Darma
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Misia-Tygrysia, ładnie napisane... :-)
-
Widzę, że temat wciąż na czasie. I chyba nic nie zapowiada, zeby miało się to zmienić. Niestety.... Coraz bardziej jesteśmy narazeni na stres. Ja jakoś żyję \"Jakoś\" - to dobre określenie - raz lepiej raz gorzej. Ale żyję i nawet czasem zdarza mi się z tego cieszyć ;-) Pozdrawiam wszystkich przerażonych wizją jesiennej depresji! Darma
-
Boję się żyć, ale umierać też się boję, więc z dwojga złego wybieram to pierwsze :) Od ponad roku na prochach i psychoterapii, Darma
-
Własnie się przewróciłam, z krzesła spadłam - elifia - co to znaczy, że Darma odeszła? Umarła, czy jak??? Boze, aż sie przelekłam!! :P Powody mojego niebycia opisałam powyżej - czysto egoistyczne, po prostu czuję się dobrze. Mam lęki - oczywiście, wcale nie rzadko. Ale już mnie tak nie przerażają, bo je znam. I doły tez miewam, a jakże. I gorsze dni też miewam - jak każdy! Ale żyję, pracuję, wyprowadziłam się od rodziców, wychodzę za mąż. No! Będą jeszcze ze mnie ludzie!!! Nawet jeśli nigdy do końca nie wyzbędę się tych wszystkich strachów. Mam nadzieję, że w blizej nieokreslonej perspektywie ale jednak - będę mogła odstawić leki. Bo dzidzię chcę mieć. Życie, życie... Nie dajmy się!!! I polecam terapię grupową - u mnie od tego zaczęło się moje lepsze życie!
-
Jak zwykle mam tu sporo zaległości, narobiło się jak mnie nie było :) A nie było mnie, bo - od pół roku mieszkam 100 km od rodzinnego domu i nie mam netu - czuję się dobrze - pracuję - przygotowuję sie do ślubu - mam hobby - mam indywidualną psychoanalizę, z której jestem bardzo zadowolona - biore optymalnie dobrane leki Trzymam za Was kciuki i Wy za mnie też trzymajcie :) DUŻA BUZIA!!!
-
elifia - uważasz że 3 miesięczna terapia rozwiąże problemy 25letniego życia? Bo ja nie. Tamto to był dobry początek - bardzo dobry, krok milowy, ale w zasadzie pierwszy w tej długiej drodze do odnalezienia siebie! Pozdrawiam!
-
To ja się wtracę do dyskusji na temat leków a psychoterapii. Po 5 latach moich dolegliwości stwiedzam z całą pewnością, że u mnei to nie jest wina przekaźników w głowie i braku pewnych substancji. To mój sposób myślenia i reagowania na pewne sytuacje, sposób ich przeżywania jest pierwotna przyczyną moich zaburzeń. A to wszystko co fizjologiczne - jest wtórne. Biorę leki, bo pozwalają mi fukncjonować W MIARĘ normalnie. Ale nie będę przecież ich brała całe życie!! Zaczęłam kolejną mym w życiu psychoterapię. Tym razem jestem przygotowana na długoterminową psychoanalizę! Trzymajcie za mnie kciuki Pozdrawiam!
-
ELIFIA, SZCZĘŚCIARO, CHYBA cI ZAZDROSZCZĘ caps cholerny, sorrki Też bym się bujnęła jeszcze raz na grupówkę. Ostatnio bylam u nowej pani psycholog w nowym osrodku (przeprowadziłam się - sukces zyciowy) i ona stwierdziła, że mi już niepotrzebna grupa i że w ogóle ztego co ona zrozumiała to ja do niej przyszłam dlatego, ze się przeprowadziłam - ona zrozumiała, ze to jest mój problem!! Co za półgłówek!! Młoda siksa, młodsza ode mnie chyba nawet, obrazona na cały świat. Chyba raczej nie chcę, aby na mnie się uczyła psychoterapii! Poza tym wracają mi te cholerne bóle głowy - napięciowe. Przez 5 m-cy ćwiczyłam tai chi, teraz przerwałam i łeb zaczął napierdalać. Kolejny argument za tym, że leczenie skutków, bez sięgnięcia do przyczyn gówno warte jest a nawet czasem szkodliwe. Nie ma to jak psychoterapia z dobrym terapeutą, systematycznie i często! Tymczasem błogosławię swój lęk, jak zachęcał mój ulubiony psycho. To głębsza myśl, prosze rozwijac na swoich terapiach, nie chce mi sie tu uprawiać kaznodziejstwa. Powiem tyle, że w dużym stopniu przestałam się bać tego cholernego lęku, oswoiłam się, łatwiej mi z tym żyć. Ale przede mną wiele pracy. Parę lat - taka prawda. Parę lat pracy nad sobą!! eLIFIA, POWODZENIA!! cos z tym capsem szaleję ja. Aha, z nowości jeszcze to nowy doktor stwierdził u mnie elementy fobii społecznej :/ A ja tymczasem szukam pracy, więc... No nie powiem, wiele mnie to kosztuje . Ale - trzymajcie kciuki!! I POLECAM, ZA ELIFIĄ, GRUPĘ! OD GRUPY OTRZYMAŁAM TAK SILNE WSPARCIE JAK NIGDY OD NIKOGO! WIELE JEJ ZAWDZIĘCZAM. gRUPIE I MOIM NAPRAWDĘ ŚWIETNYM TERAPEUTOM!
-
oooooo, jest co poczytać. tymczasem...
-
Agniechucka, ja niestety nie potrafię Ci pomóc :( Można Cię jedynie namawiać do wizyty u specjalisty, ale namawianie w tym przypadku nie skutkuje. Nie wiem, rozkładam ręce i czuję się bezsilna... :( I mam ochotę wpaść do Twojego domu, natrzaskać po tyłku i zmusić do wizyty u lekarza!!!!!!!!!!!!!!!! Ale to żadna metoda...
-
elifia - wiesz , że to tak naprawdę w naszym przypadku początek leczenia! Grupa na pewno się zbierze, nerwicowców Ci u nas dostatek, o to się nie martw! Ja się teraz przeprowadzam do innego miasta. Wynajmuję meiszkanie, umowę podpisuję ... na rok!! Tak więc - ryzyk fizyk. Damy radę!
-
Elifia, czy już Ci mówiłam że jesteś mądrą kobietą? :-) Masz racje, Twoje wypowiedzi pomogły mi podjać decyzję o wzięciu udziału w terapii. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu! Nie przesadzam. Wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy (może i nawet kilka lat psychoterapii!!), ale mogę sobie pomóc, ulżyć, ŻYĆ!! Są różne dni - lepsze i gorsze. Generalnie nie czuję się świetnie. Kogo spotkamy, pyta:\" \"co się stało\" i \"co ty taka smutna?\" Nie iwem co odpowiadać, bo nei mam ochoty każdemu po kolei opowiadać historii mego życia i choroby. Ale mimo chwil zwątpienia jest we mnie nadzieja i wiara, że coś znaczę, ze coś potrafię, że będzie dobrze. I to dla mnie bardzo cenne. Odnoszę nawet swoje małe sukcesy: nie panikuję i nie duszę się w zatłoczonym kościele, ostatnio urządziłam sobie 4-godzinny samotny spacer po Wrocławiu (nie bojac się przestrzeni, ludzi, że sie zgubię i nie wiem gdzie jestem), lepiej się czuję w swoim towarzystwie, staram się o pracę. Mimo tego mój nastrój wciąż jest daleki od pogodnego, no i pojawiają się nagłe irracjonalne lęki. Wiele normalnych, ludzkich reakcji tłumaczę wciąż mylnie chorobą i odczuwam dużą ulgę,kiedy okazuje się, ze to zdrowe, ludzkie emocje. Jak żal i łzy po utracie Ojca Świętego... Z drugiej strony mam świadomość, że odczuwam mocniej i intensywniej,ale z tego co pamiętam, zawsze tak było. Cierpię na zaburzenia depresyjno-lękowe i wiem już że muszę liczyć się z tym, że będą lepsze i gorsze dni. Grunt, żeby nie popadać w panikę, że gorszy nastrój oznacza już nieomylnie nawrót ciężkiej fazy depresji! Nie wiem jeszcze jak to zrobić, ale jak obczaję, to dam znać :-) Tak jak mówiła Elifia, za lękami, fobiami, czai się często mnóstwo innych emocji. Tamto to tylko przykrywka. sztuką wielką jest je odkryć, zrozumieć, zaakceptować, nauczyć się innego psosobu reagowania na nie, na świat, ludzi, na to, co nas spotyka. Powodzenia, trzymam nieustannie za nas wszystkich kciuki!!
-
anka, moje koleżanki z terapii miały i po 20 i po 50-kilka lat. W każdym wieku można sobie pomóc :)
-
Piotr! Nie ma zwiększania dawki samemu! To niebezpieczne i absolutnie nie polecam a wręcz przestrzegam. Ja brałam dobrych kilka miesięcy w dawce minimalnej 2 razy dziennie, pozniej stopniowo lekarz zmniejszał mi do połowy tabletki, później nawet brałam ćwierć :) No i ja jestem zdania, że niestety, same leki nie pomogą. Trzeba leczyć duszę.
-
Ja brałam Alprox. działanie odczułam dosyć szybko. Skutków ubocznych nie było.