

allisa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez allisa
-
a poza tym miałam doła, że 6 jajeczek wyrzucili, dopóki mąż mnie nie uświadomił, że przecież podczas każdego nieudanego cyklu się marnują, a także przy antykoncepcji. Czasem człowiek już świruje i nie myśli racjonalnie. Bahati dziękuję, masz rację, w sumie każda z nas przechodzi różne etapy, a może swoim doświadczeniem pomożemy komuś. Ja nie chce agitować za in vitro, sama długo godziłam się z tą myślą i nadal mam różne myśli. Ale im więcej wiemy, tym lepiej podjąć decyzję. Poza tym jak mi się wydaje tworzymy tu statystyki i jakiś rachunek prawdopodobieństwa. Pozdrawiam Cie i Twoje szczęście, a im dalej w las tym bardziej przekonuję się, że choć daje w kość to jednak ogromne szczęście:-)
-
u mnie i dobrze i źle. Dobrze, bo jest 8 zarodków, po połowie z obydwu metod, czyli plemniki same też dotarły i są zdolne do tego:-) ale nie wiem czemu nie chcą w naturalnym środowisku:-) Źle- ciężko znoszę tą punkcję, boli mnie brzuch itd, chyba mam objawy przestymulowania. Z tego powodu nie wiem czy jutro uda się transfer, być może nie będzie możliwy.
-
dziewczyny dziękuję Wam bardzo. Sisi nie robiłam kariotypu, co prawda byłam blisko, ale w drugiej klinice powiedzieli, że z wywiadu ze mną i mężem i mojej sytuacji (jednej ciąży naturalniej) wynika, że nie ma powodów, żeby je robić. U Ciebie sytuacja jest podobna, ale jeżeli czujesz, że chcesz się upewnić to może warto? Z tego co piszesz wynika, że dalej próbujesz diagnozować problem, więc bądź dobrej myśli. Mam nadzieję, że w końcu Ci się uda. Na pewno Ci się uda. Musi Ci się udać. Jeszcze nie spotkałam osoby, która pragnie dziecka i jej się nie udało. Powodzenia, daj znać jak badania
-
nie chcę pisać to o in vitro, bo to nie ten topik, ale napiszę krótko. Jestem po punkcji, pobrano aż 18 komórek, 12 zostawiono, 6 zapłodniono naturalnie, 6 zapłodniono poprzez wstrzyknięcie. Nie wiem ile się udało, jutro mam wiedzieć, w piątek transfer. Ciężkie jest to wszystko...
-
sisi, wiem, że przeżyłaś horror, wiem, że nie ma miejsca na pocieszenia w takiej sytuacji, wiem, że trzeba to po prostu przeżyć. Dla mnie było to straszne, bo nikt mnie nie uprzedził, że to nie będzie wyglądało jak bardziej obfita miesiączka. Z przerażeniem się obserwuje to co się dzieje w takiej chwili. Sisi wiem też, że za jakiś czas pogodzisz się z tym jakoś na swój sposób, to brzmi banalnie, ale dzięki temu, że potrafimy przejść ten okres żałoby, możemy potem jako tako funkcjonować. Sisi nie wiem natomiast dlaczego tak piszesz, że miało się coś na Tobie zemścić i to było głupie itp. !!! nie myśl tak !!!, bo to nie prawda. Raczej nie wierzę, że masz nadprzyrodzone moce w ściąganiu na siebie przewidywań:-) Uważam, że miałaś rację, lepiej jest chociaż wiedzieć, że jest się zdolnym do ciąży. Tak wiele może być przeszkód, że jak jednak dochodzi do zapłodnienia, to jest jakiś pocieszenie. Nawet w szpitalu mi powiedzieli, że szanse się zwiększają, szczególnie jak się podejmuje bardziej inwazyjne metody. Inna sprawa, to to, że po takiej stracie naszym celem nie jest już tylko zajście w ciążę. Myślenie o ciąży przybiera nową perspektywę. Sisi życzę Ci jak najszybszego powrotu do sił. Po prostu to trzeba przeżyć, możesz sobie tylko pomagać w sensie zajęcia się czymś, nierozdrapywania wspomnień. To już nic nie zmieni, musisz skupić się na przyszłości jak już będziesz czuła, że możesz. Trzymaj się
-
wow, dziękuję, bardzo mi pomagają takie informacje, ponieważ już trochę się podłamałam. Gratuluję Ci serdecznie:-) jutro mam punkcję, ciekawe ile się uda wydostać:-)
-
kikulec, dziękuję, ja też zmieniłam w ostatnie dwa dni gonal na menopur, dziś też zaczęłam brać antybiotyk, we wtorek punkcja. Czy u Ciebie z tych opornych komórek się udało?
-
dziewczyny a dziś się trochę podłamałam, mam dużo pęcherzyków, naliczyli ich w końcu 16, ale nie rosną szybko, milimetr na dzień, dostałam stosy leków i zastrzyków i we wtorek mam punkcję. Lekarz nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony, powiedział, że nie wie co się okaże. dziś to był już 13 dc a pęcherzyki 14 mm. Jakoś już mi opadł entuzjazm.
-
justka to dobrze, zawsze lepiej się upewnić. ewai trzymamy kciuki, na razie może swobodnie poczekaj. Strona to http://www.invitro.gov.pl/aktualnosci tu poniżej znajdziesz info o wolnych miejscach, ale życzę Ci z całego serca, żeby udało się teraz. Ja jutro jadę na USG i dowiem się kiedy punkcja i w sumie dziś czuję jakąś dziwną ulgę, że tak dużo za mną. A możecie mi proszę napisać ile z przygotowaniem do wyjścia z kliniki/szpitala to trwa?
-
też mi się wydaje, że przynajmniej powinni odpowiedzieć, czy Twój wynik kwalifikuje Cię do programu. Przepisy programu są takie same dla wszystkich klinik biorących w nim udział. A mnie wyskoczył guzek w dole pachwiny. Trochę mnie boli. Mam nadzieję, że to nic co pokrzyżuje mi plany. Nikitka, a czy miałaś zwiększona ilość śluzu, u mnie to jakaś maskara. Justs zadzwoń do kliniki, podobno nie można brać następnej dawki przed upływem doby, ale to zależy od dawki, jak nie są końskie powyżej 150 to raczej luz.
-
chyba poginęły nam stopki, przynajmniej ja ich nie widzę:-(
-
przepraszam, coś mi się tu zawiesiło:-)
-
nikitka dziękuję za odpowiedź, dziś miałam kolejne badanie estradiol i USG , rosną ładnie, chyba trochę ruszyły do przodu, w piątek idę na kolejne badania i chyba będę miała punkcję niedziela/poniedziałek. Tylko dziś strasznie kłują mnie jajniki, czy to normalne? ewai nie zrozum mnie proszę źle, ale na stronie rządowej znajdziesz kliniki, w których są jeszcze miejsca. dofinansowanie jest przyznawane co pół roku, więc warto załapać się tam gdzie są miejsca. Ja chodzę do kliniki gdzie są dziewczyny z programu, bardzo chwalą to rozwiązanie, płacą tylko ze leki i to nie mało:-) ale podobno jest już projekt dofinansowania leków do in vitro.
-
nikitka dziękuję za odpowiedź, dziś miałam kolejne badanie estradiol i USG , rosną ładnie, chyba trochę ruszyły do przodu, w piątek idę na kolejne badania i chyba będę miała punkcję niedziela/poniedziałek. Tylko dziś strasznie kłują mnie jajniki, czy to normalne? ewai nie zrozum mnie proszę źle, ale na stronie rządowej znajdziesz kliniki, w których są jeszcze miejsca. dofinansowanie jest przyznawane co pół roku, więc warto załapać się tam gdzie są miejsca. Ja chodzę do kliniki gdzie są dziewczyny z programu, bardzo chwalą to rozwiązanie, płacą tylko ze leki i to nie mało:-) ale podobno jest już projekt dofinansowania leków do in vitro.
-
Skarbi życzę Ci jak najmniej stresów, teraz ja już też niestety wiem, że dwie kreski to nie jest początek tylko pełni szczęścia.
-
Skarbi życzę Ci jak najmniej stresów, teraz ja już też niestety wiem, że dwie kreski to nie jest początek tylko pełni szczęścia.
-
dziewczyny jak to w życiu bywa każdy ma rację:-) Lekarz kiedyś powiedział mi, że planowane ciąże rodzą się w maju. Pomyślałam sobie, że w sumie to fajne rozwiązanie i też tak chcę, ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że będę miała problemy. Od momentu kiedy zorientowaliśmy się, że jest problem już nie planowaliśmy, ale w tej chwili podejdę to in vitro i w duchu bardzo liczę na to, że uda mi się jednak zajść w najbliższym czasie,. Chodzi o to, że gdzieś w środku czuję tak jak napisałyście, że po takich przejściach nie mam już prawa do wymagań większych niż wyczekana ciąża, a jednak pragnę ją dobrze znieść i może uda mi się zajść w dogodnym dla mnie czasie i dlatego czuję się trochę winna, że chcę jeszcze czegoś więcej. Jest tak jak napisała Skarbi, po tylu przejściach i doświadczeniach własnych i usłyszanych modlimy się tylko o to, żeby zdarzył się cud, ale też ma rację gość taki tam, który napisał, że w środku każdej z nas, mimo doświadczeń, tkwią także zwykłe pragnienia. A jest takie przeświadczenie, że my już nie powinnyśmy narzekać. Pewnie lepiej to wszystko się znosi, bo jest się szczęśliwym, ze coś nieosiągalnego stało się osiągalne, ale to nie powinno odbierać nam zupełnego prawa do innych uczuć.
-
Justks trzymam kciuki, ja od poniedziałku robię sobie zastrzyki z gonalu, jutro mam pierwszy monitoring, trochę się boję czy wszystko rośnie. Na razie nie odczuwam żadnego kłucia w jajnikach, a chyba powinnam odczuwać.
-
viki trzymam kciuki za Ciebie. w sumie to dobry czas na zachodzenie w ciążę:-) potem jest cała wiosna i całe lato na spacerki:-) z drugiej strony w zimę może być ciężko w ciąży:-) ja jutro mam pierwszą wizytę, która zacznie decydujący tydzień.
-
Viki co u Ciebie? kiedy masz wizytę? ja przechodzę dosyć ciężko stymulację gonalem, od poniedziałku zaczynam chodzić na monitoring.
-
dziewczyny, mam do Was pytanie, jestem 3 dni po zastrzykach z gonalu w penie. Dziś przeszłam straszny dzień, wymioty, bóle brzucha itp. Składam to na zatrucie i czekam aż przejdzie do jutra, ale mam pytanie do Was czy któraś z Was miała takie skutki uboczne przyjmowania tego leku. Ja się okaże, że nie mogę mieć stymulacji do in vitro to się chyba do końca załamię.
-
viki trzymam kciuki:-) powodzenia
-
dziewczyny, ale Wam zazdroszczę wymieniania się informacjami i dzieciach:-) i życzę Wam dużo radości oraz jak najmniej zmęczenia:-) czy możecie mi proszę jeszcze napisać, czy gonal w zastrzykach można robić tuż przed snem, ok 20 min? nie dopytałam o to.
-
Bahati jest dokładnie tak jak napisałaś, po jednej straconej ciąży nie ma już takiej radości. Ja modlę się o to, żeby ostateczna metoda, którą spróbuję dawała mi szanse. Kiedyś modliłabym się, żeby zajść w ciąże po zabiegu, teraz pragnę przede wszystkim, żeby ta metoda okazała się skuteczna, żeby mieć świadomość, że nawet jak się zdarzy porażka to za którymś razem w końcu się uda. Akkma rozumiem Twoje obawy, ja też na 100% będę je miała, tylko tak czasem sobie myślę, że to jest przykre, że zamiast czerpać radość z tego stanu (takie miałam kiedyś wyobrażenie o ciąży) ciągle przyćmiewa ją obawa. Trzymam kciuki za Twoje cuda. Ale chyba nie pisałaś jaka to płeć?