Zdradzę Wam co mi zawsze poprawia humor.
Jak byłam młodsza to zawsze miałam dość widowiskowe upadki - na ogół w miejscach pupblicznych. Doszło do tego, że powstawanie po takim upadku opanowałam do perfekcji. Teraz na szczęście już mi się one nie zdażają (odpukać w niemalowane), ale zawsze jak mam doła to przypominam sobie jak to było upaść na oczach innych. Z czasem się zaczęłam z tego śmiać i to zawsze poprawia mi humor.
Są jeszcze inne poprawiacze - w postaci osób z którymi jestem :)