Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. egz30 - czy Ty masz na bieżąco badany poziom LH? Czy tylko czekasz na @? Pytam, bo mi się też spóźniała @ przy wyciszaczach - jakieś 3 albo 4 dni. Ale dodatkowo również miałam badany poziom LH - kiedy jest za wysoki to nie ma sensu rozpoczynać stymulację, bo i tak są wówczas nikłe szanse na powodzenie. Samym opóźnieniem @ się nie przejmuj - to normalne, ale zwróć uwagę raczej na to, abyś miała przeprowadzone to badanie LH - nawet codziennie, aż poziom będzie na tyle niski, że będzie można zaczynać stymulację o ile dobrze pamiętam powinien być niższy niż 5mlU/ml. Myślę, że Twój profesor o tym pamięta, ale piszę o tym tak na wszelki wypadek. Początek wyciszania nie powinien być określany w taki sposób: "jak nie dzisiaj, to za tydzień", albo że "jeżeli z jakichś specjalnych powodów chcesz mieć stymulację szybciej, to nie może Ci zabronić"... Początku stymulacji nie określa "koniec @" ale tylko i wyłącznie spadek LH. Miałam się nie wtrącać i nie mam prawa podważać kompetencji profesora, ale do licha krew się we mnie burzy jak takie coś czytam! Badania, badania i jeszcze raz badania - to jest Twoje zdrowie, Twoje niemałe pieniążki, Wasze (Twoje i męża) nerwy i nieprzespane noce... Podczytuję inne topiki i widzę, że tylko nieliczne kliniki przeprowadzają całą procedurę tak jak powinna wyglądać. Nie jestem ekspertem w kwestii in vitro, ale przed naszym programem przebrnęłam przez milion stron w necie i cisnęłam do muru naszego gina ile się dało. Starał się nam tłumaczyć co z czego i dlaczego wynika - stąd wiem że w programie in vitro postępowanie ot tak "na oko" - tydzień w tą czy w tamtą - to najgorszy z możliwych sposobów. Sorrki za wtrącanie się - trzymam za Was wszystkie, (tzn. wszystkich - georgio ) kciuki:)
  2. hejka! U nas również ostatnie 2 dni to zimnica, że aż trzeszczy! -20°C brrr! Siedzimy więc po całych dniach w domu i mała ogląda póki co świat wyłącznie zza okiennej szyby. I mam z niej ubaw, bo zaczyna dostrzegać spacerujących pod oknami ludzi, jak również przejeżdżające auta - wyciąga wskazujący paluszek i krzyczy oooooo! i tuuuuu! i dostrzega to wszystko naprawdę z daleka. Nie wiem czy kojarzy to co mówi z daną sytuacją, ale wygląda to tak jakby kojarzyła. Mamy szeroki parapet, więc pościeliłam jej tam poduszkę i tak sobie obserwujemy otoczenie chociaż w ten sposób. Acha - no i już pięknie sama siada - teraz zatem siedzenie wzięło górę nad pełzaniem i najchętniej robiła by wszystko w pozycji siedzącej - może się tak sama bawić nawet przez godzinę, poza tym je siedząc na podłodze (na krzesełku też, ale jakoś mniej chętnie ) i zasypia również na siedząco:D Leżenie to kara najgorsza z możliwych:D A co do tańców, to "tańczy" również na siedząco do "siała baba mak" i jeszcze przy tym klaszcze, co oznacza, że następnym przebojem ma być "kosi łapci", a pod koniec tego "utworu" zaczyna mieszać paluszkiem i pokazuje jak sroczka kaszkę warzyła. Z tym, że u niej ta sroczka warz i warzy- nie pozwala sobie dotknąć wówczas rączki i pokazać co dalej, tylko miesza paluszkiem w zaciśniętej piąstce:D Justyna - nie wiem, ale może warto by było im się tam w tym szpitalu jakoś przypomnieć telefonicznie chociaż? Nie dało by się tak zrobić? Takie czekanie rodzi tylko mieszane uczucia i niepotrzebne nerwy:O Uciekam, bo muszę jeszcze memu chłopu podwinąć troszkę spodnie. Jakieś niewymiarowe portki szyją, albo mój chłop niewymiarowy:P, albo nie wiem - jak dopasuje w pasie to reszta albo za krótka, albo za długa. Tym razem za długa - już poobcinałam i leżą od tygodnia, bo nie mam weny twórczej, aby się do nich dobrać:P Buziaki!
  3. o rany przecież ja za chwilę skończę 33 lata a nie 32. Zmęczona jestem dzisiaj i śpiąca i głodna - sorrki za błędy!:P:P:P Idę chyba zaraz spać:P
  4. miało być "dla jego uśmiechu" chińszczyzna mi jakaś wyszła:P
  5. cześć babole! Malolepsza - superancka ta Twoja Gwiazda! :D I masz rację dla takich kilku chwil z własnym dzieckiem, ale jego uśmiechu warto żyć:) Surfitka - czytam to co piszesz i przypomina mi się co pisałaś na temat pracy i zarobków będąc za oceanem. Ja bym chyba miała mieszane uczucia i nie wiem czy nie rozważałabym powrotu tam... Robiłaś to co lubiłaś, Twój M. chyba też nie musiał zapierniczać po całych dniach i miał więcej czasu na własne przyjemności, wypady na ryby itp... No i życie wbrew pozorom nie było chyba bardziej skomplikowane niż jest tutaj. Polska to dziwny kraj. Sama czekałam blisko 4 lata na to, aż miałam możliwość pracy w wyuczonym zawodzie i mogłam robić to co lubię i co sprawia mi przyjemność. Wcześniej pracowałam w branży, której nie znosiłam, za kasę do której wstyd się było przyznać. Ale chciałam założyć własną rodzinę, więc nie bardzo miałam wyjście. Nie chciałam uzależniać się od faceta. Teraz ja narzekać nie mogę, za to praca mojego M. nie jest szczytem jego marzeń. Ale coś kosztem czegoś. Przynajmniej ma dużo czasu dla Ani i obserwuję, że dzięki temu nawiązuje się między nimi specyficzna nić porozumienia, a mała jest cała w skowronkach, kiedy tylko znajdzie się on w jej polu widzenia. Nasz rejon jest katastrofalny jeżeli chodzi o możliwości zatrudnieniowo-zarobkowe, a do tego jeszcze ogólnoświatowy kryzys i póki co trzeba się cieszyć z tego co jest. Nie wyjadę do innego miasta, bo nie chcę zaczynać wszystkiego od zera, nie chcę pakować się w kredyt mieszkaniowy, który będę spłacała do końca życia. Skórka nie warta wyprawki! Póki co i tak jesteśmy w sytuacji jakbyśmy zaczynali wszystko od zera. Dotychczas cała kasa szła najpierw na mieszkanie, potem na leczenie i w końcu na IVF i teraz za chwilę skończę 32 lata i czuję się tak jakbym startowała dopiero w samodzielne dorosłe życie i dopiero zaczynała się dorabiać...:O Justyna - tak że kobieto przemyśl swoją opcję powrotu tutaj;):P Chociaż przynajmniej w porównaniu do tamtejszej służby zdrowia nasza chyba jest na nieco wyższym poziomie, chociaż wszyscy narzekamy na nią ile wlezie;) Uciekam na kolację! papa
  6. Justyna - trzymaj się i uwierz w to, że będzie dobrze. Musi! Błahych przyczyn powstania guzka może być mnóstwo, niekoniecznie jest to zaraz to najgorsze!
  7. Jagoda - a ja uwielbiam frytki, ale się hamuję z robieniem i jedzeniem ich, bo przecież muszę w końcu jakoś dojść do normalności jeżeli chodzi o wygląd;) Też już w sumie dawno ich nie jadłam. Chyba jakoś tak przed ciążą... A co do karmienia Ani - to ho, ho - nasze dziecko je każdy posiłek w innej pozie:P Późnowieczorne i poranne mleczko - na leżąco, bo przy nich się wycisza i wieczorem usypia, a rano - dosypia. Śniadanie i kolację (kaszkę) na półsiedząco - na leżaczku, bo wcina je sama. Ma butelkę jedną z uchwytami do trzymania i 2 karmienia mam z głowy bo wcina sama do samego dna. Wiem, że powinno się kaszkę dawać już łyżeczką, ale nasza panna się buntuje i łyżeczką zjada jakieś 50ml i już więcej nie chce. Chce po godzinie znowu troszkę i potem znowu po godzinie i tak w kółko by jadła po parę łyżeczek. A tak dam jej flachę i sama ładuje całą porcję i potem mam spokój 4-5 godzin. No a obiad je na siedząco jak Pan Bóg przykazał łyżeczką, ale mówię - jak wyczuje coś niezmielonego i nie jest to ryż to dmucha tym pod ciśnieniem gdzie popadnie. Nawet ułamkiem listka pietruszki, który jest mniejszy od ryżu:P Za to w deserkach mogą być wiórki jabłuszka, albo kawałeczk nierozciapkanego banana, albo jakiś inny kawałeczek innego owoca - zje wszystko - deserki może jeść w dowolnej pozie i w każdej ilości - uwielbia owoce, jogurciki itp. Surfitka - Ninka też rośnie - tylko teraz troszkę wolniej jeżeli chodzi o wzrost, za to pewnie szybciej jeżeli chodzi i wszystkie inne dziedziny:) Każdej mamie wydaje się, że rosną inne dzieci, a jej własne nie. Nasze słoneczko cały czas wydaje mi się być takim naszym małym bączkiem, a to, jak urosła spostrzegłam dopiero niedawno jak uświadomiłam sobie, że właśnie jakiś czas temu przerosła już ona przewijak...;)
  8. no ładnie, ładnie;) No ale w sumie mi już też minęła poporodowa trauma i nawet chciałabym 2 dzidziusia. Ale póki co nie będę Wam (ryba i surfitka) wchodzić w paradę - piszę się dopiero na brzuchal którejś z Was;) Niech się w pracy u mojego M. jakoś bardziej ustabilizuje:)
  9. Cześć! No co jest babole kochane? "Pojawiam się i znikam"?:P Pokazały się po razie i chodu z powrotem w krzaki:P Justyna - słuchałam co się działo na lotniskach w UK i zastanawiam się czy aura pozwoliła Ci wylecieć z tego kraju. Ale skoro nie piszesz, że z podróży nici, to pewnie jesteś już w Polsce;) Jagoda - łojejuś, jakie Michaś ma loki!!! że ja wcześniej nie zajrzałam na maila!:D Ale fajne!:D A z tymi dwoma zębolami komponują się znakomicie:D U nas nadal zębów brak. W związku z tym wszystko co nie jest w zupie przemielone na miazgę (toleruje tylko ryż) ląduje ostatnio zwykle ("pod ciśnieniem") na krzesełku, wózku, albo na mnie. Nawet nie ma czego zbierać. Uparła się młoda, że nawet nie spróbuje i z miejsca pluje albo kicha na zawołanie:P Z rzeczy większych od ryżu uznaje jedynie chrupki kukurydziane i biszkopty;) ryba - a Ty zdaje się miałaś być od poniedziałku w pracy, w związku z czym Twoja twórczość na kafe miała przybrać na sile. Dzisiaj dzięki Bogu mamy już wtorek:P Co się z Wami wszystkimi dzieje? Buziaki!
  10. Heja! Ale u nas boska zima! Szkoda, że Ania maleńka - nie wyciągałam jej w taki mróz na dwór i nie będzie miała fotek. Ale M. właśnie (o tej porze!) poleciał trzaskać nocne zdjecia - okolica wygląda jak z bajki o Królowej Śniegu!:) Aisza - kurcze to się Bartuś nacierpiał pewnie:( Ale pewnie jeszcze bardziej się przestraszył. Dobrze, że nie porobiły się pęcherze, to i pewnie żadne ślady po tym nie pozostaną. Mam nadzieję, że kolos poszedl jak po maśle. No i że egzamin pójdzie Ci równie dobrze:) ryba - niezbadane są wyroki boskie, jak się ma konszachty z niebem;) to i pomoże ono w uniknięciu imprezy u teściowej:P justynka - no dieta dietą, ćwiczenia ćwiczeniami:P Ale przy takiej diecie to na efekty się długo czeka, a sama wiesz, że jak baba sobie coś umyśli, to chce efekt mieć natychmiast:P jagoda - co do osiągnięć Ani, to jak czytam na majówkach co wyprawiają już majowe dzieciaki to sama mam wrażenie, że nasze dziecko jakieś leniuszkowate:P No jakoś ciężko mi uwierzyć, ale dziewczyny piszą, że ich dzieciaki już się same do stawania rwą i już stają w łóżeczkach, a nasza gwiazda co najwyżej w łóżeczku poodwiązuje tasiemki od ochraniacza i popodnosi go całkiem do góry, a w najlepszym wypadku obkręci się na brzuch, a następnie głową w nogi i chowa się pod kołderkę:P Chyba że się zablokuje w poprzek łóżeczka, to wtedy trzeba jej pomóc wrócić do odpowiedniej pozycji - w którąkolwiek ze stron:P Do wstawania jej jeszcze ho, ho, ho! Nawet jak ją próbuje postawić podtrzymując, to chwilę "bada grunt" i bach na kolana i na brzuch i w długą do przodu! buziaki dla wszystkich! (mąż wrócił z fotkami!:) )
  11. czesć! A U nas dzisiaj zima pełną gębą. Ja do domu po południu jeszcze wróciłam, ale M. to nie wiem jak się przebije przez zaspy i koleiny. Niby parę tylko kilometrów, a normalnie jakbyśmy w XVIII wieku żyli. Nieodśnieżone, nieposypane i koleiny jak na polu po przejeździe traktora w deszczowy dzień:O A droga niby o międzynarodowym charakterze:O Tak więc siedzimy z Anią dzisiaj w domu. Młoda nauczyła się ściągać czapki z głów innym osobom i kto nas przyjdzie musi doświadczyć tej wątpliwej przyjemności. Wątpliwej, ponieważ nasze dziecko z przejęcia szarpie nakrycie głowy razem z włosami właściciela i szarpie, aż nie osiągnie swego:P Zamówiliśmy jej na allegro jej ukochane Teletubisie - jak przyszły i zobaczyła je siedzące w rządku na stole to aż wrzeszczała i piszczała z radości:D Nie wiem co, poza jaskrawymi kolorami, pociąga dzieciaki w tych stworkach. betty - a czemu Ty tak długo musisz czekać na papiery z zakładu (a tym samym na kasę z pośredniaka)? Przecież chyba mają obowiązek wystawić Ci wszystko w ciągu 7 dni... Potem pewnie będą Ci kazali podpisywać wszystko ze wstecznymi datami, żeby się zgadzało i żeby nie podpaść:O A jak u Was przedstawia się sprawa żłobka i przedszkola? Nie można by gdzieś dziewczyn upchać? No i przy niskich dochodach rodziców zawsze jest szansa na jakieś dofinansowanie - przynajmniej w niektórych gminach. Z tym, że u nas na przykład ani na żłobek ani na przedszkole nie ma szans - brak miejsc:( No i niby to państwowa placówka a 300zł/miesiąc płacić trzeba. surfitka - no właśnie malolepsza miała mi zdać relację co do skuteczności meridii i zamilkła. A ja póki co szukam właśnie jakiegoś "złotego środka" na odchudzanie. Wiem, wiem - systematyczne ćwiczenia, mniej żarcia:P no ale ja chcę jakoś szybciej widoczny efekt osiągnąć. Najlepiej przed wiosną i przed założeniem cieńszych ciuchów. Co do jeździków i autek wszystko przed naszą małą. Póki co dziedziczy wszystko po swoim kuzynku, a chłopak wiadomo lalkami się raczej nie bawi. Chociaż ma taką jedną jeszcze moją i zawsze się cieszy, że czeka ona na niego jak przychodzi do mojej mamy;) Telesforka - widzę, że zaczyna się obstawianie;) To ja też obstawiam dziewczynkę - po pierwsze bardziej mi do Ciebie pasuje (ale to może być tak samo jak u surfitki, do której bardziej pasował mi chłopak:P a jeszcze jak dzidziuś został Kubusiem, to już był prawie pewniak, że będzie chłopak:P A wyszła słodzinka Ninka:)) Omega a Ty masz na pewno dobry numer do malolepszej? Już dawno bo dawno ale pamiętam, że zmieniała i nam rozsyłała... Tak czy inaczej manto jej się należy, zwłaszcza, że na naszej klasie melduje się z Marcelą co jakiś czas. Rybka - Oluś się dopiero rozkręca:D Ja widzę teraz dopiero po moim chrześniaku ile energii jest w stanie skompensować w sobie 1,5 roczne dziecko:D Pozdrowienia i buziaki dla wszystkich!
  12. O Boże! - "wytłóumaczyć" :O Miało być wytłumaczyć! Przecież wiem jak to się pisze!:P:P:P
  13. surfitka - życzę Wam wielu kolejnych, wspaniałych, wspólnych rocznic!:) o rany, to miałyście troszkę przejść z Ninką. Dobrze, że już doszła do siebie. Szkoda mi takich maluszków jak chorują. Nawet nie można im wytłóumaczyć dlaczego tak cierpią i że to przemija. Dla nich liczy się tylko to, że w danej chwili jest im źle i że coś boli - a rodziców przy okazji boli znacznie bardziej, że nie mogą pomóc:( U nas zębów nadal nie widać. Póki co się tym nie przejmują, bo mi wyszły dopiero pod koniec 11 miesiąca i potem długo nie wypadały - wszystkie dzieciaki w mojej klasie już miały prawie cały nowy "komplet" a mi dopiero wtedy zaczęły wylatywać:P Co do nocnika to ja sobie obiecałam, że zaczniemy się oswajać wcześniej, przynajmniej wizualnie, ale nasze dziecko uznało nocnik za kolejną zabawkę. Siedzieć na nim nie chce (póki co w ciuchach:P) i natychmiast zaczyna się niemiłosierny ryk - nie wiem czy dlatego, że jak ma go pod sobą to go nie widzi, czy się go boi, czy co... Ale jeżeli chodzi o zabawę nim, to jak najbardziej. Ostatnio wlazła nam pod huśtawkę, gdzie ów nocnik rezydował i wpakowała do niego po kolei 3 piłeczki od innej zabawki i obie skarpetki, które wcześniej udało jej się ściągnąć. Ale ponieważ nie korzystała z niego jeszcze w wiadomy sposób, więc pozwalam jej czasem coś tam wrzucić, a potem wyciągnąć - niech się oswaja, że to nie gryzie:P A co do nauki, to ja właśnie jestem na bieżąco jeżeli chodzi o gimnazjum:P Nie będę tutaj pisać o szczegółach, ale już mi się bryły i geometria śnią po nocach. Natomiast jeżeli chodzi o poszerzanie wiedzy własnej, to jestem leń śmierdzący i normalnie mi się nie chce. I nie wiem co by mnie mogło do tego zmobilizować. Awans i większa kasa mi nie grożą, choćbyn skończyła jeszcze 5 fakultetów, chyba że zmieniłabym firmę. A ponieważ mi praca w mojej obecnej absolutnie odpowiada, więc tak to się wszystko razem przekłada na moje chęci do zdobywania nowych kwalifikacji zawodowych:P aisza - no i faktycznie - trzymam kciuki za Twój exam na prawko. W końcu ludzie to jakoś zdają, to i Tobie się w końcu uda - zdolna kobita z Ciebie, więc nie pozwól się zjeść nerwom i idź na całość!:P Wiem, że 15 lat po zdobyciu prawka fajnie się tak pisze, zwłaszcza, że sama wsiadłam i wysiadłam z ówczesnego "malucha" ledwie żywa, ale wiem, że to nie popłaca, bo człowiek działa jak w transie i zamiast myśleć robi wszystko mechanicznie, jakby to jego samego nie dotyczyło. Potem życie i tak weryfikuje te umiejętności, bo 20 albo 30 godzin jazdy to nic, no ale swoje trzeba przejść niestety. Uciekam uspać naszą gwiazdę! Ostatnio jej się poprzestawiało i czeka z zasypianiem aż tata wróci z 2 zmiany do domu:P
  14. czołem babole moje kochane!:) Długo mnie tu nie było, nie mam wytłumaczenia ponad to, że po pracy jak najwięcej czasu staram się spędzać z naszym króliczkiem kochanym, a ponieważ "króliczek" chodzi spać teraz o bardzo późnej porze (coś jej się pokićkało), więc bawimy się do upadłego;) Nasza młoda od 2 dni zwija po pokoju na brzuszku tj. rączki w przód, reszta za nimi i heja naprzód:D Raczkowanie to to nie jest, bo wprawdzie wie, że nóżki trzeba wciągnąć pod siebie, a tyłek do góry, ale co potem to już nie ma bladego pojęcia i zaczyna się wrzask. Umie się sama ładnie bawić i jest po uszy zakochana w Teletubisiach - to jest jedna bajka, jaką pozwalam jej oglądać i wówczas nasza córa siedzi przed TV ze smokiem w dziobku, ze swoją ukochaną maskotką pod pachą i patrzy na te stwory jak zaczarowana:D Przez te pół godziny uśmiech nie schodzi jej z buziaka:D Często patrzę na nią i dziękuję Bogu, że ona jest. Nie chcę myśleć co by było jakby się wtedy nie udało:( Słoneczko nasze kochane. Co do nas, to jutro do pracy już nie idziemy, na Sylwestra w tym roku z przyczyn osobistych też nie - będziemy świętować w domu. Dla nas był to szczęśliwy rok. Zawsze chciało mi się płakać w Sylwestra, że mijają kolejne lata a my nadal tylko we dwoje, ale teraz poza jednym smutnym wydarzeniem w rodzinie mogę powiedzieć, że w tym roku wreszcie szczęście się do nas uśmiechnęło. Jagoda - zdrówka dla Ciebie i Michasia!:) a widzisz i tutaj ja, zagorzała przeciwniczka wszelkich zalecanych a nieobowiązkowych szczepień utwierdzam się w przekonaniu, że postąpiłam słusznie serwując młodej tylko to co konieczne i wypróbowane na pokoleniach czyli na mnie również:P To już któryś przypadek rotawirusa w tym roku wśród moich "zaszczepionych" znajomych. Czyli to chyba prawda, że odmian jest tyle, i szybkość mutowania tak wielka, że jedna szczepionka nie jest absolutnie w stanie zabezpieczyć malucha przed zakażeniem, a tylko nabija kabzę jakigoś farmaceutycznego koncernu, zwłaszcza, że rotawirusy to jak katar - kichnie się i już sprawa załatwiona wirus trafia "do celu":P Pytanie za 100 punktów do tych które stosowały azalię po ciąży - po jakim czasie od odstawienia dostałyście @? Fasolka - Ty chyba to brałaś, Surfitka też, ale u Ciebie @ to jeszcze kwestia sprzyjających hormonów... Ja odstawiłam tabletki 2,5 tygodnia temu, bo chcę z powrotem wyregulować sobie cykl, młodej nie karmię piersią gdzieś już od października a @ nadal niet. Nie będę schizować, bo nie spóźniłam się z ani jedną tabletką, na test szkoda kasy, bo już mam za to jakąś zabawkę dla córci, ale się mi to zaczyna nie podobać:P Nie wiem czy jutro zajrzę - jeżeli nie życzę Wam spełnienia marzeń i dużo szczęścia w nadchodzącym Nowym roku! Buziaczki!
  15. czołem babole moje kochane!:) Długo mnie tu nie było, nie mam wytłumaczenia ponad to, że po pracy jak najwięcej czasu staram się spędzać z naszym króliczkiem kochanym, a ponieważ "króliczek" chodzi spać teraz o bardzo późnej porze (coś jej się pokićkało), więc bawimy się do upadłego;) Nasza młoda od 2 dni zwija po pokoju na brzuszku tj. rączki w przód, reszta za nimi i heja naprzód:D Raczkowanie to to nie jest, bo wprawdzie wie, że nóżki trzeba wciągnąć pod siebie, a tyłek do góry, ale co potem to już nie ma bladego pojęcia i zaczyna się wrzask. Umie się sama ładnie bawić i jest po uszy zakochana w Teletubisiach - to jest jedna bajka, jaką pozwalam jej oglądać i wówczas nasza córa siedzi przed TV ze smokiem w dziobku, ze swoją ukochaną maskotką pod pachą i patrzy na te stwory jak zaczarowana:D Przez te pół godziny uśmiech nie schodzi jej z buziaka:D Często patrzę na nią i dziękuję Bogu, że ona jest. Nie chcę myśleć co by było jakby się wtedy nie udało:( Słoneczko nasze kochane. Co do nas, to jutro do pracy już nie idziemy, na Sylwestra w tym roku z przyczyn osobistych też nie - będziemy świętować w domu. Dla nas był to szczęśliwy rok. Zawsze chciało mi się płakać w Sylwestra, że mijają kolejne lata a my nadal tylko we dwoje, ale teraz poza jednym smutnym wydarzeniem w rodzinie mogę powiedzieć, że w tym roku wreszcie szczęście się do nas uśmiechnęło. Jagoda - zdrówka dla Ciebie i Michasia!:) a widzisz i tutaj ja, zagorzała przeciwniczka wszelkich zalecanych a nieobowiązkowych szczepień utwierdzam się w przekonaniu, że postąpiłam słusznie serwując młodej tylko to co konieczne i wypróbowane na pokoleniach czyli na mnie również:P To już któryś przypadek rotawirusa w tym roku wśród moich "zaszczepionych" znajomych. Czyli to chyba prawda, że odmian jest tyle, i szybkość mutowania tak wielka, że jedna szczepionka nie jest absolutnie w stanie zabezpieczyć malucha przed zakażeniem, a tylko nabija kabzę jakigoś farmaceutycznego koncernu, zwłaszcza, że rotawirusy to jak katar - kichnie się i już sprawa załatwiona wirus trafia "do celu":P Pytanie za 100 punktów do tych które stosowały azalię po ciąży - po jakim czasie od odstawienia dostałyście @? Fasolka - Ty chyba to brałaś, Surfitka też, ale u Ciebie @ to jeszcze kwestia sprzyjających hormonów... Ja odstawiłam tabletki 2,5 tygodnia temu, bo chcę z powrotem wyregulować sobie cykl, młodej nie karmię piersią gdzieś już od października a @ nadal niet. Nie będę schizować, bo nie spóźniłam się z ani jedną tabletką, na test szkoda kasy, bo już mam za to jakąś zabawkę dla córci, ale się mi to zaczyna nie podobać:P Nie wiem czy jutro zajrzę - jeżeli nie życzę Wam spełnienia marzeń i dużo szczęścia w nadchodzącym Nowym roku! Buziaczki!
  16. Niechaj magiczna noc Wigilijnego Wieczoru Przyniesie Wam wszystkim spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, A Nowy Rok 2010 obdaruje pomyślnością i szczęściem. Życzę Wam wszystkim Najwspanialszych Świąt Bożego Narodzenia i Niech spełniają się wszystkie Wasze marzenia:)
  17. Surfitka - wszystkiego naj, najlepszego w dniu urodzin! _█████____████ ____████__████_███ ___███____████__███ ___███_███___██__██ ____███__███████___███ _____███_████████_████ __███_██_███████__████ ___███_____████__████ ____██████_____█████ _____███████__█████ ________████ _██ ҈҈_________▌▌_ ҈҈________▌▌_ ҈҈▌ _____▌▌ ҈҈▌▌____ ▌▌ ҈҈▌▌▌▌___▌▌ ҈҈▌▌▌▌▌▌__▌_______▌▌ ҈҈_▌▌▌║║▌▌▌______▌▌ ҈҈__▌▌__║║║▌____▌║▌ ҈҈___▌▌║__║▌___▌║_▌ ҈҈▌____▌║║_║▌_▌║║_▌ ҈҈▌▌ _____▌▌_║▌║║_▌▌ ҈҈▌▌▌▌▌▌▌__▌_▌║║_▌▌ ҈҈▌▌▌▌║║▌▌▌_▌▌║_ ▌▌ ҈҈_▌▌▌║__▌▌▌_▌▌_▌▌ ҈҈___▌▌║║__▌▌▌_▌▌ ҈҈_____ ▌▌▌▌▌▌_▌
  18. Surfitka - na pół etatu nie opłaca mi się zrywać rano. Taką możliwość miałam, ale jak mam "dziadować" z powodów finansowych, to taka opcja nie wchodzi w grę. A nie chcę też żeby mąż pracował po całych dniach aby utrzymać rodzinę i żeby bywał jedynie gościem w domu. Ile by go mała na oczy widziała i kiedy? A tak przynajmniej obserwuję, że nawiązała się między nimi jakaś więź i uważam (no pomimo moich niespełnionych marzeń o leniuchowaniu:P:P:P), że takie rozwiązanie jak w tej chwili, ze zdroworozsądkowego punktu widzenia, jest idealne:)
  19. heja! melduję że żyję, ale czasu nie mam na nic. Wracam z pracy - trzeba nakarmić małą, kładę ją spać - wówczas biegusiem obiad, potem obiad na drugi dzień dla nas i dla małej. Potem niuniek się budzi, to chociaż ze 2-3 godziny dziennie chciałabym jej poświęcić, potem baja, kąpiel, jedzonko, i lulu (mała). Dopiero mi usnął bączek:) W międzyczasie zaglądam, ale tylko z doskoku. Podziwiam Aiszę, za te wszystkie zajęcia dodatkowe. Ja z zajęć dodatkowych to mam aktualnie książkę, którą czytam już chyba z miesiąc i jakiś film wieczorny;) Potem padam na pysk a potem znów od nowa - pobudka o 5 rano.... itd... W przeciwieństwie do Ciebie- Surfitka - ja tam mogłabym być matką Polką:P Kontakt z ludźmi zawsze bym jakiś miała gdziekolwiek na jakichś popołudniowych "zajeciach", a wcale by mi nie przeszkadzało siedzenie w domu, obiadki, zabawy z małą itp. No może tylko teraz tak mówię. No ale póki co mi to nie grozi - nie damy rady z jedną wypłatą. Telesforka - z miodem to nie jestem pewna - mi mówili, że miód to silny alergen i trzeba z nim ostrożnie, podobnie jak z czosnkiem (antybiotyk). Super, że z maluszkiem wszystko w porządku:) Buziaki dla wszystkich! PS> Jagoda - co z Tobą, że Cię tak długo nie ma? A o Malolepszej to już nawet nie wspomnę! Na NK znowu nowe fotki MArceli (cudne!) a na kafe?
  20. cześć! Omega to i ja się do pochwał przyłączam:) Wyglądasz bombowo i całkiem jak nie Ty (w pozytywnym tego słowa znaczeniu - po prostu całkiem inna kobitka:P) w ogóle to ja Cię podziwiam za odwagę w podejmowaniu takich wyzwań! Bo mi się ogólnie marzy krótka fryzurka, ale tak jakoś nie mam rozpędu. Ja wiem, że włosy to włosy i w razie czego odrosną, ale ja nienawidzę chodzić w rozpuszczonych "kudłach" - zaraz mi gorąco i wszystko mnie denerwuje i mam wrażenie, że te włosy są wszędzie - dlatego obawiam się tej "fazy przejściowej" w trakcie odrastania. Obiecywałam sobie, że jak zajdę w ciążę to je obetnę i najwyżej przed powrotem do pracy odrosną, ale jakoś nie miałam odwagi.
  21. Hejka! Ja jestem i też czytam, tylko z pisaniem to tak średnio. Dzisiaj pierwszy dzień weekendu upłynął pod znakiem zakupów, sprzątania i gotowania - a dokładnie wzięło mnie na robienie gołąbków - mniam! Tylko już teraz padam na pysk! Jeszcze mi pranie zostało, ale dzisiaj się poddaję - chyba nie nagrzeszę jutro zbytnio tym, że w niedzielę będę robić pranie?:P W sumie zapakowanie szmat do pralki zajmuje mniej czasu i wysiłku niż upichcenie obiadu, więc chyba nie...;) A i wiecie co - właśnie odkryłam, że czeskie deserki dla niemowląt są po pierwsze większe (no a nasza niunia już zaczyna się rozglądać na boki jak opędzluje takiego małego gerbera albo hippa), po drugie pyszniaste, a po trzecie o połowę tańsze niż nasze polskie:) No i sprawdzałam - firma, która je produkuje jest dość duża i sprawdzona u naszych południowych sąsiadów, więc chyba przerzucimy się na nie. Nam akurat opłaca się nawet extra po nie pojechać:) Buziaki dla wszystkich!
  22. rybka - dni oczekiwania na pogrzeb ukochanej istotki bolą tym bardziej, że dłużą się strasznie i mijają bardzo powoli. Wiem, że trudno Ci w to teraz uwierzyć, ale sama przekonasz się, że z czasem będzie troszkę lżej. Uwierz mi - straciłam niedawno bardzo bliską mi osobę - wiem, że to nie jest to samo, ale bolało strasznie! Teraz też jeszcze boli, ale już odrobinkę mniej:( Trzymajcie się - macie teraz swojego Aniołka, który gdzieś tam z góry spogląda na Was i rozpościera nad Wami swoje malutkie skrzydełka
  23. Jagoda - a widzisz - u nas to jest tak, że młoda jak by jej flachy nie odebrał, to by piła, aż by pękła:P O każdej porze dnia i nocy - chętna;) Jak dostanie czkawki i chcę jej dać parę łyczków - wytrąbi do samego dna! (nauczyła się sama trzymać flachę - to teraz weź jej ją spróbuj odebrać!:P) Deserki jak mówiłam - wszystkie pycha - drze się jak się jej za wolno je podaje:P A co zupek - z gotowanymi to samo co ze słoiczkowymi. Biorę się do gotowania i nie będę już kupować tych słoiczków wcale (tylko deserki od czasu do czasu, bo są fajnie urozmaicone) - przez ostatni miesiąc 75% dojadałam ja - bo jakoś głupio wyrzucać jedzenie!:P (bleee) Jak ma dobry humor to zje ze 2-3 łyżki i natychmiast ma masę innych zainteresowań dookoła:P mężatka - mój brat to sadzał synka na nocnik najpierw po każdej drzemce i po nocy, potem jeszcze w międzyczasie. Pomogło - mały ma niecałe 2 latka i umie już wołać:) nelcia - jeszcze kupa takich dni przed Tobą!;) Pozdrowionka dla wszystkich! Dobranoc!
  24. Cześć Babole! Odkopałam się zza papierów - dzisiaj robotę musiałam brać do domu. Już zapomniałam o ciąży, macierzyńskim, wolnym i labie - czuję się tak, jakbym nigdy tej przerwy w pracy nie miała. Nelcia - Tobie mamusiu i babciu topikowa życzę co najmniej jeszcze raz tyle i jeszcze troszkę lat;) i aby upływały Ci one w zdrówku, radości i spokoju wśród bliskich kochanych i kochających Cię osób. No i pociechy rzecz jasna z Bartusia Jagoda - ja podałam Ani najpierw pierwszą marchewkę i ona jadła mi na początku te zupki dopóki opierały się one wyłącznie na marchewce i ziemniaczkach i dyni - takie dla dzieciaczków 4 miesięcznych. Ale już żadnych nowych rzeczy nie uznaje:( Nie wiem co z uparciuchem robić - dzisiaj znowu próbowałam zaeksperymentować - dałam jej jarzynkę z kurczakiem - najpierw ją otrzepało (nie wiedziałam czy się śmiać, czy być złą - ale wyglądało to przekomicznie - wzdrygnęła się całym ciałkiem - jakbym ją chciała otruć!) a potem ryk. Próbowałam ją przetrzymać, ale wymiękam! Po paru łyżeczkach dostała w końcu kaszkę i bawiła się do samego wieczora. Telesforka - super, że betka przyrasta! Jak zareagował Pan Mężuś na wieść, że zostanie tatusiem?;)
×