Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

asiek78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez asiek78

  1. Znów ja, bo zapomniałam o najważniejszym :) Byłam dziś z bąblem na szczepieniu i tak: długość ok.82cm (wiercił się), a waga... 11,6!!! solidny chłopak ;) Nic dziwnego, że boli mnie kręgosłup od noszenia, ponieważ ostatnio Maks cwaniak chce, żeby brać go na ręce aby mógł zobaczyć co jest na meblach i kombinuje potem co by tutaj chcieć. Oczywiście nie popuszczamy, ale wciąż nas próbuje. Najgorszy dla mnie jest chyba moment podnoszenia go z podłogi... to nie jest dobre dla kręgosłupa. Pani doktor stwierdziła, że solidny chłopak, ale nie z przesadą. Jest OK. Na badanie zareagował jak zwykle zabawą i śmiechem, a w czasie ukłucia na chwilkę się skrzywił i zapłakał, ale po wszystkim szybko mu przeszło. Zagadałam go :D;) To jednak jeszcze nic z jego wagą. Za nami był chłopczyk przy, którym Maks wyglądał jak przecinek. Okazało się, że ten chłopczyk był o m-c młodszy, wogóle jeszcze nawet nie próbował stawać (nie mówiąc o chodzeniu) i ważył...... 14,8kg!!! To dopiero waga :o Reniu - ta nasza depresja to dokładnie coś takiego o czym piszesz... musimy się chyba w tej kwestii też wspierać ;)
  2. Optymko - dokładnie o to mi chodziło :D nie o jakąś tam mega dietę, bo po pierewsze się do tego nie nadaję ;) a po drugie nie chcę zostać patyczakiem ;) Chodzi mi o zaczęcie dbania o to co się je, ile i kiedy oraz o zapewnienie sobie trochę ruchu:D Wystarczyłoby mi jakby udało mi się pozbyć 3kg i wyrobić sobie trochę kondycję oraz mięśnie - szczególnie BRZUCHA:P Tak jak i ty postaram się jeść prawie wszystko, ale rozsądnie, ponieważ jeślibym całkowicie zrezygnowała z rzeczy, które lubię to efekt byłby taki, że nie wytrzymałabym za długo w takim postanowieniu i wpadłabym po paru dniach w obżarstwo:P a tego nie chcemy;) Przed ciążą delikatnie schudałam i wyglądałam naprawdę fajnie jedząc praktycznie wszystko i tylko trzymałam się paru zasad: 1.jadłam głównie churpkie pieczywo lub wogóle bez pieczywa - sporadycznie zjadałam tradycyjne. 2. odstawiłam ziemniaki (choć też sobie czasem pozwalałam na nie) 3. nie jadłam kolacji, a jak już wiedziałam, że zjem (np. planowany był grill lub restauracja) to starałam się mniej zjeść przez cały dzień, ale nie doporowadzać się do wilczego głodu. 4. chodziłam na aerobik!!! Te parę zasad wystarczyło i wyglądałam \"normalnie\", ale z płaskim brzuszkiem i jędrnym ciałkiem... znów tak chcę Wczoraj znów nie jadłam kolacji :D:D:D a za radą przyjaciółki przez cały dzień jadłam częściej i faktycznie nie byłam wściekle głodna, jak to bywało do tej pory, wieczorem. Obyłam się bez kolacji bez najmniejszych problemów. Zamiast tylko śniadania za całe 8 godzin w pracy miałam ze sobą jogurt, nektarynkę i banana. Naprawdę się sprawdziło :) Muszę wybrać jeszcze dzień od kiedy zacznę te ćwiczenia brzuszków - ważne to jest, ponieważ ćwiczy się to, jak pisałam, 42 dni bez przerwy tzn. co dzień. Widzicie, dla mnie słodycze mogą nie istnieć, ale te inne paskudztwa na czele z chipsami Lays\'ami cebulkowymi... hmmm mniam.... tfuuu dość tego no i lubię z KFC Twistera... alcza - ja niby wchodzę do wszystkiego, ale większość rzeczy bardziej opięta, choć przed ciążą były luźne :( chociaż chcę dojść do takiego stanu, bo całkiem chuda nie chcę być. Z biustu to by mi chyba nic nie zostało, a do tego nie mogę dopuścić ;) A tak poza tym: ty gruba!!! śmiechu warte ... Anulko - trzymaj się dzielnie :) ja mam kolejną wizytę u sadysty 29 sierpnia :P I ostatni poruszany przeze mnie wątek to droga do pracy :) ja mam około 5-6 km i jeżdżę samochodem. Zajmuje mi to około 5-7 min!!! rano :P (zawsze piracę - zdarza się, że klnę, bo nie mogę się wybrać z domu), a popołudniu do 10 min samej jazdy, bo po drodze zabieram bąbla od babci. Autobusy też jeżdżą, ale to nie dla mnie, ponieważ nie dość, że kursują bardzo rzadko (to jest między dwoma miejscowościami i tylko po mieście są częściej) to na dodatek się wleką, bo to co mi zajmuje maksymalnie z postojami na światłach i czasem przejeździe kolejowym 10 min jemu zajmuje 20-25min!!! Strata czasu jak dla mnie ;)
  3. Elfia mamo - możliwe, że to ten, bo na zdjęciu tego nie widać, ale chyba jest przeźroczysty. Wybieram się do Smyka to poszukam, a jak nie to jeszcze w Świecie Dziecka. Twoja praca to horror jakiś - ja bym się załamała przy takiej szefowej: wszyscy do bani i winni, a ona chodzący ideał i jedyna mądra... okropność. Zero szacunku dla pracownika. Może faktycznie szybciej niż planowałaś rozejrzyj się za inną pracą. Nie dość, że inne sprawy ci dokopały to jeszcze ta szefowa. Co do mojej grubości - niestety tak się czuję :( jestem okrąglejsza niż zawsze byłam i źle się z tym czuję, więcej: mam wprost dołka i nawet lekką niechęć do siebie dlatego postanowiłam z tym walczyć. Od września zaczynam chodzić znów na aerobik - jak się uda, bo ta praca S. trochę to utrudnia, ale się zawzięłam. Optymko - to co działamy? może wspólnie będziemy się wspierać i dzielić swoimi małymi zwycięstwami? to powinno nas bardziej motywować. Ja słodyczy nie jadam, nie przepadm i dlatego tylko sporadycznie po nie sięgam. Za to ostatnio zaczęłam objadać się innymi rzeczami typu Fast Food (nie co dzień, ale czasem parę razy w tygodniu), a to dlatego, że oczywiście nie zawsze jest czas oraz chęć na ugotowanie obiadu, więc co najprościej?... porażka:( wiem, że to źle i obiecuję sobie, że to ostatni raz po czym znów się kuszę :P No i druga rzecz, która mnie gubi: KOLACJA. Kiedyś nie jadłam kolacji lub tylko coś lekkiego. Teraz od kiedy całe popołudnia wypełnia mi bieganina za bąblem przeplatana obowiązkami domowymi, wieczór to jedyna pora kiedy mogę na spokojnie coś sobie zjeść dobrego, bo mam czas na pichcenie Koniecznie muszę z tym też skończyć. Wczoraj zaczęłam i zamiast kolacji zjadłam: 2 śliwki, 1 nektarynkę i jogurt. Chyba to już lepiej, prawda?;) za radą przyjaciółki będę też jeść częściej, a po mniej (ważne żeby nie dopuścić do mocnego uczucia głodu), no i odstawienie ziemniaków oraz częściowo chleba. A i postanowiłam ćwiczyć taki program brzuszków, który znalazłam tutaj na kafeterii, polecono go mi. Podobno dobre skutki, ale trzeba być wytrwałym i ćwiczyć codziennie. Zobaczymy. Zacznę pod koniec tygodnia:) może nawet S mi będzie w tym towarzyszył (to trening głównie dla facetów, ale dobre skutki też u kobiet). Poza tym dziewczyny podejrzewam się o jakąś lekką deprechę (może stąd ten negatywny stosunek do swojego wyglądu). Często chce mi się płakać i mam dni, że mogłabym góry przenosić i jestem tak szczęśliwa iż prawie fruwam nad podłogą, a zaraz potem dzień dołka. Wystarczy wtedy najmniejszy problem lub drobnostka ze strony mojego męża, która sprawi mi przykrość i zaczyna się jazda :( macie na to jakąś radę? wiem, że powinnam czasem odpuścić, ale nie panuję nad sobą go końca... pomocy! Chyba muszę poprosić też o wsparcie męża - bez tego ani rusz... Tyle mojego biadolenia dziś i śmiecenia tutaj ;)
  4. Jeszcze o nocniku. My mamy dokładnie taki w kolorze zielonym (tylko bez pozytywki) http://www.allegro.pl/item119906620_super_sliczny_nocnik_disney_z_pozytywka_okazja_.html Jak widać niby zwykły standard, ale coś bąblowi nie pasuje :( Dobrze też Maks siedział na tym http://www.allegro.pl/item119854777_super_nocnik_sedesik_tron_cztery_kolory_producent_.html - ale nie chcieliśmy \"wydziwiać\" z kształtami. Jednak miał na nim fajnie nóżki, bo jest dość wysoki. Niby prosta rzecz - nocnik - a tyle z tym kłopotu ;) dobrze, że nie są bardzo drogie ;) Elfia mamo - o takim Graco pisałaś? : http://calineczka.pl/sklep/product_info.php?products_id=3960&osCsid=5ab3d5be2f5e8bea87ae38ca671309e3 gumecko - próba bojowa za tobą ;) może będzie OK :) reniu - opalona to za bardzo nie jestem. Z bąblem na plaży nie bywaliśmy za długo, bo wiadomo, że nie wytrzymał, a poza tym zamiast opalania miałam najczęściej gonitwę za nim lub zabawę w piachu pod parasolem. Także opalenizna u mnie taka średnia - widać, że coś mnie tam słoneczko musnęło, ale bez przesady :)
  5. Wszystkim dziękuję za miłe przywitanie :) Wpisy były długie, bo musiałam wszystko \"nadrobić\", a przez wolny dzień znów nie udało się zajrzeć. Staramy się tak jak Optymka korzystać z każdej szansy rodzinnego spędzenia czasu. Fotek z wczasów i pokoju Maksia nadal nie mam na kompie - jak tylko się doproszę to na pewno coś umieszczę ;) Jedna moja przyjaciółka, która mieszka z mężem od paru lat w Brukseli (pisałam wam o niej) była na wczasach na ... Seszelach!!! właśnie obejrzałam zdjęcia i jakby ich nie było na tych fotkach to chybabym pomyślała, że oglądam jakieś baśniowe, nierealne krainy... alcza - witamy w klubie miłośników huczących urządzeń :) wiesz, że my kupiliśmy bąblowi kosiarkę do trawy :D a odkurzacz też by się przydał, choć ostatnio miałam zostawiony zwykły i wystarczyło Maksowi, że go mógł dotykać i przesuwać ;) Z przecenami kombinują konkretnie - dlatego ja nigdy się nie rzucam na wyprzedaże bez opamiętania tylko staram się rozsądnie kupować jak zawsze :) elfia - literki mi nie przeszkadzają - nie krępuj się ;) jak tam opiekunka się sprawuje? Co do nocnika mam niby taki zwykły (coś takiego http://sklep.holkap.pl/index.php?url=products.php%3Fcategory%3D621&nr_shop=1&AptusShopSID=2e4b6a8d18f4bbecd6d9c0eea2bf74b4 ), ale jakoś chyba za mały dla Maksa. Muszę popróbować inne, a ten Graco, o którym piszesz widziałam. Przymierzymy się do niego. Jamamo - my byliśmy w Grzybowie k/Kołobrzegu w takim pensjonacie/kwaterach http://www.klaudia.pl/. Warunki dobre, choć bez jakichś rewelacji za to jak pisałam idealne miejsce na pobyt z małym dzieckiem jeśli chodzi o teren. Jedyny minus jeśli nie ma pogody dzieci się nudzą, ale chyba to wszędzie... Kamelio - witaj:) teraz to chyba już będziesz regularnie do nas zaglądać ;) Anulko - gratuluję pozycji twojego blogu i wcale się nie dziwię - należy ci się :D właśnie zaraz idę zajrzeć co tam nowego, a że tekst Chylińskiej się przydał to bardzo się cieszę ;) Jeszcze trochę wam pobiadolę - mam okropnego dołka jeśli chodzi o mój wygląd. Na wczasch wciąż miałam wrażenie, że jestem za gruba i potem na zdjęciach stwierdziłam to z całą pewnością. Na całym urloie popuściłam sobie z postanowieniami, do tego piwka itp no i mam za swoje muszę się wziąć za siebie i to na poważnie, bez odpuszczania. Kto się przyłączy żebyśmy się wspierały?:)
  6. Przeczytałam wszystko ... uffff ;) Na początek tak na marginesie (będziecie wiedziały o co chodzi): jesteśmy przeciętną rodziną z normalnymi zarobkami - nie wiem skąd inne wnioski ... nos w sos ;):P madziam - przykro, że zostałaś sama z dziewczynkami na dłużej wiem co czujesz, bo ja czasem zostaję sama na parę dni i świruję, a co dopiero na tak długo i to z dwójką dzieci - trzymaj się dzielnie elfia mamo - co do opiekunki to może pewne rzeczy zostaw tam na stałe, ale jak piszesz wszystko zależy od opiekunki. Ja u babci mam drugą paczkę pampersów, kaszki, herbatki i trochę zabawek. Cieszę się, że znalazłaś super kobietę na opiekunkę - oby tak zostało :) gumecka - fajnie, że masz pracę :) pisz jak ci się podoba. Bumpy - gratuluję otwarcia sklepu :D życzę powodzenia i wysokich obrotów Anulko - jeśli aktualne to proszę o przesłanie książki - jeśli nie masz adresu oto on: joannaj1402@NOSPAMgmail.com Trzymam kciuki za ząbki - ja byłam w zeszłym tygodniu na łataniu tego co wyskoczył przed wczasami i z nadbudowaniem zapłaciłam 125zł dużo, ale zrobiony ślicznie. Następna wizyta 29 sierpnia :( postanowiłam zrobić porządek z ząbkami póki nic nie boli ;) Pisałyście o jedzeniu. U nas też ogólnie spore zmiany. Jak pamiętacie Maks był niezłym żarłoczkiem, ale teraz trochę mu się pozmieniało. Nasze obiady smakują mu wszystkie, ale gorzej ze śniadaniami lub kolacjami. Jada najchętniej parówki lub jajecznicę, a reszta raczej beeee. Chleb z szynką, serkiem lub jakimś warzywkiem zupełni odpada. Czasem gryźnie raz, czy dwa, a potem już nie chce. Kocha praktycznie wszystkie nasze zupy i chętnie je zjada nawet w sporej ilości, z drugimi daniami już ciut gorzej, ale też chętnie je. Słoiczków już praktycznie nie chce widzieć. Wszystko byłoby fajnie gdyby jadł jakieś kanapki, a nie nadal suchy chleb, bo nie chcę mu podawać wciąż parówek. Z przymusu, więc dalej czasem dostaje kaszki ryżowe. Także mamy problemy ze śniadaniami i kolacjami :( szkoda, bo myślałam, że zacznie całkiem \"normalnie\" jeść, bo jak widać może (układ trawienny dobrze reaguje), ale coś nie chce ... może muszę poczekać. W sumie jajecznicy też nie chciał jeść, a teraz mu bardzo smakuje ;) Poza tym stałych pokarmów zjada jakoś mniej ilościowo - może są bardziej syte i dlatego... co myślicie? ortopeda - my pójdziemy we wrześniu. Kazał nam przyjść do kontroli po trzech miesiącach od rozpoczęcia samodzielnego chodzenia. Muszę go dopiero zapisać. Mam nadzieję, że będzie miejsce - różnie to też bywa u nas :P Pisałyście o zmęczeniu ... cóż ja też go odczuwam. Ostatni tydzień kiedy mąż kończył bąblowi pokój całymi dniami zajmowałam się nim sama i momentami miałam wszystkiego dość. Wciąż uwaga oraz koncentracja muszą być na 200%, bo tylko sekunda popuszczenia i zaraz Maks coś zmajstrował. Poza tym \"odkrył\", że z rączek mamusi lepiej wszystko widać i wciąż chce do mnie na ręce. Czasem go zagaduję, a czasem biorę na chwilkę i stawiam, bo najzwyczajniej w świecie boli mnie kręgosłup. Jednak mimo zmęczenia cieszy mnie obecny etap rozwoju bąbla, bo co dzień czymś mnie zaskakuje, uczy się czegoś nowego, coraz więcej rozumie i swoim zwyczajem wciąż się śmieje oraz nauczył się robić minki i mrugać do mamusi oczkami:D W swoim rozpędzie nauki też nabył jedną mniej \"chwalebną\" umiejętność - kiedy jest zły, bo mu czegoś zabraniam lub nie chcę dać to... gryzie mnie :( i to autentycznie ze złością... skąd on na to wpadł? przecież tego akurat nie widział u nas :P walczymy z tym - oby z dobrym skutekiem. Na razie tyle - postaram się od teraz być już na bierząco :)
  7. Witam po dłuuugim urlopie!!!!:D:D:D:D:D choć mogłoby być jeszcze dłużej ;) Na razie nie poczytałam zaległości, ale zaraz się za to zabiorę i na chwilkę obecną się melduję i streszczam co było u nas przez ten czas. Wczasy były super, wszystko na luzie, spokojnie, tak inaczej niż w domu i nareszcie mnóstwo czasu wspólnie w trójkę (szczególnie dla nas to cenne). Aż żal było mi wyjeżdżać, choć dobrze być w domu. Polecam wczasy z całą odpowiedzialnością :D Maks był w niebo wzięty: od rana do wieczora na dworze i to pod ręką ze stadkiem dzieciaków w różnym wieku (oczywiście jego interesowały najbardziej te trochę starsze) oraz dwa psy... żyć nie umierać. Poza tym piaskownica pod stałą dyspozycją i duuuużo swobody z racji bezpiecznego terenu wokół ośrodka :) Warunki w mieszkaniu średnie, czyli nie jakiś luksus, ale dobre - biorąc pod uwagę pobyt z dzieckiem miejsce idealne dla wyszalenia się i kontaktu z innymi dziećmi. Generalnie wszystko było bez pośpiechu. Maksio o dziwo dawał dłużej pospać, był grzeczny na spacerkach i wypadach na piwko ;) Na plaży grzecznie się bawił, ale bardziej interesował go piasek niż woda. Lubił jedynie przejażdżki w pontonie. Ze spaniem w dzień miał bardzo różnie - dostosowywaliśmy to do jego aktywności i potrzeb. Obiady (czyt. najczęściej ryba z surówką) zazwyczaj przynosiliśmy sobie do domu kiedy bąbel spał lub chodziliśmy na jedną stołówkę z domowym jedzeniem głównie na zupkę dla Maksa. Bąbel jadał prawie wszystko i nic mu nie było, czyli przyjmuje dobrze prwawie wszystkie pokarmy:) Maks wciąż biegał (dosłownie, bo chodzenie to już nuda) i przez to nabył kilka zadrapań i stłuczeń na wczasach m.in. na buzi. Obyło się jednak bez większych ran. Wieczory kiedy już spał siedzieliśmy sobie z mężem przed domkiem (rzadziej w pokoju) i sączyli drinki (najczęściej) w międzyczasie oglądając film na laptopie lub grając w scrabble, lub po prostu gadając... dla mnie to było idealne. Nareszcie męża miałam wieczorami dla siebie :D:D:D Na wczasach była nasza 3 rocznica ślubu i mąż podarował mi śliczną srebrną bransoletkę z niebieskim kwiatkiem (przygotował się już przed wyjazdem i kupił ją jeszcze w domu) oraz jak usypiałam bąbla na poranną drzemkę skoczył do kwiaciarni. Było miło i przyjemnie :) Po przyjeździe zabraliśmy się za pokój Maksia. Kupiliśmy farbę, tapetę, lampę, wykładzinę i karnisz - na dzień dzisiejszy została do położenia tylko wykładzina i do zamontowania karnisz. Pokój typowo w stylu dziecięcym. Tapetę sobie wybrał sam ;) Powiecie jak to możliwe? otóż możliwe, było to było tak: w sklepie są poprzyklejane próbki tapet i staliśmy tak debatując przed tymi z motywami dziecięcymi, którą wybrać, bo jak na złość ta co podobała się nam najbardziej była w za małej ilości. A tutaj Maks nie bacząc na rodziców zaczął mówić \"dam\" wsazując na jedną konkretną, inne dla niego nie istniały. Jest to żółta tapeta z jego bzikiem, czyli zwierzątkami: biedronkami i motylkami oraz innmi mniej znaczącymi dla niego zwierzakammi ;) Maks robi znacze postępy w mowie. Buźka mu się nie zamyka i choć większość mówi \"po swojemu\" to wypowiada coraz bardziej skomplikowane zlepki sylab intonując je w różny sposób i szeroko gestykuluje. Bardzo dużo powtarza, więc musimy się mieć na baczności, bo przez naszą nieuwagę np. mówi \"kude\", czyli kurde :( Powtórzył też kilka innych niecenzruralnych słów i to nawet po angielsku, ale na szczęście zapomniał o nich. Bumpy pisała, że Lenka umie pić przez słomkę, więc spróbowałam z ciekawości na urlopie i okazało się, że Maks też nie ma z tym żadnych poblemów - tak jakby pił od zawsze w ten sposób ;) Ostatnio coś mniej chce siadać na nocnik tzn. trochę się broni, choć pokazuje, że robi kupkę. Może źle mu się siedzi na tym co ma :( macie jakieś wypróbowane modele - obecny chyba go za bardzo ugniata w pupcię (jak wstaje chwyta się za ślady po nocniku). Bumpy - śniłaś mi się dziś w nocy z Lenką i twoim Maksiem. Spotkaliśmy się ;) fajnei było. Nie wiem skąd mi się to wzięło :) Jeśli są jakieś błędy to sorki, ale się śpieszyłam ;)
  8. Witam i żegnam :D:D:D Właśnie kończymy pakowanie, bo dziś w nocy wyjeżdżamy :D miałam urwanie głowy z tym wyjazdem, więc nie miałam czasu poczytać was, ale mąż bierze laptopa to może któryś wieczór uda mi się tutaj zajrzeć i trochę popisać ;) O ile będzie działać dobrze internet na laptopie - czasem różnie to bywa :P A, zapakowaliśmy się, ale na "styk": bagażnik pełen po brzegi i część rzeczy w środku samochodu - nieźle jesteśmy obładowani :) Na razie - dzielnie tutaj działajcie ;) P.S. 2 sieprnia na wczasach mamy rocznicę ślubu (trzecią) - ciekawe co ten dzień/wieczór przyniesie? czy S. będzie pamiętał?... ... morza szum... ptaków śpiew... :D:D:D
  9. Nazbierało się trochę postów - co cieszy :) Elfia mamo - okropnie mi przykro :( jak czytałam twoje wpisy to też miałam nadzieję, że jeszcze się wam ułoży, rozejdzie się i będzie nawet lepiej... trzymaj się dzielnie, choć wiem, że dobrze się mówi gorzej zrobić. Ściskam cię mocno i telepatycznie przesyłam swoje wsparcie A twój facet... nie będę tutaj używać takich słów jakich bym chciała i tak jak piszesz świństwo z jego strony: bez żadnego ostrzeżenia, rozmowy, dania sobie czasu nawzajem... kompletny egoizm do kwadratu :P I zabraniam ci winić siebie oraz źle o sobie myśleć - to nie ty jesteś winna, bo to nie ty spasowałaś się i odeszłaś. Nie masz się czego wstydzić, głowa do góry - faktycznie bardzo żal mi Adasia, bo czemu on biedaczek winien, że tatusiowi \"odpaliła korba\" (może wpadł już w okres przekwitania)... wciąż cisną mi się na usta niecenzuralne słowa :o gosiaczek - fotki super, wyglądaliście ślicznie, a suknia rewelacyjna :) Wika to cały tatuś i jaka z niej księżniczka w tej sukience:D mojreczko - oj, przeszyliście też przeboje:( może to ten wirus :o My wyjeżdżamy w czwartek w nocy i chcemy mieć do popołudnia w ten dzień wszystko spakowane oraz załadowane do samochodu. Jak będę usypiać bąbla wieczorem zdrzemniemy się razem z nim do około 24.00 i tylko przeniesiemy go do auta i w drogę. Dlatego tak naprawdę zostało mi 2 dni na wszystkie przygotowania, a z naszymi dzieciaczkami wiecie jak to wygląda - niewiele się w dzień zrobi, na dodatek S dopiero w czwartek ma urlop, więc większość na mojej głowie:( Jak na razie drugi dzień piorę i suszę (już prawie nie mamy w czym chodzić), a dziś wieczorem zaczynam prasowanie mąż radzi, żebym nie unosiła się honorem (obiecałam sobie, że będę przez całe trzy tygodnie wciąż z bąblem) i dała Maksa do popilnowania babci na parę godzin - wtedy więcej zrobię. Ciężko mi na to się zdobyć, ale jak pomyślę obiektywnie pewnie ma rację - potem jak nie zdąrzę to będę zła i kłótliwa :o Muszę się pochwalić, że bąbel nareszcie je jajecznicę!!!:D:D:D pierwszy raz zjadł w niedzielę i myślałam, że to przypadek. Dziś jednak jadłam na śniadanie i też chciał. Jedne co to smakuje mu z patelni teflonowej na troszce masła (nie na parze), ale też jest delikatna i nic mu po niej nie jest. Z bąbla robi się też prawdziwy smakosz grilla - lubi kurczaczka. Wczoraj byłam awaryjnie u dentysty (ukruszył mi się ząbek:(), bo bałam się, że rozboli mnie nad morzem. Do wieczora byłam przez to jakaś nerwowa, ponieważ po wizycie miałam wciąż wrażenie, że coś mnie łaskocze i swędzi w zębie, aż miałam ochotę go rozdrapać... dziwne uczucie:P Dlatego wolę zawsze iść zanim coś się mi zrobi niż mam potem cierpieć - ostatni raz ząb bolał mnie w podstawówce! (chyba w 5 czy 6 klasie!). Wolę iść borować niż znów przeżywać ból zęba ;) taki ze mnie dziwaczek :)
  10. Wróciliśmy z nad wody padnięci, ale było fajnie:D woda po prostu super, aż nie chciało się z niej wychodzić. Maks też zadowolony, bo było dużo piachu, dużo wody i ludzi ;) mieliśmy przedsmak wczasów - bąbel na początku jadł piasek, ale potem mu przeszło, jednak próbował cały czas pić wodę :o Teraz już śpi wykończony, a nad wodą miał tym razem drzemkę, wpadliśmy na pomysł, żeby go uspać w samochodzie: załączyliśmy radio, klimatyzację i bąbel zdrzemnął się godzinkę w luksusie ;) gumecko - ja też miałam ecru, tyle że delikatną :) bumpy - gratulujemy Lence A, jeszcze co do dawania czułości bąblowi - on jest taka przylepka (zresztą ja też), że wciąż się tulimy, głaskamy i całujemy. Przy byle okazji Maks sam od siebie okazuje uczucie np. dziś w wodzie wciąż dawał nam całusy... bardzo to lubimy i jest tego sporo Na ręce go biorę, ale na krótko - nie mam sił, autentycznie ;) często też się turlamy po podłodze lub łóżku :) Zmykam trochę ogarnąć dom (Maks roznosi zabawki po całym mieszkaniu i w dzień to zlewam, ale wieczorem choć trochę muszę je pozbierać) i obejrzeć film... jak nie zasnę ze zmęczenia ;)
  11. Zajrzałam i dziękuję Hepciu :D w pracy odrobione wszystko i teraz w sumie czekam, aż skończy się moja \"dniówka\" i witaj urlopie :D potem jeszcze popołudniowa impreza, ale to już przyjemność, choć ze współpracownikami i szefostwem ;) Z innej beczki. Ostatnio kilka razy zdenerwowali mnie rodzice małych dzieci (od roczku do 4-5 lat) w miejscach publicznych Kiedyś nie wytrzymam coś powiem i jeszcze ja oberwę:P Sytuacje są schematyczne: rodzice krzyczą na dzieci (żeby nie powiedzieć, że się wydzierają) lub robią gorsze rzeczy tylko dlatego, że dziecko zrobiło jaką naprawdę drobnostkę, ale nie pasującą rodzicom, albo coś dzieje się dlatego, że nie dopatrzyli. Przykład pierwszy: pod supermarketem rodzice idą z wózkiem sklepowym (w nim młodsze dziecko), a luzem biega kilkulatek. Przechodzą przez ulicę na parking nawet się nie oglądając gdzie starszy syn, a kiedy na niego trąbi samochód zaczynają się wydzierać na niego, szarpią nim i nawet uderzyli w główkę nie bacząc na ludzi wokół.... :o Przecież do jasnej ciasnej trzeba się zainteresować dzieckiem wcześniej zanim znajdzie się w takiej sytuacji, a nie obwiniać go w gruncie rzeczy za to, że jest dzieckiem i nie zdaje sobie sprawy z wszystkich niebezpieczeństw. Od tego są dorośli - mamy ich tego nauczyć. Wystarczyło przecież powiedzieć: idz koło nas, albo: daj rękę, albo: chwyć się wózka, uważaj na ulicę... cokolwiek. Miałam ochotę wstrząsnąć tymi tzw.\"rodzicami\". Druga sytuacja: na deptaku pod parasolami w ogródku piwnym siedzi małżeństwo z chłopczykiem w wózku około roku, może półtorej. Mały znudzony chciał tylko wyjść z wózka, a ojciec jak się na niego nie wydrze... na dodatek tak okropnym i odpychającym głosem, że mnie wstrząsnęło, miałam ochotę przytulić i pocieszyć biedne dziecko...:( Nie wiem, może przesadzam, może też czasem Maks wyprowadzi mnie w przyszłości z równowagi, ale staram się i będę nadal tak robić, być spokojna, wyrozumiała, troskliwa i zapobiegliwa, przede wszystkim rozmawiać oraz tłumaczyć. Owszem dzieci czasem zdenerwują, ale czy to powód żeby urządzać im awanturę w miejscu publicznym bez opamiętania? Często wg mnie takie zachowania rodziców nie mają sensu i przynoszą odwrotny skutek. Dzieci też tak postępują niejednokrotnie, ponieważ wcześniej to rodzic popełnił jakiś błąd wychowawczy. Zgadza się, nie ma stuprocentowego sposobu na wpojenie dziecku dobrego zachowania, ale można się starać i próbować. Agresja rodzi agresję, a także lęk dziecka przed rodzicem i zamknięcie się w sobie, gdzie potem mimo najlepszych chęci się nie dostaniemy... Zdaję sobie sprawę, że mówię z teorii, ale już teraz nie krzyczę na Maksia tylko dlatego, że coś koniecznie chce do rączki, bo to nie jego wina: taka natura dziecka i być może błąd kogoś z dorosłych kto mu pokazał, że można to dostać, choć na chwilkę. Staram się go czymś zająć, wytłumaczyć i najczęściej Maks sam grzecznie \"odpuszcza\". To tyle wywodu na ten temat z mojej strony - musiałam się wygadać, bo takich sytuacji widzę dużo, ale te dwie utknęły mi w pamięci, ponieważ wg mnie te dzieci nie zrobiły nic co by zasługiwało na takie potraktowanie ich przez rodziców :( Miłego popołudnia i weekendu :) idę na urlop i postaram się czasem tutaj zajrzeć i coś napisać ;)
  12. Witam w dobrym humorze - jeszcze parę godzin i trzy tygodnie urlopu :D:D:D jeszcze wieczorkiem ta imprezka z pracy ;) fajnie mi zaczyna się urlop Co do pogody to różnie słyszałam i stwierdziłam, że co będzie to będzie - tak nic nie wskóram w tej kwestii:P Postanowiłam, że jak nie będzie zbyt ładnie to będziemy zwiedzać okoliczne miasta, a jest ich trochę. gumecko - będąc na urlopie pewnie tak jak i ty nie będę mieć czasu tutaj zaglądać, bo chcę jak najwięcej czasu poświęcić bąblowi, zorganizować jakieś rozrywki również dla nas, bo będziemy razem z S na uropie, na dodatek te wczasy, a po przyjeździe chcemy zacząć wykańczać pokój Maksa... a i jeszcze mam zamiar nadrobić trochę czytanie :) pewnie ze wszystkim nie zdąrzę:o:P Co do postępowania twojej koleżanki odpiszę po kolei: - Maks od urodzenia nie spał cały czas w łóżeczku (przez kolki), ale teraz od kilku m-cy śpi ładnie, chyba że ma wyjątkowo złą noc to idzie do nas koło 4.00. Pokój jego kończymy, więc wtedy zobaczymy jak pójdzie spanie mu w nim ;) - bąbel śpi przy włączonym radiu od urodzenia, TV mu też nie przeszkadza, standardowa krzątanina w domu też, ale nie potrafi zasnąć przy głośnych hałasach np. dzieci nad wodą. Nie odkurzałam jak na razie kiedy spał, ale kosiarki mu nie przeszkadzają, - na podwórku generalnie chodzi gdzie chce i jest ubrudzony jak kominiarz - wyjątkiem są niebezpieczne miejsca. Jak się przewróci to sam wstaje, a jak bardziej się trzaśnie to podnoszę go i mówię \"nic się nie stało\" albo pytam \"złapałeś zająca?\" - też próbuje sam wszędzie wchodzić i wychodzić. Z piaskownicy sam wychodzi i nie raz się przewrócił, ale idzie mu to coraz sprawniej. Czasem schodzi sam po schodach, a my trzymamy go za rączkę lub za dwie (to samo z wychodzeniem), ćwiczy też wspinanie się wszędzie łącznie z wiszeniem na kojcu po zewnętrzej stronie i próbą wychodzenia z niego:o - ostatnio coraz więcej odważyłam się dać spróbować bąblowi, bo zwyczajnie chcę sprawdzić co może, a co nie, jeść - generalnie przestały mu smakować mało doprawione i mdłe potrawy, choć nadal raz dziennie je coś ze słoiczka. Próbował też trochę lodów i bardzo mu smakowały, ale to naprawdę odrobinę. Wszystko w granicach rozsądku i nie daję mu ciężkich oraz tłustych potraw, a także chipsów, słodyczy (choć zaliczył Kinderka o cioci:o) itp. - na rękach noszę go coraz mniej, bo najzwyczajniej nie mam siły - jego 11kg na dodatek przy tym upale jest dla mnie o wiele za dużo:) - Maks, poza jednym dniem, nigdy nie reagował histerią na zakazy. Nawet jak mu się to nie podoba to łatwo odwrócić jego uwagę. Coraz częściej też jak powiem \"nie wolno\" sam rezygnuje bez mojej interwencji. Jest parę rzeczy i miejsc, które omija już szerokim łukiem, bo wie, że i tak mu nie pozwolę np. sprzęt RTV, szkatułki z biżuterią, ubikacja itp. Ogólnie stwierdzam jedno: bąbel to już typowy chłopczyk, wszędzie go pełno, wszystko go interesuje - szczególnie jakieś sprzęty, wszędzie chce wyjść i dużo kombinuje. Taki mały, kochany urwis, bo przy tym słodki jak aniołek: tylko się tuli i rozdaje całusy To tyle w tej kwestii - długo wyszło, sorki ;) elfia mamo - prawidłowe nastawienie - życzę dużo sił :) jesteś naprawdę silną kobietą ale to i tak niesprawiedliwe, że ci się nie układa. Znając siebie popadłabym w depresję totalną :o Z ciuszkami u mnie to chyba naprawdę jakieś zboczenie czytając wasze wpisy. Spróbuję trochę to odpuścić - chyba przesadzam ;) też nie mam za bardzo czasu i potem ślęczę wściekła wieczorami nad dechą do prasowania :o bezsensu :P spróbuję jak wy ;) optymko - jak jestem baaardzo głodna to pozwalam sobie na coś lekkiego, choć unikam chleba, jak tylko trochę ssie to oszukuję żołądek piciem lub owocami, a także innymi przekąskami np. kiszonymi ogórkami, jogrutem, kalarepką, itp. Jak robimy sobie grilla (tego za żadne skarby sobie nie odmówię) to wszystko jem bez chleba. Kiedyś ze śniadaniem robiłam tak jak ty, ale teraz jak ograniczam kolację to rano jestem bardzo głodna.
  13. Gdzie mogę znaleźć na necie pogodę długoterminową dla Polski? Szukam i jakoś znajduję tylko na maksymalnie 3 dni :( pomóżcie...
  14. Elfia mamo - ależ ci się pochrzaniło :( szkoda, bo faktycznie najlepiej jak dziecko ma oboje rodziców, a i dla ciebie to odciążenie móc dzielić się z kimś problemami, obowiązkami i troskami... przykro mi Mi też to wygląda na pretekst, choć może jeszcze się coś twojemu A. odwidzi... Jak zostaniesz sama z dwójką dzieci, pracą i problemami będzie ci na pewno bardzo trudno... mam ochotę wstrząsnąć twoim facetem:P tylko czy coś to da:o W pracy szefowa też daje ci popalić - gdzie takich chowają. Szkoda bardzo, że obniżyła ci wynagrodzenie i to naprawdę sporo - małpa i tyle Czemu jak problemy spadają na człowieka to od razu hurtem Dziewczyny, które nie prasujecie rzeczy maluchów, mam pytanie: jak to robicie, że ciuszki nie są pomięte? ja rozwieszam dokładnie na suszarce, ale i tak trochę widać zagniecenia :o denerwuje mnie to i wciąż prasuję ;) może to jakieś zboczenie z mojej strony :D Ostatnio dałam trochę płynu do płukania (sensitiv), ale nie pomogło to na zagniecenia - jedynie było pranie delikatniejsze. Maks bez reakcji, więc chyba będę trochę dawać do każdego jego prania. mojreczko - pogadaliśmy z babcią i powiedziała, że nie pozwala mu na wszystko (a od naszej rozmowy jeszcze bardziej uważa), bo zdaje sobie sprawę, iż kręciłaby na siebie bicz, ponieważ jest z nim połowę dnia. Myślę, więc, że będzie uważać. Maks jej też próbuje wymuszać, ale nie poddaje się ;) wierzę jej i mam nadzieję, że tak robi. Bąbel od wtorku wrócił do swojego standardowego humoru: wesoły, bez złośliwości i nie denerwuje się o byle co. Może w poniedziałek miał gorszy dzień... teraz nawet jak coś chce dostać, a my się nie zgadzamy to tylko czasem się skrzywi, ale łatwo jest go zagadać lub zająć czymś innym. Za żadne skarby nie chcemy dopuścić do sytuacji, o której piszesz, bo wiem czym to grozi w przyszłości oraz zdaję sobie sprawę, że odpowiedzialność za to jest w naszych rękach. Na szczęście bąbel dzięki swojemu pogodnemu usposobieniu nigdy nie złości się długo, ani często. Mój młodszy bratanek ma taką władzę nad rodzicami i starszym bratem... najbardziej niestety cierpi przez to właśnie on (to mój ukochany chrześniak), bo musi wciąż ustępować młodszemu (dla świętego spokoju) - jego rodzice nie widzą, że robią źle, a jak im to mówimy to twierdzą, iż ten starszy jest przewrażliwiony. Cóż, więcej zrobić nie możemy... alcza - mi to wygląda na wiurs. Ostatnio panował taki w różnych rejonach Polski i objawiał się problemami jelitowymi, biegunkami, a w niektórych przypadkach wymiotami. Dobrze, że już jest OK :) Właśnie jedzie do mnie do pracy łóżeczko turystyczne - przed chwilą dzwonił kurier :) musiałam tylko pożyczyć kasę, bo nie noszę przy sobie takiej gotówki. Jestem bardzo ciekawa :D Wracam do pracy - jutro ostatni dzień w pracy i udało mi się praktycznie ze wszystkim zdąrzyć (dokończę to dziś), a potem to już tylko odpoczynek :D:D:D oby tylko szefowa go podpisała...
  15. sorki za sporo literówek, ale śpieszyłam się i już nie sprawdziłam potem ;)
  16. Jak miło widzieć tyle wpisów :D oby tak dalej ;) Piszecie, że biegacie za maluchami i chudniecie... ja też biegam i stoję w miejscu :P:P:P a miałam nadzieję na zejście jeszcze z wagi z przed ciąży Postanowiłam zrezygnować z kolacji lub jeść jej duuuużo mniej i nawet mi to wychodzi, ale dopiero minęło parę dni, więc trochę trzeba poczekać. Kiedyś nie jadłam wieczornych posiłków, jednak w czasie ciąży i karminienia przyzwyczaiłam się - dlatego teraz mi ciężko odpuścić sobie. Druga sprawa to taka, że w sumie dopiero wieczorem mam czasu upichcić sobie coś dobrego :( baaardzo zły nawyk :P Wczoraj prasowałam 2,5 godz!!! i jadłam bardzo mało - może to sposób na schudnięcie ;) gumecko - prasuję ciuszki Maksa, bo jakoś mnie drażnią nawet drobne zagięcia. Owszem zdarzyło się parę razy, że wzięłam prosto z suszarki, ale to z przymusu. Strasznie nie lubię choćby troszkę pomiętych rzeczy - w pewnych niewielu kwestiach okazuję się straszną pedantką ;) teraz to sobie uświadomiłam :) Anulko - gratuluję postępów Kubusia w dalszym odstawianiu. Już się nie cofaj jak zabrnęliście z sukcesem, jakby nie było, tak daleko No i jedz, jedz, bo nam znikniesz. Piszesz, że kolejny minus odstawienia to zmniejszenie się piersi, a tutaj mam radę, połączenie dobrego z pożytecznym (dla twojego wyglądu) - jedz tak żeby przytyć to piersi też podrosną :) widzisz, zawsze uda się znaleźć jakiś pozytyw ;) czasem trudniej zrobić, ale postaraj się dla twoich ślicznych dzieciaczków. Jakby się dało to bym się z tobą zamieniła: oddałabym ci moją chęć na kolację, a ty mi twoją niechęć - obie byłybyśmy zadowolone :) trzymaj się mocno Piszesz też, że Buba zjada pół kotleta - jak go podajesz tradycyjnego, czy może obierasz panięrkę, czy też tylko go dusisz? Janina - wiataj kochana :) miło cię widzieć i dobrze, że u was wszystko w porządku. Maks też ostatnio niby nie jada tak wiele, ale również waży 11kg - o co w tym chodzi:o przyszło mi do głowy, że może te kaszki ryżowe są takie tuczące, które Maks nadal jada raz/dwa razy dziennie. Muszę je chyba odstawić. bumpy - wakacje, a ty biedaku się zaharowujesz... Dora - również witam :) pisz kiedy się tylko da, chociaż po troszce ;) Elfia mamo - jak tam na placu boju? jak zdrowie córeczki? mam nadzieję, że lepiej. Jak będziesz mieć chwilkę to skrobnij co u was:) Bąblowi buźka się nie zamyka i coraz to nowsze wyrazy mu wychodzą :) uśmiech nadal nie znika z jego twarzyczki i teraz lubi się bawić w \"ściganie\" tzn. goni mnie, a ja niby mu uciekam, ale jakoś nie mogę, a potem odwrotnie. Śmiechu przy tym co niemiara :) wracam do pracy - idzie mi całkiem dobrze i ząrzę ze wszystkim przed urlopem :D
  17. Zgodnie z obietnią wzięłam się porządnie za robotę w pracy i mam zapieprz na całego - fajnie przynajmniej szybciej zleci tydzień i już będę na urlopie :D:D:D S. po rozmowie z babcią - jak przypuszczałam wyparła się, że mu na dużo pozwala ;) przynajmniej wie o co nam chodzi i już nie będzie tak robić (bo wg nas robi ;) ). Wczoraj poprasowałam rzeczy bąbla, a dziś nasze w planie jak ja nie lubię tego na dodatek w taki ukrop czuję się potem jakbym wyszła ze sauny :P Zamówiłam łóżeczko na allegro, takie: http://www.allegro.pl/item114067645_nowe_lozko_kojec_hauck_z_otw_bokiem_super_cena_.html Zmykam jeszcze popracować i do domciu :D
  18. U nas wczoraj nie działo się nic ciekawego ;) cały wieczór prasowałam :o dziś ciąg dalszy :P Gumecka i mamuśka - dzięki za linki do łóżeczek :) zastanawiam się nad tym Hauck\'iem (podoba mi się ten odpinany bok, żeby dziecko mogło wyjść), ale jeszcze to skonsultuję z mężem. Anulko - tak trzymać z odstawianiem - macie duże postępy. Nie załamuj się, wiem, że ciężko się ci z tym, ale z drugiej strony pomyśl sobie \"robię to też dla Kubusia\". Przecież wiemy wszystkie: im starsze dziecko tym gorzej to znosi - trzeba zawsze znaleźć jakiś pozytyw w sytuacji :) ... i kto to mówi ;) Maks wczoraj wtrąbił domowego kiszońcan (bez łupinki) i bardzo mu smakował. Niby się krzywił, ale i tak chciał dalej ;) Dziś tatuś został wysłany z misją do babci - ma porozmawiać z nią na temat tego, że pozwala bąblowi u siebie na wszystko. Efekt: po przyjściu do domu nie możemy sobie z nim przez 1-2 godziny poradzić, cały czas tylko mówi "dam"(tłum.daj mi) i wszystko wychciewa (nawet rzeczy, na które jeszcze niedawno nie zwracał wogóle uwagi ani mu nawet nie wpadło do główki to chcieć np. magę z półki w kuchni!!:o), a jak mówimy, że nie wolno to próbuje wymusić płaczem, rzucaniem się itp :o Nieźle nam go rozpuściła po 2 tygodniach :P musimy reagować za wczasu, bo Maks nigdy taki nie był, a teraz nas to przeraża. Przypuszczałam, że babcia jak będzie go pilnować u siebie to będzie na więcej mu pozwalała (u nas się nie odważyła), ale nie rozumie jednego: dziecko w ten sposób będzie postępowało wszędzie... wg nas robi mu tylko tym krzywdę. Zobaczymy jaki będzie efekt - żeby się nie obraziła ;)
  19. aaa co do następnego dziecka - jeśli będzie to najszybciej za jakieś trzy lata jak Maks będzie miał około 4. Wtedy już przeszkole, więcej samodzielności itd. Choć już nie jestem tak pewna na 100%, że chcę kolejne, tzn. chcę, ale mi się nie chce... poplątane i sama nie wiem co myśleć, zresztą S też ma takie mieszane uczucia, choć nie chcieliśmy nigdy jedynaka. Może nasze myślenie się kiedyś zmieni. Czas pokaże. Postanowiłam jednak kupić łóżeczko turystyczne na wyjazd - szukam teraz na allegro. Dziewczyny ze śląska - jeśli znacie jakiś dobry komis z dziecięcymi rzeczami to dajcie znać:) Gumecko - jakiej firmy masz swoje turystyczne?
  20. Na razie tylko przelotem, bo mam dużo pracy - może później się uda:) Wszystkim solenizantom wszystkiego naj, naj :D My wczoraj byliśmy w ZOO, więc zupełnie nie miałam czasu tutaj zajrzeć. Maks był zachwycony zwierzątkamij i najbardziej przypadły do gustu: - żyrafa - wyciągała szyję i język, bo ludzie ją karmili liśćmi i to bardzo podobało się bąblowi. Tak bardzo, że od wczoraj jak go zapytamy co robiła żyrafa to pokazuje swoim języczkiem jak jadła. Potem przed zaśnięciem nawet nie pytany wciąż tak robił ... - słoń - znany z Teletubisiów, choć jego Maks troszkę się przestraszył jak wyciągnął w jego stronę trąbę ;) - koziołki - były bardzo blisko nas i się przepychały, - lew - na którego uparcie mimo moich tłumaczeń bąbel mówił \"hau\" - nie przyjmował do wiadmości, że to nie piesek;) - niedźwiedzie - chciał do nich iść (dla niego to były misie) :) Spacerowaliśmy 2godz.40min i przez cały czas był bardzo grzeczny, siedział w wózku lub czasem u tatusia na rączkach dla lepszych widoków. Udana wyprawa i to w sumie przewidywałam, bo Maks kocha wszystkie zwierzęta. Biegunka przeszła - ostatnie \"resztki\" były wczoraj rano. Chyba to był jakiś wirus (mąż też miał rewolujcje, a mnie lekko bolał brzuch). Gosiaczek - wszystkiego naj na nowej drodze życia :D czekam niecierpliwie na fotki - koniecznie!!! Spódnica w dzień wesela też mi leciała - wszyscy mi po niej deptali do czasu aż wpadłam na to, żeby ją podwinąć w pasie. Szkoda, że nie przyszło mi to do głowy od razu zanim oderwali mi guziczek podtrzymujący tren (musiałam go przyszyć na stałe) wracam do pracy - zapierz na całego, bo za tydzień już będę na urlopie :D:D:D jupi
  21. Istne szaleństwo z wpisami he he he ;) No tak na dyskotece się wytańczyłam, nie za długo (rozsądek szeptał Maks, Maks...), ale intensywnie ;) Trochę przez to dziś jestem padnięta i mimo masy rzeczy do zrobienia jakoś mi wszystko umyka... eee tam dzień leniuszka sobie zrobię ;) Macie rację, że już nie wiadomo co dawać i skoro woda źródlana jest niezdrowa to ja już nie wiem co jest :P Bąbel od wczoraj ma lekką biegunkę :( nie wiem z czego, bo nie jadł nic nowego. Daję mu dużo pić oraz Smectę i Lacidofil. Zobaczymy czy coś pomoże. Kupki aż zielonkawe i okorpnie śmierdzące :o chyba to nie jakiś wirus? albo kolejne zęby?!!! sama nie wiem... Tak nasi mężczyźni muszę się relaksować po całym tygodniu pracy i stresu, a my to niby nie czegoś tutaj nie rozumię :P Hepcia - mam dokładnie jak ty: odczucie, że każdą chwilkę jak nie jestem w pracy muszę spędzać i poświęcać Maksiowi. Jak juz się na coś decyduję to mam okropne wyrzuty sumienia... rodzina próbuje mi to wybić z głowy, ale jak na razie z marnym skutkiem ;) reszta później - jedziemy na zakupy :D
  22. Hepciu - zupy to Maks jada już z nami tj.rosół z makaronem, ziemniakami lub ryżem, pomidorową, barszcz, ogórkową, koperkową i jarzynowe. Ja robię też dla nas lżejsze zupki, ale praktycznie normalnie gotowane. Zauważyłam, że takie najbardziej mu smakują i zaczęłam mu podawać. Jak się okazało, że nie ma skutków ubocznych to teraz prawie co dzień je z nami zupkę jak wracamy z pracy. Staram się co dzień jakąś mieć lub gotuję na dwa dni. Poza tym jada z nami ziemniaki, gotowany kalafior (mniej mu smakował), trochę kurczaka bez skórki, duszone mięso w sosie i wszystko to co kwaśne - podobno dzieci gustują w kwaśnych i słodkich rzeczach. Ogórki też by chciał jeść, ale bałam się. Mam jednak swoje i może dam mu spróbować. Ostatnio ukradł surowego, które miałam kupione do kiszenia i też trochę nadjadł;) Jak piszę bąbel jadłby więcej, ale to co my jemy, a przecież nie wszystko jeszcze mogę mu dać :o A jak widzi banany to się aż trzęsie - tak chce.
  23. gumecko - Maks odkąd biega też jest kochany, ale ja nie mam chwilki spokoju. Łobuziak z niego okropny - spuszczę go na chwilkę z oka i już coś majstruje ;) wciąż powtarzam: typowe chłopczysko:D Też nie myję już przegotowaną wodą - trzeba go myć kilka razy dziennie (ręce i buźkę), więc nie chce mi się już kombinować:P Dajemy faktycznie Żywiec do picia, ale dziś w pracy mnie babki przestraszyłu, że nie wolno dzieciom dawać wody mineralnej, a jedna mówiła o jakichś badaniach przedstawionych niedawno, które mówiły, że nawet Żywiec jest zanieczyszczony... i bądź tu mądry :o jak nie popaść w skarajności :( Zaskoczyłaś mnie tym odcinkiem Gotowe na wszystko !!! jak to był wczoraj ostatni, jak nie było go w programie i leciał jakiś film ... nawet nie mów, że był później bo się załamię kocham ten serial... optymko - nie słyszałam o takim dmuchanym łóżeczku. Rozejrzę się i popytam. Może to byłoby rozwiązanie. Wiadomo mógłby spać z niami i po kłopocie, ale nie chcę, żeby się do tego przyzwyczaił skoro całe noce przesypia w swoim łóżeczku, a jeszcze parę m-cy temu ciężko z tym było. Ja nie uczyłam bąbla gryźć - jakoś samo mu przyszło. Na początku niewiele z tego korzystał i połykał całe kawały, ale teraz już ładnie rozdrabnia:) wydaje mi się, że to samo przychodzi tylko musimy im umożliwić naukę, czyli podawanie kęsów. Od jednej znajomej syn wczoraj skończył rok i wogóle nie staje na nóżki tzn. zdarza mu się, ale rzadko. Jak go próbują postwić to podkula nóżki pod samą brodę - nie chce i tyle. Stwierdzili, że jak będzie gotów to sam zacznie. bumpy - wam to dobrze :D super masz się z tym jedzeniem Lenki - Maks kiedyś jadł wszystko, a teraz grymasi :( oczywiście chętnie je rzeczy, które mu jeszcze nie wolno np. smażone jajko, kurczaka z rożna (bez skórki), itd. Chleba nadal nie jada z niczym, nawet z masłem, a suchy tonami. Kocha parówki (aż za bardzo:(), a nie przepada za jajkami pod rzadną postacią :o ręce opadają... może samo to minie? Z owoców bąbel ostatnio pokochał maliny - mruczy przy ich jedzeniu. Nektarynki i morele też jadł oraz trochę arbuza. Rewelacja, że masz bilety na ten koncert - miłej zabawy życzę :) Czekam niecierpliwie na fotki :D Muszę się wam pochwalić (choć wiem, że to nie całkiem świadomie) Maks każdy wieczór od tydonia robi kupkę na nocnik. Wygląda to tak, że jak chce to zauważyłam jak się kuli lub kuca. Parę razy szybko posadziłam go wtedy na nocnik i ładnie zrobił, potem patrzył co tam jest, a my go chwaliliśmy i bili brawo. Teraz jak zaczyna kucać to się go pytam czy chce na nocniczek i kiwa główką, że tak. Mówię mu poczekaj, przynoszę sadzam go i robi... może się nauczy, bo zaczyna kojarzyć sytuację, ale wiem, że to jeszcze sporo potrwa. Dziś tak samo było rano i też zrobił. A wieczorem mamusia ma wychodzne i zostawia chłopaków samych :) idziemy w babskim gronie na disco - cieszę się, choć trochę się mi nie chce, bo dziś wcześnie nas bąbel obudził. Może właśnie będzie super, bo często jak mi się nie chce gdzieś iść to potem jest ekstra:D
  24. alcza (oraz inne mamusie) - kolejna sprawa jaką sobie przypomniałam - zastanawiam się jak rozwiązać kwestię spania w nocy Maksa. Oto jak wygląda mój dylemat: w pokoju mamy 3 łóżka. Chciałam załatwić sobie łóżeczko turysytczne dla bąbla, ale nie mam skąd, a boję się, że przyzwyczai się spać z nami i po powrocie będzie się tego domagał. Jest możliwość, żeby spał na osobnym \"normalnym\" łóżku, ale boję się, że spadnie (okorpnie się wierci w nocy). Jak wy rozwiązywałyście takie sprawy? będę wdzięczna za rady i pomysły:D
  25. Dziś tylko na szybko, bo mam duuużo pracy, a wszystko musi być gotowe przed moim urlopem:D bumpy - dobrze, że jesteś :) dobrze wam z tym morzem ;) co do wody to wiem jaka jest w okolicach Kołobrzegu, bo już kilka razy tam byliśmy. Mamy jednak sentyment do tamtego miasteczka i okolic, no i rewelacyjnej oraz jeszcze spokojnej plaży. Zobaczymy - może te upały ją podgrzeją ;) mojreczko - no to faktycznie lekarka się nie popisała:P nie dziwię ci się, że jesteś zła i rozgoryczona sytuacją. Co dokładnie jest Tymusiowi? Najważniejsze, że idzie już ku lepszemu:) Dziękujemy za miłe słowa o nas:) My znów wczoraj byliśmy na placu zabaw przy przedszkolu. Tym razem było dużo dzieci, więc Maks miał polę popisu. Biegał za nimi i chciał tak jak oni zjeżdżać na zjeżdżalni (była jednak dla niego za stroma) i wogóle robić wszystko to co oni :P Wieczoram padł jak mucha nawet nie jedząc kolacji - nadrobił jednak na placu zabaw, ponieważ zjadł 1,5 kromki suchego chleba i mnóstwo chrupek kukurydzianych - w domu ich czasem nawet już nie tknie, ale jak widział, że inni jedzą to też chciał ;) Warzywa kupują normalnie na straganach lub w sklepach. Żeby Maks jeszcze chciał to wszystko jeść :( tak wymyśla, a nadal waży prawie najwięcej. Może to teraz wybiega jak zaczął chodzić. Sukcesem było zjedzenie dziś paru małych kęsów chleba z twarożkiem... potem już nie chciał i tylko by te parówki jadł :( chyba metodą prób i błędów muszę mu zacząć podawać różne rzeczy i może w końcu mu coś zasmakuje, żeby można odstawić te wieczne kaszki - chyba one go tak tuczą:o Też miałam się was pytać o oliwkowanie:D Ja od jakiegoś czasu nie robię tego co dzień, a jak robię to tylko w pachwinach i pod paszkami. Wydaje mi się, że jak jest tak ciepło do daje dzieciom dyskomfort, choć może się mylę. Miało być na szybko i znów wyszło długo :o eh, trudno ;)
×