karen ka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez karen ka
-
Hej Nie odzywalam sie bo Olek rozebral na czesci pierwsze kluczyk Bluetooth przez ktory laczymy sie z netem, no i jakos przez 4 dni nie bylo nam po drodze do sklepu po nowy. Poza tym zanurzalam sie na nowo w atmosfere swojego domu. Prawie 4 miesiace poza nim sprawily ze przez pierwsze dni czulam sie tu.. jak gosc. Dobrze zorientowany jednak gosc. Teraz juz czuje ze jestem na swoich smieciach :) Nareszcie! Pisze to oczywiscie w odniesieniu do ostatniej wizyty u tesciowej, po ktorej to moja psyche nadaje sie do generalnego remontu. Co do spania to system mamy podobny jak Mysh, tyle ze przytulone do naszego lozka stoi lozeczko Olka. Przy takim cyganskim stylu zycia jaki prowadzilismy od narodzin Olka mysle ze osobny pokoj to bylby dla niego za duzy stres ( w naszym przypadku odpada on z prostego powodu ,ze po prostu go nie mamy). Po kazdej podrozy Olek w nocy czesto sie wybudza i sprawdza czy jestemy w komplecie. W Polsce pyta o tate, tutaj o jedna czy druga babcie. Dla mnie wazne jest zeby nie czul sie opuszczony. W nocy szczegolnie, w sensie fizycznym. Bo w ciagu dnia to on te swoje teskoty odczuwa i werbalizuje. I wtedy rozmawiamy. Myshko podrzucam Ci troche mojego slonca. Juz niejednokrotnie pisalam Wam jak malenka miloscia palam do Rzymu i ze musze sobie na sile wyszukiwac argumentow na tak. Dzisiaj jednak mialam silne poczucie ze w tej chwili nie chcialabym byc nigdzie indziej. Krotki rekaw i klapki to ciagle obowiazujacy stroj na dzis. No i dwa prania wysuszone w dwie godzinki. :) :) Podrzuc mi te 5 paczek ;) ;) Pisze o stroju na dzis a ze spaceru nici. Od 3 dni mamy zesputa winde i dzis jestesmy uziemieni. No nie mam zdrowia zejsc z 8 pietra z wozkiem i dwulatkiem ktory swoja klata czysci wszystkie polpietra bo w takim stanie gdzies juz na wysokosci 5 pietra nie nadaje sie do pokazania ludziom. A wychodzenie to juz cyrk. Dwa pietra w gore , jedno w dol i tak sobie idziemy godzine. Niestety ciagle poza domem poruszmy sie uzywajac wozka, bo Olek czesto ucieka a ulice po ktorych chhodzimy sa dosc ruchliwe. Wprawdzie w parku intesnywnie cwiczymy chodzenie za raczke i dobrze nam idzie, ale zdarzaja mu sie jeszcze ucieczki i tego nie chcialabym przerabiac na ulicy. Dynia powiedz co ciekawego czytasz? Usciski dal Ziemka za to ze pozwala Ci zanurzac sie w Twoich czytelniczych pasjach :) Ja z ksiazek nie przywiozlam nic, bo mam jeszcze nieprzeczytany spory stos. Wczoraj doliczylam sie ze moja kolekcja filmow liczy ponad 200 sztuk z czego ok 50 jeszcze nie obejrzalam. Wiec chyba tez madrze postapilam nie zasilajac swoich zbiorow. No dobra, przynam sie: kupilam dwa. Samotnosc w sieci i Wyznania gejszy. Widzialyscie je? Podobaly sie Wam? Przyznam ze Samotnosc juz widzialam i mam mieszane uczucia. Wodny Psikulcu a moze jedna koldra ale taka 150 na 200 cm. Ja tez na duzym lozku nie lubie dwoch osobnych kolder. Oj ale sie rozpisalam. Olek sie budzi ide sie poprzytulac. :) Zdjec nie moge wyslac bo moj komp ledwo zipie ale w tygodniu maz mi je wysle z pracy.
-
hej hej Musialam odkurzyc kompa po to zeby zgrac zdjecia z aparatu bo nic juz nie dam rady pstryknac. No i oczywiscie musialam do Was zajrzec. Jeszcze raz gratuluje Ziemkowi ekspresowego przyjscia na swiat :) Ciesze sie ze u M wszystko dobrze sie skonczylo. A propos przyjscia na swiat. Dwa lata temu o 13.22 w naszym zyciu pojawil sie Olek i nie moge uwierzyc ze te dwa lata zlecialy tak szybko!!!!!!!!!! Dokladnie ok 16 przyniesiono mi go na pierwsze w zyciu przytulanki i to jest chwila ktorej nigdy nie zapomne! Te drobne paluszki, minki i ten zapach!!!!!! O matko jak ja sie rozczulam od samego rana. Jestesmy u tesciow (troche sie przed tym wyjazdem bronilam) i teraz juz sie ciesze ze tu wpadlismy na kilka dni. Moja tesciowa staje na glowie zeby oslodzic Olkowi traume rozstania z druga babcia i swietnie jej to wychodzi. Oprocz tego od rana swietujemy. Zimne ognie, mydlane banki i spiewanie Tanti auguri - odpowiednik naszego sto lat. Chociaz akurat to Olkowi nie podchodzi. Mowi: nie, ucisza nas i sam sobie zaczyna spiewac Sto lat, sto lat ;) ;) A wieczorem festa! Obiecuje zdjecia :) PS Powolutku dojrzewam do mysli ze chcialabym sie jeszcze tak porozczulac jak 2 lata temu i w koncu zaczelam odsuwac od siebie mysl ze Olek bedzie jedynakiem. Pozdrawiam
-
Ja tylko na sekunde, zeby sie przywitac. I od razu czytam takie wspaniale wiesci! Dynia moje najserdeczniejsze gratulacje! Ziemowit witaj w gronie naszych topikowych dzieci! Mamie i Malenstu wszystkiego najlepszego!!! :) :) My jestesmy juz w Rzymie. Olek pordoz zniosl spiewajaco pomimo pobudki o piatej rano. Ja mam leciutka hustawke nastrojow. Z jednej strony ciesze sie naszym wspolnym domowym ciepelkiem , a z drugiej tesknie za Mama.We wtorek wyjezdzamy na kilka dni a po powrocie bede zagladac juz regularnie. Wczesniej musze nadrobic zaleglosci ;)
-
Dziewczyny czy zauwazylyscie numer strony???? 300 to niezly wynik! Prawie jak urodziny!:):) :)
-
Psikulcu Milego spotkania! Pozdrowienia dla Logosm. Ja zaluje ze na moje spotkanie z Logosm zapomnialam zabrac aparatu. Pstrykaj fotki dla nas. Kuk podoba mi sie Amber.Ale wracajac do Caramella to byc moze kompromisem jest Carmela? Kuk, Mysh wyslalam Wam przed chwila zdjecia miasteczka o ktorym wczesniej pisalam, bo bylyscie zainteresowane. Jesli ktos jest jeszcze zainteresowany to dajcie znac. U nas weekend minal pod znakiem imprez urodzinowych. Olek tak bardzo to przezywal ze od soboty co wieczor opowiada mi o imprazech w jakich bral udzial. Mniej wiecej w ten sposob. \"Dzieci. Mniam-mniam. Ae ae.(spiewajaco) i fuuu fuuuu\" Co w wolnym tlumaczeniu oznacza. Na urodzinach byly dzieci. Byl tez tort. Potem spiewano \"sto lat\" a pozniej zdmuchnieto swieczke\" A propos mniam mniam. Olek od czasu do czasu bardzo kategorycznie zada otwarcia lodowki. Otwieram, on zaglada z zadowloeniem na twarzy i z jakims dziwnym wyrazem ulgi stwierdza ze mniam-mniam jest na swoim miejscu i uspokojony odchodzi do swoich zajec. Czasami przytula sie do lodowki jak do najlepszego misia i gladzac czule jej drzwi, rozmarzony mruczy sobie pod nosem: mniam, mniam, mniam, mniam... :) :) A oto jego ostatni jedzeniowy wybryk: Wiecie jak to jest gdy dziecko biega po mieszkaniu robiac przy tym duzo szumu. I nagle ta cisza. Zbyt dlugo trwajaca, ktora jest podejrzana i zmusza czlowieka do wyruszenia w poszukiwaniu wlasnej pociechy? Na pewno to znacie. ;) No wiec kilka dni temu wchodze so sypialni bo ten dziwny spokoj mnie zaintrygowal. I co widze? Olka lizacego nasz solna lampe!!!! - Co ty robisz?!?!?! A Olek zadowolony, usmiechniety od ucha do ucha, glaskajac sie po brzuszku mowi: - Mniam-mniam. Bez komentarza. Dynia nie wiem czy Cie pociesze, ale moj rekord wkluwania sie to 21 razy i mialam wtedy 7 lat. Nigdy tego nie zpomne. A srednia u mnie to ok 4-5 razy. Przyzwyczailam sie juz. Trzymam kciuki za pozytywne wyniki badan:)
-
Myshko to miejsce to sanktuarium Montevergine di Mercogliano. Zdjecia robilam ale w duzym formacie i tych niestety nie dam rady wyslac,ale jesli jestes zainteresowana tematem to podaje kilka linkow. http://www.santuariodimontevergine.it/storia.htm http://www.montorosuperiore.com/provincia_file/montevergine_21.9.04/ http://www.agriturismicampania.com/evento.php?id_evento=3258 A wracajac do tematu zdjec. Mysh kiedys w odpowiedzi na przyslane zdjecia zapytala mnie czy podczas wyjazdu do tesciow do Apulii nie robie zdjec? I uswiadomilam sobie wtedy ze rzeczywiscie ich tam nie robie! A to dlatego ze ten teren Wloch juz tak gleboko sie we mnie zakorzenil ze wystarczy ze zamkne powieki i juz mam wszystko przed oczami, ale tym razem postanowilam sie poprawic i pstryknac dla Was kilka fotek. Te uliczki na ktorych Olek biega to tzw. starowka (centro storico) miasta z ktorego pochodzi moj maz. Uwielbiam te uliczki. W lecie daja bardzo przyjemny chlod... Wiekszosc mieszkancow sie stamtad wyprowadzila do wygodnych apartamentowcow i w zasadzie na co drugich drzwiach znajduje sie tam teraz info o mozliwosci wynajecia lub kupna lokalu. Wieczorem obiecuje ze zaczne zgrywac do kompa zdjecia. Mysh czy plany wyprawy do Rzymu sa juz konkretne? Chyba nie musze Ci pisac jak wielka radosc sprawiloby mi spotkanie za Wami. :) :) A co do zdjec Rzymu to sprawa wyglada tak. My do centrum (rozumianego jako Watykan, Panteon, Fontanna do Trevi itd) nie zagladmy prawie nigdy. Dlatego ze w tym tlumie turystow o wypuszczeniu Olka z wozka nie ma mowy nawet na spacerowych uliczkach, a zdjecia typu Olek w wozku na tle tego czy tamtego wieja dla mnie nuda. Wole mu robic zdjecia w ruchu, ale obiecuje ze sie poprawie i nastepnym razem popstrykam zdjecia samym zabytkom. Oczywiscie jesli jestescie zainteresowane. Kuk o upale to my sobie mozemy porozmawiac.. :( Dzis rano podczas wyprawy do parku gdy Olek zaczal z zacieciem kopac dolki zamarzylo mi sie zeby mi wykopal wielki dol w chlodnym piasku, najlepiej w cieniu. Wskoczylabym od razu ;) Pszczola ale ze mnie gapa, ja wczoraj zapomnialam o puencie tego przydlugawego wywodu o nocnikowaniu. Otoz czytalam juz nie raz ze w doroslym zyciu czesto problemy natury urologicznej biora sie z urazu jaki wynosi sie z dziecinstwa gdy bylo sie zmuszanym do kontrolowania tych czesci ciala ktore jeszcze nie poddawaly sie dzialaniu woli, dlatego tak mnie wzburzyla metoda mojej ex-fryzjerki. Dlatego jestem przekonana ze dziewczyny maja racje piszac - nic na sile. Psikulcu juz sie ciesze na nasze spotkanie! :) :)
-
Myshko to miejsce to sanktuarium Montevergine di Mercogliano. Zdjecia robilam ale w duzym formacie i tych niestety nie dam rady wyslac,ale jesli jestes zainteresowana tematem to podaje kilka linkow. http://www.santuariodimontevergine.it/storia.htm http://www.montorosuperiore.com/provincia_file/montevergine_21.9.04/ http://www.agriturismicampania.com/evento.php?id_evento=3258 A wracajac do tematu zdjec. Mysh kiedys w odpowiedzi na przyslane zdjecia zapytala mnie czy podczas wyjazdu do tesciow do Apulii nie robie zdjec? I uswiadomilam sobie wtedy ze rzeczywiscie ich tam nie robie! A to dlatego ze ten teren Wloch juz tak gleboko sie we mnie zakorzenil ze wystarczy ze zamkne powieki i juz mam wszystko przed oczami, ale tym razem postanowilam sie poprawic i pstryknac dla Was kilka fotek. Te uliczki na ktorych Olek biega to tzw. starowka (centro storico) miasta z ktorego pochodzi moj maz. Uwielbiam te uliczki. W lecie daja bardzo przyjemny chlod... Wiekszosc mieszkancow sie stamtad wyprowadzila do wygodnych apartamentowcow i w zasadzie na co drugich drzwiach znajduje sie tam teraz info o mozliwosci wynajecia lub kupna lokalu. Wieczorem obiecuje ze zaczne zgrywac do kompa zdjecia. Mysh czy plany wyprawy do Rzymu sa juz konkretne? Chyba nie musze Ci pisac jak wielka radosc sprawiloby mi spotkanie za Wami. :) :) A co do zdjec Rzymu to sprawa wyglada tak. My do centrum (rozumianego jako Watykan, Panteon, Fontanna do Trevi itd) nie zagladmy prawie nigdy. Dlatego ze w tym tlumie turystow o wypuszczeniu Olka z wozka nie ma mowy nawet na spacerowych uliczkach, a zdjecia typu Olek w wozku na tle tego czy tamtego wieja dla mnie nuda. Wole mu robic zdjecia w ruchu, ale obiecuje ze sie poprawie i nastepnym razem popstrykam zdjecia samym zabytkom. Oczywiscie jesli jestescie zainteresowane. Kuk o upale to my sobie mozemy porozmawiac.. :( Dzis rano podczas wyprawy do parku gdy Olek zaczal z zacieciem kopac dolki zamarzylo mi sie zeby mi wykopal wielki dol w chlodnym piasku, najlepiej w cieniu. Wskoczylabym od razu ;) Pszczola ale ze mnie gapa, ja wczoraj zapomnialam o puencie tego przydlugawego wywodu o nocnikowaniu. Otoz czytalam juz nie raz ze w doroslym zyciu czesto problemy natury urologicznej biora sie z urazu jaki wynosi sie z dziecinstwa gdy bylo sie zmuszanym do kontrolowania tych czesci ciala ktore jeszcze nie poddawaly sie dzialaniu woli, dlatego tak mnie wzburzyla metoda mojej ex-fryzjerki. Dlatego jestem przekonana ze dziewczyny maja racje piszac - nic na sile. Psikulcu juz sie ciesze na nasze spotkanie! :) :)
-
Myshko co za cudna wiadomosc!!! Wszystko sie we mnie cieszy razem z Toba! Jasiek jest niesamowity z tymi swoimi rysunkami. Nie musisz sie martwic moja poczta bo ona ma nieograniczona pojemnosc. Ja mam problem z otwieraniem zdjec gdy jedno z nich ma ponad 1-2 mega wielkosci. Dlatego za zdjecia od Katrin i Pati dziekuje ale bede je mogla obejrzec dopiero w Polsce na „normalnym” kompie Dziewczyny moje milczenie spowodowane bylo wyjazdem do tesciow. Wrocilismy wczoraj ale dopiero dzis udalo mi sie wlaczyc kompa. Dziekuje Wam za wszystkie wspierajace slowa, duzo to dla mnie znaczy. Z dobrych wiesci: odebralam dzis wyniki badan na tarczyce i wszystkie sa w normie. Baaaaaaaardzo sie ciesze. Choc teraz jestem troche skolowana bo nie wiem skad tak kiepskie samopoczucie u mnie od dluzszego czasu. Bede sie doszukiwac przyczyn juz w Polsce. Psikulcu. Przyjezdzam do Polski 10 czerwca i mam zamiar spedzic tam ok 2-3 miesiecy. Tak wiec spotkamy sie na pewno na dlugi spacer i tym razem postaram sie zabrac do K-owa ze soba Olka. Logosm wszystkiego naj z okazji urodzin Zycze duzo zdrowia i sily aby zniesc to niezbyt fajne odchodzenie ze starej firmy. W zwiazku ze zmiana pracy do kiedy jest aktulany Twoja adres mailowy? Dynia trzymam kciuki zeby wszystkie badania byly w normie. Pszczola u nas z nocnikowaniem sprawa ma sie tak jak pisalam ostatnio czyli Olek posadzony na nocniku i poporoszony o zrobienia siku, zrobil, wstal i zadowolony poszedl sie bawic. Ja wiem ze on juz kontroluje ten moment w ktorym ma sie wysikac, bo poznalam to po tym jak chetnie daje sobie zmienic pieluche. Tzn gdy mu proponowalam zmiane pieluchy to bywalo ze sie opieral, udawal ze nie slyszy i bawil sie dalej. A czasami lecial jak na skrzydlach na lozko gdzie sie przebieramy. Dlaczego? Bo wiedzial ze chce mu sie sikac i gdy zdejmowalam stara pieluszke Olek z piskiem i smiechem zaczynal robic siku. Po prostu czekal na ten moment. Postanowilam jednak ze za powazniejsze nocnikowanie zabiore sie dopiero w Polsce. A propos nocnikowania podziele sie z Wami historia ktora mnie poruszyla. Podczas ostatniego pobytu w Polsce poszlam do mojej fryzjerki (ktora ma 2 dzieci) i podczas rozmowy wyszlo ze Olek ma juz „az 18 miesiecy” i jeszcze nosi pieluche. Jej dzieci zaraz po skonczeniu roczku oduczyla „robienia w pieluchy”. Powiedzialam ze podziwiam, ale wydaje mi sie dziecko na tym etapie nie do konca kontroluje to co robi. A ona na to „za zlanie majtek dwa klapsy w tylek i od razu sie nauczy kontrolowac” Nie moglam sie doczekac zeby wstac z fotela i wyjsc. Ta pani juz nie bedzie moja fryzjerka. Kuk gratuluje nocnikowyuch sukcesow Frania. :) Wspolczuje takiej sasiadki. Sprawa jest delikatna, bo podjecie konkretniejszych dzialan moze ja sprowokowac do wiekszej zlosliwosci a z drugiej strony balabym sie ze po kims komu tak sie poplatalo w glowie mozna sie spodziewac jeszcze glupszych rzeczy a ja lubie chuchac na zimne. Portier naprawde powinien miec na nia oko. A co do goraca w lipcu. Moze mozna zabrac ze soba do szpitala jakis przenosny wentylator? Nasz wentylator oficjalnie rozpoczal dzis sezon letni wprawiajac Olka swoim dzilaniem z wbzgraniczny zachwyt. Caly wieczor chodzil wydmuchujac z calej silu powietrze aby zwrocic nasza uwage na ten dziwny krecacy sie sprzet. Musze sie pochwalic tym jak Olek cudnie znosi podroze. Normalnie jedziemy do tesciow ok 6 godzin (z 2 krotkimi 10 min postojami) i on to znosi naprawde dobrze. Wczoraj podczas powrotu wymyslislismy z mezem ze zjedziemy z autostrady i wstapimy do miasteczka w ktorym na bardzo wysokiej gorze jest opactwo, ktore juz od dluzszego czasu chcialam zobaczyc. Podroz w ten sposob wydluzyla sie o kolejne 2 godziny, w dodatku byl potworny upal a Olkowi humor dopisywal cala droge. Najszczesliwszy byl gdy sie okazalo ze przed opactwem trwaja jakies prace i przed samym wejsciem wielka kopara nabierala gruz, ladujac go na ciezarowke. Olek prawie sie zapowietrzyl od „ochow i achow”. :) :) :)
-
Myshko co za cudna wiadomosc!!! Wszystko sie we mnie cieszy razem z Toba! Jasiek jest niesamowity z tymi swoimi rysunkami. Nie musisz sie martwic moja poczta bo ona ma nieograniczona pojemnosc. Ja mam problem z otwieraniem zdjec gdy jedno z nich ma ponad 1-2 mega wielkosci. Dlatego za zdjecia od Katrin i Pati dziekuje ale bede je mogla obejrzec dopiero w Polsce na „normalnym” kompie Dziewczyny moje milczenie spowodowane bylo wyjazdem do tesciow. Wrocilismy wczoraj ale dopiero dzis udalo mi sie wlaczyc kompa. Dziekuje Wam za wszystkie wspierajace slowa, duzo to dla mnie znaczy. Z dobrych wiesci: odebralam dzis wyniki badan na tarczyce i wszystkie sa w normie. Baaaaaaaardzo sie ciesze. Choc teraz jestem troche skolowana bo nie wiem skad tak kiepskie samopoczucie u mnie od dluzszego czasu. Bede sie doszukiwac przyczyn juz w Polsce. Psikulcu. Przyjezdzam do Polski 10 czerwca i mam zamiar spedzic tam ok 2-3 miesiecy. Tak wiec spotkamy sie na pewno na dlugi spacer i tym razem postaram sie zabrac do K-owa ze soba Olka. Logosm wszystkiego naj z okazji urodzin Zycze duzo zdrowia i sily aby zniesc to niezbyt fajne odchodzenie ze starej firmy. W zwiazku ze zmiana pracy do kiedy jest aktulany Twoja adres mailowy? Dynia trzymam kciuki zeby wszystkie badania byly w normie. Pszczola u nas z nocnikowaniem sprawa ma sie tak jak pisalam ostatnio czyli Olek posadzony na nocniku i poporoszony o zrobienia siku, zrobil, wstal i zadowolony poszedl sie bawic. Ja wiem ze on juz kontroluje ten moment w ktorym ma sie wysikac, bo poznalam to po tym jak chetnie daje sobie zmienic pieluche. Tzn gdy mu proponowalam zmiane pieluchy to bywalo ze sie opieral, udawal ze nie slyszy i bawil sie dalej. A czasami lecial jak na skrzydlach na lozko gdzie sie przebieramy. Dlaczego? Bo wiedzial ze chce mu sie sikac i gdy zdejmowalam stara pieluszke Olek z piskiem i smiechem zaczynal robic siku. Po prostu czekal na ten moment. Postanowilam jednak ze za powazniejsze nocnikowanie zabiore sie dopiero w Polsce. A propos nocnikowania podziele sie z Wami historia ktora mnie poruszyla. Podczas ostatniego pobytu w Polsce poszlam do mojej fryzjerki (ktora ma 2 dzieci) i podczas rozmowy wyszlo ze Olek ma juz „az 18 miesiecy” i jeszcze nosi pieluche. Jej dzieci zaraz po skonczeniu roczku oduczyla „robienia w pieluchy”. Powiedzialam ze podziwiam, ale wydaje mi sie dziecko na tym etapie nie do konca kontroluje to co robi. A ona na to „za zlanie majtek dwa klapsy w tylek i od razu sie nauczy kontrolowac” Nie moglam sie doczekac zeby wstac z fotela i wyjsc. Ta pani juz nie bedzie moja fryzjerka. Kuk gratuluje nocnikowyuch sukcesow Frania. :) Wspolczuje takiej sasiadki. Sprawa jest delikatna, bo podjecie konkretniejszych dzialan moze ja sprowokowac do wiekszej zlosliwosci a z drugiej strony balabym sie ze po kims komu tak sie poplatalo w glowie mozna sie spodziewac jeszcze glupszych rzeczy a ja lubie chuchac na zimne. Portier naprawde powinien miec na nia oko. A co do goraca w lipcu. Moze mozna zabrac ze soba do szpitala jakis przenosny wentylator? Nasz wentylator oficjalnie rozpoczal dzis sezon letni wprawiajac Olka swoim dzilaniem z wbzgraniczny zachwyt. Caly wieczor chodzil wydmuchujac z calej silu powietrze aby zwrocic nasza uwage na ten dziwny krecacy sie sprzet. Musze sie pochwalic tym jak Olek cudnie znosi podroze. Normalnie jedziemy do tesciow ok 6 godzin (z 2 krotkimi 10 min postojami) i on to znosi naprawde dobrze. Wczoraj podczas powrotu wymyslislismy z mezem ze zjedziemy z autostrady i wstapimy do miasteczka w ktorym na bardzo wysokiej gorze jest opactwo, ktore juz od dluzszego czasu chcialam zobaczyc. Podroz w ten sposob wydluzyla sie o kolejne 2 godziny, w dodatku byl potworny upal a Olkowi humor dopisywal cala droge. Najszczesliwszy byl gdy sie okazalo ze przed opactwem trwaja jakies prace i przed samym wejsciem wielka kopara nabierala gruz, ladujac go na ciezarowke. Olek prawie sie zapowietrzyl od „ochow i achow”. :) :) :)
-
Fisa uroda mojego organizmu jest taka ze ja odkad pamietam mam anemie i nawet zazywanie zelaza niewiele pomaga. Nie wiem czy moje samopoczucie ostatnio jest tylko wynikiem anemii czy tez wplyw maja na to inne czynniki. W czwartek bede miec juz wyniki badan tarczycy na ktore wybieralam sie juz 10 miesiecy. U mnie wykryto problemy z tarczyca w ciazy. Po leczeniu wszystko sie unormowalo. Miesiac po porodzie zrobilam badania, ktore byly w normie i zaluje ze to zaniedbalam i nie poszlam mimo wszystko do lekarza. Od ok roku mam wiekszosc objawow niedoczynnosci czyli zmęczenie, przybieranie na wadze, sucha skóra, matowe i suche włosy, zatrzymywanie wody w tkankach, spowolnienie umysłowe i ostatnio tez lekka depresja. I sama nie wiem czy to wlasnie tarczyca czy efekt sterydow ktore zazywam na astme czy po prostu troche mi wysiada psychika i tak sie somatyzuje moj stres. Moj tesc jest w szpitalu po operacji i jedziemy tam jutro. Pozniej po powrocie chce zrobic szybka runde po lekarzach tutaj i prawdopodobnie 10 czerwca jade do Polski. Kuk bilet kupuje w jedna strone. Nie mam pojecia kiedy wroce, bo stan zdrowia mojego ojca pogorszyl sie znacznie w tych dniach i nie potrafie niczego sensowanie zaplanowac. Na pewno nie wroce tu przed koncem lipca. O moim spowolnieniu umyslowym niech swiadczy fakt ze poprzedni wpis rodzilam w wordzie ponad tydzien. I nie bylam jeszcze wtedy tak przygwozdzona wiekszoscia zlych wiesci ktore do mnie dotarly w tych dniach. Elffiku duzo zdrowia dla Filipka
-
Psikulcu dziekuje serdecznie za zdjecia. Udalo mi sie obejrzec tylko te o mniejszym formacie, bo te duze to za wiele jak na mozliwosci mojego kompa. No ale za jakies 2-3 tyg bede w Polsce to obejrze je z pewnoscia. A moze uda nam sie wybrac na wspolny spacer? Ja wzielam sobie kilka dni wolnych od netu Uprawialam medytacje w ruchu. Sprzatalam mieszkanie i usprawnialam nasze zycie na tych kilku metrach kwadratowych. Zatracilam sie w tym porzadkowaniu swojego swiata tak bardzo ze przez kolejnych kilka dni odpoczywalam cieszac sie nabyta przestrzenia, wierzac ze energia ki moze teraz swobodniej krazyc miedzy nami i tym co uzbieralismy wokol siebie. Ostatnie dni rozleniwiaja mnie. Zwalanim wiec tempo, w koncu i tak nigdzie sie nie spiesze. Snuje sie po domu w plazowej tunice, zapadam sie w sofe popijajac wode z cytryna i przygladajac sie jak z jakim skupieniem Olek poszerza swoja wiedze na temat swiata. A oprocz tego czytam i duzo spie bo moja anemia sprowadzila mnie juz do praktycznie do poziomu raczkowania. Uwielbiam teksty Waszych dzieci!! Prosze o regularne wpisy! Gdy czytam riposty w ich wykonaniu to nie moge sie doczekac kiedu Olek zacznie mowic. Ostatnio bardzo sie uwstecznil i nie mowi prawie nic. Chyba mamy postepy nocnikowe, bo w sobote kupilismy nocnik. I wczoraj posadzilam go 3 razy mowic zeby zrobil siku. Zrobil, wstal, pokazal na nocnik z zadowoleniem stwierdzajac „siku” i poszedl sie bawic. A ja egocentrycznie stwierdzam ze w naszych ciaglych rozjazdach pampersy sa mi na reke i jakos nie spiesze sie do calkowitego przestawienia Olka na nocnik. Jutro wyjezdzamy do tesciow na ok tydzien wiec nie wiem czy dam rade zagladac. Troche jestem otumaniona w tych dniach wiec wiecej juz teraz nie napisze. Sorry. Pozdrawiam Was wszystkie
-
Dziewczyny wyslalam Wam kilka fotek Olka z nowego adresu, bo od kilku dni ten na o2 sprawia problemy. Prosze Was jednak o przesylanie Waszych zdjec na ten stary adres bo odbieram bez problemu. Myshko dziewczyny ostatnio tu sie zachwycaly zdjeciami od Ciebie a ja nie dostalam nic od Ciebie od 2 miesiecy, wiec sie dopraszam, dopraszam. :)
-
Dziewczyny wpadam na sekundke, aby powiedziec ze dzwonilam do Psikulca i przekazac ze dziewczyny czuja sie dobrze. Wyjda pod koniec tygodnia. Psikulec obiecala zasypac nas zdjeciami. Czekam z niecierpliwoscia.Mysle ze akcje porodowa sama bedzie chciala Wam opisac. Bardzo sie ciesze ze u nich wszystko dobrze. :) :) Kuk, Myshko dziekuje za mile slowa pod adresem Olka. Otoz ja w tej sprawie nie zrobilam absolutnie nic! Dar od losu.;) Olek przez te prawie 2 miesiace spal w lozku z moja mama (cos czego ja nigdy nie praktykowalam u siebie z wygody i z obawy o zle przyzwyczajenia) a tam machnelam reka bo widzialam ze sprawia im to ogromna radosc. I mialam ogormne obawy o jego sen po powrocie a tu od pierwszego dnia nie bylo problemow i w dodatku Olek spokojnie zniosl to ze sypia znow sam. (no ale nasze lozka stoi na wyciagniecie reki, wiec tak nie do konca sam). Niki, Shalla udanego spotkania :)!!! he he mialo byc 1 slowko.
-
Kiedy poruszylyscie temat ksiazek to zastanawiajac sie nad tym co wedlug mnie jest godne polecenia uswiadomilam sobie ze ja czytam wszystko „jak leci” i ze z zainteresowaniem siegam po zupelnie rozne gatunki. (oprocz s-f, bo po przeczytaniu kilku ksiazek nie zapalalam miloscia ) Bardzo czesto siegam po ksiazki tzw: glosne, po to aby miec na ich temat wlasne zdanie a nie powielac jakies obiegowe opinie (ktore jak wiadomo bywaja skrajnie rozne). I w ten sposob poznalam cala tworczosc Whortona, Coelho, Browna (bo o ich ksiazkach mowilo sie chyba u nas w ostatnich latach najwiecej). Z Whortona zostawilam sobie tylko Ptaska z autografem autora. Coelho to dla mnie sympatyczny bajkopisarz. Co do Browna to z o wiele wiekszym zainteresowaniem przeczytalam „Anioly i Demony” niz przereklamowany do bolu „Kod da Vinci” (na filmie to mnie w ogole zeby rozbolaly, nawet te wyrwane 7 lat temu). Jesli chodzi o Grochole to owszem mam jej ksiazki ale jej sukces wydawniczy pozostaje dla mnie zagadka. Sa przereklamowane. Jesli juz sie trzymam watku: lekkie i sympatyczne zdecydowanie bardziej sposobaly mi sie ksiazki Barbary Kosmowskiej. „Teren prywatny” „ Niebieski autobus” „Prowincja” Dla mnie hitem w kategorii symaptycznych czytadel jest ksiazka Allison Pearson ”Nie wiem jak ona to robi” Czytam ja srednio raz na rok i za kazdym razem ubawie sie setnie. A odkada pojawil sie Olek nawet zaczynam rozumiec o co jej chodzi. Bardzo spodobaly mi sie dwie ksiazki Michaela Cunninghama „ Z ciala i z duszy” oraz „Dom na krancu swiata” natomiast jego slynne „Godziny” nie spodobaly mi sie w ogole. Grisham, Cook, Morrell itp, itd owszem czyta sie to sympatycznie ale to sa ksiazki na raz. Rzadko zdarza mi sie abym po przeczytaniu jakiejs ksiazki z biblioteki zapragnela ja miec na wlasnosc. Tak bylo z ksiazkami Hanny Kowalewskiej. „Tego lata, w Zawrociu”, „Julita i hustawki” spodobaly mi sie bardzo i chce je sobie kupic i cala reszte ktora napisala. Ostatnio przeczytalam „Imprimatur” Rity Monaldi i Francesco Sorti. Spodobalo mi sie. Bardzo lubie ksiazki wymienienego przez Logsom Lobsanga Rampy. W ogole to moje ulubione klimaty. Czesto wracam tez do „ Tybetanskiej ksiego zycia i umierania”. Chyba nic nowego to do dyskusji nie wnioslo. Ale i tak dorzucilam te swoje 3 grosze ;) ;) ;)
-
Oj cos mi nie wyszlo, bo poprzednio wysmarowalam dwa posty a poszedl tylko jeden. Wiec postaram sie powtorzyc. Witam serdecznie Matylde i Mammali. Dziekuje za wszystkie zdjecia. Sliczne te nasze dzieciaczki. Postaram sie wkrotce nadrobic zaleglosci w wysylaniu. Jestem pod wrazeniem umiejetnosci Waszych dzieci. Olek jezykowo troszek przystopowal, zeby nie powiedziec ze sie cofnal, bo nie uzywa wielu slow ktore uzywal 3-4 miesiace temu a nowych brak. No, ale rozumie bardzo wiele ( a ze czasami nie chce rozumiec to juz inna bajka). Moj pobyt w Polsce bardzo naprawde bardzo duzo mi dal jesli chodzi o postrzeganie Olka. Ze wstydem uswiadomilam sobie ze ja za duzo narzekam, zbytnio przejmujac sie pewnymi aspekatmi charakteru czy tez temperamentu Olka a zbyt rzadko dostrzegam te pozytywne strony. A moze i dostrzegam tylko biore je za cos oczywistego. Pochwale sie wiec ze Olek pieknie sam je. Czesto bawi sie sam pozwalajac mi na coraz dluzsze lektury. Hitem jest jego zasypianie, bo rowno o 21 mowie do niego idziemy spac i o chocby byl w samym srodku zajmujacej zabawy, rzuca wszystko biegnie po swoje „pomoce” (czyli smoczek i usypianke Bobika) biegnie do taty dac calusa (czasami tylko juz z progu sypialni robi mu pa pa). Przebieramy sie i po 5- 10 min Olek spi. Samo zasypianie trwa ok 30 sekund. Te 5-10 min to stanie w oknie (obowiazkowe!!!) ogladanie drogi i nieba w poszukiwaniu samochodow i samolotow. Ja te kilka minut wykorzystuje na ogarniecie pokoju, na przygotowanie sie do spania. Klade sie na lozku. Olek wyciaga do mnie rece, biore go do siebie, on sie wtula i po minucie spi. Uwielbiam ten rytual. Za to ze jest taki spokojny i krociutki. Z ubieraniem tez nie ma wiekszego klopotu. Owszem czasami gdy jest czyms zajety to trudno go oderwac, wiec sie nie szarpiemy tylko ja sie ubieram i caly czas mowie co robie i po co. Wiec kiedy ja juz zakladam buty on probuje wtedy wpakowac sie do wozka (czasami jeszcze w pizamce) probujac mi dac do zrozumienia ze on tez jest gotowy do wyjscia. Wiec mu mowie ze jeszcze nie jest gotowy i musi sie ubrac. Olek biegnie wiec na lozko gdzie sie przebieramy i jest w stanie pelnej gotowosci. Czasami uczestniczy o wiele aktywniej w ubieraniu bo biega i szuka butow oraz zabawek ktore chce ze soba zabrac do parku. Z mniej fajnych zachowan to moge wymienic zachowanie w parku. Olek wszedzie czuje sie jak u siebie w domu a w parku to juz w ogole jak krol. No i mysli ze wszystkie zabawki jakie dzieci przynosza do parku naleza do niego. Stres totalny. I na nic sie zdaje przynoszenie tych samych zabawek ze soba. Wystarczy ze te nalezace do innych dzieci maja inny kolor i juz sa atrakcyjniejsze. Swoje porzuca po 10 sekundach i wyrusza na lowy. Dziecko placze bo chca mu cos zabrac, Olek placze bo nie dostal tego co chcial. I pozostaje tylko nadzieja za za tym 101 razem zrozumie ze kazde dziecko jest szefem swoich zabawek (jak pisala Mysh).
-
Chcialm sie zabrac dzis za porzadki, ale zapomnialam schowac z balkonu miotle i zlalo ja doszczetnie. Z wielkim wiec hukiem wyjelam z pudla odkurzacz z zamiarem solidnego odkurzenia mieszkania. Odkurzacz jest na wode a po odkreceniu kranu okazalo sie ze wody – niet. Przeciez mineralnej nie bede wlewac. Naczyn nie moge umyc, wlosow tez. Dobrze ze chociaz prad jest wiec moge usiasc i pisac czekajac na powrot cywilizacji. Kuk glowa do gory. Pomysl o tym ile kwasow ten deszcz zmyje z pwietrza. Wracajac do watku ktory rozbawil mnie do lez, czyli zabawanych sytuacji, to przyznam ze to co sprawilo ze po wielu godzinach smiania sie do rozpuku ostatecznie spadlam z krzesla to puenta Kuk ze jej wydawalo sie ze wszystkich spotykaja takie sytuacje. Och, ja bardzo bym chciala zeby zycie bylo tak zabawane. Ja wiem ze w chwili kiedy dana sytuacja ma miejsce to najczesciej panika w oczach i totalne zazenowanie, ale gdy sie to wspomnie po kilku dniach to jest sie z czego posmiac. Ja ostatnio owa panike w oczach i zazenowanie odczuwane kazda komorka ciala mialam okazje przypomniec sobie podczas ostatniego pobytu w Polsce. Bedac w Galerii Krakowskiej na zakupach nagle parcie na pecherz wiadomo gdzie skierowalo mnie galopem. Obled w oczch, bo myslalam ze juz nie dotre na miejsce bez jakiejs kompromitacji. Wbiegam za zaulek gdzie sa toalety a tam tlumek kobiet czekajacych, ja cos belkoczac o tym ze nie wytrzymam gnam prosto do kabiny. Ulga. Wychodze i co widze na przeciwleglej scianie na ktorej sa drzwi z ktorych musze skorzystac zeby dostac sie do drugiego pomieszczenia gdzie sa umywalki i wyjscie? Trzech panow korzystajacych z pisuarow. Powiedziec ze mnie zamurowalo to malo! Jak widze podobne, zenujace sceny na filmach to sobie mysle: rusz sie babo nie stoj tak. Moj mozg odbieral ten komunikat tylko nogi mi sie wtopily w posadzke. Kiedy po kilku ulamkach sekundy moja zdolnosc poruszania sie zostala odblokowana to ruszylam z takim impetem ze zarylam twarza w drzwi o ktorych zupelnie zapomnialam, lekko mi splaszczylo twarz i prawie po nich splynelam jak postac z kreskowek. Boshe boshe co za wstyd!! Pan stojacy najblizej w pierwszym odruchu chcial mi sie rzucic na ratunek ale same rozumiecie ze byla to ostatnia rzecz jakiej chcialam i moje rekordowo szybko rzucone mu spojrzenie chyba mowilo: udawaj ze mnie tu nie ma. Marzylam zeby przybrac postac jakiejs ektoplazmy dzieki czemu moglabym splynac do konca po tych drzwiach i przeslizgnac sie pod nimi na zewnatrz. Mialam ochote wkomponowac sie w te plytki i trwac tak do chwili az wyblaknie w moim mozgu wspomnienie tej zenujacej sytuacji. Oczywiscie cala sytuacjia trwala jakies krotkich pare sekund ktore nagle w mojej czaso-przestrzeni rozciagnela sie do lat swietlnych. Ja oczywiscie caly czas belkotalam jakies slowa przeprosin, ze ja w biegu, ze nie zauwazylam ze przepraszam itd. Kiedy juz wybieglam stamtad wpadlam na tlumek kobiet czekajacych na mozliwosc dostania sie do znajdujacej sie po drugiej stronie damskiej toalety. Gdyby moja samotna szara komorka zechciala kilka minut wczesniej podjac sie jakiejs pracy to powinnam od razu zajarzyc ze cos jest nie tak skoro przed damska toaleta tlum a w srodku nikogo. Kiedy wpadlam na te kobiety czerwona jak burak zostalam dokladnie zlustrowana od gory do dolu i chyba mi w myslach przyznaly tytul na najlepszego transwescyte roku. Wiecie co jest najgorsze w tej sytuacji? Ze nie zdarzylo mi sie to pierwszy raz!!!!! A ja chce zeby moje dziecko uczylo sie na swoich bledach i doswiadczeniach! Skoro sama nie potrafie to az wstyd wymagac tego od kogos.
-
Dziewczyny nareszcie nadrobilam zaleglosci i juz jestem na biezaco. Poruszylyscie tyle fantastycznych tematow. Do kilku z nich moze wroce w nastepnych postaach, ale teraz tylko mam slowko do Nikii bo ona szykuje sie do wyjazdu i chcialam rozwiac kilka jej watpliwosci. Troszke inaczej podchodza do osob doroslych a inaczej do dzieci. W styczniu lecialam do Warszawy i nie bylo mozliwosci wziecia ze soba nawet kropelki wody. A teraz podrozowalam oczywiscie z Olkiem i mialam w butelce ok 150 ml zimnej wody mineralnej i w termosie ok 200 ml wrzatku. Pan celnik kazal mi sprobowac tej wody. Napilam sie lyczek tej zimnej a on podsuwa mi termos i mowi: - A teraz tej. - Oszalal pan?!?! Wrzatek mam pic??!! Wyrwalo mi sie zanim zdazylam pomyslec. Pan stwierdzil ze niemozliwe zeby ten wrzatek byl taki znowu wrzacy, ale gdy go otworzyl i mu zaparowaly okulary, zkrecil, oddal i puscil dalej. Zaskoczylo mnie to co Shalla pisala o probowaniu wszystkiego. Mnie nikt bulki ani bananow nie kazal ani otwierac ani pokazywac. A bez bananow u nas ani rusz. Ja jednak wzielabym butelke wody, bulki i co tam jeszcze bo przeciez mozecie zglodniec zanim w ogole dojdziecie do odprawy celnej. I zjecie ze smakiem bez zadawnie sobie filozoficznego pytania co tez jest takiego magicznego w bulce z lotniskowego baru ze kosztuje ona 20 zl? A jesli nie zglodniejecie to i tak poszlabym z tym kulinarnym kramem do odprawy i dopiero tam wyrzucila to co kaza bo a nuz sie okaze ze mozesz wziac na poklad samolotu wszystko co masz.
-
Psikulcu moje gratulacje!!!! Nabierajcie sil czekamy tu na Was!!! :) :) :) Sciskam
-
Dziewczyny wpadam sie przywitac. Przyjechalismy wczoraj. Mam do nadrobienia 30 stron wpisow :) :) Dziekuje Logosm za sympatyczne spotkanie. Dwie godziny minely szybciutko. W miare jedzenia apetyt rosnie. Wierze ze uda mi sie poznac jak najwiecej z Was :) A teraz bioer sie za zaleglosci w czytaniu.
-
Witajcie kochane! Wpadam na sekundke przywitac sie z Wami wiosennie. Ja ciagle jestem w Polsce (do przyszlego piatku) i mysle ze dopiero po powrocie nadrobie zaleglosci w czytaniu. pozdrawiam Was
-
Dziewczyny mój dostęp do netu jest dość ograniczony więc będę tak wpadać z doskoku. Rozpiszę sie pewnie dopiero po powrocie do domu.
-
Witajcie dziewczyny Katrin trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło. Co do naszego spotkania to oczywiście wrażenia są bardzo bardzo pozytywne. Dla mnie to było pierwsze spotkanie w realu z kimś poznanym na necie i przyznaję, że miałam maleńkie obawy związane z tym czy nie zabraknie nam tematów do rozmów. Obawy były jak się okazuje zupełnie nieuzasadnione. Rozmawiało nam się wspaniale :) :) :) Oczywiście powinnam pisać za siebie. Bardzo dziwne jest to uczucie gdy widzę kogoś pierwszy raz w życiu a mam wrażenie ze znamy się od lat. 4 godziny zleciały nawet nie wiadomo kiedy. Mam w aparacie dwa zdjęcia z tego spotkania, ale niestety nie mam kabelka który pozwala na zgranie ich do komputera. Czekam na powrót kuzynki, która użyczy mi swojego. Oczywiście prześlę. Pozostał mi niedosyt i ogromna chęć poznania Was wszystkich! Ja też wierzę, że kiedyś się nam uda.
-
Elffiku co za koszmar przezyliscie. Zadaje sobie pytanie jak to mozliwe ze pediatrzy nadal przepisuja to swinstwo skoor tyle sie slyszy o zlym dzialaniu tego leku. Bo Twoja relacja nie jest pierwsza ktora przeczytalam. Brawo dla Amelki!! Naprawde zuch dziewczyna. Jednak jakis Aniolek nad Amelka czuwal w tej serii nieszczesc. To ze spala z tata gdy wymiotowala, to ze zemdlala gdy bylas blisko, to ze nie podalas jej kolejnych dawek, to ze lekarze w szpitalu tak dobrze sie nia zaopiekowali – to jednak szczescie w nieszczesciu. Moze teraz cos na poprawe odpornosci by pomoglo. Zycze Wam duzo zdrowi i cierpliwosci. Nikii brawo za zaliczona sesje!! (widzicie jaka jestem do tylu z pisaniem?) No i trzymam kciuki za to zeby smok na stale przeszedl w posiadanie myszek. My tez juz powinnismy zaczac oduczanie, ale sytuacja podobna jak u Was. Ciagle cos sie dzieje. Czekam az pojawi sie reszta zebow, bo nerwowosc Olka w zwiazku z zabkowaniem nie ma sobie rownych. A widze ze to go uspokaja. Dynia dolaczam do klubu wielkoustych. Olek przedwczoraj wlasnie sie zblizal zeby dac mi calusa gdy tuz przed moja twarza potknal sie i zaryl zebami prosto w moja warge. Swoimi siekaczami rozcial mi ja z zewnatrz a ja poprawilam swoimi od wewnatrz. Koszmarek Dzieczyny chcialabym jeszcze cos napisac ale Olek tak usilnie probuje sie dolaczyc do pisania ze nie mam szans, a pozniej to juz tylko pakowanie. Odezwe sie juz z Polski. Pa Kuk, Wodny Psikulcu szczegoly wyslalam @
-
Kuk nic nie wiem na temat ospy i odpornosci na nia, ale trzymam kciuki. Myshko o jakich zdjeciach z rowerkiem mowa? Ja nic nie dostalam. Dopraszam sie. Logosm dzieki za wyjasnienie dot kapieli. Wodny psikulcu szczegoly w @ Co do ciuszkow, to u nas na targu tez sa stragany z uzywana odzieza i jest tam calkiem spory wybor. Z cenami jest roznie od 3-5 euro za sztuke, ale zaplacic 5 euro za np dzinsowe ocieplane ogrodniczki GAPa wydaje sie byc calkiem sensowne. Poza tym ja kocham Olka w koszulach a tam maja duzy wybor takich jakich w sklepach juz teraz nie moge dostac bo obecna moda przypomina mi slup reklamowy czyli ponaklejane i ponaszywane co sie da gdzie sie da. A co do zuzywania ubran to tak jak pisala Mysh, jesli jest tego duzo to trudno zeby sie dalo to zniszczyc. Olek na ten przedzial wiekowo-wzrostowy ma 13 par spodni (dzisny i sztruksy) i ok 10 dresow do biegania po domu. I ani jedna z tych rzeczy nie zostala przeze mnie zakupiona za pelna cene. 3 pary to zakupy w zeszlym roku na 70 % wyprzedazach, 2 z second handu, a reszta to prezenty. Dlatego w tym roku na wyprzedaze nie poszlam bo jesli ta tendencja prezentowa bedzie sie utrzymywac to naprawde szkoda wydawac pieniadze. Kuk a z tych toreb z pracy to ja tez sie bardzo ciesze. Jednak... za kazdym razem gdy moj maz cos przynosi przypomina mi sie pewna sprawa. Otoz jedno z biur w pracy mojego meza zostalo ochrzczone jako „blizniacze”. W tym pokoju w ciagu ostatnich 7 lat pracowaly 3 osoby i kazdej z nich urodzily sie blizniaki. Blagam meza zeby tam nawet nie wchodzil, bo a nuz przyniesie do domu te energie urodzaju. (to wlasnie po ostatnio urodzonych blizniakach Olek dostaje ciuchy) Ksiazki mowicie..... Eh... Dziewczyny kiedy Wy znajdujecie na to czas????????????? Ja wczoraj mialam calkiem spory kryzys. Po prostu uswiadomilam sobie ze biegam ostatnio z wywieszonym jezykiem jak jakas szkapa na Wielkiej Pardubickiej. Wczoraj bylam tak zmeczona ze padlam po poludniu razem z Olkiem i okazalo sie ze te 1,5 godz snu rozwalily mi pol dnia. Na wszystko brakowalo czasu. Zywotnosc Olka po prostu mnie rozklada momentami na lopatki. Np wczoraj rano Olek mial wizyte u dermatologa. Pomimo tego ze bylismy umowieni na konkretna godzine wizyta opoznila sie o 50 min. Ta godzina czekania to bylo ponad moje sily. Wszystkie matki z dziecmi patrzyly na mnie z wyrazem wspolczucia a ja na nie z zazdroscia jak to robia ze ich dzieci spokojnie siedza na krzeselkach podczas gdy Olek biega po calym szpitalu. On jest zupelnie gluchy na to co do niego mowie, o co go prosze. Wystarczy ze widzi przed soba korytarz dluzszy niz metr w oczach zapala sie podniecenie, nozka jak kopytko przygotowuje sie do staru i ... tyle go widzieli. Jakakolwiek proba wsadzenia go wtedy do wozka lub wziecia na rece konczy sie wrzaskiem, wiciem, kopaniem. Jedyne co bylam w stanie zrobic to pilnowac zeby w tym bieganiu nie otwieral drzwi gabinetow i nie wspianal sie ludziom na kolana. To co potrafilo go na chwile zatrzymac to inne dzieci. Wzajemne kontemplowanie swoich twarzy trwalo ok 5 min i dalej w swiat. Los mnie chyba karze za moja pyche, bo zawsze gdy patrzylam na taka zdesperowana matke biegajaca za swoja pociecha to wspolczulam jej nieudolnosci wychowawczej. Co ja robie zle??????????????????????????????????????? Jak zapanowac na takim wulkanem energii? Owszem staram sie po prostu unikac takich miejsc i sytuacji. Gdy umawiam wizyty to zawsze biore pod uwage godziny drzemek i posilkow. Wiec to nie jest ani pora snu, ani zdenerwowanie wynikajace z glodu. No wczoraj Olek zachowywal sie jak kliniczny przpadek ADHD. Podczas spaceru potrafi siedziec spokojnie dwie godziny w wozku, ale wystarczy ze sie zatrzymamy a Olek zachowuje sie jakby go wozek parzyl. Tak naprawde to chyba pisze zmartwiona tym jak bedzie wygladal nasz lot w sobote. Dwie godziny z wulkanem w stanie erupcji na kolanach. Co dziwne 6 godzin w samochodzie w foteliku znosi spokojnie /zaliczyl juz chyba ok 15 takich podrozy/ale 2 godz na kolanach to za duzo. eh Dobra, znikam, juz nie marudze
-
No nie nadazam za Wami. W poprzednim poscie nie zdazylam podziekowac Myshce i Kuk za cudowne zdjecia. Dzieki dziewczyny! Rozmarzylam sie jak wiekszosc dziewczyn na forum. I oswiadczylam mojemu mezowi ze najwyzsza pora ruszyc troche na poznanie Wloch. Shalla depresantem zadnym nie jestes. Jesli ja mowilam o porownywaniu Olka do Nastusi to tylko w tym kontekscie jaki poruszlyla pozniej Fisa czyli czy przez przeswiadczenie o tym ze nasze dzieciaczki sa male nie umyka nam gdzies ten moment w ktorym one juz do czego dorastaja. Kuk kategorycznie zabraniam Ci jedzenia pizzy czy czegokolwiek w chwili gdy czytasz posty Shalli!!! Wybuchy smiechu i jednoczesne przelykanie moga sie naprawde zle skonczyc. Wodny Psikulcu jesli chodzi o pytania jakie sobie zadawalam, zadaje i bede zadawac zawsze kraza one wokol jednego watku: czy jestem dobra mama i czy dobrze rozmumiem swoje dziecko? Ja ostatnio zadaje sobie rowniez pytanie gdzie sie konczy zaspokajanie potrzeb dziecka a zaczyna uleganie kaprysom, bo czasami granica wydaje mi sie bardzo plynna. A co do ciuszkow to podpisuje sie pod tym co napisaly dziewczyny. Z nowych rzeczy Olek mial wozek i wanienke a reszta to uzywane rzeczy. I teraz kiedy kojec, chodzik i inne nie sa juz potrzebne z ulga je oddaje myslac o tym ze nie beda juz zajmowac miejsca w domu. A co do ciuszkow to sama kupilam calkiem sporo na Targu Zydowskim i w przeciwnienstwie do niektorych nowych lepiej znosily uzywanie. Wielu znajomych meza sprawia Olkowi markowe ciuchy ale Olek w ciuchach od Dolce Gabbany czy w tych z najtanszego marketu z parku wraca zawsze upaprany jak prosiatko. Rycie w ziemi jak kret to jego ulubiona forma spedzania czasu na swiezym powietrzu i jest mu wszystko jedno w czym to robi. Teraz moj maz znosi z pracy cale torby ciuchow po dzieciach jego kolegow i mnie to bardzo odpowiada. A kontynuujac watek to zajrzyj na @ Logosm ja jeszcze powtorze pytanie Kuk. Ta kapiel imbirowo-cynanamonowa to z olejkami czy suszonym imbirem i cynamonem? I w jakich proporcjach? Pszczolko zycze szybkiego powrotu do formy!