Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

voltare

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez voltare

  1. Cześć Surfitka co Ty nie wiesz, że cuda, podobnie jak nieszczęścia, chodzą parami, a czasem nawet czwórkami?! ;) U Ciebie limit nieszczęść i zmartwień pewnie się już wyczerpał i teraz kilka czwórek cudów pojawiło się na horyzoncie:) A co do optymizmu, to zawsze łatwiej być optymistką względem kogoś niż względem siebie. Chociaż ja to jestem chyba optymistką nawet względem siebie, bo co miesiąc nakręcam się jak dziki osioł, a potem na płacz mi się zbiera jak się okazuje że nic z tego. W tym miesiącu tak samo - dopiero połowa cyklu a ja (optymistycznie) mam nadzieję, że może coś się udało, bo tak: w dole brzucha mnie od jakichś 3-4 dni kłuje i ciągnie, śluziku brak a był, piersi też jakby wcale nie były moje, tempka wysoka... I ja chociaż dopiero 16 dc łudzę się że mogło się udać. Weźcie mnie jakoś do pionu sprowadźcie, bo znowu za 2 tygodnie będzie płacz. Doskonale wiem, że owulkę mam ok. 17 dnia tak było zawsze. Zresztą nawet jakby była szybciej i jakby się (CUDEM-Surfitko;)) udało, to przecież i tak za wcześnie na jakiekolwiek objawy. A ja głupia, mimo że doskonale zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę, to ciągle się łudzę, że może tym razem jest inaczej i - 3 miesiące po odstawieniu leków - samoistnie się udało... Ech człowiek się naiwny robi:O Martiko - taka mała rada: jeżeli planujesz dać szefowi wypowiedzenie (słusznie zresztą) to nie wspominaj mu o tym wcześniej niż nie będziesz go miała przygotowanego. Nie znam Twojego szefa, ale niektórzy potrafią być wredni. Moja koleżanka pracowała w sklepie i chciała się zwolnić, bo wyjeżdżała za granicę. Mimo, że miała 2-tyg. okres wypowiedzenia uczciwie zgłosiła szefowi miesiąc wcześniej, żeby zaczął kogoś szukać na jej miejsce. A ten jeszcze ją na koniec w jakąś kradzież kasy wmieszał i dziewczyna wyleciała z dyscyplinarką nim wręczyła wypowiedzenie.
  2. karolcia - mężuś się śmieje, że nam na weterynarza idzie więcej kasy jak na gina! Jeszcze jedna taka przygoda i tego mojego rudego małpiszona nawet w lesie albo na łące będę na sznurku prowadzić!:P
  3. Cześć Kobietki:) No w końcu złapałam chwilę oddechu - od dwóch dni nie robię nic innego tylko siedzę w przepisach prawnych i bawię się w domorosłego detektywa - udowadniając Miśka szefowi że jest dupkiem! Dlatego Martiko tak dobrze Cię rozumiem - Kochana - rzucaj tę robotę! Skoro nie grozi Wam to finansową klęską, to nie ma na co czekać. Trochę odpoczniesz, zdynsansujesz się, odstresujesz i od razu Waszym starankom przestaną przeszkadzać jakieś smuteczki i złe humorki. A dla chcącego zawsze jakaś pracka się znajdzie - podejmiesz ją jak będziesz do tego gotowa. Tylko jeżeli chodzi o staż, to możesz mieć z nim problem, bo przysługuje on wyłącznie absolwentom maksymalnie w ciągu roku po ukończeniu szkoły... Ale Ty przecież masz już doświadczenie zawodowe i to dość długie, więc nie musisz się martwić. Akasiu - ta Twoja beta faktycznie jakaś taka bosko wysoka, a bliźniaków jeszcze na naszym topiku nie było:D Jak tam dziewczynki - kibicujemy akasi na bliźniaki? Fajnie by było powitać tutaj aż dwa słodkie urwisy równocześnie:P Aż się nie mogę doczekać co to będzie jak się tak na topiku zaczną rodzić po kolei co miesiąc nasze topikowe maluchy;) Widzę, że mnie tu chwilę nie było i jakieś smutasy się z niektórych Pań wczoraj tutaj porobiły! jadirko - śluz wrogi to jeszcze nie tragedia. Jakiś dobry gin pomoże żołnierzykom przedostać się na jego drugą stronę, a potem to one już będą wiedziały co jest ich dalszą powinnością:) Karolcia - Rezerwa to jeszcze nie całkowity kres. Fakt teraz musisz zacząć działać w nieco przyśpieszonym tempie, ale też za to szybciej osiągniesz wymarzony cel. Teraz tylko pozostaje Ci kwestia wyboru jakiegoś naprawd dobrego lekarza i wiara w to, że jest w stanie Ci on pomóc. Trzymaj się Słonko Dianko - Twój Dawidzio to przecież malutki rozrabiaka i do końca chce mamusi płatać figle, ale na pewno jak przyjdzie co do czego, sam wybierze \"pozę\" z której łatwiej mu będzie wystartować na zewnątrz. Trzymam kciuki:) A jak czytałam ten Twój tekst o tej kapliczce i Ojcu Józefie to się poryczałam ze wzruszenia, a drugi raz się poryczałam przy \"pokazowym\" mailu od JustysiM - beksa się ze mnie jakaś robi czy jak?! JustynkoM - dziękuję Ci również za zdjęcia - ale boski brzuchalek:D! Elizka - Ty też się uśmiechnij - nie wolno tracić Ci nadziei. Jedziemy na podobnych wózkach - obie musimy wierzyć, że w końcu się nam uda:) Tryni i jak chomiczek? I widzisz, że z chomiczkiem wszystko ok?!:)Takie hodowlane zwierzaczki są bardzo delikatne i geneetycznie troszkę słabsze od dziko żyjących, trzeba o nie bardziej dbać i częściej im pomagać, aby były z nami jak najdłużej:) A moja psinka miała 2 tygodnie temu spotkanie ze żmiją - dziękowałam Bogu, że skończyło się tylko na bąblach, opuchliżnie i zastrzykach, bo chyba bym się zapłakała:( jakby była mniejsza to aż nie chcę myśleć jak by się to skończyło, ale ponieważ to takie małe bydełko, to jakoś sobie poradziła z jadem... Ech - zawsze ją poniesie na spacerze nie w tą stronę co trzeba, a potem cierpi. martyniu - fajnie, że maluch zdrowo się rozwija: - dla Ciebie i dzidzi:) Surfitko - co to za smutasy wczoraj u Ciebie były - hm? Ty tak obcykana jesteś w tym naszym wspólno-topiko-starankowym problemie, że w razie czego, jak nie trafisz w końcu na jakiegoś dobrego gina - to sama się w końcu wyleczysz - zobaczysz:P Buziaczki dla pozostałych koleżanek
  4. wpadłam się tylko przywitać - poczytałam Was żeby być na bieżąco i już uciekam - dzisiaj przede mną kolejny etap zwalczania mężusiowych problemów, więc mam pisania a pisania - do samej nocy. Odezwę się jutro. Buziaczki dla Was wszystkich .
  5. kukusia - nie chcesz to Ci nie gratuluję, ale swoje i tak myślę:D dla Ciebie:) No nie mogę ale nam się tydzień fajnie zaczął:D:D:D Byle tak dalej! Zmykam robić racuchy z jabłkami, cukrem pudrem i cynamonem, bo mi się papierówek namnożyło w tym roku, że obdzielam wszystkich dookoła, a i tak nie mam co z resztą robić...
  6. akasia G R A T U L A C J E !!!!!!! :) Ale fajowo! Jest lipcówka - zasada to jednak zasada! Lipiec nie mógł się zakończyć bezowocnie!!!! Uciekam narazie - tak wpadłam tylko zajrzeć a tu taka rewelacja!!!! Jeszcze raz gratuluję!:D
  7. Witajcie:) Ale mnie tutaj długo nie było! Całe 2 dni;) Trochę miałam przygotowanek do impresski imieninowo-urodzinowej mężusia, a wczoraj sama impresska, nie będę się może rozpisywać ze szczegółami, może tylko tyle, że się udała:) No widzę, że wszystkie prawie słyszałyście o pustym jaju płodowym, tylko nie ja! Po prostu wtedy przyjęłam to jako coś normalnego - tak powiedział gin i ja mu wierzyłam, a nie miałam netu w domu, żeby sobie spokojnie pogrzebać w temacie. Potem po prostu nie chciałam do tego wracać, a teraz sytuacja Martiki mi o tym przypomniała. Poczytałam sobie w międzyczasie na ten temat i o ile wcześniej płakałam z tego powodu, o tyle teraz widzę że w całej tej sytuacji i tak miałam sporo szczęścia, że organizm się sam oczyścił. Z tego co wynalazłam w internecie to takie jajo potrafi się rozwijać przez jakiś czas, a potem i tak go trzeba usuwać - jakieś łyżeczkowania i cuda niewidy! Nie wpadałam tutaj przez 2 dni a tutaj widzę jakieś imieninki topikowe się odbywały, no niestety nie było mnie z Wami jak podawałyście sobie daty imieninek i nie wiedziałam - Martyniu dla Ciebie spóźniony bukiecik imieninowy: buziaki i życzenia spełnienia wszyściuteńkich marzeń! Martyniu - a co Twój gin mówi na te Twoje silne bóle brzucha? Martiko - ze zmianą pracy to dobry pomysł. Ja sama nie lubiłam, jak mój misiek czasem pracował na drugą zmianę. Wtedy właściwie mijaliśmy się - ja o 6 wychodziłam z domu to on jeszcze spał, ja wracałam - jego już nie było, cały dzień siedziałam sama a on wracał po 22:00 jak mnie już siekało spanie i tyle się widzieliśmy. No a dobra atmosfera w pracy to też jedna z priorytetowych spraw. Trzymam kciuki, żebyś znalazła szybko taką pracę, do której będziesz szła nie tylko z obowiązku, ale również dla przyjemności:) I wbrew pozorom młode mężatki też znajdują pracę (mój szef to mi na ostatnie imieniny sam życzył gromadki dzieci;) )więc akurat z tego powodu problemów mieć nie powinnaś, tylko jakby pytali czy chcesz mieć dzieci, to tak jak pisała Tryni - trzeba sobie sprytną odpowiedź na tą okoliczność przygotować:) Jadirko trzymam kciuki, żeby Wasze jutrzejsze badanka wyszły jak najlepiej:) Tryni - nie zamartwiaj się tak... Dobre samopoczucie i wewnętrzny spokój to połowa sukcesu w naszej walce o dzidzię. Wiem, że czasem to trudne podchodzić spokojnie do tych spraw, kiedy wydaje się nam, że wszystko sprzysięga się przeciwko nam, ale poddawać się nie możely:) - dla poztałych dziewczynek, i życzonka miłej niedzieli:)
  8. Miał być mail, ale ponieważ coś mi się sypie poczta w trakcie pisania, to właściwie mogę to wkleić tutaj. Tylko załącznik do tego – w postaci zdjęcia USG wyślę Wam mailem. Ostatnie niepowodzenie Martiki dało mi sporo do myślenia, bo wróciło do mnie pewne wydarzenie sprzed blisko 2 lat. Miałam wtedy od gina „ultimatum” albo zachodzę w ciążę albo na kolejnej wizycie dostaję skierowanie na laparoskopię. No i wtedy dostałam normalnie okres – nawet nie zwracałam uwagi czy trwał normalnie, czy coś było z nim nie tak. Ot – potraktowałam to jako kolejny zakończony niepowodzeniem miesiąc. Pojechałam więc zgodnie z umową do gina po skierowanie na laparoskopię (to był początek cyklu – 5-6 dzień) i wtedy on mi zrobił dopochwowe USG i ono wykazało...pęcherzyk ciążowy. Tzn widzicie – tak naprawdę to nie wiem czy to był pęcherzyk. Gin kazał mi dbać o siebie, ale na wszelki wypadek nie mówić jeszcze przez pewien czas mężusiowi (to była jedyna wizyta, na której ze mną akurat nie mógł być). USG wykazało 1 miesiąc (5tydzień) – tak jak u Martiki. Dostałam pierwsze zdjęcie z USG – przesyłam go Wam mailem – same zobaczcie. Ale ja oczywiście nie wytrzymałam i powiedziałam mojemu K. o wszystkim. Zaraz biegusiem do apteki – kupiłam 3 różne testy, ale wszystkie trzy wyszły...negatywnie. Kurcze u Martiki też wyszły negatywnie. No ale mimo to przez miesiąc byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie, mężuś traktował to zdjęcie jak relikwię, oprócz mnie i niego nikt o tym nie wiedział, chcieliśmy najpierw się na 100% upewnić. Ale minął niecały misiąc a ja dostałam normalnie @, biegiem do gina, no i okazało się, że „bąbla” nie ma. Gin mówił wtedy coś o samoistnym poronieniu, że ma to miejsce w ponad 50% poczęć itp., a potem powiedział, że to jednak mało prawdopodobne, bo najprawdopodobniej pęcherzyk ciążowy był po prostu pusty (dlatego testy ciążowe nic nie wykazywały) i że też często tak się zdarza. Że to właściwie nie była ciąża. Fakt – wyłam wtedy po wyjściu od niego przez dobry miesiąc, że straciłam swoją dzidzię! Ale w końcu przyjęłam to do wiadomości, i pogodziłamsię z tym, że on mi przecież powtarzał, że to pusty pęcherzyk a nie ciąża. No i teraz pytanko do Was – bo w necie jeszcze tego nie namierzyłam – słyszałyście coś na temat tych „pustych pęcherzyków ciążowych”? Niby mu wierzyłam, bo to w końcu lekarz, ale u Martiki była podobna sytuacja też testy nic nie pokazywały, a lekarz mówił, że to jednak normalna ciąża. A może ten mój tak gadał, żeby zatuszować sprawę – bo przecież wiedział jakie mamy problemy z zajściem w ciążę, a mimo to, jak okazało się, że jest fasolek, to po pierwsze nie dał mi skierowania na żadne badania, tylko kazał trochę poczekać, a po drugie nie dał mi nic na podtrzymanie ewentualnego bąbelka NIC, NIC! Cholera teraz mam dylemat...
  9. Cześć! Zaraz biorę się za pisanie maila do Was, ale najpierw Katia dla Ciebie - jeżeli preferujesz nadmorskie wiochy;) to poczytaj: http://gulliver.com.pl/karat/index.html jeżeli nic się przez 2 lata nie zmieniło - to polecam - naprawdę warto. Ceny niskie, a poza tym są tam(no w każdym razie były, ale myślę, że w kierunku gorszego raczej nie poszło) też kluby, dyskoteka nawet jakieś kino (ale niestety w środku w nim nie byłam, więc nie wiem) i ładna okolica i w ogóle się rozmarzyłam... Bo jak tylko wpadnie jakaś lewa kasa, to na pewno tam pojadę przynajmniej jeszcze raz. Acha i jeszcze jakby co to jest tam tani zwykły sklep spożyczywczy... A wycieczki też były stamtąd organizowane nawet jakieś tam promowe itp...
  10. pierwszy fragment poprzedniego posta był oczywiście do martiki, a kawałek do martyni mi wykasowało:( martyniu Tobie chciałam napisać tylko że życzę Ci aby Twoja dzidzia nadal się tak ładnie rozwijała jak do tej pory i rosła razem z brzusiem jak największa;) Dianko - Twój Dawidek również niech jeszcze odrobinkę chociaż podrośnie:)
  11. Cześć dziewczyny:) Martyniu - przykro mi - tylko tyle potrafię Ci napisać. Dzisiaj każde słowa i tak nie załagodzą tego, co w tej chwili czujesz. Trzymaj się, nie poddawaj i wracaj do nas - czekamy tutaj na Ciebie. Chciałabym Ci coś napisać w mailu, ale to najpierw muszę poszukać i zeskanować jedno zdjęcie z USG. Dzisiaj już chyba nie przewalę wszystkich papierów, ale postaram się jak najszybciej... Tryniuś nie zamartwiaj się tak. Dodatkowy stres cale nie wpływa dobrze na efekty staranek. Pierwszy szok minie, a Ty teraz musisz być szczególnie silna. Może to leczenie potrwa odrobinę dłużej niż gdyby tych tarczycowych problemów nie było, ale efekt na pewno przyniesie. Głowa do góry! Katia my nad morzem byliśmy w nieco innej okolicy - okolice Rewala. Było pięknie, morze widzieliśmy przez okno i wprawdzie to było 2 lata temu, ale wówczas płaciliśmy niecałe 30zł/osobę. Jakby Ci okolica odpowiadała (trochę spokojniejsza jak Gdański gwar, ale piękna!) to postaram się poszukać w necie jakichś bliższych namiarów na pensjonat bo po prostu tak z biegu to nie pamiętam. Surfitko mnie po HSG to w ogóle zostawili w szpitalu do następnego dnia i faktycznie przez kilka kolejnych dni odczuwałam jakieś dziwne kłucia. Potem przeszło. Ale to nie było jak na @ tylko takie miejscowe i krótkotrwałe ukłucia. destination25 - i moje HSG było całkowicie na NFZ. Idę mojemu mężusiowi uprzyjemnić zakończenie imieninowego dzionka:P, a świętował będzie w sobotę razem z urodzinkami:) Dobranoc:)
  12. Hej dziewczyny:) Ja znowu tutaj zaglądam o nieprzyzwoicie późnej porze:O Dianko - dziękuję za zdjęcia - super, brzuchalek malutki faktycznie, ale grunt, że Dawidek rośnie w nim jak trzeba;) Piosenka słodka:) Qrcze cholerni złodzieje - żeby im się ten Twój skradziony aparat za karę zpsuł! :P Tryni - nie zamartwiaj się, teraz przynajmniej wiesz od czego zacząć i co trzeba podleczyć i nie będziesz się poruszać po omacku po drodze do dzidzi Będzie dobrze, bo musi być dobrze:) Na pewno niedługo doczekasz się swojego fasoleczka:) Ciacho dla mężusia? Widzę że większość topikowych mężusiów to Krzysie;) A mój to na dodatek za 3 dni ma urodzinki... Starzeje mi się chłop nieubłagalnie :P Martiko daj znać jak wizyta u gina? Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego dzielnego fasolka:) Na pewno dzielnie się trzyma:) katia100 i Elizka - nie wiem, ale mi mój gin mówił, że plemniczki rozwijają się (pełna regeneracja) ok. 90 dni, więc nie ma siły, żeby po 7 dniach była mowa o zastarzeniu. I zabronił nam codziennych staranek, tylko co 2 dzień, właśnie dlatego, żeby żołnierzyki się nie osłabiały. Tak mi się wydaje, ale głowy nie dam. Dobranoc i buziolki:)
  13. Cześć:) a jednak nie zaspałam ( może i dlatego, że przezornie odstawiłam budzik spoza zasięgu ręki;) ) PANIpodrozniczka - nie wiem jak to jest tak do końca z tymi tabletkami, ja nigdy ich nie brałam - od początku chcieliśmy z mężem starać się o bejbusia. Tzn. Brałam przez 3 miesiące bez przerwy Cilest ale to właśnie po to, żeby potem je odstawic i od razu się starać - to miało zwiększyć ponoć szansę na ciążę. Pozdrawiam i wszystkim dziewczynkom życzę miłego dnia
  14. to ja - życzę Wam wszystkim kolorowych snów. Ale się zasiedziałam dzisiaj, ciekawe kto jutro wstanie za mnie do roboty! Surfitko - to super, że już po wszystkim i że diagnoza ok (dopiero jak napisałam i puściłam swoją poprzednią wiadomość z zapytaniem, to zobaczyłam, że Ty już właściwie udzieliłaś mi wcześniej na nie odpowiedzi. Tak to jest jak się robi 10 rzeczy równocześnie i ślamazarnie zabiera do pisania:P). Przynajmniej z tego powodu się nie będziesz musiała denerwować:) Pa!
  15. Dzień doberek:) Nie miałam okazji się wczoraj przywitać z naszymi drogimi wczasowiczkami: martyniu, dianko - witajcie w domku;) No i oczywiście czekamy na nieco obszerniejszy \"fotoreportaż\" z wakacji:) Martiko - i widzisz, nie taki diabeł ups... tzn szef straszny jak go malują. Ale z Ciebie pracuś! Ja jakbym był na takim ciążowym L4, to bym chyba się byczyła maksymalnie, a Ty nawet w wyrku zadanie domowe odrabiasz;) Tryni trzymam kciuki, żeby Wasz wyjazd wypalił i żebyście byli z niego zadowoleni. Macie jeszcze troszkę czasu, można się więc jeszcze jakiś czas spokojnie porozglądać. Surfitko - jak tam Twoje hsg? Mam nadzieję, że byłaś dzielna i że wcale Cię nie bolało (mnie bolało jak diabli, bo miałam 1 jajowód niedrożny i przy okazji mi go udrażniali \"na żywca\" brrr okropieństwo , ale dla dzidzi da się to przeżyć. Buziaczki dla Was wszystkich .
  16. i jeszcze taka prośba: jeżeli podczytuje nas jakaś dziewczyna, która leczyła się w Opolu, albo we Wrocławiu, może mi tam polecić jakiegoś dobrego gina, albo przed jakimś ostrzec, miała tam inseminacje albo in vitro - proszę o kontakt: GG:8462916 (numer GG jest też na stałe dostępny pod nickiem). Dziękuję:)
  17. Cześć Dziewczynki - wpadłam się zameldować:) Elizko - mój gin sam powiedział, że jak efektów nie będzie to poleca nam Białystok, bo tam ponoć najnowszy sprzęt i w porównaniu z innymi klinikami jedna z największych skuteczności. Ale też i jedna z droższych. Ale dla nas Białystok jest za daleko - ok.700km w jedną stronę. To by musiało być przynajmniej kilka wizyt + zakwaterowanie tam na miejscu na ok.2 tygodnie no i oczywiście wszystkie badania, stymulacja i leki i cała \"oprawa\". Po pierwsze ta odległość jest zbyt duża, po drugie koszty nam w ten sposób wzrosną przynajmniej o połowę, po trzecie, jak sama wspomniałaś- i tak nie ma 100% pewności i po czwarte nie jestem w stanie pogodzić tylu \"przypadkowych i niezapowiedzianych\" dni wolnych z moją pracą - wtedy na 1 kilkunastominutową wizytę musiałabym zarezerwować sobie 3 dni wolnego, żeby z dojazdem wyrobić (co innego jakbym była w ciąży - wtedy zwolnienie i gwiżdżę na wszystko). Nastawiam się więc na Wrocław albo Opole, tutaj mogę umówić się na wizytę w godzinach popołudniowych i załatwić wszystko w jeden dzień. No i właśnie ze względu na koszta i skuteczność najpierw szykujemy się na jakieś 2-3 trzy podejścia do insemnacji. Martiko Kochanie nie przejmuj się teraz rozmową z szefem, Kobietę w ciąży chroni prawo pracy - więc nic Ci nie może zrobić. Wypoczniesz sobie na L4, teraz najważniejsza jest dzidzia:) Akasiu - u nas na regionalnej telewizji tak wczoraj straszyli burzami i wichurami, że o 23:40 biegłam do ogródka ściągać pranie. A tutaj rano piękne słoneczko:) Pozostałym Psiapsiółkom życzę słonecznej niedzieli:)
  18. Surfitko jak tak myślę, że już żadnemu ginowi nie pozwolę sobie przepisać żadnych tabsów, przynajmniej nie tych, które już kiedyś miałam. Czekam jeszcze trochę - mieliśmy już w tym miesiącu zaliczyć klinikę, ale teraz musimy odczekać miesiąc albo dwa nim się wyklaruje sprawa z moim mężuśkiem. No i potem jedziemy tam z takim nastawieniem, że próbuję do 3 razy z inseminacją, potem chyba in vitro. Skoro organizmy mój i mojego K. przez 5 lat nie zareagowały na tabsy i na 2-krotną zmianę ginów, to nie wierzę, że zareagują na nie teraz. Już nie. Kiedyś gdzieś tutaj na którymś z forów przeczytałam taką myśl: \"wierz w cuda ale na nie licz\". No właśnie. Wierzę, ale nie liczę, więc trzeba podejść bardziej konkretnie do sprawy.
  19. Elizko - u nas po pierwszych badankach nasienia wyliśmy oboje - wyszły koszmarnie!!! Potem się okazało, że to z powodu stresu i złych warunków w jakich mężuś musiał \"podołać zadaniu\" - w laboratorium nie było gdzie, a transport żołnierzyków dodatkowo pogorszył sprawę;) Kolejne badania(jeszcze bez leków, tylko inne laboratorium i inne \"warunki\") były o niebo lepsze od poprzednich, ale i tak pozostawiały wiele do życzenia. Po provironie się ładnie poprawiło, ale i tak jest najwyraźniej coś nie tak... Nie chcę już dłużej tabletek... Wyregulowały mi cykl, ale za to rozregulowały mi organizm we wszystkich innych możliwych dziedzinach i na dodatek przytyłam po nich, że nim wrócę do stanu \"sprzed\" to pewnie trochę potrwa. A najlepsze jest to, że (teraz jak się przy Was trochę podszkoliłam) wcale nie jestem pewna czy ja te wszystkie hormony musiałam przyjmować w takich ilościach...
  20. Witajcie:) Surfitko ja wiem, że bez tej wizyty to ani, ani... Tylko widzisz u mnie jest taka sytuacja, że myśmy się leczyli praktycznie od początku od samego ślubu. Starać zaczęliśmy się wcześniej, na tyle, że wiedzieliśmy że jest coś nie tak. Poczekaliśmy do ślubu i od razu do gina. Oczywiście ściemniliśmy że staramy się już ok 1,5 roku, żeby nas nikt tam nie zbył. Tak więc praktycznie od tych kilku lat byliśmy bez przerwy na prochach - nawet ich wszystkich nazw nie pamiętam. Przeszliśmy ileś kuracji clo, duphastonem, luteiną, pregnylem, mężuś provironem na poprawę żołnierzyków i oboje nabraliśmy się fury zastrzyków, do tego hsg, laparoskopia i chyba już setki wizyt - kasy poszło co niemiara (ale nie chodzi o kasę) a efektów nie ma! . W lutym zdecydowaliśmy się odpuścić dotychczasowego gina. Ja już po prostu przestaję wierzyć, że same prochy wystarczą. Staję się coraz większym sceptykiem. Wierzę, że będę miała moją wymarzoną dzidzię, ale już teraz tylko dzięki jakimś bardziej radykalnym działaniom, w tabletki już nie wierzę. Myślę o inseminacji. Gin uważa, że poza obniżonymi lekko parametrami żołnierzyków wszystkie inne badanka wychodzą ok. Obecnie odreagowuję trochę psychicznie. Jak choć trochę unoormuje się sprawa z moim mężusiem jedziemy do kliniki z nastawieniem na inseminację. Nie chcę zaczynać w nowym miejscu kuracji od nowa starymi metodami, które na mnie nie działają...
  21. To ja już Wam wszystkim będę życzyła owocnych staranek:P, dobrej nocy i kolorowych snów
  22. justynko, surfitko, jadirko surfitko, a kiedy się wybierasz konkretnie na hsg?
  23. Elizko - trzymam kciuki za Twoje staranki:) Jak już los Ci tak sprzyja w tym miesiącu i wyniczki się tak ładnie poprawiły, to może będzie Ci sprzyjał jeszcze dzisiaj i jutro i na wszelki wypadek pojutrze - i pojawi się wśród nas jakaś lipcowa fasoleczka:) Tryni pokoik na pewno wygląda bosko:)
  24. Cześć Słoneczka:) No i po marzeniach:( Pazia/Warszawa...........26.............19.............. ...ok 08.07.07 Trinity /k.Łowicza.........30.............19................ok.08.08 . 07 Lenka/Ostrołęka...........28.............10............. ......15.06.07 akasia/ZielonaGóra........26..............27............ ........28.07.07 sysia111/k.Ostrowa wlkp.26.............37....................14.07.07 Surfitka/ Kraków...........27.............31....................12.08 .07 kukusia .......................25.............6.................ok. 07.07.07 karolcia_26...................27 ...........14 ....................27.07.07 Eliza333/Kraków............30.............10............ .....ok05.07.07 Monia80/ Kutno.............27.............30 ...............ok.21.05.07 Marta 24/USA................24..............2....................3 0. 07.07 voltare/k.Opola.............30.............62........... ......ok.15.08.07 Justyna24....................24.............24.......... .......ok.08.08.07 jadira/Kraków...............34..............8........... .....ok.19.08.07 Katia100/Gliwice............23..............8........... .......ok.21.07.07 Tabelka nr 2 zaciażone NICK/ Skąd...............Wiek........tydzień ciąży.........termin porodu Diana24/Olsztyn..........25............33............... .......07.09.2007 Justyna/Londyn...........26............29............... .......03.10.2007 Paula76/Olsztyn...........31............24.............. .......27.10.2007 anisik/Wrocław............28............17.............. .......22.12.2007 (lub 26.12.2007) Martynia/Legnica..........26............11.............. .......30.01.2008 Martika/Częstochowa.......23..........5................. ......xxxxxxxxx i znów grzecznie ustawiam się na koniec kolejki:( brzuchal mnie boli. Wczoraj się poryczałam, bo pojawiły się pierwsze plamienia, dzisiaj na parę godzin przystopowały, za to teraz \"hulaj dusza\"! Ale przynajmniej psychicznie deczko lepiej. Martiko - dziękuję za zdjęcie fasoleczka - jest duży i mocny jak dąb - tak na oko kawał chłopa z niego będzie;) Leż tylko teraz, nie stresuj się na zapas i wypoczywaj, a na pewno będzie dobrze:)
  25. akasia - a może by tak razem?;) A co tam - szaleć to szaleć:P marzenia na dobranoc...;)
×