allisa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez allisa
-
a zostawienie partnera, który znęca się nad rodziną jest moralne? jak widzisz są różne aspekty moralności. Moim zdaniem mąż, który nie liczy się z potrzebą macierzyństwa partnerki i stawia jej warunki ze złą diagnozą u siebie też postępuje niemoralnie.
-
przyznam szczerze, że ja też nie rozumiem Twojej ostatniej decyzji, bo wydaje mi się, że jeżeli rozważasz rozstanie z mężem, to nie możesz go kochać, a jeżeli go nie kochasz, to dziecko nie ma tych cudownych właściwości, że naprawi Wasze relacje i odnowicie swoje uczucia. Myślę, że w głowie masz mylny obrazek szczęśliwej rodziny z dzieckiem. Oczywiście dziecko jest wielkim szczęściem, ale najpierw musi istnieć kochające się małżeństwo czy partnerstwo. Nie bez powodu mówi się, że dziecko to próba dla związku. Jeżeli nie jesteście ze sobą szczęśliwi to dziecko Waszych relacji nie naprawi, a wręcz może je pogorszyć. Jest wiele par, które wspólnie walczyły od dziecko, a jak dziecko już jest to rozstają się. Przeczytaj takie fora, może wtedy zobaczysz jak ważna jest miłość w związku dla dziecka, inaczej nie podołacie macierzyństwu. Dlatego ja w Twojej sytuacji widziałabym dwa wyjścia, albo najpierw naprawiacie relacje i razem staracie się o dziecko poświęcając się temu oboje, albo rozstajecie się. życzę Ci mądrych decyzji
-
Klaudia, Twoje decyzje są nietypowe, żeby nie powiedzieć kontrowersyjne, więc myślę, że powinnaś spodziewać się różnych reakcji, w tym ognia krytyki. Jednak myślę, że wszystkie wpisy w sposób bezpośredni obrażające Cię są pisane przez osoby mało kulturalne. Masz swoje podejście, nie do końca zrozumiałe w tej chwili również dla mnie, ale dopóki nie zrobiłaś nic złego nie powinnaś być obdarzona taką ilością epitetów. Można mieć inne zdanie, ale trzeba też umieć je kulturalnie wyrażać. Każdy ma swoje przekonania, ale dopóki nie przekracza granic prawa czy moralności to raczej można wyciągać z takich wypowiedzi wnioski dla siebie, czy wyrażać swoją inna opinię, a nie piętnować tak osobę, której poglądy nie są zbieżne z naszymi.
-
Bahati, myślę, że Klaudia pragnie dziecka, w końcu podjęła działania, choć dla niej było to trudne. Sądzę jednak, że podstawą jej rozterek i podejścia są relacje z mężem. Gdyby była zakochana, a mąż byłby dla niej dobry to pewnie jej podejście też byłoby inne. Większość z nas/Was podkreśla, że ma cudownych mężów, więc w takiej relacji można naprawdę pokonać wiele problemów, a w złych relacjach nawet błahy problem urasta do rangi tragedii. Ana G gratulacje, mnie do podejścia do in vitro przekonały właśnie takie wpisy na forum o in vitro. Inka, życzę jak najprzyjemniej upływającego czasu do ciąży:-) agmas, pewnie to dla Ciebie najmilsze uczucia?:-) ciąża przeleci Ci niestety szybko, ale najcudowniejsze chwile będą jeszcze trwały i trwały:-)
-
Klaudia, mam na myśli to, że ja byłam szczęśliwa w związku, a nie byłam szczęśliwa z powodu niepłodności. To są jednak różne kwestie. Jeżeli nie jesteś z kimś szczęśliwa bez dziecka, to dziecko nie da Ci szczęścia w każdej dziedzinie Twojego życia. Możesz być szczęśliwą matką, ale czy będziesz szczęśliwą żoną i będziesz czuła, że to właśnie jest rodzina o jakiej marzyłaś? Dziecko będziesz kochała całym sercem, ale czy będziesz szczęśliwa nie kochając partnera? Więc podejmij rozsądne decyzje i szukaj najpierw szczęścia dla siebie z możliwością stworzenia rodziny. Niech ten problem nie zdesperuje Twoich działań tak, że cel uświęci środki. Pomyśl o sobie, bo tylko wtedy jak będziesz z kimś szczęśliwa, masz szansę być szczęśliwą matką i ofiarować swojemu dziecku radosne dzieciństwo. Wiem, że Twoje pragnienie dziecka jest olbrzymie, ale musisz najpierw sama mieć wszystko poukładane w życiu, żeby cieszyć się potem macierzyństwem.
-
tinka, u mnie wykryli hiperprolaktynemię, brałam Bromergon, po którym czułam się fatalnie, uderzenia gorąca, zawroty głowy itp, skierowali mnie na rezonans i wykryli gruczolaki, a potem zrobiłam badanie i okazało się, że jest ok. Kolejne badania tylko potwierdziły, że niepotrzebnie wcześniej się faszerowałam lekami. Wiem jakie to trudne, ale musisz też sama jakoś kierować się wg własnych odczuć. Też ok rok chodziłam po lekarzach w nadziei, że ktoś się mną zajmie, aż usłyszałam, że w Lux medzie nie leczą niepłodności. Nikt mi tego wcześniej nie powiedział, tylko mnie odsyłali od lekarza do lekarza. Jeżeli już długo się staracie, to już masz pewną drogę za sobą, dużo już zrobiłaś więc nie trać nadziei, jesteś już mądrzejsza i dużo większą masz wiedzę, teraz będziesz tylko przybliżać się do celu. pozdrawiam
-
ja nic nie brałam po punkcji, więc nie znam tych leków. Potem brałam luteinę, a jeszcze później duphaston, ponieważ plamiłam. Trzymamy kciuki, czas szybko zleci:-)
-
Inka, a co jeszcze masz brać do transferu?
-
Inka, gratuluję miłości do męża i wyrozumiałego męża. Wspieracie się nawzajem. W takiej sytuacji można pokonać wiele i na pewno osiągniecie Wasz wspólny cel. Nie żałuj tego cyklu, tylko wytłumacz sobie, że wszystko dobrze się układa i odłożenie transferu tylko służy Tobie i daje szanse tak jak napisałaś. Mnie lekarz wytłumaczył, że przy przestymulowaniu gwałtownie rośnie beta, ewentualna ciąża po transferze jeszcze ją podnosi, więc to jest jak dolanie paliwa do ognia i lepiej czasem zaczekać niż działać nierozsądnie. Więc Twoje czekanie jest po prostu bardzo rozsądne:-) wykorzystaj ten czas na przyjęcie ciąży:-) powodzenia
-
a mąż, który stawia warunek przy złych parametrach nasienia, że albo jego dziecko albo brak też nie liczy się z uczuciami partnerki i z jej pragnieniem macierzyństwa. Więc nie współczujcie mężowi żony, tylko czasem trzeba więcej wyrozumiałości i szerszego spojrzenia, żeby nie konstruować tak radykalnych wypowiedzi i nie skreślać jednego człowieka nie znając dobrze jego sytuacji.
-
dziewczyny, przyznajcie same, gdybyście nie miały wyrozumiałych, wspierających mężów to czy miałybyście tyle siły i ochotę na walkę o wspólne dziecko? ja na pewno nie, szczególnie gdyby był zdiagnozowany problem po jego stronie. Skąd wiecie jakie są relacje w związku Klaudii, podejrzewam, że jej podejście jest efektem relacji z mężem, jego zachowania i podejścia w tej sytuacji. Może się mylę, ale gdyby tak było to czy to nie usprawiedliwia w jakimś sensie jej odczuć? jeszcze raz powiem WIEMY O SOBIE TYLE NA ILE NAS SPRAWDZONO, nie sztuka jest chwalić się jakie jesteśmy dzielne, mając pełne wsparcie męża/partnera. Ja sama mam koleżankę, ze którą byłam na drożności jajowodów, bo jej mąż nie miał czasu. Ona zaszła w ciążę po drożności, nie miała nawet IUI, ale była o krok od decyzji o poddaniu się. Jej przechodzenie przez niepłodność, choć krótkie i mniej inwazyjne było bardziej traumatyczne niż moje 3 IUI i in vitro, właśnie dlatego, że ja miałam przy sobie męża, który mnie wspierał.
-
agmas, to bardzo fajne uczucie:-) pewnie niedługo poczujesz czkawkę u dziecka:-) ja na początku myślałam, że to ruchy, ale były bardzo rytmiczne i trwały długo, więc domyśliłam się, ze to czkawka:-) . Życzę Ci dobrego samopoczucia, mniejszych upałów i samych radosnych nowych doznań:-) ps gdybyś miała bóle kręgosłupa w nocy, to daj znać, bo mam sprawdzoną pomoc.
-
Inka, a Tobie lekarz nie powiedział, że byłaś przestymulowana? mnie pobrano 18 komórek i byłam. Nie chciałam Ci tego pisać wcześniej, ale przy przestymulowaniu czasem właśnie nie robią transferu w tym samym cyklu, tylko czekają, aż hormony spadną. To lepiej dla Ciebie, bo organizm dojdzie do siebie i będzie większe prawdopodobieństwo powodzenia. W ogóle czytałam, że takie dorodne:-) zarodki dają duże szanse, bo doszły już do dalszego etapu rozwoju, są silne i dają duże prawdopodobieństwo ciąży, czytałam, że nawet 50%. Życzę Ci powodzenia, bo sam transfer to pikuś. Mnie osobiście został jeden zarodek zamrożony i też na niego bardzo liczę:-) a jak się teraz czujesz? doszłaś już do siebie?
-
dziewczyny to prawda, że Klaudia nie zaczęła pierwsza atakować. Nie atakujcie jej tak bardzo, skąd wiecie w jakiej aktualnie jest sytuacji? Ja wiem jedno, dla mnie świadomość niepłodności była szokiem, wiem, że gdybym nie otrzymała dużego wsparcia od męża nie dałabym rady sama walczyć. Skąd wiecie czy Klaudia ma jakieś wsparcie, jeżeli go nie ma, a najprawdopodobniej problem nie leży po jej stronie to wcale nie dziwię się jej frustracji. Każdy ma prawo do swoich uczuć. Ona nigdy nas nie krytykowała, mówiła tylko o swoich odczuciach, a na tym polega kultura rozmowy. Nie można tak negować drugiego człowieka, jej działania nie zaszkodziły nikomu, nie zrobiła nic złego, na razie próbuje jakoś to sobie poukładać, więc nie bądźcie tak krytyczne. Zresztą watro znać zdanie innych, jeżeli nikomu nie wyrządza krzywdy, można to odnieść do siebie i np cieszyć się, że nie miałyście takich obaw, ale to nie znaczy, że nikt nie ma prawa ich mieć. Klaudia, życzę Ci powodzenia.
-
z tego co się orientuję, żeby oddać materiał do banku nasienia trzeba przejść szczegółowe badania i ilość jest limitowana. Bez wątpienia jest to bezpieczniejsze rozwiązanie. Myślę, że Pan prywatny ofiarodawca dużo ryzykuje i jest niestety bez honoru.
-
agmas, gratulacje, teraz nie pozostaje Ci nic innego jak cieszyć się chwilami i przygotowywać do narodzin. Takiego czasu jak masz teraz nie będziesz już miała. Korzystaj z odpoczynku, snu, nudów:-) potem będą inne, szczęśliwe chwile, ale spokoju to już raczej nie będzie:-) Inka, trzymamy kciuki, jeżeli masz punkcję w poniedziałek to znaczy, że stymulacja poszła pomyślnie? teraz już z górki, będziemy Ci kibicować.
-
Pixie Dixie, życzę Wam wygranej, ja też miałam takie podejście, dlaczego właśnie teraz nie ja. Tak trzymaj bo to daje siły. Asia, powodzenia z procedurą, pisz jak po wizycie, jaki masz protokół itp. Diuna nie wiem czy to Cię pocieszy, ale nie wykorzystałaś wszystkich swoich szans, więc nie załamuj się. Ja bałam się wykorzystania tej ostatniej metody, a to właśnie ona przyniosła kres moich załamań, rozczarowań i dała szczęście, które śpiewa czasem o 3:00 nad ranem jak stwierdzi, że się wyspała:-) powodzenia
-
Klaudia, dziękuję za odpowiedź. Jestem daleka od oceniania Twoich decyzji, bo wiem niewiele, a to w jakiej sytuacji się znajdujemy ma ogromne znaczenie. Wiem, że trudne jest zaakceptowanie leczenia w sytuacji kiedy u Ciebie nie znaleziono przyczyny, ale ja z mężem też nie znamy przyczyny swojej niepłodności, dodatkowo kiedyś zaszłam w ciążę naturalnie, wszystko u nas ok, więc to dla mnie też było trudne. Myślę, że największe znaczenie mają Twoje relacje w związku, bo naprawdę trzeba dużo wspólnej siły, żeby przez to przejść. Daj sobie trochę czasu, ja zaszłam w ciążę z in vitro w wieku 35 lat i jest ok. Najważniejszy jest spokój i tak jak napisała Asia zgodnie z własnym przekonaniem, żeby potem mieć siły, bo macierzyństwo to nie tylko same szczęśliwe chwile, ja np miałam bardzo ciężkie początki z moją kruszynką, ciągły płacz, bóle brzuszka itp. Nawet w najbardziej udanym związku w takiej sytuacji przychodzą trudne momenty, więc ważne jest wzajemne wsparcie w decyzji. Życzę Ci powodzenia, gdybyś miała jakieś pytania chętnie odpowiem, ale in vitro dla mnie okazało się lajtowe wobec moich wyobrażeń. Jeżeli jest tak jak piszesz, to u Ciebie też są duże szanse na krótki efektywny protokół. A naprawdę warto, u nas już minął najgorszy okres i każdego dnia moja córeczka dostarcza mi wiele radości śmiechem, uśmiechem, zabawą. Powodzenia
-
Wydaje mi się również, że dla faceta to nie jest taka prosta sprawa i po nim spływa. Myślę, że bardziej są to tylko pozory. Ja jestem zdania, ze oddawanie nasienia przez mężczyznę do pojemnika może być upokarzające. Upokarzający jest sam widok tych facetów chodzących z pojemniczkami po klinice. Dodatkowo myślę, że dla faceta brak zdrowych plemników może być strasznym ciosem w jego męskość, więc nie jestem pewna, czy dla nich to taki lajt. Często też rola faceta nie kończy się na oddaniu nasienia. Mój mąż był ze mną na każdej wizycie, zabiegu, badaniach, razem robiliśmy zastrzyki i robił badania, które były potrzebne do szukania problemu naszej niepłodności. Moim zdaniem przez niepłodność trzeba przejść razem, inaczej raczej się nie da, żeby potem być szczęśliwą parą z dzieckiem.
-
Klaudia, ja rozumiem to co piszesz, sama pokonałam barierę psychiczną przed podejściem do in vitro. Każda z nas chciałaby zajść naturalnie i na pewno żadna kobieta nie chciałaby diagnozować i leczyć niepłodności, tylko cieszyć się zbliżeniami z mężem i naturalną ciążą. Ja nie bardzo rozumiem do końca Twojej koncepcji co dalej, bo jeżeli z mężem ciąża naturalna nie jest możliwa a nie chcesz już dalej chodzić po klinikach, adopcja wykluczona, to zostaje Ci liczenie na cud lub pogodzenie się z brakiem dzieci lub zmiana partnera. Ja leżałam w szpitalu z dziewczyną, która starała się o ciążę 8 lat, problem męża - praktycznie brak plemników. Jak już mieli podejść do procedury adopcyjnej zaszła w ciążę. Po 4 latach ponowna ciąża. Więc jeżeli nie myślisz o zmianie partnera to życzę Ci takiego rozwiązania. A co do in vitro, z autopsji mogę powiedzieć, ze jajeczkowanie z dużą ilością komórek nie boli. W sumie normalnie się funkcjonuje. Jeżeli nie ma hiperstymulacji to brzuch nie rośnie w ogóle. Ale najbardziej przekonało mnie to, że stymulacja i cała procedura trwa w zasadzie 2 tygodnie, a mamą będę do końca życia. Życzę Ci dobrego dla Ciebie rozwiązania, bo to jest w sumie najważniejsze, żeby nie robić nic na co nie jesteśmy gotowe.
-
viki, minęły Ci już te problemy z pęcherzem? wiesz, że będę trzymała mocno kciuki za Ciebie:-) Klaudia, większość z nas tu na forum ma przynajmniej pojęcie jak to jest i co się dzieje jak przychodzą chwile zwątpienia. Ale po jakimś czasie trzeba zdobyć siły na dalszą walkę. Ja byłam lata świetlne od decyzji o in vitro, kiedyś coś pękło, podjęłam dalszą walkę i mam kochaną córeczkę. Nie poddawaj się, większość z nas ma dzieci bo walczyły dalej i Ty też musisz zdobyć siły, a w przyszłości będziesz cieszyła się dzieckiem.
-
Skarbi, jesteś dzielna. Przykro mi, że tyle przeszłaś. Ja tylko nie rozumiem jednego, skoro niepłodność idiopatyczna, to znaczy, że nie ma żadnej istotnej przyczyny niepłodności, to dlaczego dawali Wam tak małe szanse, a potem tak małe szanse na bezproblemową ciążę? tylko ze względu na wiek? dziewczyny, ja wiem jak nieudane IUI bolą, wiem, że to w tej chwili dla Was marne pocieszenie, ale miejcie na uwadze, że skuteczniejsze metody przed Wami i macie jeszcze duże szanse. Ja bałam się najbardziej sięgnąć po ostatnią szansę, ponieważ wiedziałam, że po niej nie ma już skuteczniejszej metody, chciałam zawsze mieć ją w zanadrzu, a okazało się, że to właśnie ona skróciła moje lata porażek, utraty nadziei i dała szczęście.
-
Diuna, nie przejmuj się na zapas, jak czwarta IUI się nie powiedzie może mąż zmieni zdanie. Mój mąż też na początku nie chciał słyszeć o in vitro i unikał rozmów na ten temat, bo uważał, że jest to metoda zbyt ingerująca w moje zdrowie. Ale po latach walki i nieudanych próbach in vitro przyszło do nas jakoś naturalnie. Nie myśl na zapas, może czwarta IUI będzie skuteczna:-) powodzenia, dawaj nam znać.
-
Skarbi dziękuję za info, najważniejsze, że macie wszystko za sobą. Moja córcia nie ma typowych kolek tylko gazy, które ją męczą czasami cały dzień. Kupki robiła ładne, ale od 2 dni ma zaparcia, ponieważ zaczęliśmy wprowadzać nowe pokarmy. Czy Ola też tak miała, mam nadzieję, że to chwilowe? na wzdęcia stosowaliśmy wszystko, espumisan, sab simplex, delicol, debridat, dicoflor itp.
-
Skarbi, a jak maluszek siedzi to przypadkiem nie jest gorzej z ulewaniem się? Moja mała wyrywa się do siedzenia, choć jeszcze nie może, ale zawsze jak siedzi to ulewa się więcej. Ja stosuję mleko zagęszczone, a mimo to ulewa:-( a czy Ola miała typowe kolki, czy wzdęcia? moja mała nie ma kolek, tylko wzdęcia i to non stop, szczególnie w dzień