rozza
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez rozza
-
HI:) To znowu ja. Czytam Was na bieżąco ale nie odzywam się bo u mnie bez zmian- czyli 2 tygodnie weganizmu NA ŚMIERĆ I ŻYCIE że jestem najpewniejsza siebie, do niczego mnie nie ciągnie, wszystko będzie ekstra, będę chuda i ładna i w ogoooooleeee a potem PYK i nagle wszystko mi się zmienia w sekundę w : i tak jestem brzydka, i tak mam brzydką figurę więc co mi po schudnięciu, i tak jestem skończona... więc mogę jeść i się zaczyna. a dziś piszę bo to mój 18 dzień radykalnego weganizmu- pojechałam na zakupy i odbicia w lustrze były tak przygnębiające, te wszystkie szczupłe śliczne dziewczyny naokoło że jedna myśl... i poszłam na pizzę. zjadłam małą wegetariańską. Bylam z mamą która w 5 tyg schudła 12 kg, tym razem poszła do dietetyczki i ma rozpisaną dietę- mówi, że to bardzo jej pomogło, nie jest głodna, dobrze się czuje, do niczego nie ciągnie...wypiła tylko czarną kawę i wodę, a ja obżerałam się pizzą chociaż wyjątkowo bez wyrzutów sumienia. Zapewne pojawia się pozniej. Oczywiście w tym momencie zapieram sie wszystkim że weganizm trwa i nic strasznego się nie stało, ale już w nic sobie nie wierzę; już nie umiem obserwować swojego organizmu, kontrolować emocji, myśli, co chwilę mi inaczej i o.... ale jak zjadłam ta pizze to dostałam takiego powera że wrecz jakas nadpobuliwa jestem i sie czuje super.... taa...rano obudze sie bez tego kojącego \"uff kolejny udany dzien za mna\'\'.....
-
a co mam pisać, znów że \"na 100% tym razem mi się uda\"? ;) wolałam nie zapeszać...ale i tak nie wyszło, tj wyszło na chwilę, co prawda jeszcze nie zdążyłam przytyć wiec ciut desperacko próbuję wrócić na swoją drogę... i tak co drugi dzień się udaje. Właśnie zjadłam na obiad soczewicę czerwoną+mix kiełków+ koperek+sezam, olej z pestek dyni... dobre nawet, ale to dlatego że wczoraj i dziś rano taaaaak się zaśmieciłam że koooniec. Kurde, przecież czujęsię strasznie po chlebie i słodyczach a mimo to jem i jem, a jak jestem na weganizmie to myślę i myślę.... całe życie będę myśleć o tym co bym chciała zjeść?? też kocham najbardziej 3bity i kinder country :) chociaż i tak mój nr 1 to pieczywo wszelakie. Ale dziś wiosna, właśnie... odkładałam takie odchudzanie \'na 100%\' do wiosny, ciepła, więcej ruchu i wszystkiegooo Ale wyposażyłam się w najlepsze możliwe jedzenie, nakupowałam takich półkilowych opakowań różnych rzeczy z upraw ekologicznych w sklepie ze zdrową żywnością, tj soczewicy wszystkie kolory, i fasoli, kamut, kasze, zioła, przyprawy bez chemii i takie tam poustawiałam ładnie w mojej \'wegańskiej\' szafce, porobiłam zdjęcia- nie wiem po co, chyba żeby porównować taką zieloną zdrową paczkę do tych nieszczęsnych białych bułek i serków danio, kawy 3w1. uff ale po takim obiedzie od razu mi lepiej. na mnie już nie działają te programy na np zone club, o skutkach złego trybu życia, ostatnio było o wymiotach kałowych, doprowadziły do tego 8letnie masakryczne zaparcia aż w końcu zaczęło wychodzić drugą stroną.... nie wiedziałam, że takie coś istnieje..... a ja po 10minutowym przerażeniu i myslach \'nigdy wiecej niezdrowego\' zjadłam pół chleba ;)
-
Ania, co do D. , życze jak najlepiej, ale chyba musisz pogodzić sie z tym że jeszcze jakiś czas będa \"nawroty\'\' i jeśli po kilku dniach jest lepiej, nie znaczy że tak już zostanie. Myślę, że warto sobie to uświadomić by nie być potem zaskoczoną i podwójnie zdołowaną, by ominąc te myśli \'a było już tak dobrze...\". Jeszcze do niedawna nie wierzyłam w powiedzenie \"czas leczy rany\", byłam pewna że u mnie to po prostu nie działa. Po 4letnim bardzo burzliwym związku z długimi przerwami, zawsze cierpiałam tak samo, zawsze był koniec świata. Teraz przez siedem miesięcy był \"koniec\" i dopiero po jakichś trzech mogłam głębiej odetchnąć, ściskanie w sercu na myśl o nim coraz rzadsze..... to pierwszy raz od lat kiedy poczułam się w 99% wolna. Tyle, że on sie teraz odezwał i ja oczywiście w kilka dni znów depresja, moja stara nerwica, obżeranie, skubanie wszystkiego, obgryzanie... i też nie mam siły tego skończyć. oj przepraszam że tak długo ale widzę że jednak o nim piszesz.
-
no to ja kupiłam dziś za wieksza czesc pensji... ubrania mniejsze o rozmiar ;) i oczywiscie nie dlatego, ze schudlam, a dlatego że to chyba moj ostatni sposob by sie zmotywowac i by to nie potrwało tydzień..... Kurcze podziwiam Was, nie wiem, ja nigdy nie wytrzymalam na diecie dłużej niż 1,5 miesiąca... a dzis przynajmniej kolejne okrążenie wiecej. \'od jutra\' wiadomo co :)
-
a ja znow pobiegałam, o jedno okrążenie wiecej niż wczoraj. mam andzieje ze uda sie zwiekszac o jeden codziennie. i, tak jak wczoraj, wypilam 1,5 litra wody. bo wczesniej to nic a nic, tylko herbata i kawa, nie znosze wody ale trzeba sie wkrecic...
-
u mnie jedzeniowo tragedia, dobrze że dziś neidziela bo w pewnym momencie pod wieczór skończyło mi sie jedzenie a sklepy juz pozamykane......w każdym razie poszłam pobiegać, w końcuu, w domu zimny prysznic i troche mi lepiej. Ale i tak myślę tylko o żarciu i nawet nie planuję że np od jutra koniec bo wiem że nie wyjdzie...
-
ja od wczoraj znów megakompuls... po megastresie, aż odeszłam z pracy, tj. na szczęście pozwolili mi po prostu wziąć dłuższy urlop. Już nie wiem co gorsze, tak mi sie nic nie chce.... w domu sie rozleniwiam i nei chce mi sie reka ruszyc nawet, ale jak mysle ze mam iść do pracy to od razu mi niedobrze....jezu....
-
dzis zjadlam 2 banany, 2 jablka, gruszke, 2 kawy z miodem, herbata z miodem, troche slonecznika, na obiad kasza gryczana+czerwona soczewica+pieczarka+olej z p. dyni+ sezam+bazylia i na dziś koniec. najgorzej jednak jak pracuje, bo wysiadam na petli po godzinnej jezdzie autobusem, jest taaaaak zimno a tam taki mega wyposażony sklep spożywczy;) ciezko go ominac.
-
aniaminka- nie mysl nawet o tym, tj o moim pieczywie :) idzie mi dobrze, tj wzorowo jak na razie. Nie chce mi sie jesc. Nie znosze zimy i wlasnie sobie wbilam do glowy ze juz z gorki, jeszcze tylko luty a marzec to prawie jak wiosna :) to mnie dodatkowo motywuje. az glupio mi pisać tu kolejny raz, juz tyle razy probowalam:) ale koniec koncow jestem na + bo nie przytylam wszystkiego co schudlam. poza tym po obżeraniu, jak jestem na kilkudniowym nawet weganizmie to jakos szybciej sie regeneruje i ocieram sie o ten stan z zeszlego roku....
-
kurcze tyle piszecie a ja nie mam czasu czytać wiec tylko pobieżnie. u mnie ok, sie trzymam. jestem po gruszce, soczku jednodniowym i właśnie piję kawę z miodem. potem zjem kaszę z olejem i kiełkami. zaraz jadę do sklepu na większe zakupy. do złego póki co mnie nie ciągnie, po 3 dniach już się czuję lepiej (albo sobie wmawiam;) ) czytam \'potęgę podświadomości\' która leży u mnie od kilku lat i już kilka razy sie za nią zabierałam. jednak zawsze wychodzi mi na to że \' i tak jestem beznadziejna, nic sie nie uda \' ;) kupie sobie jakieś kosmetyki dla motywacji, ubrań lepiej nie bede przymierzać brrrrr
-
to ja sie wprosze ZNOW, ktory to juz raz?:) zjadlam banana, gruszke, kiwi, kawa z miodem i herbata z miodem. do pracy biore 2 jablka a potem juz tylko obiadokolacja o 17, bigos wegetarianski. od paru dni nie jem slodyczy ale kategorycznie odstawiam od teraz chleb.
-
od jakiegoś czasu próbuję bez skutku wrócić na zdrowszą drogę..... o ile bez cukru i chemii wytrzymuje to pieczywo wszelkie zawsze i w każdej postaci...... po prostu mam meeeeegachcice na chleb...bułki. bajgle....wiec wszystko co odrzuciłam zastepuje chlebem:// oczywiscie przytyłam, może nie wszystko co schudłam na wiosne lato ale jednak. jakaś brzydka i niezadbana sie czuje, jak co roku na zime.
-
Ania- bardzo smutna ta historia. Bardziej od zakończenia smutne jest to, że trwało to wszystko 5 lat bez spotkania albo chociażby zdjęcia. Miałam kilka internetowych/telefonicznych znajomości. Najdłuższa bez spotkania trwała 8 miesięcy i naprawdę przez tel było niesamowicie, całonocen rozmowy, wspólne usypianie itp, ale spotkanie......zero chemii, bardzo sie przestraszyłam że to przecież obca osoba, nie wiem, nie powinnam tak poczuć... a jak wróciłam do domu, pierwsze co to chciałam się wygadać \'mojej\' osobie i żeby wszystko było po staremu, ale przeciez przed chwilą ją poznałam na zywo i co... to wielki minus internetu, bo chemia baaardzo sie liczy, nawet jeśli ktoś bardzo wraca uwage na wyglad i ze zdjecia wydaje sie ze wszystko ok. oczywiscie też zwlekałam, bo : schudne, wyladnieje, poprawi sie cera, pojde do fryzjera itp ;) nie warto tego robic dla kogoś bo wpada sie w bledne kolo. Wyglad staje sie obsesją a odchudzanie/dbanie o siebie jest zależne od tej drugiej osoby i ja np obzeralam sie na zmiane z odchudzaniem w zaleznosci od zgody/klotni. Jednak tamta osobe wspominam baaardzo milo i jak zadzwoniła po bardzo długiej przerwie to przypomniały mi sie cudne czasy przed spotkaniem. Trzymaj się.
-
Ania..... i jak wieczór?? już czytając Twoje wpisy strasznie sie stresowałam, a co dopiero Ty musiałaś czuć.
-
cze:) wpiszę się tylko, że żyję, ale nie na diecie. chwilowo obsesja mi minęła, jak zwykle, raz tak raz tak. Za to moja mama sporo schudła, tzn nie wiem dokładnie ile ale widać po niej. Ja dzis jade na zakupy i pewnie jak poprzymierzam spodnie to znowu sie zdołuje i najdzie mnie na odchudzanie. póki co eee tam;)
-
a ja dzis juz nie bylam taka twarda. o 19.30 zjadlam danio bananowe i 4 ptasie mleczka. sukcesem jest to że sie zatrzymałam, normalnie zaczęłabym pożerac wszystko co stanęłoby mi na drodze i oczywiście zakończenie \'diety\'. ale nie ma tragedii i uważam że na diecie dalej jestem:)
-
ale jestem zmęczona. zjadłam niezbyt zdrowo, ale kalorycznie raczej ok bo od 6stej na nogach i cały dzień się ruszałam, taaaak mnie nogi bolą. dostałam okres i super bo teraz będzie z górki.
-
ee Sylwusia kawa z mlekiem na pewno bardziej niezdrowa niż bez- bo mleko to totalny syf, jak caly nabial. ale to temat rzeka;) u mnie znów ok 16-18 kryzys ale sie nie dałam. jutro cały dzień w schronisku więc musi być dobrze- dietowo.
-
Ania, ale super, że waga spada. nie frustruje Cię jednak codzienne ważenie? gdyby u mnie waga stała w miejscu dłużej niż 3 dni to bym się załamała i zaczęła jeść \'normalnie\'. chyba dobrze, że mam swoją stara ikeowską wagę :) u mnie 9 dzień bez słodyczy a 7 na diecie. Dziś mam jechać na zakupy po strój na ślub mamy a obudziłam się taka zapuchnięta i z nowymi pryszczami... wyglądam bleee ale czuję sie dobrze. Niezastąpione uczucie, gdy budze sie rano i jestem delikatnie głodna, czuje sie lekko i wiem że kolejny dzień diety za mną. Może nie idealny ale było całkiem ok. Dziś zamiast z jogurtem zjadłam musli z kefirem. Kawa nie 2w1 tylko rozpuszczalna z mlekiem 0,5 %- nie wiem co bardziej trujące;)
-
trwa niepohamowany wieczorny apetyt. dziś nie było tak różowo. cały dzień ok- dietetycznie, ale dokładnie o 17.55 w 5 minut pożarłam najgorsze świństwo ;P zupę w proszku ser w ziołach..... nie mam zbyt wielkich wyrzutów sumienia bo obiadu brak a to było w ramach kolacji, tyle że niezdrowe cholernie i soli chyba kilo dodali. no tak pocieszam się ;) w każdym razie jest ciężko.
-
nie dałam się:) chociaż zbliża sie okres i booooooooooje sie straszliwie, wkurzona taka chodzę że szok. wczoraj pojawiły sie mysli ze \'i tak wszystko bez sensu\' a w takich momentach zawsze sie łamię. No ale przeżyłam. Na śniadanie to co wczoraj prócz baanana, bo wezmę go sobie do pracy, będą też jabłka i kupiłam sobie małą sałatkę żydowską;) jakoś mnie naszło. ale od niedzieli będę gotować do pracy kaszę z warzywami i brać w pojemniku do pracy, bo jak nic nie jem do 17stej, potem jest rzut na jedzenie. Ania jak będziesz miała zdjęcia to pookaaaż . dawno Cię nie \'widziałam\':) a ludźmi z pracy nie zawracaj sobie głowy- i kto to mówi heh...
-
u mnie dzis dietetycznie ale otarłam się o rzut na żarcie. mam nadzieję, ze przetrwam jakoś ten wieczór. Psychicznie tragedia- pochłaniam wszystko wzrokiem i baaaaardzo grzeszę myślą... mnie nigdy po słodyczach nie zemdliło... mogę jeść jeść jeść jeść i jeść...... ;)
-
u mnie tak rano to co zawsze, mój strzał w 10tke /chociaż niewegański/, bo nie chce mi się po tym jeść- mały jogurt naturalny + musli domowej roboty ( płatki owsiane i żytnie, słonecznik, rodzynki, sezam) + kawa z mlekiem ( to chyba najlepsze z całego dnia ;) ) + banan. jeśli nie jestem w pracy to wyznaczam sobie godzinę kolejnego jedzenia, żeby nie podjadać i nie zastanawiać się czy już mogę coś zjeść. jestem wtedy dużo spokojniejsza bo np do 13stej jedzenie mnie nie dotyczy :) potem było 10 orzechów włoskich, mandarynki, banan, trochę winogron. na obiadokolację zaraz będzie kalafior z dodatkami. no i wypiłam litr wody, co dla mnie jest wydarzeniem...... nie znoszę wody niegazowanej.... ale musze ją wprowadzić, min. litr dziennie na początek.
-
Ania wielkie gratulacje :) teraz już nie ma odwrotu- zapamiętaj :p
-
w pracy zjedzone 2 jabłka, 5 mandarynek, no i druga kawa z mlekiem w domu banan i winogrona czerwone i dziś już nic.