadła - jeszcze się łamię;) tryni - Powtórzę się - mam nadzieję, że zostaniecie zakwalifikowani do programu. Gdyby jednak tfu, tfu, tfu stało się inaczej - ze względu na wyniki - jak Ci się wydaje - czy profesor pracujący w jednej klinice, mając w perspektywie możliwość zarobienia niezłej kasy (sama wiesz ile to kosztuje) pokieruje Cię w stronę konkurencji do PROVITY? Nawet gdyby okazało się, że ta konsultacja w Katowicach jest jedynym wyjściem - on Was nie zna - mówisz, że Warszawa jest bezdusznym miastem - i dla niego jesteście kolejną parą z dziesiątek par - pewnie, że zabierze się za leczenie... Tak mi się wydaje. Dla mnie byłaby to strata czasu. Może na początku drogi starań o maluszka bym się na wszystko godziła, ale po kilku latach bezowocnej walki, łez - już nie. Tak czy inaczej - trzymam kciuki za rozmowę z profesorem:) I oby nie zakończyła się ona dla Was kolejną grą na zwłokę . uciekam się kąpać... papa!
  16. Hejka! Surfitka - widzisz, mi właśnie ze względów organizacyjno-finansowych ciężko się świadomie zdecydować na drugiego malucha. Ja wiem, że jest masa ludzi, którzy mają gorzej od nas i mają więcej dzieci, ale jak tak sobie popodliczam wszystko to mam obiekcje... A ja nie mogę pozwolić sobie na 4 lata w domu - a już na pewno nie przy dwójce dzieci, a podrzucać mojej mamie trzeciego wnusia do opieki...hmmm... nie wiem czy nie było by to przegięcie z mojej strony:P Co do studiów podyplomowych - ja jak szukałam po studiach pracy poskładałam również podania do szkół średnich o profilu podobnym do mojego kierunku studiów. Warunkiem wówczas było to, aby podjąć pracę w szkole chociaż na kilka godzin i w tym czasie można było w Wojewódzkim Ośrodku Metodycznym rozpocząć kurs pedagogiczny. No ale zanim się zdecydowałam, to już miałam inną pracę. Ocho - tata z córcią wracają ze spaceru - narazie kończę...
  17. No tak - miałam wkleić cennik i wyleciało mi z głowy:P http://www.proinvitro.pl/koszty-leczenia
  18. Tryni - doczytałam o tym badaniu o którym wspomniałaś w smsie i pogrzebałam w necie... Sprawa chyba nie jest tak do końca przesądzona, że nic się zrobić z tym nie da? Rzeczywiście IMSI jest przeprowadzane chyba tylko w PROVICIE. Nie jestem pewna czy trafiłam na aktualny cennik, ale między IMSI a ICSI jest "tylko" 1000zł różnicy, skuteczność tego pierwszego dużo wyższa, a jedno i drugie i tak jest duuużo tańsze niż klasyczne IVF albo ICSI w Warszawie... Zresztą sama zobacz i porównaj ceny - to i chyba z noclegami lub dojazdami by się opłaciło... Przepraszam, że tak krótko i zdawkowo Ci odpisywałam na smsy, ale mam skopany telefon (córcia "dzwoniła" do babci, aż zrobiło się zwarcie i wszystko się w nim pokićkało) i nie wskakują mi wszystkie literki i muszę się zdrowo nakombinować, żeby cokolwiek napisać i wysłać. Pomijam już fakt, że mogę dzwonić i pisać jedynie do osób, które mam w książce telefonicznej, bo mi numery z klawiatury nie wchodzą:P Ale nie kupuję póki co nowego telefonu, bo niedługo kończy mi się umowa i wtedy wezmę sobie taki, który mam już upatrzony, a który bez umowy promocyjnej kosztuje duuużo kasy. Wracając do tematu - życzę Wam, abyście się mimo wszystko zakwalifikowali do tego programu - zasłużyliście sobie jak mało kto, aby znaleźć kogoś, kto w końcu umożliwi Wam doczekania się własnego maleńkiego cudu:) Buziaki!
  19. Dobry wieczór:) No coś tam wreszcie popisałyście;) Martyniu - czyżby jakaś minidepresja wiosenno-letnia? Nie dziwię Ci się - po tych Waszych przejściach jesteś pewnie wyczerpana na maksa! Skoro podjęliście decyzję o drugim bobasie, to życzę Wam złotego strzału przy pierwszej próbie. Będziesz miała okazję do odpoczynku. Ja przed IVF tak się chwilami czułam, mimo iż lubię swoją pracę, że nie wytrzymam w niej ani dnia dłużej. Na drugi dzień szłam do niej i znów to samo - modlitwa o ciążę, o jakiekolwiek rozwiązanie, o cokolwiek, co by mi pozwoliło tak po ludzku odpocząć, nie myśleć, odciąć się od problemów i nie iść tam przez jakiś czas... Co do Twojego pytania o drugie dziecko... Ja odstawiłam tabletki jakiś czas temu. Narazie póki co zdaję się na "kalendarzyk małżeński", chyba podświadomie licząc na wpadkę. Zarzekałam się zaraz po porodzie, że nigdy w życiu, ale teraz mi przeszło. Po pierwsze dlatego, że już zapomniałam o porodzie, a ciążę wspominam z rozrzewnieniem i w ogóle czułam się wówczas jak ktoś wyjątkowy i chciałabym to przeżyć raz jeszcze, a po drugie - nie chciałabym, aby kiedyś Ania została sama. Pewnie, że różnie mogą się układać jej kontakty z rodzeństwem, ale jeżeli by były dobre, to na pewno byłoby jej w życiu łatwiej. A im szybciej tym lepiej - mniejsza różnica wieku to ponoć lepszy kontakt pomiędzy dzieciakami. Powstrzymuję się od ostatecznej decyzji, bo nie jestem do końca pewna czy damy radę finansowo, organizacyjnie (opieka nad 2 maluchów jak będziemy oboje w pracy) z drugiej strony człowiek robi się z czasem wygodny i jak jeszcze trochę pozwlekamy z decyzją, to potem sie pewnie nie zdecydujemy wcale. Do tabelki póki co się nie wpisuję - zrobię to jak zapadnie "decyzja ostateczna";) A jeszcze co do charakterku Ani -i ona zwykle jest grzeczna jak aniołek, ale czasami jak coś w nią wstąpi to czuję się jakby nam ktoś dziecko podmienił :P - patrzę wówczas na nią i zastanawiam się czy to jest to samo nasze małe słoneczko, które jeszcze niedawno tak grzecznie spało, jadło i uwielbiało się przytulać do mamusi;) Udanego urlopu jadira - sorrki, ale nie od razu załapałam z tą stronką i smsem. Zastanawiałam się czy przypadkiem na forum miałam Ci napisać jakiś adres... Nie załapałam;) Widzę, że masz nowego maila? Jakaś awaria z kompem Ci się przytrafiła? karolcia - Wytrzymasz ten ostatni tydzień;) Ja jak chodziłam do szkoły to lubiłam te dni pokonferencyjne, bo nie było lekcji, szybko się zwykle do domu wracało, albo się po prostu uciekało bez żadnych konsekwencji:P Fajnie było:P No u nas jeżeli chodzi o zarobki, to niestety ale to moja kasa stanowi podstawę budżetu domowego, przynajmniej narazie, więc nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie na jakimś stanowisku, gdzie zarabiałabym połowę tego co mam, albo mniej. Teraz u męża pojawiło się światełko w tunelu i szansa na większą kasę, fajnie by było jakby wypaliło. Ale jeszcze 4 lata i kończy się nam spłacanie kredytu - oj wtedy to poszalejemy finansowo:P:P:P Jak tam wakacyjne plany? Italia czy coś bardziej egzotycznego? Buziaki dla wszystkich!
  20. Witam całe zabiegane i zapracowane towarzystwo!:) mężatka- widzisz - jak nie było pracy to nie było, a jak masz to od razu dwie naraz;) aisza - pracusiu trzymam kciuki za te Twoje ostatnie egzaminy i za zasłużone wakacje. Nie wiem jak Ty znajdujesz na wszystko czas. Ja nie mam w ogóle na nic czasu. Wiem, wiem już to kiedyś przerabiałyśmy i omega (czesc) nas wówczas nieźle zjechała:P za narzekania na brak czasu przy pampersach, deserkach słoiczkowych, pralkach automatycznych i innych bajerach powinnyśmy mieć go pod dostatkiem:P Ale ja jestem chyba mało zorganizowana :P Surfitka - spóźniony urodzinowy BUZIACZEk dla Ninki! Mam nadzieję, że imprezka będzie udana, a mała dama zadowolona z prezentów i torta;) I dużo zdrowia dla męża, mam nadzieję, że to nic poważnego. Telesforka - a tak by się wydawało, że to tylko w Polsce prawo i jego przedstawiciele działają jak działają:O Ech szkoda słów! 35 tydzień!!! Boże - czyjaś ciąża leci zdecydowanie szybciej od własnej;) Jak to nie będziesz miała się komu pochwalić Amelką? Każdy topikowy maluch jest tutaj oczekiwany i witany z wielką radością. Na pewno wszystkie baby:P czytają tylko pisać im się nie chce, ale po narodzinach Amelki na pewno wszystkie stawią się w komplecie;) Justyna - podziwiam za odwagę. Ja to boidupa jestem i bez żadnych konkretnych planów co do przyszłej pracy i takich tam podstawowych organizacyjnych spraw to bym pewnie tyłka nie ruszyła w nowe miejsce. Zmykam trochę chatę posprzątać póki młoda śpi, bo chyba nasze dziecko wzięło przykład z topikowej koleżanki (Marcelinka ) i jak nie chcę wziąć jej po dobroci na ręce (a jak mam jakąś robotę, to nie chcę po dobroci:P ) to staje za mną, łapie się moich spodni i tak się tuli. Nie idzie ani kroku w ten sposób zrobić. Zaczyna się już ładnie bawić się lalkami - nie jest to już takie zwykłe przestawianie z kąta w kąt, ale przytula je, karmi, kładzie spać, pokazuje jak płaczą (i wtedy oboje z mężem musimy je całować i tulić:P) i jak tańczą. Komicznie to wygląda:D jak taki mały bąbel z poważną miną udaje jak lala płacze jak wypadnie z wózka:D Postaram się jeszcze odezwać
  21. Dobry Wieczór:) Tryni - Ja przyłączam się do życzeń Karolci - oby pierwsze podejście było tym ostatnim. Ale oczywiście życzę Ci zakwalifikowania do programu - ot tak dla poprawy samopoczucia. Człowiek pewniej się czuje, jak wie, że ma coś w zanadrzu;) No i powodzenia w odchudzaniu. Ja nie mam za grosz silnej woli i pewnie z tego powodu do końca życia będę wyglądać jak słoń :P po tych wszystkich przeszłościowych "kuracjach". No chyba, że dostanę jakiegoś kopa i się zmobilizuję do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. karolcia - a Tobie zazdroszczę tych wakacji! Z tego powodu rozważałam dawno temu zawód związany z oświatą. Ale kwestia finansowa (człowiek chytry na kasę:P) wzięła górę nad przyjemnościami;) Twojego endo nie komentuję. Szkoda że nie za trzy lata, albo nie za pięć ... :O A u nas jakaś masakra się zaczyna. Z małą Anią tj. zaraz po urodzeniu nie było tyle problemów z usypianiem, jakie mamy teraz. Ryk, łzy jak grochy i krzyki - i tak przez godzinę albo dwie! Nie da się położyć w łóżeczku, choć wcześniej w nim zasypiała - teraz chce do nas. Kręci się, wierci - nie wiem o co biega. A śpiąca jest, bo trze oczy i ziewa. Śpię po 4-5 godzin na dobę... W dzień nie odstępuje mnie na krok - chociaż wcześniej sama się potrafiła ładnie bawić. Nie wiem skąd takie zmiany... Ech ale już nie narzekam - i tak jest najcudowniejszym bąblem na świecie! ;) Buziaki dla wszystkich!
  22. Dobry wieczór! karolcia - w taką pogodę jaka ostatnio panowała, to i człowiek, który żadnych problemów nie ma, depresji może się nabawić;) Ale cieszę się, że Ci humor wraca;) A propos żłobków to ja też nie jestem za. A jeszcze naoglądałam się ostatnio na TVN jak jedna babka w żłobku dzieci traktowała i nie ma mowy, żebym oddała Anię do tej placówki przynajmniej nie do momntu aż zacznie mówić i będzie mi mogła ewentualnie sama naskarżyć:P, że ktoś jej robi krzywdę:) pazia - a propos latania z krzesełkiem - nasze dziecko ma takie krzesełko, co do którego jak sobie przypomni że istnieje, wówczas trzeba prowadzić i Anię i krzesełko - bo tacha je przed sobą i nie pozwala sobie odebrać, a z chodzeniem póki co nie bardzo, więc tak to wygląda że najpierw widać krzesło, potem Anię jeszcze zwykle z jakimś miśkiem pod pachą, a potem dopiero kogoś kto całe to towarzystwo niesie:P Uciekam spać! Papa!
  23. Hejka! lukasiatko - a więc gratulacje! i mam nadzieję, że Twoja obecność na naszym topiku nie zakończy się wraz ze zrobieniem dzisiejszego testu;) I nie bój się - przekonasz się z perspektywy czasu będziesz wspominała ciążę jako najwspanialszy okres w Twoim życiu :)Sama się przekonasz:)
  24. Cześć:) Ja w zasadzie zawsze chętna do pisania, ale chciałabym i również poczytać coś więcej niż zdawkowe pytania w stylu "co tam u Was?", albo "piszczie coś":P:P:P Tryni - a więc coś ruszyło - Boże jak się cieszę, żeście się wreszcie zdecydowali. Zaciskam kciuki i modlę się o to, abyście wkrótce mogli cieszyć się takim małym bąblem jak nasza córcia! Życzę Wam, aby magia topiku powróciła i aby Wasze pierwsze podejście (fakt - tak jak u nas, jak u malolepszej i jak u telesforki bo i u niej spotkanie z córcią zbliża się wielkimi krokami) było tym ostatnim. A co oznacza promocja in vitro do skutku? Czy w razie (tfu, tfu, tfu, tfu, tfu, tfu!) niepowodzenia para nie musi płacić za kolejne podejścia? W razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości - pisz śmiało - tutaj albo smsa - możesz na mnie liczyć!:) Pisz na bieżąco. lukasiatko - temperatura rzeczywiście podwyższona, aczkolwiek temperatura ciała to tak naprawdę indywidualna sprawa każdego organizmu i aby tak rzetelnie stwierdzić czy się nie obniżyła trzeba by ją mierzyć od owulacji i obserwować czy się zmienia i w którą stronę. Bardziej wiarygodna jest temperatura mierzona w pochwie zaraz po przebudzeniu. Życzę jutro wspaniałych dwóch krech na teście. A u nas w końcu się ustabilizowało - przechodziliśmy pewne perturbacje i małe problemy finansowe (nie chcę tutaj o tym pisać ze szczegółami) - teraz zaczyna się wszystko powoli stabilizować i uspokajać i miejmy nadzieję, że wreszcie zaczniemy żyć jak normalni ludzie - bez żadnych problemów, stresu - po prostu tak...normalnie:) Ania jest cudna - tylko uparta strasznie się zrobiła - pokazuje już swój charakterek: "tutaj będę spała, a tutaj nie", "to zjem, a tym nakarmię pieska", "przestanę się drzeć, jak pozwolicie mi poprowadzić w sklepie wózek z zakupami" itp, itd...:P:P:P Ale jest przekochana! jadirka a Tobie w końcu odpiszę na NK - jak dzisiaj nie dam rady, to jutro na pewno - mam wolne, więc całe przedpołudnie należy do mnie;) Buziaki i pozdrowionka dla wszystkich podczytujących, a niepiszących!:P
  25. Heja! Surfitka - nie boję się puszczać Ani na trawę, bo to nasz ogród, nasza trawa i nie ma na niej kamieni, ani szkieł, ani innych tego typu zagrożeń. Pomijam tutaj mrówki bo tych to jest od zarąbania, ale w innych okolicach ogrodu, więc póki co spokojnie;) Zresztą Ania boi się wszelkiej maści "robali" - nawet małych muszek. Nie wiem dlaczego, ale drze się i natychmiast ucieka:P Mamy za to na ogrodzie stokrotki i niezapominajki, które nasze dziecko uwielbia i namiętnie zrywa garściami. A potem je rozdaje z dzikimi okrzykami temu, kto się jej akurat nawinie pod rękę:P moniś - a nasze dziecko załatwia się do nocnika bez problemu i nawet się nie buntuje, chociaż pewnie póki co nie rozumie o co w tym chodzi, że wszyscy się tak cieszą jak z niego schodzi;) Sęk w tym, że wysadza ją głównie babcia jak jest pod ręką (w ramach oswojenia z tematem), a ja (no pewnie będę tego potem żałowała) nie mam na to tyle czasu ile ma babcia i zwykle nie udaje mi się złapać niczego. Ale w sumie mamy jeszcze na to czas. Jagoda - co do dzieci i ich dzieciństwa, ja jestem też za tym, żeby dzieci były dziećmi jak najdłużej. Chociaż każdy chce, aby jego własnemu dziecku było jak najlepiej i żeby dużo w życiu osiągnęło. Jakiś czas temu uważałam podobnie, ale teraz analizując przykład mojego kolegi, który był takim właśnie "genialnym dzieckiem" i obserwując jak mu się obecnie życie układa - mam mieszane uczucia...
×