już tu kiedyś pisałam, zakochana szukałam wsparcia...1,5 roku trwał ten romans, bywało różnie, cudowne chwile, namiętne spotkania, czasem małe sprzeczki... pod koniec spowszechniało, nie mieliśmy już tyle czasu dla siebie i chęci ...dziś prawie wogóle nie rozmawiamy, zostaliśmy przyjaciółmi, znajomymi
doznałam wtedy ulgi i poczułam się wolna, znalazłam więcej czasu dla siebie i męża..odzyskałam pewność siebie... ale stało się znowu, chwila zwątpienia, poczucia bezsilności i znów znalazłam się w objęciach innego, zwyczajny seks... bez zobowiązań, ktoś kogo spotykam codziennie w pracy, tylko jeden raz...
jeden jedyny, traktujemy to jakby się nic nie stało.. a jednak zaczynam tęsknić, myślę o nim, wiem czym się to kończy ale nie wiem co robić