karen ka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez karen ka
-
Piszesz o samodzielnych zabawach. Ja nie bardzo wiem co przez to rozumiec, bo Olek swoich zabawek nie zuwaza juz od ok 5 miesiecy. Jego ulubione zabawy to: rozrzucanie gazet i ksiazek po calym pokoju (pozwalam) wyciagnie kuchennych przyborow z szuflad i roznoszenie po calym domu (pozwalam) grzebanie w kontaktach na wszystkie sposoby (nie pozwalam) grzebanie w plytach i filmach (nie pozwalam) rysowanie koniecznie dlugopisem po kazdej mozliwej powierzchni (pozwalam pod warunkiem ze robi to na kartce) i ukochana zabawa to przysuwanie sobie krzesla w kazde interesujace go miejsce, wspinanie sie na nie, zdejmowanie interesujacych przedmiotow, spadanie z krzesla, placz i po chwili ponowane wspiananie sie itd. Jesli bardzo bym sie uparla to moglabym to nazwac samodzielna zabawa ale tak naprawde to taka forma aktywnosci kiedy raczej nie mozna go na chwile spuscic z oka. Ciagle rozmyslajac wieczorem (a bylo to zanim przeczytalam Twoj post) myslalam o tym czy Olek konczac dwa lata bedzie chocby w czesci tak samodzielny jak grudniowe dzieciaczki, bo poki co mam wrazenie ze dziela ich lata swietlne. I odkad zadalam pytanie na temat samodzielnego jedzenia to troche glebiej sie zastanawiam nad pewnymi rzeczami. Shalla napisala ze Nastka zaczela samodzielnie jesc w wieku 12 miesiecy a Olek po lyzeczke siegnal po raz pierwszy w wieku 17 miesiecy. I probuje sobie odpwiedziec na pytanie czy to ja go uwazam za malutkiego, nie zachecam do samodzielnosci czy tez on nie wykazuje inicjatywy a wiec ja nie reaguje. To troche tak a propos pytania Psikulca na temat watpliwosci. Jak widzisz one sa caly czas. Zmienia sie tylko tamat rozmyslan i pytania jakie sobie zadaje. Naprawde czesto zdaje sobie pytanie czy jestem dobra matka. Ostatnio mam wrazenie ze moje przebywanie z Olkiem sprowadza sie do ciaglego powtarzania: nie wolno, nie rob, odloz to na miejsce i nienawidze tego zrzedzenia, a z drugiej strony reagowac musze. I co z tego ze madre podreczniki mowia: zainteresuj czyms dzieck, pobaw sie z nim, skoro Olka ciezko wciagnac w jakas zabawe. Nie potrafi sie skupic na niczym dluzej niz kilkanascie sekund. No chyba ze sa to Teletubisie to i dwie godziny non stop potrafi ogladac. Bardzo czesto mam wrazenie ze sam nie wie czego chce dlatego ciezko go zadowolic. W wiekszosc domowych prac jakie wykonuje probuje go wciagnac na zasadzie zabawy. Wieszam pranie a on podaje mi klamerki, myje naczynia a on siedzi obok na wysokim stolku i „myje” blat, obieram warzywa o on siedzi na stole i podaje mi warzywa robiac swoje kompozycje w miskach jakie ma pod reka. Ja zamiatam a on lata za mna z szufelka itd. I wiem ze on to kocha bardziej niz jakakolwiek zabawe klockami wiec to walsnie w ten sposob sie bawimy. Ale tez marze o tym zeby moc usiasc sobie z ksiazka i parzec jak Olek bawi sie sam. Poki co jest to nieosiagalne. Jednak o tyl latwo mi sie z tym pogodzic bo wiem ze to PRZEJSCIOWE. I ciagle kupuje ksiazki po ktore mam nadzieje juz wkrotce siegnac. A moze tez utrzymuje mnie w pionie to ze tak czesto latam do Polski a tam rodzice dopieszczja i Olka i mnie. A propos wczoraj kupilam bilet i 10 marca lece na 1,5 miesiaca. Potrzebuje tego jak tlenu. Jak widzisz tez troche z siebie wyrzucilam ale nie wiem czy Tobie to cos da, ale trzymam mocno kciuki zeby te chmury smutku jakie masz teraz nad glowa poplynely daleko daleko. Pozdrawiam Cie serdecznie. Dobranoc
-
Pszczola ja Cie doskonale rozumiem. Chociaz z gory Cie uprzedzam ze zadnych rad Ci nie dam bo ja jeszcze nie poznalam instrukcji obslugi swojego dziecka a co dopiero innych. Nie wiem czy pocieszajace bedzie dla Ciebie to jesli podziele sie z Toba swoimi watpliwosciami i rozterkami. Moze to pomoze Ci nabrac dystansu i zrozumiec ze byc moze wiekszosc z nas ma tendencje do pisania o tym co nas napawa duma i podziwem dla wlasnych dzieci a o tych bardziej uwierajacych nas aspektach macierzynstwa piszemy rzadko i niechetnie. Ja nawet jesli pisze cos co ma negatywny wydzwiek to czuje sie winna w stosunku do Olka, czuje sie skrepowana bo mam wrazenie ze daje w ten sposob dowod na to ze jako matka jestem nieudolna i niekompetentna. Pozniej przychodzi opamiatanie ze przeciez tak jak nie ma idelanych matek tak tez nie ma idealnych dzieci. Wlasnie dzis wieczorem usypiajac Olka rozmyslalam nad ostatnimi wpisami i pytaniem Psikulca o obawy zwiazane z macierzynstwem. Nie wiem skad mi sie to wzielo ale gdzies gleboko wewnatrz siebie zawsze byalm przekonana ze kiepska bedzie ze mnie matka. Zawsze bylam niecierpliwa, nieskora do kompromisow, uwielbialam miec swoja zyciowa przestrzen dla siebie itd Bycie matka w tych negatywnych aspekatach kojarzylo mi sie z tym ze przestaje sie byc pania swojego czasu, ze brakuje czasu na swoje zainteresowania, ze dzien musi miec swoj staly rytm a wiec tak jak pisala Psikulec jest sie niewolnikiem dziecka. Moze to dobrze ze zdawalam sobie z tego sprawe i nigdy nie mialam jakiegos slodko- cukierkowego wyobrazenia o byciu matka a wiec i zderzenie z rzeczywistoscia nie bylo tak bolesne. Bo rzeczywiscie brak mi czasu na swoje zainteresowania (a nawet jesli znajde juz jego okruszki wieczorem to i tak na nic nie mam sily), dni sa przewidywalne do bolu (a Olek ma swoje stale pory posilkow i snu i niech Bog ma w opiece tego kto zeche nimi manipulowac). Ja jeszcze nie poznalam matki ktora nie mialaby ochoty od czasu do czasu odpoczac od swojego dziecka. Po prostu wyjsc na chwile i pobyc sama ze soba. Dla mnie to tylko namacalny dowod ze dba sie w ten sposob o zdrowie psychiczne. A mimo to kiedy takie mysli sie we mnie pojawialy to poczucie winy zalewalo mnie z sila Niagary. No bo jak to matka moze miec chec wyrwania sie z domu po to zeby odpoczac od swojego Skarb?. Tego czego mnie bardzo brakuje odkad urodzil se Olek to czasu na medytacje. Nie mam sily wstac o 6 rano a kiedy on juz idzie spac to kazda proba wyciszenia sie konczy sie natychmiastowym snem. Staram sie wiec chociaz wykorzystac popoludniowa drzemke. Jak to gdzies przeczytalam: jesli czlowiek w siebie nie wchodzi to z siebie wychodzi. I ja przez wiele dlugich miesiecy mialam poczucie wyjscia od siebie. Teraz jest juz lepiej, chociaz paradoksalnie to wlasnie teraz Olek coraz wiecej ode mnie wymaga.
-
Shalla :D :D :D :D widze ze wyjatkowo szybko weszlyscie w etap na ktorym to dzieci uswiadamiaja rodzicow a nie odwrotnie. Wodny psikulcu ze mnie to taka przyszywana krakowianka ;) bo pochodze z okolic K-owa. A do miasta Kraka przeprowdzilam sie zaraz po maturze i mieszkalam tam 10 lat. I kocham go miloscia gleboka i niezmienna. Ja mialam na mysli uliczke w bok od Kapelanaki. Cos mi sie obija w glowie Baluckiego czy cus takiego. A co spotkania to bardzo chetnie! Wybieramy sie do Polski w marcu wiec moze cos zorganizujemy? A przepis na herbate to chyba mi dala specjalista od ayurvedy. Mocna herbata, imbir, miod i lyzeczka masla. Gdy uslyszlam o tym masle to az dostalam odruchu wiadomo jakiego, ale sprobowalam i nawet spoko to smakuje. Mocno rozgrzewa. A maslo neutralizuje ostry smak imbiru. A poniewaz ja lubie jego ostry smak to masla nie dodaje i smaku nie neutralizuje. Dynia duzo zdrowka i dbaj o siebie! Relaks, OOOMMM i glebokie oddechy. Sle duzo dobrej energii Nikii tekstu o siedzeniu w domu to az sie nie chce komentowac, ale skomentuje to w kontekscie tego jak to kiedys Dynia z wyrzutem sumienia cichutko jeknela ze czasami gdy Jaga daje popalic to ona niesmialo mysli o wyslaniu jej do przedszkola. I do razu mi sie przypomnial tydzien poprzedzajcy moj wyjazd do tesciow. W ciagu 5 dni podczas zakupow spotkalam 4 moje znajome z parku (mamy dzieciakow ktore sa w wieku Olka) i z kazda z nich mialam „przyjemna” rozmowe na temat wyslanie Olka do zlobka. One wyslaly swoje dzieci we wrzesniu gdy srednio kazde z nich konczylo rok. Ja bylam jedyna z tego grona ktorej taki pomysl nie przyszedl do glowy i dowiedzialam sie wtedy ze” jestem dziwna”. Teraz gdy uslyszaly ze chyba jeszcze nie wysle go we wrzesniu tylko poczekam do przyszlego roku i wysle juz do przedszkola to uslyszalam ze jestem „przyssana do dziecka” i „nadopiekuncza”. No szkoda ze mi jeszcze nie strzelily tekstem o toksycznych matkach!!! A! Glownym argumentem za wyslaniem Olka do zlobka mialo byc to ze „jesli nie pojdzie to bedzie spolecznie opozniony” Logosm ja co co nieco wiem na temat bycia w goracej wodzie kapana ;) Jednoczesnie przy dziecku nauczylam sie cierpliowsci. Odkrylam w sobie takie jej poklady o jakie nigdy sie nie podejrzewalam. A Ty przy trojce to juz mistrzostwo swiata pewnie masz! Wiem ze to sie nie do konca musi przekladac na zycie zawodowe, ale na pewno troche tego macierzynskiego dystansu jakiego nabieramy udziela sie nam w calym naszym zyciu. Trzymam kciuki zeby wszystko poszlo szybciej niz sie spodziewasz i sprawniej niz sobie zyczysz :) A co do nart to az szkoda zebym pisala o sobie :( Po tym jak po godzinie intensywnego pocenia sie nad moim przypadkiem instruktor powiedzial: „tu moje edukacyjne talenty sie koncza” dalam sobie spokoj. Nie chcialam stanowic dalszego zagrozenia dla 4-latkow na oslej laczce ;) ;) Kuk mam nadzieje ze sie nie zezloscisz na mnie ze wspomnialam o tej pracy w domu. Oby te zmiany ktore maja nadejsc nadeszly jak najszybciej i byly jak najbardziej pozytywne dla Ciebie. A co z tym CV ktore zlozylas do banku? Elffiku :) a Ty gdzie sie podziewasz? Ujawnij sie, przeciez na pewno tu zagladasz!
-
Shalla widze ze w moim przedostatnim poscie urwalo mi kawalek do Ciebie. Pisalam ze nie wiem czym moga byc spowodowane tekie napady histerii o ktore pytalas. Zawsze mi sie wydawalo ze to taki bunt na odmowe czegos a Ty piszesz ze to bylo bez powodu. Wiec nie mam pojecia. Moje ksiazki mowia jedynie ze plynne przechodzenie od rozpaczy do radosci to u dwulatkow norma. A czy po wszystkim Nastusia nie powiedziala czegos co moglby sugerowac co ja tak zdenerwowalo?
-
Dziewczyny milczenie Kuk spowodowane jest jej przeziebieniem i kurowaniem sie w domu. Dzis kuruje sie przy pomocy pracy nadeslanej z biura, po poludniu moze zajrzy na forum. Kuk tu pokazujemy co myslimy o Twojej szefowej Wiem ze mialam Was uspokoic ale cos mi mowi ze mi nie wyszlo.
-
Jak to cudownie wejsc na forum po kilku dniach i dostac taki zastrzyk pozytywnych wiesci. To dla Zuzy i Tosi Shalla przywracasz mi wiare w sprawiedliwosc! Nikii dla mnie tez jestes niesamowitym tytanem pracy. Ciesze sie ze spotkanie na toskanskim szczycie udalo sie tak wspaniale. My kilka godzin temu wrocilismy od tesciow. Nie zdazylam sie pozegnac przed wyjazdem a tam nie mialam szans zagladac do Was. Wrocilismy troche przeziebieni. Olek ma pierwszy raz brzydki mokry kaszel i te napady kaszlu budza w nim strach. Po kazdym ataku poplakuje odrobinke. Zaczelo sie dzis w podrozy i mam nadzieje ze szybko mu minie. Dalam syropek homeopatyczny i natarlam klatke Pulmexem. Macie jeszcze jakies propozycje? Dziewczyny jak to po kazdym pobycie u tesciow wrocilam troche zmeczona psychicznie. Ostatnia perelka jak uslyszalam (chyba nie macie watpliwosci z czyich ust padla) ”Matki ktore rodza poprzez ciecie cesarskie to nie sa tak do konca prawdziwe matki jak my, ktore rodzilysmy silami natury”. A teraz ide zjesc sloik miodu, 3 kg czosnku i uzyje meza jako termoforu. Dobranoc
-
Mysh mysle ze Wasze wojaze sa udane chocby ze wzgledu na pogode, ktora znow sie do nas usmiecha. Widze ze zapowiada sie na swietny pobyt. :) Kuk i jak smakowala przygotowana przez Frania kolacja? :) O Star Treku nic mi nie wiadomo oprocz tego ze jest. A „skakanie przez plot” nie mowi mi nic. Co to jest? Moj ukochany serial (tylko prosze nie wyrzuccie mnie za to z topiku!!) to „Sex and the City”. Byl taki okres ze moglam go ogladac na okraglo. Tylu przykladow emocjonalnego popaprania nie udalo mi sie znalezc w zadnym innym serialu, ale podobal mi sie i juz. Mial kiedys dla mnie duza wartosc autoterapeutyczna, bo ogladajac go dochodzilam do wniosku ze ani ze mna ani z otaczajacymi mnie facetami nie jest jeszcze tak zle jak u moich bohaterek. No a teraz... zyje w swiecie Teletubisiow i tez jest OK. ;) Dziewczyny jesli macie dosc szynkowej sagi to opuscicie ten fragment. Wczoraj ZARAZ! po sniadaniu, po ktorym wydawaloby sie ze Olkowy zoladek wypchany jest radosnie po brzegi poszlismy do naszego supermarketu na zakupy. Do dzialu z wedlinami byla dluga kolejka, a ja zeby nie stracic miejsca w kolejce nie chcialam sie za bardzo oddalac. Tak wiec Olek przedmioty swojego uwielbienia mial niestety w zasiegu wzroku no i zaczal swoj modlitewny hymn. W koncu pani krojaca wedliny pyta sie o co dziecku chodzi, wiec jej powiedzialam ze to Olkowy przedmiot kulinarnego kultu. Pani sie obruszyla: - No to na co pani czeka? Trzeba dziecku dac co chce No i ukarajala mu plasterek szynki. Chociaz (co Kuk moze potwierdzic ) slowo „plasterek” nie do konca oddaje to co Olek otrzymal, bo tutejsze szynki maja rozmiary malej beczki. Olek wcinal kwiczac radosnie a ja sie czulam jak biedna imigrantka ktorej dziecko jest dokarmiane przez supemarket w ramach jakiejs akcji spolecznej „ Pusty zoladek twojego dziecka lezy nam na sercu” Chcialam zaplacic za te konsumpcje ale pani popatrzyla na mnie jak na nienormalna. To nie koniec. Olek zjadl wszystko prawie wylizujac folie a potem uderzyl w placz bo to bylo za malo. I w kolejce do kasy desperacko szuklam czegos czym mozna by mu zamknac usta. Jedyne co mialam pod reka gotowe do konsumpcji to banan. Nim zdazylam zaplacic za zakupy Olek zdazyl juz krolewskim gestem rzucic mi pod nogi pusta skorke po zjedzonym bananie. Litosci!!!! Mam pytanie: kiedy Wasze dzieci zaczely samodzielnie poslugiwac sie sztuccami? Olek odkryl samodzielne jedzenie i nie ma sily na to zeby go karmic, bo on chce sam. Niestety nie wszystko ma konsystencje ktora przystaje do jego umiejetnosci. Tak wiec sprzataniu po jedzeniu nie ma konca. No, ale chyba nie powinnam tlumic tego zrywu do samodzielnosci. A teraz cos na wesolo UWAŻAJA NA MARZENIA Dawno, dawno temu był sobie młody człowiek, który obiecał sobie zostać wielkim pisarzem. Mówił: \"Chcę pisać rzeczy, które będzie czytał cały świat, rzeczy, które poruszą ludzi aż do głębi, rzeczy, które będą sprawiały, że będą krzyczeć, płakać, zwijać się z bólu i wściekłości!\" ... ... ... ... ... ... ... ... Teraz pracuje on dla Microsoftu pisząc komunikaty o błędach. ;) ;) ;)
-
Kuk po Twoim wpisie postanowilam nie narzekac na padajacy czasami caly dzien deszcz. Tak jak dzis np. Oczywiscie pomysl z wentylowaniem sie za miastem jest dobry. Kilka dni kaprysow przy stole (czy pod stolem) to nic w porownaniu z astma. A moze wkrotce spadnie deszcz? Kochana 3 samochody w rodzinie to owszem przesada, ale jesli tak jak w przypadku moich tesciow sa to 3 samochody na 3 osobowa rodzine a za kolko moze wsiasc tylko tesc to juz paranoja!!!! Katrin kuruj sie. Zdrowka zycze. Dynia Jaga jest boska!!! :) Co do muzyczki to sie nie wypowiem bo moj komp staruszek odmawia wspolpracy. Shalla podziwiam Twoja kondycje. Przyznasz ze posiadanie dziecka to jak 10 sesji kick boxingu na dzien? Ja czasami odpadam. ;) Za niskimi temperaturami nie tesknie ale moglaby tak do nas wpasc zima na 3 dni. Tak dla powspominania sobie skrzypienia sniegu pod butami. W marcu lecimy do Polski. Mam nadzieje ze Olek sie jeszcze zalapie na lepienie balwana :) A wracjac do szynki to miala ona w przypadku Olak tez istotna funkcje edukacyjna. Juz od jakiegos czasu chcialam Olka nauczyc operowania slowami: tak i nie. Nie chodzilo mi o same slowa ale o przytakniecie glowa lub zaprzeczenie. Co ja sie nakombinowalam pokazujac na rozne sposoby o co chodzi z tym przytakiwaniem i zaprzeczaniem. Az kilka dni temu rano w kuchni mnie olsnilo. Nigdy Olka nie pytalam o to czy chce szynki, bo raz ze jest to oczywiste a dwa kiedy stoi z ta swoja wyciagnieta miseczka, przebierajac nerwowo nozkami to tylko na dzialanie jest czas a nie na rozmowy. I nagle udajac ze nie wiem o co mu chodzi pytam: Chcesz szynki? Energiczne potakiwanie glowka. Za chwile kiedy przyszedl po dokladke pytam: schowac juz szynke do lodowki? Gwaltowne zaprzeczenie glowka. :) :) :)
-
Kuk piszac o supernani mialam na mysli ksiazke \"I ty mozesz miec super dziecko\" Doroty Zawadzkiej, czyli Supernani z programu TVN. Przypomnialas mi ze ja przeciez tez mam T.Hogg \"Jezyk dwulatka\" Musze tam zajrzec. A co do zazdrosci.... ja naprawde obwaim sie czy Olke nie jest przekarmiany. W koncu wazy juz prawie 14 kg.
-
Oj cos mi komputerek szwankuje. :( :( Kuk uznanie dla Twojej mamy. Chcialabym miec jej odwage, ale sama boje sie konfrontacji z takimi osiedlowymi mafiami. Wiem ze jesli wszyscy bedziemy chowac glowe w piasek to sytuacja sie nie poprawi, a pomimo tej wiedzy ryzyko powrotu do domu z pocieta twarza skutecznie mnie paralizuje i odbiera inicjatywe. Chociaz musze przyznac ze tutaj we Wloszech jakos latwiej mi zwrocic uwage mlodym ludziom niz w Polsce. Dziwne jest to moje odczucie, ale pomimo tego ze sa bardziej rozpieszczeni sa gdzies tam w srodku grzeczniejsi. Tzn u tutejszej mlodziezy widze taki szpanerski bunt na pokaz ale nie idzie za tym ten ladunek agresji charakterystyczny dla osiedlowych grupek z mojego krakowskiego osiedla. Mowie tylko o wlasnych doswiadczeniach. Tam prawdopodobienstwo ze uslysze jakas wiazanke jest tak duze ze odechciewa mi sie reagowac. Kuk moglabys mi podac tyt Twoich madrych ksiazek? Niedawno kupilam ksiazke Superniani, ale jak dla mnie jest zbyt ogolnikowa. Nie cierpie takich tekstow: „problem spowodowany jest najprawdopodobniej poplenionym wczesniej bledami wychowawczymi” A jakimi konkretnie to sie juz rodzic musi domyslec. Od jakiegos czasu Olek rzuca sie na mnie z piesciami i czuje sie bezradna bo naprawde spokojne tlumaczenie nic nie daje. :( :( :( On nadal robi swoje. Czuje ze to jakas moja porazka, bo trwa to juz od kilku tygodni i tlumaczenie oraz spokojne, stanowcze : nie wolno- nic nie daje. Moja tesciowa stwierdzila ze to bedzie takie zabawne nauczyc go walenia innych po twarzy, no i teraz mam popisy jego umiejetnosci przyswajania babcinej wiedzy. Dziewczyny a Wy opowiesciami o jedzeniu Waszych dzieci zalamalyscie mnie ale w druga strone. Olek gdybym go nie rozpraszala zabawa to pewnie caly dzien cos by wcinal. U nas dzien zaczyna sie od wypicia mleka 250 mlplus 4 biszkopty do srodka. Po ok pol godzinie ja jem sniadanie i zeby moc zjesc spokojnie Olek tez musi jesc a rano najbardziej lubi szynke. Zreszta szynke kocha najbardziej ze wszytskiego i kiedys sie zastanawialam gdyby mu ja dac bez ograniczen na to ktorym kilogramie by sie zatrzymal? Zjada wiec 2-3 plastry szynki. Daje mu ja na raty a on co chwilke przybiega ze swoja miseczka i blagajaco mowi: mniam mniam? Wiec co chwile cos dokladam. A to chlebek a to troszke serka. Ok 10 owoce. Banan to za malo wiec czasami jeszcze pol jablka. Na obiad talerz zupy z makaronem. Na podwieczorek znow owoce i biszkopty lub chleb. Na kolacje pasta z parmezanem, lub sosem pomidorowym. A potem zaczyna sie najafjniejszy punkt dnia czyli kolacja rodzicow no i wtedy gdyby mogl to ukradlby nam wszystko z talerza. Czy to normalne? To co musimy przed nim chowac najbardziej to cytryny. Kiedys sie dorwal do polowki i zanim sie zorientowalam zjadlo polowe... razem ze skorka. I chyba nigdy tak nie plakal jak wtedy gdy mu ja zabralam. To byla najczarniejsza rozpacz!!! W naszym supermarkecie jest stoisko wedlin i pieczywa za jednym konturem. Jak tylko stane w kolejce (nawet jesli jest to pol godz po obiedzie) Olek wyciaga rece w strone wiszacych szynek jak modlacy sie do cudownego obrazu i krzyczy desperacko: mniam mniam mniam!!!! Wszyscy go juz znaja i gdy przychodzimy to panie z pieczywa daj mu kawalek bialej pizzy w reke i jest spokoj. Ja juz sama nie wiem. Nie chce go przekarmiac. Moze on ma cos nie tak z osrodkiem sytosci w mozgu?
-
Witajcie po bardzo dlugiej przerwie. Gdy kilka miesiecy temu pisalam ze czekaja mnie 3 ciezkie miesiace to nie przypuszczalam ze beda az tak ciezkie! Nie bede opowiadac co i w jakich ilosciach sie wydarzylo, bo nawet gdy sama sobie to opowiadam to nie wierze w to co slysze. Przeczytalam zaleglosci, ale wydarzylo sie w tym czasie tak wiele ze z pewnoscia nie uda mi sie nawiazac do tego o czym pisalyscie. Gratulacje dla przyszlych mam! Ciesze sie ze uroki pierwszych miesiecy macie juz za soba. Katrin ciesze sie ze tylko na kilku plastrach sie skonczylo. W ciagu tych ostatnich dwoch miesiecy w moim dziecku zaszly takie zmiany ze az trudno mi to wszystko ogarnac. Wasze rozmowy o piosenkach i wierszykach uswiadomily mi ze chyba Olka troche zaniedbuje pod tym wzgledem. O czytaniu raczej nie ma mowy, bo on jest w ciaglym biegu i na niczym nie potrfi sie skupic dluzej niz minute. Kocha jednak muzyke, a jedyne plyty jakimi dysponuje to Arka Noego. I sluchamy ich na okraglo. Olek wtedy uroczo tanczy i przytupuje. Stram sie zeby nie spedzal duzo czasu przed tv, ale moj maz kupil mu dvd z Teletubisiami i Olek oszalal na ich punkcie. Gdyby mogl to wlazlby za nimi do telewizora. Dzis rano pokazuje mi na ekran i mowi : „Nie ma. Dzieci. Nie ma.” Powiedzialam ze owszem dzieci nie ma. Moze sie schowaly? Zapytalam. Wyszlam na chwile do lazienki, wracam a Olek siedzi w rogu za telewizorem (jak on tam wszedl?!?!?!?!), i ogladajac go dokladnie od tylu i powtarza zrezygnowany: nie ma, nie ma A propos slownictwa to pod koniec grudnia gdy Olek konczyl 15 miesiecy zrobilam liste uzywanych przez niego ze zrozumieniem slow. Najczesciej i najchetniej uzywa pierwszych czterech 1. dzieci 2.nie ma 3.tata 4.tik tak 5.dziadzia 6.baba 7.swieci 8.jedzie 9. bum bum lub brum brum, czyli samochod 10.din don czyli hustawka 11.ioioioio czyli ambulans 12.no no no w sensie nie wolno 13.kra kra czyli ptak 14 co to? Zdarzylo mu sie kilkanasice razy tak zapytac patrzac na nowa rzecz 14 papi czyli tata raz jeszcze 15. nonna czyli babcia po wlosku No i w 16 miesiacu zycia mojego dziecka doczekalam sie slowa „mama”!!!!! Dzis mielismy kontrolna wizyte u pediatry. Olek ma 86 cm wzrostu i wazy 13,5 kg. Chociaz moja waga pokazuje 14,5. Przypominam ze moj szkrab jest 9 miesiecy mlodszy od Waszych pociech. Nis dodac nic ujac. Pisze tak szybciutko i wyrywkowo to co mi przychodzi do glowy. Nawet jesli nie ma w tym zadnego logicznego ciagu. I chcialabym napisac jeszcze wiele wiecej ale wlasnie Olek wstal i na teraz to koniec. ps. ale sie nameczylam zanim sobie przypomnialam haslo do swojego nicka
-
Stasiu moc serdecznosci! Rosnij duzy, zdrowy, pogodny i ciekawy swiata! Duza buzka od nas
-
Dziewczyny zycze spokojnych i radosnych Swiat Wam i Waszym bliskim.
-
Franiu i Stasiu moc usciskow i serdecznosci w dniu Waszych urodzin! Zyczymy Wam wszystkiego co dobre, mile, radosne, kolorowe... Duzo milosci i zdrowka! Olek z mama
-
Dziewczyny ja tylko na minutke. Jestem juz po operacji. Przedwczoraj wrocilam ze szpitala. Udalo sie dopiero w czwartym podejsciu, ale najwazniejsze ze mam to za soba. Jestem troche obolala ale i tak bardzo sie ciesze ze jestem juz w domu, bo to prawie 2 tyg przymusowe oddzielenie od Olka bardzo mnie bolalo. Czytalam Was w miare na biezaco, ale na pisanie nie mialam sily :( Kuk dbaj o siebie najlepiej jak potrafisz. Zycze Ci z calego serca zeby te nudnosci to bylo tylko mgliste wpsomnienie juz na poczatku 2 trymestru. Logosm chyle czola. Zycze tez sukcesow \"na swoim\" - wielu wiernych klientow. I trzymam kciuki za operacje Stasia. Shalla udanego miodowego miesiaca :) :) Nikii ciesze sie ze udalo sie Wam znalezc nowe lokum ktore jest wygodne i cieszy oczy. Elfiku a ja kiedy mysle o moich problemach z cierpliwoscia lub jej brakiem to dochodze do wniosku ze czasami brak mi jej wlasnie dlatego ze wydaje mi sie ze kaprysy Olka sa jakies nieuzasadnione. Ma wszystko, wszyscy go bardzo kochaja wiec teoretycznie powinien byc zawsze zadowolony. Oczywiscie wiem ze to glupie zyczeniowe myslenie ktore neguje gdzies w zarodku prawo dziecka do okazywania tych mniej sympatycznych uczuc. No ale nie ukrywam ze tak wlasnie postrzegam te sytuacje gdy brak mi cieprliwosci. Natomiast majac do czynienia z dzieckiem adoptowanym chyba bardzo dlugo bralabym poprawke na to ze te jego humory sa uzasadnione bo wyplywaja z jego doswiadczen, z leku, z niepewnosci. Oczywiscie bardzo podziwiam kazdego kto podejmuje taka decyzje.
-
Jagodko kolorowego dziecinstwa i spelnienia Twoich marzen oraz duzo zdrowka zyczy Olek z mama I dla naszego Jasia spoznione forumowe zyczenia wszystkiego dobrego. Rosnij duzy, zdrowy i usmiechniety!
-
Kubusiu beztroskiego dziecinstwa pelnego radosci, smiechu, ciekawych przygod oraz duzo zdrowka zyczy Olek z mama
-
Amelko wszystkiego naj naj naj w dniu Twoich drugich urodzin! Niech spelniaja sie wszystkie Twoje kolorowe marzenia. Duzo zdrowka! Olek zbieral dzis dla Ciebie stokrotki w parku. A wiec bukiet stokrotek i calusy od Olka.
-
Termin na pazdziernik 2005
karen ka odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Eli z ta alergia to nie do konca jest tak ze daje objawy od razu i bardzo widoczne. Ja jestem uczulona na truskawki, ale reakcja alergiczna pojawia sie dopiero wtedy gdy zjem ich wieksza ilosc i codziennie. Wtedy ok 3,4 dnia dostaje wysypki. A przez pierwsze dni nie dzieje sie nic, co niestety nie jest dowodem na to ze nie jestem uczulona. Natomiast moge pic kompot z truskawek i jesc dzem i nic mi nie jest. Tyle ze nie jem codzienni dzemu i nie caly sloik tylko tyle zeby posmarowac dwie kromki i wtedy zadnych reakcji nie ma. -
Termin na pazdziernik 2005
karen ka odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Gratulacje Dota! Delphi takie wyjscia z domu to naprawde fantastyczna sprawa. Daja czlowiekowi szanse na zlapanie odrobiny dystansu do tego co sie dzieje w domu. Teraz jest u nas moja mama i to pierwszy raz odkad urodzil sie Olek kiedy mozemy wyjsc wieczorem sami. Siedze sobie zrelaksowana w kinie, wcinam popcorn i wiem ze Olek sobie smacznie spi i jest mu jak u pana Boga za piecem. Ja Olka uderzylam raz. Dzien przed pierwszymi urodzinami. Przebieralam go i bylam wtedy tak uduszona ze ledwo widzialam na oczy a on szybka seria kopaniakow uniemozliwial przebranie go. Prosilam, tlumaczylam, grozilam. I nagle dostalam jednego kopniaka w szczeke a drugiego prosto w tachwice. I odruchowo dostal klapsa na goly tylek. Nigdy nie zpomne tego uczucia niedowierzania na jego twarzy. Rozryczal sie tak ze przez dobre 10 min nie moglam go uspokoic. Wyrzut sumienia zezarl mnie doszczetnie i dlatego nie bylo juz powtorki. No ale Olek nie drapie nie gryzie i nie szczypie a wiec nie wystawia mojej cierpliwosci na ciezkie proby. My postanowilismy nie ubierac choinki w tym roku a to dlatego ze do dzis dostaje gesiej skorki na wspomnienie opowiesci jednej dziewczyny, ktorej kolezanka z pracy stracila 2-letnia coreczke z powodu czegos w co az trudno uwierzyc. Mala ugryzla choinkowe oswietlenie i zmarla od porazenia pradem. Stalo sie to w obecnosci dwoch doroslych osob. I nikt nie mogl uwierzyc ze to mzoliwe bo napiecie w takich lampkach jest podobno zbyt niskie aby wywolac taki skutek. A mimo to stalo sie. A wystarczylo zeby ktos jej robil masaz serca do czasu przyjazdu pogotowia. Jest wiele takich chwil w ciagu dnia gdy nie mam Olka na oku i wole sie nie stresowac kiedy np ide na 20 sekund do lazienki, ze on moze cos takiego wykombinowac. A poniewaz uwielbia wszystko co sie swieci i mruga to pewnie krecilby sie kolo choinki caly dzien. -
Termin na pazdziernik 2005
karen ka odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ania z pewnoscia dziewczyny nie zlekcewazyly Twojego problemu. Staraly sie przeciez dac Ci do zrozumienia ze nerwy w niczym nie pomoga. Pisaly przeciez zebys sie nie martwila, skonsultowala to z innym lekarzem i nie brala za wyroczni internet w ktorym (gwarantuje Ci!!!!!) pisza czasami na portalach medycznych takie bzdury ze az mi slabo jak to czytam. Mysle ze gdyby ktoras z nas napisala: masz racje ze jestes zalamana, dolowanie sie to najlepsze wyjscie, ja na Twoim miejscu bym oszalala z niepokoju – to przyznasz ze na duchu to by Cie to nie podnioslo. Wiesz ja przez ten ostatni rok zauwazylam lekkie odchyly w swoim postrzeganiu swiata. Tzn jesli mam zapalenie pluc, ledwo dysze i prawie widze swiatelko w tunelu i swiat z tego powodu nie staje na glowie to uwazam ze to OK- no bo w sumie nic sie nie dzieje. Jesli jednak Olek ma katarek to czuje ze chce aby wszyscy wokol przezywali to tak mocno jak ja. Zdaje sobie sprawe ze to nienormalne, ale jakos tak jest ze chyba mocniej przezywamy to jak ludzie traktuja nasze dzieci niz nas. I w zwiazku z tak duza dawka emocji latwo cos zle zinterpretowac. Moj Aniol Stroz to fajny gosc ;) ;) Chociaz ostatnio mu nawymyslalam od ostatnich niedojdow, fajtlap i leni. A to wlasnie a propos tych 3 miesiecy o ktore pyta Eli. Czesc tego co mialam przed soba udalo sie rozwiazac juz na starcie a tymczasem pojawily sie zupelnie nieprzewidziane trudnosci. W zeszlym tygodniu chyba najwiecej wyplaklam sie z bezsilnosci w swoim zyciu. Ale to naprawde dluuuuuuuuuuuuuuuga historia i nie che Was zanudzac. Wyslalam zdjeica Olka. Mam nadzieje ze dojda. -
Witaj Wodny Psikulcu
-
Nadyjko kolorowego dziecinstwa, smiechu, radosci i duzo zdrowka zyczy Olek z mama
-
Termin na pazdziernik 2005
karen ka odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
A z ostatnich moich przygod to podziele sie z Wami takim newsem. W piatek po poludniu wybralam sie do apteki. Mam dwie obok domu. Jedna 200 m w prawo a druga 200 m w lewo. Ta na prawo ma kompetentny personel a ta na lewo sympatyczny. Poniewz szlam po jakas bzdurke poszlam do wesolkow. W tym samym czasie w tej drugiej byl napad i oprocz pieniedzy zlodzieje pokusili sie tez na portfele, telefony i inne kosztownosci tych kilku klientow ktorzy tam stali w kolejce. Ale mialam fuksa. Pal szesc kase, ale gdyby mi zwineli komorke to o internecie na dluzszy czas moglabym zapomniec. -
Termin na pazdziernik 2005
karen ka odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ania ciesze sie ze wszystko sie wyjasnilo. Wyobrazam sobie jaki kamien spadl Ci z serca. Wiem ze to tak latwo mowic „nie martw sie” sama zreszta powtarzam to w takich sytaucjach innym wiedzac ze trudno wylaczyc emocje i czekac. Ale jest juz dobrze i to sie liczy. :) :) Ewcia z tym zawalem to na powaznie? Moze poczekaj do 90-tki a poki co dbaj o zdrowie! A jesli chodzi o mezow to.... no coz. Temat rzeka. Moj maz tez czasami robi rzeczy od ktorych opadaja mi rece. Agus no wlasnie mialam Ci napisac ze z tym zasypianiem to troche sie surowo ocenilas, ale widze ze sama do tego doszlas. Po pierwsze co jest zlego w tym ze sprawia nam przyjemnosc cieplo i bliskosc kogos kogo kochamy? I niewazne czy to maz, dziecko, mama, przyjaciolka czy ktos inny. A po drugie to ze dziecko jest na wyciagniecie reki i mozna go w kazdej chwili przykryc to rzeczywiscie wygoda. My przemeblowalismy sypialnie tak abym miala Olka pod reka, bo mialam dosc wstawania po kilkanascie razy w nocy po to zeby go przykryc. A tak poza tym to Wam zazdroszcze tego zasypiania w lozku, bo ja bym sie chciala do Olka poprzytulac a nie bardzo mam jak :( :( W ciagu dnia on nie lubi byc na rekach, natychmiast sie odpycha i che byc postawiony na podlodze a kiedy wieczorem probuje go polozyc na lozku w celu usypiania to on wlacza odrzutowe i od razu laduje na podlodze, bo dla innych lozko to meta a dla niego strat. Nie mozna go na nim utrzymac nawet kilka minut. Wiec sie cieszcie dziewczyny tymi dzieciakami -przytulankami!!!! Asia kuruj sie!